Debata marzec2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

wtorek, marzec 21, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Adam Kowalczyk

Adam Kowalczyk

Iran, czyli jak zaprzepaścić pięć wieków współpracy

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 16 luty 2019 23:50
Adam Kowalczyk

Stosunki polsko-irańskie mają pradawną tradycję. Odkryte w trakcie nowych wykopalisk archeologicznych na terenie Polski monety irańskie z epoki Samanidów, świadczą o kontaktach handlowych obydwu krajów sięgających tysiąca lat wstecz. Trwały zresztą one nadal lecz pierwszy dokument stanowiący pisemne świadectwo oficjalnych kontaktów pomiędzy Persją, jak wówczas z grecka nazywaliśmy Iran, i Polską, pochodzi z 1474 r. i jest to pismo Uzun Hasana, władcy Iranu z rodu Ak Kojunlu do Kazimierza Jagiellończyka, ówczesnego króla Polski. Na dworze Safawidów w Persji stale byli obecni Polacy, a kontakty te sprawiły, że język, kultura i rzemiosło irańskie zajęły szczególne miejsce wśród ówczesnej szlachty polskiej. Od tej też pory stroje szlachty polskiej nabierają coraz bardziej orientalnego charakteru na co, obok Turcji, swój wpływ miała Persja.

Wobec narastającego zagrożenia ze strony Turcji król Stefan Batory postanowił zawrzeć sojusz z Persją, na tronie której zasiadał wówczas szach Ismaił II. Pośrednikami w rozmowach polsko-perskich byli posłowie weneccy, jednak śmierć króla w 1586 r. przerwała te rokowania.

Znaczne ożywienie kontaktów nastąpiło za panowania Zygmunta III Wazy, którego perskim partnerem był szach Abbas I Wielki panujący na przełomie XVI i XVII stulecia. Jego tolerancyjna polityka pozwoliła polskim misjonarzom na krzewienie chrześcijaństwa na perskiej ziemi. Już wtedy Persja słynęła ze swoich dywanów i koni. Panująca wówczas w Rzeczpospolitej moda na orientalizm dawała nieźle zarobić całym tabunom kupców. Jednym z nich był Ormianin Sefer Muratowicz, którego w 1601 r. na dwór szacha wysłał sam Zygmunt III. Oficjalnie w celu nabycia dywanów z królewskim herbem i broni u miejscowych rzemieślników. Nieoficjalnie, chodziło o wybadanie gruntu w kwestii podjęcia stałej współpracy międzynarodowej, przede wszystkim w odniesieniu do Turcji.

Muratowicz dzięki znajomości perskiego zyskał przychylność władcy. Abbas I rzekomo miał o nim powiedzieć: Miałem w moich salach wielu różnych posłów, moskowitów, angielskich, weneckich i papieskich, ale żaden nie był mi bardziej miły niż z ten człowiek, z którym mogę rozmawiać we własnym języku.

Szach wysłał w 1609 r. do Zygmunta III Wazy posła z propozycją, by zjednoczone siły państw chrześcijańskich oraz Persja rozprawiły się z Turcją. Poseł przywiózł dość ściśle opracowany plan kampanii i działań wojennych sprzymierzonych sił chrześcijańsko- perskich. Jednak porozumienie nie doszło do skutku ponieważ w tym jeszcze czasie szlachta nie była skora do zadrażniania stosunków z Imperium Osmańskim, ale wkrótce sytuacja uległa zmianie. W 1618 r. zawarto pokój persko-turecki co pozwoliło Turcji na wzmocnienie kontroli hospodarstwa mołdawskiego. Polska chciała odzyskać swoje dawne lenno, ale interwencja skończyła się w wrześniu 1620 r. dotkliwą klęską w bitwie pod Cecorą, w której zginął hetman Stanisław Żółkiewski. Armia sułtańska stanęła u granic Rzeczpospolitej. Zygmunt III szukał pomocy, ale chętnych było mało. Swoją pomoc ofiarowali jedynie król Anglii Jakub I i właśnie szach perski. Oddziały angielskie i szkockie nie zdążyły dotrzeć do Polski na czas. Inaczej było z Persami. Gdy wojska Rzeczpospolitej pod komendą hetmana Jana Karola Chodkiewicza walczyły pod Chocimiem, szach Abbas I uderzył od wschodu na państwo Osmanów. Pomogło to nam wygrać wojnę, a przyjazne stosunki z Persją jeszcze się zacieśniły.

Jan III Sobieski po zwycięstwie pod Wiedniem w 1683 r. zaczął planować generalną rozprawę z Imperium Osmańskim. Sojusz z Habsburgami to było za mało więc postanowił zawrzeć przymierze z Persją. Niewiele brakowało do sukcesu. Niezależnie od kontaktów dyplomatycznych, polscy misjonarze prowadzili działalność na terenie dzisiejszego Iranu. Dość skutecznie, podobno zmarły w 1666 r. szach Abbas II miał na łożu śmierci przyjąć chrzest z rąk polskiego karmelity, ojca Rafała.

Następca Abbasa II Soliman na wieść o wiedeńskiej wiktorii miał wtedy powiedzieć polskiemu posłowi, rotmistrzowi królewskiemu Bogdanowi Grudzieckiemu Powiedz twemu Panu, że gdy tylko zdobędzie Konstantynopol, ja sam wraz z moim dworem i wszystkimi urzędnikami w mojem państwie, zaraz przyjmę chrześcijaństwo!

Janowi III Sobieskiemu nadano zaszczytny tytuł El Ghazi - „Zwycięzca”. Jednak Persja przeżywała jednak w tym czasie zmierzch swej potęgi i nie przyjęła propozycji wspólnej wyprawy.

Stosunki dyplomatyczne utrzymywane były też w okresie panowania Sasów i później aż do schyłku niepodległego bytu Rzeczypospolitej. Do Persji posłowali zazwyczaj polscy Ormianie.

Choć różniliśmy się wiarą, żywe były również stosunki w tym zakresie. W próbach chrystianizacji Persji, znaczną rolę odgrywali także polscy misjonarze, m.in. ks. Tadeusz Krusiński, orientalista, autor historii Persji czy ks. Tomasz Młodzianowski, tłumacz polskich utworów religijnych na język perski. W XVII w. pod opieką Rzeczpospolitej znajdowały się misje i kościoły chrześcijańskie w Persji. Tym misyjnym związkom przypisać należy wielki wpływ ikonografii polskiej na sztukę perską.

W roku 1795, w okresie rozbiorów, Iran jako jeden z dwóch krajów na świecie (obok Turcji) nigdy oficjalnie nie uznał zaborów. Wraz z rozbiorami do Persji przybyli Polacy, którzy musieli opuścić ojczyznę.

W 1838 r. w wojnie z Turkmenami walczył Izydor Borowski (1776–1838), generał i wezyr perski, żołnierz Insurekcji Kościuszkowskiej, oficer Legionów Polskich. Przybył on do Persji około 1821 r., uzyskał nominacje kolejno na emira, potem na wezyra i dowódcę wojsk operujących przeciwko Afganom i emiratom arabskim. Zreorganizował nowoczesną armię perską na wzór francuski. Poległ jako dowódca wojsk oblegających twierdzę Herat. Pochowany w Teheranie, uznawany jest za bohatera narodowego Persji.

Jego syn Antoni, jak ojciec, odznaczył się w walkach przeciwko Afganom, uwieńczonych zdobyciem w 1850 r. Heratu – za co dostał stopień generała.

Nieco wcześniej, bo w 1826 r., w skład armii perskiej weszła, dowodzona przez następcę tronu Abbasa Mirzę, kompania polska walcząca przeciwko Rosjanom.

Po odzyskaniu niepodległości już w 1919 r. Polska została uznana przez Presję a 19 marca 1927 r. został podpisany w Teheranie traktat o przyjaźni pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Cesarstwem Perskim.

Podczas II wojny światowej, w wyniku ewakuacji żołnierzy Armii Polskiej z ZSRR w obozach dla wojskowych i ich rodzin, utworzonych w Iranie, bo tak od lat trzydziestych nazywano Persję, znalazło się około 116 tys. Polaków (w tym 45 tys. osób cywilnych, wśród nich 13 tys. dzieci). Polacy znaleźli w Iranie wsparcie i opiekę. Powstały szkoły polskie, towarzystwa oświatowe. Irańczycy nie robili żadnych trudności w praktykach religijnych. Dali dowody prawdziwej przyjaźni.

Tradycje dobrych kontaktów utrzymane zostały w okresie PRL. Początkowo mniej aktywne z czasem zostały ożywione, zwłaszcza na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kontynuując je w latach dziewięćdziesiątych. Polskie przedsiębiorstwa budowały tam przede wszystkim zakłady przemysłu cementowego, hutniczego oraz energetycznego. Powstały m.in. elektrownia w Bakhtaranie, cementownia i walcownia gorących blach, dwa kompleksy petrochemiczne oraz stalownia Mobarekhu.

W 1966 r. odwiedził nas szach Mahammed Reza Pahlawi, kilku premierów i ministrów. Były też nasze rewizyty. Dobre kontakty dyplomatyczne utrzymywane były aż do dzisiaj, czemu sprzyjała ugruntowana w Iranie opinia o Polakach jako dawnych przyjaciołach Iranu.

carte iran.jpg

 

Niestety to się właśnie skończyło.

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo w czasie swojej wizyty w Kairze ogłosił plany zorganizowania w dniach 13 - 14 lutego w Warszawie konferencji w sprawie Bliskiego Wschodu. Telewizja Fox News, która jako pierwsza podała tę informację, określiła to jako "kolejny krok administracji Trumpa w kampanii przeciwko Iranowi. (...)Ważnym elementem będzie upewnienie się, że Iran nie będzie destabilizującą siłą w regionie" - mówił o konferencji w Warszawie Pompeo.

Jej gospodarzami mają być Stany Zjednoczone i Polska, teoretycznie, bo wszystko wskazuje na to, że o konferencji Polska dowiedziała się z mediów. Według polskiego MSZ zaproszono na spotkanie około 70 państw, w tym Rosję i Chiny, a także przedstawicieli UE, a Polska miała wpływ na listę zaproszonych. Nie zaproszono jednak Iranu. A jak wynika z amerykańskich zapowiedzi, to ten kraj ma być głównym tematem spotkania w Warszawie. W administracji Donalda Trumpa dominują obecnie tzw. „jastrzębie”, czyli osoby o agresywnych poglądach, skłonne do eskalacji. Jednym z nich jest właśnie Mike Pompeo, który przez rok za kadencji Trumpa był szefem CIA. Krytykując negocjacje umowy nuklearnej w 2014 r. mówił, że lepszym rozwiązaniem byłoby "wykonanie dwóch tysięcy nalotów, by zniszczyć możliwości nuklearne Iranu".

To wystarczyło żeby podważyć pięćset lat przyjaznych stosunków z Iranem.

- Dowiedziałem o tej konferencji dokładnie 28 grudnia ubiegłego roku w trakcie spotkania z wiceministrem Maciejem Langiem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP. Powiadomił mnie wtedy, że ma się odbyć taka konferencja we współpracy Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych. Iran, który jest ważnym i wpływowym krajem w rejonie Bliskiego Wschodu, nie został na nią zaproszony – mówił ambasador Iranu.

- Uważamy konferencję za antyirańską. Oświadczyłem panu ministrowi, że traktujemy ją jako zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa narodowego i jako krok wrogi. Oczywiście w czasie tego spotkania poprosiłem stronę polską w osobie pana wiceministra o odwołanie tej konferencji. A jeżeli już musi się odbyć, to o taki dobór tematyki, żeby nie miała tego antyirańskiego charakteru – dodał Masoud Edrisi Kermanshahi.

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” szef MSZ Jacek Czaputowicz wykluczył udział Teheranu w obradach, nazywając Iran zagrożeniem i określając język używany przez jego władze jako "trudne do zaakceptowania".

Z kolei szef MSZ Iranu Mohammed Dżawad Zarif skrytykował na Twitterze Polskę za współorganizowanie konferencji. Zarzucał m.in., że "podczas gdy Iran ratował Polaków w czasie II wojny światowej, obecnie (Polska) jest gospodarzem rozpaczliwie antyirańskiego cyrku".

W chwili gdy piszę te słowa wiele wskazuje na to, że konferencja jednak nie odbędzie się. Bynajmniej nie dlatego, że rząd polski zmądrzał. My zrobimy wszystko czego oczekują od nas Stany Zjednoczone i Izrael. Okazuje się, że ochoty na udział nie mają sojusznicy USA z Europy Zachodniej. Swoją odmowę zakomunikowała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, czyli jeden z najważniejszych zaproszonych gości. Niemcy rozważają czy brać udział, a jeśli tak to na jakim szczeblu. Jednak nawet jeśli do tej konferencji nie dojdzie – co niewątpliwie będzie upokorzeniem dla Stanów Zjednoczonych – negatywne konsekwencje i tak poniesie Polska. Irańczycy nam to zapamiętają.

