Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

sobota, luty 04, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Adam Kowalczyk

Adam Kowalczyk

Bezpieczeństwo na Wschodzie

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 30 styczeń 2023 09:22
Adam Kowalczyk

Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał Budzisz wydaje się zbyt daleko idące ale sprawa naszych przyszłych stosunków z Ukrainą leży na stole. Tej sprawy nie da się pominąć.

Że będziemy silnie związani z Ukrainą to oczywiste. Zdecydowała o tym agresja Rosji i wola narodu polskiego. Niezależnie do tego co mówią politycy i publicyści, Polacy po 24 lutego, bez chwili wahania, zdecydowali o odłożeniu na bok spraw, które nas dzielą i otworzyli drzwi swoich domów by przyjąć uchodźców. Państwo nawet nie zdążyło zabrać się tę sprawę gdy ludzie gremialnie ruszyli z pomocą. Po tak zdecydowanym wyrażeniu woli narodu politycy dużego ruchu nie mają, pozostaje tylko kwestia jaką formę przybierze nasza współpraca z przyszłą Ukrainą. Piszę przyszłą bo bez wątpienia będzie to inny naród niż ten, który znaliśmy, i inne państwo.

Temat przyszłej współpracy wraca z powodu mętnego stanowiska krajów Zachodu w sprawie pomocy Ukrainie. Tu nie chodzi tylko o to czy Ukraina wyjdzie z wojny pobita czy nie. Stawka jest znacznie wyższa, przynajmniej dla nas. Do tej pory NATO, czyli tak naprawdę USA, prowadziło politykę odstraszania Rosji. Lutowa agresja pokazała, że ta polityka przestała działać. Rosja uznała, że może zaryzykować. Szczęśliwie dla nas nacięła się strasznie na Ukraińcach.

Ostateczny wynik wojny nie jest jeszcze znany ale jedno jest pewne – w pył została rozniesiona dotychczasowa architektura bezpieczeństwa na wschodzie Europy. Dotyczy to zwłaszcza Ukrainy, Polski i Białorusi ale też Rumunii, krajów bałtyckich i Skandynawów. I niezależnie od tego kogo lubimy a kogo nie, niezależnie od tego jak bardzo chcemy trzymać się z daleka, musimy działać. Musimy zbudować nową architekturę bezpieczeństwa na wschodzie. My musimy, nie kto inny. Nie możemy liczyć na to, że uchowamy się pod osłoną Stanów Zjednoczonych bo te, wcześniej czy później, będą zaangażowane w konflikt z Chinami. Odpowiedź na pytanie czy w razie wojny z Rosją Niemcy zrobią dla nas to co my robimy dla Ukrainy jest chyba oczywista, prawda?

Pozostaje nam załatwienie tego we własnym zakresie. Jeżeli Ukraina wygra wojnę w sposób zdecydowany to będziemy mieli trochę czasu. Gorzej gdy zostanie zmuszona do jakiegoś zgniłego rozejmu czy pokoju bez przetrącenia karku Rosji. Wtedy pokój będzie tylko na kilka lat a potem znowu wojna i tym razem Moskale nas nie pominą. Dlatego obawiam się, że będziemy zmuszeni do zawarcia sojuszu wojskowego z Ukrainą. 300 tysięcy Ukraińców i drugie tyle Polaków pozwoli na powstrzymanie Rosji przed ewentualną kolejną agresją. Bez tego Rosja uderzy znowu. Uderzy bo taka jest natura imperiów, które nie są powstrzymywane.

Ktoś powie, że nas na to nie stać. Na ścianie the Korean War Memorial Amerykanie umieścili napis "Freedom Is Not Free" – wolność nie jest za darmo. To święte słowa. A my powinniśmy zadać sobie pytanie nie o to ile mamy zapłacić tylko o to ile stracimy jeśli nie zapłacimy i nie poniesiemy wyrzeczeń. I będą to duże wyrzeczenia. Dzisiaj Ukraina jest dla nas sporym obciążeniem. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że po pomyślnym, w co wierzę, zakończeniu wojny Ukraina nie będzie przynosiła nam profitów. Stanie się tak dopiero po znaczącej odbudowie kraju. Bezpośrednio po wojnie Ukraina będzie potrzebowała pieniędzy na odbudowę a tych nie będziemy mogli dać tyle co Niemcy. I Niemcy dadzą ale postawią warunki, które Ukraina będzie musiała przyjąć. Jakaś zbyt daleko idąca współpraca z Polską może być powodem wstrzymania środków pomocowych dla Ukrainy. Przecież wyraźnie widać, że w chwili obecnej Ukraina wspierana przez Polskę walczy z Rosją co znacznie wzmocniło znaczenie Polski w Europie. Trzęsący Unią Niemcy za to walczą z Polską w celu ograniczenia przyszłej pozycji Polski. Wystarczy się przyjrzeć. Korzystając z naszego zaangażowania w wojnę próbują nas zadusić finansowo. Naiwni myślą, że tu chodzi o praworządność, o jakieś zakichane kamienie milowe. To bzdura. Przyczyną sporu z Unią czyli Niemcami nie jest przedmiot sporu tylko podmiot – Polska.

