Debata marzec2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

wtorek, marzec 21, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Adam Kowalczyk

Adam Kowalczyk

Polsko-ukraińskie państwo federalne?

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 10 lipiec 2022 10:42
Adam Kowalczyk

Bardzo ceniony przeze mnie Marek Budzisz na portalu wPolityce.pl opublikował artykuł „Pora na postawienie kwestii polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego. Potrzebne są odważne decyzje” (https://wpolityce.pl/swiat/601592-kwestia-polsko-ukrainskiego-panstwa-federacyjnego).

Sformułował tam tezę, że czas już teraz, nie czekając na rozstrzygnięcie konfliktu, pomyśleć o przyszłości Polski i Ukrainy i „zacząć myśleć o deklaracji ideowej zapowiadającej powołanie polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego”. Nie jest to pierwszy tego rodzaju głos w Polsce ale to pierwszy słyszany od kogoś kogo nie powinno się lekceważyć.
Podstawą ma być wspólnota interesów Polski i Ukrainy powodująca odruchowe zaangażowanie się Polski jako państwa i Polaków jako zwykłych ludzi w pomoc dla Ukrainy. Polska reakcja na bandycki napad Rosji na Ukrainę pokazała jak na dłoni, że Polska jest krajem kluczowym dla przetrwania Ukrainy. Spowodowała to skokowy wzrost pozycji Polski w oczach Kijowa. Marek Budzisz pisze, że „jest ona budowana dzięki zaangażowaniu wojskowemu i politycznemu. To nie gospodarka, sprawność negocjacyjna, z pewnością też nie siła kapitałowa, wpływa na to, że wielu przedstawicieli polskiej opinii publicznej, w tym i ja, jest zdania, że na naszych oczach następują zmiany o charakterze historycznym, a może nawet epokowym. I to nasza polityka, determinacja i odwaga działania zdecydują czy będziemy mieć do czynienia z trendem trwałym, czy tylko ważnym i korzystnym, ale przejściowym wzmożeniem czasu wojny”.

Konsekwencją tego dość oczywistego stwierdzenia jest wniosek, że potrzebne są „odważne decyzje, wytyczające linię naszych działań na dziesięciolecia. Tak jak w maju 1950 Robert Schumann i Jean Monnet opracowali plan polityczny, który siedem lat później doprowadził do powstania pierwszych organizacji dających początek Unii Europejskiej, tak i my winniśmy zacząć myśleć o deklaracji ideowej zapowiadającej powołanie polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego, które może ziścić się za lat 10, ale już dziś powinno porządkować naszą i ukraińską politykę, także – co jest zdecydowanie ważniejsze – to, jak nasze narody myślą o sobie nawzajem”.

Przyznam, że moje zaskoczenie było ogromne. Obawiam się jednak, że takie pomysły są przedwczesne i mogą narobić więcej szkody niż pożytku. Żeby było jasne – osobiście zgadzam się z tezą, że wielkość Polski leży na wschodzie, że im głębsza będzie nasza współpraca z Ukrainą, z państwami wchodzącymi kiedyś w skład Rzeczpospolitej, tym lepiej dla nas wszystkich. Jednak nie da się zignorować istotnych czynników mających wpływ na realność takich pomysłów. Pozwolę sobie zwrócić na nie uwagę poniżej.

Najpoważniejszym argumentem za najpoważniejszym jest połączenie potencjałów i wynikające stąd możliwości powiększone przez zjawisko synergii. Nie było przypadkiem, że kiedyś powstała Rzeczpospolita. Jest to naturalny obszar gospodarczy, którego się powiązań została zniszczona przez zabory ale możliwa i potrzebna jest odbudowa tych powiązań. Wspólny polsko-ukraiński obszar gospodarczy daje możliwość wyrwania się spod dominacji gospodarczej państw Europy zachodniej.

Kolejnym, jednym z najbardziej istotnych czynników jest wspólnota teatru wojny. Historia pokazuje, że wielkie wojny europejskie toczyły się na wspólnym wielkim teatrze działań wojennych obejmujących obszar Polski i Ukrainy oraz Mołdawii ale też zawsze Białorusi, Litwy, Łotwy i Estonii. Krainy te nazywały się inaczej ale to, że współczesna wojna przetacza się przez Jedysan, Podole czy Dzikie Pola brzmi jakoś znajomo, prawda? Żaden z leżących na tym terenie krajów nie ma dość potencjału by samodzielnie obronić swoją niezależność przed potężnymi sąsiadami czyli Rosją, Turcją czy Niemcami. Połączenie wysiłków zmienia sytuację diametralnie. W czasach gdy byliśmy razem Rosja, a raczej Moskwa czy Moskowia, nie liczyła się jako czynnik w polityce europejskiej. Ta rola była zarezerwowana dla Rzeczpospolitej. I dzisiaj również mamy wspólny interes w tym żeby Rosja znowu stała się Moskowią i politycznie znikła z Europy. Przez lata komuny oduczono nas myślenia imperialnego nie pamiętamy o źródłach naszej minionej wielkości ale inni pamiętają. W Rosji nie ma jednego dnia by nie pamiętano o tym. Od 2008 roku, a nawet wcześniej Rosjanie stale posądzają Polskę o próby przejęcia kontroli nad Ukrainą i Białorusią. W sytuacji odwrócenia się polski na Zachód nam to może wydawać się zabawne ale ich to wcale nie śmieszy.

Wojna z Ukrainą pokazała, że niejako z automatu jesteśmy więcej niż sojusznikiem, jesteśmy jak wspólna walcząca Rzeczpospolita. Widać wyraźnie, że bez Polski Ukraina utrzymać się nie może. Bez udziału Polski nie ma mowy o pomocy militarnej Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. W zaopatrzeniu w materiały wojenne jesteśmy drudzy po USA. Polski przemysł wojenny pracuje na rzecz tej wojny. Nasze działa, czołgi, transportery, rakiety i drony walczą na Ukrainie. Bez tego Ukraina już by przegrała. Niech nikogo nie zmylą bajania o tym, że to nie nasza wojna. Ultimatum Putina z grudnia ubiegłego roku obejmowało również i Polskę. Zostało odrzucone ale pokazało cele Rosji. Jeśli Rosja nie zostanie złamana to po odbudowie armii wróci do swoich zamiarów. A to oznacza, że w ciągu kilku czy kilkunastu lat będziemy mieli wojnę Rosją. Oni po prostu nie mogą tego odpuścić. Dlatego musimy zamienić Rosję w Moskowię.

Problemem są też mapy mentalne Niemców czy Francuzów. Oni po prostu nie znają innego świata jak ten z Rosją, której w dodatku nie można upokorzyć. Tak jest od trzystu lat. Świat bez Rosji jest dla nich nie do wyobrażenia. W naszym interesie leży wzbogacenie ich wyobraźni i przetarcie oczu. Silna wspólnota obejmująca dawną Rzeczpospolitą może zapewnić długotrwały pokój w Europie i przyśpieszony rozwój gospodarczy.

To są poważne argumenty za współpracą a nawet za unią. Niestety są liczne mielizny.

Nic nie można na siłę. Polacy są starym narodem o tradycji imperialnej ale Ukraińcy są narodem młodym o silnym, bardzo wzmocnionym przez rosyjską agresję, nacjonalizmie. Tworzenie państwa federalnego jest niczym innym jak jak rezygnacją z części suwerenności i przekazaniem jej na rzecz nowego tworu. Ukraińcy wylewają wiele krwi żeby obronić swoje prawo do wyboru własnej drogi. Nie bardzo sobie wyobrażam ich zgodę na coś takiego. Może się mylę ale tu nie ma miejsca na żadne naciski czy zbyt daleko idącą propagandę, to musi być ich własna decyzja. Choć sąsiedztwo Rosji może taką opcję uczynić aktualną.

Trzeba jednak pamiętać o tym co było złego w przeszłości. Musimy to wyjaśnić pomiędzy sobą i nie pozwolić na rozgrywanie tego tematu przez Rosję. Jestem tu o tyle dobrej myśli, że imperialne i bandyckie działania Rosji pokazują potrzebę odłożenia wspólnych sporów wobec jak najdosłowniej śmiertelnego zagrożenia dla naszych narodów.

Jakaś forma wspólnoty może zapewnić długotrwały pokój w Europie czyli intensywny rozwój gospodarczy Polski i Ukrainy. Ale to potem. Na początku będzie to spotkanie dwóch światów. Świata polskiego z w miarę normalnie funkcjonującą gospodarką na przyzwoitym poziomie i świata spopielonego przez barbarzyńców. Gospodarka Ukrainy w gruzach. Spowoduje to w okresie początkowym konieczność łożenia na jej odbudowę. Kolejnym etapem będzie drenowanie Ukrainy przez gospodarkę silniejszą. Coś na kształt obecnego drenowania Polski przez gospodarkę Unii a ściślej niemiecką. Wcześniej czy później wywoła to konflikty. Jednak w razie odbudowy gospodarki w przyszłości położenie Ukrainy i jej potencjał ludnościowy spowodują, że w długotrwałej perspektywie Ukraina ma szansę stać się dominującym członem federacji. Czy Polacy są na to gotowi? W myśleniu wielu moich rodaków widać skłonności do odgrywania roli narodu panów na wschodzie. To, w połączeniu z ukraińskimi uprzedzeniami, może skutecznie rozwalić wspólnotę i uczynić nas znowu bezbronnymi. Trzeba tu pamiętać o zagrożeniu dla niemiecko-francuskiej Europy. Gospodarcze, a zwłaszcza polityczne wiązanie się z Ukrainą spowoduje przebudowę obrazu Europy. Co z naszym członkostwem w Unii Europejskiej? Jak to pogodzić? Centrum Europy, zwłaszcza centrum siły wojskowej przeniesie się z Niemiec do Polski a Paryż stanie się miastem jakby bardziej peryferyjnym. Nie chcę porównywać go z Berdyczowem ale coś jest na rzeczy. Berlin i Paryż zrobią wszystko by do tego nie dopuścić. Będą sztucznie pompować Rosję, dusić nas gospodarczo i może im się udać a wtedy wcisną nas razem w łapy Rosji. A w Paryżu znowu będą mogli powiedzieć "L'ordre règne à Varsovie".

Podsumowując: gra jest warta świeczki a nawet gromnicy ale naprawdę trudna i pełna pułapek. Na początek zapytałbym Ukraińców o zdanie.

I tak na koniec. Aby plany dały się ziścić Ukraina musi się obronić militarnie w co wierzę. Musi też wygrać pokój. W to już trudniej mi uwierzyć, boję się, że sojusznicy mogą ją sprzedać. Jeśli tak się stanie to wcześniej czy później my sami staniemy w obliczu wojny.

Adam Kowalczyk

Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika "Gazeta Warmińska", członek Stowarzyszenia "Święta Warmia"

Czytaj więcej: Polsko-ukraińskie państwo federalne?

Komentarz (85)

O Ukraińcach raz jeszcze

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 24 czerwiec 2022 13:41
Adam Kowalczyk

Wracam do tematu uchodźców z Ukrainy pełen niepokoju o przyszłość naszych wzajemnych relacji. Niepokój mój nie wynika z przekonania o jakichś demonicznych cechach jakie mieliby posiadać Ukraińcy czy Polacy. Bynajmniej. Bierze się raczej on z obawy o wewnętrzną dynamikę wzajemnych stosunków wynikającą z zaistniałych zdarzeń oraz braku jakiejkolwiek polityki rządu w tej sprawie. Rząd poddał się fali społecznych emocji, która nas gdzieś niesie. Gdzie? Tego nie wiadomo bo emocje są zmienne i trudne do przewidzenia.

Uporządkujmy podstawowe fakty. Są one takie, że w ciągu dwóch miesięcy przybyło do Polski ok. 3 mln uchodźców z Ukrainy. Spora część z nich, nie wiem dokładnie ilu, ale kilkaset tysięcy, wróciło na Ukrainę po wyparciu Rosjan z okolic Kijowa. Pozostało ok. 2 mln. Wśród nich niewielu jest mężczyzn bo Ukraina nie wypuszcza mężczyzn w wieku 18-65 lat. Jest trochę starców i przede wszystkim kobiety z dziećmi. Dzieci jest ok. 700 tys. Do tego należy doliczyć Ukraińców, którzy od lat mieszkają w Polsce. Mamy też ponad 100 tysięcy Białorusinów. Polska przez lata była bodajże jedynym w Europie krajem praktycznie monolitycznym etnicznie. Po 24 lutego to się skończyło. Dość niespodziewanie dostaliśmy w prezencie ok. 10% mniejszości narodowych. Nawet jeśli założymy, że jakiś milion powróci na Ukrainę po zakończeniu działań wojennych to i tak niewiele to zmieni. To wszystko przy założeniu, że Ukraina wojnę wygra i obroni swoją niepodległość. Scenariusz, w którym Ukraina wojnę przegrała oznacza, że dojdzie nam jeszcze kilka milionów uchodźców. Jest to wizja tak czarna, że dziś nie czuję się na siłach jej rozpatrywać.

Stan obecny oznacza, że tak jakby wróciliśmy do Polski wieloetnicznej, takiej jaką była od średniowiecza do II wojny światowej. Musimy wrócić do tamtych doświadczeń. Musimy przeprowadzić proces asymilacji, czy może raczej adaptacji naszych gości, być może przyszłych współobywateli, do naszego społeczeństwa. Kluczowe znaczenie ma tutaj oświata. Dzieci należy natychmiast włączyć w polski system oświatowy. Nie ma problemu z małymi dziećmi, te opanują język w kilka miesięcy poprzez prosty kontakt z rówieśnikami. Trudniej ze starszymi, tu będą potrzebne dodatkowe lekcje polskiego i prawdopodobna strata jednego roku szkolnego. Ponieważ wśród uchodźców jest, jak sądzę, spore grono nauczycielek więc będzie możliwość wprowadzenia dodatkowych lekcji z języka ukraińskiego i historii Ukrainy. Przestrzegałbym tutaj przed wprowadzaniem szkół w języku wyłącznie ukraińskim. Przy tak licznej populacji grozi to wstrzymaniem procesu adaptacji i powstaniem społeczeństwa równoległego, wyobcowanego spośród nas. Jakiejś formy getta. Taka sytuacja musiałaby do prowadzić do bardzo poważnych konfliktów społecznych. A ja polsko-ukraińskiej wojny domowej nie życzę ani sobie, ani Ukraińcom.

Zaznaczam tu stanowczo, że program asymilacji nie może mieć na celu wynarodowienia Ukraińców a jedynie umożliwienia im wtopienia się polskie społeczeństwo z zachowaniem narodowej odrębności. Jakakolwiek próba inżynierii społecznej może źle się skończyć. Musimy wyzbyć się dość powszechnego Polsce protekcjonizmu wobec pokrewnych nam narodów wschodu. To jest dla nich obraźliwe i, patrząc z naszego punktu widzenia, przeciwskuteczne. Po tym co pokazali Ukraińcy, zwłaszcza w wypadku pomyślnego zakończenia wojny, staną się dumnym narodem i jest jak najbardziej uprawnione.

Działania nasze powinny prowadzić ułatwienia pozostania tym co w Polsce chcą lub muszą zostać lub powrotu na Ukrainę bez żalu do nas tym, którzy wrócić tam zamierzają.
Polska kultura zachodnia jest dla Ukraińców atrakcyjna i dlatego jak dotąd nie było z nimi problemów. Do tej pory napływ imigrantów był spokojny i całkowicie dobrowolny. Teraz stało się to skokowo i wobec tego musimy określić zasady wg których będą się układały relacje wzajemne. Tego nie można pozostawić przypadkowi.