Pozostaje tylko zapytać w imię jakich to polskich interesów psujemy sobie stosunki z Iranem. Co takiego nam Iran zrobił? Jakie zobowiązania mamy w stosunku do USA i Izraela? Z USA jesteśmy w NATO czyli w Pakcie Północnoatlantyckim. NATO powstało w 1949 r. jako odpowiedź na zagrożenie ze strony ZSRR i jego sojuszników. Może mam słabą pamięć ale ZSRR został rozwiązany w 1991 r. a Rosja jest jedynie bladym cieniem jego dawnej potęgi. Rozwiązano też Układ Warszawski. Może też jestem kiepski z geografii, ale według mojej wiedzy Iran nie leży nad północnym Atlantykiem ani w Europie, tylko na Środkowym Wschodzie, i w niczym nie zagraża naszym interesom. Wręcz przeciwnie, jest dostawcą doskonałej jakości ropy naftowej ułatwiając nam dywersyfikację dostaw.

Izrael za to wcale nie jest naszym sojusznikiem.

Wygląda na to, że psujemy sobie stosunki z tradycyjnie nam przyjaznym Iranem na życzenie USA, naszego sojusznika o wrogich w stosunku do nas zamiarach, oraz Izraela, równie nam nieprzyjaznego, który naszym sojusznikiem nie jest.

W średniowieczu istniało coś takiego jak zależność lenna. Pokonany w walce władca musiał oddać swoje dominium w ręce zwycięzcy. Pokonany składał homagium czyli publiczny hołd lenny oznaczający oficjalne uznanie zwycięzcy za swego seniora. Senior mógł lenno odebrać i przekazać innemu wasalowi. Wasal za to musiał militarnie i politycznie służyć seniorowi. Czy składaliśmy jakiś hołd lenny?
Adam Kowalczyk

Posłowie do artykułu

W czasie gdy pisałem powyższy artykuł była jeszcze nadzieja, że konferencji nie będzie. Jednak nadzieje rozwiały się i konferencja się odbyła. Ale nie to było najgorsze. W najczarniejszych koszmarach nie przypuszczałem, że konferencja będzie nie tylko antyirańska ale w nie mniejszym stopniu antypolska.

Przyjęliśmy gości do naszego domu, którzy nasrali nam na dywan, zażądali oddania majątku, by następnie zacząć nas obrażać. A co na to nasz rząd. Ano nic. W głównych mediach przedstawiciele sfer okołorządowych, różni mądrzy inaczej dziennikarze czy, pożal się Boże, politycy, mówią o wielkim sukcesie Polski.

Jak wygląda ten „sukces”?

Sekretarz stanu USA, Mike Pompeo, stojąc obok polskiego ministra SZ Jacka Czaputowicza wezwał polski rząd, aby przyspieszył pracą nad ustawą, dzięki której amerykańscy obywatele żydowskiego pochodzenia będą mogli... otrzymać od Polski odszkodowania za mienie stracone podczas Holokaustu. Jaka reakcja. Ano żadna. Zareagował na to dopiero na Twitterze były premier Leszek Miller.

- "Warto przypomnieć Panu Pompeo, że mocą umowy z 16 lipca 1960 rząd USA przejął na siebie wszelkie roszczenia własnych obywateli i zobowiązał się, że nie będzie wysuwał, ani popierał żadnych dalszych roszczeń"  – napisał.

Tego jednak było mało. W tym samym przemówieniu Pompeo wygłosił peany na cześć Franka Blajchmana – zmarłego niedawno w USA komunistycznego oprawcy.

– Życie Franka Blajchmana było świadectwem odporności polskiego narodu oraz świadectwem amerykańskiego ideału. Ideału, który mówi że każdy, kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny - powiedział Mike Pompeo podczas konferencji prasowej przed szczytem - Blajchman był jednym z wielu dzielnych żydowskich partyzantów w Polsce, którzy ryzykowali życie, stawiając opór nazistowskiej machinie wojennej - dodał sekretarz stanu USA.

Oddział Armii Ludowej Franciszka Blajchmana zamordował m. in. dwóch żołnierzy Armii Krajowej. Zbrodnią tą Blajchman pochwalił się we wspomnieniach, który ukazały się w 2009 r. w USA. Rok później wydano je w Polsce

(…) drapieżczo antysemicka Armia Krajowa i wykonujące rozkazy nazistów Narodowe Siły Zbrojne (…)

— pisał Blajchman w „Wolę zginąć walcząc. Wspomnienia z II wojny światowej”.

Przedstawione przez niego fakty wskazują raczej na udział w operującej na Lubelszczyźnie, komunizującej, rabunkowej grupie walczącej z podziemiem. W książce Blaichman chwali się m.in. udziałem w zabójstwie dwóch żołnierzy Armii Krajowej, których określa mianem „podrostków”, i opisuje nieudaną akcję przeciw dowódcom lokalnego oddziału AK

— pisała w 2010 r. „Rzeczpospolita”.

Jak przystało na takiego bohatera w 1945 roku został kierownikiem Wydziału Więzień i Obozów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach. Od 2010 r. IPN prowadzi śledztwo w jego sprawie.


W tym samym stylu wystąpiła również gwiazda amerykańskich stacji telewizyjnych NBC i MSNBC Andrea Mitchell, która stwierdziła w swojej relacji z Warszawy, że powstańcy w Getcie Warszawskim w 1943 r. walczyli przeciwko "polskiemu i nazistowskiemu reżimowi".

Za to ostatnie dziennikarka przeprosiła po 24 godzinach ale jak.

- „Przejęzyczyłam się we wczorajszym reportażu, gdy mówiłam o powstaniu w getcie warszawskim w 1943 roku. By było jasne, polski rząd nie był zaangażowany w te przerażające czyny. Przepraszam za tę niefortunną nieścisłość”– napisała Mitchell na Twitterze.

Jej relacja z Warszawy była przedstawiona we wszystkich ważniejszych telewizjach angielskojęzycznych na świecie. Wysłuchały jej dziesiątki milionów ludzi. A słowa o niefortunnej nieścisłości napisała na Twitterze.

Dla mnie jest oczywiste, że ani w przypadku pana Pompeo, ani tej Mitchell, nie było żadnego nieporozumienia, nieścisłości czy niewiedzy. Dyplomacja amerykańska, podobnie telewizja taka jak NBC są na to zbyt profesjonalne. Wszystko było wcześniej dobrze przemyślane i zaplanowane. Po prostu tresują nas jak zwierzęta w cyrku. Oćwiczą a potem trochę odpuszczą. Będą to robić tak długo aż upodleni do końca będziemy bezmyślnie robić wszystko czego tylko od nas zażądają. Rząd już wytresowali teraz czas na resztę narodu.

