Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

sobota, luty 04, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Region

Region

Sprawa odwoławcza dezertera Emila Cz. z Bartoszyc oskarżonego o znęcanie się nad matką

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 21 grudzień 2021 16:20

Sąd odwoławczy zajmie się sprawą żołnierza oskarżonego o znęcanie się nad matką. To żołnierz, który zdezerterowł z wojska i przeszedł na stronę Białoruską. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Na 29 grudnia 2021 r. wyznaczył Sąd Okręgowy w Olsztynie termin rozpoznania sprawy odwoławczej Emila C. oskarżonego o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad własną matką.

Emil C. wyrokiem Sądu Rejonowego w Bartoszycach z dnia 27 września 2021 r. został uznany za winnego znęcania się psychicznego i fizycznego nad swoją matką. Sąd skazał go za to na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności oraz zobowiązał oskarżonego do powstrzymywania się od nadużywania alkoholu. Sąd orzekł wobec Emila C. także zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej kobiety na odległość mniejszą niż 50 m i bezpośredniego kontaktowania się z nią na okres 1 roku od uprawomocnienia się wyroku. Oskarżony został obciążony również kosztami sądowymi.

Sąd Rejonowy ustalił, że Emil C., zawodowy żołnierz, w sierpniu 2020 r. wprowadził się do jednopokojowego mieszkania swojej matki w Bartoszycach. Oskarżony nadużywał alkoholu i wszczynał awantury, które przybrały postać znęcania się psychicznego i fizycznego nad matką. Mężczyzna ten znieważał matkę, poniżał ją, krzyczał, zmuszał do robienia mu zakupów w postaci papierosów i alkoholu, a także zabraniał korzystać z jedynego pokoju. W konsekwencji jego matka zmuszona była całymi popołudniami i wieczorami przebywać w kuchni i siedzieć na krześle.

Do ostatniego przejawu znęcania się doszło w dniu 7 maja 2021 r. Tego dnia oskarżony uderzył matkę wielokrotnie otwartą dłonią w twarz i tył głowy, a następnie oburącz zaciskał dłonie na jej szyi, a także uderzył ją zaciśniętą pięścią i głową w twarz. W rezultacie kobieta doznała obrażeń ciała, które skutkowały rozstrojem jej zdrowia trwającym nie dłużej niż 7 dni. Ponadto, oskarżony groził pokrzywdzonej pozbawieniem życia. W związku z zaistniałą sytuacją na interwencję została wezwana Policja, która zatrzymała oskarżonego.

Emil C. w złożonych wyjaśnieniach nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Jego obrońca zaskarżył powyższy wyrok.
Akta sprawy wraz z apelacją obrońcy oskarżonego pod koniec listopada br. zostały przesłane do VII Wydziału Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Olsztynie. Termin rozprawy odwoławczej został wyznaczony na dzień 29 grudnia 2021 r. na godz. 9.

Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie
Olgierd Dąbrowski-Żegalski
Rzecznika Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie
Olsztyn, dnia 21 grudnia 2021 r.

Czytaj więcej: Sprawa odwoławcza dezertera Emila Cz. z Bartoszyc oskarżonego o znęcanie się nad matką

Komentarz (8)

Czy na procesie burmistrz Biskupca mówi prawdę i tylko prawdę?

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 17 grudzień 2021 13:19

Trwa proces burmistrza Biskupca Kamila Kozłowskiego oraz Marka Świątka - prezesa zarządu spółki komunalnej PWiK w Biskupcu. Prokuratura Okręgowa w Olsztynie oskarża ich o to, że przy sprzedaży działek pod budowę fabryki płyt wiórowych EGGER wyrządzili szkodę majątkową spółce wodociągowej z Biskupca, wielkich rozmiarów w łącznej kwocie prawie 8 mln złotych (tj. o czyn z art. 296§ 2 i 3 kk, zarzucane im przestępstwo jest zagrożone karą do 10 lat więzienia).

Na pierwszej rozprawie zeznawali obaj oskarżeni.

Wypowiedzi burmistrza (za audycją „Śliska sprawa” z 2 listopada 2021) są w kilku przypadkach bardzo interesujące.

JAKIE DZIAŁKI ZBYTO

Burmistrz stwierdził:

„Jak grunt, znajdujący się w szczerym polu, typowy ugór, zabagniony, bez dojazdu, bez uzbrojenia w wodę, kanalizację, prąd, jak może kosztować tyle pieniędzy”

Z uchwały Rady Miejskiej w Biskupcu o aporcie - wynika, że dziewięć działek jest położonych w granicach miasta Biskupiec, przy ulicach Myśliwskiej i Czynu Społecznego. Jedna działka (droga) jest położona na terenie Biskupiec Kolonia.

Poniżej przedstawiam mapę z Geoportalu. Czy to jest szczere pole? Nie, to bliskie sąsiedztwo przemysłowej części Biskupca. Działki wcześniej należące do Gminy zaznaczone czerwonym krzyżem.

 Biskupiec mapka dzialki

Czy działki nie były wydzierżawione pod uprawy przed aportem?

PODATEK CIT

Burmistrz tak mówi o podatku CIT:
„Podatek CIT przed powstaniem fabryki w 2015 r wynosił 226 589,77 zł.
Za 2020 r podatek CIT wyniósł już 618 701,93.”

Jaka część tego przypada na firmę Egger Biskupiec?
Wg danych opublikowanych przez Ministerstwo Finansów firma Egger Biskupiec za rok podatkowy od 2019-05-01 do 2020-04-30 nie zapłaciła podatku, gdyż wykazała stratę.

