Czy Tusk dążył, przy pomocy Hołowni, do zamachu stanu?
- Szczegóły
- Opublikowano: środa, 16 lipiec 2025 07:14
- Adam Jerzy Socha
W tekście w czerwcowej „Debacie”, poświęconej wyborom prezydenta RP, napisałem, że „Giertych et consortes nakręcają spiralę histerii”, ale przed zesłaniem tekstu wyciąłem ciąg dalszy zdania „i będzie nakręcał aż doprowadzi do wybuchu wojny domowej”. Wyciąłem, żeby „nie wykrakać”.
Wojna domowa jeszcze na słowa...
Jednak po ukazaniu się „Debaty” z wielu stron padło, że sytuacja eskaluje w kierunku wojny domowej. Wiceprezes PSL, europoseł Adam Jarubas w PolsatNews wprost powiedział: „kwestionowanie wyniku wyborów prezydenckich prowadzi do wojny domowej”. Do podobnego wniosku doszedł prof. Antoni Dudek: „Zderzenie mitu sfałszowanych wyborów z mitem smoleńskim prowadzi w kierunku wojny domowej, mówię to z pełnym przekonaniem”, Miłosz Lodowski (podcast „Chłodnym okiem”) stwierdził, że „premier Donald Tusk prowadzi wojnę hybrydową z państwem polskim”.
Wyważony Aleksander Hall w komentarzu dla „Rz” napisał: „bardzo niebezpiecznym zjawiskiem jest podważanie zaufania do wyników wyborów bez mocnych merytorycznych podstaw dla ich kwestionowania. (...) Mam nadzieję, że w niczyjej głowie nie rodzi się realny plan zablokowania objęcia urzędu przez Karola Nawrockiego. Bieg spraw w Polsce mógłby wówczas wymknąć się spod wszelkiej kontroli”. Jak już wiemy, taki plan powstał…
Jan Rokita w „Kanale Zero” powiedział, że lekceważył całą wrzawę do momentu, gdy sondaż pokazał, iż 49% społeczeństwa wierzy, że wybory zostały sfałszowane a 51% domaga się ponownego przeliczenia wszystkich ponad 20 mln głosów. To potwierdziło, że operacji premiera Donalda Tuska, min. Adama Bodnara i posła Romana Giertycha, zakwestionowania wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta RP, okazała się skuteczna.
Wymieniłem w tej trójcy jako pierwszego premiera Tuska, gdyż w pełni zgadzam się z Hallem, że „występujący w roli podżegaczy politycznej awantury, niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej, a zwłaszcza Roman Giertych, musi działać co najmniej z przyzwolenia premiera Donalda Tuska”. Tusk posługuje się w tej akcji Giertychem, tak jak za pierwszego swego premierostwa używał do „mokrej roboty” Palikota.
„Podważanie wyniku wyborów to cios w serce demokracji”
Na nic zdały się opinie autorytetów i ekspertów w żaden sposób nie związanych z PiSem, że wybory nie zostały sfałszowane i że ich sfałszowanie nie jest po prostu w polskim systemie wyborczym możliwe. Tak stwierdzili m.in.: prof. Marcin Matczak, który głosował na Rafała Trzaskowskiego i jest przekonany, że wybór Karola Nawrockiego jest dla Polski zły, powiedział stanowczo:
„wybory nie zostały sfałszowane” i dodał: „Podważanie zaufanie do instytucji wyborczych, do państwa, to cios w samo serce demokracji. Demokracja to ustrój, w którym można bezpiecznie przegrać i wygrać ponownie. Ale jak uważa się że nie możemy oddać władzy, bo tamci zlikwidują demokracje, więc sami likwidujemy demokrację. Składajcie protesty, ale nie osłabiajcie demokracji, nie grajcie w grę Kaczyńskiego. Nie mamy dowodów na to, że wybory zostały całościowo sfałszowane”.
Wybitny ekspert ds. prawa wyborczego prof. Jarosław Flis, w rozmowie z „Rz”, zaznaczył, że nie istnieją żadne przesłanki do anulowania wyników. „Polska od 20 lat jest w absolutnej czołówce transparentności wyborów i sprawności informatycznej systemu wyborczego. Co więcej, wybory są organizowane z szacunkiem dla całego procesu” - podkreślił Flis i dodał:
„Cały problem z domniemanymi oszustwami bierze się stąd, że polaryzacja polityczna przejawia się w retorycznej demonizacji drugiej strony. Obydwie strony sporu politycznego są głęboko przekonane, że ci drudzy nie oddadzą władzy”.
Dziennikarki lewicowo-liberalnego OKO.press Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka w komentarzu politycznym OKO.press apelowały o opamiętanie: „Ludzie, w takim fałszerstwie musiałyby uczestniczyć tysiące osób, a w każdej komisji jest co najmniej kilka osób reprezentujących różne komitety wyborcze”.
"Szurskie teorie spiskowe"
Lider partii Razem, poseł Adrian Zandberg z mównicy sejmowej podziękował członkom komisji wyborczych za ich ofiarna pracę na rzecz demokracji:
„W Polsce jest ponad 32 tysiące komisji wyborczych i ponad 260 tysięcy ludzi, którzy w tych komisjach ofiarnie, często do późnych godzin nocnych, uczciwie pracowali, licząc głosy. Tym ludziom należy się od Wysokiej Izby szacunek i podziękowanie, a nie sianie "szurskich teorii spiskowych", których nie powstydziłaby się komisja pana Macierewicza!”
Zandberg skrytykował także głosy sugerujące, by nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego: „Słyszę także — niestety również z ust posłów zasiadających w tej sali — zupełnie szaleńcze scenariusze, żeby nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego. Chcę powiedzieć bardzo jasno, że ze strony partii Razem nie będzie zgody na wywracanie porządku konstytucyjnego, a demokracja koniec końców zawsze polega na tym, żeby zgodzić się i uszanować taki wynik wyborów, także wtedy, kiedy to nie my je wygrywamy. Polska to jest coś więcej niż wasza i ich wojenka” — dodał.
„Dowód” dr Kontka na sfałszowanie wyborów
Sensację w obozie rządowym wzbudziła ekspertyza ekonomisty dr. Krzysztofa Kontka, który w SGH zajmował się analizą ocen jurorów w konkursach artystycznych. Jego zdaniem do błędów mogło dojść nawet w 1482 obwodowych komisjach wyborczych, co mogło przełożyć się na 315-487 tys. głosów na korzyść Karola Nawrockiego. Publikacja ta została szeroko nagłośniona w mediach. W Wyborczej na Kontka powołała się m.in. Dominika Wielowieyska, domagając się powtórzenia liczenia głosów we wskazanych przez niego komisjach. Rewelacje Kontka nagłośniła też TVN24 i TVP, w rozmowie z braćmi Siekielskimi. Na jego „ekspertyzę” powoływali się znani politycy, tacy jak Ryszard Kalisz, członek PKW. Dało to sekcie Giertycha nowego paliwa.
Natomiast świat naukowy zdyskredytował metodologię dr Kontka, a była macierzysta uczelnia odcięła się od niego.
W raporcie wykonanym na zlecenie Fundacji Batorego pt. "Fałszerstwa czy fałszywe alarmy?” dr hab. Dominik Batorski z Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr. Piotr Szulc z Danetyka.com, stwierdzili: „w Polsce 1 czerwca nie doszło do sfałszowania wyborów prezydenckich”. Badacze zauważyli, że choć pojawiły się "błędy w liczeniu głosów - część z nich została potwierdzona przez Sąd Najwyższy", to "miały charakter incydentalny i nie świadczą o istnieniu zorganizowanego fałszerstwa". W raporcie podkreślono, że "rzetelność procesu liczenia głosów i raportowania wyników nie została naruszona w stopniu, który mógłby podważyć legitymację wyborczego rozstrzygnięcia".
Do takiego samego wniosku doszli w swojej ekspertyzie, wykonanej na zlecenie Prokuratury Krajowej, dr. Jacek Haman i dr. Andrzej Torója, profesorowie SGH. Ich zdaniem anomalie wystąpiły w sumie w 296 komisjach. Haman podkreśla, że błędów na korzyść Karola Nawrockiego jest więcej (4 tys. 319 głosów w 78 komisjach), ale są też błędy w drugą stronę, czyli głosy „odjęte" Nawrockiemu (2 tys. 897 głosów w 67 komisjach). Ale te anomalie nie mają żadnego znaczenia dla ostatecznego wyniku wyborów.
Cytowani Flis, Batorski i Szulc skrytykowali model wykrywania anomalii wyborczych zaproponowany przez dr. Kontka. Główny zarzut dotyczy metodologii: Kontek stworzył algorytm, który bada nieprawidłowości wyłącznie na korzyść Trzaskowskiego, założył również, że mieszkańcy sąsiednich obwodowych komisji wyborczych głosują podobnie, co jest sprzeczne z "podstawową wiedzą o zachowaniach wyborczych polskiego społeczeństwa".
Model Kontka zdyskredytowała też grupa badaczy w składzie: Paweł Kalczyński, profesor w College of Business and Economics na California State University w Fullerton w USA, Mariusz Kozakiewicz, doktor nauk matematycznych, adiunkt w SGH, Bogusz Lewandowski, matematyk i informatyk, Master of Research in Economics, dr ekonomii Michał Lewandowski z SGH.
Naukowcy ci odtworzyli metodologię zaproponowaną przez Kontka, zachowując jego procedury, ale wzbogacając je o pełną symetrię. Oznacza to, że przeanalizowano również identyczne anomalie przemawiające na korzyść Trzaskowskiego (pominięte w pierwotnym badaniu). Zespół stwierdził:
„Ekspertyza zawiera dyskwalifikujące błędy metodologiczne, ignoruje kluczowe czynniki wpływające na dane oraz, co najważniejsze, została przeprowadzona w sposób jednostronny i tendencyjny”.
Podkreślmy, że w żadnym systemie wyborczym na świecie dla stwierdzenia ważności wyborów nie bierze się pod uwagę analiz i modeli statystycznych! Nigdy też nie doszło do sfałszowania wyborów przez opozycję, do tego przez taką pozbawioną subwencji, a za Trzaskowskim stała cała machina państwowa ze służbami na czele, największe media oraz pieniądze z zagranicy!
Giertych przed wyborami: „Sfałszowanie wyborów w Polsce jest niemożliwe”.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że sam Giertych dwukrotnie oświadczył, że sfałszowanie wyborów w Polsce jest niemożliwe.
Pierwszy raz na swoim kanale w Youtube 9 października 2022 roku powiedział: „Tylko osoba, która nie organizowała wyborów, może mówić, że można je w obecnych warunkach oszukać. Do realnych oszustw może dojść tylko wtedy, gdy mamy dziesiątki tysięcy ludzi gotowych popełnić ciężkie przestępstwa dla partii rządzącej, przy oszukiwaniu przy urnach”.
Powtórzył to 12 stycznia 2023 roku na X: „Opowieści, że ktokolwiek fizycznie fałszuje wybory są nie tylko szkodliwe, ale zupełnie fałszywe. Są pewnie pojedyncze przypadki, lecz nie ma to wpływu na wyniki, gdyż w Polsce zasadniczo exit poll zgadza się z ostatecznym rezultatem. Inna rzecz, że za PiS wybory nie są równe”.
Operacja „sfałszowali wybory”
Po dokładnym przeanalizowaniu, dzień po dniu, wpisów Giertycha oraz premiera Tuska na ich X, nie mam wątpliwości, że Giertych był wykonawcą woli Tuska. Stwierdzam też, że Giertych realizował operację „sfałszowali wybory” skutecznie, co potwierdziły wyniki sondaży. Skuteczne, aż do momentu „samozaorania” 25 czerwca. Ale po kolei...
W dniu 4 czerwca – pamiętny dzień w najnowszej historii Polski – Giertych zapisuje się do Platformy Obywatelskiej (wcześniej był posłem Koalicji Obywatelskiej). Publicznie ogłosił to 5 czerwca i odpalił operację. Napisał:
„Z całego kraju docierają informacje o nieprawidłowościach w sprawozdaniach komisji wyborczych. ABW powinna natychmiast zabezpieczyć aplikację pana Mateckiego”.
Kolejny wpis: „Uwaga! Dociera do mnie coraz więcej informacji z protokołów obwodowych komisji wyborczych, w których w II turze RT otrzymał mniej głosów niż w I. Czy na X jest ktoś, kto miałby narzędzia analityczne do sprawdzenia takich zdarzeń w skali kraju?”
Kolejny wpis tego dnia: „Uwaga! Wszystkie przypadki fałszerstw lub nieprawidłowości wyborczych proszę zgłaszać na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. Po otrzymaniu zgłoszeń rozważę czy skierować protest wyborczy do SN”.
Na ten wpis reaguje gen. Piotr Pytel, za pierwszych rządów Tuska, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który się bratał z oficerami FSB i fotografował w czapce z „Aurory”, zapytał PiS: „Znowu nabroiliście pod osłoną nocy?”. Naczelny Wyborczej Bartosz T. Wieliński: „Cudowne zwycięstwa Nawrockiego w wielu komisjach w Polsce. Skąd nagłe wzrosty liczby głosów?” W tym dniu trzeźwość umysłu zachowuje jedynie Tomasz Lis: „Nie kupuję opowieści o wyborczym fałszerstwie” (ale później przyłączy się do sekty Giertycha).

Tego samego dnia Giertych dopisuje: „Wiecie po co kandydował Jakubiak, Stanowski i inny plankton? Aby dawać kandydatów do komisji wyborczych. W jednej komisji w Krakowie, gdzie przewodniczącym był gość od Stanowskiego w drugiej turze Nawrocki dostał trzy razy więcej głosów niż w pierwszej”.
6 czerwca Giertych zamieszcza bardzo długi apel „do członków Obwodowych Komisji Wyborczych i Mężów Zaufania, o pilne sprawdzenie na stronach PKW, czy liczba głosów wpisana do protokołu elektronicznego odpowiada tej, którą policzyliście w nocy z 1 na 2 czerwca”. Zaapelował też do członków komisji z ramienia PiS. „Jeżeli ktoś was zachęcał do fałszowania wyników wyborów, to możecie za pomocą mojej kancelarii (...) uzyskać status małego świadka koronnego”.
Giertych powołuje się też na wywiad w Onecie byłego przewodniczącego PKW, sędziego Wojciecha Hermelińskiego, który komentuje ujawnione nieprawidłowości w komisji w Krakowie i dwóch w Bielsku-Białej (sami przewodniczący tych komisji zgłosili do PKW pomyłkowe zamienienie wyników Trzaskowskiego z Nawrockim; dwóch było od Biejat, jeden od Zandberga – przypis A.Socha): "Zatrważające jest to, że te komisje z nieprawidłowościami to niby są pojedyncze przypadki, ale jak się zbierze to do kupy, w skali kraju, to obraz jest przerażający i dziwny”.
Tego dnia głos zabiera też premier Tusk, który jeszcze w tym momencie tonuje emocje. Napisał na X:
„Każdy zgłoszony przypadek nieprawidłowości w liczeniu głosów jest sprawdzany i analizowany. Ewentualne fałszerstwa są badane i będą ukarane. Protesty trafią do Sądu Najwyższego. Rozumiem emocje, ale zakładanie z góry, że wybory zostały sfałszowane, nie służy polskiemu państwu”.
8 czerwca Giertych odnotowuje wkroczenie do akcji min. Adam Bodnara „Ważne stanowisko Prokuratora Generalnego wskazujące na to, że nie uznaje on Izby Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN za organ uprawniony do oceny protestów wyborczych”.
9 czerwca Giertych zamieszcza nagranie, w którym jednoznacznie stwierdza: „PiS fałszował wybory.” Jego zdaniem PiS pod wodzą Czarnka zorganizował masową inwazję na obwodowe komisję wyborcze z osób stanowiących fanatyczne zaplecze PiS”.
Zareagował minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, cytowany przez Onet a następnie Giertycha, który domaga się pilnych wyjaśnień od PKW. „To już nie wygląda na pomyłkę” – konkluduje Gawkowski.
Jak na zamówienie Giertycha głos zabiera prezydent Andrzej Duda:
„Uwaga! Jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce i odebrać nam wolność wyboru. Nie dajmy się, my wyborcy! Nie dajmy sobie odebrać tych resztek demokracji i wolności, które po 13 grudnia 2023 roku wciąż jeszcze zostały! Pilnujmy Polski!"
Giertych na to cytuje min. Bodnara: „Pan prof. Bodnar podpowiedział Andrzejowi Dudzie aby cofnął weto i pozwolił legalnym sędziom na ocenę ważności wyborów. To szansa dla K. Nawrockiego. Jest chyba czymś oczywistym, że bez legalnej uchwały o ważności wyborów wymaganej Konstytucją nikt nie może zostać Prezydentem RP”.
Następnego dnia 10 czerwca do wypowiedzi Dudy odniesie się też premier Tusk: „Nikt, nawet jeśli sprawuje najwyższy urząd w państwie, nie ma prawa lekceważyć żadnego wyborcy, żadnego oddanego głosu”.
Giertych wrzuca informację, że w suwalskich komisjach Trzaskowski miał tylko 6 członków, a prawica 32 „z zupełnie fejkowych komitetów. Na wschodzie wyglądało tak wszędzie. To nadużycie prawa”. (Nieprawda, prawo wyborcze pozwala zarejestrowanym komitetom, których kandydaci nie wystartowali, zgłaszać do komisji członków. Komitetów było 44 – przypis A.Socha)
11 czerwca premier Donald Tusk uzyskał wotum zaufania, a prezydent elekt Karol Nawrocki odebrał na Zamku Królewskim w Warszawie dokument PKW o wyborze na urząd prezydenta RP.
12 czerwca Giertych informuje: „Dzisiaj złożyłem wniosek dowodowy o przeliczenie głosów we wszystkich komisjach. Skoro w tych 12 ktoś był tak bezczelny, że odwrócił wyniki, to w ilu mógł tylko trochę oszukać?” Wrzuca wzór protestu wyborczego, który należy wydrukować, wypełnić i wysłać listem do Sądu Najwyższego. Zamieszcza zdjęcie, jak Bartłomiej Sienkiewicz w jego biurze podpisuje protest i podkreśla, że „wybory były fałszowane i PiS dopuścił się oszustwa”.
Pod nim wpisuje się Lis: „Żądamy ponownego przeliczenia głosów nie w kilkunastu komisjach, ale wszystkich głosów oddanych w wyborach”.
13 czerwca Giertych zamieszcza na YT apel do Nawrockiego o ponowne przeliczenie głosów. „Jeśli pan wygrał panie „elekcie”, to przecież nie boi się Pan przeliczenia głosów, prawda? Prawda?” I przypomina o wysyłaniu protestów do SN.
Wtóruje mu Tusk: „Skoro SN kazał przeliczyć głosy w 13 komisjach, to należy przeliczyć wszędzie tam, gdzie wpłynął protest”. Premier zapowiedział, że zwróci się do min. Bodnara w sprawie nieprawidłowości wyborczych”.
Natychmiast na X pod wpisem Giertycha dopisują się: gen. Pytel: „Wybory powinny zostać powtórzone” i Jan Piński: „Giertych ujawnił, podpisz i wyślij”, europoseł Dariusz Joński: „Złóż protest!”
Kolejny wpis Giertycha tego dnia:”Widzę, że PiS wyje z powodu złożonego protestu wyborczego. Oj, coś bardzo się boicie! Czyżby panika przed przeliczaniem głosów? Już w przyszłym tygodniu dowiemy się czy w pierwszych 13 komisjach były fałszerstwa czy nie”.
14 czerwca TV Republika wyskakuje z nagraniami rozmów Giertycha z Tuskiem. Nic w nich nie ma. Jeśli chcieli skompromitować Giertycha, to osiągnęli efekt odwrotny, Wszyscy komentatorzy jednoznacznie oceniają, że to „kapiszon” i blamaż stacji Sakiewicza. Utwierdzili tylko Giertycha i elektorat PO, że PiS chce „przykryć sfałszowane wybory”.
Poseł Cezary Tomczyk (wiceminister obrony narodowej) ogłasza, że przeanalizowali 31 627 komisji w całej Polsce. Wniosek: „7 głosów odjętych Trzaskowskiemu i dodanych Nawrockiemu × 31 627 komisji = 442 778 głosów, które powinien był dostać Trzaskowski! Składam protest i was też o to proszę”.
Giertych: „Brawo! Rafał Trzaskowski też składa protest wyborczy”. Europoseł Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie w TVN24 z Katarzyną Kolendą-Zalewską mówi: „To nie wypadki a system, przewodniczącymi komisji byli ludzie z komitetów powiązanych z PiS a nie startujących”.
15 czerwca Giertych cytuje wiceprezesa PO, posła Arłukowicza, który w Radio Zet mówi: „Jestem zwolennikiem powtórnego przeliczenia wszystkich głosów. Koszty są minimalne w porównaniu do kosztów związanych z nadwyrężeniem zaufania do demokracji”. To samo mówi senator KO Krzysztof Kwiatkowski, posłowie PO Jarosław Wałęsa i Krzysztof Truskolaski w TVP Info
16 czerwca Giertych wrzuca na X, że „PKW odrzuciła sprawozdanie wyborcze”. Czytelnicy skomentowali: „Wpis to manipulacja. 4:4 członków PKW było za przyjęciem bez poprawek. Wersję z poprawkami przyjęto 6:2, tym samym przyjmując sprawozdanie”.
18 czerwca obfitował w wiele wydarzeń. Najpierw Giertych informuje, że „ Poszedłem dzisiaj do Sądu Najwyższego z kontrolą poselską, ponieważ dostałem informację, że protokoły, które nadeszły z sądów rejonowych, protokoły przeliczenia głosów w obwodowych komisjach wyborczych, wykazały właściwie we wszystkich przypadkach, że mamy do czynienia z fałszerstwami wyborczymi”. Dostał tylko akta swojego protestu. Gdy zaczął się awanturować, I prezes SN Małgorzata Manowska zaprosiła go do siebie i wytłumaczyła prawnikowi, mec. Giertychowi, żeby otrzymać akta innych protestów, musi wystąpić o to z wnioskiem”. Wie o tym każdy student prawa.
Giertych na X: „Jeżeli nie będzie ponownego przeliczenia głosów, to Zgromadzenie Narodowe nie może przyjąć przysięgi od żadnego z kandydatów”.
Tego samego dnia odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w którym uczestniczył też prezydent-elekt. Tusk: „Podczas RBN przekazałem prezydentowi i prezydentowi elektowi, że w interesie państwa polskiego jest rozwianie wszelkich wątpliwości, aby nikt nie mógł kwestionować procedur wyborczych i wyniku wyborów”. Tusk twierdzi, że "reakcja prezydenta była „histeryczna”.
Giertych: „Jeżeli przeliczymy głosy to okaże się, że Karol Nawrocki przegrał. Ale co sobie posiedział na RBN to jego”. Pod nim pojawiają się wpisy: naczelny Wyborczej Bartosz T. Wieliński: „Wiele wskazuje na to, że Giertych ma rację. Głosy trzeba przeliczyć”. To samo stwierdził poseł Marcin Kierwiński. Waldy Dzikowski: „Rumunia obroniła się przed fałszerstwami i zwyciężyła - Polska jest w podobnej sytuacji”. Cezary Tomczyk: „Fałszowali? Tak. Każdy głos powinien być przeliczony raz jeszcze”.
Sędzia Safjan wydaje dwie sprzeczne opinie
Wisienką na torcie tego dnia jest wypowiedź byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i w latach 2009–2024 sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE Marka Safjana w programie "Pytanie Dnia” w TVP Info, prowadzonym przez D. Wysocką-Schnepf: „Moim zdaniem, nie ma podstawy do tego, żeby przyjmować zaprzysiężenie prezydenta w sytuacji, w której nie ma stwierdzenia ważności wyborów przez ważnie ukonstytuowany organ Sądu Najwyższego”.
W sieci natychmiast przypomniano wypowiedź Safiana ze stycznia, gdy obóz rządowy był przekonany, że wygra Trzaskowski:
„Nie jest tak, że wobec niepewności statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nowo wybrany prezydent nie będzie mógł podjąć swoich funkcji. Zgadzam się ze stanowiskiem, które przeważa obecnie, że stwierdzenie ważności nie stanowi koniecznej przesłanki do złożenia ślubowania i objęcia urzędu przez prezydenta”
19 czerwca. Giertych cytuje wpisy Lecha Wałęsy: „Zobaczcie kto liczył Wasze głosy. Pan Putin”, Millera: „przeliczyć wszystkie głosy” (Miller zapowiedział, że inaczej już nigdy nie pójdzie głosować).
Giertych: „To Wasz kochani sukces! Polacy chcą powtórnego liczenia głosów. W najnowszym sondażu przeprowadzonym przez UCE Research dla Onetu o przeprowadzeniu powtórnego liczenia głosów, odpowiedzi były następujące! 51,5 % „zdecydowanie tak" i „raczej tak”
20 czerwca. Tusk na konferencji, na której przedstawił rzecznika prasowego rządu Adama Szłapkę, czyta 129 art Konstytucji pkt 2 „Wyborcy przysługuje protest do SN przeciwko ważności wyboru prezydenta” i komentuje:
„Histeryczna reakcja prezydenta i polityków PiS jest uderzająca. Gdy obywatele domagają się wyjaśnień, trzeba to wyjaśnić. Nie chodzi o to, aby unieważnić wybory, ale te wybory nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie zostaną wyjaśnione wszystkie protesty. W Bielsku-Białej doszło do ordynarnego fałszerstwa, głosy Trzaskowskiego na Nawrockiego, w 800 komisjach zaskakujące rezultaty. SN raczej utajnia dotychczasowe procedury sprawdzające. Rozmawiałem rano z min. Bodnarem. Zadaniem prokuratury, wszędzie tam gdzie jest podejrzenie fałszerstwa, jest ściganie.
Jeśli nie sprawdzimy, to dlaczego mamy iść na następne wybory? Głosy są pakowane w paczki i przechowywane. Przecież nie na pamiątkę, tylko po to, żeby można je było jeszcze raz przeliczyć. Przecież można je przeliczyć w świetle kamer”.
Giertych cytuje red. W. Czuchnowskiego z Wyborczej, który powołuje się na dr. Kontka. „Ponowne przeliczenie głosów jest kwestią racji stanu” – kwituje Giertych, a pod nim Miller dodaje: „To dzięki niezłomności obywateli kurtyna skrywająca gigantyczne wyborcze oszustwo zaczyna pękać, odsłaniając coraz więcej ohydnych szczegółów”.
21 czerwca Giertycha zamieszcza swoje nagranie: „1 czerwca mieliśmy do czynienia z największym puczem JK, on nam przekręcił wybory. W Rosji wyniki najpierw ustalane na Kremlu, a następnie realizowane w komisjach. Nikt z rosyjskich oligarchów nie jest tak bezczelny, żeby przed wyborami ogłaszać w nocy „zwyciężymy”. To się stało tylko u nas. Ale dzięki protestom obywateli to u nas nie przejdzie”.
Tego samego dnia Tusk pyta na X: Dudę, Nawrockiego i Kaczyńskiego:
„Panowie - nie jesteście tak zwyczajnie po ludzku ciekawi, jakie są prawdziwe wyniki głosowania? Na pewno jesteście. A jak wiadomo, uczciwi nie mają się czego bać”.
„Pan Donald Tusk z kolegami nie potrafią się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich – odpisał prezydent. - Uważacie, że macie wygrywać i koniec! To co robicie teraz, to zwykłe tupanie nóżką. Obsadzaliście swoimi ludźmi i mężami zaufania kandydatów ugrupowań waszej koalicji wszystkie komisje wyborcze. Wybraliście i macie swoich członków Państwowej Komisji Wyborczej. Firmy zamówione przez sprzyjające waszemu kandydatowi media robiły badania. I co?!? Wszyscy oszukiwali? Wszyscy kłamali? Wasi ludzie źle liczyli głosy żebyście przegrali? (…) Niech Pan z kolegami zaprzestanie prowokacji, kłamstwa i nacisków. To nie służy Polsce i poczuciu bezpieczeństwa naszych Rodaków. Trzeba umieć przegrywać z godnością i szanować reguły demokracji”.
22 czerwca Giertych komentuje: „Mamy potwierdzone 11 przypadków fałszerstwa. A badaliśmy tylko 13. Mamy kolejne zeznania osób, które zapobiegły zamianie głosów. Coraz bardziej wygląda to na system, a nie spontan. Musimy to wypalić do samych korzeni.
Jestem za tym, aby liczenie głosów rozpocząć od sprawdzenia ok. 1000 komisji (…) gdy ponad 50% Polaków domaga się przeliczenia głosów ogłosili, że: - będzie rewolucja - wojsko stanie po ich stronie - ludzie wyjdą na ulice 6.08 - ja mam zamknąć mordę bo zostanę skazany na dożywocie za wojnę hybrydową z Państwem Polskim - Tusk zapisał się do sekty. Czego oni się tak śmiertelnie boją? Prawdy?”
Poseł Tomasz Trela dopisuje się pod Giertychem: „Demokracja nie znosi fałszu. Błędne liczenie głosów to przestępstwo, nie błąd. Tę sprawę trzeba wyjaśnić do końca - bez litości”.
23 czerwca Giertych oczekuje, że prokuratura przeliczy głosy. „Straszą nas wojną domową, bo chcemy przeliczyć głosy. Czyż może być lepszy argument za ich przeliczeniem niż takie irracjonalne pogróżki?”. Wtórują mu gen. Pytel, poseł Ryszard Petru, senator Kwiatkowski powołuje się na dr Kontka i wzywa: „Przeliczmy najpierw głosy w tych ok. 1500 komisjach, gdzie stwierdzono anomalię”.
Giertych u D. Wysockiej Schnepf w Pytaniu Dnia TVP Info mówi: „Wygramy - powiedział Nawrocki i powtórzył Kaczyński (w noc wyborczą – przypis A.Socha). Czy to była zaplanowana operacja pana Czarnka, być może to była spontaniczna reakcja ludzi PiS w komisjach, to nie ma znaczenia Nie mogę zaakceptować zdarzenia, które by polegało na tym, że przekreślamy polską demokrację" i dodaje a propos Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN: „To nie sąd tylko grupa przebierańców”.
24 czerwca mon. Bodnar informuje, że wszczęto pierwszych 6 śledztw w sprawie nieprawidłowości wyborczych. Na X Giertycha wpisuje się Stefan Niesiołowski: „Czasu niewiele, Bodnar zamiast „domagać” od SN ponownego przeliczania powinien sam przystąpić do sprawdzania. Manowska gra na czas, lekceważy protesty, ubliża protestującym, chce szybko ogłosić zwycięstwo PiS. Ale skala fałszerstw jest duża i dlatego oni wyją przeciw sprawdzeniu”.
Wtóruje mu sędzia SN Piotr Prusinowski, były prezes Izby Pracy, do której Bodnar kieruje protesty wyborcze zamiast do uprawnionej Izby Kontroli. Prusinowski zwraca się do nie uznawanej izby: "W mojej ocenie Izba Kontroli Nadzwyczajnej powinna zarządzić ponowne liczenie głosów."
Giertych: "Bracia kamraci opanowali komisje wyborcze"
25 czerwca Giertych popełnia katastrofalny błąd. Tak jak Tusk w PolsatNews utopił Trzaskowskiego, tak Giertych W „Kropce nad i” u Moniki Olejnik utopił całą operację, mówiąc: „obwodowe komisje wyborcze zostały w sposób nielegalny, i to mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, przejęte w większości przez ludzi typu pana Olszańskiego, jakichś braci kamraci, którzy się zbierali w jakichś grupkach. I nagle brat kamrat wystawiał kilkanaście tysięcy członków do obwodowych komisji wyborczych”.
W sieci rozległ się gromki wybuch śmiechu. Olszański i jego kompan ps. „Ludwiczek” od 4 czerwca siedzą w areszcie, to wulgarni patostreamerzy, których nikt, kto ich słuchał. nie bierze na poważnie.
Kompromitację Giertycha dostrzega Wyborcza, która 26 czerwca publikuje artykuł Michała Wojtczuka: „Giertych porównuje ćwierć miliona ludzi pracujących przy wyborach do Braci Kamratów. Trzeba to przerwać. To wypowiedź szkodliwa dla demokracji. I obraża dziesiątki tysięcy ludzi, którzy pracowali przy wyborach. Nie wolno tego robić”.
26 czerwca 28 sędziów SN podpisało się pod listem, w którym stwierdzają, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie może rozpatrywać protestów i orzekać w sprawie wyborów. To samo stwierdzają byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego. Wiceprzewodniczący PO Bartosz Arłukowicz apeluje, by prokuratura rozpoczęła liczenie głosów w 1472 komisjach wskazanych przez dr Kontka a protesty rozpoznała Izba Pracy. „Zabranie tych protestów przez nielegalną izbę, to kradzież”.
Afera Polnordu
27 czerwca na WP.pl ukazuje się tekst trzech dziennikarzy śledczych o aferze Polnordu, z którego nielegalnie wyprowadzono i wyprano 73 mln zł. Pełnomocnikiem spółki był Giertych. W sprawie było 13 oskarżonych, w tym Giertych, który podczas zatrzymania zemdlał a następnie uciekł do Włoch. Wrócił, gdy dostał immunitet poselski. Teraz prokuratura umorzyła zarzuty tylko wobec niego. W aferze „słupem” był jego jego ochroniarz i kierowca Sebastian J., który na swoje nazwisko zarejestrował spółkę, przez którą przepłynęły miliony z Polnordu do spółki Ryszarda Krauzego. Prokurator, która nie zgadzała się na umorzenie wobec Giertycha, została odwołana.
"Więcej Giertycha!"
Tego też dnia ukazał się sondaż IBRIS. W wyborach do parlamentu wygrałoby PiS, ponad 30%, PO zanotowała spadek aż o 7%, do 25%, Konfederacji wzrosło do prawie 17%. W sieci skomentowano: „Więcej Giertycha!”
30 czerwca premier Tusk błyskawicznie wyciągnął wnioski z tego sondażu i kompromitacji Giertycha u Olejnik.
Będąc w Brukseli na podsumowaniu polskiej prezydencji, powtórzył za izbą Sądu Najwyższego, iż „mało prawdopodobne jest, by skala nieprawidłowości wypaczyła w sposób zasadniczy wynik wyborów”. Przybrał pozę męża stanu, mówiąc: „Nie chciałbym, aby nawet najbardziej uzasadnione emocje tej czy innej strony doprowadziły do zakłócania funkcjonowania państwa z najbliższych tygodniach, miesiącach. Mamy wystarczająco dużo problemów w kraju i za granicą, takich obiektywnych, żeby jeszcze tego dokładać nadmierne emocje czy konflikty wewnątrz kraju”.

2 lipca Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN stwierdza ważność wyborów prezydenta. Wpłynęło 55 274 protestów wyborczych, w tym 49 527 to były tzw giertychówki, kopie wzoru podanego przez Giertycha.

Nie spełniały one warunków formalnych protestów. Sąd stwierdził nieprawidłowości w 15 komisjach, w których wpisane wyniki były niezgodne ze stanem faktycznym. Łącznie na Trzaskowskiego oddano 1741 głosów więcej, natomiast na Nawrockiego 1661 głosów mniej niż wpisano do protokołów. Nie było ani jednego protestu, że z powodu „aplikacji Mateckiego”, ktoś nie otrzymał karty wyborczej. Biorąc pod uwagę różnicę w liczbie głosów oddanych na każdego z kandydatów, która wynosiła 369 591 głosów, stwierdzone nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej jest jak „Koń Schrödingera”, pojawia się i znika.
Min. Bodnar zarówno przed posiedzeniem izby, na posiedzeniu i po powtarzał, że izba nie jest sądem, ale wniósł do tej izby, jako minister, przez półtora roku, 99 spraw. Izba ta uznała ważność 7. kolejnych wyborów, w tym wyborów w 2023 roku (Bodnar był oburzony pytaniem sędzi izby 1 lipca, dlaczego przyjął od „neo-izby” mandat neo-senatora?)
Mit skradzionych wyborów
Na co to Tuskowi było?! Niezależni komentatorzy zgodnie wskazują, co chciał osiągnąć Tusk, wywołując przy pomocy Giertycha i Bodnara chaos, który mógł (i nadal może) doprowadzić do wojny domowej. Przede wszystkim chciał uniknąć rozliczenia za klęskę Trzaskowskiego, któremu wbił gwóźdź do trumny występem w PolsatNews oraz za bardzo złe notowania nieudolnego rządu. Rzeczywiście, przez miesiąc tematem nr 1 we wszystkich mediach były „sfałszowane wybory” a Giertych stał się „twarzą” Platformy, kumulując na sobie ataki opozycji.
Jednak to były cele doraźne, celem głównym było dostarczenie najwierniejszemu elektoratowi, który tkwił w powyborczym szoku, nie przyjmując do wiadomości, że ich, tak wspaniały pod każdym względem kandydat, mógł przegrać. I to z kim? Z gangusem, kibolem i sutenerem!? „TO PO PROSTU JEST NIE-MO-ŻLI-WE!”
