logodebata

Wspomóż jedyny portal na Warmii i Mazurach, który nie boi się publikować prawdy o politykach i jest za to ciągany po sądach. Nigdy, przez prawie 18 lat istnienia, nie dostaliśmy 1 grosza dotacji publicznej. Redaktorzy i autorzy są wolontariuszami. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

sobota, maj 24, 2025
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Adam Kowalczyk

Adam Kowalczyk

Państwo poważne czy pozostałe?

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 21 sierpień 2021 13:51
Adam Kowalczyk

Stanisław Michalkiewicz często powtarza, że państwa dzielą się na poważne i pozostałe. Polska należy do tej drugiej grupy. O tym czy państwo jest poważne czy tak nie do końca, decydują jego elity. A tych my zwyczajnie nie mamy. Są oczywiście, jednostki mogące się do nich zaliczać ale nie mamy elity jako masy na tyle znaczącej, że wymuszającej prowadzenie spraw państwa zgodnie z jego interesami i ludzi jego terytorium zamieszkujących.

Weźmy choćby przedmiot zainteresowania naszych polityków i publicystów politycznych. Od lat trwa wzajemne obrzucanie się błotem i wytykanie sobie różnych świństw i prywat. Udało się podzielić społeczeństwo na dwa odrębne plemiona wzajemnie się nienawidzące i niezdolne do współpracy w interesie Polski. Tym bardziej, że z wypowiedzi i postępowania różnej maści działaczy wynika, iż za interes Polski uważają doraźny interes polityczny swojego ugrupowania. I tak dzisiaj tematem dominującym jest powrót Donalda Tuska. Tak jakby to cokolwiek znaczyło. Wrócił człowiek miałki, nie mający zbyt wiele wspólnego z Polską i w dodatku całkowicie pozbawiony charyzmy, którą miał przed laty. Różnica pomiędzy Tuskiem dawnym, sprzed lat, a dzisiejszym jest mniej więcej taka, jak pomiędzy czarodziejką a czarownicą. I trwa i trwać będzie dyskusja na temat Tuska, Szymona Hołowni czy innego Borysa Budki. I co na to Jarosław Kaczyński?

Dwa miesiące temu ogłoszono Polski Ład. Miały być zmiany, nowe ustawy. Po prostu coś wielkiego. I co mamy dzisiaj? Nic, ani śladu jakiejś nowej ustawy, żadnego ruchu w tym kierunku. Po prostu nic. Nadęto balon, a ten nawet nie pękł, tylko powietrze cicho zeszło.

Nasi politycy i publicyści nawet nie zauważyli, że świat wokół nas dramatycznie się zmienia. W skali krajowej opozycja zajmuje się donoszeniem na Polskę do mocarstw ościennych. Swoją drogą czy kiedyś za to nie wieszano? A w skali lokalnej szef olsztyńskich struktur partii rządzącej publikuje w odcinkach swoje - nazwijmy to zapiski frustrata - których tematem są skargi i żale na wydawcę „Debaty” i na piszącego w niej dziennikarza. Taki poziom widzenia świata.

Tymczasem sytuacja na świecie zmienia się dramatycznie i w nieciekawą dla nas stronę. Po upadku Związku Radzieckiego otworzyło się dla nas okienko strategiczne, które właśnie się zamyka. O ile w gospodarce od biedy jakoś je wykorzystaliśmy, o tyle w polityce zagranicznej sprawy zostały zawalone kompletnie. Wspólnym, niestety wysiłkiem kolejnych ekip rządzących.

Nie wiadomo jak i kiedy okazało się, że Rosja przestała być konkurentem dla Stanów Zjednoczonych. Stała się pożądanym partnerem w starciu z nowym przeciwnikiem NATO Chinami. Jakby tego było mało, o jej względy usilnie zabiegają Francja i Niemcy. Po szczycie Joe Biden - Władimir Putin zorganizowanym z inicjatywy Bidena, zauważono wreszcie, że coś się dzieje. No i wytłumaczono sobie. Nasz minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau powiedział, że Amerykanie popełniają błąd. Podobnie liczni publicyści pisali o błędach, nowej Jałcie i takie tam bzdety. Taka typowa polska naiwność. Tu nie ma mowy o błędach. Prezydent USA, prezydent Francji czy kanclerz Niemiec realizują interesy swoich krajów tak jak je widzą. Interesy swoje, nie polskie. I żadne piękne słowa nie mogą przesłonić tego faktu. Oczekiwanie od nich czegoś innego jest głupotą gorszą od zbrodni. Warto może tu przypomnieć pewien dialog. Po konferencji w Teheranie premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill spotkał się z przedstawicielem Brytanii przy Josipie Broz Tito w Jugosławii sir Fitzroy Macleanem. Maclean powiedział, że dalsze intensywne wspieranie Tity doprowadzi do tego, że po wojnie władzę w Jugosławii obejmą komuniści. Churchill zapytał:
– Czy zamierza pan po wojnie zamieszkać w Jugosławii?
– Nie.
– Ja też nie.
Tak dla wyjaśnienia. W tym czasie Wielka Brytania gościła w Londynie emigracyjny, królewski rząd Jugosławii, który oficjalnie uznawała za sojusznika a komunistów nie.

