Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

sobota, luty 04, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Świat

Świat

Sposób na Katar

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 22 styczeń 2023 23:01
Magdalena Piórek

Pod koniec roku 2022 oczy całego świata zwróciły się na Katar. Mały arabski kraj stał się gospodarzem jednej z najważniejszych sportowych imprez – piłkarskiego mundialu. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego poszybowały w górę ludzkie emocje. Dołączyły do nich równie wielkie kontrowersje. Nie przestaje zadziwiać, jak to się stało, że kraj bez piłkarskich tradycji, nieprzygotowany logistycznie na nieprzebrane tłumy kibiców i znajdujący się dotychczas na uboczu futbolowego światka, dostał prawo organizacji tak prestiżowej imprezy. Nie brakuje pytań, Ile petrodolarów popłynęło do kieszeni sportowych działaczy i czy pieniądze bogatych szejków wreszcie otworzą Katarowi wszystkie drzwi.

Kiedy w 2010 r. piłkarska światowa federacja FIFA ogłosiła, że mundial odbędzie się właśnie w Katarze, wielu kibiców gromko zakrzyknęło „a gdzie to jest?!” Chwila poszukiwań palcem na mapie daje podstawową wiedzę: małe, arabskie państwo leżące tuż nad Zatoką Perską, z jednej strony przytulone do wrogiej mu Arabii Saudyjskiej, a z drugiej spoglądające poprzez wody zatoki na brzegi perskiego Iranu. Co bardziej wnikliwi doczytają się, że – dzięki zyskom z gazu i ropy - jeszcze w 2010 r. społeczeństwo katarskie było najbogatszym na świecie. Sportowemu świętowaniu stanęły na drodze obchody rygorystycznego muzułmańskiego ramadanu. Jednak to, co wręcz zjeżyło włosy na głowie piłkarzom, to pogoda: Katar leży na piaskach gorącej pustyni, latem temperatury potrafią sięgać nawet 50 stopni Celsjusza, więc jak normalnie grać w takich warunkach? Zaprotestowały głośno największe piłkarskie nazwiska i mundial – pierwszy raz w historii – przeniesiono na inną porę roku, demolując wszystkie dotychczasowe ustalenia, związane z harmonogramem futbolowych rozgrywek. Nie pomogły próby przejęcia organizacji imprezy przez bardziej do tego przygotowane kraje, nie dało się zdyskredytować kontrowersyjnego pomysłu ani skutecznie zepsuć wizerunku arabskiego państewka – szejkowie byli zdeterminowani, żeby mundial odbył się w Katarze i tak się właśnie stało.

Budowanie wizerunku kraju poprzez organizację wielkich sportowych imprez to stała metoda państw, chcących przebojem wedrzeć się na salony światowej polityki lub też tylko przypomnieć o swojej pozycji. Promowania własnego kraju próbowała już Rosja, gdy w 2014 r. organizowała zimowe igrzyska olimpijskie. To się jej nie udało, bo zmagania sportowców zostały przyćmione wydarzeniami na ukraińskim Majdanie. Zamiast liczyć zdobyte medale, świat zastanawiał się, jaka będzie rosyjska odpowiedź na proeuropejskie aspiracje Kijowa. Lata rosyjskich starań o akceptację ze strony zachodu przepadły wraz z aneksją Krymu i mianem państwa-agresora. Moskwa próbowała jeszcze przyoblec łagodniejsze oblicze podczas mundialu w Rosji w 2018 r., ale agresja na Ukrainę na długo ukierunkowała myślenie światowej opinii publicznej. Z kolei Katar stawał w szranki o światową uwagę niemal nieznany. Przed mundialem powszechnie wiedziano o nim niewiele: ot tyle, że jest bogaty, ma ropę i gaz, jest pierwszym muzułmańskim państwem organizującym futbolowe igrzyska, a rządzący nim szejkowie mają przepastną kieszeń. Niewiele osób zdawało sobie sprawę, że mały kraj ma ogromne polityczne ambicje.

Katar jest stosunkowo młodym i najmniejszym – zaraz po Bahrajnie – państwem Półwyspu Arabskiego. Niepodległość od Wielkiej Brytanii zdobył dopiero w 1971 r. Przez lata żył w cieniu prężnej Arabii Saudyjskiej i uważano go za jej wasala. Pozycję kraju zmieniło dopiero odkrycie złóż gazu i ropy naftowej oraz intensywna ich eksploatacja. Wydobywanie oraz eksport paliw nabrały znaczenia w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy do władzy doszedł emir Hamad ibn Chalifa Al Sani. Przeprowadził on wiele kluczowych reform i - za pośrednictwem nowo utworzonej telewizji Al -Jazeera – zaprezentował Katar politycznemu światu. Gaz i ropa popłynęły w świat, a dochody z ich eksportu stanowią obecnie główną część przychodów państwa. Katar uplasował się na trzecim miejscu na świecie pod względem wielkości rezerw gazu ziemnego i stał się też jego największym dostawcą. W kolejce po gaz z Kataru ustawiają się wielcy tego świata: USA, Chiny, Indie, Japonia czy Korea Południowa. Po prośbie przychodzi też Europa, w tym Polska. Ze względu na ogromne zainteresowanie ze strony konsumentów Katar planuje inwestycje w infrastrukturę – jego celem jest zbudowanie największego na Bliskim Wschodzie kompleksu petrochemicznego, by do 2027 r. móc podwoić wydobycie gazu ziemnego. Dogodne położenie katarskich portów na międzynarodowym wodnym szlaku handlowym sprzyja wpasowaniu się emiratu w światowy łańcuch dostaw. Kluczowa jest również sprzedaż ropy i jej pochodnych, która plasuje Katar na szesnastym miejscu na świecie. Główny kierunek eksportu to Azja, ale zainteresowanie ze strony innych partnerów politycznych rośnie.