Ten cyrk polską odpowiedzialnością za holokaust służy realizacji osławionej ustawy 447. Musimy być winni bo wtedy można spokojnie twierdzić, że przecież oprawcy nie mogą dziedziczyć po swoich ofiarach.

Zobaczycie. Następnym krokiem będzie wysłanie nas na wojnę z Iranem. Usłyszycie niedługo, że jeśli napadniemy na Iran to może zasłużymy na zniesienie wiz do Ameryki.
Baliśmy się Wielkiego Brata. Teraz mamy nowego Wielkiego Brata występującego w dodatku w towarzystwie Małego Brata, który chce od nad dwóch rzeczy – naszego majątku i naszej godności.

W świetle tego co się dzieje nijak nie mogę pojąć przed czym bronią nas Amerykanie.

Przed utratą niepodległości? Jaka niepodległość, przecież o "naszej" polityce decydują Amerykanie. Nawet taki komunista jak Władysław Gomułka potrafił postawić się Sowietom. A obecne władze tylko robią w portki.

Przed ograbieniem? Przecież sami próbują nas obrabować.

No to może przed wojną? Wolne żarty - wysłali nas do Iraku, potem do Afganistanu a teraz mamy iść na wojnę z Iranem.

I jeszcze sposób w jaki nas traktują. Ambasador Katarzyny II książę Nikołaj Repnin w porównaniu z taką np. ambasadorką USA, Georgettą Mosbacher, to prawdziwy arbiter elegantiarum. No ale czego się spodziewać po tej, no, sami popatrzcie na dowolne zdjęcie?

Za Katarzyny II Żydzi też nam nie podskakiwali.

Do cholery, co takiego grozi nam ze strony Rosji czego nie robią nam Amerykanie? Tak, wiem, straszna Rosja nie zniesie nam wiz amerykańskich. A Ameryka zniosła?

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Iran, czyli jak zaprzepaścić pięć wieków współpracy

Komentarz (19)

Powstańcza noc

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 30 listopad 2018 23:47
Adam Kowalczyk

W poniedziałkowy wieczór 29 listopada 1830 roku grupa podchorążych i cywilów wybiegła na ulice Warszawy rozpoczynając powstanie. Wtedy zresztą nazywano je bardziej prawidłowo bo rewolucją. Jak wyglądały jego pierwsze godziny?

Na początek spiskowcy zamierzali zamordować cesarskiego brata, Wielkiego Księcia Konstantego Pawłowicza, ówczesnego wodza naczelnego Wojska Polskiego. Miało to na celu uniemożliwienie jakiegokolwiek porozumienia polsko-rosyjskiego. Konstanty jednak zdołał się schronić a pierwszą ofiarą został zakłuty bagnetami generał Aleksiej Andriejewicz Gendre, członek sztabu księcia. Następnie spiskowcy ruszyli w kierunku Arsenału i po drodze spotkali generała Stanisława Floriana Potockiego, bohatera insurekcji kościuszkowskiej i wojen napoleońskich, w 1792 r. adiutanta księcia Józefa Poniatowskiego. Starano się go przekonać, by stanął na czele grupy spiskowców. Potocki odmówił. Następnie spotkano generała Stanisława Trębickiego (Trembickiego). Trębicki, podobnie jak Potocki, odmówił i podchorążowie porwali go ze sobą. Kolejni spotkani wojskowi to ówczesny minister wojny, generał Maurycy Hauke, bohater wojny jeszcze z 1792 r., Insurekcji Kościuszkowskiej i wojen napoleońskich, oraz pułkownik Filip Meciszewski, szef sztabu artylerii. Wobec odmowy dołączenia się spiskowcy zastrzelili obu. Kolejną ofiarą spiskowców był generał Józef Nowicki, też bohater z 1792, 1794 i wojen napoleońskich. Czwartą ofiarą spiskowców był wspomniany już Trębicki, którego ponownie próbowano przekonać a ten po raz drugi odmówił, co przypłacił życiem. Wtedy zastrzelony został też Stanisław Potocki, ten sam generał, który wcześniej odmówił spiskowcom. Zjawił się on pod Arsenałem i chciał przekonać wojsko, by te odstąpiło od spiskowców. Zabito generała Ignacego Blumera. Gen. Blumer w 1792 r. walczył w wojnie z Rosją, odznaczył się pod Zieleńcami i Dubienką. Uczestniczył w Insurekcji Kościuszkowskiej, a po jego upadku przez Turcję dotarł do Włoch, do Legionów Polskich gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, z którymi odbył wszystkie kampanie, włącznie z koszmarną wyprawą na San Domingo. Od 1807 r. w armii Księstwa Warszawskiego; w 1809 odznaczył się w bitwie z Austriakami pod Raszynem i w szturmie Sandomierza; w wyprawie na Moskwę w 1812 dowodził 3 pp.; ranny podczas przeprawy przez Berezynę; w 1813 bronił Modlina, skąd siłą wzięty został do rosyjskiej niewoli, skończył zamordowany przez jakiegoś podchorążego "patriotę". Zabito też generała Tomasza Jana Siemiątkowskiego – kolejnego bohatera walk o niepodległość. Powstanie zaczęło się od zabójstwa śmietanki polskich generałów. Nie był to dobry znak na początek.

Ci którzy doprowadzili do powstania nie mieli: ani programu społecznego, ani programu politycznego, ani przywódców.
Sama noc listopadowa to przecież zwykłe zbrodnicze bezhołowie; biegali od generała do generała i prosili żeby ktoś raczył stanąć na czele, a jak się nie zgadzał to kula w łeb. W tę noc zginęło z rąk podchorążych więcej Polaków niż Rosjan.