Musimy zdać sobie sprawę, że w dającej się przewidzieć przyszłości oni nie staną się Polakami. Dlatego trzeba wyznaczyć cel jaki chcemy osiągnąć. Tym celem, tak uważam, powinno być stworzenie narodu politycznego jako warstwy wspólnej łączącej narody etniczne. Podobnie jak to była w dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów gdzie istniał wspólny polityczny naród szlachecki, w skład którego wchodzili etniczni katoliccy Polacy, prawosławni ruscy kniaziowie, katoliccy i prawosławni litewscy bojarzy, muzułmańscy Tatarzy zwani Lipkami, Ormianie i sam nie wiem kto jeszcze. Aby to osiągnąć powinniśmy jasno określić kryteria dołączenia do polskiego narodu politycznego. I bezwzględnie tych zasad przestrzegać. Trzeba też pamiętać co jest tak atrakcyjnego w naszej kulturze. Takiego co powoduje, że uchodźcy i imigranci ekonomiczni z Ukrainy jadą przede wszystkim do nas a nie np. do bogatszych Niemiec. To coś to tradycyjna, wyrazista polska kultura. Wyrazista dlatego, że ciągle jeszcze oparta o religię, nie zmarnowana przez multikulti czy stawianie na piedestale wszelkich zboczeń. Tak długo jak będziemy dumni ze swojej kultury, z tego, że jesteśmy Polakami, będziemy atrakcyjni dla innych. A to z kolei pozwoli nam zbudować państwo jednokulturowe choć wieloetniczne.

Ktoś może mi zarzuci, że jestem marzycielem, że to co piszę to utopia. Niech wskaże inną drogę. Tylko niech pamięta, że nie z naszej woli, i nie z woli Ukraińców, stworzono fakty dokonane i tego odwrócić się już nie da. Dotyczy to nie tylko Polski i Ukrainy. Na naszych oczach cały świat zmienia się w zastraszającym tempie. Czasy spokoju i ciepłej wody w kranie skończyły się. Albo uwzględnimy to albo wiatr, czy raczej wicher przemian po prostu nas zmiecie.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: O Ukraińcach raz jeszcze

Komentarz (85)

Co po wojnie?

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 25 kwiecień 2022 22:08
Adam Kowalczyk

Wojna pewnie jeszcze trochę potrwa ale zastanowić się trzeba co po wojnie. Obecny rozwój sytuacji wskazuje na militarny blamaż Rosji co sprowadza się do obrony niepodległości Ukrainy. Jednak militarne sukcesy Ukrainy wcale nie muszą przełożyć się na sukces polityczny. Świat współczuje Ukraińcom ale też ma swoje interesy niekoniecznie zgodne z interesami Ukrainy. Jak o tym myślę to przychodzi mi do głowy kompletnie nieznana u nas wojna bałkańska z lat 1912-13. Byłą to wojna sojuszu Bułgarii, Czarnogóry, Grecji i Serbii z Turcją. Koalicja ta odniosła szereg świetnych zwycięstw przede wszystkim dzięki armii bułgarskiej, która podeszła pod sam Konstantynopol. Wtedy wtrąciły się wielkie mocarstwa, którym nie w smak była klęska Turcji zadana przez podbite kiedyś przez nią kraje. Turcja została uratowana a Bułgaria, która poniosła największe ofiary została pozbawiona możliwości wykorzystania swoich zwycięstw. Słabo to się opłaciło bo już rok później wybuchła I wojna światowa, w której Turcja wystąpiła przeciwko mocarstwom, które ratowały jej skórę.

Obawiam się, że teraz może być podobnie. Ewentualne zwycięstwo Ukrainy jest korzystne dla Polski i krajów Europy środkowo-wschodniej, ale już nie dla Niemiec i Francji. Co zresztą widać po tym jak pajacuje Francja i jak usiłują ratować swe interesy Niemcy. Trudno uderzyć bezpośrednio w Ukrainę więc skupili się ma dociskaniu Polski, kraju bez którego pomóc Ukrainie się po prostu nie da. Przeciągająca się wojna pogrąża Rosję politycznie, moralnie i ekonomicznie. Spodziewam się więc, że już niedługo zobaczymy gorączkowe zabiegi Niemiec i Francji o pokój za wszelką cenę, którą to cenę zapłaci Ukraina.