Wojna na Ukrainie spadła Katarowi z nieba. Po nałożeniu na Rosję sankcji i problemach energetycznych Europy, w warunkach międzynarodowej izolacji Iranu, Katar niespodziewanie wysunął się na czołową pozycję. Znalazł się wręcz pod presją mocarstw, by pomóc UE uniknąć uzależnienia od rosyjskiego gazu. Emirat bronił się, wskazując, że obowiązują go kontrakty z państwami azjatyckimi i nie zamierza ich zrywać. Podnosił, że w krótkiej perspektywie czasowej szybkie zastąpienie rosyjskiego gazu nieco go przerasta, ale jednocześnie zobowiązał się do stworzenia warunków stałej współpracy między Europą a Katarem pod względem dostaw energetycznych surowców. Wygląda na to, że w nadchodzących latach Katar stanie się dla Europy kluczowym dostawcą i jego surowce staną się alternatywą dla rosyjskich dostaw. Rozmowy handlowe rozpoczęły nawet Niemcy, dla których przez lata nie istniał żaden inny partner poza Rosją.

Wykorzystując gazowe kontrakty, Katar jest w stanie swobodnie prowadzić wielowektorową politykę zagraniczną. Zręcznie balansuje, zwłaszcza w stosunku do mocarstw. Wykorzystując ich potrzeby i zainteresowanie, konsekwentnie buduje swoje wpływy w regionie. Zacieśnia stosunki z USA i Europą. Waszyngton patrzy na arabskiego partnera przychylnym okiem, zwłaszcza że emirat pozwolił na wybudowanie na swym terytorium największej w regionie bazy lotniczej USA. To właśnie stąd startowały samoloty podczas wojny w Iraku w 2003 r. oraz odbywały się naloty na Syrię. Szejkowie pełnią też dyplomatyczne przysługi dla USA, pośrednicząc w rozmowach z państwami tradycyjnie wrogimi Waszyngtonowi. Wyręczają hegemona zawsze wtedy, gdy amerykańskiemu prezydentowi nie wypada osobiście się zaangażować. W lutym 2020 r. w stolicy emiratu, Dosze, USA zawarły porozumienie z talibami, które utorowało tym ostatnim drogę do przejęcia władzy w Afganistanie. Z kolei w lipcu 2022 r. odbywały się tam niebezpośrednio amerykańsko-irańskie negocjacje w sprawie irańskiego programu nuklearnego.

Katar dba także o dobre relacje z Iranem. Swobodna przeprawa arabskich towarów przez kontrolowaną przez Teheran cieśninę Ormuz jest kluczowa dla zachowania zażyłych stosunków. Doha może też liczyć na przyjaźń Turcji. Wyklucza natomiast rozmowę z Izraelem, wspierając palestyńskie ugrupowanie Hamasu. Udziela schronienia liderom Bractwa Muzułmańskiego, radykalnej terrorystycznej organizacji islamistycznej, działającej w Egipcie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wspiera finansowo różnego rodzaju organizacje dżihadystyczne, co pozwala mu na wykorzystywanie ich w rywalizacji regionalnej. Dzięki temu, podczas arabskiej wiosny Katar skutecznie rywalizował z Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi o wpływy, a w Libii stał się niejako stroną wojny zastępczej, wspierając siły walczące z ugrupowaniami popieranymi przez państwa arabskie.

Katarskim celom pomagał także obraz kreowany przez telewizję szejków – Al-Jazeerę. Al-Jazeera obecna jest na pasmach międzynarodowych kanałów od 1996 r., kiedy to przejęła grupę dziennikarzy arabskojęzycznego BBC World, borykającego się z trudnościami cenzury w Arabii Saudyjskiej. Mimo że stacja ogłasza wszem i wobec swą polityczną niezależność, jej trwanie zapewniają pieniądze katarskich szejków. Stacja zdobyła przebojem zainteresowanie międzynarodowej opinii publicznej w 2001 r. podczas wojny w Afganistanie. Jako jedyna relacjonowała bezpośrednio wydarzenia z wojny i oświadczenia Osamy bin Ladena. Al-Jazeera poruszała tematy i wydarzenia, dotąd arabskiej publice nieznane. Stała się symbolem wolności w regionie, gdzie informacje są ściśle kontrolowane przez dyktatorów. Al-Jazeera zajęła wysoką pozycję wśród międzynarodowych kanałów informacyjnych, decydując, co arabscy widzowie mają widzieć i wiedzieć. Wraz z zasięgiem telewizji buduje się oficjalny przekaz Kataru.

To się nie mogło spodobać sąsiadom Dohy. W 2017 r. doszło do dyplomatycznego kryzysu w regionie, zainspirowanego przez Arabię Saudyjską. Saudowie oskarżali Katar o wspieranie terroryzmu i domagali się likwidacji stacji Al-Jazeera. Razem z Egiptem, Bahrajnem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi rozpoczęli lądową blokadę Kataru. Celem była jego gospodarcza izolacja. Od interwencji wojskowej sąsiadów Dohę dzielił tylko jeden krok, ale wtedy weto postawiła Turcja i Stany Zjednoczone. Katar wygrał tę rywalizację, a wojna na Ukrainie przyspieszyła tylko jego wspinaczkę na polityczne szczyty.

atar nie dysponuje ani takim potencjałem militarnym, ani demograficzno-geograficznym, które pozwoliłyby mu pretendować do regionalnego mocarstwa. Usilnie stara się jednak odgrywać taką rolę. Wielka impreza sportowa, która ściągnie do Kataru możnych tego świata niewątpliwie mu w tym pomoże. Nieformalne spotkania dyplomatyczne, piłkarskie emocje, pozytywny obraz w telewizji – to wszystko buduje obraz kraju, jakim Katar zamierza być. Jak inaczej poznać kogoś niż przez związane z nim uczucia?

