Jak zatrzymać erozję polskiej sceny politycznej
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 03 styczeń 2023 09:27
- Zbigniew Lis
„Nie wytrzymuję dziś atmosfery nienawiści i podstępu, nie wytrzymuję hipokryzji i faryzeizmu – jeśli zauważam je nie u wroga, a u tych, których miałem (...) za towarzyszy walki.” Jan Józef Lipski w liście do I Krajowego Zjazdu NSZZ „Solidarność” 1980 r.
Przed nami 2023r., w którym Polacy urządzą sobie polityczne piekło przed wyborami do parlamentu. Ich stawka jest ogromna i obydwie strony o tym wiedzą, bo albo PiS, albo PO rozpadną się po przegranych wyborach. Politycy PiS i ich pociotki są boleśnie świadomi tego, że ich eldorado chyba skończy się w 2023r. i stąd ta np. anarchia w obecnym rządzie. Ci, którzy mogą, próbują zapewnić sobie ciepłe synekury – jak na przykład J. Kurski na posadzie w Banku Światowym w USA, gdzie pewnie wystąpi o azyl polityczny za działalność w TVP.
Moim zdaniem PiS może zdobyć największe poparcie, ale bez liczącego się koalicjanta, wyższe będzie łączne poparcie dla partii opozycyjnych liberalno-lewicowych i to one utworzą nowy rząd.
Będzie to rok przełomowy dla obecnego polskiego systemu politycznego, który jest pogrążony w głębokim kryzysie, począwszy od 2005r. Wtedy to, wedle sondażu OBOP, aż 74% Polaków liczyło na powstanie koalicji PiS – PO, która miała szansę na rozpoczęcie i przeprowadzenie prawdziwej oraz głębokiej reformy naszego państwa. A tak, przez ponad 30 lat nie zbudowaliśmy państwa, które normalnie by funkcjonowało, na miarę naszych dużych możliwości. Otrzeźwieniem nie była nawet tragiczna katastrofa smoleńska w 2010 r., która powinna w końcu nauczyć elitę władzy, że procedury są właśnie od tego, by ich przestrzegać, a nie, by je łamać. Niestety nawet to było za mało.
Nie znając szczegółów prowadzonych wówczas rozmów, trudno dzisiaj definitywnie rozstrzygnąć, jak rozkłada się odpowiedzialność za fiasko tej koalicji. Po podwójnym zwycięstwie wyborczym, to PiS był stroną silniejszą i mógł sobie pozwolić, mając stanowisko prezydenta RP i premiera, na znacznie dalej idące ustępstwa w stosunku do PO. Tym bardziej, że PO groziła marginalizacja w polityce z chwilą, gdy nie otrzymała ona stanowiska marszałka Sejmu.
Dzisiaj wiemy na pewno, że reformy zacząć należało od zmiany konstytucji RP, ponoć zemsty komunisty prezydenta A. Kwaśniewskiego na „Solidarności”. Mimo, że ostatnie spotkanie J. Kaczyńskiego i D. Tuska w sprawie utworzenia ww. koalicji, zorganizował w 2005r. metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski, szansy takiej nie wykorzystano. Niedoszli koalicjanci zamienili się w głównych wrogów politycznych i rozpoczęli wojnę polsko-polską, której fatalne skutki i efekty widać na przestrzeni ostatnich 17 lat rządów PO i PiS.
Świadczy o tym chociażby najnowszy sondaż nt., który polityk zrobił najgorsze wrażenie i był najgorszy w 2022r. Ponad połowa respondentów wskazała na J. Kaczyńskiego z PiS (28,1%) i D. Tuska z PO (26,4%)
Patrząc z perspektywy czasu, to wszystko zaczęło się jednak wcześniej, bo już w 1987r. czyli w czasach PRL, gdy D. Tusk wypowiedział słynne słowa, że „Polskość to nienormalność". Później obecny lider PO przyczynił się do obalenia rządu Jana Olszewskiego, a po 30 latach od tego zdarzenia, a sposób hańbiący oznajmił, że jest „bardzo dumny” ze swej roli w tzw. „nocnej zmianie ww. rządu”. Natomiast rząd premiera J. Olszewskiego określił mianem „dzisiejszego PiS-u”.
W tragicznej katastrofie Smoleńskiej odegrał również kompromitującą rolę, najpierw podczas organizacji przebiegu delegacji państwowej na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim do Katynia, a później oddając Rosji śledztwo w sprawie zbadania jej przyczyn.
Będąc premierem RP, uciekł do Rady Europy dla kasy, gdzie w hańbiący sposób reprezentował interesy Polski jak jej przewodniczący. Obecnie nic się nie zmieniło, nadal występuje przeciwko Polsce, realizując wytyczne Niemiec w UE, co korzystne jest dla PiS i R. Trzaskowskiego, jego konkurenta z PO.
Ostatnio szef PO pogrążył się całkowicie w szaleństwie informując o "największej aferze XXI w. w Polsce". "Wszyscy pewnie myślicie, że Arabowie robią najlepsze interesy na swoich polach naftowych. Nie, oni zrobili najlepszy interes na Polsce, przez tych durniów z PiS. Oni sprzedali im udziały w Rafinerii w Gdańsku za niewiele ponad miliard złotych, którym się to zwróci w niecały rok".
Rozjuszenie i poziom ignorancji totalnej opozycji trwa w najlepsze. Otóż G. Morawska-Stanecka, wicemarszałek Senatu i wiceprezes partii Wiosna R. Biedronia, również odleciała i kpi z D. Tuska, mówiąc publicznie, że to polityk światowej klasy i mąż stanu. Na dowód tego, sensacją przed świętami Bożego Narodzenia, było przyznanie D. Tuskowi ochrony osobistej przez Służbę Ochrony Państwa, która prawnie mu nie przysługuje, no chyba, że za jego „zasługi” dla Polski ?.
Podtekstów w tym jest kilka, albo w obawie przed zemstą PO na PiS (zapowiedzi delegalizacji partii i więzienia dla jej członków), po wygraniu przez nią wyborów, albo kontrola szefa PO i inwigilowanie jego otoczenia. Tego nie wymyśliłby nawet reżyser S. Bareja, ale M. Kamiński minister SWiA, to przecież zasłużony konspirator antykomunistyczny. Mówiąc tak pompatycznie, zamiast dialogu, argumentów, braterstwa i pokoju dla Polski, jak przystało niby „mężowi stanu”, wystarczyłoby skończyć z kiczem i obrażaniem oraz prowokacją milionów Polaków lub zatrudnić prywatną ochronę na koszt PO.
Podstawowym źródłem licznych patologicznych zjawisk w naszym życiu politycznym, administracji publicznej i w sferze gospodarczej oraz obyczajowej, jest bez wątpienia, specyfika polskiej kultury narodowej i społecznej, ukształtowanej w naszej historii oraz w wyniku przekształceń ustrojowych.
Mam tu na myśli 123 lata zaborów, o różnej specyfice i kulturze trzech zaborców oraz 45 lat okupacji sowieckiej i jej ideologii komunistycznej. Obecnie od 2004r. mamy supremację UE oraz nie przestrzeganie w niej zasad suwerenności, solidarności i równości wobec wszystkich państw członkowskich.
W wyniku tego, z pokolenia na pokolenie, umacniał się wśród Polaków zmysł antypaństwowy, wszystkie nakazy i dyrektywy tworu państwowego były dla nas złem, których nie akceptowano, a celem było natomiast ich obejście i kombinowanie, wg zasady – „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie lub Polak potrafi”.
Ponadto zachłyśnięto się wolnością i kulturą zachodnią, odchodząc od wiary, kultury, tożsamości i naszych tradycji. Dlatego nie wykształcił się wśród Polaków szacunek do własnego państwa, autorytetu i hierarchii oraz wiary. Dotyczyło to także reguł demokratycznego współdziałania, w formie nawet zażartej dyskusji na argumenty, ale zawsze, co najważniejsze, w poczuciu priorytetu naszego państwa. Jeszcze całkiem niedawno pojęcia „ojczyzna”, „naród” i „patriotyzm”, były niemal dla wszystkich pojęciami najważniejszymi i nie wymagały dodatkowych uzasadnień, ani definicji.
Obecnie jednak, niemalże na naszych oczach, przestały być oczywiste i jest chyba pilna potrzeba wypracowania „nowego języka” w tym zakresie, w dobie globalizacji, internetu, konsumpcji i Facebooka.
Może, gdy władzę w Polsce przejmie nowe pokolenie z prawdziwymi liderami, a nie kacykami partyjnymi, wtedy przywróci ono podmiotowość społeczeństwa, odpartyjni państwo i media oraz zlikwiduje gabinety polityczne w urzędach, itp. Polacy jako naród, staną się ponownie wielką wspólnotą, jak za czasów ok. 10 milionowego ruchu społecznego Solidarność´80, którego etosu obecnie należy bezwzględnie bronić. On przecież powstał na wartościach, tak bardzo szczególnych i znaczących dla naszej najnowszej historii.
Dlatego wszystkie ręce na pokład i w nowym roku, Prezydent RP i wszystkie gremia, nie tylko patriotyczne, powinny wystąpić z apelem przed najważniejszymi wyborami parlamentarnymi od 1989 r., odrzućmy zasadę – „ nie idę na wybory bo nic się nie zmieni, nie wychylać się, nie odróżniać się, iść za modą i duchem czasu”. Polacy w chwili zagrożenia ojczyzny, zawsze byli mądrym narodem. Weźmy więc udział w wyborach, a później zacznijmy budować nową Polskę, ale nie tak jak po 1989r.
Jak powiedział św. papież Jan Paweł II – „Jedność i harmonia narodu jest wartością bezcenną. Anomalia w Polsce i Europie jeszcze bardziej się pogłębią, jeśli zapomnimy, że ich jedność to w o wiele większej mierze jedność duchowa, niż polityczna. Muszą one odzyskać fundamentalne poczucie własnej tożsamości”.
Zacznijmy więc od refleksji, stosownych działań i pozytywnych odpowiedzi, na ważne i aktualne pytania „w kwestiach państwowych i narodowych”, a nie partyjnych. Trochę wyszło pompatycznie, ale takie mamy czasy.
Zbigniew Lis
2 stycznia 2023r.
Czytaj więcej: Jak zatrzymać erozję polskiej sceny politycznej