Nadzieję budzi to, że Ukraina po wyrzeczeniach jakie poniosła, po wspaniałej walce, najwyraźniej nie zamierza zgodzić się na jakiś zgniły kompromis dla zaprzestania działań wojennych. Sądzę, że Ukraińcy będą musieli pogodzić się z utratą Krymu i Donbasu. Najważniejsze jednak żeby nie zostali zmuszeni do ogłoszenia neutralności i ograniczenia armii. Zachowanie silnej armii pozwoli na zachowanie niepodległości i na przygotowanie się na przyszłą agresję Rosji. Jeżeli teraz nie zostanie przetrącony kręgosłup Rosji agresję taką uważam za pewną.
Spodziewać się należy, że natychmiast po zawarciu pokoju, czy choćby tylko rozejmu, Niemcy i Francja przystąpią do demontażu systemu sankcji przeciwko Rosji. Rosja jest Niemcom potrzebna do odzyskania pozycji głównego rozgrywającego w Europie. Teraz ich rola została drastycznie ograniczona przez Stany Zjednoczone i, paradoksalnie, przez Polskę. Przez USA wiadomo a przez Polskę dlatego, że w warunkach gorącej wojny na wschodzie i nowej zimnej wojny na zachodzie Polska zajęła strukturach obronnych Zachodu miejsce jakie kiedyś było udziałem RFN.

Niemcy muszą temu przeciwdziałać bo nowa rola Polski wraz z nagle objawioną siła Ukrainy zasadniczo pomniejsza znaczenie Niemiec. W wypadku powojennej współpracy gospodarczej, politycznej i militarnej krajów takich jak Polska, Ukraina, Rumunia czy Turcja, pojawia się w Europie zupełnie nowy czynnik równowagi, którego zlekceważyć się nie da.
Wskazuje to na to, że zaprzestanie działań wojennych na Ukrainie będzie początkiem prób odwrócenia ich skutków. Pierwszym polem bitwy będzie pomoc w odbudowie Ukrainy. Będzie ostra walka o to kto dostanie kontrakty na odbudowę infrastruktury. Niemcy zrobią wszystko, że wyeliminować lokalne firmy ukraińskie i polskie. Niemcy będą próbowali doprowadzić do sytuacji, w której pieniądze na odbudowę Ukrainy trafią do nich. Przejmowanie funduszy europejskich mają w końcu nieźle już przećwiczone.

Drugim obszarem działania będzie torpedowanie regionalnej współpracy gospodarczej Polski i Ukrainy. Taka współpraca to rozwój czyli podważanie pozycji starych państw Unii. Przy wejściu do UE Francuzi pouczali Polaków, że mają siedzieć cicho a minister SZ Władysław Bartoszewski publicznie mówił, że Polska jest jak brzydka panna bez posagu i musi godzić się na byle co. A teraz co? Polski premier wytyka Niemcom błędy w polityce i opiernicza francuską żabę. To co będzie jeśli Polska i Ukraina zaczną na serio współpracować?

Oczywiście są i niebezpieczeństwa. Niepewna jest polityka niepodległej Ukrainy w stosunku do Polski. Przyjmujemy za oczywiste, że po rosyjskiej agresji i pomocy jaką Polska udziela czeka nas okres przyjaźni i współpracy. Daj Boże żeby tak było. Jednak w polityce nie ma wdzięczności a są na Ukrainie siły nacjonalistyczne rodowód swój wywodzące od OUN-UPA tak tragicznie zapisanych w pamięci Polaków. Dzisiaj ci ludzie z bezprzykładnym bohaterstwem bronią Ukrainy, w tym Mariupola, gdzie walczy nie tylko piechota morska lecz również pułk Azow. Jeszcze kilkanaście lat temu mieli poparcie rzędu 1-2%. Teraz otacza ich gloria bohaterów narodowych i będą mieli istotny głos w polityce powojennej Ukrainy. Wierzę, że po doświadczeniach tej wojny ostrze ich nienawiści skierowało się na Rosjan a nastawienie do Polski i Polaków uległo odmianie. Ale obserwować ich należy.

I ostatni czynnik – zagrożenie militarne. Wiele wskazuje na to, że dzięki walce Ukrainy Rosja straci zdolność do agresji przeciwko nam na jakieś pięć do dziesięciu lat. Nie powinno to jednak nas usypiać. Zwłaszcza nie należy lekceważyć armii rosyjskiej. Z wojny na Ukrainie nie tylko my wyciągniemy wnioski. Zrobią to też Rosjanie. Jak odzyskają sił będzie to zupełnie inna armia niż dzisiaj. Będą chcieli się odegrać – na Ukrainie za swoją hańbę a na Polsce za pomoc udzieloną Ukrainie. Dlatego już dzisiaj musimy zacząć intensywną budowę nowoczesnej armii zdolnej do samodzielnej walki z Rosją. W razie czego musimy walczyć samodzielnie i odnosić sukcesy. Jak Ukraińcy. Warto pamiętać, że gdyby Ukraina padła w ciągu kilku dni to pies z kulawą nogą by jej nie pomógł. A nam będzie trudniej. Polska jest mniejsza od Ukrainy i trudno nam będzie walczyć w głębi naszego terytorium. W dodatku Białoruś przestała być buforem pomiędzy Polską a Rosją i stała się bazą wypadową dla Rosjan. Do tego Królewiec wraz z obwodem kaliningradzkim. Marzeniem moim jest wypchnięcie Rosjan z Białorusi i demilitaryzacja Królewca. Żeby tak się stało potrzebna jest nie tylko wygrana Ukrainy ale też wojna domowa w Rosji. A przynajmniej dziesięć lat smuty. Niestety szanse na realizację są znikome. Ale nadzieję mieć trzeba.
Adam Kowalczyk

Wspomóż „Debatę” – to nic nie kosztuje
Po raz ostatni w tym roku zwracamy się do naszych Czytelników i Przyjaciół z prośbą o wsparcie, aby kontynuować wydawanie naszego miesięcznika i portalu. Fundacja Debata wydająca pismo i portal otrzymała status organizacji pożytku publicznego, można więc nas wspierać poprzez odpis podatkowy. Prosimy więc o przekazanie 1% podatku dochodowego od osób fizycznych na wydawanie naszego pisma. Od Was zależy czy będziemy się nadal ukazywać. Nr konta bankowego: 26249000050000450013547512. KRS: 0000337806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boeniga 10/26

Czytaj więcej: Co po wojnie?

Komentarz (25)

Historia przyśpieszyła

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 26 luty 2022 08:39
Adam Kowalczyk

Jak widać Francis Fukuyama nie miał racji twierdząc, że historia się skończyła. Wręcz przeciwnie, dostała takiego przyśpieszenia, że głowa boli. Dzisiejszy atak Rosji na Ukrainę zaskoczył mnie. Ściślej, spodziewałem się uciążliwego szarpania w Donbasie ale nie otwartej wojny z Ukrainą. W świetle dotychczasowych wydarzeń wygląda to na szaleństwo ze strony Rosji. Rosji nie stać na długotrwałą wojnę. To dość oczywiste. Ale Niemiec hitlerowskich też nie było stać. Niemcy zaczęły po zawarciu paktu ze Związkiem Radzieckim, który zapewnił im surowce, ropę i żywność. I ochronę pleców.

Skoro tak, to co się wydarzyło teraz, że Rosja uznała iż plecy ma bezpieczne, że gaz dalej będzie sprzedawała nawet po odcięciu Nord Streamu, że będzie miała zaplecze?

Obawiam się, że odpowiedź jest prosta choć stanowiąca najczarniejszy sen dla Stanów Zjednoczonych, o nas nie wspominając. Rosja musiała zawrzeć porozumienie z Chinami i to spowodowało nagły przypływ pewności siebie. Oczywiście gdybam bo nikt ze mną tego nie konsultował ale wszystko na to wskazuje. Zasadniczo zmienia to naszą sytuacje strategiczną. Wojna ma swoją logikę. Jak słusznie zauważył kiedyś cesarz Franciszek Józef, wojnę bardzo łatwo rozpocząć ale trudno ją zakończyć. No i podobnie do płonącej benzyny, rozpływa się dookoła.

Jeszcze w ten konflikt nie zostaliśmy wciągnięci, obawiam się jednak, że to tylko kwestia czasu. Do niedawna mieliśmy granicę z Rosją liczącą 210 km. W dodatku tylko z enklawą kaliningradzką nie dającą Rosji głębi strategicznej. Teraz możemy zapomnieć o wyjściu wojsk rosyjskich z Białorusi. W dodatku jedno z uderzeń na Ukrainę wyszło z Homla. To Białoruś. Co gorsza, ze zdjęć wynika, że z Homla przekroczyły granicę przestarzałe transportery, których Rosja już nie używa natomiast Białoruś tak. Czyli Białorusini też wzięli w tym udział. Dla nas to oznacza, że granica wydłużyła się o 418 km do 628 km.

Sojuszników w tym, potencjalnym póki co starciu, nie mamy. W Europie tylko dwa kraje mają odrobinę siły i wspólny z nami interes. Rumunia i Szwecja. Reszta szkoda gadać. Albo są za małe – jak republiki bałtyckie, albo są kompletnie rozbrojone i przepełnione duchem appeasementu – jak Niemcy i Francja.
W Polsce, niezależnie od retoryki czyli zwykłego chrzanienia głupot, kolejne rządy nie zamierzały w żaden sposób dbać o bezpieczeństwo bo inni to za nas załatwią. Inni tzn. Stany Zjednoczone. Więc po co szkolić wojsko skoro od tego opadają słupki w sondażach. Lepiej zapowiedzieć zakup F 35 i Abramsów i myśleć, że nafutrowani naszymi pieniędzmi Amerykanie z wdzięczności będą umierać za Polskę.

A co zrobią Amerykanie? Z grubsza mają trzy możliwości.

Pierwsza to taka, że ostro występują przeciwko Rosji broniąc Europy czyli też naszej sempiterny. To raczej wykluczam bo USA nie jest w stanie prowadzić pełnoskalowej wojny na dwa fronty - z Chinami i Rosją. Taka wojna oznaczałaby przegraną w Azji czyli ograniczenie strefy wpływów USA do obu Ameryk i koniec na tym.

Druga to drobne przepychanki z Rosją w nadziei, że jak coś rzuci się Putinowi to się tym zadowoli. Putin weźmie co mu dadzą i za jakiś czas zażąda więcej. Też dostanie. Czegóż się końcu nie robi żeby dla zachowania pokoju. Pokój za wszelką cenę. Doskonałe rozwiązanie, zwłaszcza gdy my mamy pokój a cenę płacą inni. Gorzej gdy jest odwrotnie.

Trzecia to zawarcie paktu z Rosją. To pozwoliłoby na skupienie się na Chinach. Oczywiście za taki pakt trzeba by było zapłacić ale cena nie jest wygórowana. Wystarczy za jednym zamachem odstąpić Rosji Europę środkowo-wschodnią czyli powtórzyć Jałtę. Z drobnymi korektami bo granica nie na Łabie tylko na Odrze. To atrakcyjne rozwiązanie gdy Chiny stają się coraz groźniejsze.