Marzenia państwa spotkały się z marzeniami kibiców. Przez miesiąc marzą wszyscy. Kibice o sukcesie swojej drużyny. A Katar o tym, że mały kraj może kiedyś stać się wielkim.

Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Czytaj więcej: Sposób na Katar

Komentarz (5)

Dziewczęca twarz rewolucji

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 16 grudzień 2022 16:07
Magdalena Piórek

Rewolucje, choć niby zapowiadane, zawsze przychodzą znienacka. Tłamszona przez lata potrzeba zmian i buzujące pod płaszczem norm i zakazów społeczne niezadowolenie potrafią znaleźć gwałtowne ujście. Zawsze wtedy, gdy władza dawno przestała słuchać i ignoruje wołania o pomoc. Wtedy, gdy ludzie nie widzą już nadziei na lepsze jutro w zastanym teraz. Wystarczy iskra. Gdy Rewolucja przyoblekła się w postać francuskich biedaków i dzielnego Gavroche’a, głowa Marii Antoniny potoczyła się po paryskim bruku. Gorycz rosyjskich robotników i niepowodzenia na froncie I wojny światowej zmiotły z tronu dynastię Romanowów.

Nawet dziś lud wspina się na barykady. W 2010 r. w Tunezji podpalił się bezrobotny sprzedawca uliczny, który nie widział perspektyw na poprawę swojej sytuacji życiowej. Wydarzenie to stało się zaczątkiem arabskiej wiosny, która przetoczyła się przez wszystkie kraje arabskie w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie, obalając autorytarne władze w Tunezji, Egipcie, Libii i Jemenie. W 2014 r. prezydent Wiktor Janukowycz powiedział nie Unii Europejskiej i zamknął Ukrainie drogę na zachód. Zaprotestowali studenci, którzy chcieli dla siebie lepszych perspektyw na przyszłość. Gdy padły pierwsze strzały, zapłonął kijowski Majdan. We wrześniu 2022 r. twarzą irańskiej rewolucji została Masha Amini.

13 września patrol policji obyczajowej zatrzymał dwudziestodwuletnią irańską Kurdyjkę. Pretekstem do aresztowania było pouczenie o obowiązku noszenia hidżabu, czyli chusty zasłaniającej włosy. Strażnicy moralności uznali, że Masha Amini źle założyła zasłonę, a jej częściowo odkryta głowa może prowokować do nieobyczajnego zachowania. Dziewczynę przewieziono na posterunek policji i tak dotkliwie pobito, że zapadła w śpiączkę. Zmarła w szpitalu po trzech dniach walki o życie. Jej rodzina poddała głośno w wątpliwość oficjalne doniesienia władz, jakoby ich córka miała nagły atak serca. W Saghzezie, rodzinnym mieście Mashy Amini, wybuchły protesty, a pogrzeb przyciągnął tłumy. Protestujący wykrzykiwali hasła antyreżimowe. Kobiety zrywały z siebie chusty i skandowały „śmierć dyktatorowi!”. Przez kilka następnych dni ulica powtarzała głównie trzy słowa: „Kobieta, życie i wolność”. Protesty w Saghezie trafiły na podatny grunt. Rozlały się po całym kraju. Pierwsze glosy niezadowolenia były buntem irańskich kobiet przeciwko narzucaniu im przez władze, jak mają żyć. Kobiety skrzykiwały się w mediach społecznościowych, paliły swoje hidżaby w centrach miast i ścinały włosy. Obrażały przywódców duchowych i wystawiały środkowy palec w kierunku portretów założyciela irańskiej republiki, ajatollaha Ruhollaha Chamejniego. Władze zareagowały bardzo ostro, ale w obronie bitych kobiet stanęli ich mężczyźni. Od dwóch miesięcy Iran jest świadkiem niespotykanej dotąd fali przemocy i represji, w wyniku których zginęło już ponad dwieście osób. Ale Irańczycy są wściekli i twierdzą, że nie odpuszczą. Coraz powszechniejsze są głosy, że to zaczątek kolejnej rewolucji.

Chusta w Iranie symbolizuje coś więcej niż tylko nakrycie głowy. To nie pierwszy raz, gdy na tym tle pojawiają się konflikty. Pierwszą rewolucję obyczajową zapoczątkował szach Reza Pahlavi, którą kontynuował potem jego syn, Mohammad. Od 1926 r. dynastia Pahlavi przeprowadzała w kraju system wielkich reform, laicyzujących państwo na wzór tureckich przemian Mustafy Kemala Ataturka. Szach zmniejszył wpływy szyickiego duchowieństwa i nadał prawa kobietom. Kobiety dostały prawa wyborcze i mogły porzucić tradycyjny ubiór, idąc za europejską modą. Iran miał się modernizować, a hidżab schowano w szafie. Z drugiej strony, Pahlavi likwidowali wszelką opozycję, a protesty uliczne tłumili siłą. Prowadząc politykę podporządkowaną interesom Zachodu, nie musieli obawiać się reakcji opinii międzynarodowej. Mohammad zlekceważył jednak zagrożenie ze strony ajatollahów, wysokich szyickich duchownych, cieszących się w Iranie ogromną sympatią nizin społecznych. Najbiedniejsza warstwa społeczna w Iranie zawsze była najbardziej religijna i niechętna reformom, uznając je za zbyt nowoczesne. Duchowni zyskiwali posłuch hasłami powrotu do tradycji, przywrócenia dotychczasowych szyickich zasad życia i odrzucenia wpływów obcych mocarstw. W 1979 r. wybuchła rewolucja, w wyniku której szach musiał uciekać z kraju, a Iran zmienił swe oblicze. Wygrała opcja radykalna. Monarchię przekształcono w islamską republikę. Władzę podporządkowano autorytetom religijnym, a funkcjonowanie państwa i obywateli - prawu szariatu. Pierwsze straciły na tym kobiety. Zmuszono je do zakrywania całego ciała, a nieposłuszeństwo karano chłostą i więzieniem. O ile chłosta faktycznie rzadko kiedy była stosowana, to przez więzienia przewinęło się tysiące irańskich kobiet. W 2006 r. na ulicach pojawiły się regularne patrole policji obyczajowej. Tymczasem niechęć społeczna do zakrywania włosów przez kobiety stała się w Iranie powszechna. Kobiety buntowały się, zakrywając jedynie część włosów tak, aby prawie cała głowa była odsłonięta. W mediach społecznościowych pełno jest ich wizerunków z gołymi głowami. Chusta stała się znakiem rozpoznawczym opresyjnej władzy i próby bezwzględnego podporządkowania sobie społeczeństwa. Iranki mogły trochę odetchnąć w latach 2013-2021, za rządów bardziej liberalnego prezydenta Hasana Rouhani, kiedy to nastąpiło poluzowanie zasad. Ale po nim przyszedł polityk o silnie konserwatywnych poglądach, Ebrahim Rai’si, który od razu dokręcił śrubę. W lipcu 2022 r. wydał dekret wprowadzający dodatkowe restrykcje dla kobiet i zmobilizował wszystkie siły porządkowe w celu egzekwowania przepisów obyczajowych. Od tego czasu brutalność policji wzrosła. Tym bardziej, że kobiety się nie poddają. Walczą o swoje prawa i dziś to one stają w pierwszych rzędach demonstracji.

Masha Amini nie była pierwszą kobietą, która ucierpiała w wyniku represji władzy. Nie była też ostatnią, bo po niej ginęły następne dziewczęta. Ale stała się symbolem opresji reżimu, a obecne protesty trafiły na podatny grunt. Przemoc zastosowana przez siły rządowe zjednoczyła całe społeczeństwo. Bardzo szybko postulaty protestujących, takie jak likwidacja policji moralności i zmiana ustawy o obowiązkowym noszeniu hidżabu, nabrały ekonomicznego charakteru. Przeobraziły się w sprzeciw wobec ogólnej sytuacji społeczno-ekonomicznej w kraju. W masowym charakterze protestów skumulowały się wszystkie dotychczasowe frustracje i niemoc ludzi wobec władzy. Masowe demonstracje w Iranie powtarzają się cyklicznie co parę lat, ale poziom obecnych emocji społecznych, niespodziewanie dla wszystkich stron, poszybował w górę. Na złe nastroje społeczne wpływa głównie wzrost bezrobocia, niskie płace i rozpowszechniona korupcja. 1/3 ludności żyje poniżej granicy ubóstwa, a inflacja osiągnęła najwyższy poziom od ostatnich trzydziestu lat – przekroczyła 50%. Irańska waluta szoruje po dnie. Sytuacja ekonomiczna w kraju głownie jest efektem amerykańskich sankcji na ropę, nałożonych przez Waszyngton jako kara za rozwijanie przez Teheran programu atomowego. Negocjacje w sprawie zniesienia sankcji praktycznie stanęły w miejscu, a ostatnie wsparcie reżimu dla Rosji w jej wojnie na Ukrainie i przekazanie wojskowych dronów ostatecznie pogrzebały nadzieje Irańczyków na zmianę.

Fala protestów zaskoczyła władze w Teheranie i zachodni świat. Zamieszki zapoczątkowane śmiercią Mashy Amini stanowią jedno z największych wyzwań dla republiki islamskiej od czasów jej powstania. Irańczycy przestali się bać. Mówią, że nie odpuszczą. Nie działają już na nich tradycyjne metody zastraszania, mimo że liczba aresztowanych w całym kraju sięgnęła ponad tysiąca osób. Ramię w ramię stanęli wszyscy razem, bez względu na różnice religijne, etniczne i społeczne. Władza broni się, rozpaczliwie poszukując zewnętrznego wroga. 3 października 2022 r. najwyższy ajatollah Ali Chamenei stwierdził, że odpowiedzialność za wzniecanie protestów leży po stronie USA i Izraela. Z kolei prezydent Ra’isi oskarżył zachód, że wykorzystuje temat Iranek, aby doprowadzić do upadku islamskiej republiki. Reżim próbuje zrobić to, co zawsze – chce rozproszyć uwagę tłumu i przekierować negatywne emocje w kierunku odwiecznego wroga. Ale tym razem to nie zadziała, bo Irańczykom walka z wyimaginowanym wrogiem przestała wystarczać. Chcą żyć inaczej i mieć wolność wyboru, pod każdym względem. Odsunąć ciężar totalitarnej władzy nad społeczeństwem.

Reżim nie chce rozmawiać. Boi się, że jeśli poluzuje obecne ograniczenia, kobiety zażądają kolejnych ustępstw. Ajatollahowie są przekonani, że swoboda obyczajowa to wyraz indywidualizmu. Na żadne odstępstwa zaś nie mogą pozwolić, bo to zagraża monopolowi ich władzy. Wychodzą z założenia, że kto teraz domaga się swobody obyczajowej, nie zawaha się wkrótce zażądać swobód politycznych. To tak, jakby dali palec, a obywatele utną im rękę, a na końcu zażądają jeszcze ich głowy. Władze nie mają też pewności, czy stłumienie buntu nie odbije się rykoszetem w postaci kolejnych masowych antyrządowych demonstracji. Póki co ajatollahowie pocieszają się, że mimo skali buntu w całym kraju, nie widać lidera, który mógłby ich ściągnąć z tronu. Tłum nie ma przywódcy, za którym mógłby pójść zmieniać zastaną rzeczywistość. Nie dostrzegają chyba jednak, że skala i charakter protestów nie pozostawiają wątpliwości. Ludzie mogą nie dać za wygraną.