W Polsce przez ostatnie 30 lat zrezygnowaliśmy z polityki zagranicznej zostawiając ją naszym sojusznikom. Ograniczyliśmy się do ciągłego obszczekiwania Rosji za wszystko. Za historię, za obecną politykę i za to, co zamierza zrobić w przyszłości. Nic nam nie groziło bo choć armię ograniczyliśmy o 3/4 to osłaniała nas Ameryka. A tu nagle parasol został zwinięty. Sprawa ta powinna być w Polsce tematem nr 1 we wszelkich dyskusjach. Bynajmniej nie dlatego, że nas zdradzili, że Jałta, itd., bo to żałosne. Po prostu czas najwyższy, jeśli nie za późno, pomyśleć jakie mamy interesy własne, nie światowe, i co możemy zrobić żeby je zabezpieczyć. Na pewno trzeba pomyśleć jakie są zagrożenia i jak się możemy samodzielnie im przeciwstawić. Pod tym kątem należy budować siły zbrojne i powiązania gospodarcze. W Europie mamy trzy kraje, które mogą nam narobić problemów militarnych. Rosję, Niemcy i Ukrainę. Mogą, nie muszą. Rosja tradycyjnie, Niemcy bo odzyskują swobodę i nie wiadomo jak to się skończy. Ukraina ma wystarczający potencjał, ale zbyt jest zajęta Rosją. I do potencjalnych wojen z tymi państwami powinniśmy przygotować siły zbrojne. Wtedy nie będziemy musieli z nimi walczyć. Moje większe obawy budzi jednak amerykańskie gadanie o tym, że nowym przeciwnikiem NATO są Chiny. Na wojnę z tradycyjnie nam przyjaznym Irakiem już daliśmy się wysłać, do Afganistanu również. Brakuje nam jeszcze tylko udziału w wojnie z Chinami. Nie możemy się na coś takiego zgodzić nawet jeśli zepsuje nam to relacje z USA.

W gospodarce sprawa jest podobna. Trzeba budować powiązania handlowe poza Unią Europejską. Ze wschodem i południem. To zwiększa nam swobodę manewru. Nie do przyjęcia jest sytuacja, że nasi „kumple” z Unii zamykają nam elektrownię Turów, bo wydobycie węgla dla niej zagraża środowisku, a dla pozostałych 6 elektrowni (ale niepolskich) na tym samym złożu już nie.

Ale te tematy są nieciekawe, ciężkie i wymagające rozpoznania tematu. Więc jak przystało na państwo pozostałe dalej debatujemy nad powrotem Tuska, głupotami opowiadanym przez posłankę Klaudię Jachirę czy zawodem jaki sprawiła „Debata” lokalnemu politykowi.

Adam Kowalczyk
Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”

Czytaj więcej: Państwo poważne czy pozostałe?

Komentarz (17)

Demokracja jaka jest, każdy widzi

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 26 czerwiec 2021 20:59
Adam Kowalczyk

Wprawdzie prawdziwy autor tego zdania, proboszcz Firlejowa na Podolu, ks. Benedykt Chmielowski, pisał o koniu, ale wtedy to koń był powszechnie znany, a dzisiaj konia mało kto z bliska widuje, natomiast demokracji doświadcza codziennie. Ale rok mamy 2021 a nie 1745.

Mam tylko wątpliwości co my właściwie widzimy. Słowo demokracja jest odmieniane na wszystkie sposoby, ale co kto pod tym rozumie? Z jakiegoś niepojętego dla mnie powodu wielu twierdzi, że demokracja oznacza wolność. A niby dlaczego?

Już Benjamin Franklin, też w XVIII w., zauważył słusznie, że Demokracja jest wtedy, gdy dwa wilki i jedna owca głosują co zjeść na obiad. Wolność jest wtedy, gdy uzbrojona po zęby owca może się bronić przed demokratycznie podjętą decyzją. Nie on jeden zauważał cienie demokracji. Niewiele po nim, na początku XIX w., bystry Francuz Alexis de Tocqueville proroczo przepowiadał, że Demokracja skończy się wtedy, gdy rząd zrozumie, że może przekupić ludzi ich własnymi pieniędzmi.

Demokracja sama w sobie zawiera truciznę powodującą rozkład społeczeństw nią doświadczonych. W czasach rządów autorytarnych, na przykład monarchiach, system społeczny był hierarchiczny, z grubsza związany z kwalifikacjami do sprawowania władzy. Przy wszystkich jego wadach zauważyć trzeba, że władzę sprawowali ludzie lepiej lub gorzej, ale wcześniej do tego przygotowani. Dawało to taki efekt, że państwa nie zadłużały się. Ściślej, zadłużały się, ale w czasie wojen. W czasie pokoju dług ten był spłacany. Dług państwowy w czasie pokoju stał się powszechny dopiero w czasach demokracji. O tyle się z Tocqueville’m nie zgadzam, że uważam iż demokracja nie kończy się wtedy lecz staje się bardziej sobą. Ona taka po prostu jest. A taka jest, bo ludzie jako ogół nie myślą racjonalnie, może nawet wcale nie myślą. Emocje zastępują myślenie. Przywilej myślenia logicznego dostępny jest nielicznym. Stąd wyradzanie się demokracji. Aby sprawować władzę należy schlebiać tłumowi. A ktoś schlebiający tłumowi traci autorytet i, co gorsza, kręgosłup moralny. Jest to zjawisko zwrotne. Zdemoralizowani rządzący demoralizują tłum. Brytyjski filozof, prof. Roger Scruton zauważył ciekawą relację: Gdy jesteś pozbawiony głębszych wartości moralnych, jeżeli nie uważasz człowieczeństwa za coś wyjątkowego, zaczynasz widzieć w swoim bliźnim rodzaj zwierzęcia. I odwrotnie.

Hierarchiczna władza sprawowana przez ludzi występujących w imieniu własnym zachowywała pewne minimum obyczajności. A co widzimy dzisiaj? Zamiast reguł ustalonych przez religię, w naszym przypadku chrześcijańską, mamy wywlekanie na sztandary wszelkich zboczeń. W sensie dosłownym, bo czym innym jest wywieszanie na ambasadach Stanów Zjednoczonych kolorowych flag LGBTQ czy jaki tam obowiązuje skrót dla tych perwersji. Oczywiście wywieszają to w krajach takich jak Polska, bo w islamskich, tam gdzie im puścili z dymem kilka ambasad, to takiej śmiałości już nie mają.

