To wojna!
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 28 lipiec 2019 15:36
- Adam Kowalczyk
W swoim artykule „Po Białymstoku: dwie najważniejsze sprawy” Paweł Jędrzejewski napisał na samym wstępie:
„Przede wszystkim trzeba potępić przemoc i fizyczne ataki na uczestników 'marszu równości' w Białymstoku. To jest pierwsze – najważniejsze. Tu nie może być żadnych wątpliwości: nie można tolerować, usprawiedliwiać, czy racjonalizować przemocy. Koniec i kropka.”
Podobnie krytycznie wypowiedział się rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik:
„Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji, takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku.”
Rzecznik KEP przypomniał wypowiedź Przewodniczącego Episkopatu abp. Stanisława Gądeckiego:
„Osoby te nie są w pierwszym rzędzie gejami, lesbijkami, biseksualistami czy transseksualistami – one są przede wszystkim naszymi braćmi i siostrami, za których Chrystus oddał swoje życie i które chce On doprowadzić do zbawienia”.
Rzecznik Episkopatu dodał, że:
„Każda forma agresji jest wbrew nauce Jezusa Chrystusa. Szacunek należy się każdemu człowiekowi bez względu na jego poglądy.”
Piękne słowa. Tyle, że nie potrafię słuchać ich spokojnie. To są słowa pozornej prawdy, słowa ludzi starannie zamykających oczy żeby nie dostrzegać, albo raczej, żeby nie musieć odnosić się do rzeczywistości. Nie oszukujmy się, w Białymstoku nikt nie atakował gejów czy lesbijek. Nawet jeśli tam jacyś byli, nawet jeśli dostali cięgi, to nie za to, że są gejami czy lesbijkami. Użyto przeciwko nim siły żeby ich powstrzymać. Znaleźli się tam nie jako osoby o odmiennych preferencjach seksualnych ale jako terroryści z grup szturmowych mających za zadanie rozwalić istniejącą cywilizację istniejący świat w imię nowego totalitaryzmu. Ponieważ normalny człowiek oparty o rodzinę i wierzący w Boga jest zbyt oporny nie udało się stworzyć nowego człowieka niezbędnego do tego eksperymentu. Nie udało się tego zrobić komunistom opierającym się na zniszczeniu stosunków własnościowych. Nie udało się to kolejnej odmianie lewicy – narodowym socjalistom Adolfa Hitlera, opierających się na podziale rasowym. Teraz została podjęta kolejna próba stworzenia człowieka pozbawionego oparcia w zasadach, w rodzinie i w religii, człowieka żyjącego w celu doznania i konsumpcji, nieobciążonego jakimkolwiek poczuciem przyzwoitości czy zobowiązaniami. Słowem konsumenta idealnego.
Łatwo potępiać przemoc, pozwala to zachować poczucie przewagi moralnej nad osiłkami używającymi siły. Ale ci aktywiści ideologicznego frontu LGBTQ też używają przemocy bo czym innym jest wdzieranie się w przestrzeń publiczną z obscenicznymi zachowaniami? Czym innym jest szturm na szkoły w celu seksualizacji dzieci bez zgody rodziców? Czym innym jest propagowanie zachowań homoseksualnych?
Jeżeli nie zostaną powstrzymani to będą posuwali się dalej. Jeszcze dziesięć lat temu podobno byli pokrzywdzenie bo orientacji seksualnej się nie wybiera, człowiek się z nią rodził. Dzisiaj już obowiązuje inna teza. Teraz człowiek ponoć nie rodzi się jako kobieta czy mężczyzna lecz płeć jest wtórna i można ją sobie dowolnie wybrać.
To jest wojna w celu zniszczenia naszego świata i jeżeli państwo zawodzi a nawet przechodzi na stronę wroga to ludzie mają prawo się bronić. Oczywiście, wszelkie napady, bijatyki, obrzucanie czymkolwiek to są rzeczy naganne. To są rzeczy nieestetyczne, niegodne człowieka.
Tyle, że nie chodzi tu o stosunki międzyludzkie. Tam, na ulicach to jest pierwsza linia frontu. I póki tam się leją to nikt nie przyjdzie do naszego domu. Choć już idą do szkół po nasze dzieci.
Tam, na ulicy, na tym froncie nie jest miło i estetycznie. Ale wojna nie jest estetyczna. Sam na niej, dzięki Bogu, nie byłem ale nie zapomnę wspomnień mojego ojca i innych kombatantów. Na froncie nigdy nie było tak ślicznie jak na hollyłudzkim filmie. Na pierwszej linii frontu ludzie nawzajem się mordowali, wypruwali z siebie bebechy i zdychali leżąc we krwi i własnych odchodach dodatkowo zżerani przez wszy. Dzięki nim inni siedzieli bezpiecznie w domach i mogli pozwolić sobie na człowieczeństwo. Nawet na dobre uczynki.
Co się stanie gdy tych wojujących na ulicach Białegostoku zwyczajnie zabraknie? Fatalne, że rolę obrońców cywilizacji wzięli na siebie kibole ale życie nie znosi próźni. Skoro państwo bronić naszego stylu życia nie potrafi lub nie zamierza to znleźli się tacy, którzy rolę tę sami sobie przypisali. Boję się ubocznych tego skutków. Jednak jeśli nikt nie zatrzyma presji LGBT to linia frontu przesunie się do naszych domów. Co powie pełen moralnego oburzenia pan Paweł Jędrzejewski gdy przyjdą po jego dzieci uczyć je zachowań homoseksualnych? Gdy przyjdą do jego domu sprawdzić czy jest wystarczająco tolerancyjny? Co powiedzą księża biskupi gdy szturmowcy LGBTQ wtargną do ich pałaców biskupich, sprofanują kościoły?
Dlatego trudno mi tak do końca potępić przynajmniej do czasu dopóki państwo nie zajmie się ochroną praw ludzi nie tylko homo- lecz i heteroseksualnych.
I żeby było jasne. Uważam, że nic nam do tego co kto i z kim robi w czterech ścianach. Jestem przeciwko publicznemu epatowaniu zachowaniami nie tylko homoseksualnymi lecz i heteroseksualnymi. Granicą naszych zachowań powinna być obyczajność. Tylko tyle i aż tyle.
Adam Kowalczyk