logodebata

Wspomóż jedyny portal na Warmii i Mazurach, który nie boi się publikować prawdy o politykach i jest za to ciągany po sądach. Nigdy, przez prawie 18 lat istnienia, nie dostaliśmy 1 grosza dotacji publicznej. Redaktorzy i autorzy są wolontariuszami. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

niedziela, czerwiec 22, 2025
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Adam Kowalczyk

Adam Kowalczyk

Dwie wojny...

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 21 marzec 2023 22:26
Adam Kowalczyk

192 lata temu, 5 lutego 1831 r., Moskale nie mogąc pogodzić się niewdzięcznością Polaków nie potrafiących docenić i pokochać ruskiego miru, wkroczyli z wojskiem na teren Królestwa Polskiego. Początkowe próby negocjacji podjęte przez rząd powstańczy nie dały rezultatu ponieważ car Mikołaj I ufny w siłę swojej armii żądał zdania się na jego łaskę. W odpowiedzi w dniu 25 stycznia 1831 r. Sejm Królestwa zdetronizował cara. Wyjścia nie było. Sprawę musiały rozstrzygnąć krew i żelazo.

Cały ówczesny świat wiedział, że Rosja, zwyciężczyni Napoleona, to największe mocarstwo lądowe świata. Wystarczyło porównać potencjały demograficzne – Rosja 45 mln mieszkańców a Królestwo Polskie 4 mln. Wynik starcia było oczywisty, podobnie jak starcia z Ukrainą przed 24 lutego 2022 r. Podobieństwa tych wojen są uderzające. W obydwu wypadkach zaatakowani nie przyjęli do wiadomości nieuchronności swojej klęski. I w obydwu wypadkach pokazali zaskakującą nieskuteczność Rosji.

Rosjanie wojnę rozpoczęli od marszu na Warszawę. Polacy odnieśli drobne sukcesy w działaniach opóźniających w bitwach pod Stoczkiem i Wawrem. Przekonało to feldmarszałka Iwana Dybicza, że może być kłopot. Wojska polskie skoncentrowały się na przedpolach Pragi. Pierwsze rosyjskie próby zdobycia Olszynki Grochowskiej, bez trudu udaremnione przez Polaków, miały miejsce już 20 lutego. W rezultacie Feldmarszałek Dybicz, doszedł do wniosku, że uderzeniem frontalnym na Warszawę nie uda się odnieść decydującego zwycięstwa. By wyjść z impasu postanowił zastosować manewr na lewe skrzydło Polaków, wiążąc jednocześnie od czoła wojska polskie w bitwie pod Grochowem. Wymagało to jednak skoordynowanego działania dwiema grupami rozciągniętymi w przestrzeni. Do ataku na lewe skrzydło wyznaczył on dwa korpusy, jeden konny a drugi grenadierów, dowodzone przez księcia Iwana Leontkiewicza Szachowskiego. Efektem była toczona równolegle do bitwy pod Grochowem bitwa pod wsią Białołęka w dniach 24-25 lutego. Ale główne walki toczyły się o Olszynkę Grochowską.

Ugrupowanie armii polskiej było następujące: centrum obsadzały dywizje piechoty, 2DP gen. Franciszka Żymirskiego i 3DP gen. Jana Skrzyneckiego, na prawym skrzydle stała 4 DP gen. Piotra Szmbeka, lewe skrzydło stanowiła 1 DP gen. Jana Krukowieckiego. Jazda gen. Jana Umińskiego zabezpieczała ugrupowanie od strony Ząbek, a Korpus Kawalerii gen. Tomasza Łubieńskiego ubezpieczał tyły. Po trzech kwadransach przygotowania artyleryjskiego, około godz. 10, pięć batalionów piechoty natarło na Olszynkę, lecz zostały odrzucone przez dywizje generałów Żymirskiego i Skrzyneckiego. Dodatkowe 6 batalionów też nie przyniosło efektu. Świetnie walczyła dywizja Żymirskiego lecz pod naciskiem osiemnastu batalionów rosyjskich i wobec śmiertelnej rany gen. Żymirskiego, Polacy cofnęli się.

Formalnie wodzem naczelnym wojsk polskich był książę Michał Radziwiłł, ale gdy w trakcie bitwy przybył do Olszynki ubrany po cywilnemu gen. Chłopicki, powierzył mu dowodzenie.

Olszynka przechodziła z rąk do rąk i bitwa zamieniała się w rzeź po obu stronach. Chłopicki nakazał kolejne przeciwnatarcie do którego miał być użyty oddziały Łubieńskiego i Krukowieckiego. Obaj odmówili wykonania rozkazów Chłopickiego nie potwierdzonych przez Radziwiłła. Spór rozstrzygnął rosyjski granat, który wybuchł w brzuchu konia Chłopickiego raniąc ciężko generała i lżej Ignacego Prądzyńskiego. Zastępujący go Skrzynecki jednak nie zdecydował się na pewną rzeź i wydał rozkaż odwrotu do Warszawy. Feldmarszałek Dybicz licząc na pogrom oddziałów polskich rzucił do szarży 10 tysięcy konnicy. Jednak cofająca się armia polska wykazała się zdumiewającą odpornością. Dodatkowo uderzenie Krukowieckiego od strony Białołęki pomogło. Jednak decydujące okazało się użycie artylerii rakietowej utworzonej przez generała Józefa Bema. Salwy „rac kongrewskich” baterii rakietników kapitana Skalskiego uderzyły w szarżujących Moskali. Tu widziałem po raz pierwszy użycie rac kongrewskich, ten ryk przy wylocie z koziołka, szelest głośny i dym gęsty w całym dalszym ich locie może trwożyć i łamać konnicę przeciwnika – zapisał w swoich wspomnieniach Henryk Janko. I rzeczywiście, rakiety spowodowały panikę w szeregach konnicy i powstrzymała ich uderzenie.

Polacy – pisał nazajutrz po bitwie jakiś nieznany oficer rosyjski – walczyli jak Francuzi za najlepszych czasów. Kule padały jak grad w Olszynie, nieustanne gwizdały kartacze. Nie było tam ani jednego drzewka nieuszkodzonego. Po czwartym, nieudanym szturmie Olszynki, feldmarszałek Dybicz grzmiał z gniewu: Małej garstki Polaków przełamać nie możemy, więc naszym życiem musimy zapłacić! O godzinie 18.00 feldmarszałek Dybicz wstrzymał wszystkie ruchy wojsk rosyjskich. Tylko artyleria od czasu do czasu strzelała do 21.00.

W oficjalnej kronice rosyjskiego regimentu nowoingermanladzkiego zapisano: Tam przy tej kępie - górze lodowej – roztrzaskał swój dziób okręt rosyjski. Parę metrów od niej, niczym rozbitek, leżał pewien oficer z pułku nowoingermanlandzkiego. Szablę trzymał w swej skrwawionej dłoni wskazując kierunek ataku - jakby żył i miał zaraz wydać komendy swym ludziom do ataku. Rozkaz wykonał wbrew wszystkiemu, życiem niestety jemu i jego ludziom zapłacić kazano. Czwartacy stojąc w Olszynie bez pardonu strzelając i dźgając bagnetem, żadnemu Moskalowi nie odpuścili. Straty były kolosalne, w owym regimencie naliczono po bitwie 200 żywych, prowadzący natarcie pułk Księcia Alberta Pruskiego stracił 80% stanu.
Największe straty z pułków polskich walczących pod Grochowem, poniósł pułk grenadierów (1043 ludzi), 7 pułk piechoty liniowej (832 ludzi ok. 40%), 3 pułk piechoty liniowej (31%), 4 pułk strzelców pieszych (42%), 4 pułk piechoty liniowej (26%), pułk weteranów czynnych (18%), 2 pułk strzelców pieszych (16%).

7 marca armia rosyjska wycofywała się spod Pragi. Obie strony miały poczucie przegranej, ale operacyjnie byliśmy lepsi i inicjatywa przeszła w ręce polskie. Nie mogę ukrywać, że uważam za stracone wszystkie wyniki naszej ciężkiej kampanii zimowej. Jestem zrozpaczony zwrotem, który przybrała ta wojna, podjęta przy pomocy tak znacznych środków, od której - powiedzmy wyraźnie - zależy polityczne istnienie Rosji, tak pisał Dybicz do cara Mikołaja I. Odpowiedź cesarza była surowa. Niech mi wolno będzie wyrazić Panu moje zdziwienie i mój żal, że w tej nieszczęśliwej wojnie donosisz mi częściej o klęskach, niż o zwycięstwach, że w 189 000 nie możemy nic zrobić 80 tysiącom.

Jak widać z pobieżnego opisu podobieństwa początków obu wojen są duże. Po podejściu pod stolicę zaatakowanych krajów Moskale ponieśli klęski, następnie walki toczyły się ze zmiennym powodzeniem. Ostatecznie o rezultacie wojny zadecydowała różnica potencjałów.

Mobilizacja i utrzymanie armii kosztowało ok. 25 mln złotych. W kasie Królestwa było ok. 6 mln, dodatkowo wyemitowano nieco ponad 11 mln zł. To się nijak nie spina, a jednak przez cały czas wojsko było zaopatrzone, dobrze odżywione. Niestety nie można tego powiedzieć o ludności wiejskiej. Tam żywności brakowało. Po nieurodzaju lat poprzednich w roku 1830 zebraliśmy ok. miliona korców nadwyżki zboża, ale też do wybuchu powstania tyle zdążyliśmy wyeksportować. Wprawdzie Królestwo posiadało duże rezerwy walutowe, ale były one zdeponowane w bankach w Petersburgu i Berlinie. Oczywiście przepadły. Reszta braków finansowych pokryta została prawdopodobnie z kas miejskich i ofiarności społeczeństwa.

Dlaczego więc Królestwo skapitulowało, a Ukraina ciągle jeszcze walczy? Ukraina jako zaplecze ma Polskę, USA i Wielką Brytanię o mniejszych krajach nie wspominając. A zapleczem Królestwa było ono samo. Żadnego wsparcia z zagranicy nie było, a nasi najbliżsi sąsiedzi formalnie neutralni dobrze wiedzieli, że niepodległa Polska wcześniej czy później upomni się o Wielkopolskę, Pomorze i Galicję.

Prusy już w grudniu 1830 r. rozciągnęły kordon wojskowy pomiędzy Prusami i Kongresówką. Sekwestrem objęły gotówkę Banku Polskiego zdeponowaną w bankach pruskich. Wydano zakaz wysyłania do Królestwa amunicji, broni, żywności, lekarstw i środków opatrunkowych. Według ustaleń Banku Polskiego Prusy wraz z innymi państwami niemieckimi zatrzymały bądź skonfiskowały 50 tysięcy karabinów, 3 tysiące par pistoletów, 4 tysiące szabel, 40 tysięcy luf karabinowych, 22 tysiące zamków, 51 tysięcy funtów prochu, 355 tysięcy funtów saletry zakupione we Francji i Wielkiej Brytanii na potrzeby wojenne. Oddziały polskie zmuszone do przekroczenia granicy pruskiej były natychmiast rozbrajane i internowane.

Władze austriackie wydały zakaz wywozu broni i amunicji do Królestwa, konfiskując 20 tysięcy karabinów i 8 tysięcy szabel zamówionych w Wiedniu. Z drugiej strony jednak Austriacy sprzedawali powstańcom stare karabiny i patrzyli przez palce na napływające z Galicji zaopatrzenie. Gubernator Galicji książę August Longin von Lobkowitz utrzymywał kontakty z przedstawicielem Polski Izydorem Pietruskim.

Natomiast ciekawe są reakcje społeczeństwa rosyjskiego. Okazuje się, że na pewne zrozumienie mogliśmy liczyć ze strony cara Aleksandra I, nawet Mikołaja I, który po powstaniu ograniczył wprawdzie autonomię Królestwa, ale jej całkiem nie zlikwidował. Za to wielki rosyjski poeta, orędownik wolności rosyjskiej, Aleksander Puszkin o Polakach wyrażał się jasno. Należy ich zdusić, powolność nasza jest męcząca. Dla nas bunt Polski to sprawa domowa, prastara, dziedziczna rozterka. W sierpniu 1831 r. napisał wiersz Oszczercom Rosji, a po upadku Warszawy we wrześniu wiersz Rocznica Borodino.

Adam Kowalczyk
Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”

Czytaj więcej: Dwie wojny...

Komentarz (3)

Nienasycenie

Szczegóły
Opublikowano: środa, 22 luty 2023 22:20
Adam Kowalczyk

Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi i trzewia pragnęły połykania ziemi należącej do innych. W końcu nie tylko Rosja budowała swoje imperium brutalną przemocą. Początki były skromne i świadczące o zrozumieniu własnej słabości. Jak pisze mnich Nestor w Powieści lat minionych plemiona słowiańskie z ziem wokół Kijowa poprosiły skandynawskich Waregów (wikingów), aby zorganizowali im władzę: Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami. W czasach Związku Sowieckiego mocno zwalczano ten pogląd. Jakby nie patrzeć władzę nad Rusią przejął Ruryk, który dał początek dynastii Rurykowiczów panujących w Moskwie aż do upadku dynastii w 1598 r. Po nich i krótkim polskim epizodzie władzę objęła dynastia Romanowów.