W dodatku demokracja jest systemem mało skutecznym. Nie jest przypadkiem, że po pierwszej wojnie światowej, zwycięzcy postawili przegranym Niemcom główny warunek – poza rozbrojeniem Niemcy mają być demokratyczne. I faktycznie, póki były demokratyczne, nie stanowiły zagrożenia dla sąsiadów.

Demokracja umierając rozszerza się. W takiej Hiszpanii głosować będą mogły bowiem osoby, wobec których sąd orzekł niepoczytalność oraz pacjenci szpitali i klinik psychiatrycznych. Natomiast Austria dla powiększenia demokracji uchwaliła prawo wyborcze, przysługujące osobom, które ukończyły 16 lat.

Piszę te słowa bynajmniej nie dlatego, że żal mi zdychającej demokracji. Przeciwnie, nigdy nie byłem jakimś szczególnym jej zwolennikiem. Obawy moje budzi nie sam fakt jej upadku lecz lecz pytanie, co ją zastąpi?

Sytuacja przypomina upadek republiki rzymskiej. Po okresie walk partyjnych przeradzających się w wojny domowe władzę ostatecznie objął Oktawian panujący jako cesarz August. Co zrobił – oczywiście przywrócił republikę. Zachował wszelkie jej instytucje tyle, że w Senacie zasiadali wyłącznie jego stronnicy. On sam sprawował wielokrotnie urząd konsula. August sprawował pełnię władzy, skupiając w swych rękach kilka różnych urzędów oraz rozmaite kompetencje nadzwyczajne, nadane dożywotnio przez Senat. Po nim rządzili kolejni cesarze ale formalnie republika wraz z jej instytucjami, które stały się tylko atrapami, istniała jeszcze przez dobre sto lat.

To była starożytność, wszystko działo się wolniej. Dzisiaj świat przyśpieszył.

Ale reszta jak wtedy. Rządzący biorą wszystko. Instytucje istnieją ale nie ma już rozdziału władzy i kompetencji. Rząd i Sejm przenikają się nawzajem, Trybunał Konstytucyjny nie jest już niezależnym arbitrem stojącym na straży prawa. Stał się kolejnym łupem kliki partyjnej a spór z opozycją nie szedł wcale o jego niezależność tylko o to czyim łupem będzie. Kolejną odsłoną przejmowania urzędów pozornie niezależnych jest zacięta walka o obsadzenie stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich. Łupieżcy paraliżują się wzajemnie uniemożliwiając obsadzenie urzędu tylko dlatego, że chcą go kontrolować i używać do własnych celów. Nawet armia, której zadaniem jest ochrona granic i suwerenności państwa niezależnie od tego kto rządzi, regularnie pada ofiarą czystek kadrowych wg klucza partyjnego.

Tak naprawdę to nikomu to nie przeszkadza. To znaczy przeszkadza ale wtedy gdy to ONI zgarniają pulę. A przecież, jak mówił towarzysz Szmaciak u J. Szpotańskiego – Pula nie jest do grabieży, pula się cała nam należy.

Smutnym przykładem jest sprawa wyborów korespondencyjnych. Zostały ogłoszone ze złamaniem konstytucji a potem nie zostały przeprowadzone. Nikt ich nie odwołał. Poszanowanie prawa jak w jakiejś Somalii. I co? I nic. Nawet opozycja nie zająknęła się jednym słowem bo pozwoliło jej to na pozbycie się kuli u nogi w postaci nieszczęsnej kandydatki na prezydenta.
Demokracja umiera przede wszystkim dlatego, że nie ma już jej w ludzkich sercach. Demokracja nie jest ideą dla której warto wyjść z domu i nadstawić karku.

Problem jest tylko z tym co ją zastąpi. Jakaś dyktatura wojskowa? Nic z tego. Do tego trzeba nie tylko armii ale jeszcze prawdziwych mężczyzn. Dyktatura międzynarodowych koncernów? Ona już się rodzi ale jakie formy przybierze? Tego też nie wiem.

Póki co międzynarodowe korporacje skutecznie wspierają burzenie zastanego porządku świata. I zburzą go. Historia dla maluczkich daje nam jednak fałszywe wrażenie, że po jednych systemach następują inne, nowsze. Tak jak po kwitnącej starożytności nastał średniowieczny renesans karoliński. Umyka nam fakt, że Rzym przeminął w V wieku a rozkwit karoliński to okres na przełomie VIII i IX wieku. Trzysta lat zamętu i nieszczęść.

Być może to co nastanie po upadku liberalnej demokracji będzie lepsze niż to co mamy dzisiaj. Jednak my tego nie odczekamy. Nam będzie dane oglądać ruiny i zgliszcza starego systemu.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Demokracja jaka jest, każdy widzi

Komentarz (18)

Czas się obudzić

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 29 maj 2021 21:37
Adam Kowalczyk

Czytelnik naszego forum podpisujący się nickiem Gość wezwał mnie do tablicy. Cóż mi pozostaje – oto jestem. To, że różnimy się pod względem światopoglądowym rzeczywiście nie ma tu nic do rzeczy. Żeby ładnie, lub nawet brzydko, się różnić trzeba mieć własne, wolne państwo. Bez niego te nasze różnice zdadzą się psu na budę.