Czekają nas poważne wyzwania. Kryzys gospodarczy spowodowany wojną i do tego wielkie wydatki na wojsko. Wydatki, które będziemy musieli ponosić również po jej zakończeniu. Obecna wojna pokazała, że musimy co najmniej podwoić armię. Do tego ją zmodernizować nie tylko przez zakup drogich zabawek jak czołgi czy samoloty. Musimy zbudować własny system świadomości sytuacyjnej i własny system rozpoznawczo-uderzeniowy. To oznacza satelity, drony i rakiety oraz rozbudowany przemysł obronny. Dopiero to wszystko pozwoli nam na zachowanie własnej sprawczości i faktyczną niepodległość. I dopiero wtedy będziemy mogli czerpać materialne pożytki ze współpracy z Ukrainą.

A rodzaj związków z Ukrainą? To bym zostawił naturalnemu rozwojowi wydarzeń. Obecne związki z Ukrainą będą się rozwijać bo mamy ogromny kapitał zaufania. Jak ludzie będą czuli tak zrobią. Ważne żeby nie dać się znowu skłócić tylko robić interesy. Takie zwyczajne interesy. Jeśli zadbamy o komunikację, o połączenia drogowe i kolejowe, to bliskość krajów i znajomość języka pozwoli zarabiać i nam i im.

To wszystko razem pozwoli nam czuć się bezpiecznie i, mam nadzieję, zmusi Rosję do zajęcia się własnymi sprawami a nie sąsiadami.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Bezpieczeństwo na Wschodzie

Komentarz (21)

Propagandyści Kremla

Szczegóły
Opublikowano: środa, 21 grudzień 2022 22:17
Adam Kowalczyk

Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę. Kobieta robi fantastyczną robotę. Uwielbiam te podcasty dlatego, że różnią się od naszych. W polskich programach, artykułach, podcastach tylko narzekania, że źle, niedobrze, klęska i nic nie potrafimy a obcy nic tylko nas gnębią. Słowem biedne, bezradne ofiary. Za to jak słucham panów Girkina czy Sołowjowa to serce rośnie.

Z ich przekazu wynika, że Polska jest jakimś mocarstwem, które nic tylko czyha na biedną Rosję. Wpędziliśmy Ukrainę w wojnę, chcemy pozbawienia Rosji jej mocarstwowej roli. To akurat prawda bo np. ja chcę :). Są bardzo logiczni. Podoba mi się choćby twierdzenie, że po to pomagamy Ukrainie dostarczając jej broni żeby dokonać jej rozbioru. Chcemy podobno oderwać od Ukrainy jej cztery czy pięć zachodnich obwodów. Podobnie zresztą jak Grodno od Białorusi czy Wilno od Litwy. Podobało mi się jak na pytanie widza czy to prawda, że 80% wojsk ukraińskich na froncie stanowi wojsko polskie. Odpowiedź – nieprawda bo nie więcej niż 30%. Ostatnio zmartwiłem się trochę bo Girkin tak długo nawoływał do mobilizacji aż sam został zmobilizowany. Został ten głupszy – Sołowjow.

Ostatnio obejrzałem wywiad z Polakiem Mateuszem Piskorskim. Pan Piskorski to dość specyficzna postać. Propagował słowianofilstwo. Był członkiem Samoobrony z ramienia której zdobył mandat poselski w 2005 r. Potem w Polskiej Partii Pracy – Sierpień 80 i znowu w Samoobronie. W lutym 2015 został wybrany na przewodniczącego nowej prorosyjskiej partii Zmiana. W 2016 został zatrzymany przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Zwolniony w 2019 r. po interwencji ONZ, współpracował z rosyjskimi mediami – agencją informacyjną Sputnik i telewizją RT.

Swoją drogą to trochę ABW się wygłupiło. Zarzucać szpiegostwo facetowi pikietującemu z czerwoną flagą pod ambasadą Rosji to wygłup. Taki facet nie ma szans być szpiegiem. Jest chorym rusofilem, to widać, ale szpiegiem? Kto go dopuści do jakichkolwiek tajemnic?

Wywiad z nim trochę mnie ruszył. Ja rozumiem, że można być człowiekiem o sympatiach prorosyjskich. Można też nie lubić Ukraińców. Sam znam kilka takich osób. Ale żeby wystąpić w rosyjskim propagandowym programie telewizyjnym teraz? W trakcie moskiewskiego barbarzyńskiego najazdu na sąsiedni kraj? Po Buczy i Izjumie? To mi się w głowie nie mieści.

Rozmowa miała na celu odmienianie na wszelkie sposoby słów rzeź wołyńska i Bandera. Poza tym tematem z przyjacielskiej rozmowy – z dzióbków panowie sobie pili – dowiedziałem się paru ciekawostek. Takich np., że Rosja jest jedynym naszym sąsiadem, który nie ma w stosunku do Polski roszczeń terytorialnych. W Rosji nie ma żadnej polonofobii. No i zgodne przypomnienie, że Ukraina zawsze będzie należeć do ruskiego miru pod względem językowym, kulturalnym i cywilizacyjnym.

Wcześniej u tego samego Sołowjowa wystąpił partyjny kolega Piskorskiego Tomasz Jankowski.