PODATEK OD NIERUCHOMOŚCI

O tym podatku tak powiedział burmistrz Biskupca:
„Podatek od nieruchomości, podatek tych samych działek, z nieruchomościami firmy Egger, podatek od nieruchomości za 2021 r wpłynął do kasy gminy w kwocie 3 424 000,42.

Od 2017 r. do 25.10.2021 r. wpłynęło do kasy gminy podatku od nieruchomości 7 173 177 zł

Następnie przez 10 lat od powstania Eggera do kasy gminy wpłynie prawie 24 mln zł

Gmina Biskupiec podjęła uchwałę o zwolnieniu z podatków od nieruchomości firmy Egger związanych z działalnością gospodarczą na 11 lat. Tą uchwałę skarżył prokurator z Białegostoku, która została oddalona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie i następnie Naczelny Sąd Administracyjny również odrzucił te zaskarżenie. Skutkuje to tym, że po upływie tych lat zwolnień z podatku nieruchomości od działalności gospodarczej przez kolejne 10 lat przy stawkach tegorocznych podatku od nieruchomości do kasy gminy wpłynie kolejne 70 mln zł.”

Cóż z tego wynika: firma Egger Biskupiec płaci podatek od nieruchomości, czy nie płaci – skoro jest zwolniona na okres jedenastu lat? Jeśli wpłynie przez 10 lat od powstania fabryki 24 mln zł, to znaczy, że uchwała nie obejmuje wszystkich nieruchomości?... To samo w przypadku tych ponad siedem milionów zł…

Dane dotyczące zwolnień z podatków od nieruchomości, publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej przez burmistrza Biskupca pokazują, że tak przedstawiają się kwoty dotyczące tych zwolnień firmy Egger Biskupiec za poszczególne lata:
2017: 354 671,39 zł
2018: 529 066,00 zł
2019: 594 935,00 zł
2020: 3 549 612,57 zł
SUMA: 5 028 284,96 zł

Sytuacja jest dodatkowo interesująca. Skoro burmistrz mówi, że po zakończeniu okresu zwolnień, przez następne 10 lat podatek miałby wynosić 70 mln, czyli 7 mln rocznie – to jest to sprzeczne z tym co miało miejsce podczas XV sesji Rady Miejskiej w Biskupcu w dniu 17.12.2015 Rady Miejskiej, na której uchwalano uchwałę o zwolnieniu z podatków od nieruchomości.

Padło tam pytanie radnego, na które odpowiedział burmistrz:

RADNY: „Jaka jest to kwota z podatku której zostanie zwolniony inwestor i uważam, że jest to zbyt ważny dokument i powinien być najpierw przeanalizowany na komisjach”.

BURMISTRZ: „Nad tym dokumentem pracujemy od sierpnia tego roku, ostatnie poprawki były nanoszone przez biuro prawnicze jeszcze wczoraj. Działamy przede wszystkim o dobro gminy i szczegóły które są w tym dokumencie zawarte. Co do zmartwień czy powstanie ta inwestycja to w marcu tego roku została podpisana umowa o współpracy i o realizacji tej inwestycji między gminą a inwestorem. Najpóźniej inwestycja ma powstać do 2019 roku a rozpoczęcie budowy jesienią przyszłego roku. Bez tej uchwały firma do przetargu by nie przystąpiła.

JEŚLI CHODZI O KWOTĘ ZWOLNIENIA Z PODATKU TO OKOŁO 1 MLN ZŁ”.

Jak ten 1 mln zł ma się do tego co burmistrz teraz mówi? Nie miał danych gdy przedstawiał radnym projekt…? Opierając się na jakich danych głosowała Rada…?

Ale to nie ostatni wątek poruszony przez burmistrza podczas rozprawy.

OPŁATA PLANISTYCZNA

Tu cytat za RMF FM:
„Burmistrz ocenił, że wycena, którą podał biegły powołany przez prokuraturę, jest niewspółmierna do charakteru terenu. Jak podkreślił Kozłowski, działki które kupił inwestor były w szczerym polu, nieuzbrojone i bez dojazdu. Burmistrz podał dla porównania ceny działek sprzedane w tym czasie przez gminę w centrum miasta. Te uzbrojone i z dojazdem zostały wycenione od 22 zł do 46 zł za metr kwadratowy.
Podkreślił, że gmina naliczyła opłatę planistyczną od inwestora, która wyniosła ponad 2 mln zł.”

To bardzo interesujące, z kilku powodów:

Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym mówi, że jeżeli w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą wartość nieruchomości wzrosła, a właściciel lub użytkownik wieczysty zbywa tę nieruchomość, wtedy burmistrz pobiera jednorazową opłatę ustaloną w tym planie, określoną w stosunku procentowym do wzrostu wartości nieruchomości. Opłata ta jest dochodem własnym gminy. Wysokość opłaty nie może być wyższa niż 30% wzrostu wartości nieruchomości. Notariusz, w terminie 7 dni od dnia sporządzenia umowy, której przedmiotem jest zbycie nieruchomości, w formie aktu notarialnego, jest zobowiązany przesłać burmistrzowi wypis z tego aktu. Burmistrz ustala opłatę w drodze decyzji, bezzwłocznie po otrzymaniu wypisu z aktu notarialnego. O tych decyzjach burmistrz obowiązany jest powiadomić na sesji rady miejskiej.

Czy burmistrz wykonywał te obowiązki?

Jeśli opłatę ponosić ma sprzedający, to dlaczego burmistrz w Sądzie stwierdził, że „gmina naliczyła opłatę planistyczną od inwestora, która wyniosła ponad 2 mln zł.”?