Na początek chcę ustalić pewne założenia podstawowe, o których już chyba zapomniano. Na to wskazuje treść i poziom naszej debaty publicznej w wykonaniu polityków.
Po pierwsze – biologiczne przetrwanie narodu.
Po drugie – zachowanie naszych własnych obyczajów i stylu życia.
Na trzeciej pozycji jest zachowanie własnego państwa jako najskuteczniejszego środka do obrony dwóch pierwszych pozycji.
Czwarta jest suwerenność gwarantująca zdolność państwa do obsługi naszych interesów.
Państwo polskie i ludzie je zamieszkujący, czyli my, mają swoje interesy wynikające nie z woli wybitnych lub tępych jednostek lecz z położenia geograficznego, stopnia rozwoju gospodarczego i potencjału intelektualnego społeczeństwa.
Przypomnę to co już kiedyś powiedziałem. Mężczyźni mają honor a państwa mają interesy. Nie wolno mieszać tych dwóch materii.
Kolejną a pomijaną w Polsce prawdą jest to, że w polityce wdzięczność nie jest walutą.

Zwracam też uwagę na to, że politycy, w tym przywódcy największych mocarstw jak Stany Zjednoczone, Chiny czy Rosja wcale nie mają wolnej ręki przy podejmowaniu decyzji. Uwarunkowania geograficzne, obecność innych potężnych i słabszych graczy wiąże im ręce. Margines w podejmowaniu decyzji nie jest wielki. Uwarunkowania geopolityczne przypominają wielką rzekę. Jej nurt niesie nas w określonym kierunku, daje się korygować kurs, czasem nawet ruszyć pod prąd ale wymaga to wielkiego wysiłku i przynosi efekt niewspółmierny do tego wysiłku i pociąga za sobą ryzyko.

Teraz mogę przystąpić do omówienia tego co się stało.
W roku 1989 upadł komunizm a w 1991 rozwiązano Związek Radziecki i pozostało tylko jedno wielkie mocarstwo, jeden hegemon światowy. Hegemon ustanowił obowiązujące na świecie reguły i wymusił na wszystkich wolny handel a bezpieczeństwo morskich szlaków komunikacyjnych zapewniała US Navy. Symbolem potęgi były strzegące tych szlaków lotniskowce, ściślej lotniskowcowe grupy bojowe, każda o potencjale militarnym większym od potencjału większości państw świata. USA finansowały to z zysków jakie osiągały dzięki swoim przewagom handlowym, cokolwiek zresztą wymuszanym. Było tak fajnie, że Francis Fukuyama napisał słynne dzieło „Koniec historii i ostatni człowiek”. Jak przystało na myśliciela z Zachodu dzieło było wybitne w swojej durnocie, coś na kształt „Kapitału” Karola Marksa. Fukuyama prorokował, że historia się skończyła bo cały świat stanie się demoliberalny i pozostanie nam tylko dobrobyt i wieczna szczęśliwość. Z mojej prywatnej perspektywy to nawet fajnie wyglądało. Gdy chciałem zobaczyć Maritime Museum w Londynie to po prostu wsiadłem w samolot. W Londynie zamieszkałem u przyjaciół, zwiedziłem muzeum, National Galery i obserwatorium. Wracając do domu wpadłem do Barcelony gdzie obejrzałem działa Gaudiego a potem zwiedziłem opactwo Matki Bożej w Montserrat. Nie miałem z tym żadnych kłopotów. No, może tylko taki, że mój hiszpański okazał się, jakby to delikatnie ująć, do kitu...

Polska jako państwo też miała dobrze bo Rosja miała swoje wyznaczone miejsce i za bardzo podskoczyć nie mogła. Słowem raj.
Okres hegemonii USA i wolności gospodarczej spowodował bezprzykładny rozwój gospodarczy świata. Sami tego doświadczyliśmy. Ale świat nie tkwi w miejscu. Okazało się, jak zwykle zresztą, że kraje rozwijają się w różnym tempie. Np. my rozwijamy się szybciej od reszty UE w tym Niemiec. Nie każdemu się to podoba.

Wolność żeglugi czyli handlu światowego spowodowała przeniesienie produkcji z krajów bogatych, jak Stany Zjednoczone, do krajów o taniej sile roboczej, jak Chiny. Dzięki temu można było żyć po części na koszt chińskiego robotnika.
Przeoczono kolejną starą prawdę – niewolnik, któremu powierzyliśmy ważne zadanie staje się naszym partnerem. A ten, któremu powierzyliśmy zadanie, od którego zależy nasze życie – staje się naszym panem.

Po ćwierćwieczu okazało się, że Chiny, i kilka innych państw, rozwijają się o wiele szybciej niż się spodziewano. Okazało się również, że gospodarka Chin urosła do tego stopnia, że Chiny korzystają na wolności handlu w większym stopniu niż Zachód w ogóle a USA w szczególe. A przecież wolność gospodarcza miała wzmacniać Stany a nie Chiny. I nastąpiło odwrócenie ról. Totalitarne Chiny potrzebują wolności przepływu towarów, która zaczyna z tego samego powodu przeszkadzać Stanom Zjednoczonym. Ciśnienie rośnie i wcześniej czy później coś trzaśnie. Będzie wojna. Na razie jest to wojna gospodarcza i polityczna. Ciśnienie rośnie bo okazało się, że hegemonia amerykańska natrafiła na opór i konieczność podporządkowania się prymatowi USA przestała być oczywista. Chiny są za silne. Żeby odzyskać przewagę USA muszą ograniczać swoją obecność w mniej istotnych miejscach i skupić się na głównym przeciwniku. A to oznacza, że inni, np. Rosja i Niemcy uzyskują trochę swobody. W dodatku Rosja z głównego wroga stała się nagle potencjalnym sojusznikiem w walce z Chinami. Gdyby tak oddać Niemcom Europę a Rosję przekabacić na swoją stronę. Na początek, dla zachęty, Amerykanie odpuszczają dalsze sankcje. Ale Rosja póki co flirtuje z Chinami. Dziś to wzmacnia jej pozycję ale w dalszej perspektywie zamieni ją w wasala Chin. Rosja zmieni front gdy się jej za to zapłaci. Czym? No przecież nie Teksasem czy Kalifornią. Rosja zaczęła się targować. Na początek chce coś ugrać za darmo, bez zmiany frontu. Robi to świetnie. Próbuje pokazać, że NATO nie jest gwarantem bezpieczeństwa na wschodzie Europy. Stąd zapewne pomysł z zatrzymaniem samolotu na polskich znakach. Zrobiono to rękami Białorusi, która została, jak sądzę, zmuszona do tego. Efekt? Rękami Zachodu Białoruś została jeszcze bardziej uzależniona od Rosji, która jakby co to nie ma z tym nic wspólnego. Drugi efekt to pokazanie bezradności Zachodu. No bo co zrobić może Polska? Żebrać o interwencję Zachodu? A kogo we Francji, Hiszpanii czy Niemczech obchodzi jakaś Białoruś? Czy oni w ogóle wiedzą gdzie ona leży? Jakiś zakaz lotu, może w Brukseli kredkami na asfalcie namalują protest.

Amerykańskie odpuszczenie sankcji kojarzy mi się z układem w Locarno. Przypomnę, że 1925 roku Zachód zawarł porozumienie z Niemcami gwarantujące nienaruszalność granicy francusko-niemieckiej i belgijsko-niemieckiej. O wschodnich granicach Niemiec nie było ani słowa. Wskazano w ten sposób Niemcom kierunek ekspansji. Podobnie obecne porozumienie. Stany Zjednoczone mają swoje interesy a tereny mniej ważne pozostawiają w spokoju, np. dla Niemiec i Rosji.

I tu przechodzimy do spraw polskich.
Z bólem przyjmujemy decyzje prezydenta Stanów Zjednoczonych dotyczące Nord Stream 2; uważamy, że kwestia utrzymania sankcji byłaby istotna - skomentował w środę wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Posypały się komentarze polityków i dziennikarzy o tym jaki to błąd popełnił prezydent Biden. Nawet nas o zdanie nie zapytał. Dobre sobie. To czy popełnił błąd czy nie nie zależy od tego czy nam zaszkodził. To zależy od interesów USA. Przecież to chyba oczywiste, że działa w interesie Stanów Zjednoczonych a nie w naszym. Od lat już kilku dr Jacek Bartosiak powtarza, że codziennie powinniśmy sprawdzać czy USA są jeszcze naszym sojusznikiem czy też nim być przestały. Kwestia Nord Stream 2 pokazała, że w tym przynajmniej wypadku interesy nasze i amerykańskie się rozjechały. I Amerykanie wybrali swoje. Kogoś to dziwi?

Czas zrozumieć, że o nasze interesy powinniśmy zadbać sami bez oglądania się na rzekomych sojuszników. Piszę rzekomych bo dla USA jesteśmy tylko mniej ważnym wasalem, któremu można sprzedać broń z magazynu, wypuścić na jakąś wojenkę i sprzedać go gdy można coś za to utargować.

Sytuacja rozwija się w nieciekawą stronę. Skoro amerykańska kontrola Europy słabnie to kraje duże i średnie będą ustawiać swoją pozycję od nowa. Tych słabych nikt o zdanie nie zapyta. Jak na razie najwyraźniej widać to na przykładzie Rosji i Turcji, potem Niemiec. Rosja praktycznie wchłonęła Białoruś, zablokowała możliwość przystąpienia do NATO Gruzji i Ukrainy. Przed Turcją jakoś czuje respekt. Następnym jej krokiem będzie działanie mające na celu pokazanie, że republiki bałtyckie czyli Łotwa i Litwa a zwłaszcza Estonia, nie mogą liczyć na realną obronę. I rządy tych państw zanim coś zrobią to zastanowią się czy leży to w interesie Rosji. A jak nie leży to robić to przestaną. Następnym krokiem będzie przekonanie o tym samym Ukrainy i Polski.

Zwracam uwagę na Turcję. Z Turcją liczą się wszyscy, zarówno Rosja jak i USA. A przecież Turcja to kraj o PKB niewiele większym od Polski. W 2019 roku miała PKB 754 mld $ a Polska 592 mld $. I Turcja z takim PKB potrafiła zbudować armię wpływającą na cały region a my gadamy o obronie terytorialnej.

Różnice sięgają głębiej. To kwestia mentalności i propagandy. My od lat jęczymy, że jesteśmy ofiarami, że Rosjanie i Niemcy nam sprali kilka razy. Żebrzemy o współczucie. Nikt nie szanuje ofiar. Można im współczuć, czasem dać jałmużnę, ale uznać za partnera – nigdy.

Może czas przypomnieć o tym, że nie zawsze nas bito. Że potrafiliśmy zdobyć Moskwę, że Mołdawia byłą naszym lennem, że praliśmy się z Turcją a Węgry i Czechy rządzone były przez Jagiellonów. A nawet to, że w 1598 roku w jedenastu ludzi zdobyliśmy Sztokholm. Naprawdę w polityce lepiej mieć opinię rozbójnika niż wiecznej ofiary.

No to czas już najwyższy wziąć się do roboty. Skoro na wschodzie Europy czynnikiem rozstrzygającym nie jest kultura, słuszność czy dobre serca ale bagnety, to trzeba odbudować nasz potencjał militarny. I to nie wojsko, które ma być użyte na misjach pokojowych w ramach NATO ale wojsko zdolne do samodzielnej walki tu, na wschodzie. Mając siły zbrojne porównywalne z tureckimi będziemy mogli samymi zdolnościami wojskowymi wpływać na sytuację w regionie. Wtedy będziemy mieli szanse na samodzielną decyzję czy wchodzimy do przyszłej wojny czy nie. Bo teraz to decyzję podejmą za nas inni.

Ostatnia wizyta Prezydenta RP w Turcji i zakup tam dronów budzi moją nadzieję na przebudzenie naszych polityków. Chcę wierzyć, że to początek myślenia o wykorzystaniu naszego naturalnego potencjału. Stać nas na siły zbrojne, których potencjał i zdolności wymuszą zapraszanie nas do stołu obrad gry rozstrzygane są sprawy dotyczące naszego regionu. Stać nas na wymuszenie poszanowania dla naszych interesów. Sąsiedzi muszą wiedzieć, że gdy nas zignorują to my im ten stolik kopniakiem wywrócimy.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Czas się obudzić

Komentarz (27)

Zakraplanie socjalizmu trwa od 4 czerwca 1989 roku

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 23 luty 2021 22:35
Adam Kowalczyk

Jako naród nie słyniemy z rozsądku. Wolimy dramatyczne gesty i piękne słowa. Dajemy się na nie nabierać. Tak było gdy 28 października 1989 r. w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego, aktorka Joanna Szczepkowska ogłosiła: Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm. Chodziło, oczywiście, o pierwsze wolne wybory w Polsce, po których PZPR straciła władzę. Jedno sławne zdanie, a dwie nieprawdy.

Po pierwsze, w Polsce nie było (na nasze szczęście) komunizmu lecz socjalizm. Ta, nie tylko semantyczna różnica dziś nie jest doceniana, ale dla wielu stanowiła o różnicy pomiędzy życiem i śmiercią. Ważniejsze jest to, co po drugie. Otóż w sławnym dniu 4 czerwca rozpoczęło się powolne i początkowo niezauważalne przywracanie socjalizmu. Oczywiście nie wrednego radzieckiego, lecz takiego z ludzką twarzą. Takiego delikatnego. Czas surowości dopiero nadchodzi.

Socjalizm w Polsce został zlikwidowany wcześniej ustawą Mieczysława Wilczka. Tym co nie pamiętają, przypomnę. W latach osiemdziesiątych pod rządami generała Wojciecha Jaruzelskiego władza partii stawała się coraz bardziej iluzoryczna i centrum władzy stopniowo przeniosło się do rządu. Stało się tak dlatego, że idee komunizmu czy socjalizmu zwyczajnie w niej zdechły i została tylko dyktatura. Partia przestała być potrzebna, czego nie można powiedzieć o służbach, bo te utrzymały swoją pozycję. W tej sytuacji gen. Jaruzelski rozpaczliwie potrzebował zrobić coś z kompletnie niewydolną gospodarką. I tak narodziła się ustawa Wilczka. Jest to potoczne określenie ustawy z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej opracowanej według projektu ministra przemysłu Mieczysława Wilczka i premiera Mieczysława F. Rakowskiego. Obowiązywała od 1 stycznia 1989 r. do 31 grudnia 2000 r. i regulowała w sposób liberalny działalność gospodarczą na zasadzie co nie jest zakazane, jest dozwolone. Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale ustawa ta mieściła się na pięciu stronach i koncesjonowała jedynie 11 rodzajów działalności gospodarczej.

To było możliwe tylko w warunkach niedemokratycznych. Po 4 czerwca 1989 r. władza przeszła w ręce demokratycznie wybranych posłów zgłoszonych przez Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie. Okazało się wtedy, że idee socjalizmu wprawdzie obumarły w PZPR, która wkrótce zresztą zeszła ze sceny politycznej, ale pozostały żywe w sercach przedstawicieli tzw. opozycji demokratycznej. Dotyczyło to właściwie wszystkich, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka, Jacka Kuronia czy braci Kaczyńskich. Zwolenników wolnego rynku szybko zmarginalizowano. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Od razu zaczęto nowelizować ustawę ograniczając zakres wolności gospodarczej. W sumie nowelizowano ją 40 razy. Za każdym razem ograniczano wolność i kropla po kropli aplikowano w gospodarkę socjalizm. Jednak i tego było mało. Ustawa została uchylona i zastąpiona nową, potem jeszcze nowszą.

Za każdym razem wolność gospodarcza tak nam puchła, że obecna ustawa reguluje ją nie na 5 lecz na 47 stronach. Cały ten czas mówiono o kapitalizmie i wolności gospodarczej. Niestety przechodziło to bez większych protestów. Burzyli się tylko przedsiębiorcy, ale ci nie stanowią istotnej grupy wyborców. Czasem tylko ktoś zauważył jak śp. Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że nie uważa iż podatki są w Polsce wysokie. Liczne pomysły socjalistów są łatwo wdrażane, bo tym razem przychodzą do nas z Zachodu. O ile jesteśmy dość skutecznie uodpornieni na socjalizm wschodniej proweniencji, o tyle ten z Zachodu przenika, bo przecież nie jest od Ruskich. A przecież pozbawia się nas nawet prawa do własności. Początkowo niewinnie. Np. nie wiadomo właściwie kiedy, programy służąca do zarabiania pieniędzy, np. do projektowania, są już tylko dzierżawione. Nie można ich kupić i mieć na własność. Kupuje się tylko prawo do czasowego używania. Nie tylko ta własność przechodzi z rąk ludzi w ręce korporacji. I tak, kropla po kropli, wkraplano nam socjalizm. Koronawirus tylko przyśpieszył stale postępujący proces.