Zastanawiam się czemu ci ludzie to robią. Jak już wcześniej napisałem, rozumiem, że można lubić Rosjan i Rosję, można nie lubić, czy nawet gorzej, Ukraińców. Ale publiczny jazgot propagandowy na rzecz wroga w trakcie wojny? Tym bardziej, że Moskale przekroczyli wszelkie granice bezczelności w kłamstwach. Nawet ich nie dostrzegają. Jak widzę Władimira Putina oświadczającego w telewizji, że Rosja jest jedynym gwarantem bezpieczeństwa i integralności Ukrainy to mi ręce opadają. To, że według Sołowjowa Ukraińcy nie są ludźmi bo wyparli się swojego języka, narodowości i kultury już nie robi takiego wrażenia. Ta cała propaganda to moskiewska barbaria. Ale czemu się do tego dołączać?
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Propagandyści Kremla

Komentarz (13)

Kresowe wojny

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 17 listopad 2022 21:23
Adam Kowalczyk

Pełna dramatycznych zwrotów akcji wojna na Ukrainie przywraca przeszłość, zdawałoby się, dawno minioną. Toczy się ona na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. Przypomniała nazwy, których od nie wiadomo kiedy, nikt już nie używał. Tylko popatrzmy na mapę. Trwają zacięte walki ukraińsko-rosyjskie w obwodzie Chersońskim. Cały ten pocięty limanami, rozległy obszar ograniczony Dniestrem na zachodzie i Bohem na wschodzie, ziemia, na której leżą Odessa, Mikołajów i Chersoń, to dawny Jedysan. Ostatni raz te ziemie, konkretnie dzisiejsze Naddniestrze, widziały wojsko polskie w XX wieku. Na zachód od Jedysanu leżą terytoria hospodarstwa Mołdawskiego będącego lennem Królestwa Polskiego w XIV i XV wieku. Potem ta nieszczęsna ziemia stała się lennem tureckim ale jeszcze w XVII wieku Rzeczpospolita wracała tam próbując przywrócić swoje panowanie. Ostatnim polskim akordem była interwencja przeciw władzy komunistów w 1919 roku. Polska obecność wojskowa zakończyła się 29 grudnia 1920 r. Całkiem niedawno. Owocem naszych działań było wypędzenie czerwonych i sojusz polsko-rumuński.

Obok Mołdawii leżą Multany, to już Wołoszczyzna, dzisiaj część Rumunii. Wracając na Ukrainę trzeba wspomnieć o Podolu. Ta piękna ziemia to takie miasta jak Winnica, Tulczyn, Humań i, przede wszystkim, Kamieniec Podolski leżący przed II wojną światową tuż za granicą Polski. Ale największym obszarem objętym obecną wojną są dawne Dzikie Pola. To cały nadmorski obszar Ukrainy. Dzikie Pola zaczynały się od założonej w 1635 roku twierdzy Kudak, położonej na południe od Czekasów. Dalej na południe, za porohami, na dnieprowej wyspie leżała Sicz zaporoska. Sicz zburzyły w XVIII wieku wojska rosyjskie. Porohów na Dnieprze też już nie ma, zostały zalane przez wielki zbiornik wodny.

Co ciekawe, przeszłość wróciła również w charakterze prowadzonej wojny. Działania wojenne, sposób ich prowadzenia, okrucieństwo, mało przypominają wojny toczone na Zachodzie. Nie ma tu dużych zgrupowań wojsk, potężnych pięści pancernych czy mas piechoty. Odżyła sztuka wojenna dawnych wielkich hetmanów Rzeczpospolitej. Wielkie przestrzenie Ukrainy i relatywnie nie tak duże ilości wojska spowodowały odmienny sposób działania. Niewielkie ruchliwe grupy czołgów i transporterów opancerzonych szukają luk w obronie i korzystając z lokalnej przewagi dokonują dalekich zagonów. Jak kawaleria polska i litewska czy jazda kozacka albo Tatarzy w XVII wieku. A obrona terytorialna twardo broni miast jak piechota w tym samym XVII wieku. Dzisiejsze działania wojsk ukraińskich pod Charkowem czy Chersoniem przypominają tamte zmagania.

Przez te tereny szły zagony ruchliwych Tatarów walczących razem z Rzeczpospolitą lub, częściej, przeciwko niej. Walczono przeciwko Turcji – to w XVII wieku, i przeciwko Moskwie. Tu Już tak krótko nie było. Toczyliśmy z Moskwą dziewiętnaście wojen. Każda z nich poza toczyła się na Ukrainie albo przynajmniej zahaczała o nią. Po unii personalnej zawartej z Wielkim Księstwem Litewskim w 1386 roku wprawdzie nie mieliśmy granicy z Moskwą ale zaczęliśmy wspierać nowego sojusznika. Problem szybko zrobił się poważny bo chociaż wszystkie ziemie mające w nazwie Ruś tj. Ruś Czerwona, Ruś Białą i Ruś Czarna, należały do Królestwa Polskiego albo Litwy, to jednak potomkowie oprawców Rusi Kijowskiej podbitej przez Tatarów czyli książęta moskiewscy, uznali się za spadkobierców tej Rusi. Iwan Kalita rozpoczął „zbieranie ziem ruskich” a Iwan IV Groźny uznał się za cara Wszechrosji jednak jego carski tytuł nie został uznany przez Rzeczpospolitą aż do 1764 roku.

Pierwsze sześć wojen z Moskwą, począwszy od 1492 r., toczyliśmy jako sojusznik Litwy broniącej swojego terytorium przed kolejnymi najazdami. Po zawarciu Unii Lubelskiej i jednoczesnym odłączeniu Ukrainy (nazwa obecna bo wtedy znaczyło to co innego) od Litwy i włączeniu jej w skład Korony, wraz ziemiami ukraińskimi dostaliśmy granicę z Wielkim Księstwem Moskiewskim. Od tej pory, a konkretnie od 1577 roku, wojowaliśmy z Moskalami już we własnym interesie. Były to, niestety, wojny okrutne. Moskiewscy władcy mieli, delikatnie mówiąc, mordercze skłonności. I tak np. gdy za Iwana IV Groźnego Wielki Nowogród, podbity jeszcze przez Iwana III Srogiego, zaczął rozmowy z Rzeczpospolitą, Iwan ruszył na Nowogród zdobywając i paląc po drodze wszystkie miasta. Potem, począwszy od 9 stycznia 1570 r. codziennie w obecności jego i jego syna Iwana, torturowano i mordowano mieszkańców. Dzień w dzień aż do 12 lutego. Zamordował prawie wszystkich mieszkańców, ok. 35 tys. ludzi – niektórzy twierdzą, że nawet 60 tys.. 12 lutego zebrał pozostałych mieszkańców i ogłosił „łaskę”. Następnie „ułaskawionych” popędzono pieszo do Moskwy i tam ich publicznie zabito dołączając do nich tych, których podejrzewano o niechęć do poczynań tego pierwszego cara Moskwy. Jak widać po Buczy czy Irpieniu, ta tradycja w Rosji jest ciągle żywa. Nawiasem mówiąc syn nie zdążył objąć rządów po ojcu bo Iwan IV w listopadzie 1581 roku jego też zamordował. Dalej toczyliśmy samodzielnie 11 wojen i dwie w sojuszu. Te w sojusze to 1812 z Napoleonem i 1920 z Ukraińską Republiką Ludową Symona Petlury.
Teraz znowu toczy się kolejna wojna na Ukrainie. Znowu z Rosją. Tym razem mamy w niej udział tylko jako zaplecze. Nie sądziłem, że do tej wojny dojdzie. Zapomniałem o tym, że stałą cechą Rosji jest nienasycenie. Rosja nie ma stałych granic, Rosja musi je przesuwać. Na mocy podpisanego w Białowieży w 1991 r. porozumienia Rosja uznała niepodległość i integralność terytorialną Ukrainy. W porozumieniu podpisanym w 1999 w Stambule zobowiązała się do wycofania wojsk z Naddniestrza do 2003 r.

Niedawno miałem okazję wysłuchać wywiadu z rosyjskim intelektualistą. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Np. tego, że Rosja musi odzyskać i odzyska stare rosyjskie ziemie jak państwa bałtyckie, Mołdawia, Donbas i konieczne połączenie lądowe z Mołdawią czyli południową Ukrainę. Intelektualista ten wyraził żal, że na razie nie można myśleć o odzyskaniu Polski, Finlandii i Alaski.

Coraz bardziej jestem przekonany, że jeśli Ukraina z pomocą Zachodu nie wybije teraz Rosji zębów to przyjdzie nam toczyć dwudziestą wojnę.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Kresowe wojny

Komentarz (18)

O wartości sojuszy

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 06 październik 2022 22:07
Adam Kowalczyk

Mija kolejna rocznica Września 1939 roku i w mediach pojawiają się kolejne, rytualne już, artykuły na temat „zdrady” aliantów ze szczególnym naciskiem na dwulicowość Wielkiej Brytanii. Przedstawiane są różne pomysły publicystów. Jedni piszą, że „trzeba było” iść razem z Niemcami a jeszcze inni mają cudowne recepty na wygranie wojny w 1939 r. przez Polskę. Odpuśćmy to sobie. Było jak było. Mieliśmy sojusz a Francja jeszcze z początku lat dwudziestych i świeży układ sojuszniczy z Wielką Brytanią z 25 sierpnia 1939 roku.

W świetle ówczesnych wyobrażeń opinii publicznej byliśmy fenomenalnie wręcz zabezpieczeni. Przekonanie to podtrzymywał minister SZ płk. Józef Beck. Płk. Beck był samodzielnym kreatorem polityki zagranicznej co było pokłosiem sanacyjnej miłości do wodzostwa. Po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego jego podkomendni pozbawieni twardej ręki Marszałka poczuli wolność i rozpoczęli dyktatorskie rządy w swoich resortach. Marszałek Edward Rydz-Śmigły w wojsku, Prezydent Ignacy Mościcki na Zamku a Józef Beck w MSZ. Nie działali razem.

Przypadek Becka był szczególny bo w gwałtownie zmieniającej się sytuacji politycznej to zwłaszcza na nim spoczywała odpowiedzialność za przyszłość Polski. Sytuacja wymagała dobrego rozeznania w sprawach wewnętrznych Niemiec, Związku Sowieckiego, Francji i Wielkiej Brytanii. I tu był najpoważniejszy problem. Beck był dyktatorem w MSZ, nie posiadał odpowiednio rozbudowanego aparatu dyplomatycznego i eksperckiego i o wszystkim decydował sam. Nie była to tylko jego wina. Niepodległą Polska zbyt krótko istniała żeby sobie przygotować solidne zaplecze dyplomatyczne. Urzędników i wojskowych odziedziczyliśmy po zaborcach ale z oczywistych względów nie dyplomatów. Tu zaczynaliśmy praktycznie od zera. Beck środkami, którymi dysponował nie mógł tego ogarnąć.

Początkowo udawało się sytuację opanować. Jeszcze za życia Marszałka pojawiły się nowe możliwości spowodowane objęciem władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera. Hitler zakończył wojnę celną z Polską i wstrzymał anty polska propagandę. Skończyło się też pisanie o niemieckim Poznaniu czy nawet Pomorzu. Dziś to wydaje się niewiarygodne ale skończył z radykalnie antypolską polityką Republiki Weimarskiej. Pozwoliło to Marszałkowi na znormalizowanie stosunków z Niemcami i podpisanie 26 stycznia 1934 roku deklaracji polsko-niemieckiej o niestosowaniu przemocy. Rozpoczął się okres ożywionej współpracy z Niemcami.

Kierownictwu państwa polskiego wydawało się, że osiągnęliśmy pozycję lokalnego mocarstwa, zwłaszcza, że mieliśmy „zabezpieczony” wschód po zawarciu w 1932 roku układu z ZSRR.

W Europie odebrano to inaczej. Do tej pory uważano nas, nie bez racji, za wasala Francji. Po podpisaniu deklaracji z Niemcami uznano, że zmieniliśmy sobie suwerena. Nie wynikało to z jakichś uprzedzeń lecz prostej kalkulacji. Po prostu na świecie wygłaszano piękne słowa i puszczano je mimo uszu. Jedyne co się liczyło (dziś też…) to stosunek potencjałów gospodarczych i militarnych.

Dla wszystkich było oczywiste, że Polska NIE MOGŁA być równorzędnym partnerem dla Francji czy Niemiec. Tylko nie dla nas. W każdym razie w tej roli dotrwaliśmy aż do zajęcia Zaolzia czyli niechlubnego rozbioru Czechosłowacji, bo tak to zostało odebrane na świecie, niezależnie co my sami na ten temat możemy sądzić. Pakty podpisane między słabym i silnym słabego obowiązują zawsze a silnego tak długo jak długo mu się to opłaca.

Na wiosnę 1939 roku Hitler wystawił rachunek. Pomijając detale mieliśmy iść na wojnę razem z nimi. Niekoniecznie od razu strzelać ale na pewno jako sojusznik i wasal. Obrazowo mówiąc, nadchodziła wojna a my siedzieliśmy okrakiem na płocie oddzielającym Zachód od Niemiec i czas było z niego zleźć. Dla Hitlera było oczywiste, że już nie mamy wyboru bo ma nas w garści.

My jednak wybór mieliśmy. Iść na wojnę z Niemcami albo przeciw Niemcom. Żeby nam pomóc w dokonaniu wyboru rząd Wielkiej Brytanii 31 marca 1939 roku udzielił nam gwarancji a my poszliśmy w to jak w dym. Niemcy uznały to za akt felonii czyli zdrady pana lennego przez wasala.

Pytanie czy Beck zastanowił się choć przez chwilę jak Wielka Brytania może pomóc Polsce? Czy flota brytyjska mogła przypłynąć na pole bitwy pod Warszawą? Wielka Brytania poza wielką Royal Navy była kompletnie nieprzygotowana do wojny. Lata polityki prowadzonej przez premierów Ramseya MacDonalda i Stanleya Baldwina rozbroiły Anglię. Gdy zdano sobie sprawę z nieuchronności wojny powierzono urząd Neville Chamberlainowi, który rozpoczął stopniowe dozbrajanie Brytanii. Ale na to potrzebował czasu i kogoś kto stanie do walki na lądzie.

Tym kimś miała być Francja uważana za trzecią potęgę militarną świata i Polska. Polska miała dać czas a Francja zwycięstwo na lądzie. Czasu było za mało i we wrześniu 1939 roku Wielka Brytania miała do dyspozycji w metropolii 6 dywizji (my ok. 50) i szybko odbudowywane lotnictwo. Ale nie takie jak w czasie bitwy o Anglię. Podstawowym samolotem myśliwskim nie był Spitfire ani nawet Hurricane lecz dwupłatowy Gloster Gladiator, który był gorszy od niemieckich Messerschmittów Bf 109 pod każdym względem. Hurricane i Spitfire dopiero wchodziły na uzbrojenie a radarowy system dozoru i ostrzegania był w fazie testów i daleko mu było do sprawności.

Wielka Brytania nie pomogła nam bo pomóc zwyczajnie nie mogła i było to oczywiste dla wszystkich z Hitlerem włącznie. Wielka Brytania jednak przystąpiła energicznie do wojny morskiej od pierwszych dni września. Te działania w niczym jednak nam pomóc nie mogły. Układ z Wielka Brytanią miał dla nas znaczenie tylko jako czynnik odstraszający Niemcy od wojny. Z Francją było inaczej. Francja nam nie ufała. Odsunięcie się od Francji i zbliżenie z Niemcami a potem nagła prozachodnia wolta powodowały obawę o możliwość kolejnego zwrotu.

My uznaliśmy potęgę Francji, która miała większą armię niż Niemcy lecz bardzo tej wojny nie chciała. Problemem była trauma po I wojnie światowej gdzie Francja poniosła olbrzymie straty w ludziach – 1,5 mln zabitych i trzy razy tyle rannych. Nasze obawy powinna wzbudzić zdecydowanie obronna doktryna francuska, której drastycznym przejawem było wydanie chorych pieniędzy na budowę schronów linii Maginota. Tu jednak bym usprawiedliwiał Becka. Sojusz z Francją mógł i powinien był zadziałać bo leżało to w interesie Francji. Francuzi jednak wojnę wypowiedzieli ale nie uderzyli. Francuski głównodowodzący gen. Maurice Gamelin uznał, że nie warto, że trzeba skorzystać z czasu, który dała Polska. Odmiennego zdania był marszałek Alphonse Juin, który stwierdził: „Dlaczego nie zaatakowaliśmy natychmiast na naszym froncie, gdy wojska niemieckie rzuciły się na Polskę? Cóż za niewybaczalny błąd! Nakazywał to przede wszystkim honor […]. Pozwoliliśmy zdruzgotać Polskę związaną z nami paktem sojuszniczym. […] Cóż za hańba! […] Z punktu widzenia strategii popełniliśmy błąd poważny i ciężki. Nie było ryzyka. Wszystkie niemieckie dywizje pancerne, z wyjątkiem jednej, były zajęte w Polsce. Niemcy nie mieli żadnych sił przeciw nam. Był to moment do rzucenia wojsk do ofensywy, złamania ich Linii Zygfryda, która była tylko blefem”.