Kiedy burmistrz wydał decyzje, na jaką kwotę, na podstawie której doszło do opłaty ponad 2 mln zł?

Których gruntów dotyczy opłata ponad 2 mln zł?

Jaką wartość gruntów przyjęto w decyzji, skoro opłata wyniosła ponad 2 mln zł?

Kto z właścicieli gruntów sprzedanych po tym, gdy uchwalono nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, został obciążony opłatą planistyczną przez burmistrza?

Czy docelowo opłatami jako przychodami gminy, nie powinien zostać obciążona firma Egger Biskupiec przez podmioty, które z nim handlowały ?

Jest jeszcze jedno pytanie: czy firma PWiK mogła bez przetargu zbyć grunty, które otrzymała w formie aportu od Gminy Biskupiec?

To chyba kluczowe wątki – i powinny być wyjaśnione w trakcie toczącego się procesu.

Komunalna firma wodno-kanalizacyjna, od kilku lat podpisuje z Gminą Biskupiec umowy na wykonywanie usług dotyczących odbioru odpadów komunalnych od mieszkańców Gminy Biskupiec i dostawy ich do ZGOK w Olsztynie. Sprawą tego, czy dochodziło do zbierania odpadów bez zezwolenia zajmował się Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

WIOŚ prowadził w tej sprawie dwa postępowania:
- wstrzymanie działalności w zakresie zbierania odpadów bez wymaganego zezwolenia
- wymierzenie kary administracyjnej za zbieranie odpadów bez wymaganego zezwolenia.

Kary są dotkliwe, bo wg ustawy o odpadach, administracyjna kara pieniężna za zbieranie odpadów lub przetwarzanie odpadów bez wymaganego zezwolenia wynosi nie mniej niż 1000 zł i nie może przekroczyć 1 000 000 zł.

Czy dodatkowo wchodzi w grę kwestia braku monitoringu wizyjnego miejsca magazynowania odpadów oraz nieutrzymywanie zabezpieczenia roszczeń wbrew obowiązkowi, o którym mowa w art. 48a ust. 11 ustawy o odpadach?

Za te naruszenia administracyjna kara pieniężna również wynosi nie mniej niż 1000 zł i nie może przekroczyć 1 000 000 zł.

(sa)

Czytaj więcej: Czy na procesie burmistrz Biskupca mówi prawdę i tylko prawdę?

Komentarz (8)

"13 grudnia Solidarność została rozbita i zabita. I to rozbicie trwa do dzisiaj"

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 12 grudzień 2021 19:12

13 grudnia przypada 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. - Wtedy, 13 grudnia 1981 roku Solidarność zabito i rozbito – mówi Irena Telesz, aktorka Teatru Jaracza, honorowa obywatelka Miasta Olsztyna, współzałożycielka MKZ Solidarność w Olsztynie - Dla nas świat był albo biały, albo czarny. Solidarność była biała, władza czarna. Dziś obecna wojna polityczna między PO i PiS, to skutek stanu wojennego.

- Stan wojenny odebrał ludziom nadzieję, a więc to co było najważniejsze od początku związku – ocenia Telesz. - To jeden z moich największych zarzutów wobec autorów stanu wojennego, który teraz oceniam nawet bardziej krytycznie niż początkowo. Pewnie inaczej, by się historia Polski potoczyła, gdyby nie 13 grudnia 1981 r. Szybciej bylibyśmy w Europie. Stan wojenny wypędził z Polski ludzi, którzy byli autorytetami, jak u nas Andrzeja Bobera (wiceprzewodniczącego zarządu regionu "S"). Za granicę wyjechali ludzie, którzy mogli być elitą. Na pewno ludzie podzieliliby się na partie i opcje, bo one już wtedy były w Solidarności widoczne. Ale to stałoby się bardziej naturalnie, a nie dlatego, że podzieliła nas władza, bo zaczęły się oskarżenia, że ten donosił, a ten był agentem.

ZOMO budy

W mroźną noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku do drzwi działaczy „Solidarności” na terenie całego kraju załomotali milicjanci, wywleczonych z domów i wieziono do więzień. W Olsztynie i woj. olsztyńskim do końca 1981 roku w ramach akcji „Jodła” internowano 62 osoby, łącznie na terenie woj. 147 osób. W Olsztynie zakutych w kajdanki przewożono na teren bazy milicyjnej przy ul. Waryńskiego, skąd po kilku godzinach przetransportowano ich do ZK w Iławie. Po pewnym czasie część z nich została przewieziona do ZK w Kwidzynie, a pozostałych osadzono m.in. w Kielcach, Łupkowie, Rzeszowie-Załężu, Strzebielinku i Uhercach, kobiety w Darłówku i Gołdapi

Z Zarządu Regionu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie internowano śp. Andrzeja Bobera, śp. Stanisława Czyża, Andrzeja Gierczaka, Leszka Grucelę, śp. Leszka Lechowskiego, Tadeusza Lubaszewskiego, śp. Edmunda Łukomskiego, śp. Stanisława Mackiewicza, Krzysztofa Milczarka, śp. Waldemara Jerzego Nieczyperowicza, Wiesława Rondomańskiego, Stefana Ruchlewicza, Wiesława Wierzbowskiego, a także doradców prawnych, sędziego Józefa Lubienieckiego, mimo że chronił go immunitet sędziowski oraz prokuratora Stefana Śnieżkę.

Wspomnienia internowanych z Olsztyna

Internowani

Wspomina Marek Żyliński, sekretarz Zarządu Regionu w Olsztynie:

- Pierwszym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego, było przerwanie na kilkanaście minut przed północą łączności telefonicznej. Gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem kryjących się po rogach i zaułkach tajemniczych mężczyzn w kapeluszach. Od razu pomyślałem, że może SB szykuje jakąś prowokację. Kilka minut później milicjanci rozbili drzwi wejściowe na parterze. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem szpalery zomowców i tajniaków po cywilnemu. Po aresztowaniu wsiadłem do windy z pięcioma smutnymi panami. To była najdłuższa podróż windą w moim życiu. To wrażenie mam do dzisiaj, gdy odwiedzam budynek "Solidarności". Wylądowałem "na dołku" w Komendzie Wojewódzkiej Milicji.

Później były przesłuchania, zmuszanie do podpisania dokumentu o współpracy, straszenie bronią. Zostałem z kilkoma współwięźniami z celi wywołany do kąpieli. Rozebraliśmy się do naga, z kranów leciała lodowata woda. W pewnej chwili milicjant dał rozkaz, by wszyscy kryminalni wyszli. Zostałem sam z uzbrojonym milicjantem. Przypomniały mi się wydarzenia z 1970 r. W Gdańsku, gdzie studiowałem, słyszałem opowieści o rodzinach, które odnalazły zabitych bliskich rozebranych, w foliowych workach. Niektórych trudno było zidentyfikować. Moim jedynym marzeniem było wtedy, by jak najszybciej się ubrać, bo miałem nadzieję, że rodzina pozna mnie po ubraniu. To było straszne, spodziewałem się najgorszego.

Wspomina Wiesław Brycki, członek prezydium MKZ, później pracownik Komisji Interwencji Zarządu Regionu:

- Funkcjonariusze przyjechali przed północą. Wtargnęli do domu i kazali się ubierać. Jeden z nich poradził, by wziąć coś ciepłego. Pieniądze - mówił - nie przydadzą się, najwyżej papierosy. Żona była wtedy w piątym miesiącu ciąży, a mnie wywozili nie wiadomo dokąd. Nawet esbecy, którzy po mnie przyjechali, nie bardzo wiedzieli, co się dzieje. Oni dopiero u mnie w domu otworzyli jakieś koperty i przeczytali, że to stan wojenny. Wsadzili mnie do samochodu. Już sama jazda tym cholernym samochodem była straszna. Jechaliśmy koło cmentarza komunalnego przy ul. Poprzecznej - różne rzeczy przychodziły mi wtedy do głowy. Wysadzili mnie w jednostce milicyjnej na Zielonej Górce. Dopiero tam zobaczyłem innych ludzi. To była ulga - nie jestem sam. Od tej chwili wiedziałem, że będzie łatwiej. Straszne było za to odosobnienie. Nie mieliśmy żadnych informacji o tym, co się dzieje na zewnątrz, co z rodziną. Ta niepewność była najgorsza.

Wspomina Wojciech Ciesielski, współorganizator Solidarności na Warmii i Mazurach. Działacz KZ Solidarności w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie.

- 12 grudnia byłem do późna w siedzibie regionu "Solidarności" przy ul. Dąbrowszczaków. Do domu wróciłem przed północą. Kilkanaście minut później usłyszałem walenie do drzwi. - Otwierać, bo wyważymy drzwi! - krzyczeli. Wyjrzałem i zobaczyłem w wizjerze znajomą twarz milicjanta. Już wiedziałem, o co chodzi. Gdy wpadli do środka, odczytali standardową formułkę o zatrzymaniu z powodu "szczególnego niebezpieczeństwa" jakie stwarza moja osoba, kazali się ubrać i wyprowadzili z domu. Najbardziej przeżyła to żona. Pamiętam, jak mówiła do syna: - Zapamiętaj tych panów, którzy zabierają tatę.

Wpakowali mnie do wołgi, machali przed nosem karabinem, a ja byłem spokojny jak nigdy. Bałem się, ale siedziałem jak sparaliżowany. Tę podróż samochodem pamiętam jakby to było dziś. Wciąż mam przed oczyma ludzi, których spotkaliśmy po drodze, padający śnieg, ulice, którymi jechaliśmy. Ta droga była najgorsza. Jechaliśmy w stronę cmentarza komunalnego. - Wiozą do piachu - myślałem. Wyobraźnia podrzucała najgorsze myśli. Trafiłem do więzienia w Iławie. Na święta niespodziewanie wypuścili mnie i trzech innych kolegów. To była akcja propagandowa ze strony władz. Chcieli pokazać, jacy są dobrzy. Wypuszczali w całej Polsce, a po kilku dniach ludzie z powrotem wracali do więzienia. Nasze nazwiska, czyli osób, które wyszły z Iławy, opublikowała "Gazeta Olsztyńska". Byliśmy przedstawieni jako ci, którzy zaniechali swojej działalności. Radość nie trwała długo. W styczniu znowu wróciłem do Iławy. Ostatecznie wyszedłem w lipcu 1982 r. Z powodu słabego stanu zdrowia przewieziono mnie do szpitala.

Wspomina Anna Żurawek-Niszczak 13 i 14 grudnia 1981 r. współorganizowała akcję protestacyjną i strajk w OZOS.

- Otrzymałam informację, że funkcjonariusze ZOMO weszli do biura zarządu regionu NSZZ „Solidarność”. Wyszłam z domu około północy.  Zatrzymałam autobus, wówczas linia nr 10 kursowała do OZOS-u. Kierowca mnie podwiózł. Byli już tam niektórzy koledzy z komisji zakładowej. Podjęliśmy decyzję, że przystępujemy do strajku - opowiada. - Przygotowaliśmy plan działania i plakaty informujące o strajku. Wiedzieliśmy, że do domów nie ma już po co wracać. Ukryliśmy się na terenie zakładu.

