Na posiedzeniu „kopertowej” komisji śledczej we wtorek 24 kwietnia świadek, były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński nie potwierdził zeznania świadka, byłego posła Zjednoczonej Prawicy (obecnie PO) Michała Wypija na swój temat. Twierdzenie Wypija na temat jego zachowania nazwał „podłością”. Wypij podtrzymuje swoje słowa: "Zeznałem prawdę i tylko prawdę".
Od samego początku przesłuchania przewodniczący komisji, poseł SLD Dariusz Joński dążył do konfrontacji ze świadkiem. Joński kwestionował stwierdzenie świadka, że jest posłem na Sejm RP: - Szanowny panie, to posiedzenie mogło odbyć się w zakładzie karnym, odbywa się tutaj na sali sejmowej, bo pan Andrzej Duda skorzystał z prawa łaski. Muszę powiedzieć, że umówienie się na przesłuchanie nie było łatwe. Zakład karny, prokuratura, inne komisje śledcze... Informuję pana, że pan nie jest posłem, bo został pan prawomocnie skazany. Za chwilę rozpoczniemy przesłuchania. Jeżeli na początku już wprowadza pan opinię publiczną w błąd, mówi pan, kim być może pan chciałby być, ale nie jest, ja muszę jako przewodniczący reagować.
Kamiński w odpowiedzi przekonywał, że Sąd Najwyższy uwzględnił jego odwołanie od decyzji marszałka Sejmu Szymona Hołowni stwierdzającej wygaszenie jego mandatu. Powołał się na dwa wyroki SN, w tym ostatni z 11 kwietnia, który uznały decyzję marszałka za bezprawną i następnie przekazał kopię wyroku do protokołu.
Kamiński nazwał zeznanie Wypija "podłością"
Napięcie sięgnęło zenitu, gdy Joński, odwołał się do zeznań Michała Wypija, który mówił, że na spotkaniu w willi szefa rządu, "Kamiński w pewnym momencie wpadł w furię, tak lekko wstał, że aż podskoczył i zaczął mówić, że faktycznie nasze działania nadają się do więzienia. Że powinniśmy zostać zniszczeni, że nasza działalność jest działalnością antypaństwową i że za nią odpowiemy, jeśli nie zgodzimy się na wybory kopertowe".
Kamiński spokojnie odpowiedział, że nic takiego nie miało miejsca.
- To jest kompletne kłamstwo. Na szczęście w tym spotkaniu brało udział kilka osób, pan premier Morawiecki, pan premier Kaczyński, ja, minister Sasin, prezes Zdzikot, pani Emilewicz, pan Ociepa i pan Wypij (posłowie partii Porozumienie – przypis. red.) Wiem, że pytał już pan pana Sasina i chyba pana Zdzikota w związku z tą haniebną i kłamliwą wypowiedzią i obaj świadkowie zaprzeczyli, by taka moja wypowiedź miała miejsce. Zostałem zaproszony na to spotkanie przez premiera Morawieckiego, żeby rozwiać wątpliwości naszego sojusznika co do tych wyborów. Spotkanie odbyło się w obiekcie URMu przy ul. Parkowej i miało charakter informacyjny, było spokojne. Delegacja partii Porozumienie, w której uczestniczyła pani Emilewicz, pan Ociepa i pan Wypij chciała się dowiedzieć na jakim etapie są przygotowania do wyborów korespondencyjnych. To była bardzo spokojna rozmowa. Zrelacjonowałem co robi PWPW, min. Sasin mówił co robi poczta, jak jest przygotowana, Nie zapadły tam żadne konkluzje, spotkanie było informacyjne. Wydaje mi się, że pan Wypij w ogóle się nie odezwał na tym spotkaniu. Mówiła jedynie pani Emilewicz. Z panem Wypijem nigdy ani wcześniej, ani później nie miałem kontaktu osobistego. Jest to dla mnie postać anonimowa. Natomiast fakt, że złożył zeznania w czasie, gdy byłem przez was więziony z powodów politycznych
- Wypraszam sobie takie insynuacje – przerwał Joński.
- ...wydaje mi się wielka podłością tego człowieka, który jak wydaje się jest na marginesie polityki i pewnie bardzo chciał nadgorliwie wykorzystać moment, gdy byłem w więzieniu
Joński: Skoro pan Wypij mówił nieprawdę dlaczego pan go nie pozwał?
- Nie wiem czy to jest partner i czy ma zdolności honorowe, po tego typu zachowaniach i wypowiedziach. Jestem przekonany, że jak będzie przesłuchiwany premier Morawiecki, premier Kaczyński, zaproście panią Emilewicz, pana Ociepę, jestem przekonany, że nie potwierdzą słów pana Wypija. Taki fakt nie miał miejsca. Nic tam się nie wydarzyło, co mogłoby kogokolwiek zbulwersować. To jest wyłącznie podłość tego pana, który chciał się wam przypodobać. Oczekuję, że komisja powiadomi prokuraturę, że świadek Wypij złożył nieprawdziwe zeznania.