Działy się wtedy rzeczy na pozór zagadkowe. Wacław Tokarz pisze, że jeszcze przed wybuchem walk Konstanty mówił, iż Polacy powinni załatwiać swoje sprawy pomiędzy sobą. A w nocy z 29 na 30 listopada na wezwanie do użycia wojsk rosyjskich odpowiedział: „To są Rosjanie a żaden Rosjanin, jeżeli do własnej obrony nie będzie zmuszony, nie wystrzeli ani szabli w całej tej sprawie nie dobędzie. Zbrodnia jest po waszej stronie; nie chcę do niej przykładać ręki mojej… To wojsko zasłania mnie od nowego napadu; jeżeli mnie zaatakują to ustąpimy… Żaden Rosjanin nie wmiesza się do tej sprawy. Polacy ją zaczęli, to sprawa polska… niech sami sobie radzą.”
Ponownie o interwencję zwrócił się adiutant księcia ppor. Władysław Zamoyski, który wspomina. Książę „odpowiada: „Ja się do niczego nie mieszam, niech sobie Polacy sami radzą, to ich rzecz”. I dodał „Oto są strzelcy konni – to są Polacy, bierz ich, prowadź do Stasia [Potockiego] niech z nimi robi co chce, albo”… nie skończył i po chwili zawołał: „Kurnatowski, Krasiński! Weźcie strzelców, wejdźcie do miasta, obaczcie, co tam zrobić można” a obróciwszy się do mnie: „idź z nimi, możesz ich poprowadzić”.”
Zamoyski jednak z rady nie skorzystał. Później, już po wycofaniu się z Warszawy do Wierzbna Konstanty zwalnia z posłuszeństwa wiernych mu Polaków i odsyła ich do swoich. Marszałek Carl Gustaf Mannerheim, fiński bohater narodowy, opowiadał taką anegdotę. Adiutant Wielkiego Księcia Konstantego, poprosił po wybuchu powstania o zwolnienie ze swych obowiązków u boku księcia, gdyż chciał się przyłączyć do zbuntowanych oddziałów. Wielki książę, który lubił Polaków, po chwili milczenia miał odrzec: - „Masz rację, twoje miejsce jest tam!” - pobłogosławił młodzieńca znakiem krzyża i pozwolił mu odejść.
Na temat zachowania księcia od lat dywagują historycy. Zarzucają mu oszołomienie i niezdolność do działania (Wacław Tokarz), tchórzostwo (Jerzy Skowronek), nieuzasadniony popłoch (Mikołaj Berg). Odmiennego zdania jest Lech Mażewski. Wskazuje on, podobnie zresztą jak Skowronek, na racjonalne podstawy działania Konstantego. Bo trzeba pamiętać kim był Konstanty. Był wodzem naczelnym nie tylko Wojska Polskiego lecz również Korpusu Litewskiego utworzonego 1817 przez cara Aleksandra I, rekrutowanego z 5 guberni polskich: grodzieńskiej, wileńskiej, mińskiej, wołyńskiej i podolskiej, oraz obwodu białostockiego. Gubernie te wydzielone były z Cesarstwa Rosyjskiego i rządzone na podstawie Statutu Organicznego, takiej namiastki konstytucji, przez Wielkiego Księcia. Było on, jak go nazwał Mażewski, wicekrólem Polski de facto, z władzą obejmującą również tzw. Ziemie Zabrane.
W tej sytuacji stłumienie przez niego nawet niewielkiej ruchawki nie ratowało jego pozycji politycznej w Petersburgu. Bunt, nawet stłumiony, odbierał mu całą siłę jaka wynikała z kontrolowania odrębnych polskich prowincji. Stłumienie buntu oznaczało, że utracił kontrolę a na Polaków nie można już liczyć. W tej sytuacji odrębne wojsko polskie, sejm i konstytucja nie były już potrzebne. Przeciwnie, szkodziły interesowi cesarstwa. A sam Konstanty spadał do roli petenta na cesarskim dworze. Dlatego Konstanty był zainteresowany w obronie odrębności Polski.
Natomiast sytuacja gdy Polacy sami stłumią zamieszki, im szybciej tym lepiej, pokazywała mocną pozycję Konstantego i brak podstaw do obaw o wierność Wojska Polskiego. Zwłaszcza gdyby się okazało, że jest to efektem spontanicznych działań polskich władz cywilnych i wojskowych.
Warto tu też zauważyć, że takie działania polskich władz leżałyby w dobrze pojętym interesie tak Polski jak i Rosji.
Niestety stało się inaczej. Powstańczy szantaż, jak to celnie nazwał Mażewski, spowodował, że nawet rozsądni ludzie milczeli i bali się działać. A mądrzy ludzie, w tym zamordowani generałowie, wiedzieli, że powstanie tylko zaszkodzi sprawie polskiej. Nie było żadnej szansy na zwycięstwo. Bonaparte zebrał 600 tys. żołnierzy i zajął Moskwę, i co z tego? Trzy lata później mieszkał już na wysepce Św. Heleny, na drugim końcu świata. Jakim cudem mogło wygrać wojnę małe państewko bez żadnego sojusznika? Rosja bez trudu wysłała do Królestwa 200 tysięcy żołnierzy w polu, nie licząc bez mała 100 tys. na Litwie a w 1830 r. łącznie posiadała, wg oficjalnych danych, 1 050 716 żołnierzy i oficerów. Ponad milion! Oczywiście wszystkich do Polski wysłać nie mogła. Tymczasem przez armię polską przewinęło się 120 tysięcy żołnierzy, co było maksymalnym wysiłkiem. Stosunek sił był porażający. Pod koniec wojny nie miał już kto uzupełniać stanów pułków, bo rezerwy ludzkie były wyczerpane.
Nie było żadnej, nawet teoretycznej, możliwości wygrania wojny z Rosją.

Jednak gdy już doszło do wojny polsko-rosyjskiej trzeba się było bić. O honor, o godziwe warunki zakończenia wojny, o jak najmniejsze koszty przegranej bo o odzyskaniu niepodległości mowy być nie mogło. I tak się biliśmy. Jeden z trwających przy Konstantym generałów, Franciszek Żymirski, zginął bohatersko pod Olszynką Grochowską dowodząc 2 DP. W tym wszystkim zdumiewająca była sprawność małego Królestwa i jego armii. Od wkroczenia wojsk rosyjskich w lutym 1831 roku do upadku Warszawy minęło siedem długich miesięcy intensywnych działań militarnych, Zamość bronił się jeszcze dłużej bo do października.
Stało się tak jak się obawiano. Po wycofaniu się Konstantego z Królestwa w Korpusie Litewskim wymieniono oficerów Polaków na Rosjan i użyto go do tłumienia Powstania. A książę był tylko gościem sztabu armii rosyjskiej. Nie bardzo było wiadomo co zrobić z księciem ale Konstanty zrobił wszystkim grzeczność i w połowie czerwca 1831 roku taktownie zmarł na cholerę. Niektórzy podejrzewają, że go otruto ale dowodów na to brak.
Wracając jeszcze do zachowania księcia. Podczas bitwy pod Olszynką Grochowską, pułk polskich grenadierów nacierał wypierając liczniejsze oddziały rosyjskie. Jak podaje w swoich wspomnieniach Jan Nepomucen Umiński, Wielki Książę rzekł w tym wypadku mniej więcej tak: "Patrzcie jak oni równo maszerują i jak się biją! To są na pewno moi chłopcy, bierzcie z nich przykład!" Mówił to do oficerów sztabu feldmarszałka Iwana Iwanowicza Dybicza Zabałkańskiego, dowodzącego wojskami rosyjskimi. Rosjanie (no, nie tylko Rosjanie bo np. Dybicz był Niemcem) nie wiedzieli jak się zachować bo Polakom kibicował cesarski brat.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Powstańcza noc

Komentarz (30)

Czy Polacy są antysemitami?