- W poniedziałek od rana informowaliśmy pracowników, że przygotowujemy strajk. Przyłączyło się ok. 300 osób. Robiliśmy wszystko, żeby milicja nie miała pretekstu do użycia siły: zabraliśmy naszym pracownikom ostre przedmioty, noże, butelki. Gdy weszło ZOMO, próbowano nas przestraszyć: funkcjonariusze krzyczeli, bili pałkami w tarcze. Wyprowadzili nas o godz. 22. Za zorganizowanie tego strajku skazano mnie wraz z trzema kolegami na trzy lata więzienia. Oczywiście, że bałam się, ale wiedziałam, że muszę tam być. Nawet nie przeszło mi przez głowę, by iść do domu. To było poczucie solidarności z ludźmi, którzy tam pracowali. Jeszcze parę lat temu nie potrafiłam opowiadać o tym, jak wtedy było. Dziś wciąż przychodzi mi to z trudem.

Wspomnienie śp. Andrzeja Pawłowskiego: członek Komisji Interwencji MKZ, a później Zarządu Regionu:

- 13 grudnia byłem w Poznaniu, dlatego uniknąłem aresztowania. SB przyszło po mnie do domu, ale mnie nie zastali. Nie wiedziałem, co robić. W poniedziałek rano poszedłem normalnie do pracy. Zabrali mnie po dziewiątej. Do wieczora rozmawialiśmy w stylu "Panie Andrzeju, Pan chce naprawić Polskę i my chcemy, może więc razem byśmy to zrobili". O 18 puścili. Miałem donosić. Gdy następnego dnia nie pokazałem się w pracy, SB mnie zatrzymało. Zaczęło się straszenie, groźby, przesłuchania z bronią w ręku. Normalny człowiek nie mógł się wtedy nie bać. W czasie przesłuchań nogi się pode mną uginały. Wiedzieliśmy przecież, na co ich stać.

- Następnej nocy wywieźli mnie do Iławy. Do świąt rodzina nie miała żadnej informacji o mnie. Przy tej okazji nie mogę nie wspomnieć o osobie ks. Jana Obłąka, biskupa warmińskiego. Od początku próbował dostać się do nas, porozmawiać z nami. Przez kilka dni przyjeżdżał do Iławy i chodził dookoła obozu. Gdy prosił o widzenie z internowanymi, strażnicy odpowiadali mu, że tu takich nie ma. On jednak przyjeżdżał i wciąż prosił. Wpuścili go w niedzielę 9 stycznia. Siedzieliśmy w celi, gdy wszedł strażnik i krzyknął: - Chętni na mszę! Byliśmy tak zaskoczeni, że poszliśmy, tak jak staliśmy: brudni, nieogoleni. W czasie kazania biskup zaczął z nami rozmawiać i opowiadać, co się dzieje w kraju. Wtedy to było dla nas bardzo ważne.

Wspomina Władysław Kałudziński, 13 grudnia szeregowy członek KZ Solidarności w olsztyńskim Polmozbycie:

- Noc z 12 na 13 grudnia spokojnie spędziłem przed telewizorem. O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziałem się w niedzielę rano z radia. Próbowałem się skontaktować z kolegami, ale bezskutecznie. W poniedziałek poszedłem do pracy. To była smutna chwila. Kolega z zakładowej "Solidarności" pakował wszystkie rzeczy związane z działalnością związkową. Mówił, że to nie ma już sensu, że wszystko się skończyło. Aresztowano mnie dopiero pod koniec kwietnia. Zbliżała się rocznica Konstytucji 3 Maja. Szykowaliśmy się z tej okazji do złożenia kwiatów, więc władze wolały uniknąć demonstracji.

Z okresu internowania pochodzi wspomnienie, które zmieniło zupełnie moje życie. Gdy przebywałem w obozie dla internowanych w Kwidzynie, przeszedłem "ścieżkę zdrowia" - byliśmy pędzeni i bici przez szpaler milicjantów. Poszło o widzenia. Ze swoimi rodzinami mogliśmy się widywać w małym, ciasnym więziennym pomieszczeniu. Udało nam się przekonać komendanta obozu, by spotkania odbywały się na zewnątrz. W połowie sierpnia 1982 r. komendant zakazał nam widzeń na świeżym powietrzu. Nie chcieliśmy się na to zgodzić. Mimo zakazu 14 sierpnia - jak zwykle - przygotowaliśmy się do spotkania z naszymi najbliższymi na zewnątrz. ZOMO tylko na to czekało - przystąpiło do akcji. Od godz. 14 do 2 w nocy wyciągali nas z cel, pałowali, kopali. W wyniku zajść 80 osób zostało ciężko pobitych, 12 hospitalizowano. Między nimi byłem i ja. Po kilku dniach pobytu w szpitalu wróciliśmy do więzienia. Choć to my byliśmy ofiarami "ścieżek zdrowia", oskarżono nas o czynną napaść na funkcjonariuszy. Wyszedłem z więzienia w maju 1983 r., krótko przed wizytą Papieża w Polsce.

(na podstawie książek Zenona Złakowskiego „Solidarność olsztyńska w latach 1980-1989. Opisanie faktów” i „Solidarność olsztyńska w latach 1980-1989. Wspomnienia” oraz Witolda Gieszczyńskiego „Od narodzin Solidarności do Trzeciej Rzeczpospolitej. Przemiany społeczno-polityczne w woj. Olsztyńskim (1980-1989)” i artykułów z „Debaty” i „Wyborczej”.

OPERACJA „JODŁA”. INTERNOWANIE DZIAŁACZY OPOZYCJI W STANIE WOJENNYM

Do wprowadzenia stanu wojennego władze przygotowywały się niezwykle skrupulatnie. Tworzono listy osób przeznaczonych do internowania, z których najstarsza pochodzi z 28 października 1980 r., czyli z ponad roku przed ogłoszeniem stanu wojennego. Internowanie działaczy „Solidarności” i opozycji było jedną z najpoważniejszych operacji stanu wojennego. Nie była to akcja jednorazowa, przeprowadzano je przez cały rok 1982.

stan wojenny archiwum ipn 664613

Na listach osób przeznaczonych do internowania umieszczano nazwiska działaczy „Solidarności” (w tym również rolniczej), opozycjonistów z KOR, KPN, ROPCiO i innych organizacji niezależnych, zwalczanych przez władze.

Noc generała

Przeprowadzona w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. akcja internowań okazała się pełnym sukcesem reżimu. Zatrzymano większość składu obradującej w Gdańsku Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, a na terenie kraju zdecydowaną większość przewidzianych do internowania
osób. Pierwszej nocy było ich ponad 3 tys.; w pierwszym tygodniu wojny „polsko- -jaruzelskiej” zamknięto ponad 5 tys. osób (w tym ponad 300 kobiet).

Tylko nielicznym udało się uniknąć internowania. Ukrywali się m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis i kilkunastu działaczy lokalnych. To właśnie te osoby często bywały twórcami pierwszych podziemnych struktur opozycyjnych

Wspomnienia innych internowanych często brzmią podobnie. Znajdziemy w nich opisy wyłamywania przez milicjantów drzwi, zastraszania i bicia (również członków rodzin), demolowania mieszkań, opowieści o pozostawionych bez opieki dzieciach. Następnie zatrzymanych przewożono do komend MO. O ile milicjanci uczestniczący w nocnych zatrzymaniach zachowywali się różnie (zdarzały się nawet przypadki odmowy przeprowadzenia internowań), o tyle biorący udział w akcji „Jodła” funkcjonariusze SB nie mieli żadnych skrupułów. Powszechnie stosowali metodę zastraszania. Esbecy mówili internowanym, że pojadą „na białe niedźwiedzie”, czyli na Syberię. Niemal każdy transport
kierowany na wschód wzbudzał strach. Więzienne samochody nie miały okien i często cel podróży nie był znany przed dotarciem na miejsce.

W „internacie”

Wszystkie internowane osoby trafi ły do tzw. ośrodków odosobnienia. Początkowo było to 46 jednostek; a według danych CZZK do końca 1982 r. utworzono ich 52, ale z pewnością było ich więcej (według wstępnych obliczeń Grzegorza Majchrzaka nawet 67). Były to w zdecydowanej większości pawilony więzienne, przemianowane jedynie z nazwy na ośrodki odosobnienia. Powszechny był zwyczaj, że naczelnik miejscowego zakładu karnego zostawał jednocześnie komendantem ośrodka odosobnienia.

Tylko nieliczne „internaty” zlokalizowano w ośrodkach wczasowych. Warunki bytowe były tam zdecydowanie lepsze od więziennych.
Internowane kobiety trafiły do Gołdapi, a wybrani intelektualiści i doradcy „Solidarności” do wojskowego ośrodka wczasowego w Jaworzu. Odrębny status uzyskali Lech Wałęsa i Jan Kułaj, czyli przewodniczący „Solidarności” i „Solidarności” rolników. Byli oni przez ekipę gen. Jaruzelskiego traktowani jak więźniowie stanu. Odizolowano ich i przebywali „pod opieką” funkcjonariuszy Samodzielnej Grupy Ochronnej Biura Ochrony Rządu.

W pozostałych ośrodkach odosobnienia panowały gorsze warunki. W jednym z lepiej ocenianych przez władze więzienne internowani zastali taki oto obraz: „zostaliśmy umieszczeni w brudnych celach [...] i niemiłosiernie zimnych. Byli wśród nas ludzie chorzy, którym nie pozwolono zabrać żadnych leków [...]. Noce spędzaliśmy w celach, w których temperatura nie przekraczała 7 stopni, śpiąc w ubraniach pod dwoma kocami [...] na nasze żądanie ludzkiego traktowania zorganizowano demonstrację siły”.

Ta grupa i tak mogła mówić o szczęściu. W marcu 1982 r. w ośrodku odosobnienia w Iławie internowani domagający się przestrzegania przysługujących im praw zostali przez strażników pobici.

Wiadomo, że w pierwszym miesiącu stanu wojennego SB pozyskała do współpracy 866 internowanych, z czego 723 w charakterze tajnych współpracowników, 140 kontaktów operacyjnych oraz 3 konsultantów. Efektywność pozyskań przez SB była w tym czasie bardzo wysoka.

Z przytaczanego dokumentu wynika, że pozyskanie 866 osobowych źródeł informacji (OZI) było efektem przeprowadzenia przez esbeków 1045 tzw. dialogów operacyjnych; innymi słowy, 90 proc. takich „dialogów” kończyło się – według funkcjonariusza SB – sukcesem.

Ponadto w tym samym czasie SB założyła 650 spraw ewidencji operacyjnej dotyczących osób objętych akcją „Klon” (podejrzewane o „wrogą” działalność). Wydaje się, że przez kolejne miesiące liczby te znacząco nie wzrosły, aczkolwiek trzeba sobie uzmysłowić, że esbecy zakwalifikowali około 15 proc. internowanych jako swoje osobowe źródła informacji.