Po okresie świetności za czasów Jarosława Mądrego (1019–54) Wielkie Księstwo Kijowskie rozpadło się na wiele mniejszych ksiąstewek. Stosunkowo większego znaczenia nabrały księstwa włodzimiersko-suzdalskie i księstwo halicko-wołyńskie oraz republika nowogrodzka. W tym pierwszym zapisano po raz pierwszy w 1147 r. istnienie miasta o nazwie Moskwa. Jeszcze było normalnie. Niestety, w roku 1223, nad rzeką Kałką, orda Czyngis-chana zadała książętom ruskim straszliwą klęskę, która zapoczątkowała setki lat niewoli tatarskiej. Panowanie Tatarów uporządkował Batu-chan, który wprowadził system pisemnych nadań zwanych jarłykami, zatwierdzających władzę książąt ruskich. O objęciu władzy decydowało wykazanie się podłością, przebiegłością, uległością w stosunku do chana i okrucieństwem wobec poddanych. Ludzie żyli w lęku, kłamstwie i upodleniu jako warunkami przetrwania. Wtedy gdy Polska zaczęła się rozwijać, Ruś, stojąca przedtem wyżej niż Polska, tkwiła w zacofaniu myśląc tylko o przetrwaniu.

Z czasem Moskwa zaczęła przyłączać sąsiednie ziemie. Za rządów księcia Iwana Kality chan bowiem zrezygnował z pobierania danin przez swoich urzędników oddając pobór podatków Kalicie. Książę moskiewski, który do tej pory czuł tylko knut na plecach dostał rolę swoistego kapo i oficjalnie mógł „dyscyplinować” inne księstwa ruskie. Tak się zaczęło „zbieranie ziem ruskich” przez Kalitę.

Resztę Rusi spotkał o wiele lepszy los. W XIV w. rosnąca w siłę Litwa wyparła Tatarów i wchłonęła błyskawicznie Ruś Czarną, Smoleńszczyznę, księstwa czernichowskie, nowogródzko- siewierskie, Wołyń, Podole i Dzikie Pola – aż do wybrzeży Morza Czarnego. Za to Nowogród Wielki (dziś tereny wokół Petersburga) w latach 1389–1392 oraz 1407–1412, jako Republika Nowogrodzka, pozostawał w stosunku lennym wobec Królestwa Polskiego. Wojska nowogrodzkie brały udział w bitwie pod Grunwaldem po stronie polskiej. W 1478 roku Nowogród Wielki został podbity przez Iwana III Srogiego i wcielony do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.

Gdy Iwan III Srogi w 1462 r. obejmował władzę, księstwo obejmowało 430 tys. km kw. Litwa z Polską była ponad dwukrotnie większa. Po czterdziestu latach panowania Iwana, wraz zesłabnięciem Ordy, Moskwa przejęła księstwo jarosławskie, rostowskie i Nowogród Wielki. Wraz z Nowogrodem przypadły Moskwie olbrzymie tereny od skrawka Bałtyku po wybrzeża Morza Białego i Oceanu Lodowatego.

W 1480 r. – po 240 latach – Moskwa przestała płacić daniny Ordzie. Iwan Srogi przyłączył następnie Twer. Iwan III zawarł małżeństwo z Zofią, bratanicą ostatniego cesarza Bizancjum. Przyjął też od Bizancjum dwugłowego orła. Roszczenia Wielkiego Księstwa Moskiewskiego do wszystkich ziem ruskich znalazło wyraz w tytulaturze Iwana III: z Bożej łaski władca całej Rusi. Politycznie podparte to zostało proroctwem Filoteusza: Dwa Rzymy padły, trzeci stoi, a czwartego już nie będzie. Trzecim Rzymem miała być właśnie Moskwa. Konflikt z Litwą i Polską był nieunikniony.

Syn Iwana Wasyl III podbił księstwo riazańskie, Psków w 1510 r. i Smoleńsk w 1514 r. Wnuk Iwana III Iwan IV Groźny, zamordował syna własnymi rękami i pierwszy przyjął tytuł cara, co Rzeczpospolita uznała dopiero w 1764 r. W 1552 r. zdobył Kazań, kolejny chanat, astrachański, poddał mu się bez walki, podobnie jak zachodnia Baszkiria. Poddali mu się też Czerkiesi i część Kaukazu. Rozpoczął się podbój chanatu sybirskiego. W końcu XVI w. Moskwa objęła dorzecze Obu, Irtysza, Tobołu, a w XVII w. skolonizowała niemal całą Syberię Wschodnią.

W 1558 r. Iwan IV rozpoczął z Polską wojnę o Inflanty. Jednak po początkowych sukcesach Iwana IV król Stefan Batory odzyskał Połock. Inflanty pozostały przy Polsce. Po okresie smuty i polskim panowaniu Moskwa wznowiła wobec Rzeczpospolitej politykę ekspansji, ale została pobita przez Władysława IV. Niedługo potem w Rzeczpospolitej w 1648 r. rozpoczął się bunt Bohdana Chmielnickiego, który w 1654 r. poddał się carowi Aleksemu. W tym samym roku rozpoczął się najazd moskiewski i Aleksy zajął Smoleńsk, Wilno i Białoruś, a Chmielnicki Lublin. Rok później zalał Polskę potop szwedzki. Rzeczpospolita znalazła dość siły, aby się agresorów pozbyć ale na mocy traktatu andruszowskiego 1667 r. i wieczystego pokoju 1686 r. Polska zrzekała się Smoleńska, Ukrainy Zadnieprzańskiej oraz na dwa lata Kijowa, którego Rosja jednak nie wydała.

Na początku XVIII w. wojska cara Piotra I zajmowały Inflanty, Estonię, czasowo Finlandię, dotarły do Pomorza szczecińskiego, maszerując bezkarnie po Rzeczpospolitej. Nad Morzem Kaspijskim zajęły Baku. Na mocy pokoju nysztadzkiego kończącego w 1721 r. III wojnę północną Rosja zyskała Ingrię, Karelię z Wyborgiem i porty w Rydze i Rewlu. W 1725 r. już byli na Kamczatce. Jednak jeśli ktoś myśli, że apetyt ograniczył się do Europy i Azji to jest w błędzie. Szybko Rosja połapał się, że za cieśniną Beringa leży Alaska. W 1768 r. imperatorowa Katarzyna II wysłała na Alaskę wojska, a Alasce i Wyspom Aleuckim (tak, tak, to nie pomyłka) nadano status terenów przejętych w dzierżawę na okres dziewięćdziesięciu dziewięciu lat. Skoro tak to w 1784 r. założyli pierwszą kolonię na wyspie Kodiak, w 1799 r. założyli Kompanię Rosyjsko-Amerykańską, która objęła rządy na Alasce. Szczęście jednak opuściło Rosję wraz z wojną krymską, podczas której flota brytyjska wspierana przez francuską prowadziła oblężenie Pietropawłowska na Kamczatce. Uświadomiło to Rosjanom, że utrata posiadłości na Alasce to kwestia czasu. Wobec powyższego 30 marca 1867 r. car Aleksander II sprzedał Alaskę Stanom Zjednoczonym.

Kiedy Katarzyna II po uśmierceniu swojego małżonka cara Piotra III w 1762 r. wstąpiła na tron, Rosja byłą ogromna, ale chyba zbyt mała. Pewnie dlatego Rosja wzięła udział w trzech rozbiorach Polski, a w międzyczasie to jest w 1783 r. wojska carycy zajęły Krym kosztem Turcji. W 1792 r. Rosja odebrała Turcji całe północne wybrzeże Morza Czarnego.

Następca Katarzyny Paweł I (jak sam uważał, syn króla Stanisława Augusta) zamienił Gruzję w gubernię rosyjską, zdążył też wystąpić zbrojnie przeciwko rewolucyjnej Francji. Zdążył też wydać w 1801 r. rozkaz marszu na Indie, ale nic z tego nie wyszło, bo synkowie udusili tatusia i tron objął Aleksander I. Aleksander przyłączył resztę Gruzji chanaty kaukaskie. Potem była zwycięska wojna z Persją i Turcją. W 1812 r. Rosja otrzymała Besarabię oraz Abchazję, Mingrelię i Gurię. Persja musiała oddać Rosji północny Azerbejdżan i Dagestan. Za to Europie na mocy traktatu w Tylży 1807 r. Aleksander uderzył na Szwecję odbierając jej Finlandię. Aha, Napoleon oddał mu też Białystok wyłączając go z ziem tworzonego właśnie Księstwa Warszawskiego. Wojska Aleksandra I doszły też do Paryża, a w latach 1815-1817 miały nawet swoja strefę okupacyjną.

Potężne pragnienie trawiło jednak Rosję dalej. Ruszyli na Hawaje. W latach 1816–1817 próbowali uzyskać kontrolę nad wyspą Kaua’i i przystąpili do budowy fortu, lecz ich handlowa obecność na Hawajach została zakończona w roku 1818 przez Amerykanów, którzy po prostu zniszczyli rosyjską faktorię. Ale Fort Elisabeth stoi do dzisiaj. Pierwszy wielkorządca rosyjskiej Ameryki Aleksandr Baranow zameldował w 1814 r., że Rosja zyskała nową twierdzę, Fort Ross w pobliżu San Francisco. Rosjanie chwalili się, że kontrolują całe wybrzeże Ameryki od Alaski po Kalifornię. To niezupełnie była prawda, ale świadczy o ich ambicjach. Na szczęście dla Ameryki w poprzek interesom rosyjskim stanęły interesy Hiszpanii, potem Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Ciągle było mało więc w wojnie z Persją generał Iwan Paskiewicz zajął latach 1826–28 Armenię, a następnie ruszył przez Bałkany i zajął Adrianopol. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że dla Słowian bałkańskich było to wyzwolenie. Potem znowu ruszyli na południowy wschód, co im przyniosło Kraj Nadamurski i Ussuryjski od Chin oraz półwysep Sachalin. Nie ostały się też chanaty w Azji Środkowej, które Rosja zajęła w II połowie XIX w.

Jeśli ktoś by pomyślał, że to wystarczy, to nie jest zbyt mądry. Wojna z Turcją w latach 1877-1878 mogła zakończyć się zajęciem Konstantynopola, ale interwencja brytyjska odebrała Rosji szanse na triumf. Potem nastała chwila spokoju. Jednak rusyfikacja Polaków nie pozwalała na zaspokojenie pragnienia. Potrzebna była jakaś zwycięska wojenka, taka mniejsza. Padło na Japonię. Taki tam azjatycki kraj stosunkowo niedawno, bo w 1857 r., siłą zmuszony przez Amerykanów do rozpoczęcia industrializacji. W 1904 r. Rosja przystąpiła do działania. Stoczono 16 bitew w tym 3 nierozstrzygnięte, a 13 zwycięskich dla Japończyków. Największym koszmarem okazała się bitwa morska pod Cuszimą, gdzie została zniszczona cała flota rosyjska. Okręty zatopiono lub wzięto do niewoli. Jej efektem był upadek Port Artura i koniec wojny. Wojna ta była bezpośrednią przyczyną rewolucji 1905 r.

Pierwsza wojna światowa przyniosła upadek Imperium Rosyjskiego i niepodległość Polsce, Litwie, Łotwie, Estonii, Finlandii, Armenii, Gruzji i innym narodom. Niektórym na krótko. Rosja Radziecka zdławiła niepodległość Ukrainy, Armenii, Gruzji i narodom kaukaskim. Próbowała zgnieść Polskę. Dwadzieścia lat później porozumiawszy się z III Rzeszą zajęła pół Polski, Litwę, Łotwę, Estonię, napadła na Finlandię odbierając jej Karelię, Odebrała Rumunii Mołdawię. Roiło im się też zajęcie Bałkanów, ale z tego wyszła tylko wojna domowa w Grecji po zakończeniu II wojny światowej. No i podporządkowanie Polski, Niemieckiej Republiki Demokratycznej i reszty Europy środkowo-wschodniej i zajęcie Kuryli.

Przyszedł wreszcie rok 1991. Związek Radziecki został rozwiązany, Wydawało się, że koszmar się skończył. Niestety, tylko wydawało się. Po okresie smuty jelcynowskiej wzmocniona handlem z Zachodem Rosja znowu poczuła się nienasycona. Pomału podporządkowali sobie Białoruś, Armenię, w 2008 r. napadli na wymykającą im się z rąk Gruzję a w 2014 r. siłą zajęli ukraiński Krym i Donbas. Jeszcze było za mało. W 2022 r. rozpoczęli pełnoskalową wojnę z Ukrainą. Na szczęście tu się trochę skichali. Kiepsko im idzie.

Zdawałoby się, że takie rzeczy robiły i inne państwa. To prawda. Jednak jest pewna różnica. Wojny toczone przez mocarstwa Zachodu wywoływały protesty obywateli. Tu jest inaczej. Grozę budzą nie tyle zbrodnie popełniane przez wojska rosyjskie, choć są straszne. Gorsze jest powszechne poparcie tego narodu niewolników dla agresji i tych zbrodni. Ten triumf kłamstwa i podłości jest przerażający, bo odbiera nadzieję na zwykły koniec wojny i pokój. Rosjanie są przekonani, że Rosja przetrwa wszystko. Wielowiekowe brutalne podbijanie innych narodów zaszczepiło w nich przekonanie, że wielkość buduje się tylko siłą. Że można żyć w biedzie i upodleniu, ale być wielkim bo się napadło na innych.

Obawiam się, że nie będzie pokoju w Europie jeżeli Rosja nie zostanie złamana siłą, upokorzona i wypchnięta z Europy. Rosję trzeba przebić osikowym kołkiem, przestrzelić srebrną kulą i zdekapitować.

Inaczej nie zaznamy spokoju.

Adam Kowalczyk
Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”

Czytaj więcej: Nienasycenie

Komentarz (16)

Bezpieczeństwo na Wschodzie

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 30 styczeń 2023 09:22
Adam Kowalczyk

Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał Budzisz wydaje się zbyt daleko idące ale sprawa naszych przyszłych stosunków z Ukrainą leży na stole. Tej sprawy nie da się pominąć.

Że będziemy silnie związani z Ukrainą to oczywiste. Zdecydowała o tym agresja Rosji i wola narodu polskiego. Niezależnie do tego co mówią politycy i publicyści, Polacy po 24 lutego, bez chwili wahania, zdecydowali o odłożeniu na bok spraw, które nas dzielą i otworzyli drzwi swoich domów by przyjąć uchodźców. Państwo nawet nie zdążyło zabrać się tę sprawę gdy ludzie gremialnie ruszyli z pomocą. Po tak zdecydowanym wyrażeniu woli narodu politycy dużego ruchu nie mają, pozostaje tylko kwestia jaką formę przybierze nasza współpraca z przyszłą Ukrainą. Piszę przyszłą bo bez wątpienia będzie to inny naród niż ten, który znaliśmy, i inne państwo.

Temat przyszłej współpracy wraca z powodu mętnego stanowiska krajów Zachodu w sprawie pomocy Ukrainie. Tu nie chodzi tylko o to czy Ukraina wyjdzie z wojny pobita czy nie. Stawka jest znacznie wyższa, przynajmniej dla nas. Do tej pory NATO, czyli tak naprawdę USA, prowadziło politykę odstraszania Rosji. Lutowa agresja pokazała, że ta polityka przestała działać. Rosja uznała, że może zaryzykować. Szczęśliwie dla nas nacięła się strasznie na Ukraińcach.

Ostateczny wynik wojny nie jest jeszcze znany ale jedno jest pewne – w pył została rozniesiona dotychczasowa architektura bezpieczeństwa na wschodzie Europy. Dotyczy to zwłaszcza Ukrainy, Polski i Białorusi ale też Rumunii, krajów bałtyckich i Skandynawów. I niezależnie od tego kogo lubimy a kogo nie, niezależnie od tego jak bardzo chcemy trzymać się z daleka, musimy działać. Musimy zbudować nową architekturę bezpieczeństwa na wschodzie. My musimy, nie kto inny. Nie możemy liczyć na to, że uchowamy się pod osłoną Stanów Zjednoczonych bo te, wcześniej czy później, będą zaangażowane w konflikt z Chinami. Odpowiedź na pytanie czy w razie wojny z Rosją Niemcy zrobią dla nas to co my robimy dla Ukrainy jest chyba oczywista, prawda?

Pozostaje nam załatwienie tego we własnym zakresie. Jeżeli Ukraina wygra wojnę w sposób zdecydowany to będziemy mieli trochę czasu. Gorzej gdy zostanie zmuszona do jakiegoś zgniłego rozejmu czy pokoju bez przetrącenia karku Rosji. Wtedy pokój będzie tylko na kilka lat a potem znowu wojna i tym razem Moskale nas nie pominą. Dlatego obawiam się, że będziemy zmuszeni do zawarcia sojuszu wojskowego z Ukrainą. 300 tysięcy Ukraińców i drugie tyle Polaków pozwoli na powstrzymanie Rosji przed ewentualną kolejną agresją. Bez tego Rosja uderzy znowu. Uderzy bo taka jest natura imperiów, które nie są powstrzymywane.

Ktoś powie, że nas na to nie stać. Na ścianie the Korean War Memorial Amerykanie umieścili napis "Freedom Is Not Free" – wolność nie jest za darmo. To święte słowa. A my powinniśmy zadać sobie pytanie nie o to ile mamy zapłacić tylko o to ile stracimy jeśli nie zapłacimy i nie poniesiemy wyrzeczeń. I będą to duże wyrzeczenia. Dzisiaj Ukraina jest dla nas sporym obciążeniem. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że po pomyślnym, w co wierzę, zakończeniu wojny Ukraina nie będzie przynosiła nam profitów. Stanie się tak dopiero po znaczącej odbudowie kraju. Bezpośrednio po wojnie Ukraina będzie potrzebowała pieniędzy na odbudowę a tych nie będziemy mogli dać tyle co Niemcy. I Niemcy dadzą ale postawią warunki, które Ukraina będzie musiała przyjąć. Jakaś zbyt daleko idąca współpraca z Polską może być powodem wstrzymania środków pomocowych dla Ukrainy. Przecież wyraźnie widać, że w chwili obecnej Ukraina wspierana przez Polskę walczy z Rosją co znacznie wzmocniło znaczenie Polski w Europie. Trzęsący Unią Niemcy za to walczą z Polską w celu ograniczenia przyszłej pozycji Polski. Wystarczy się przyjrzeć. Korzystając z naszego zaangażowania w wojnę próbują nas zadusić finansowo. Naiwni myślą, że tu chodzi o praworządność, o jakieś zakichane kamienie milowe. To bzdura. Przyczyną sporu z Unią czyli Niemcami nie jest przedmiot sporu tylko podmiot – Polska.

