Wojna pewnie jeszcze trochę potrwa ale zastanowić się trzeba co po wojnie. Obecny rozwój sytuacji wskazuje na militarny blamaż Rosji co sprowadza się do obrony niepodległości Ukrainy. Jednak militarne sukcesy Ukrainy wcale nie muszą przełożyć się na sukces polityczny. Świat współczuje Ukraińcom ale też ma swoje interesy niekoniecznie zgodne z interesami Ukrainy. Jak o tym myślę to przychodzi mi do głowy kompletnie nieznana u nas wojna bałkańska z lat 1912-13. Byłą to wojna sojuszu Bułgarii, Czarnogóry, Grecji i Serbii z Turcją. Koalicja ta odniosła szereg świetnych zwycięstw przede wszystkim dzięki armii bułgarskiej, która podeszła pod sam Konstantynopol. Wtedy wtrąciły się wielkie mocarstwa, którym nie w smak była klęska Turcji zadana przez podbite kiedyś przez nią kraje. Turcja została uratowana a Bułgaria, która poniosła największe ofiary została pozbawiona możliwości wykorzystania swoich zwycięstw. Słabo to się opłaciło bo już rok później wybuchła I wojna światowa, w której Turcja wystąpiła przeciwko mocarstwom, które ratowały jej skórę.
Obawiam się, że teraz może być podobnie. Ewentualne zwycięstwo Ukrainy jest korzystne dla Polski i krajów Europy środkowo-wschodniej, ale już nie dla Niemiec i Francji. Co zresztą widać po tym jak pajacuje Francja i jak usiłują ratować swe interesy Niemcy. Trudno uderzyć bezpośrednio w Ukrainę więc skupili się ma dociskaniu Polski, kraju bez którego pomóc Ukrainie się po prostu nie da. Przeciągająca się wojna pogrąża Rosję politycznie, moralnie i ekonomicznie. Spodziewam się więc, że już niedługo zobaczymy gorączkowe zabiegi Niemiec i Francji o pokój za wszelką cenę, którą to cenę zapłaci Ukraina.
Nadzieję budzi to, że Ukraina po wyrzeczeniach jakie poniosła, po wspaniałej walce, najwyraźniej nie zamierza zgodzić się na jakiś zgniły kompromis dla zaprzestania działań wojennych. Sądzę, że Ukraińcy będą musieli pogodzić się z utratą Krymu i Donbasu. Najważniejsze jednak żeby nie zostali zmuszeni do ogłoszenia neutralności i ograniczenia armii. Zachowanie silnej armii pozwoli na zachowanie niepodległości i na przygotowanie się na przyszłą agresję Rosji. Jeżeli teraz nie zostanie przetrącony kręgosłup Rosji agresję taką uważam za pewną.
Spodziewać się należy, że natychmiast po zawarciu pokoju, czy choćby tylko rozejmu, Niemcy i Francja przystąpią do demontażu systemu sankcji przeciwko Rosji. Rosja jest Niemcom potrzebna do odzyskania pozycji głównego rozgrywającego w Europie. Teraz ich rola została drastycznie ograniczona przez Stany Zjednoczone i, paradoksalnie, przez Polskę. Przez USA wiadomo a przez Polskę dlatego, że w warunkach gorącej wojny na wschodzie i nowej zimnej wojny na zachodzie Polska zajęła strukturach obronnych Zachodu miejsce jakie kiedyś było udziałem RFN.
Niemcy muszą temu przeciwdziałać bo nowa rola Polski wraz z nagle objawioną siła Ukrainy zasadniczo pomniejsza znaczenie Niemiec. W wypadku powojennej współpracy gospodarczej, politycznej i militarnej krajów takich jak Polska, Ukraina, Rumunia czy Turcja, pojawia się w Europie zupełnie nowy czynnik równowagi, którego zlekceważyć się nie da.
Wskazuje to na to, że zaprzestanie działań wojennych na Ukrainie będzie początkiem prób odwrócenia ich skutków. Pierwszym polem bitwy będzie pomoc w odbudowie Ukrainy. Będzie ostra walka o to kto dostanie kontrakty na odbudowę infrastruktury. Niemcy zrobią wszystko, że wyeliminować lokalne firmy ukraińskie i polskie. Niemcy będą próbowali doprowadzić do sytuacji, w której pieniądze na odbudowę Ukrainy trafią do nich. Przejmowanie funduszy europejskich mają w końcu nieźle już przećwiczone.
Drugim obszarem działania będzie torpedowanie regionalnej współpracy gospodarczej Polski i Ukrainy. Taka współpraca to rozwój czyli podważanie pozycji starych państw Unii. Przy wejściu do UE Francuzi pouczali Polaków, że mają siedzieć cicho a minister SZ Władysław Bartoszewski publicznie mówił, że Polska jest jak brzydka panna bez posagu i musi godzić się na byle co. A teraz co? Polski premier wytyka Niemcom błędy w polityce i opiernicza francuską żabę. To co będzie jeśli Polska i Ukraina zaczną na serio współpracować?
Oczywiście są i niebezpieczeństwa. Niepewna jest polityka niepodległej Ukrainy w stosunku do Polski. Przyjmujemy za oczywiste, że po rosyjskiej agresji i pomocy jaką Polska udziela czeka nas okres przyjaźni i współpracy. Daj Boże żeby tak było. Jednak w polityce nie ma wdzięczności a są na Ukrainie siły nacjonalistyczne rodowód swój wywodzące od OUN-UPA tak tragicznie zapisanych w pamięci Polaków. Dzisiaj ci ludzie z bezprzykładnym bohaterstwem bronią Ukrainy, w tym Mariupola, gdzie walczy nie tylko piechota morska lecz również pułk Azow. Jeszcze kilkanaście lat temu mieli poparcie rzędu 1-2%. Teraz otacza ich gloria bohaterów narodowych i będą mieli istotny głos w polityce powojennej Ukrainy. Wierzę, że po doświadczeniach tej wojny ostrze ich nienawiści skierowało się na Rosjan a nastawienie do Polski i Polaków uległo odmianie. Ale obserwować ich należy.
I ostatni czynnik – zagrożenie militarne. Wiele wskazuje na to, że dzięki walce Ukrainy Rosja straci zdolność do agresji przeciwko nam na jakieś pięć do dziesięciu lat. Nie powinno to jednak nas usypiać. Zwłaszcza nie należy lekceważyć armii rosyjskiej. Z wojny na Ukrainie nie tylko my wyciągniemy wnioski. Zrobią to też Rosjanie. Jak odzyskają sił będzie to zupełnie inna armia niż dzisiaj. Będą chcieli się odegrać – na Ukrainie za swoją hańbę a na Polsce za pomoc udzieloną Ukrainie. Dlatego już dzisiaj musimy zacząć intensywną budowę nowoczesnej armii zdolnej do samodzielnej walki z Rosją. W razie czego musimy walczyć samodzielnie i odnosić sukcesy. Jak Ukraińcy. Warto pamiętać, że gdyby Ukraina padła w ciągu kilku dni to pies z kulawą nogą by jej nie pomógł. A nam będzie trudniej. Polska jest mniejsza od Ukrainy i trudno nam będzie walczyć w głębi naszego terytorium. W dodatku Białoruś przestała być buforem pomiędzy Polską a Rosją i stała się bazą wypadową dla Rosjan. Do tego Królewiec wraz z obwodem kaliningradzkim. Marzeniem moim jest wypchnięcie Rosjan z Białorusi i demilitaryzacja Królewca. Żeby tak się stało potrzebna jest nie tylko wygrana Ukrainy ale też wojna domowa w Rosji. A przynajmniej dziesięć lat smuty. Niestety szanse na realizację są znikome. Ale nadzieję mieć trzeba.
Adam Kowalczyk
Wspomóż „Debatę” – to nic nie kosztuje
Po raz ostatni w tym roku zwracamy się do naszych Czytelników i Przyjaciół z prośbą o wsparcie, aby kontynuować wydawanie naszego miesięcznika i portalu. Fundacja Debata wydająca pismo i portal otrzymała status organizacji pożytku publicznego, można więc nas wspierać poprzez odpis podatkowy. Prosimy więc o przekazanie 1% podatku dochodowego od osób fizycznych na wydawanie naszego pisma. Od Was zależy czy będziemy się nadal ukazywać. Nr konta bankowego: 26249000050000450013547512. KRS: 0000337806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boeniga 10/26
Skomentuj
Komentuj jako gość