Do liczb tych należy pochodzić jednak ostrożnie. Warunki istniejące w „internacie” (izolacja, tęsknota za rodziną, stan niepewności, niekiedy stany depresyjne itp.) sprzyjały deklaracjom o współpracy, a esbecy skrzętnie wykorzystywali chwile słabości.

Jednak pozyskania w warunkach ekstremalnych, a takimi były ośrodki odosobnienia, rzadko owocowały naprawdę cennymi werbunkami. Część internowanych, gdy tylko opuściła ośrodek odosobnienia, nie podejmowała dalszych kontaktów z SB.

Bilet w jedną stronę. Emigracja niepokornych

Ludzie namawiani przez funkcjonariuszy SB do wyjazdu stawali przed jedną z najważniejszych decyzji w życiu. Jeden z internowanych opisywał to tak: „[...] od dłuższego już czasu trwa w obozie dyskusja nad kwestią ewentualnych wyjazdów zagranicznych. Coraz więcej osób rozważa tę możliwość. Mają nadzieję, że tą drogą uzyskają zdjęcia nakazu internowania.

Na tym tle wyraźnie zarysowały się dwa przeciwstawne stanowiska: jedni – których jest zdecydowana większość – w ogóle nie widzą swego życia z dala od Polski, drudzy, przewidując długotrwały okres stanu wojennego, uważają, że wyjeżdżając z kraju, osłabi się nacisk społeczeństwa na uwolnienie internowanych, co ułatwi władzy wyjście z tej trudnej Osoby, które zdecydowały się na emigrację, otrzymywały de facto bilet w jedną stronę (w paszporcie organy paszportowe MSW umieszczały zapis: „prawo jednokrotnego przekroczenia granicy”).

Z Olsztyna wyemigrowało kierownictwo Zarządu Regionu i wielu jego członków m.in.: przewodniczący Zarządu Regonu  i wiceprzewodniczący Komisji Krajowej śp. Mirosław Krupiński (zmarł w Australii 28.08.2012,), wiceprzewodniczący Andrzej Bober (zmarł w USA), wiceprzewodniczący Stanisław Mackiewicz (do USA, powrócił do Olsztyna na kilka lat przed śmiercią, zmarł 23 grudnia 2020 roku), Edmund Łukomski, przewodniczący MKZ, później  członek ZR (zmarł w Kanadzie 11.08.2011r), Waldemar Nieczyporowicz - szef Komisji Interwencji (zmarł w Kanadzie 4 V 2011).

Według danych przytaczanych przez Dariusza Stolę i Andrzeja Paczkowskiego do końca 1982 r. (a więc w okresie istnienia ośrodków odosobnienia) wnioski o umożliwienie wyjazdu złożyło 1387 internowanych; na wyjazd zdecydowało się jednak znacznie mniej. Paszporty pobrało jedynie 921 osób, a dokumenty MSW podają różne liczby wjeżdżających (300–500 osób). Według Systemu Ewidencji Ruchu Paszportowego (SERP) prowadzonego w MSW do 25 listopada 1983 r. kraj opuściło 770 internowanych wraz z 1442 członkami rodzin, z czego zdecydowana większość wybrała jako miejsce docelowe USA (237 osób), RFN (158) oraz Francję (154)26. Władze z ulgą pozbywały się „wrogiego elementu” i zgodnie z poczynionymi obietnicami niemal wszystkie wnioski o wyjazd rozpatrywane były pozytywnie. Dane Biura

Paszportów MSW mówią o 96 proc. pozytywnych decyzji dotyczących internowanych. Jest to o tyle zaskakujące, że w kategorii określonej przez władze jako „opozycyjni działacze polityczni” odsetek ten wynosił jedynie 64,8 proc.27 Jak znaczna była to strata dla podziemnej „Solidarności”, obrazują poniższe liczby: zgodę na wyjazd uzyskało 36 członków Komisji Krajowej, 229 (wedle danych Biura Paszportów
MSW – 299) członków zarządów regionów i 527 członków komisji zakładowych (wedle danych Biura Paszportów MSW – 741). Ponadto dane Biura Paszportów MSW mówiły o wyjeździe 46 rolników zaangażowanych w działalność związkową oraz 61 członków Konfederacji
Polski Niepodległej, 35 osób związanych z KSS „KOR” oraz 33 związanych z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów.
* * *
Ostatnie osoby opuściły ośrodki odosobnienia w przeddzień świąt Bożego Narodzenia 1982 r. Do tego czasu przewinęło się przez nie 8728 mężczyzn i 1008 kobiet. Jednak nie wszyscy zostali zwolnieni do domów. Niektórym władze zmieniły internowanie na tymczasowe aresztowanie i pozostawiły ich w więzieniach do czasu procesu. Nie była to mała liczba. Taki zabieg zastosowano wobec 424 osób, m.in. Andrzeja Gwiazdy, Seweryna Jaworskiego, Karola Modzelewskiego, Grzegorza Palki, Andrzeja Rozpłochowskiego, Jana Rulewskiego oraz
Mariana Jurczyka. Wymienioną grupę oskarżono o „próbę obalenia ustroju Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”. Ostatecznie śledztwo zostało umorzone na mocy amnestii z 21 lipca 1984 r

GRZEGORZ WOŁK, IPN

13 grudnia przypada 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.

Tego dnia w Kościele w Polsce obchodzony jest dzień modlitw za ofiary tego czasu. W archidiecezji warmińskiej msza św. w tej intencji zostanie odprawiona w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie o godz. 16.00.