Czekają nas poważne wyzwania. Kryzys gospodarczy spowodowany wojną i do tego wielkie wydatki na wojsko. Wydatki, które będziemy musieli ponosić również po jej zakończeniu. Obecna wojna pokazała, że musimy co najmniej podwoić armię. Do tego ją zmodernizować nie tylko przez zakup drogich zabawek jak czołgi czy samoloty. Musimy zbudować własny system świadomości sytuacyjnej i własny system rozpoznawczo-uderzeniowy. To oznacza satelity, drony i rakiety oraz rozbudowany przemysł obronny. Dopiero to wszystko pozwoli nam na zachowanie własnej sprawczości i faktyczną niepodległość. I dopiero wtedy będziemy mogli czerpać materialne pożytki ze współpracy z Ukrainą.

A rodzaj związków z Ukrainą? To bym zostawił naturalnemu rozwojowi wydarzeń. Obecne związki z Ukrainą będą się rozwijać bo mamy ogromny kapitał zaufania. Jak ludzie będą czuli tak zrobią. Ważne żeby nie dać się znowu skłócić tylko robić interesy. Takie zwyczajne interesy. Jeśli zadbamy o komunikację, o połączenia drogowe i kolejowe, to bliskość krajów i znajomość języka pozwoli zarabiać i nam i im.

To wszystko razem pozwoli nam czuć się bezpiecznie i, mam nadzieję, zmusi Rosję do zajęcia się własnymi sprawami a nie sąsiadami.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Bezpieczeństwo na Wschodzie

Komentarz (24)

Propagandyści Kremla

Szczegóły
Opublikowano: środa, 21 grudzień 2022 22:17
Adam Kowalczyk

Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę. Kobieta robi fantastyczną robotę. Uwielbiam te podcasty dlatego, że różnią się od naszych. W polskich programach, artykułach, podcastach tylko narzekania, że źle, niedobrze, klęska i nic nie potrafimy a obcy nic tylko nas gnębią. Słowem biedne, bezradne ofiary. Za to jak słucham panów Girkina czy Sołowjowa to serce rośnie.

Z ich przekazu wynika, że Polska jest jakimś mocarstwem, które nic tylko czyha na biedną Rosję. Wpędziliśmy Ukrainę w wojnę, chcemy pozbawienia Rosji jej mocarstwowej roli. To akurat prawda bo np. ja chcę :). Są bardzo logiczni. Podoba mi się choćby twierdzenie, że po to pomagamy Ukrainie dostarczając jej broni żeby dokonać jej rozbioru. Chcemy podobno oderwać od Ukrainy jej cztery czy pięć zachodnich obwodów. Podobnie zresztą jak Grodno od Białorusi czy Wilno od Litwy. Podobało mi się jak na pytanie widza czy to prawda, że 80% wojsk ukraińskich na froncie stanowi wojsko polskie. Odpowiedź – nieprawda bo nie więcej niż 30%. Ostatnio zmartwiłem się trochę bo Girkin tak długo nawoływał do mobilizacji aż sam został zmobilizowany. Został ten głupszy – Sołowjow.

Ostatnio obejrzałem wywiad z Polakiem Mateuszem Piskorskim. Pan Piskorski to dość specyficzna postać. Propagował słowianofilstwo. Był członkiem Samoobrony z ramienia której zdobył mandat poselski w 2005 r. Potem w Polskiej Partii Pracy – Sierpień 80 i znowu w Samoobronie. W lutym 2015 został wybrany na przewodniczącego nowej prorosyjskiej partii Zmiana. W 2016 został zatrzymany przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Zwolniony w 2019 r. po interwencji ONZ, współpracował z rosyjskimi mediami – agencją informacyjną Sputnik i telewizją RT.

Swoją drogą to trochę ABW się wygłupiło. Zarzucać szpiegostwo facetowi pikietującemu z czerwoną flagą pod ambasadą Rosji to wygłup. Taki facet nie ma szans być szpiegiem. Jest chorym rusofilem, to widać, ale szpiegiem? Kto go dopuści do jakichkolwiek tajemnic?

Wywiad z nim trochę mnie ruszył. Ja rozumiem, że można być człowiekiem o sympatiach prorosyjskich. Można też nie lubić Ukraińców. Sam znam kilka takich osób. Ale żeby wystąpić w rosyjskim propagandowym programie telewizyjnym teraz? W trakcie moskiewskiego barbarzyńskiego najazdu na sąsiedni kraj? Po Buczy i Izjumie? To mi się w głowie nie mieści.

Rozmowa miała na celu odmienianie na wszelkie sposoby słów rzeź wołyńska i Bandera. Poza tym tematem z przyjacielskiej rozmowy – z dzióbków panowie sobie pili – dowiedziałem się paru ciekawostek. Takich np., że Rosja jest jedynym naszym sąsiadem, który nie ma w stosunku do Polski roszczeń terytorialnych. W Rosji nie ma żadnej polonofobii. No i zgodne przypomnienie, że Ukraina zawsze będzie należeć do ruskiego miru pod względem językowym, kulturalnym i cywilizacyjnym.

Wcześniej u tego samego Sołowjowa wystąpił partyjny kolega Piskorskiego Tomasz Jankowski.

Zastanawiam się czemu ci ludzie to robią. Jak już wcześniej napisałem, rozumiem, że można lubić Rosjan i Rosję, można nie lubić, czy nawet gorzej, Ukraińców. Ale publiczny jazgot propagandowy na rzecz wroga w trakcie wojny? Tym bardziej, że Moskale przekroczyli wszelkie granice bezczelności w kłamstwach. Nawet ich nie dostrzegają. Jak widzę Władimira Putina oświadczającego w telewizji, że Rosja jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa i integralności Ukrainy to mi ręce opadają. To, że według Sołowjowa Ukraińcy nie są ludźmi bo wyparli się swojego języka, narodowości i kultury już nie robi takiego wrażenia. Ta cała propaganda to moskiewska barbaria. Ale czemu się do tego dołączać?
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Propagandyści Kremla

Komentarz (13)

Kresowe wojny

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 17 listopad 2022 21:23
Adam Kowalczyk

Pełna dramatycznych zwrotów akcji wojna na Ukrainie przywraca przeszłość, zdawałoby się, dawno minioną. Toczy się ona na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. Przypomniała nazwy, których od nie wiadomo kiedy, nikt już nie używał. Tylko popatrzmy na mapę. Trwają zacięte walki ukraińsko-rosyjskie w obwodzie Chersońskim. Cały ten pocięty limanami, rozległy obszar ograniczony Dniestrem na zachodzie i Bohem na wschodzie, ziemia, na której leżą Odessa, Mikołajów i Chersoń, to dawny Jedysan. Ostatni raz te ziemie, konkretnie dzisiejsze Naddniestrze, widziały wojsko polskie w XX wieku. Na zachód od Jedysanu leżą terytoria hospodarstwa Mołdawskiego będącego lennem Królestwa Polskiego w XIV i XV wieku. Potem ta nieszczęsna ziemia stała się lennem tureckim ale jeszcze w XVII wieku Rzeczpospolita wracała tam próbując przywrócić swoje panowanie. Ostatnim polskim akordem była interwencja przeciw władzy komunistów w 1919 roku. Polska obecność wojskowa zakończyła się 29 grudnia 1920 r. Całkiem niedawno. Owocem naszych działań było wypędzenie czerwonych i sojusz polsko-rumuński.