Ale to nie do niego należała decyzja.

Czas dobrze wykorzystali Anglicy ale nie Francuzi. Ci zmarnowali go kompletnie. Przyszło im się bić rok później i przegrali. Zaszkodziła im przestarzałą doktryna wojenna. Nie wyciągnęli żadnych wniosków z wojny w Polsce. Francuskie dowództwo zawiodło ale wbrew polskim mitom żołnierz francuski bił się dobrze. Przy podobnym czasie kampanii jak w Polsce Francuzi zadali Niemcom trzy razy większe straty niż Polacy. Ich samych też zginęło prawie dwa razy więcej. Ale wojna to nie tylko ludzie i sprzęt, wojna to jest przede wszystkim sposób.

Przypominam o tym wszystkim bo te czynniki wpływają na wartość sojuszy. Trzeba pamiętać, że sojusz będący ratunkiem dla słabego może stać uciążliwym zobowiązaniem dla silniejszego.

Dziś znowu znaleźliśmy się w obliczu groźby wojny. I znowu trzeba sobie zadać pytania o to czy Stany Zjednoczone w razie czego będą mogły i chciały zaangażować się po naszej stronie? I o to czy sojusz z Ukrainą, bo taki stał się faktem, stanie się dla nas uciążliwym zobowiązaniem, czy też da nam bezcenny czas? Obecnie wszystko wskazuje na to, że Ukraińcy dają nam ten czas. Obyśmy go jednak nie zmarnowali jak Francja w czasie II wojny światowej.

Adam Kowalczyk

Publicysta, felietonista,w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”

 

Czytaj więcej: O wartości sojuszy

Komentarz (11)

Polsko-ukraińskie państwo federalne?

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 10 lipiec 2022 10:42
Adam Kowalczyk

Bardzo ceniony przeze mnie Marek Budzisz na portalu wPolityce.pl opublikował artykuł „Pora na postawienie kwestii polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego. Potrzebne są odważne decyzje” (https://wpolityce.pl/swiat/601592-kwestia-polsko-ukrainskiego-panstwa-federacyjnego).

Sformułował tam tezę, że czas już teraz, nie czekając na rozstrzygnięcie konfliktu, pomyśleć o przyszłości Polski i Ukrainy i „zacząć myśleć o deklaracji ideowej zapowiadającej powołanie polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego”. Nie jest to pierwszy tego rodzaju głos w Polsce ale to pierwszy słyszany od kogoś kogo nie powinno się lekceważyć.
Podstawą ma być wspólnota interesów Polski i Ukrainy powodująca odruchowe zaangażowanie się Polski jako państwa i Polaków jako zwykłych ludzi w pomoc dla Ukrainy. Polska reakcja na bandycki napad Rosji na Ukrainę pokazała jak na dłoni, że Polska jest krajem kluczowym dla przetrwania Ukrainy. Spowodowała to skokowy wzrost pozycji Polski w oczach Kijowa. Marek Budzisz pisze, że „jest ona budowana dzięki zaangażowaniu wojskowemu i politycznemu. To nie gospodarka, sprawność negocjacyjna, z pewnością też nie siła kapitałowa, wpływa na to, że wielu przedstawicieli polskiej opinii publicznej, w tym i ja, jest zdania, że na naszych oczach następują zmiany o charakterze historycznym, a może nawet epokowym. I to nasza polityka, determinacja i odwaga działania zdecydują czy będziemy mieć do czynienia z trendem trwałym, czy tylko ważnym i korzystnym, ale przejściowym wzmożeniem czasu wojny”.

Konsekwencją tego dość oczywistego stwierdzenia jest wniosek, że potrzebne są „odważne decyzje, wytyczające linię naszych działań na dziesięciolecia. Tak jak w maju 1950 Robert Schumann i Jean Monnet opracowali plan polityczny, który siedem lat później doprowadził do powstania pierwszych organizacji dających początek Unii Europejskiej, tak i my winniśmy zacząć myśleć o deklaracji ideowej zapowiadającej powołanie polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego, które może ziścić się za lat 10, ale już dziś powinno porządkować naszą i ukraińską politykę, także – co jest zdecydowanie ważniejsze – to, jak nasze narody myślą o sobie nawzajem”.

Przyznam, że moje zaskoczenie było ogromne. Obawiam się jednak, że takie pomysły są przedwczesne i mogą narobić więcej szkody niż pożytku. Żeby było jasne – osobiście zgadzam się z tezą, że wielkość Polski leży na wschodzie, że im głębsza będzie nasza współpraca z Ukrainą, z państwami wchodzącymi kiedyś w skład Rzeczpospolitej, tym lepiej dla nas wszystkich. Jednak nie da się zignorować istotnych czynników mających wpływ na realność takich pomysłów. Pozwolę sobie zwrócić na nie uwagę poniżej.

Najpoważniejszym argumentem za najpoważniejszym jest połączenie potencjałów i wynikające stąd możliwości powiększone przez zjawisko synergii. Nie było przypadkiem, że kiedyś powstała Rzeczpospolita. Jest to naturalny obszar gospodarczy, którego się powiązań została zniszczona przez zabory ale możliwa i potrzebna jest odbudowa tych powiązań. Wspólny polsko-ukraiński obszar gospodarczy daje możliwość wyrwania się spod dominacji gospodarczej państw Europy zachodniej.

Kolejnym, jednym z najbardziej istotnych czynników jest wspólnota teatru wojny. Historia pokazuje, że wielkie wojny europejskie toczyły się na wspólnym wielkim teatrze działań wojennych obejmujących obszar Polski i Ukrainy oraz Mołdawii ale też zawsze Białorusi, Litwy, Łotwy i Estonii. Krainy te nazywały się inaczej ale to, że współczesna wojna przetacza się przez Jedysan, Podole czy Dzikie Pola brzmi jakoś znajomo, prawda? Żaden z leżących na tym terenie krajów nie ma dość potencjału by samodzielnie obronić swoją niezależność przed potężnymi sąsiadami czyli Rosją, Turcją czy Niemcami. Połączenie wysiłków zmienia sytuację diametralnie. W czasach gdy byliśmy razem Rosja, a raczej Moskwa czy Moskowia, nie liczyła się jako czynnik w polityce europejskiej. Ta rola była zarezerwowana dla Rzeczpospolitej. I dzisiaj również mamy wspólny interes w tym żeby Rosja znowu stała się Moskowią i politycznie znikła z Europy. Przez lata komuny oduczono nas myślenia imperialnego nie pamiętamy o źródłach naszej minionej wielkości ale inni pamiętają. W Rosji nie ma jednego dnia by nie pamiętano o tym. Od 2008 roku, a nawet wcześniej Rosjanie stale posądzają Polskę o próby przejęcia kontroli nad Ukrainą i Białorusią. W sytuacji odwrócenia się polski na Zachód nam to może wydawać się zabawne ale ich to wcale nie śmieszy.

Wojna z Ukrainą pokazała, że niejako z automatu jesteśmy więcej niż sojusznikiem, jesteśmy jak wspólna walcząca Rzeczpospolita. Widać wyraźnie, że bez Polski Ukraina utrzymać się nie może. Bez udziału Polski nie ma mowy o pomocy militarnej Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. W zaopatrzeniu w materiały wojenne jesteśmy drudzy po USA. Polski przemysł wojenny pracuje na rzecz tej wojny. Nasze działa, czołgi, transportery, rakiety i drony walczą na Ukrainie. Bez tego Ukraina już by przegrała. Niech nikogo nie zmylą bajania o tym, że to nie nasza wojna. Ultimatum Putina z grudnia ubiegłego roku obejmowało również i Polskę. Zostało odrzucone ale pokazało cele Rosji. Jeśli Rosja nie zostanie złamana to po odbudowie armii wróci do swoich zamiarów. A to oznacza, że w ciągu kilku czy kilkunastu lat będziemy mieli wojnę Rosją. Oni po prostu nie mogą tego odpuścić. Dlatego musimy zamienić Rosję w Moskowię.

Problemem są też mapy mentalne Niemców czy Francuzów. Oni po prostu nie znają innego świata jak ten z Rosją, której w dodatku nie można upokorzyć. Tak jest od trzystu lat. Świat bez Rosji jest dla nich nie do wyobrażenia. W naszym interesie leży wzbogacenie ich wyobraźni i przetarcie oczu. Silna wspólnota obejmująca dawną Rzeczpospolitą może zapewnić długotrwały pokój w Europie i przyśpieszony rozwój gospodarczy.

To są poważne argumenty za współpracą a nawet za unią. Niestety są liczne mielizny.

Nic nie można na siłę. Polacy są starym narodem o tradycji imperialnej ale Ukraińcy są narodem młodym o silnym, bardzo wzmocnionym przez rosyjską agresję, nacjonalizmie. Tworzenie państwa federalnego jest niczym innym jak jak rezygnacją z części suwerenności i przekazaniem jej na rzecz nowego tworu. Ukraińcy wylewają wiele krwi żeby obronić swoje prawo do wyboru własnej drogi. Nie bardzo sobie wyobrażam ich zgodę na coś takiego. Może się mylę ale tu nie ma miejsca na żadne naciski czy zbyt daleko idącą propagandę, to musi być ich własna decyzja. Choć sąsiedztwo Rosji może taką opcję uczynić aktualną.

Trzeba jednak pamiętać o tym co było złego w przeszłości. Musimy to wyjaśnić pomiędzy sobą i nie pozwolić na rozgrywanie tego tematu przez Rosję. Jestem tu o tyle dobrej myśli, że imperialne i bandyckie działania Rosji pokazują potrzebę odłożenia wspólnych sporów wobec jak najdosłowniej śmiertelnego zagrożenia dla naszych narodów.

Jakaś forma wspólnoty może zapewnić długotrwały pokój w Europie czyli intensywny rozwój gospodarczy Polski i Ukrainy. Ale to potem. Na początku będzie to spotkanie dwóch światów. Świata polskiego z w miarę normalnie funkcjonującą gospodarką na przyzwoitym poziomie i świata spopielonego przez barbarzyńców. Gospodarka Ukrainy w gruzach. Spowoduje to w okresie początkowym konieczność łożenia na jej odbudowę. Kolejnym etapem będzie drenowanie Ukrainy przez gospodarkę silniejszą. Coś na kształt obecnego drenowania Polski przez gospodarkę Unii a ściślej niemiecką. Wcześniej czy później wywoła to konflikty. Jednak w razie odbudowy gospodarki w przyszłości położenie Ukrainy i jej potencjał ludnościowy spowodują, że w długotrwałej perspektywie Ukraina ma szansę stać się dominującym członem federacji. Czy Polacy są na to gotowi? W myśleniu wielu moich rodaków widać skłonności do odgrywania roli narodu panów na wschodzie. To, w połączeniu z ukraińskimi uprzedzeniami, może skutecznie rozwalić wspólnotę i uczynić nas znowu bezbronnymi. Trzeba tu pamiętać o zagrożeniu dla niemiecko-francuskiej Europy. Gospodarcze, a zwłaszcza polityczne wiązanie się z Ukrainą spowoduje przebudowę obrazu Europy. Co z naszym członkostwem w Unii Europejskiej? Jak to pogodzić? Centrum Europy, zwłaszcza centrum siły wojskowej przeniesie się z Niemiec do Polski a Paryż stanie się miastem jakby bardziej peryferyjnym. Nie chcę porównywać go z Berdyczowem ale coś jest na rzeczy. Berlin i Paryż zrobią wszystko by do tego nie dopuścić. Będą sztucznie pompować Rosję, dusić nas gospodarczo i może im się udać a wtedy wcisną nas razem w łapy Rosji. A w Paryżu znowu będą mogli powiedzieć "L'ordre règne à Varsovie".

Podsumowując: gra jest warta świeczki a nawet gromnicy ale naprawdę trudna i pełna pułapek. Na początek zapytałbym Ukraińców o zdanie.

I tak na koniec. Aby plany dały się ziścić Ukraina musi się obronić militarnie w co wierzę. Musi też wygrać pokój. W to już trudniej mi uwierzyć, boję się, że sojusznicy mogą ją sprzedać. Jeśli tak się stanie to wcześniej czy później my sami staniemy w obliczu wojny.

Adam Kowalczyk

Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika "Gazeta Warmińska", członek Stowarzyszenia "Święta Warmia"

Czytaj więcej: Polsko-ukraińskie państwo federalne?

Komentarz (85)

Więcej artykułów…

  1. O Ukraińcach raz jeszcze
  2. Co po wojnie?
  3. Historia przyśpieszyła
  4. Socjalizm trzyma się mocno

Strona 1 z 44

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Panie Wójcie, czy zna Pan osobę, która sprzedała ziemię na ten cel?
Już w lutym Lidl ma uzyskać zg...
3 godzin(y) temu
Czynem barbarzyńskim jest tolerowanie obecności tego potwora !
Prof. Michalski: "Rozbiórka by...
4 godzin(y) temu
Remanent- oprócz odłożonej sprawy z BB, pozostała jeszcze jedna kwestia, a mianowicie cena chleba. Awatar, awatara któregoś gościa twierdził, za Donal...
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
4 godzin(y) temu
D pani P. wysłano kiedyś list by powiedziała dobre słowo, wsparła inicjatywę rozbudowy infrastruktury biednej szkoły, by dzieci miały lepszy start... ...
Pytania do poseł Pasławskiej w...
5 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
11 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Aktywne Mazury skarżą TVP do s...
11 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna
  • Już w lutym Lidl ma uzyskać zgodę na budowę Centrum Dystrybucyjnego pod Gietrzwałdem
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

    • Prof. Michalski: "Rozbiórka byłaby czynem barbarzyńskim"

      2023-01-30 19:21:14

      Po decyzji wojewody warmińsko-mazurskiego, nakazującej prezydentowi Olsztyna rozbiórkę Pomnika...

    • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"

      2023-01-26 14:03:26

      Informuję, iż w dniu dzisiejszym (26 stycznia 2023 r.) Wojewoda Warmińsko-Mazurski Artur Chojecki...

    • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna

      2023-01-22 17:30:53

      22 stycznia 1945 r. sowieckie wojska 3. Korpusu Kawalerii Gwardii pod dowództwem gen. Mikołaja...

Wiadomości region

  • Region

    • W ZK w Barczewie mogło dochodzić do stosowania tortur – Raport KMPT

      2023-02-01 12:24:13

      Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia znęcania się ze szczególnym okrucieństwem przez...

    • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź

      2023-01-30 10:43:18

      Cztery tygodnie temu zwróciłem się do Pani Urszuli Pasławskiej, posłanki na Sejm RP, która w...

    • „Atak na region” czyli zgrzytanie zębami

      Łukasz Adamski 2023-01-24 21:01:03

      26 tysięcy złotych- taki jest budżet „Ataku na region” duetu Maciej Mydlak/Zenon Złakowski. To kluczowa...

Wiadomości Polska

  • Polska

    • Aktywne Mazury skarżą TVP do sądu za niepodanie kosztów Sylwestra Marzeń

      2023-02-02 19:37:53

      Stowarzyszenie Aktywne Mazury z Wydmin złożyło skargę na TVP, która ciągle nie ujawniła informacji o...

    • Prof. M.Matyja: Jak obronić polską demokrację? Demokracja i Kościół

      2023-01-31 11:54:26

      Demokracja bezpośrednia służy przede wszystkim klasie ubogiej i średniej. Stanowi miedzy innymi...

    • Czy sędzia Juszczyszyn doprowadzi do aresztu I prezes Sądu Najwyższego?

      2023-01-30 18:49:23

      Trwa telenowela z sędzią olsztyńskim Pawłem Juszczyszynem w roli głównej. W ostatnim odcinku Sąd Rejonowy...

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.