Nikt nie wie, jak zakończą się irańskie protesty. Czy wygasną równie szybko, jak się pojawiły skoro nie ma przywódcy, na co liczy po cichu władza? Czy to po prostu fala kolejnych protestów społecznych, czy też efekt kuli śnieżnej, która może zmieść ajatollahów z irańskiej sceny politycznej. Co zmieni śmierć Mashy Amini? Irańczycy mają nadzieję, że to początek rewolucji w imię liberalizacji religijnej dyktatury. Oczekują, że sprawy przyspieszą i nie trzeba będzie czekać dopiero na śmierć wiekowych ajatollahów. „Nie mamy żadnych liderów – mówią. – Ludzie są po prostu wściekli”. I być może sama tylko ta wściekłość wystarczy, żeby już wkrótce znienawidzoną chustę kobiety cisnęły w kąt.

Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Czytaj więcej: Dziewczęca twarz rewolucji

Komentarz (2)

Winny

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 07 październik 2022 21:12
Magdalena Piórek

30 sierpnia 2022 r. w Moskwie, po długiej chorobie odszedł Michaił Siergiejewicz Gorbaczow, pierwszy i ostatni prezydent Związku Radzieckiego. Zachód go uwielbiał, wschód nienawidził. Przez całą polityczną emeryturę oskarżano go o przyłożenie ręki do upadku radzieckiego imperium, mimo że to nie on złożył podpis na oficjalnym dokumencie. Padł ofiarą politycznych ambicji Borysa Jelcyna i zimnej pogardy elit putinowskiej Rosji. Rozpad ZSRR był szokiem i upokorzeniem dla milionów zwykłych Rosjan. Potrzebny był kozioł ofiarny, na którego trzeba było zrzucić odpowiedzialność i przekierować strumień emocji wszystkich zawiedzionych. Odsunięty od władzy Gorbaczow znalazł się na celowniku Kremla.

W 1985 r 54-letni Gorbaczow był nową nadzieją. ZSRR tkwił w stagnacji po śmierci kolejnego przywódcy. W ciągu zaledwie paru lat Moskwa po kolei pochowała trzech swoich dygnitarzy. Gorbaczow miał ruszyć państwowego molocha z posad, ale nikt nawet nie myślał o prawdziwych reformach. On sam chciał ich dokonywać powoli, walcząc z oporem członków własnej partii. Nawet się nie spodziewał, że jego własne działania tak mocno obrócą się przeciwko niemu i w krótkim czasie doprowadzą do jego upadku.

Słowa głasnost i pierestrojka na stałe weszły do naszego słownika. Istotą zwłaszcza tej ostatniej była modernizacja gospodarki ZSRR, częściowe jej urynkowienie, zwiększanie swobód obywatelskich oraz ocieplenie stosunków z państwami zachodnimi. Zachód zachwycił się rosyjskim przywódcą, który słowo „demokracja” odmieniał głośno przez wszystkie przypadki, nawet jeżeli nie było to całkowicie prawdą. Nie mógł go nie lubić prezydent USA Ronald Reagan, skoro to właśnie Gorbaczow skończył z wyścigiem zbrojeń. Budził sympatię brytyjskiej premier Margaret Thatcher i nadzieję wśród niemieckich polityków, którym zależało na zjednoczeniu Niemiec. Wycofał rosyjskie wojska z Afganistanu, przyznając się wreszcie do porażki Moskwy w tym rejonie świata. Zachęcał kraje Europy Środkowo-Wschodniej, żeby wzięły za siebie polityczną i gospodarczą odpowiedzialność. Nie chciał rozpadu radzieckiego imperium, tylko jego modernizacji i przebudowy. Atomowe mocarstwo okazało się jednak zbyt słabe, by dać sobie radę ze wszystkimi procesami, które rozsadzały je od środka. Nie przeszkodziło zjednoczeniu Niemiec, bo sam Gorbaczow uznał, że nie da się temu zapobiec. Polska wyrwała się spod kurateli Moskwy, ale Litwie, Łotwie i Estonii nie poszło już tak łatwo. Państwa bałtyckie nie zapomniały interwencji wojsk rosyjskich z 1991 r. Dlatego nie dołączyły do chóru zachodnich kondolencji po śmierci Gorbaczowa.

Do tego chóru nie dołączył też Kreml, który bardzo zdawkowo wypowiedział się na temat śmierci ostatniego prezydenta ZSRR. Władimir Putin w 2007 r. przemawiał na pogrzebie Borysa Jelcyna i wyprawił mu ceremonię ze wszelkimi honorami należnymi głowie państwa. Teraz nie pozwolił mu na to „napięty grafik”. O zmarłym powiedział tylko tyle, że był politykiem i mężem stanu, który miał olbrzymi wpływ na bieg historii świata. O tym, co faktycznie myśli o tym wpływie, Kreml dawał wyraz w przeszłości nie raz. Gorbaczow w Rosji traktowany był z pogardą, obwiniany za przegraną zimną wojnę. Putin wielokrotnie wypowiadał się w prześmiewczym tonie, nawiązując do braku zdolności negocjacyjnych zmarłego. Nawiązywał w ten sposób do rozmów, jakie toczyły się między ZSRR a zachodnimi państwami na temat paktu NATO. W myśl tych porozumień NATO miało nigdy nie posunąć się na wschód, a Polska i państwa bałtyckie zostać w rosyjskiej strefie wpływów. Formalnych zapisów w traktatach nigdy jednak nie uczyniono. Ot, tak sobie tylko pogadali – gorzko podsumował w jednym ze swoich wywiadów Putin.

Reformy i rozbudzone ambicje Europy Środkowo-Wschodniej osłabiły pozycję Gorbaczowa i zwróciły się przeciwko niemu. Stawiając na jawność i demokrację, nie chciał lub nie potrafił zamknąć ust tym, którzy głośno go krytykowali. To prowokowało jego przeciwników politycznych. Szczególnie Borys Jelcyn, prezydent jednego z krajów związkowych, jakim była Rosja, nie tracił okazji do upokarzania Gorbaczowa publicznie. Jelcyn miał apetyt na władzę i nie chciał się nią dzielić. Nie mogąc legalnie obalić prezydenta, rozwiązał kraj, na którego czele tamten stał. 8 grudnia 1991 r. w Białowieży Borys Jelcyn, Stanisław Szuszkiewicz i Leonid Kuczma wbili ostatni gwóźdź do trumny ZSRR. Sowieckie imperium przestało istnieć. Moskwa nigdy Jelcyna za to nie skrytykowała. Częściowo dlatego, że to właśnie jemu Putin zawdzięczał fotel włodarza Kremla i winien był mu za to lojalność i wdzięczność. Poza tym Rosjanie byli powszechnie przekonani, że Jelcyn nie miał już wyboru, zmuszony rozwiązać ZSRR szeregiem błędnych decyzji i potknięć Gorbaczowa. Sympatia zachodu jeszcze bardziej nastawiała przeciw niemu rosyjską opinię publiczną.

Gorbaczow odchodzi jako – mimo że tylko mimowolny – ostatni uczestnik wydarzeń uwieńczonych białowieskim porozumieniem. 3 maja 2022 r. Białoruś niemalże przemilczała śmierć Stanisława Szuszkiewicza, byłego Przewodniczącego Rady Najwyższej Białorusi, którego podpis widnieje na dokumencie z Białowieży. 10 maja 2022 r. umiera Leonid Kuczma, były prezydent Ukrainy, który również bezpośrednio przyczynił się do demontażu bloku wschodniego. Jest coś symbolicznego w tym, że wszyscy oni odchodzą akurat w tym samym roku, w którym Władimir Putin zdecydował się przywrócić ruski mir na Ukrainie. Putin myślał, że pójdzie mu szybko, łatwo i bezproblemowo. Ale Ukraina nie pozwoliła tak łatwo dać się z powrotem zaciągnąć w szeregi dawnego imperium. Każdy dzień konfliktu oddala wizję odbudowania dawnych wpływów i roli głównego rozgrywającego. Chcąc przejść do historii, Władimir Putin tylko przyspieszył bieg niekorzystnych dla Rosji wydarzeń.

Na stanowisku kozła ofiarnego właśnie pojawił się wakat.

Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Czytaj więcej: Winny

Komentarz (1)

Głód...?

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 07 lipiec 2022 20:37
Magdalena Piórek

Rolnictwo stanowi najważniejszą gałąź gospodarki Ukrainy. Należy do tych nielicznych sektorów, które pomimo ośmiu lat wojny nieustannie się rozwijały. Nie bez przyczyny Ukrainę nazywa się największym spichlerzem Europy. W 2021 r. kraj zanotował najlepsze w swojej historii zbiory – aż 86 milionów ton zboża, co dało wzrost o 32,5% w stosunku do poprzedniego roku. Na swoje potrzeby Ukraińcy zostawiają zazwyczaj 20-30 milionów ton, reszta idzie na eksport. Kijów jest czwartym pod względem wielkości eksporterem zboża na świecie. Jego odbiorcami są przede wszystkim państwa Azji Południo-Wschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Wśród największych importerów znajdują się również trzy kraje UE: Hiszpania, Holandia i Włochy. Władimir Putin dobrze wiedział, gdzie ma uderzyć najmocniej. Bo nawet największa solidarność nie potrwa długo, gdy przyjdzie za nią drogo zapłacić. Wobec rosyjskiej inwazji wszyscy odbiorcy ukraińskiego zboża stanęli przed podobnym dylematem – czym zastąpić przerwany łańcuch dostaw?

Do 24 lutego 2022 r. większość ukraińskiego eksportu realizowana była drogą morską. Mając na uwadze produkcję rolną, wskaźniki sięgały ponad 90%. Tylko niewielka część zboża transportowana była drogami lub koleją, przez wzgląd na nieopłacalność tych sposobów. Obecnie – wskutek działań wojennych – ukraińskie porty zostały zablokowane. Kijów utracił faktyczną kontrolę nad czterema portami nad Morzem Czarnym i Morzem Azowskim. Najważniejszy port – Odessa – wciąż jest zaminowany i przygotowuje się na odparcie rosyjskiej agresji. Rosja przejęła kontrolę nad żeglugą na Morzu Czarnym, blokując tym samym eksport ukraińskiego zboża. Doprowadziło to do gwałtownego załamania się handlu zagranicznego Ukrainy. Największy spichlerz Europy nie jest w stanie sukcesywnie dostarczać niezbędnych produktów. Podczas gdy świat walczy z niedoborami żywności i wzrostem cen, na kontrolowanych przez Kijów terytoriach na wywóz czeka ok. 30 milionów ton zboża, którego niedługo nie będzie można więcej gromadzić. Prezydent Wołodymyr Zełeński ostrzegł, że to nie koniec – do jesieni może to być już 75 milionów ton. Wobec problemów logistycznych na kierunku Morza Czarnego wywiezienie zapasów zajmie wiele miesięcy. Ukraińskie władze alarmują, że nie posiadają wystarczającej infrastruktury, żeby magazynować tak ogromną ilość zboża, tym bardziej, że nadchodzą kolejne żniwa i przybędzie zapasów. Ukraina boi się, że nie uda jej się przechowywać zapasów dłużej niż dwa, trzy miesiące, bez ryzyka ich utraty. Problemem mogą być również następne zasiewy. Prowadzenie prac polowych w warunkach wojny jest mocno ryzykowne, głównie z powodu zalegających min i niewybuchów. Szacuje się, że z powodu toczącego się konfliktu całkowity obszar upraw zmniejszy się aż o 30%. Część rolników nie dysponuje też takimi środkami finansowymi, które wystarczałyby do wznowienia upraw, zmaga się z brakami dostaw paliwa i prosi rząd o pomoc. Kijów nie ma też informacji, co dzieje się z uprawami na terenach terytorium okupowanych przez wojska rosyjskie. Nie ma wpływu na przebieg prac polowych. A jedyne, czego Kijów jest pewien, to tego, że część zbiorów jest rabowana i wywożona do Rosji, skąd potem – już jako rosyjskie – idzie dalej w świat.

Wydaje się mało prawdopodobne, żeby w najbliższym czasie udało się wznowić działalność ukraińskich portów. Nawet gdyby miało dojść do zawieszenia broni, Rosja nie zrezygnuje z wywierania presji gospodarczej na Ukrainę. Jeśli Kijów nie będzie chciał się tej presji poddać, oznacza to, że przyjdzie mu prosić o pomoc zachód i skorzystać z alternatywnych szlaków dostaw. Ukraina uzgodniła z Wielką Brytanią, że brytyjska marynarka wojenna będzie gwarantowała przepływ ukraińskiego eksportu zboża przez kontrolowane przez Rosję Morze Czarne. Do Moskwy zadzwonili francuski prezydent Emmanuel Macron i niemiecki kanclerz Olaf Scholz. Starali się wymóc na Putinie zniesienie blokady portów. Coraz bardziej niezadowolone są Chiny, którym zamarł ruch na Nowym Jedwabnym Szlaku. Przewozy spadły aż o kilkadziesiąt procent. Przewoźnicy boją się wieźć ładunek przez Rosję, gdzie nikt nie da im gwarancji, że nie zostanie on im odebrany i znacjonalizowany. Do negocjacji włączyła się też Turcja. Za pomoc Ankary w mediacjach z Rosją w celu przywrócenia handlu Kijów zgodził się udzielić Turcji 25% zniżki na zakup produktów rolnych, które do tej pory nie są w stanie opuścić portów. Mimo to nie zanosi się na szybkie rozwiązanie sytuacji, dlatego - w drodze do Europy - trzeba było postawić na transport drogami, kolejowy i rzeczny. Z pomocą w tym zakresie ruszyły Polska, Rumunia i państwa bałtyckie. Jednak mimo najlepszych chęci nasza deklaracja może nie wystarczyć. Ukraińskie koleje opierają się bowiem na innej szerokości torów niż ta, która obowiązuje w sąsiednich krajach. Zboże zatrzymywane jest na granicy polsko-ukraińskiej i musi być przeładowane do innych pociągów. Nie dość, że trwa to dłużej, to na granicy nie ma wystarczającej infrastruktury i dostępnych magazynów, żeby można było sobie z tym sprawnie poradzić. Sami polscy politycy podkreślają, że nierealnym jest, żeby Polska była w stanie wyeksportować aż pięć milionów ton zboża miesięcznie. Maksymalnie możemy przewieźć do półtora miliona ton, ale niezbędna będzie pomoc UE w dostarczeniu funduszy i dodatkowych środków transportu. Ukraińskie zboże ma iść przez porty w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu i mówi się nawet o transporcie przez Mierzeję Wiślaną. To wszystko kropla w morzu potrzeb, tym bardziej, że szacuje się, że polskie możliwości tranzytowe wzrosną dopiero za kilka miesięcy, ale Ukraina nie ma wyboru. Pomoc zadeklarowała nawet Białoruś, która zaproponowała wykorzystanie białoruskiej kolei i możliwości przeładunkowych. W zamian Mińsk domaga się swobodnego dostępu jego towarów do litewskiego portu w Kłajpedzie i zniesienie sankcji na nawozy potasowe produkowane przez Białoruś.

Negocjacjom i pomocy krajów ościennych z niepokojem przygląda się świat. Tym bardziej, że odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego niesie za sobą wzrost cen, niedobory żywności, głód, a w konsekwencji nowe fale migracji i niepokoje na świecie. Kłopoty widzi przed sobą Egipt. Do tej pory 80% jego importu pochodziło z Rosji i Ukrainy. Kair ma problemy z poszukiwaniem nowych dostawców. Rosnące gwałtownie ceny już zmusiły rząd do anulowania kilku przetargów na import i kalkulacji opłacalności programów dopłat do żywności dla swoich obywateli. Wywiera się presję na własnych producentów, żeby zebrali zboże wcześniej niż zwykle. Egipt stara się też o pożyczki i inwestycje z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wszystko po to, żeby móc dalej finansować program socjalny, w wyniku którego ponad 70% obywateli otrzymuje podstawowe produkty żywieniowe po promocyjnych cenach. Bo jeśli cena chleba wzrośnie, gniew ulicy zwróci się przeciwko władzy. Pozostałe kraje Afryki Północnej również odchodzą od niepewnych ukraińskich dostaw i zwracają się po pomoc do UE. USA ostrzegają, że do Afryki płynie zrabowane przez Rosjan ukraińskie zboże i przestrzega przed jego kupnem. Ale jeśli Afryka stanie w obliczu klęski głodu, za nic będzie miała solidarność z Kijowem. Poszczególne rządy już deklarują, że nie będą poświęcać milionów własnych obywateli w imię wojny w Europie.

Sama UE również szuka zboża z innych kierunków. W tym celu poszczególne kraje europejskie łagodzą swoje przepisy, żeby umożliwić handel z państwami spoza Wspólnoty. Hiszpania musiała zmienić przepisy dotyczące pestycydów, aby dopuścić paszę z Argentyny i Brazylii. Również Włochy mocno odczuły załamanie się dostaw ze wschodu. Wobec braku zbóż zamykane są wytwórnie pasz, a część hodowców decyduje się na ubój zwierząt, nie mając ich czym karmić. Są też kraje, które upatrują swoją szansę w kryzysie. Australia, Indie, Kanada czy USA spodziewają się rekordowych zysków z własnego eksportu i podbijają nowe rynki. Tam, gdzie Ukraina ma problem z wypełnieniem dotychczasowych zobowiązań, wchodzą bez wahania inne kraje. Mimo tych wysiłków światowy handel zbożem może w 2022 r. skurczyć się aż o dwanaście milionów ton. Ceny frachtów i transportów drogowych i kolejowych windują ceny żywności i świat może dotknąć kryzys żywnościowy, jakiego nie widziano od lat.

W najbliższym czasie sytuacja na ukraińskim froncie zdecyduje, co dalej z naszym poczuciem sytości i stabilizacji. Świat ma nadzieję, że dojdzie do zawieszenia broni lub podpisania porozumienia pokojowego. Jeśli jednym z jego warunków byłoby oddanie Ukrainie dostępu do jej portów, sytuacja handlowa mogłaby szybko wrócić do sytuacji sprzed 24 lutego 2022 r. Na tym szczególnie zależy światowym przywódcom i dlatego prezydent Zełeński będzie poddawany równego rodzaju naciskom, żeby poszedł na ugodę z Putinem. Zełeński jednak nie ma gwarancji, że Putin go nie oszuka i zdejmie blokadę. Musi liczyć się też ze scenariuszem, że Rosji uda się zająć cały pas wybrzeża i na stałe odciąć Ukrainę od Morza Czarnego. Kijów będzie musiał całkowicie wówczas przestawić się na eksport drogą lądową do państw unijnych. Europa stanęłaby wówczas przed konieczności usprawnienia logistyki i rozbudowania infrastruktury na granicach. Wszystko to pochłonie dużo pieniędzy, co tym bardziej odbije się na wzroście cen żywności.

Europa za to zapłaci mówił Władimir Putin, gdy świat nakładał na niego sankcje. I nie pomylił się. Już wkrótce wszyscy złapiemy się za nasze portfele.
Magdalena Piórek
Absolwentka Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego

Czytaj więcej: Głód...?

Komentarz (72)

Więcej artykułów…

  1. Kręgi na wodzie
  2. Gdy walczą tygrysy

Strona 1 z 31

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Panie Wójcie, czy zna Pan osobę, która sprzedała ziemię na ten cel?
Już w lutym Lidl ma uzyskać zg...
2 godzin(y) temu
Czynem barbarzyńskim jest tolerowanie obecności tego potwora !
Prof. Michalski: "Rozbiórka by...
3 godzin(y) temu
Remanent- oprócz odłożonej sprawy z BB, pozostała jeszcze jedna kwestia, a mianowicie cena chleba. Awatar, awatara któregoś gościa twierdził, za Donal...
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
3 godzin(y) temu
D pani P. wysłano kiedyś list by powiedziała dobre słowo, wsparła inicjatywę rozbudowy infrastruktury biednej szkoły, by dzieci miały lepszy start... ...
Pytania do poseł Pasławskiej w...
4 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
10 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Aktywne Mazury skarżą TVP do s...
10 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna
  • Już w lutym Lidl ma uzyskać zgodę na budowę Centrum Dystrybucyjnego pod Gietrzwałdem
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

    • Prof. Michalski: "Rozbiórka byłaby czynem barbarzyńskim"

      2023-01-30 19:21:14

      Po decyzji wojewody warmińsko-mazurskiego, nakazującej prezydentowi Olsztyna rozbiórkę Pomnika...

    • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"

      2023-01-26 14:03:26

      Informuję, iż w dniu dzisiejszym (26 stycznia 2023 r.) Wojewoda Warmińsko-Mazurski Artur Chojecki...

    • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna

      2023-01-22 17:30:53

      22 stycznia 1945 r. sowieckie wojska 3. Korpusu Kawalerii Gwardii pod dowództwem gen. Mikołaja...

Wiadomości region

  • Region

    • W ZK w Barczewie mogło dochodzić do stosowania tortur – Raport KMPT

      2023-02-01 12:24:13

      Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia znęcania się ze szczególnym okrucieństwem przez...

    • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź

      2023-01-30 10:43:18

      Cztery tygodnie temu zwróciłem się do Pani Urszuli Pasławskiej, posłanki na Sejm RP, która w...

    • „Atak na region” czyli zgrzytanie zębami

      Łukasz Adamski 2023-01-24 21:01:03

      26 tysięcy złotych- taki jest budżet „Ataku na region” duetu Maciej Mydlak/Zenon Złakowski. To kluczowa...

Wiadomości Polska

  • Polska

    • Aktywne Mazury skarżą TVP do sądu za niepodanie kosztów Sylwestra Marzeń

      2023-02-02 19:37:53

      Stowarzyszenie Aktywne Mazury z Wydmin złożyło skargę na TVP, która ciągle nie ujawniła informacji o...

    • Prof. M.Matyja: Jak obronić polską demokrację? Demokracja i Kościół

      2023-01-31 11:54:26

      Demokracja bezpośrednia służy przede wszystkim klasie ubogiej i średniej. Stanowi miedzy innymi...

    • Czy sędzia Juszczyszyn doprowadzi do aresztu I prezes Sądu Najwyższego?

      2023-01-30 18:49:23

      Trwa telenowela z sędzią olsztyńskim Pawłem Juszczyszynem w roli głównej. W ostatnim odcinku Sąd Rejonowy...

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.