Obok Mołdawii leżą Multany, to już Wołoszczyzna, dzisiaj część Rumunii. Wracając na Ukrainę trzeba wspomnieć o Podolu. Ta piękna ziemia to takie miasta jak Winnica, Tulczyn, Humań i, przede wszystkim, Kamieniec Podolski leżący przed II wojną światową tuż za granicą Polski. Ale największym obszarem objętym obecną wojną są dawne Dzikie Pola. To cały nadmorski obszar Ukrainy. Dzikie Pola zaczynały się od założonej w 1635 roku twierdzy Kudak, położonej na południe od Czekasów. Dalej na południe, za porohami, na dnieprowej wyspie leżała Sicz zaporoska. Sicz zburzyły w XVIII wieku wojska rosyjskie. Porohów na Dnieprze też już nie ma, zostały zalane przez wielki zbiornik wodny.

Co ciekawe, przeszłość wróciła również w charakterze prowadzonej wojny. Działania wojenne, sposób ich prowadzenia, okrucieństwo, mało przypominają wojny toczone na Zachodzie. Nie ma tu dużych zgrupowań wojsk, potężnych pięści pancernych czy mas piechoty. Odżyła sztuka wojenna dawnych wielkich hetmanów Rzeczpospolitej. Wielkie przestrzenie Ukrainy i relatywnie nie tak duże ilości wojska spowodowały odmienny sposób działania. Niewielkie ruchliwe grupy czołgów i transporterów opancerzonych szukają luk w obronie i korzystając z lokalnej przewagi dokonują dalekich zagonów. Jak kawaleria polska i litewska czy jazda kozacka albo Tatarzy w XVII wieku. A obrona terytorialna twardo broni miast jak piechota w tym samym XVII wieku. Dzisiejsze działania wojsk ukraińskich pod Charkowem czy Chersoniem przypominają tamte zmagania.

Przez te tereny szły zagony ruchliwych Tatarów walczących razem z Rzeczpospolitą lub, częściej, przeciwko niej. Walczono przeciwko Turcji – to w XVII wieku, i przeciwko Moskwie. Tu Już tak krótko nie było. Toczyliśmy z Moskwą dziewiętnaście wojen. Każda z nich poza toczyła się na Ukrainie albo przynajmniej zahaczała o nią. Po unii personalnej zawartej z Wielkim Księstwem Litewskim w 1386 roku wprawdzie nie mieliśmy granicy z Moskwą ale zaczęliśmy wspierać nowego sojusznika. Problem szybko zrobił się poważny bo chociaż wszystkie ziemie mające w nazwie Ruś tj. Ruś Czerwona, Ruś Białą i Ruś Czarna, należały do Królestwa Polskiego albo Litwy, to jednak potomkowie oprawców Rusi Kijowskiej podbitej przez Tatarów czyli książęta moskiewscy, uznali się za spadkobierców tej Rusi. Iwan Kalita rozpoczął „zbieranie ziem ruskich” a Iwan IV Groźny uznał się za cara Wszechrosji jednak jego carski tytuł nie został uznany przez Rzeczpospolitą aż do 1764 roku.

Pierwsze sześć wojen z Moskwą, począwszy od 1492 r., toczyliśmy jako sojusznik Litwy broniącej swojego terytorium przed kolejnymi najazdami. Po zawarciu Unii Lubelskiej i jednoczesnym odłączeniu Ukrainy (nazwa obecna bo wtedy znaczyło to co innego) od Litwy i włączeniu jej w skład Korony, wraz ziemiami ukraińskimi dostaliśmy granicę z Wielkim Księstwem Moskiewskim. Od tej pory, a konkretnie od 1577 roku, wojowaliśmy z Moskalami już we własnym interesie. Były to, niestety, wojny okrutne. Moskiewscy władcy mieli, delikatnie mówiąc, mordercze skłonności. I tak np. gdy za Iwana IV Groźnego Wielki Nowogród, podbity jeszcze przez Iwana III Srogiego, zaczął rozmowy z Rzeczpospolitą, Iwan ruszył na Nowogród zdobywając i paląc po drodze wszystkie miasta. Potem, począwszy od 9 stycznia 1570 r. codziennie w obecności jego i jego syna Iwana, torturowano i mordowano mieszkańców. Dzień w dzień aż do 12 lutego. Zamordował prawie wszystkich mieszkańców, ok. 35 tys. ludzi – niektórzy twierdzą, że nawet 60 tys.. 12 lutego zebrał pozostałych mieszkańców i ogłosił „łaskę”. Następnie „ułaskawionych” popędzono pieszo do Moskwy i tam ich publicznie zabito dołączając do nich tych, których podejrzewano o niechęć do poczynań tego pierwszego cara Moskwy. Jak widać po Buczy czy Irpieniu, ta tradycja w Rosji jest ciągle żywa. Nawiasem mówiąc syn nie zdążył objąć rządów po ojcu bo Iwan IV w listopadzie 1581 roku jego też zamordował. Dalej toczyliśmy samodzielnie 11 wojen i dwie w sojuszu. Te w sojusze to 1812 z Napoleonem i 1920 z Ukraińską Republiką Ludową Symona Petlury.
Teraz znowu toczy się kolejna wojna na Ukrainie. Znowu z Rosją. Tym razem mamy w niej udział tylko jako zaplecze. Nie sądziłem, że do tej wojny dojdzie. Zapomniałem o tym, że stałą cechą Rosji jest nienasycenie. Rosja nie ma stałych granic, Rosja musi je przesuwać. Na mocy podpisanego w Białowieży w 1991 r. porozumienia Rosja uznała niepodległość i integralność terytorialną Ukrainy. W porozumieniu podpisanym w 1999 w Stambule zobowiązała się do wycofania wojsk z Naddniestrza do 2003 r.