Jeszcze kilka lat temu byłą konkurencja np. przy wywożeniu śmieci. Teraz mamy monopol i, jak to w socjalizmie, wzrost ceny i pogorszenie jakości usług. Wolność jest systematycznie ograniczana w imię bezpieczeństwa i zniwelowania różnic pomiędzy ludźmi. Kto się przeciwstawi wypłacie 500+ ? Kto nie chce płacy minimalnej? Przecież to dla dobra ludzi. Teraz, też dla dobra, nie można iść np. do siłowni. Dla dobra ludzi zarzyna się małe przedsiębiorstwa albo np. norki. Władza chce nam zrobić dobrze, ale przypominam, że Józef Maria Bocheński powiedział kiedyś: Jeśli ktoś chce zrobić coś dla twojego dobra nie pytając cię o zdanie, nie wahaj się ani chwili, bierz kija i broń się.

Każdy socjalizm do głębszego wprowadzenia wymaga surowości. Koronawirus przyśpieszył nadejście czasu tej surowości. Pod jego pretekstem, łamiąc prawo, rozporządzeniami pozbawiono ludzi prawa do dysponowania ich własnością zakazując prowadzenia działalności gospodarczej. Ograniczono wolność osobistą szeregiem nakazów i poparto to grzywnami. Wiele wyjaśnia nam sam pan premier Mateusz Morawiecki mówiąc 17 lipca 2019 roku w Siemianowicach Śląskich: Jedni mają trochę takie poglądy, bardziej lewicowe, drudzy bardziej prawice. Wszystkich potrzebujemy, bo również w tej lewicowej – nazwijmy to dawnej PPS-owskiej tradycji – tam rosła ta wrażliwość społeczna, jakże potrzebna dla sprawiedliwości społecznej. To Solidarność jest spadkobiercą chrześcijańskiego myślenia o miłości bliźniego, ale również robotniczej myśli socjalistycznej. Ta myśl jest głęboko w filozofii Prawa i Sprawiedliwości obecna.
Nic dodać, nic ująć.
Adam Kowalczyk
Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”

Czytaj więcej: Zakraplanie socjalizmu trwa od 4 czerwca 1989 roku

Komentarz (3)

Truchło demokracji

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 28 styczeń 2021 09:57
Adam Kowalczyk

Wydarzenia z 6 stycznia na Kapitolu są jak flesz rozjaśniający mroki. Albo jak wiatr rozwiewający mgłę i odsłaniający rzeczywistość. Demokracja jest martwa. Sytuacja przypomina Rzym po upadku republiki. Po śmierci dyktatora Juliusza Cezara Gaius Iulius Caesar Octavianus czyli Oktawian oficjalnie i z pompą przywrócił republikę z Senatem na czele. Jednocześnie tak jakoś mu wyszło, że panował jako cesarz August. Fikcję republiki utrzymywano przez wieki choć w rzeczywistości była martwa. I to samo mamy obecnie na Zachodzie. Paradoksalnie w Polsce demokracja, choć w konwulsjach, daje jeszcze ostatnie oznaki życia. Są jeszcze naiwni, którzy w nią wierzą. Jej imię wymawiane jest jak jakieś zaklęcie mające odwrócić nieuchronny bieg wydarzeń.

Podstawą demokracji jest liczna klasa średnia i kręgosłup cywilizacyjny Zachodu, który ukształtowała sztuka grecka, prawo rzymskie i Kazanie na Górze. Bez tego możemy mieć, co najwyżej, głosowanie. I tu warto przypomnieć przewidywania Alexisa de Tocqueville’a. Demokracja skończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że może przekupić ludzi za ich własne pieniądze. Dopóki istnieje liczna klasa średnia utrzymująca się z działalności własnej, a nie z łaski państwa czy korporacji, dopóty demokracja, a z nią republika, trwają. Jednak system ten załamał się wraz z rozwojem korporacji międzynarodowych jak nowotwór niszczących społeczeństwa. Pół wieku temu w USA klasa średnia liczyła ponad 2/3 społeczeństwa. Dzisiaj stanowi zanikającą mniejszość. I co zostało z demokracji? 6 stycznia Mark Zuckerberg amerykański przedsiębiorca przedstawiający się jako filantrop, główny twórca serwisu społecznościowego Facebook i jego dyrektor generalny; człowiek roku tygodnika „Time”, zwyczajnie i po prostu zamknął konta, w tym oficjalne, urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Uznał, że prezydent pisze rzeczy niewłaściwe i go po prostu wyłączył. I co mógł zrobić prezydenta Donald Trump? Nic. Jednocześnie w mediach rozpoczął się hejt wspierający oczywistą dla mnie prowokacje w postaci rzekomego szturmu Kapitolu. Rzekomego, bo policja wpuściła demonstrantów, którzy uniemożliwili swoją akcją parlamentarne wysłuchanie zarzutów dotyczących podejrzenia sfałszowania wyborów prezydenckich.

Rządy sterują ludźmi przekupując ich wydartymi im pieniędzmi. Do tego korporacje, zwłaszcza internetowe, przejęły prawie pełną kontrolę nad przekazem. Jak to powiedział śp. prof. Bogusław Wolniewicz: Dzisiejszy polit-poprawny system tumanienia ludzi jest niemal szczelny i młodzieży trudno się z niego wyrwać. Jest szczelniejszy niż ongiś system stalinowski, przynajmniej wtedy w Polsce; stanowi w istocie nową wersję tamtego, zmodernizowaną i wielce udoskonaloną.