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 24 wrzesień 2018 20:09
Adam Kowalczyk

Postawienie tego pytania uważam za zasadne wobec coraz głośniejszych zarzutów antysemityzmu wobec Polaków jako narodu i Polski jako państwa. Sytuacja jest paranoiczna i upokarzająca. Z jednej strony do Polski przez tysiąc bez mała lat uciekali Żydzi z całej Europy, a z drugiej, nie kto inny jak Żydzi i kraje z których Żydzi byli regularnie rugowani, zarzucają nam antysemityzm, pogromy i udział w holokauście. Do tego nasz największy sojusznik(?) czyli Stany Zjednoczone zobowiązał swojego prezydenta do wyciśnięcia z Polski ponad 300 mld $ mienia bezspadkowego dla organizacji Żydów amerykańskich, którzy nic wspólnego z Żydami polskimi nie mieli. Od czasu nagłośnienia tych żądań oraz wymuszenia przez Izrael upokarzającej nas zmiany polskiego prawa na podyktowane przez nich wyraźnie wzrosła w Polsce niechęć do Żydów. Oczywiście żadnych badań nie prowadziłem, ale oceniam to po rozmowach ze zwykłymi, często przypadkowymi, ludźmi.

Co to jest antysemityzm? Aby odpowiedzieć na to pytanie wpierw trzeba zdefiniować pojęcie antysemityzmu. Od razu zaznaczam, że całkowicie odrzucam powszechnie występujące w mediach, zwłaszcza na Zachodzie, uznanie za antysemityzm każdej niechęci do Żydów. Podobnie jak ironiczne stwierdzenie, będące reakcją na to pierwsze, że antysemitą nie jest ten kto nie lubi Żydów lecz ten, kogo Żydzi nie lubią. To są takie przepychanki słowne, dobre może jako dowcip na zakrapianej imprezie, ale nic do sprawy nie wnoszące.

Niechęć do innych ludzi, grupy etnicznej czy wyznaniowej, w tym przypadku do Żydów, może być dwojakiego rodzaju. Z jednej strony mogę czuć głęboką niechęć do kogoś, kto mnie zwyczajnie obraża, kto wyrządził mi jakąś krzywdę. Jest to reakcja na czyjeś działanie. Czy narodowość lub wyznanie tego człowieka ma wtedy jakieś znaczenie? Nie, ja czuję niechęć spowodowaną czynami i to czy dokuczył mi Żyd, Polak czy mieszkaniec Bora Bora nie ma tu nic do rzeczy. Podobnie ma się sprawa z krzywdami wyrządzanymi mi jako Polakowi przez inne grupy etniczne, wyznaniowe czy narody reprezentowane przez tłum, organizacje lub państwa – to bez znaczenia jak zorganizowane. Moja, nasza niechęć czy nawet wrogość w stosunku do nich jest niechęcią reaktywną na obiektywnie występujące działania. Dotyczy to oczywiście wszystkich, ale zawężając sprawę do Żydów, trudno wtedy mówić o antysemityzmie. Uzasadniona, czy choćby tylko usprawiedliwiona niechęć do Żydów nie jest jeszcze antysemityzmem.

Za antysemityzm można uznać tylko niechęć irracjonalną, nie mającą uzasadnienia w rzeczywistych działaniach czy wypowiedziach Żydów. Nie zamierzam tu zaprzeczać występowaniu takiego zjawiska. Osobiście znam dwie czy trzy takie osoby, które o wszystkie nieszczęścia spadające na świat i na nich samych obwiniają Żydów opierając się głównie w własnym przekonaniu. To rzeczywiście są antysemici. Ale to jest margines, taki folklor.

Podkreślam raz jeszcze, antysemityzm to nieuzasadniona, irracjonalna niechęć do Żydów. Nie jest to rzecz godna pochwały, ale też nie widzę w niej niczego gorszego od takiego np. antypolonizmu.

Moje oburzenie wywołują powszechne na Zachodzie głosy, często zresztą inspirowane przez takie polskie media jak np. „Gazeta Wyborcza”, oskarżające Polaków o prześladowania Żydów spowodowane rzekomo powszechnym w Polsce antysemityzmem. Jest to zwyczajnie podłe zwłaszcza, gdy takie głosy dochodzą z krajów, w których dzisiaj, w Roku Pańskim 2018, żydowskie synagogi ochraniane są przez policję uzbrojoną w broń automatyczną podczas, gdy w rzekomo antysemickiej Polsce, synagog nikt nie ochrania, bo nie ma takiej potrzeby.

Przykre i oburzające jest to, że rząd polski pośrednio wspiera narrację antypolską. Osławiona rejterada ze strachu przed Izraelem w sprawie ustawy o IPN jest tego najlepszym przykładem. Nowela tej ustawy rzeczywiście była bez sensu. Jednak nie powinniśmy byli cofać się pod presją. A jeśli już, to należało uchylić nie tylko art. 55a, o karaniu za szkalowanie Polski i Polaków, ale też pierwotny art. 55, ten o karaniu za negowanie holokaustu. Państwo polskie nie jest od ścigania ludzi za gadanie głupstw niemile widzianych przez inne państwo. W ogóle nie powinno się ścigać za gadanie głupstw, bo nasze więzienia zapełniliby politycy i celebryci.

Wstyd mi jest za arcybiskupa Grzegorza Rysia, który powiedział: Zagładę stworzyli w dużej mierze ludzie trzeba to powiedzieć, niestety z bólem serca, ludzie, których wychowywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach, to oni stworzyli holokaust. Rafał Ziemkiewicz miał rację pytając czy abpowi przeszłoby przez gardło zdanie, że najbardziej zbrodniczą w dziejach ideologię komunistyczną stworzyli wychowankowie żydowskich chederów? A przecież to zdanie równie prawdziwe i równie „mądre”.

Takie właśnie rejterady ze strony rządu czy hierarchów Kościoła, wykorzystywane są do utwierdzania zachodniej opinii publicznej w przekonaniu o polskim antysemityzmie. O podłej roli wydawanej w Polsce, a będącej własnością zagranicznych koncernów prasy to już nawet pisać się nie chce.

Kończąc podkreślam, że Polacy, poza jakimś tam marginesem, nie są wcale antysemitami. Faktem jest wzrost w Polsce niechęci do Żydów, ale jest ona reakcją na wrogie Polsce i Polakom działania podyktowane polityką.

Kto sieje wiatr ten zbiera burzę.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Czy Polacy są antysemitami?

Komentarz (46)

Prawo do dyskryminacji i wykluczenia

Szczegóły
Opublikowano: środa, 22 sierpień 2018 19:51
Adam Kowalczyk

Każdy ma prawo do wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów bez ingerencji oraz do poszukiwania, otrzymywania i przekazywania informacji i idei wszelkimi środkami, bez względu na granice – Artykuł 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ

Prawo do dyskryminacji i wykluczenia

Żyjemy w świecie agresywnej „tolerancji”, która zwalcza wszelką tradycję i pozbawia ludzi tożsamości. Lewacka tolerancja walczy z normalnymi ludźmi. Normalnymi to znaczy takimi jacy ludzie byli zawsze. Bo ludzie od zawsze dbali przede wszystkim o swoja rodzinę, swój ród, swoje plemię, naród i rasę. A na końcu o swój gatunek. W tej właśnie kolejności.

Pomagały i pomagają im w tym proste instynkty. Ludzie chcą przetrwać i ochronić swoje potomstwo. Aby tak było bronią swojego sposobu życia. Przetrwać można tylko w ramach określonych społeczności mających swoje wspólne cechy pozwalające odróżnić je od innych. I tu przydatna jest ksenofobia – potrzeba pewnego odróżnienia się od obcych. Bez pewnej dozy ksenofobii żadna wspólnota nie może przetrwać. Oczywiście, ksenofobia w nadmiarze prowadzi do zamknięcia się na świat zewnętrzny i staje się szkodliwa. Jednak jej brak jest zabójczy dla społeczności. W przykry sposób objawia się to w kręgach polskich, pożal się Boże, Europejczyków. Zastąpili oni ksenofobię ksenolatrią czyli kultem obcości. Wspomnijmy tylko sławne polskość to nienormalność. Europejska ksenolatria przejawia się w osławionym multi-kulti zabijającym cywilizacje europejską i białych Europejczyków. Tych ostatnich w sposób jak najbardziej dosłowny.

Europejscy neomarksiści, ci piewcy demokracji i praw człowieka odmawiają nam prawa do dyskryminacji i wykluczania innych. A przecież to służy obronie nas samych, naszej rodziny i naszego narodu. Dyskryminacja i wykluczenie jest podstawą każdego dokonywanego przez nas wyboru. Jak kupuję chleb z piekarni Cymes to dopuszczam się wykluczenia np. pana Dąbkowskiego, dyskryminuję jego piekarnię i jego samego. A przecież on może czuć się pokrzywdzony, zwłaszcza, że uważa swój chleb za lepszy.

Gdy mężczyzna wybiera kobietę, a kobieta mężczyznę, to też wykluczają innych kandydatów. A przecież te wykluczenie, ta dyskryminacja, bywają potwornie bolesne dla odtrąconych co czasem prowadzi do tragedii.

Do domu też jednych wpuszczamy a nawet zapraszamy, a przed innymi trzymamy drzwi zamknięte na klucz. Ale do większego domu, do naszej Ojczyzny, już mamy podobno obowiązek przyjmować innych, obcych, w dodatku żyjących w sposób całkowicie odmienny od naszego. Mamy przyjmować ludzi nie szanujących naszych wartości. Nie zgadzam się na to.

Irytuje mnie antypolonizm i wynoszenie pod niebiosa wyjątkowości obcych a zapominanie o swoich. Z jakiego to powodu ciągle trąbimy o wyjątkowości „holokaustu”, a umniejszamy wielokrotnie większą zagładę gojów, szczególnie Słowian - głównie Rosjan, Białorusinów, Ukraińców i Polaków? Czy to czyni mnie antysemitą?

Straszne potępienie wywołuje rasizm. Ale przecież rasizm w umiarkowanej formie to przekonanie o tym, że nasza rasa jest lepsza, że bardziej ją kochamy niż inne. A co innego sądzimy o naszej rodzinie, o żonie, o własnych dzieciach? Że są gorsi czy, że są lepsi?

Gdybym nie uważał narodu polskiego za lepszy od innych, gdybym go nie kochał bardziej od innych to bym wyjechał i został tym „lepszym” Anglikiem, Niemcem, Amerykaninem czy Europejczykiem. Jak widać nie wyjechałem. I nic do rzeczy nie ma to czy te moje uczucie opiera się na prawdzie obiektywnej czy na złudzeniach. Ja wolę być Polakiem niż np. Arabem czy innym Francuzem.

Może ktoś powie, że jestem rasistą. Niech sobie gada. Ja uważam chrześcijańską cywilizację białego człowieka za najwspanialszą rzecz jak przydarzyła się ludzkości. Nasza cywilizacja, tak dziś brutalnie zwalczana, oparta jest na trzech filarach. Na sztuce greckiej, prawie rzymskim i na Kazaniu na Górze. To ta cywilizacja uczyniła ludzi równymi wobec Boga choć nie takimi samymi. To ta cywilizacja upodmiotowiła człowieka, to ta cywilizacja zaniosła niewolnictwo. To ona zapewniła światu niespotykany dotąd poziom życia.

Ktoś powie, że biali Europejczycy popełniali zbrodnie. To prawda. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Ale to tutaj jest też niezgoda na te zbrodnie.

Chcecie to nazwijcie mnie ksenofobem czy rasistą. To wasza sprawa. Ale ja chcę żyć jak na białego człowieka przystało. Mam do tego prawo i prawa tego będę bronił.

Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Prawo do dyskryminacji i wykluczenia

Komentarz (130)

Emocje, same emocje…

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 27 lipiec 2018 09:31
Adam Kowalczyk

Do redakcji przyszedł pełen oburzenia list od Pani Anny Olek. Zamieściłem go wyżej. List pełen emocji. Jaki on polski. Wzniosłe uczucia patriotyczne, honor, usta pełne frazesów o Ojczyźnie i zwalanie winy na kogoś kto do nie pasuje do obrazka. I zero racjonalnego myślenia. Król nie był bohaterem na barykadzie. Nie nadawał się. Król był zaprzeczeniem bohatera. Godził się na upokorzenia osobiste w interesie Polski. Jakże różnił się od swojego bratanka, ks. Józefa, który zginął w nurtach Elstery (nawiasem mówiąc od kul francuskich). Król umiał tylko pracować, jak maszyna, dzień po dniu. Od pierwszych dni panowania z ogromnym uporem i cierpliwością pracował nad zbudowaniem podstaw nowoczesnego państwa. Nie znalazł zrozumienia. To król zakładał szkoły kształcące wykwalifikowane kadry urzędnicze i oficerskie. Gdy w jakimś działaniu ponosił klęskę to podnosił się i pracował dalej.