Okazuje się więc, że naszej niezależności, podobnie jak Ukraińcy, musimy bronić samodzielnie. Cóż za niespodzianka, prawda?

Szlag mnie trafia gdy słyszę przedstawicieli naszych władz mówiących, że śp. Prezydent Lech Kaczyński już w 2008 roku powiedział, że dziś Gruzja, jutro Ukraina a potem my. Powiedział - to prawda. Tylko pytam co żeście panowie zrobili z tą wiedzą. Pobór do wojska nie został przywrócony, nie szkolimy rezerwistów i w efekcie nie mamy rezerwistów poniżej 35 roku życia. A ci starsi, którzy są, nawet na oczy nie widzieli nowego sprzętu wchodzącego na wyposażenie. Tusk zniósł pobór i pójdzie za to do piekła. Ale co wy zrobiliście z wojskiem przez te siedem lat swoich rządów?

Pocieszające jest to, że Ukraińcy walczą i powtórka z Krymu nie wchodzi w grę. A to już staje się problemem dla Rosji. Oby dużym.
Adam Kowalczyk

UKraina krwawi Unia

Banner Ani Niszczak

Czytaj więcej: Historia przyśpieszyła

Komentarz (17)

Socjalizm trzyma się mocno

Szczegóły
Opublikowano: środa, 16 luty 2022 18:52
Adam Kowalczyk

Zastanawiające jak bardzo daliśmy się nabrać na rzekomy antykomunizm postsolidarnościowych ekip politycznych. No bo w czym się to przejawia? Zwalczanie ludzi zaliczanych do komunistów z moskiewskiego rozdania? Tamci czerwoni robili to skuteczniej bo nawzajem się mordowali.

Różnicę stanowił zakres wolności osobistej a szczególnie możliwość podróżowania po świecie. No, ale ta druga możliwość właśnie się skończyła z racji epidemii paniki kowidowej a ta pierwsza ulega właśnie drastycznym ograniczeniom. Różnica jest w podległości. Za poprzedniej komuny byliśmy zależni do Wielkiego Brata ze Wschodu a teraz jesteśmy zależni od Wielkiego Brata z Zachodu. Wtedy byliśmy krajem, w którym panowała dyktatura a teraz jesteśmy krajem liberalno-demokratycznym. Jak powszechnie wiadomo, kraje zależne od USA są liberalno-demokratyczne a te, które zależności tej nie uznają są ponurymi dyktaturami. Dlatego np. Arabia Saudyjska jest cacy a Iran jest be.

W komunizmie nie było wolności gospodarczej a teraz jest. Taaak? Czy to nie za poprzedniej komuny wprowadzono wolnościową ustawę gospodarczą Wilczka-Rakowskiego? Przetrwała kilka lat i została zniesiona przez postsolidarnościowe rządy w wolnej Polsce.

Ale odrzućmy propagandę, sojusze i epitety pod adresem przywódców innych państw. Najlepszym miernikiem stopnia skomunizowania elit politycznych danego kraju jest ich stosunek do tych co pracują. Starsi pamiętają jeszcze w jakiej pogardzie miano w PRL ludzi pracy. Nigdzie też nie zgnojono tak bardzo robotnika czy chłopa jak socjalistycznym raju. Popatrzmy więc co dzieje się teraz. W Nowym Ładzie planuje się dalszą socjalizację gospodarki. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział w wywiadzie:
„Ci, którzy żyją - proszę wybaczyć potoczny język - z cwaniactwa, ci rzeczywiście mogą na tym stracić, cała reszta - to jest ogromna większość - na tym zyska.”

Wielki nacisk położono na przyciśnięcie cwaniaków tj. przedsiębiorców. Postawiono na donosicielstwo. Pracownicy mają donosić na swoich pracodawców w wypadku gdy ci będą im płacić pod stołem. Przyłapany na tym procederze pracodawca będzie musiał z własnej koszeni zapłacić cały zaległy podatek i składki za pracownika. Tym samym skutkować będzie mogło przekwalifikowanie przez ZUS m.in. umowy o dzieło na umowę o pracę, które będzie wynikiem kontroli.

Donosicielstwo jak za tamtej komuny. A przecież zatrudnianie „na czarno” można zlikwidować bez tego jednym pociągnięciem pióra. Wystarczy zarządzić, że to pracownik sam ma opłacać swoje podatki i składki bez pośrednictwa pracodawcy. Wtedy tylko wariat płaciłby pod stołem. No ale wtedy okazałoby się, że pracownik otrzymuje dwa razy więcej niż do tej pory i państwo mu zabiera z tego połowę.

Jakby nie patrzeć, największym wrogiem są prywatni przedsiębiorcy. Ludzie, którzy wyłożyli pieniądze swoje i rodziny by na swoje ryzyko utworzyć przedsiębiorstwo i miejsca pracy nie oglądając się na państwo. Państwo zawdzięcza im pieniądze z podatków a w zamian traktuje jak przestępców. Ci „cwaniacy” pieniądze, które mają sami zarobili. I te pieniądze, które płacą państwu w postaci podatków czy niezliczonych składek to też oni zarobili. Państwo w tym udziału nie miało. I kto tu jest nieuczciwy? Ten, który swoim ryzykiem, pracą pomysłowością pieniądze zarobił? Czy ten, który wyciąga łapę po forsę i jeszcze przeszkadza?

Jeszcze lepszym dowodem na panujący socjalizm jest system świadczeń socjalnych. System ten jest gigantycznym obszarem korupcji państwowej, socjalizmu, wyzysku i niesprawiedliwości. I pogardy dla ludzi pracy. Zasiłki i renty w olbrzymiej liczbie przypadków są wypłacane na podstawie fałszywych, a przynajmniej podpicowanych danych.

I co ciekawe, tak jak przedsiębiorca jest uważany na przestępcę z samej swojej natury, tak w stosunku do beneficjenta systemu socjalnego obowiązuje domniemanie niewinności. Wolno oskarżać i poddawać najdalej idącej krytyce polityków, księży, wszelkie inne osoby publiczne, nigdy jednak i niczego nie wolno wymagać od tych, którzy biorą pieniądze będące owocem pracy innych. W państwie wszystkie grupy interesów, organizacje czy partie śledzą się i piętnują nawzajem. Poza wszelką krytyką są jedynie biorcy pomocy społecznej.

Problem nie tylko w rosnących wydatkach budżetu państwa. Szantażujący swoim ubóstwem beneficjenci socjalu wierzą, że to nie jest jałmużna lecz ich prawo. A kto dostaje za darmo, w dodatku bo mu się należy, dostaje zawsze dla mało. Kolejnym fatalnym skutkiem tej sytuacji jest, zwłaszcza dla tych ciężko pracujących i mało zarabiających, poddanie w wątpliwość własnych wysiłków w celu poprawy swojej sytuacji przez pracę. Rodzi się pokusa – skoro można inaczej...

Beneficjenci socjalu są warstwą w sposób wręcz idealny związaną interesami z politykami. Zostali skorumpowani przez polityków i z wdzięczności głosują na polityków. Wprawdzie każdy myślący wie, że system ten wcześniej czy później musi runąć ale skoro data upadku nie jest znana to nas to nie dotyczy. Hulaj dusza, piekła nie ma.

Pomoc potrzebującym jest obowiązkiem naszym, chrześcijańskim obowiązkiem. Ale pomoc musi być skierowana do potrzebujących a nie „ w ciemno”. Pomoc społeczna nie obwarowana żadnymi zasadami moralnymi, pomoc „jak leci”, z klucza, pomoc kosztem ciężko pracujących, jest czystym socjalizmem. Jest wymysłem szatana.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Socjalizm trzyma się mocno

Komentarz (32)

Więcej artykułów…

  1. Niepodległość
  2. Atrybut wolnego człowieka
  3. Zaczęło się!
  4. Abramsy dla Polski

Strona 2 z 44

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A ty, co popierasz... ? https://twitter.com/Jack471776/status/1637620374853632000?cxt=HHwWgIC-gb7D_7ktAAAA

https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
1 godzinę temu
a ty co popierasz moskwę?
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
2 godzin(y) temu
Ale bełkot - chyba poszczepienny.
Przemija postać świata*
3 godzin(y) temu
Źle skopiowany link: https://isws.ms.gov.pl/pl/baza-statystyczna/publikacje/download,3502,14.html
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Nie we wszystkim, co napisał mój kolega Bogdan się zgadzam, ale wnioski mamy podobne...

Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...
Modlitwa kardynała de Richelie...
4 godzin(y) temu
Solidarna Polska Pana Zbigniewa Ziobry jest najlepszym wyborem dla Polski i Polaków. Szkoda tylko, że prawdopodobnie pójdą w koalicji z PiS. Ale może ...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
4 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Modlitwa kardynała de Richelieu Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Nienasycenie Adam Kowalczyk Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi… Zobacz
  • Suwerenność na miarę naszych możliwości Bogdan Bachmura Parafrazując Winstona Churchilla można powiedzieć, że jeszcze nigdy tak niewielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielkim pieniądzom. Wysokość kwoty o… Zobacz
  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Uchwała Sejmu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II
  • Prowokacja rosyjskiego ambasadora i "polskich patriotów" w Pieniężnie
  • Łajba "Olsztyn" tonie, a "kapitan" szykuje się do ucieczki
  • Wójt Gietrzwałdu zaatakował lidera komitetu referendalnego. Oświadczenie Jacka Wiącka
  • "Wójt mija się z prawdą i manipuluje mieszkańcami Gietrzwałdu". Sprostowanie wywiadu z J.Kasprowiczem
  • Olsztyńskie Wodociągi nie uzyskały zgody na nowe taryfy. Grożą upadłością
  • Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)
  • Polecamy lutowy numer miesięcznika "Debata"
  • Holenderska gazeta zastanawia się, czy olsztyńskie "szubienice" wytrzymają atak polskich ikonoklastów?
  • Debatka czyli polityczne prztyczki i potyczki (3)
  • Ks. K. Paczos: "Czy Kościół umiera?" Zapis audio wykładu w Olsztynie
  • "Prezydencie Olsztyna, pracownicy nie najedzą się pana tramwajami i betonem"

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.