Niedawno miałem okazję wysłuchać wywiadu z rosyjskim intelektualistą. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Np. tego, że Rosja musi odzyskać i odzyska stare rosyjskie ziemie jak państwa bałtyckie, Mołdawia, Donbas i konieczne połączenie lądowe z Mołdawią czyli południową Ukrainę. Intelektualista ten wyraził żal, że na razie nie można myśleć o odzyskaniu Polski, Finlandii i Alaski.

Coraz bardziej jestem przekonany, że jeśli Ukraina z pomocą Zachodu nie wybije teraz Rosji zębów to przyjdzie nam toczyć dwudziestą wojnę.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Kresowe wojny

Komentarz (18)

Więcej artykułów…

  1. O wartości sojuszy
  2. Polsko-ukraińskie państwo federalne?
  3. O Ukraińcach raz jeszcze
  4. Co po wojnie?

Strona 1 z 45

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Czy służby nie powinny sprawdzić kazdą stodołę w tych laszkach?
Czy Campus Rafała Trzaskowskie...
10 godzin(y) temu
A gdzie konkurs? Już NIGDY nie zagłosuj na koalicję.
KOTowski został dyrektorem Age...
12 godzin(y) temu
Dodam, że moim zdaniem prezydent Szewczyk zachował się jak rasowy polityk. W końcu to jego zawód.
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
15 godzin(y) temu
Zmiana stanowiska prezydenta Szewczyka jest następstwem zwycięstwa Karola Nawrockiego oraz wzmocnienia pozycji IPN i środowisk patriotycznych. Gdyby w...
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
15 godzin(y) temu
Wierzę w "dobrą zmianę" w olsztyńskim Ratuszu i, że Prezydenckie decyzję będą sterowane wolą - "decyzją" mieszkańców czyli np. - szubienice idi na h...
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
1 dzień temu
Afera za aferką - Najpoważniejszą aferą polskiego wojska ujawnioną w ostatnich tygodniach było zniknięcie z wojskowych magazynów 17 tys. elementów umu...
Tysiące pracowników zwolnionyc...
1 dzień temu

Ostatnie blogi

  • Barbarzyński atak "silnych ludzi" Tuska na praworządność Zbigniew Lis Motto Tuska: Będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy, czyli uchwałami Sejmu i rozporządzeniami zmieniać ustawy, wg zasady –… Zobacz
  • Co trzeba zrobić, żeby PiS wygrało kolejne wybory? Zbigniew Lis Wielu Polaków głosujących nie za opozycją, tylko przeciw PiS, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji ich decyzji oraz z powagi… Zobacz
  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • W gronie zatrzymanych syn znanego biznesmena z Olsztyna
  • Czy Platforma straci władzę w sejmiku warmińsko-mazurskim?
  • Wyborcza sporządziła listę osób do zwolnienia z pracy, związanych z PiS
  • "Dzban dnia" dla poseł Kingi Gajewskiej za worek ziemniaków dla DPS
  • LIDL wycofał się z budowy Centrum w Gietrzwałdzie!
  • Awantura w Sejmiku nt. imigrantów. Wezwano policję. Słoma nazwał Wąsika "przestępcą"
  • Skarga do premiera: „Przestępca i szkodnik demokracji (Socha) zmanipulował wybory"
  • Stołek wiceprezes WFOŚiGW w Olsztynie dostała kandydatka Koalicji Obywatelskiej
  • Tysiące pracowników zwolnionych z PKP Cargo. Dyrektorem został działacz PSL z Kętrzyna
  • Protest działaczy PiSu w Olsztynie: "Donald Tusk do dymisji!"
  • Wojewoda negatywnie ocenił wniosek Olsztyna o aneksję części gminy Purda
  • Nawrocki (Mentzen i Braun) znokautowali Trzaskowskiego (Tuska)

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

    • Dekonstrukcja "szubienic" według prezydenta Szewczyka. Bachmura komentuje List prof. Traby

      Bogdan Bachmura 2025-06-20 20:32:37

      Oświadczenie prezydenta Roberta Szewczyka wydane po środowym spotkaniu tzw. zespołu...

    • Czy Campus Rafała Trzaskowskiego odbędzie się i kto będzie sponsorem?

      2025-06-12 20:21:49

      Po klęsce wyborczej Rafała Trzaskowskiego pojawiło się pytanie, czy będzie kontynuował swój...

    • Sąd nie przedłużył aresztu wobec 19-latków z Olsztyna, którzy rzekomo planowali zamach

      2025-06-12 08:35:07

      Sąd Rejonowy w Olsztynie w piątek (13 czerwca) nie przedłużył tymczasowego aresztowania...

Wiadomości region

  • Region

    • Wojewoda negatywnie ocenił wniosek Olsztyna o aneksję części gminy Purda

      2025-06-13 13:17:21

      Wojewoda warmińsko-mazurski, Radosław Król negatywnie odniósł się do koncepcji poszerzenia granic...

    • Czy Platforma straci władzę w sejmiku warmińsko-mazurskim?

      Adam Jerzy Socha 2025-06-13 07:36:44

      W powyborczy poniedziałek 2 czerwca czworo radnych złożyło na ręce przewodniczącego Sejmiku...

    • Proces "Agenta Tomka": "Jestem ofiarą polityków PiS i służalczych prokuratorów"

      Adam Jerzy Socha 2025-06-09 16:56:07

      W poniedziałek 9 czerwca składanie wyjaśnień przed sądem rozpoczął 48-letni Tomasz Kaczmarek, jeden z...

Wiadomości Polska

  • Polska

    • Tysiące pracowników zwolnionych z PKP Cargo. Dyrektorem został działacz PSL z Kętrzyna

      2025-06-13 12:11:53

      Ponad 3600 pracowników zwolniła w ostatnim czasie będąca w restrukturyzacji firma PKP Cargo....

    • W czerwcowej Debacie R. Bętkowski opisuje jak powstało Osiedle Mazurskie w Olsztynie

      2025-06-12 19:52:42

      W punktach sprzedaży ukazał się czerwcowy numer miesięcznika „DEBATA” za jedynie 6,50 zł a w nim jak...

    • Nawrocki odebrał dokument z PKW: Musimy zburzyć mury nienawiści

      2025-06-11 21:31:45

      - Dzisiaj doświadczeni wszystkimi wiekami możemy z radością być tutaj podczas tej uroczystości i...

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.