A, że był dobrym kochankiem… kobieta powinna to docenić.

Pisze Pani, że upadek Rzeczpospolitej, zabory, morze klęsk i ofiar są winą ostatniego króla. Taaa, siedział sobie i wymyślił – spuszczę na ten kraj wszystkie plagi egipskie. I spuścił. Takie to miał moce sprawcze. A przecież mógł te plagi spuścić na Rosję, Prusy i Austrię ale pewnie nie chciał, zdrajca.

Król zrobił wszystko by ratować Polskę. Ma Pani pretensje, ze został królem z poparciem raptem 7 tys. żołnierzy rosyjskich. Mało. Ale na Polskę wtedy wystarczało i nie była to wina króla Stanisława ani nawet jego poprzedników Augustów bo to polskie sejmy nie chciały zwiększenia armii. Mało tego, gdy król August wprowadził wojska saskie wobec braku polskich to zażądano usunięcia ich z kraju. No to usunął.

Uważa Pani, że mieliśmy wtedy prawo do propagandy skierowanej przeciwko cesarzowej Katarzynie. Ale ja nie napisałem o prawie tylko o rozumie. Moja świętej pamięci babcia, prosta kobieta, mawiała – nie gryź jak nie możesz zagryźć. Warto to zapamiętać. W polityce ma to szczególne znaczenie.

Zachwyca się Pani Konstytucją 3 Maja wychwalając zasługi Stronnictwa Patriotycznego. Tyle, że nie było przypadkiem iż król nazywał je stronnictwem pruskim. Działania stronnictwa zakończyły się upadkiem Polski a przede wszystkim zrealizowaniem planów pruskich bo nie rosyjskich ani nie austriackich. Król to widział, widziała caryca, widzieli Anglicy i inne dwory tylko nie Polacy.

Faktem też jest, że reformy nie były popularne. Społeczeństwo szlacheckie w większości zmian nie popierało. Inaczej nie byłoby potrzeby kombinacji, a tak naprawdę zamachu stanu, w celu uchwalenia Konstytucji.
Byłoby zabawne gdyby nie było tragiczne, że na początku listy Polaków-patriotów przeciwstawionych królowi-zdrajcy stawia Pani nie kogo innego jak oślizłą postać podkanclerzego koronnego Hugona Kołłątaja. Ten „bohater bez skazy” gdy ponieśliśmy klęskę w wojnie z Rosją, na posiedzeniu Straży Praw 23 lipca 1792 roku ponaglał króla: "Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo krew Polaków go oblewa". Sam też zgłosił chęć przystąpienia.

Pisze Pani „Być może pan Adam Kowalczyk ma inny pomysł na ratowanie Ojczyzny w XVIII wieku. Ale niestety – trochę za późno.” Akurat swoimi pomysłami na ratowanie Polski w XVIII wieku tu się nie dzielę. Pomysł, jak najbardziej na czasie miał król Stanisław August Poniatowski. Siedzieć spokojnie przy Rosji, budować instytucje, kształcić kadry, wzmacniać się wewnętrznie i czekać na odmianę koniunktury międzynarodowej. Ta ostatnia nadeszła już po kilku latach wraz z ruszeniem się Napoleona. Czas oczywiście nie był wiadomy ale koniunktura zawsze się zmienia tak jak doświadczamy tego w ostatnich latach.

Zgadzam się natomiast z Autorką listu, że nie powinniśmy latać ze skargami po obcych dworach. Bo dla mnie nie ma różnicy czy ktoś zabiega o interwencję rosyjską, czy w Brukseli albo Waszyngtonie. To wszystko jedna Targowica.

Tyle inżynier ma do powiedzenia harfistce.
Adam Kowalczyk

Czytaj więcej: Emocje, same emocje…

Komentarz (17)

Więcej artykułów…

  1. Historia i polityka – jak na nią patrzę
  2. Helsińskie spotkanie przy stole
  3. Nie tylko Konstytucja
  4. Kuriozum

Strona 9 z 44

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A ty, co popierasz... ? https://twitter.com/Jack471776/status/1637620374853632000?cxt=HHwWgIC-gb7D_7ktAAAA

https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
31 minut(y) temu
a ty co popierasz moskwę?
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
1 godzinę temu
Ale bełkot - chyba poszczepienny.
Przemija postać świata*
2 godzin(y) temu
Źle skopiowany link: https://isws.ms.gov.pl/pl/baza-statystyczna/publikacje/download,3502,14.html
Modlitwa kardynała de Richelie...
2 godzin(y) temu
Nie we wszystkim, co napisał mój kolega Bogdan się zgadzam, ale wnioski mamy podobne...

Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Solidarna Polska Pana Zbigniewa Ziobry jest najlepszym wyborem dla Polski i Polaków. Szkoda tylko, że prawdopodobnie pójdą w koalicji z PiS. Ale może ...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
3 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Modlitwa kardynała de Richelieu Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Nienasycenie Adam Kowalczyk Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi… Zobacz
  • Suwerenność na miarę naszych możliwości Bogdan Bachmura Parafrazując Winstona Churchilla można powiedzieć, że jeszcze nigdy tak niewielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielkim pieniądzom. Wysokość kwoty o… Zobacz
  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Uchwała Sejmu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II
  • Prowokacja rosyjskiego ambasadora i "polskich patriotów" w Pieniężnie
  • Łajba "Olsztyn" tonie, a "kapitan" szykuje się do ucieczki
  • Wójt Gietrzwałdu zaatakował lidera komitetu referendalnego. Oświadczenie Jacka Wiącka
  • "Wójt mija się z prawdą i manipuluje mieszkańcami Gietrzwałdu". Sprostowanie wywiadu z J.Kasprowiczem
  • Olsztyńskie Wodociągi nie uzyskały zgody na nowe taryfy. Grożą upadłością
  • Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)
  • Polecamy lutowy numer miesięcznika "Debata"
  • Holenderska gazeta zastanawia się, czy olsztyńskie "szubienice" wytrzymają atak polskich ikonoklastów?
  • Debatka czyli polityczne prztyczki i potyczki (3)
  • Ks. K. Paczos: "Czy Kościół umiera?" Zapis audio wykładu w Olsztynie
  • "Prezydencie Olsztyna, pracownicy nie najedzą się pana tramwajami i betonem"

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.