W całej Polsce organizowana jest też akcja "Światło Wolności", polegająca na postawieniu w oknie swoich domów/mieszkań zapalonych świec dnia 13 grudnia br. o godz. 19:30, co ma być bezpośrednim nawiązaniem do historycznych gestów św. Jana Pawła II oraz Ronalda Reagana, Prezydenta Stanów Zjednoczonych, którzy pamiętnego 13 grudnia 1981 r. w ten właśnie sposób – w Pałacu Apostolskim oraz w Białym Domu, wyrazili swój sprzeciw wobec polityki władz komunistyczny w Polsce.

(oprac. sa)

  • Click to enlarge image Brysiak Encyklopedia.jpg Roman Brysiak z OZGraf Roman Brysiak z OZGraf
  • Click to enlarge image Encyklopedia Pani Brysiak.jpg
  • Click to enlarge image Lubieniecki Koziol Encyklopedia.jpg od lewej Józef Lubieniecki i Wojciech Kozioł od lewej Józef Lubieniecki i Wojciech Kozioł
  • Click to enlarge image Solidarnosc Olsztyn 1980 81.jpg
  • Click to enlarge image Stan wojenny Warmia Mazury.jpg
  • Click to enlarge image Stan wojenny statystyka.jpg
  • Click to enlarge image ZK Ilawa.jpg
  • Click to enlarge image Zurawek Encyklopedia.jpg Anna Żurawek-Niszczak, w tle Jarosław Lipka Anna Żurawek-Niszczak, w tle Jarosław Lipka
  • Click to enlarge image wspomnienia internowanych.jpg
  •  
View the embedded image gallery online at:
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/region.html?start=80#sigProId02e0fb1dd7

Czytaj więcej: "13 grudnia Solidarność została rozbita i zabita. I to rozbicie trwa do dzisiaj"

Komentarz (22)

Piotr Opaczewski zostanie nowym wicewojewodą warmińsko-mazurskim

Szczegóły
Opublikowano: środa, 24 listopad 2021 22:07

Elbląski radny Piotr Opaczewski nominację otrzyma w czwartek w Olsztynie - poinformował portEL.pl.

Nominacja Piotra Opaczewskiego na wicewojewodę to wynik porozumienia koalicyjnego PiS i Partii Republikańskiej, której Piotr Opaczewski jest członkiem i współzałożycielem. Jest też koordynatorem Partii Republikańskiej i Stowarzyszenia Republikanie w województwie warmińsko-mazurskim. Działał również w Porozumieniu Jarosława Gowina, którego koalicjantem była Partia Republikańska.

Piotr Opaczewski ma 42 lata. Karierę zawodową zaczynał jako dziennikarz "Gazety Wyborczej", od lat działa w branży oświetleniowej, jest wspólnikiem elbląskiej firmy z tej branży. W 2018 roku zdobył mandat radnego Rady Miejskiej w Elblągu (849 głosy), startował z listy PiS. Pracował w komisji finansowo-budżetowej oraz komisji regionalnej i promocji miasta. W czwartek w Olsztynie odbierze nominację na wicewojewodę warmińsko-mazurskiego, a to oznacza, że jego mandat radnego wygaśnie.

Piotr Opaczewski przejmie zwolniony fotel przez Aleksandra Sochę, który, jako członek partii Gowina "Porozumienie", podał się do dymisji, po odejściu Jarosława Gowina ze Zjednoczonej Prawicy.

Ostatnią osobą z Elbląga, która pełniła funkcję wicewojewody warmińsko-mazurskiego, była Grażyna Kluge (w czasie rządów PO i PSL). Z Elbląga pochodzi też obecny wojewoda Artur Chojecki. A wicewojewodą jest pasłęczanin Sławomir Sadowski.

Kontrkandydatką Opaczewskiego była Ewa Kunda, dyrektorka Zarządu Zlewni w Giżycku (Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie) zgłoszona przez szefa Zarządu PiS na Warmię i Mazury Jerzego Szmita i posła Wojciecha Kossakowskiego z Ełku.

(sa)

Czytaj więcej: Piotr Opaczewski zostanie nowym wicewojewodą warmińsko-mazurskim

Komentarz (23)

Więcej artykułów…

  1. Bracia Karnowscy wspierają Szmita, łączy ich senator Bierecki. Jaka jest rola Semeniuk?
  2. „Kosmiczna” Semeniuk spotkała się 8.11. z działaczami PiS w Olsztynie

Strona 21 z 219

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20
  • 21
  • 22
  • 23
  • 24
  • 25
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Panie Wójcie, czy zna Pan osobę, która sprzedała ziemię na ten cel?
Już w lutym Lidl ma uzyskać zg...
1 godzinę temu
Czynem barbarzyńskim jest tolerowanie obecności tego potwora !
Prof. Michalski: "Rozbiórka by...
2 godzin(y) temu
Remanent- oprócz odłożonej sprawy z BB, pozostała jeszcze jedna kwestia, a mianowicie cena chleba. Awatar, awatara któregoś gościa twierdził, za Donal...
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
3 godzin(y) temu
D pani P. wysłano kiedyś list by powiedziała dobre słowo, wsparła inicjatywę rozbudowy infrastruktury biednej szkoły, by dzieci miały lepszy start... ...
Pytania do poseł Pasławskiej w...
4 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
10 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Aktywne Mazury skarżą TVP do s...
10 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna
  • Już w lutym Lidl ma uzyskać zgodę na budowę Centrum Dystrybucyjnego pod Gietrzwałdem
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.