Te rządy korporacji przypomniały mi słowa Rafała Ziemkiewicza, który powiedział kiedyś, że z walki pomiędzy komunizmem a kapitalizmem zwycięsko wyszedł feudalizm. Inwazja libertynizmu poddała w wątpliwość cywilizację chrześcijańską. I tu znowu przypomnieć warto XIX-wiecznego myśliciela Alexisa de Tocqueville’a: Jeśli chrześcijaństwo rzeczywiście ma zniknąć, jak twierdzi wielu, czeka nas to, co przed jego pojawieniem zdarzyło się już starożytnym, długotrwały upadek moralny, występna i niespokojna starość, po której ostatecznie, nie wiem skąd i jak, przyjdzie kolejna odnowa. Tocqueville jak zwykle ma rację. Upadek moralny, chaos i barbarzyństwo widzimy na każdym kroku. Widać to w USA, w Europie i w Polsce. Hordy barbarzyńców na ulicach miast amerykańskich czy we Francji albo Niemiec. A w Polsce? Nie jest inaczej. Sejm dawno przestał być miejscem debaty na tematy publiczne. Decyzje podejmuje się gdzie indziej, a w Sejmie większość pokazuje mniejszości kto tu rządzi.

Wrzask na ulicy. Miał być strajk kobiet a wyszedł z tego ordynarny atak na kościoły w związku z decyzją Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego nie na Trybunał? I ten triumf chamstwa, które pokazały osoby przedstawiające się jako kobiety. Język godny ladacznic, ale nie człowieka cywilizowanego. Z łezką w oku wspominam śp. Andrzeja Leppera. W porównaniu z taką Martą Lempart czy poseł Klaudią Jachirą, Lepper to był prawdziwy arbiter elegantiarum, o przewadze inteligencji już nie wspominając. Znowu przypominają mi się słowa prof. Wolniewicza, który powiedział kiedyś, że ludzie najwyraźniej zmęczyli się kulturą i z upodobaniem wracają do chlewa.

W Polsce jeszcze mamy wolność słowa w stopniu niedostępnym na Zachodzie. Jeszcze mamy pozostałości klasy średniej, dobijane niestety przez rząd lockdownem. Jeszcze bronimy swojej wolności przed Unią Europejską rządzoną przez – dobre pytanie – kogo? No bo nie przez parlament europejski.

Nigdy nie byłem, żeby to ująć delikatnie, ultrasem demokracji. Wolę rządy autorytarne. Tylko gdzie znaleźć ten autorytet?

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Truchło demokracji

Komentarz (86)

Więcej artykułów…

  1. Samobójstwo ze strachu przed śmiercią
  2. Requiem dla wolności
  3. Dwa mocarstwa
  4. Quidquid agis, prudenter agas et respice finem!*

Strona 4 z 45

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A redaktor jak zwykle...
A świstak chodzi i zawija w sreberka
Jakby się redaktorek nie starał, to dzisiejsza debata, a zwłaszcza wczorajszą rozmową...
"Geniusz" Trzaskowski w debaci...
2 godzin(y) temu
Dodam jeszcze dwie osoby i będzie kwartet: D. Wysocka-Schnepf oraz sierżantGarcią
https://demotywatory.pl/5300190/Tymczasem-w-Tarnowie-mozna-bylo-...
Jak mąż zaufania Trzaskowskieg...
9 godzin(y) temu
Świetny wywiad z Karolem Nawrockim z 2017 r. Terlikowski powinien wysłuchać...
https://www.youtube.com/watch?v=Zwxt22BfrLY&t=123s
Klub Warmiński zaprasza na spo...
10 godzin(y) temu
W punkt
Gdy redaktor grilluje i nagrywa, to "interes spoleczny". Gdy redaktora nagrywają, to przestępstwo.
Jak mąż zaufania Trzaskowskieg...
11 godzin(y) temu
Ta Joanna to powinna zaprzyjaźnić się z Czarną Anną. To byłby duet zwany "Nieszczęściem parowym"
Jak mąż zaufania Trzaskowskieg...
11 godzin(y) temu
Od zakochania do nękania… stalking to uporczywe prześladowanie z powodu zawiedzionej miłości, powodujące poczucie poniżenia u dziennikarza i demolując...
Jak mąż zaufania Trzaskowskieg...
18 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Barbarzyński atak "silnych ludzi" Tuska na praworządność Zbigniew Lis Motto Tuska: Będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy, czyli uchwałami Sejmu i rozporządzeniami zmieniać ustawy, wg zasady –… Zobacz
  • Co trzeba zrobić, żeby PiS wygrało kolejne wybory? Zbigniew Lis Wielu Polaków głosujących nie za opozycją, tylko przeciw PiS, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji ich decyzji oraz z powagi… Zobacz
  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Czy zastępcą dyrektora Muzeum w Grunwaldzie została osoba z polecenia PO?
  • Wyborcza sporządziła listę osób do zwolnienia z pracy, związanych z PiS
  • Konfederacja Korony Polskiej sprzeciwia się inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie
  • Studentki oskarżyły swojego wykładowcę z WNE UWM o molestowanie
  • Co chce ukryć prezes olsztyńskiej spalarni? Dlaczego popioły chcą wozić do Bisztynka?
  • Stołek wiceprezes WFOŚiGW w Olsztynie dostała kandydatka Koalicji Obywatelskiej
  • Jak oceniacie pierwszy rok prezydentury Roberta Szewczyka?
  • Przedsiębiorca z Olsztyna oskarża minister klimatu o bankructwo firm
  • Sąd Najwyższy odmówił rektorowi UWM udziału w zwolnieniu Adamowicza
  • Trzaskowski wielkim patriotą jest i mega niezależnym od Tuska
  • Nawrocki w debacie w TVPwL dowiódł, że jest bokserem wagi ciężkiej, Trzaskowski - słabowitym „lalusiem”
  • Największy skandal wyborczy w III RP. Kampania oszczerstw w sieci osób związanych z PO

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.