Joński powiedział, że nie wyklucza konfrontacji między świadkami i następnie zapytał:
– Dlaczego wpadł pan na tym spotkaniu w furię, że aż premier Kaczyński musiał pana uspokoić. Chciałem pana zapytać: czy był pan pod wpływem środków odurzających podczas tego spotkania, krótko mówiąc, czy był pan trzeźwy, zachowując się tak, jak opisał pod przysięgą pan Wypij?
Kamiński odparł: - Sposób, w jaki sformułował pan to pytanie, świadczy o tym, że jest pan pozbawiony jakiejkolwiek....
Joński przerwał mu domagając się konkretnej odpowiedzi od Kamińskiego.
— Tak, chcę odpowiedzieć na to pytanie. Jest pan świnią – stwierdził Kamiński, po czym wyszedł z sali, gdzie odbywało się przesłuchanie.
Gdy emocje opadły po kilkunastu minutach, Mariusz Kamiński na przesłuchanie wrócił. Po drodze mówił dziennikarzom, że nie pozwoli się obrażać. Dodał, że zeznania Wypija są nieprawdziwe, ale nawet w nich nie było słowa, że miał być pod wpływem alkoholu.
– Ten człowiek zaczął mnie znieważać i obrażać sugerując, że byłem pod wypływem alkoholu na spotkaniach – oburzał się na Jońskiego Kamiński.
Do sprawy szybko odniósł się sam Wypij, twierdząc, że zachowanie Kamińskiego tylko potwierdza słuszność podejrzeń.
— Jego zachowanie tylko utwierdza słuszność podejrzeń. Pod przysięgą zeznałem wcześniej całą prawdę i tylko prawdę — tak Michał Wypij w rozmowie z Onetem skomentował zeznanie Kamińskiego.
— Po raz kolejny Kamińskiemu puszczają nerwy. Na pytanie o trzeźwość wystarczyło zaprzeczyć. Jego zachowanie tylko utwierdza słuszność podejrzeń. Pod przysięgą zeznałem wcześniej całą prawdę i tylko prawdę — przekazał Onetowi Michał Wypij.
Czy Mariusz Kamiński był wówczas trzeźwy? Były poseł Michał Wypij, pytany o to przez Onet, stwierdził, że nie wie, a stan ówczesnego ministra nie był istotą spotkania.
Relacja Marcina Ociepy ze spotkania.
Portal wPolityce.pl zapytał o relację z tamtego spotkania posła klubu PiS, Marcina Ociepę:
- Mogę potwierdzić, że uczestniczyłem w tym spotkaniu i w żaden sposób nie odniosłem wrażenia, jakoby minister Kamiński był nietrzeźwy. Co więcej, nie było żadnej „furii”. Rzeczywiście jest tak, że spotkanie dotyczyło sprawy arcypoważnej, to znaczy przeprowadzenia w terminie konstytucyjnym wyborów prezydenckich. To przecież sprawa o charakterze ustrojowym i obowiązkiem każdego polityka jest umożliwić wyborcom, obywatelom Rzeczypospolitej, wybór swojego prezydenta i nie dziwiły mnie także emocje na tym spotkaniu, ale one miały charakter merytoryczny
— relacjonuje Marcin Ociepa w rozmowie z portalem wPolityce.
- W żaden sposób nie odniosłem wrażenia, że ktokolwiek nas zastrasza. Na pewno Mariusz Kamiński był jednym z rozmówców, którzy rzeczywiście emocjonalnie argumentowali za konstytucyjnym terminem wyborów. Mogę tylko powiedzieć, że mój sprzeciw, który zresztą podtrzymuję do dnia dzisiejszego, nie dotyczył samych wyborów korespondencyjnych jako takich, tylko tego, że po prostu były niemożliwe do przeprowadzenia w tamtym terminie. Natomiast, mimo że byłem wtedy adwersarzem ministra Kamińskiego, to nie widziałem w jego zachowaniu niczego niestosownego
— podkreśla lider OdNowy RP.
Czy Joński mści się na Kamińskim za swoją żonę?
Małgorzata Espinoza-Jońska oskarżona o łapówkarstwo
Dariusz Joński rozpoczynał karierę polityczną w swoim regionie, w Łodzi. Jego żona w tym czasie została oskarżona o przyjęcie korzyści majątkowej w zamian za pozytywną ocenę inwestycji. Małgorzata Espinoza-Jońska tłumaczyła wtedy, że najpewniej oskarżył ją jej były szef, który jest jednym z głównych oskarżonych w związku z aferą w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. I w ten sposób próbuje zmniejszyć swoją karę.
Kobieta zapewniała, że sprawdzała inwestycje z należytą starannością i zdarzało się, że niektóre odrzucała. Zarzucono jej, że miała wyłudzać fundusze unijne i fałszować dokumenty. Po zatrzymaniu przez CBA prokuratura zarzuciła kobiecie poświadczenie nieprawdy i przyjęcie czterech koszy wędlin, które miały mieć wartość 600 zł.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość