Ambasador Rosji, Sergiej Andrejew złożył w niedzielę 18 lutego wieniec w miejscu usuniętego pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. „Morderca” – krzyczeli w jego kierunku Ukraińcy i Polacy z Pieniężna – poinformowała WP.pl
Ambasador Rosji wyjaśnił, że przyjechał, aby złożyć kwiaty w miejscu, gdzie generał Czerniachowski został śmiertelnie ranny 79 lat temu, (ale nie został tam pochowany (przypis A.Socha, pochowany był najpierw w Wilnie, a po odzyskaniu przez Litwę niepodległości jego ciało przeniesiono do Moskwy – przypis A.Socha)
Pomnik postawiony w 1970 roku został usunięty w 2016 roku. Batalia władz miasta o jego usunięcie trwała 3 lata (2014-2016). Ostro protestowała Moskwa. W jego miejsce postawiono 18 sierpnia 2023 roku krzyż wraz z tablicą poświęconą "Ofiarom I i II wojny światowej. Ofiarom nazizmu i komunizmu".
– Pomnik został zburzony (…) ale przyjeżdżamy tutaj każdego roku w dzień pamięci Czerniachowskiego – powiedział Andrejew, któremu towarzyszyła ok. 20-osobowa grupa Polaków, w tym lider partii "Zmiana" Mateusz Piskorski.
Zgromadzeni na placu przedstawiciele mniejszości ukraińskiej i Polacy z okolic Pieniężna krzyczeli do Andrejewa: "ubijca" (tj. morderca), "umyj ręce z krwi", "nie chcemy Putina", "nie zabijajcie ukraińskich dzieci", "hańba". Do towarzyszących Andrejewowi Polaków krzyczeli "zdrajcy", "wypadają wam ruble z kieszeni", "agenci". Protestujący śpiewali m.in. hymn Ukrainy, ludowe piosenki, puszczali z głośników współczesne antyrosyjskie utwory.
Andrejew czcił pamięć o "bohaterze, również Ukrainy"
Ambasador Andrejew zapytany przez PAP, czy nie uważa swojego zachowania za prowokacyjne powiedział, że "nie, bo czci pamięć bohatera".
– A propos, również bohatera Ukrainy. Bo jest pochodzenia ukraińskiego i na Ukrainie jest uczelnia wojskowa imienia Czerniachowskiego. No i tak na prawdę jestem pewien, że polski naród ma powody do wdzięczności Czerniachowskiemu. To były Prusy Wschodnie, to nie było terytorium Polski (…) Dzięki decyzji kierownictwa Związku Radzieckiego (to jest Polska – PAP)" – powiedział Andrejew. Nie zareagował na uwagę PAP, że Pieniężno leży na Warmii, która przez 300 lat należała do Polski.
Poproszony o skomentowanie towarzyszącego mu protestu ambasador powiedział: "Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że są tutaj ludzie, którzy wolą banderowców, niż wyzwolicieli Polski".
"Jesteśmy pewni zwycięstwa"
Zapytany, czy nie jest mu przykro, jak słyszy wyzwiska, Andrejew powiedział, że "jest przykro, że mamy taki czas w naszych stosunkach, ale jesteśmy pewni naszej prawdy i naszego zwycięstwa". – I (zwycięstwa - PAP) w 1945 i teraz w tej sytuacji, i w przyszłości. Rosja zawsze zwycięża. Specjalna operacja wojskowa skończy się naszym zwycięstwem w Donbasie, Noworosji i na Ukrainie – powiedział Andrejew.
Gen. Czerniachowski to kat Wileńszczyzny i Suwalszczyzny
Generał Czerniachowski brał udział w likwidowaniu struktur okręgu wileńskiego Armii Krajowej, która była siłą zbrojną legalnego rządu RP na uchodźstwie, a następnie zorganizował obławę augustowską.
Po zdobyciu Wilna 13 lipca 1944 roku (od 6–7 lipca o miasto walczyły oddziały Armii Krajowej o liczebności 5,5 tys. żołnierzy, a następnego dnia, 8 lipca, do walki włączyły się oddziały radzieckie) władze radzieckie nakazały oddziałom AK opuścić miasto i zgromadzić się na skraju Puszczy Rudnickiej. Wtedy doszło do rozmowy gen. Iwana Czerniachowskiego z płk. Aleksandrem Krzyżanowskim w sprawie dozbrojenia oddziałów AK bez żadnych warunków politycznych, na które to generał wyraził zgodę.
Podstępem wezwani 16 lipca na odprawę do budynku dowództwa Frontu Białoruskiego komendant ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”, ppłk. Lubosław Krzeszowski, szef sztabu mjr Teodor Cetys „Sław” oraz ppłk Adam Szydłowski zostali rozbrojeni i aresztowani. 17 lipca 1944 w ramach tajnej operacji przeprowadzonej przez gen. Iwana Czerniachowskiego wraz z gen. Iwanem Sierowem, przysłanym przez NKWD, rozbrojono także i wywieziono w głąb ZSRR oficerów Armii Krajowej zgromadzonych w Boguszach dla dalszych rozmów. W tej sytuacji reszta zgromadzonego na skraju Puszczy Rudnickiej wojska polskiego, na rozkaz nowego dowództwa, miała przedzierać się lasami na Grodno i Białystok. Armia Czerwona zorganizowała natychmiast pościg za nimi, w wyniku którego pojmano 5 tys. osób.
Żołnierze Armii Krajowej odmawiali wstępowania do Armii Polskiej pod dowództwem gen. Zygmunta Berlinga, rozbrojenia i rozwiązania struktur oraz negowali fakt włączenia Wileńszczyzny w granice Związku Radzieckiego.
Następnie 3. Front Białoruski wziął udział w „Obławy augustowskiej” największa zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej. Podczas obławy zatrzymano 7049 osób, z których po przesłuchaniu (tzw. filtracji) 5115 zostało wypuszczonych. Aresztowanych Litwinów przekazano organom NKWD LSRS. 592 Polaków nigdy nie wróciło do domów – zostali zamordowani i pochowani w nieznanym miejscu.
Zdjęcie ze strony Ambasady Rosji
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość