Debata wrzesień2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

niedziela, październik 01, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

146. rocznica objawień NMP w Gietrzwałdzie. Program uroczystości

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 07 wrzesień 2023 16:30

W kurii archidiecezji warmińskiej odbyła się konferencja prasowa, podczas której zostały przekazane informacje dotyczące niedzielnych uroczystości odpustowych w Gietrzwałdzie. Przedstawiono zasady organizacji ruchu pojazdów. Jak co roku MPK Olsztyn uruchomi autobusy.

W najbliższą niedzielę w Gietrzwałdzie odbędą się uroczystości 146. rocznicy objawień NMP w Gietrzwałdzie połączone z 57. Dożynkami Archidiecezjalnymi. - Zgromadzimy się w Gietrzwałdzie na uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To jest tytuł parafii i nasz główny odpust. Zgromadzimy się, przeżywając urodziny Maryi Panny. Ona nas zaprasza. Osobiście, jako proboszcz parafii, dołączam się do Jej zaproszenia. Maryja chce się spotkać ze wszystkimi. Czujcie się zaproszeni - mówił ks. Marcin Chodorowski CRL, przeor kanonii i proboszcz parafii w Gietrzwałdzie.

Uroczystości rozpoczną się w sobotę 9 września o godz. 18.00 Mszą św., której będzie przewodniczyć bp Janusz Ostrowski, połączoną z Nieszporami ku czci Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. O 21.00 odbędzie się Różaniec i Apel Maryjny przy kaplicy objawień, a o 21.30 rozpocznie się czuwanie modlitewne. Sobotę zakończy Eucharystia przy kaplicy objawień (godz. 24.00) w intencji powołań kapłańskich i zakonnych.

W niedzielę 10 września uroczystości zainicjuje o godz. 10.00 modlitwa różańcowa. Główna Msza św. przy źródełku - pod przewodnictwem bp. Romualda Kamińskiego, ordynariusza warszawsko-praskiego - rozpocznie się o godz. 11.00. Po Eucharystii w alejkach odmówiony zostanie Różaniec.

- Bardzo proszę, aby wierni uczestniczący w centralnej Mszy św., przybyli na błonia co najmniej godzinę wcześniej. To ułatwi zajmowanie miejsc w sektorach, jak i nie spowoduje zbytniego nasilenia ruchu drogowego w jednym czasie, byśmy mogli wszyscy godnie i w skupieniu przeżyć tę uroczystość - apelował ks. Chodorowski.

Podinspektor Piotr Godlewski, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, przybliżył organizację ruchu drogowego podczas niedzielnych uroczystości. - Organizacja ruchu będzie taka sama, jak w ostatnich sześciu latach - mówił podinspektor.

Pierwszy wjazd od Olsztyna przeznaczony jest wyłącznie dla pielgrzymek pieszych i pojazdów komunikacji publicznej. Środkowy, to wyjazd komunikacji publicznej, zaś ostatni (czyli od strony Ostródy), to wjazd awaryjny. - Wszelkie inne pojazdy będą wjeżdżały do Gietrzwałdu wjazdem przez Woryty - wyjaśniał podinsp. Godlewski.

Po zakończonych uroczystościach ruch pojazdów będzie odbywać się z parkingów dwoma pasami do skrzyżowania obok bazyliki, skąd ruch będzie kierowany w lewo w kierunku Olsztyna i w prawo w kierunku Ostródy.

Tego dnia zostaną uruchomione dwie linie autobusowe specjalne G-1 oraz G-2. Pierwsza będzie kursować do Gietrzwałdu z Dworca Głównego, druga z tymczasowej pętli na Pieczewie. Bilet na przejazd w jedną stronę będzie kosztować 12 zł - należy skasować trzy jednorazowe bilety po 4 zł każdy. W przypadku ulgowych koszt przejazdu to 6 zł (trzy bilety ulgowe po 2 zł).

- Na linii specjalnej nie obowiązują bilety okresowe, w tym m.in. miesięczne czy 24-godzinne, ani darmowe przejazdy dla osób powyżej 70. roku życia - mówił Michał Koronowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie.

Linia G-1 kursować będzie na trasie:
DWORZEC GŁÓWNY 92(03) – Dworcowa –Żołnierska – Kościuszki – Piłsudskiego – Pieniężnego – Szrajbera – Śliwy – Warszawska– Armii Krajowej – Sielska – GIETRZWAŁD
Linia G-2 kursować będzie na trasie:
PIECZEWO – Wilczyńskiego – Sikorskiego – Obrońców Tobruku – Armii Krajowej – Sielska – GIETRZWAŁD

Obie linie obsługują wszystkie przystanki po drodze.

Rano zrealizowanych zostanie 11 kursów G-1 i 8 G-2. Następnie zrealizowane zostanie po 1 kursie G-1 i G-2 z Gietrzwałdu o godz. 11:00 dla pielgrzymów, którzy uczestniczyli we wcześniejszej mszy.
Od ok. godz. 12:40 (po zakończeniu głównych uroczystości) do 15:00 realizowane będą kursy odwozowe z częstotliwością ok. 10-15 min. na każdej linii G-1 i G-2. Łącznie popołudniu zaangażowanych będzie 16 pojazdów wielkopojemnych, przegubowych.

Zgodnie z uchwałą rady miasta Olsztyna (https://prawomiejscowe.pl/UrzadMiastaOlsztyna/document/898280/Uchwala-LIII_847_22) obowiązują bilety będące 3-krotnością biletu jednorazowego. Szczegóły w załączeniku. W dniu odpustu zakup biletów możliwy będzie wyłącznie w biletomatach na przystankach (gotówka i karta) oraz w autobusach (tylko karta). Do dyspozycji są także aplikacje mobilne. UWAGA: nie będzie prowadzona sprzedaż za gotówkę, prosimy o wcześniejsze zaopatrzenie się w bilety.

Objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie
Gietrzwałd stał się sławny dzięki Objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce dziewiętnaście lat po Objawieniach w Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Głównymi wizjonerkami były: trzynastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Obie pochodziły z niezamożnych polskich rodzin. Matka Boża przemówiła do nich po polsku, co podkreślił ks. Franciszek Hipler, "w języku takim, jakim mówią w Polsce".
Matka Boża objawiła się pierwszy raz Justynie, kiedy powracała z matką z egzaminu przed przystąpieniem do I Komunii świętej. Następnego dnia "Jasną Panią" w postaci siedzącej na tronie z Dzieciątkiem Jezus pośród Aniołów nad klonem przed kościołem w czasie odmawiania różańca zobaczyła też Barbara Samulowska. Na zapytanie dziewczynek: Kto Ty Jesteś? Odpowiedziała: "Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta!" Na pytanie: Czego żądasz Matko Boża? Padła odpowiedź: "Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec!".

Dalej między wieloma pytaniami o zdrowie i zbawienie różnych osób, dzieci przedłożyły i takie: "Czy Kościół w Królestwie Polskim będzie oswobodzony"? "Czy osierocone parafie na południowej Warmii wkrótce otrzymają kapłanów?" - W odpowiedzi usłyszały: "Tak, jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów !" Aktualność tych pytań potwierdzały prześladowania Kościoła katolickiego w Królestwie Polskim po powstaniu styczniowym przez carat i ograniczaniu jego wpływów w zaborze pruskim w okresie Kulturkampfu. Odpowiedzi Matki Bożej przyniosły wtedy pocieszenie Polakom. Faktycznie one się wypełniły. Stąd Polacy ze wszystkich dzielnic tak gromadnie nawiedzali Gietrzwałd. Przez to władze pruskie od razu w sposób zdecydowanie negatywny odniosły się do objawień. Miejscowa administracja, prasa niemiecka i częściowo duchowieństwo, uznały je za manifestację polityczną, za polską demonstrację narodową, za oszustwo i zabobon, rzekomo niebezpieczny dla państwa, postępu i pokoju społecznego. W stosunku do pielgrzymów polskich, do kapłanów Polaków, przede wszystkim do miejscowego proboszcza ks. Augustyna Weichsla, wymierzono różne kary: z osadzaniem w więzieniu, nakładaniem grzywien i zawieszaniem w możliwościach wypełniania posługi duszpasterskiej.

Wydarzeniami gietrzwałdzkimi interesował się ówczesny biskup warmiński Filip Krementz. Najpierw zażądał szczegółowego sprawozdania proboszcza, a potem wydelegował do Gietrzwałdu kanoników Kapituły Katedralnej, aby uczestniczyli w nabożeństwach różańcowych, obserwowali stan i zachowanie wizjonerek w trakcie objawień i sporządzili protokoły ich zeznań oraz zgromadzili obserwacje pielgrzymów i duchownych.

Doniesienia delegatów biskupich potwierdziły, że w objawieniach nie może być mowy o oszustwie i kłamstwie, a dziewczęta zachowują się normalnie. W ich sposobie zachowania nie ma żadnej bigoterii ani chęci zysku bądź chęci zdobycia uznania. Wyróżniały się, jak napisano, skromnością, szczerością i prostotą.

Pierwszą wzmiankę o objawieniach gietrzwałdzkich podał pelpliński "Pielgrzym". Było 10 lipca 1877 roku. W krótkiej notatce przyrównywano je do tego, co zdarzyło się rok wcześniej w Marpingen. Autorem tego tekstu mógł być sam redaktor pisma Stanisław Roman, który w następnym roku wsparł Andrzeja Samulowskiego w założeniu księgarni. Potem ukazywały się dłuższe publikacje.

Ksiądz Arcybiskup Edmund Piszcz napisał w 1977 roku w "Studiach Warmińskich", że "Pielgrzym dobrze i uczciwie spełnił swe zadania wobec czytelników Prus Zachodnich, wobec wiernych diecezji chełmińskiej (...) Skłaniał się w tych opisach do poglądów, iż to, co stało się w letnich miesiącach 1877 roku w Gietrzwałdzie, było faktem i prawdą".

Wpływ objawień na Warmii był ogromny. Nastąpiło przede wszystkim odrodzenie życia obyczajowego i podniesienie świadomości religijnej wiernych. Pięć lat po wydarzeniach, w sprawozdaniu z 27 września 1882 roku ks. Augustyn Weichsel pisał: "nie sama tylko moja parafia, ale też cała okolica stała się pobożniejsza po objawieniach. Dowodzi tego wspólne odmawianie różańca świętego po wszystkich domach, wstąpienie do klasztoru bardzo wielu osób, regularne uczęszczanie do Kościoła (...).

Dobre skutki objawień rozprzestrzeniły się wszędzie, przeniknęły także do Królestwa Kongresowego i Rosji (...). Wyraźnym skutkiem był zwyczaj codziennego w gromadzie odmawiania różańca. Na południowej Warmii różaniec był odmawiany prawie we wszystkich domach, podobnie też w wielu parafiach diecezji chełmińskiej, poznańskiej i wrocławskiej". W samej wsi nad rzeką Giłwą parafianie odmawiali w kościele trzy razy dziennie różaniec: rano, w południe i wieczorem. Poza tym miały miejsce liczne nawrócenia i konwersje oraz częste przystępowanie do sakramentów świętych.

Wielkie zmiany dokonały się w życiu społeczno-politycznym. Objawienia Matki Bożej uznano jako przebudzenie świadomości narodowej miejscowych Warmiaków i odrodzenie się ich poczucia jedności z Polakami z innych dzielnic. "Skoro Przenajświętsza Panienka przemówiła do dzieci warmińskich po polsku to grzechem jest jeśli ktokolwiek języka ojczystego jako daru Bożego się wyrzeka!" Argumentem tym posługiwali się działacze narodowi z południowej Warmii, kiedy w 1885 roku podejmowano akcję petycyjną i organizowali wiece w sprawie przywrócenia języka polskiego w szkołach ludowych, potem powtarzano wiele razy w "Gazecie Olsztyńskiej" i przed wyborami do parlamentu pruskiego, kiedy zabiegano o głosy dla polskiego kandydata.

Kult Matki Bożej krzepł i promieniał coraz bardziej. Co roku do Gietrzwałdu 29 czerwca, 15 sierpnia i 8 września przybywały rzesze polskich pielgrzymów ze wszystkich zaborów. Tu zbiegły się ich drogi, tu szukali pokrzepienia. Z różnych stron polskiej Warmii przybywały tradycyjne łosiery. Pielgrzymowali też Niemcy. Napływ pątników skłaniał kolejnych proboszczów, bratanka ks. Augustyna Weichsla, Juliusza, Jana Hanowskiego, Hieronima Nahlenza, Franciszka Klinka do rozbudowy sanktuarium. Jeszcze podczas trwania objawień , 16 września 1877 roku w miejscu, gdzie dzieciom ukazywała się Matka Boża umieszczona została kapliczka z figurą Najświętszej Marii Panny. Została ona wykonana w Monachium.

Z pobłogosławionego przez Matkę Bożą 8 września 1877 roku wieczorem źródełka pielgrzymi od lat czerpią wodę, którą przynosiła ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia. Sam akt błogosławieństwa został uwieczniony figurą Niepokalanej Dziewicy w altance. Wodę przeprowadzono następnie do kamiennej studzienki. Nad źródełkiem znajdują się trzy marmurowe płaskorzeźby, ukazujące Mojżesza, dotykającego laską skałę, z której wytrysnęła woda i Izraelitów, pijących wodę na pustyni.

Największe zasługi w upowszechnianiu przesłania Matki Bożej z Gietrzwałdu przypisać trzeba księdzu proboszczowi Augustynowi Weichslowi (1830-1909), który prawie czterdzieści duszpasterzował w Gietrzwałdzie. Wydarzenia gietrzwałdzkie przeżył bardzo głęboko, całą gorliwość kapłańską oddał na usługę pobożnych pątników, starał się wydarzenia pilnie obserwować. Ksiądz Weichsel wywodził się z rodziny niemieckiej, od lat zamieszkałej w Pieniężnie, ale wspierał Polaków w ich przywiązaniu do wiary i języka ojców. W czasie objawień opiekował się wizjonerkami. Skierował je do Domu św. Józefa w Pelplinie. Był kilka razy aresztowany, wytoczono mu procesy sądowe za propagowanie kultu maryjnego.

Objawieniom gietrzwałdzkim nadał szczególne znaczenie i związał je z sytuacją narodu polskiego błogosławiony kapucyn o. Honorat Kożmiński z Zakroczymia (1829-1916). W swoich wystąpieniach podkreślał, że wydarzenia z 1877 roku są dowodem błogosławieństwa i łaski, nadanych Polakom. "Nigdy nie słyszano jeszcze, aby tak długo i tak przystępnie i do tego w sposób tak uroczysty ukazała się Matka Boża".

Nie można też pominąć kolejnych proboszczów gietrzwałdzkiego sanktuarium, a więc bratanka ks. Augustyna Weichsla, Juliusza, który w latach 1909-1912 tu duszpasterzował, następnie ks. Jan Hanowski w latach 1912-1924, po nim ks. Hieronim Nahlenz do 1935 roku oraz ks. Franciszek Klink, zmarły w 1946 roku. Każdy z nich opiekował się przybywającymi do Gietrzwałdu pielgrzymami i starał się rozbudować sanktuarium.

11 września 1977 odbyły się, poprzedzone IV Ogólnopolskim Kongresem Mariologicznym, uroczystości 100-lecia objawień Matki Bożej, którym przewodniczył Ks. Karol Kardynał Wojtyła, metropolita krakowski. W tym dniu Ks. Biskup Józef Drzazga, biskup warmiński, uroczyście zatwierdził kult objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie.

24 czerwca 2002 roku papież Jan Paweł II przesłał list z okazji 125 rocznicy objawień Matki Bożej, w duchu pielgrzymując do sanktuarium gietrzwałdzkiego, by dziękować Maryi za Jej obecność i matczyną opiekę.

Łaskami słynący obraz Matki Bożej w Gietrzwałdzie

W ołtarzu głównym bazyliki znajduje się obraz Matki Bożej, przedstawiający Madonnę okrytą ciemnoniebieskim płaszczem, trzymającą na lewej ręce Dzieciątko Jezus ubrane w długą, czerwoną suknię. W górnej części obrazu, na podtrzymywanej przez dwóch aniołów wstędze, znajduje się napis Ave Regina Caelorum, ave Domina Angelorum: Bądź pozdrowiona Królowo Nieba, bądź pozdrowiona Pani Aniołów.

Autor obrazu nie jest znany. Zdaniem historyków sztuki został namalowany w warsztacie poznańskim w połowie XVI wieku. Pierwsza wzmianka o obrazie pochodzi z 1583 roku, kiedy biskup Marcin Kromer w swoim "Opisie Biskupstwa Warmińskiego" wymienia obraz jako cudowny. Akta wizytacyjne kardynała Andrzeja Batorego z lat 1597-1598 podają, że obraz przeniesiono do ołtarza głównego, co świadczyło o wzrastającym kulcie.
W 1717 roku obraz przyozdobiono srebrnymi koronami, które w roku 1731 zastąpiono bardziej kosztownymi, wysadzanymi drogimi kamieniami, wykonanymi przez złotnika Jana Krzysztofa Geese. W 1734 roku obraz otrzymał srebrne sukienki. Dla Matki Bożej wykonał je Michał Bartolomowicz, dla Dzieciątka Jezus Jan Krzysztof Geese.

Gietrzwałd stał się sławny dzięki objawieniom Matki Bożej, które trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Głównymi wizjonerkami były 13-letnia Justyna Szafryńska i 12-letnia Barbara Samulowska. Obie pochodziły z ubogich polskich rodzin. Matka Boża przemówiła do nich po polsku, co podkreślił ks. Franciszek Hipler: "w języku takim, jakim mówią w Polsce". Gdy nastąpiły objawienia, władze pruskie łączyły je z łaskami słynącym obrazem Matki Bożej. Mając do nich wrogi stosunek, nakazały usunąć obraz z kościoła lub przenieść na miejsce mniej widoczne. Obraz umieszczono w ołtarzu na emporze południowej.

Intronizację obrazu w ołtarzu głównym przeprowadził w 1949 roku ks. proboszcz Wiktor Szota CRL. Podwyższono ołtarz, a obraz umieszczono w złoconej ramie. Zasłonę obrazu przedstawiającą scenę objawień Matki Bożej, zgodną z przekazem wizjonerek, wykonali w tym samym roku malarze krakowscy A. Trójkowicz i W. Badowski. W latach 1964-1965 obraz poddano pracom konserwatorskim na Wawelu pod kierunkiem prof. Rudolfa Kozłowskiego.
20 października 1963 roku, odpowiadając na prośbę Ks. Biskupa Tomasza Wilczyńskiego, biskupa warmińskiego, papież Paweł VI zezwolił na uroczystą koronację obrazu. Dokonał jej 10 września 1967 roku Ks. Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, przy współudziale Ks. Karola Kardynała Wojtyły, metropolity krakowskiego i Ks. Biskupa Józefa Drzazgi, biskupa warmińskiego. 1 czerwca 1967 roku Kongregacja Dyscypliny Sakramentów w Rzymie ustanowiła dla diecezji warmińskiej święto Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, ze specjalny formularzem mszalnym i brewiarzowym.
Wkrótce po uroczystościach dokonano świętokradzkiej kradzieży koron. Po ich odnalezieniu Ks. Biskup Józef Drzazga, 2 lutego 1969 roku, rekoronował obraz.

(materiał prasowy kurii biskupiej w Olsztynie)

 

Gietrzwald 146 program

Czytaj więcej: 146. rocznica objawień NMP w Gietrzwałdzie. Program uroczystości

Komentarz (6)

Wrzesień 1939, wrzesień 2023

Szczegóły
Opublikowano: środa, 06 wrzesień 2023 07:55
Prof. Jacek Koronacki

Dawno temu Stalin zrozumiał, że nie ma sensu wojna o włączenie Polski do ZSRS. Dziś Putin nie chce zajęcia Ukrainy – pisze prof. Jacek KORONACKI w magazynie Wszystko Co Najważniejsze

Patrzymy z niewysłowionym bólem na ofiarę z krwi, jaką ponoszą Ukraińcy w obronie niepodległości. Patrzymy ze zgrozą na systematyczne niszczenie ich państwa, jego gospodarki. Staramy się przemilczać wewnętrzne kłopoty tego społeczeństwa, jego rozłam przed najazdem rosyjskim, fakt, iż było to państwo klanów oligarchicznych, niechętnie mówimy o stopniu skorumpowania społeczeństwa przed najazdem i teraz. Rozumiemy trudny los Ukrainy, skolonizowanej przez ZSRS.

Patrzymy – łagodnie się wyrażając – z niesmakiem na poziom „debaty” politycznej w naszej wolnej Polsce. Mądrzy rodacy, także na łamach czy stronach portalu „Wszystko co Najważniejsze”, słusznie i trafnie to uzasadniając, już od dawna apelują o opamiętanie się klasy politycznej. Daremnie.

Fizyczna napaść Hitlera i Stalina na Polskę we wrześniu 1939 r. skończyła się klęską Hitlera w 1945 r. oraz rozejmem z siłami poststalinowskimi w roku 1989. Polska odbudowała swoje miasta, miasteczka i wsie, odbudowała i rozwija gospodarkę, ale nie mogła odbudować strat ludzkich. Gdyby mogła, nie mielibyśmy takiej „debaty” politycznej, jaką mamy.

Nie wróżono Polsce długiego istnienia po 1918 roku. Na przekór między innymi premierowi Lloydowi George’owi Polska wspaniale się obroniła przed najazdem bolszewickim w roku 1920 (zachodnią odpowiedź na odrodzenie naszej ojczyzny w 1918 r. najlepiej opisał prof. Andrzej Nowak w Pierwszej zdradzie Zachodu). A jak stara zachodnia Europa spogląda na Polskę dzisiaj? Nie muszę chyba uzasadniać tezy, że jej establishment jest Polsce niechętny. Jak to ujął bodaj Engels, Polacy nadają się co najwyżej na majstrów w fabryce, broń Boże, dać im wyższe stanowiska. Do tego, i to jest najgorsze, Polska jest jeszcze ciągle prawdziwie – czytaj: tradycyjnie – katolicka. Jak zatem pozwolić temu krajowi rozwijać się – podnosić po latach okupacji niemieckiej, później zniewolenia sowieckiego – jako państwu suwerennemu pośród innych takich państw?

Dawno temu Leopold Tyrmand nawoływał rodaków, by przestali w USA tańczyć polkę i sławić nudnego Pułaskiego, zamiast barwnego Kościuszkę. Chyba się nie pomylę, pisząc, że nie namawiał nas do propagowania na Zachodzie naszej historii – kraju o nie najważniejszym, ale widocznym wkładzie w historię Zachodu – namawiał zaś na pewno, byśmy w Ameryce chwalili się naszym szacunkiem dla instytucji rodziny. Tyrmand pisał, że Włosi zyskali wiele dzięki pizzy, a my możemy chwalić się czymś ważniejszym, czymś, co w Ameryce znajdzie się w kryzysie i co przeto w przyszłości przyniesie Polakom szacunek Amerykanów. Nie był tak naiwny, by zalecać nam propagowanie naszej historii, chyba że via np. superfilm o wspomnianym Kościuszce. Wiedział, że na historii Polski nikt na Zachodzie kariery nie zrobi. Nasi autorzy zresztą tę historię dobrze opowiadają, ale to Zachodu nie interesuje.

Nasz los jest łatwiejszy od losu Ukrainy, nie tylko dlatego, że – poza obwodem królewieckim – nie graniczymy z Rosją. Czy tego Zachód chciał, czy nie, jesteśmy jego częścią od wieków, jesteśmy od wieków częścią Europy Południa. Rosjanie mieli wpływ na skorumpowanie naszej cywilizacji, ale nieskończenie mniejszy niż w przypadku Ukrainy.

Ale też warto odnotować podobieństwo obecnego losu Ukrainy do losu naszego po roku 1945. Rosjanie kontynuowali wojnę z Polską, nie używając armii, lecz NKWD i UB, ale wszak właśnie wojnę. Dziś niektórzy się dziwią, że Rosjanie nie prowadzą z Ukrainą typowej wojny – nie tyle atakują pozycje armii ukraińskiej, ile bombardują miasta, niszczą obiekty o znaczeniu gospodarczym. To właściwie nie jest wojna pełnoskalowa, wbrew twierdzeniom wielu. To wojna na wyniszczenie narodu i degradację państwa, której to wojny Rosja… nie może przegrać, chyba że Zachód zdecyduje się tak Ukrainę wspomóc, by ta odniosła „pełnoskalowe” zwycięstwo. Dawno temu Stalin zrozumiał, że nie ma sensu wojna o włączenie Polski do ZSRS. Dziś Putin nie chce zajęcia Ukrainy. Chce jej degradacji i tą drogą skolonizowania.

Inaczej wygląda wrzesień 2023 niż wyglądał wrzesień 1939. Bogu dzięki, dla nas zupełnie inaczej. Ale Rosja swoją wojnę kontynuuje. Tam, gdzie może.

Prof. Jacek KORONACKI

 Profesor nauk technicznych, doktor habilitowany nauk matematycznych, były długoletni dyrektor Instytutu Podstaw Informatyki PAN. W ostatnich latach zajmował się analizą molekularnych danych biologicznych.

 

Czytaj więcej: Wrzesień 1939, wrzesień 2023

Komentarz (6)

Saudyjska straż graniczna zabiła setki, a być może tysiące uchodźców z Etiopii

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 04 wrzesień 2023 16:20
Konstanty Gebert

„Pozostajemy zaniepokojeni rzekomym dręczeniem [popełnionym] wobec migrantów na granicy z Arabią Saudyjską”, oświadczył w styczniu podczas debaty w Radzie Bezpieczeństwa o sytuacji w Jemenie zastępca ambasadora Stanów Zjednoczonych w ONZ, Richard Mills. Część czytelników zapewne zakończy już po tym zdaniu lekturę tego komentarza, i trudno by się dziwić. Konkrety są wstrząsające: od stycznia 2022 roku do połowy 2023 saudyjska straż graniczna zabiła setki, a być może tysiące uchodźców z Etiopii.

Zaniepokojenie zastępcy ambasadora jakimiś dręczeniem, i to rzekomym, na granicy jemeńsko-saudyjskiej, bez wskazania sprawców, czy choćby charakteru dręczenia, o ile istotnie do nich doszło, jest równie interesujące jak, powiedzmy, rosyjskie potępianie tłumienia przez amerykański reżim wolności słowa. Istotnie – jedynym znaczącym słowem w wypowiedzi Millsa jest „pozostajemy” – które oznacza, że USA wiedzą o „rzekomym dręczeniu” od jakiegoś czasu, a przynajmniej od grudnia 2022 roku, kiedy to ONZ po raz pierwszy mówiła o nich publicznie, acz bez podawania konkretów.

Tortury dla zabawy

Konkrety zaś podała w ubiegłym tygodniu szanowana organizacja praw człowieka Human Rights Watch. W raporcie o sytuacji na granicy jemeńsko-saudyjskiej, opartym o wywiady z 38 świadkami i 4 krewnymi świadków, HRW stwierdza, że od stycznia 2022 roku do połowy 2023 saudyjska straż graniczna zabiła setki, a być może tysiące uchodźców z Etiopii, usiłujących, przeprawiwszy się przez cieśninę Bab-el-Mandeb do Jemenu, przedostać do Arabii.

Grupy uchodźców na granicy ostrzeliwano z broni maszynowej, zaś schwytanych torturowano dla zabawy, na przykład każąc im wybierać miedzy przestrzeleniem ręki lub nogi, czy też zmuszając mężczyzn, by gwałcili kobiety na oczach rozbawionych pograniczników. Oni sami też gwałcili, i potem przepędzali swe nagie ofiary z powrotem do Jemenu. Uciekających przed ostrzałem nadal ostrzeliwano, tyle że z moździerzy.

Wiadomo na pewno o co najmniej 430 zabitych podczas pierwszego półrocza 2022 roku, ale zbrodniczy proceder trwa nadal. W przygranicznym jemeńskim szpitalu al-Dżumhori codziennie przyjmują kilku ciężko rannych. Lżej ranni tam nie trafiają, bo się wyliżą, zabici też nie – bo po co?
Arabia Saudyjska szantażuje ONZ

ONZ wiedziała o tym przynajmniej od jesieni roku ubiegłego, choć jej personel humanitarny obecny na miejscu musiał wiedzieć wcześniej: masowe zbrodnie pod gołym niebem trudno utrzymać w tajemnicy. Organizacja odpowiedzialna za utrzymanie międzynarodowego pokoju ma jednak powód, by Saudów nie wskazywać palcem: Rijad jest ważnym płatnikiem środków do budżetu ONZ; tylko w 2018 roku, na przykład, Saudyjczycy wraz z ZEA wpłacili miliard dolarów na pomoc dla Jemenu, czyli jedną trzecią całego budżetu tej operacji. Złośliwi mogą wprawdzie twierdzić, że gdyby nie wojna, jaką Saudowie rozpętali w 2014 roku w Jemenie przeciwko sprzymierzonym w Iranie bojownikom Huti, a w której zginęło do tej pory około 400 tysięcy ludzi (w tym 85 tysięcy zagłodzonych dzieci), operacja ratunkowa nie byłaby potrzebna, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Los jemeńskich dzieci sprawił jednak, że ONZ w 2016 roku wciągnęło Arabię Saudyjską na listę państw krzywdzących dzieci, a następnie ją z tej listy, po saudyjskich protestach, zdjęło. Ówczesny sekretarz generalny Ban Ki-Moon potępił „niedopuszczalną presję finansową”, jaką Rijad wywarł w tej sprawie na ONZ. Arabia trafiła jednak ponownie na listę w 2019 roku, i została z niej ponownie zdjęta w rok później; następca Ban Ki-Moona António Guterres, który nadal jest sekretarzem generalnym, zaprzeczył wówczas kategorycznie, jakoby i tym razem Rijad wywarł presję. Należy się więc spodziewać, że i w kwestii mordowania uchodźców o żadnej presji nie będzie mowy.

Ostrożne napomknienia ONZ oraz miażdżący raport HRW są jednoznaczne: Rijad popełnił, i zapewne popełnia nadal zbrodnie przeciw ludzkości. I jest to, co istotne, zbrodnia nawet według samych Saudyjczyków, którzy już w 2020 roku potępili Hutich za „zmuszanie uchodźców do nielegalnego przekraczania saudyjskiej granicy” oraz dręczenie ich w obozach. Obecne oskarżenia Rijad odrzucił jako „całkowicie bezpodstawne” i zapowiedział powołanie, wspólnie z Etiopią, komisji do ich wyjaśnienia. Ale co tu wyjaśniać, skoro bezpodstawne?

Po prostu Arabia broni się przed narzuconą jej przez jemeńskich buntowników, sojuszników irańskiego arcywroga, wojną hybrydową. Co najwyżej jakiś przywódca saudyjskiej opozycji – gdyby w Rijadzie zezwalano na istnienie takich ekscesów – mógłby napisać, że saudyjskie moździerze niecelne, bo jednak w kraju widać Etiopczyków, i należałoby w referendum spytać, czy nie potrzeba lepszych. Zaś udział w komisji wyjaśniającej Etiopii, gdzie rząd Ahmeda Abiya wygrał właśnie, dzięki pomocy Rijadu, wojnę domową, przed którą rozstrzeliwani na granicy uchodźcy uciekali, jest ostateczną gwarancją obiektywizmu.

Biden w saudyjskiej Canossie

W tej sytuacji oburzenie międzynarodowej opinii publicznej – o ile w ogóle się pojawi, bo zbrodni tych nie da się powiązać z Izraelem, więc co tu się oburzać – skupi się zapewne, i skądinąd słusznie, na amerykańskim milczeniu, które staje się przyzwoleniem. Ale prezydent Joe Biden – kto jeszcze pamięta jego obietnicę wyborczą, że uczyni z Rijadu „międzynarodowego pariasa” za zamordowanie w konsulacie w Stambule emigracyjnego krytyka reżimu, dziennikarza Dżamala Chasudżiego? – ma inne zmartwienia. Musi nakłonić Rijad do zwiększenia produkcji ropy, żeby zrównoważyć skutki bojkotu Rosji, zapobiec zbliżeniu Saudów z Chinami, i nakłonić do pokoju z Izraelem.

Wszystko to godne uznania cele i by je osiągnąć, Biden udał się już był z wizytą w saudyjskiej Canossie, ale na razie niewiele wytargował. To naprawdę nie moment, żeby drażnić Mohammeda bin Salmana, rządzącego w Rijadzie następcę saudyjskiego tronu. Życia zabitym to nie wróci, zaś może zaszkodzić globalnym interesom wolnego świata.

A to, że się ta sprawa na granicy wydała, może mieć i dobre skutki: uchodźcy będą woleli zostać w domu niż ryzykować. Zresztą nie mają przed czym uchodzić, skoro za cenę 600 tysięcy zabitych Abiy wygrał już wojnę w Tigraju – a następnej, w Amharze, jeszcze na dobre nie rozpoczął.
Dramat zachwyca publiczność

Ale jeśli nawet Europejczycy potępią i saudyjskie zbrodnie, i amerykańską hipokryzję, to Rijad będzie mógł odpowiedzieć: „Łatwo wam gadać, kiedy Morze Śródziemne to nie wąziutka Bab-el-Mandeb, i to ono za was załatwia część problemu: od 2014 roku zatonęło w nim przynajmniej 57 tysięcy uchodźców. A przecież nie zbudujemy, jak Polska na kawałku 400-kilometrowej granicy z Białorusią, muru na 1500 kilometrowej granicy z Jemenem. Zresztą w Polsce też zginęło tak z 50 osób, więc nie czepiajcie się nas”.

I będą mieli rację. Jedyna różnica, że u nas, o ile wiadomo, pogranicznicy i popierająca ich opinia publiczna nie mają z tego żadnej rozrywki. Problem w tym, że to może być jedynie kwestia czasu.

4 kwietnia 1984 Winston Smith zapisał w swoim dzienniku (tłum. Julia Fiedorczuk): „Wczorajszy wieczór w kinie. Same filmy wojenne. Jeden świetny, o bombardowanym gdzieś na Morzu Śródziemnym statku pełnym uchodźców. Publiczność bardzo ubawiona widokiem ogromnego mężczyzny próbującego uciec wpław przed helikopterem. najpierw widzimy go chlapiącego się w wodzie jakby był żółwiem, następnie przez celownik helikoptera, wreszcie podziurawionego, podczas gdy morze wokół niego robi się czerwone on tonie tak szybko, jakby przez dziury w ciele wlewała się woda. kiedy tonie publiczność ryczy ze śmiechu”.

Wesołej zabawy.

Konstanty GEBERT

Tekst ukazał się na stronie Kultury Liberalnej

Na zdjęciu: Samochód opancerzony saudyjskiej straży granicznej, źródło: Wikipedia,

Od redakcji:

Reż. Agnieszka Holland zaprasza na film pt. ZIELONA GRANICA o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej. Na Campus Polska Przyszłości zapewniała, że nie będzie to "agitka", tylko przedstawienie racji wszystkich stron. W kinach od 15 września.

Czytaj więcej: Saudyjska straż graniczna zabiła setki, a być może tysiące uchodźców z Etiopii

Komentarz (2)

Jedna trzecia Niemców uważa, że ich przodkowie byli wśród ofiar wojny

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 03 wrzesień 2023 16:31
Prof. Stephan LEHNSTAEDT

Zbrodniczy charakter niemieckiej okupacji Polski jest wciąż stosunkowo nieobecny w świadomości niemieckiej. Wina za wojnę i Holokaust jest zdepersonalizowana – pisze prof. Stephan LEHNSTAEDT.

Niemieckie skojarzenia z atakiem na Polskę w 1939 roku ograniczają się do zdjęcia niemieckich żołnierzy, którzy niszczą szlaban w Sopocie (nadal ilustruje ono co drugi tekst prasowy o Polsce dotyczący II wojny światowej), oraz bombardowania Westerplatte w Gdańsku przez pancernik „Schleswig-Holstein”.

Na drodze do poważniejszej konfrontacji ze zbrodniami na Wschodzie – i to nie tylko w Polsce – stała do 1990 roku zimna wojna. Ustępstwa wobec przeciwnika wydawały się nie do pomyślenia. Dopiero po upadku Muru Berlińskiego nastąpiła powolna zmiana, która wiązała się również z boomem historiograficznym. W pewnym sensie nauka podążała za ekspansją UE na wschód i ograniczała uwagę do zbrodniczej polityki niemieckiej podczas II wojny światowej.

Centrum Dokumentacji Nazistowskiej Pracy Przymusowej w Berlinie rzuca dziś światło na los polskich robotników przymusowych. Otwarte latem 2021 roku Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie skupia się na niemieckich doświadczeniach cierpienia, ale klasyfikuje je jako skutek i konsekwencję znacznie bardziej morderczej polityki narodowosocjalistycznej w okupowanej Polsce. A Centrum Pamięci Cichych Bohaterów, poświęcone ratowaniu Żydów podczas Holokaustu, przypomina o polskich bohaterach.

Jednak zbrodniczy charakter niemieckiej okupacji Polski jest wciąż stosunkowo nieobecny w świadomości niemieckiej. Polska nie jest tu jednak odosobnionym przypadkiem. Pamięć niemiecka podąża za kompleksami zbrodni, takimi jak Holokaust, „eutanazja”, prześladowania Sinti i Romów oraz homoseksualistów. Wina za wojnę i Holokaust jest niekwestionowana, ale jest też zdepersonalizowana. Sprawstwo z reguły nie pojawia się w pamięci niemieckich rodzin – jedna trzecia Niemców uważa, że ich przodkowie byli ofiarami wojny.

Wysiłki na rzecz wyjaśnienia historii kończą się zatem jedynie ograniczonym sukcesem. Dzisiaj 65 proc. Polaków i 57 proc. Niemców dostrzega dobre lub bardzo dobre stosunki między oboma krajami. Jednocześnie ponad 20 proc. Polaków i Niemców uważa, że dalsza poprawa stosunków sąsiedzkich powinna opierać się na zrozumieniu przeszłości.

Na poziomie politycznym temat ten wydawał się ostatnio zawężać do kwestii reparacji. Warszawa jeszcze oficjalnie ich nie zażądała, ale strach przed tym doprowadził do pewnego przyśpieszenia działań w Berlinie. Federalne Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaproponowało postawienie pomnika Polaków, który w zeszłym roku został zatwierdzony przez Bundestag.

Wątpliwe jest jednak, czy zaprezentowana niedawno koncepcja, silnie skoncentrowana na Polakach (z wyłączeniem np. prześladowań żydowskich obywateli Rzeczypospolitej), rzeczywiście przedstawia całościową perspektywę. Przede wszystkim wydaje się, że ma to być odpowiedź na wszystkie domniemane i rzeczywiste życzenia warszawskiego rządu. Jego satysfakcja jest cenna w tym sensie, że pozwala mówić o historycznym i politycznym zwycięstwie nad Niemcami i w ten sposób oddalić kwestie związane z reparacjami.

Odszkodowania dla nielicznych ocalałych z niemieckiego terroru stały się tym samym „kosztami ubocznymi”. Historia staje się w ten sposób polityczną kartą przetargową, która nie jest ani prawdą, ani wiedzą, ani nawet nie sprzyja pojednaniu. Jest to tym bardziej godne ubolewania, że Bundestag rzeczywiście chciał „oddać sprawiedliwość polsko-niemieckiej historii poprzez miejsce pamięci oraz przyczynić się do pogłębienia stosunków dwustronnych”.

W tej decyzji widać wielką szansę. Niemieccy parlamentarzyści wyraźnie uznali, że polsko-niemiecka historia to coś więcej niż tylko II wojna światowa – nawet jeśli ma ona oczywiście ogromne znaczenie. Ale widzą w Polsce nie tylko ofiarę, której należy przypisać odpowiednią pozycję w kulturze upamiętniania, lecz także równorzędnego sąsiada i partnera, z którym łączy nas znacznie dłuższa wspólna przeszłość. „Specjalne stosunki dwustronne” istnieją nie z powodu zbrodni z lat 1939–1945, tylko pomimo tych zbrodni. Dlatego konieczne jest, aby Niemcy dowiedzieli się więcej o swoich sąsiadach. Oczywiście o wojnie i rozbiorach, ale też o Kazimierzu Wielkim, Jagiellonach i naprawdę niesamowitej dawnej Rzeczypospolitej.

Ta wspólna historia w większości jest pozytywna. W 1454 r. Gdańsk wypowiedział posłuszeństwo Krzyżakom; Związek Pruski zwrócił się do króla Kazimierza Jagiellończyka o przyłączenie Prus do Polski. W 1697 r. sejm polski wybrał na króla Sasa. Kiedy w XVII i XVIII wieku dziesiątki tysięcy Niemców osiedliły się nad Wisłą lub na Wołyniu, zrobili to na zaproszenie polskich władców. A kiedy wielu Polaków wyjeżdżało w XIX w. do Zagłębia Ruhry, aby tam pracować w górnictwie, byli również bardzo poszukiwanymi robotnikami. O tym wszystkim trzeba mówić.

W mediację zaangażowane są instytucje, np. Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie czy Centrum Badań Historycznych w Berlinie. Brakuje jednak odpowiednich środków i atrakcyjnych lokalizacji. Będą one kosztowne, ale są niezbędne, jeśli upamiętnianie ma wyjść poza symbole i doprowadzić do poszerzenia wiedzy i wzajemnego zrozumienia. To powinno być ważne dla nas i Polaków.

Stephan Lehnstaedt

Prof. Stephan LEHNSTAEDT, niemiecki historyk i profesor w Touro College w Berlinie. Doktorat uzyskał na Ludwig-Maximilians-Universität München, habilitację obronił na Technische Universität Chemnitz. Zatrudniony w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie w latach 2010-2016. Wykładał na uniwersytecie w Monachium, na Humboldt-Universität w Berlinie oraz w Londyn School of Economics.

Tekst ukazał się w magazynie Wszystko Co Najważniejsze

Czytaj więcej: Jedna trzecia Niemców uważa, że ich przodkowie byli wśród ofiar wojny

Komentarz (6)

Więcej artykułów…

  1. Dwa totalitaryzmy na służbie "Projektu dla pokoju" Roberta Traby
  2. "Solidarność" dała początek wolnej Polsce. W l. 90. zapomniano o zwykłej solidarności

Strona 4 z 426

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A było to tak: To pani Joanna miała problem. Pomogli jej dziennikarze opisując całość zdarzenia. Do rozwiązania takich i tym podobnych problemów wszys...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
32 minut(y) temu
Nie tylko on. Jeszcze paru innych z orbity prezesa ma tam kredyty. A skoro mają kredyt, znaczy dają temuż bankowi zarabiać. Dają zarabiać, czyli wspie...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
56 minut(y) temu
Parafrazując (kolejne trudne słowo!): nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie neobolszew...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Myśl o swoim samopoczuciu, "mysia dupo".
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Berdyczów- Inny gość. Pewnie już w W-wie no i...? Nie rozczarował cię brak p. Joanny? Jak moźna być tak wyrachowanym to jeszcze rozumiem, taką jest po...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Symetryści widzą dwóch wrogów: Niemców i Rosjan. Kaczyński widzi tylko Niemców i oto dlaczego walczy z symetryzmem, który niejako go usprawiedliwia w ...
Aby Polska rosła w siłę, a lud...
1 godzinę temu

Ostatnie blogi

  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • Modlitwa kardynała de Richelieu (komentarz do sprawy Jana Pawła II) Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Dwie wojny... Adam Kowalczyk 192 lata temu, 5 lutego 1831 r., Moskale nie mogąc pogodzić się niewdzięcznością Polaków nie potrafiących docenić i pokochać ruskiego… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Sąd uchylił decyzję wojewody uchylającą pozwolenie na budowę Centrum Lidla w Gietrzwałdzie
  • Janusz Cieszyński - jedynką PiS w Olsztynie. Na 20. miejscu Szmit
  • Poseł Zbigniew Babalski odchodzi z polityki. Powodem jest 6. miejsce na liście
  • Znamy nowego dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego UWM
  • PILNE! Szubienice do likwidacji! Prezydent Olsztyna przegrał w WSA z ministrem kultury
  • Aby Polska rosła w siłę, a ludzie partii żyli dostatniej
  • Wojewoda zbada prawidłowość wydania pozwolenia na budowę Lidla w Gietrzwałdzie
  • Partie ogłosiły pełne listy kandydatów z Olsztyna i Elbląga. Wg sondażu Kantar PiS wygrywa wybory
  • W sieci krąży film, na którym wicestarosta węgorzewski pokazał nagą kobietę z nożem
  • "Zielona granica" narodowego interesu

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.