Tłumaczenia prof. Radosława Markowskiego i zawodnika NBA Marcina Gortata, że prezydenta wybrała nam „patologia, plebs żyjący z socjalu”, były za słabe, bo w sumie przyznawały, że wygrał Nawrocki, tak jak dla „ludu smoleńskiego” nie do przyjęcia były argumenty, że nie ląduje się w mgle. Uwierzyli natomiast w „zamach”.
„Premier DT pozazdrościł JK ludu smoleńskiego i chciał wyhodować sobie swój własny lud – podsumował lewicowy publicysta Marcin Giełzak w podkaście „Na dwie lewe ręce”. - Najbardziej radykalny sektor liberalny potrzebuje mitu skradzionych wyborów. Sens ich całej publicznej aktywności nadaje przekonanie, że walczą z dyktaturą istniejącą lub nadchodzącą, a nawet faszyzmem. Normalna porażka wyborcza, w normalnych wyborach, odebrałaby tej walce całą chwałę i 3/4 sensu. Jak można mówić, że walczymy o demokrację, gdy właśnie demokratycznie przegraliśmy wybory, jak można mówić, że walczymy z autorytaryzmem, jeżeli nie chcemy zgodzić się na to, żeby wynik wyborów został uszanowany, nawet jeśli tamci, którzy oskarżamy o autorytaryzm, wynik niekorzystny dla siebie uznali, więc to nie były normalne wybory, musiały zostać sfałszowane”.
„Zwołać Zgromadzenie Narodowe i zawiesić”
Bitwy o powtórzenie liczenia głosów została przegrana, ale wojna trwa. Prof. Andrzej Zoll, były szef PKW, Rzecznik Praw Obywatelskich i prezes Trybunału Konstytucyjnego, wynalazł „broń atomową”.
- Marszałek Hołownia musi zwołać Zgromadzenie Narodowe, ale ono może zawiesić swoje postępowanie – zaproponował 27 czerwca w TVN24. - I wtedy kończy się kadencja prezydenta Dudy, a urząd prezydenta będzie sprawował pan marszałek Hołownia. W tej sytuacji mógłby podpisać on ustawę incydentalną, która "rozwiązałaby problem" w wymiarze sprawiedliwości”.
Jednak koalicjanci Tuska, tak jak radził Tusk we wpisie na X z 26 czerwca, „zachowali się przyzwoicie” (Tusk napisał:„ Przed liderami Koalicji 15X poważna próba. Wiem, trudno znaleźć legalne i skuteczne sposoby działania w tym ustrojowym bałaganie, jaki odziedziczyliśmy po PiS. Jeśli nie wiecie, jak się zachować, to na wszelki wypadek zachowajcie się przyzwoicie. I nie dajcie się podzielić”).
Okazało się, że koalicjanci zachowali instynkt samozachowawczy i wiedzą, że rada Zolla, to droga prowadząca do piekła wojny domowej, w której oni zginą wraz z Tuskiem. Toteż Hołownia po wielokroć oświadczył, że na 6 sierpnia zwoła Zgromadzenie i odbierze przysięgę od Karola Nawrockiego.
na prezydenta.
Jednak, jak ujawnia komentator „Rz” Michał Kolanko, na Hołownię jest cały czas wywierana presja, przez najbardziej radykalnych polityków KO, ich autorytety prawnicze i naukowe, tożsamościowych dziennikarzy i sektę Giertycha, by wykonał jak kamikadze, scenariusz prof. Zolla.
Tymczasem na ten dzień 6 sierpnia PiS zwiezie swój elektorat z całej Polski…
Boże, miej nas i Polskę w opiece.
Czy Hołownia ocalił Polskę przed wojną domową?
Tak kończył się tekst, gdy 3 lipca oddawałem go do druku do lipcowego wydania miesięcznika "Debata". Po tej dacie pojawiły sie nowe fakty. Według Marcina Fijołka z Polsat News premier Donald Tusk naciskał na marszałka Sejmu Szymonę Hołownię, by zrealizował scenariusz prof. Zolla na zamach stanu, czyli co najmniej opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. W grę wchodziło też odwołanie Zgromadzenia Narodowego na wieczne nigdy, by zwycięzca wyborów prezydenckich nie mógł sprawować urzędu. Następnie podpisania podsuniętych ustaw "przypracających praworządność tak jak my ją rozumiemy".
Hołownia odrzuca plan Tuska
- Ostatnią rzeczą, której potrzebujemy i oczekujemy, jest wojna domowa na szczycie, próby zamachu stanu, próby opowiadania marszałkowi Sejmu, że może przejąć kompetencje prezydenta, że może to zrobić między północą, jak dzisiaj czytałem w internecie, a 8 czy 10 rano i wtedy skrzętnie podpisać te wszystkie ustawy - oświadczył marszałek Sejmu.
Do tej pory ani Tusk, ani Hołownia nie zdemenmtowali informacji dziennikarza PolsatNews...
Zamach stanu - czym jest?
Zamach stanu to gwałtowne, nielegalne przejęcie władzy w państwie, zwykle dokonane przez wąską grupę osób, najczęściej przy użyciu siły lub groźby jej użycia. Zamach stanu z reguły omija konstytucyjne procedury i ma na celu zmianę rządu lub głowy państwa bez udziału obywateli w wyborach.
Art. 127 par. 1 Kodeksu karnego opisuje, że "Kto, mając na celu obalenie przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej albo przejęcie władzy w państwie albo pozbawienie organu konstytucyjnego jego władzy, podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".
Adam Socha
Czytaj więcej: Czy Tusk dążył, przy pomocy Hołowni, do zamachu stanu?

