Debata marzec2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

wtorek, marzec 21, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

BBC usuwa „Hotel Zacisze” z powodów politpoprawności

Szczegóły
Opublikowano: środa, 22 luty 2023 13:29
Kolega Melchiora

Niby był czas przywyknąć do podobnych informacji, muszę jednak przyznać, że doznałem pewnego wstrząsu dowiedziawszy się, że BBC zamierza ocenzurować swoją flagową produkcję, „Hotel Zacisze” („Fawlty Towers” ). Otóż „Hotel Zacisze” to nie jest jakiś kolejny serial, kolejny sitcom, kolejna byle komedyjka. Film ten przez całe dekady uważany był za perłę w koronie brytyjskiego nadawcy.

W poważnych rankingach, analizach, przeglądach przeszłych dokonań, rutynowo prezentowany był jako dzieło wybitne, majstersztyk pośród telewizyjnych wytworów, niedościgniony wzór. Zupełnie słusznie: jego pomysłodawca, twórca, scenarzysta i główny wykonawca - John Cleese - właśnie w „Hotelu” uzyskał apogeum możliwości tego rodzaju humoru, który wcześniej wypracował w formacie Monty Python’a. A więc humoru arcymistrzowskiego, oryginalnego, przewrotnego, perwersyjnie wręcz inteligentnego, kompletnie nieosiągalnego dla całej reszty świata satyryków i prześmiewców. (Może jeszcze tylko „Żywot Briana” mógłby tu uzyskać wyższe noty).

Usunięcie „Hotelu Zacisze” z firmowego streamingu BBC odbywa się, oczywiście, pod hasłem politpoprawności. Bo też faktycznie, wszystkie produkcje pythonowskie oraz postpythonowskie charakteryzują się siarczystą zjadliwością, walą po oczach nie oglądając się na świętości i czynią to bez jakiejkolwiek asekuracji.

Nawet rodzima BBC, a więc korporacja finansująca pomysły Cleesa i jego kolegów, bywała przez nich wyśmiewana niemiłosiernie. „Kawały” Pythonów zawsze budziły sprzeciwy i były przedmiotem oburzenia (bywało, że uruchamiano przeciw nim protesty na poziomie dyplomatycznym). Pomimo tego, w czasach zażywnych dżentelmenów w melonikach nie było zgody na cenzurowanie działalności artystycznej. Nie było też zgody na cenzurowanie działalności, której wysoki poziom nie budził wątpliwości ludzi przytomnych i mających jakie takie rozeznanie ogólne.

Zresztą, obrona „Hotelu” przez lata wydawała się równie łatwa, jak wykazanie absurdalnego charakteru wszelkich napaści na serial. Otóż wszystkie, co do jednego, polit- niepoprawne wybryki są w filmie dziełem niejakiego Bazyla Fawlty, postaci odgrywanej przez samego Johna Cleesa. Clees nie pozostawił na swoim bohaterze suchej nitki: nie może być wątpliwości, że Bazyl to skończony idiota. I własne tak, jak skończony idiota, traktowany jest przez wszystkich dookoła (żonę, współpracowników, hotelowych gości).

Bazyl z „Hotelu Zacisze” to ostatnie stadium degrengolady wyspiarskiej warstwy mieszczańskiej nie mogącej zapomnieć o „starej dobrej Anglii”. Bazyl, rozkochany we własnym wizerunku istoty „lepszej”, gardzi kobietami, cudzoziemcami (mocno w serialu dostaje się Niemcom) i w ogóle każdym, kto nie jest członkiem brytyjskiej arystokracji. Ta ostatnia zaś przedstawiona jest w serialu podobnie jak Bazyli, czyli jako zestaw beznadziejnych, odrealnionych kretynów (w najlepszym przypadku są to głupkowaci naciągacze).

Inaczej mówiąc, nie sposób uważać tak bardzo niepoprawnego Bazyla jako wzoru dla kogokolwiek. Jest dokładnie na odwrót. Jego postać mogłaby służyć wszelkim postępowcom jako bijący po oczach przykład skrajnego zidiocenia wszelakich konserwatystów, wsteczników i całej reszty owej godnej pogardy „prawicowej” hołoty. I jeśli Bazyl Fawlty jest dzisiaj wycinany z dzieła do niedawna uznawanego za kanoniczne, to za chwilę wycinać trzeba będzie z naszej kultury wszelkie obrazy np. niemieckich hitlerowców. Bo przecież miotane przez nich wyzwiska w typie „parszywych Żydów” albo „polskich świń” również nie mieszczą się w kanonie politycznej poprawności.

Koronnym argumentem przeciwko „Hotelowi” jest fakt, że w jednym z odcinków czarnoskóry lekarz nazwany został czarnoskórym lekarzem. Serio. Fakt zasadniczy – tj. ciemna karnacja owego medyka – jest aż nazbyt oczywista nawet dla użytkownika telewizji czarno-białej. I nic z tym nie można zrobić. Postanowiono więc ukryć film w zakamarkach archiwów, zapomnieć o całej sprawie, udawać, że nic podobnego nigdy się nie wydarzyło. Groteska goni absurd jak za najlepszych czasów pure nonsensu, bo wychodzi na to, że BBC w imię poprawności politycznej wycina z serialu jedynego niebiałego aktora w całym, 12-odcinkowym serialu.

Zasadniczo jest to numer dokładnie kopiujący system pythonowski. Cenzorzy z BBC, chcąc nie chcąc, robiąc to, co robią, oddają hołd dokonaniom Monty Pythona: materia może i sczeźnie, ale duch zwycięża. Najwyraźniej.

Kolega Melchiora

Czytaj więcej: BBC usuwa „Hotel Zacisze” z powodów politpoprawności

Komentarz (16)

Biden: Atak na jednego z członków NATO, to atak na wszystkich członków, to święta przysięga!

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 21 luty 2023 17:31

Joe Biden wygłosił we wtorek 21 lutego przemówienie w Warszawie na terenie Ogrodów Królewskich w Arkadach Kubickiego, podczas 363. dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przesłanie amerykańskiego przywódcy rozpoczęła piosenka "Freedom" wykonawcy Kygo.  — Jesteśmy mocni, jesteśmy zjednoczeni. Świat nie odwróci wzroku — powiedział prezydent USA. Poniżej całe wystąpienie prezydenta USA:

Witaj, Polsko! Jeden z naszych największych sojuszników. Panie prezydencie Dudo, panie premierze, panie prezydencie miasta, wszyscy byli ministrowie i prezydenci, jak również liderzy polityczni z całego kraju, dziękuję za ponowne powitanie w Polsce.

To już niemal rok, niemal rok temu przemawiałem tutaj na Zamku Królewskim w Warszawie, zaledwie tygodnie po tym, jak Władimir Putin rozpętał swoją morderczą napaść na Ukrainę. Rozpoczęła się największa wojna lądowa w Europie od czasów II wojny światowej. I zasady, które przez ponad 75 lat były podstawą pokoju, rozwoju i stabilności na tej planecie, stanęły przed groźbą zniszczenia.

Rok temu świat przygotowywał się na upadek Kijowa. Cóż, właśnie wracam z wizyty w Kijowie i mogę przekazać: Kijów trzyma się mocno! Kijów pozostaje dumny, Kijów trzyma głowę wysoko i co najważniejsze, pozostaje wolny.

Gdy Rosja zaatakowała, nie tylko Ukraina, ale cały świat został poddany epokowej próbie.

Europa została poddana próbie. Ameryka została poddana próbie. NATO zostało poddane próbie. Wszystkie demokracje stanęły w obliczu próby. A pytania, z którymi się wtedy mierzyliśmy, były równie proste, jak głębokie.

Czy zareagujemy, czy odwrócimy wzrok; czy będziemy silni, czy słabi; czy jako sojusznicy będziemy zjednoczeni, czy podzieleni?

Rok później znamy odpowiedź.

Zareagowaliśmy, jesteśmy silni i zjednoczeni, i świat nie odwraca wzroku

Biden Joe Warsaw 2023

Stanęliśmy też przed podstawowymi pytaniami o nasze oddanie najbardziej podstawowym zasadom. Czy opowiemy się po stronie suwerenności narodów? Czy staniemy w obronie prawa ludzi do życia w wolności w obliczu jawnej agresji? Czy staniemy w obronie demokracji?

Rok później znamy odpowiedzi.

Tak, staniemy w obronie suwerenności - i zrobiliśmy to.

Tak, staniemy w obronie prawa ludzi do życia w wolności w obliczu agresji - i zrobiliśmy to.

I staniemy w obronie demokracji - i zrobiliśmy to.

Wczoraj miałem zaszczyt stać u boku prezydenta Zełenskiego w Kijowie, by zadeklarować, że będziemy nadal bronić tych spraw, bez względu na wszystko.

Gdy prezydent Putin rozkazał, by jego czołgi potoczyły się na Ukrainę, myślał, że się ugniemy. Mylił się.

Naród ukraiński jest zbyt odważny.

Ameryka, Europa, koalicja narodów od Atlantyku po Pacyfik - byliśmy zbyt zjednoczeni.

Demokracja była zbyt silna.

Zamiast łatwego zwycięstwa, którego się spodziewał i które przewidywał, Putin pozostał z wypalonymi czołgami i zamętem w rosyjskich siłach.

Myślał, że doprowadzi do finlandyzacji NATO, zamiast tego dostał NATO-izację Finlandii i Szwecji.

Myślał, że NATO się złamie i podzieli, zamiast tego NATO jest bardziej zjednoczone i bardziej spójne niż kiedykolwiek wcześniej.

Myślał, że użyje energii jako broni, by złamać waszą determinację, europejską determinację.

Zamiast tego wspólnie pracujemy, by zakończyć zależność Europy od rosyjskich paliw kopalnych.

Myślał, że autokraci jak on są twardzi, a demokratyczni przywódcy słabi.

I wtedy spotkał się z żelazną wolą Ameryki i narodów na całym świecie, które odmawiają zaakceptowania świata rządzonego przez strach i siłę.

Znalazł się na wojnie z narodem, prowadzonym przez człowieka, którego odwaga była wykuwana w ogniu i żelazie, prezydentem Zełenskim.

Prezydent Putin został dziś postawiony przed czymś, o czym rok temu myślał, że jest niemożliwe. Demokracje świata stały się silniejsze, nie słabsze, a autokracje świata stały się słabsze, nie silniejsze.

Ponieważ w momencie wielkiego wstrząsu i niepewności najważniejsze to wiedzieć, za czym się opowiadamy i kto nas wspiera. To wszystko zmienia.

Naród Polski o tym wie, wy to wiecie. W rzeczywistości tutaj, w Polsce, wiecie o tym lepiej niż ktokolwiek inny. Bo to właśnie znaczy solidarność.

Przez rozbiory i ucisk, gdy to piękne miasto zostało zniszczone po Powstaniu Warszawskim, przez dekady trzymane żelazną ręką komunistycznych rządów, Polska przetrwała, ponieważ trzymaliście się razem.

To właśnie tak dzielni liderzy opozycji i naród białoruski kontynuują walkę o swoją demokrację.

Tak, jak determinacja narodu mołdawskiego, determinacja Mołdawian, by żyć w wolności, dała im niepodległość i wprowadziła ich na ścieżkę do członkostwa w Unii Europejskiej.

Dziś jest z nami prezydent Sandu, nie jestem pewien, gdzie dokładnie. Ale dumnie stoję po jej stronie i po stronie kochającego wolność narodu mołdawskiego. Proszę o aplauz dla niej.

Po roku tej wojny Putin już dłużej nie wątpi w siłę naszej koalicji, ale nadal wątpi w nasze przekonania, w naszą wytrzymałość, w nasze dalsze wsparcie Ukrainy. Wątpi, że NATO może pozostać zjednoczone.

Ale nie powinno być wątpliwości: nasze wsparcie dla Ukrainy jest niezachwiane, NATO nie zostanie podzielone, nie zmęczymy się.

Tchórzliwa żądza władzy i terytorium prezydenta Putina upadnie, a miłość narodu ukraińskiego do swojego państwa zwycięży.

Demokracje świata będą strzegły wolności dzisiaj, jutro i zawsze. Bo to, co jest tutaj stawką - to wolność.

To przesłanie, które dostarczyłem wczoraj do Kijowa. Bezpośrednio do narodu ukraińskiego.

Kiedy prezydent Zełenski był w grudniu w USA, powiedział, że ta walka określi świat i sposób życia naszych dzieci i wnuków, a potem ich dzieci i wnuków.

Nie mówił tylko o ukraińskich dzieciach i wnukach, mówił o wszystkich naszych dzieciach i wnukach, waszych i moich.

Dzisiaj znów widzimy to, co ludzie w Polsce i całej Europie widzieli przez dekady. Apetytu autokraty nie da się zaspokoić, trzeba mu się przeciwstawić.

Autokraci rozumieją tylko jedno słowo: "nie", "nie", "nie".

"Nie, nie odbierzecie mi mojego kraju". "Nie, nie odbierzecie mi mojej wolności". "Nie, nie zabierzecie mi mojej przyszłości".

Tego wieczoru powtórzę to, co powiedziałem w tym miejscu rok temu: dyktator pragnący odbudować imperium nigdy nie będzie w stanie wymazać miłości ludzi do wolności. Brutalność nigdy nie zdławi woli wolnych ludzi. A Ukraina, Ukraina nigdy nie stanie się zwycięstwem Rosji, nigdy.

Bo wolni ludzie nie chcą żyć w świecie beznadziei i mroku.

To był pod każdym względem niezwykły rok.

Niezwykła brutalność rosyjskich oddziałów i najemników. Ich deprawacja, popełniają zbrodnie przeciwko ludzkości, bez wstydu i skrupułów. Celowe sprowadzanie na cywilów śmierci i zniszczeń. Używanie gwałtów jako narzędzia prowadzenia wojny. Kradzież ukraińskich dzieci jako próba okradzenia Ukrainy z przyszłości. Bombardowanie stacji kolejowych, oddziałów położniczych, szkół, domów dziecka.

Nikt, nikt nie może odwrócić wzroku od okrucieństw popełnianych przez Rosjan przeciwko narodowi ukraińskiemu. To odrażające, to odrażające.

Ale równie niezwykła była reakcja narodu ukraińskiego i świata.

Rok po tym, gdy zaczęły spadać bomby i rosyjskie czołgi najechały Ukrainę, Ukraina jest wciąż niepodległa i wolna.

Od Chersonia po Charków ukraińscy żołnierze odzyskują swoje ziemie. Niebiesko-żółta flaga znów dumnie łopocze nad 50 proc. terytoriów, które Rosja zajęła w zeszłym roku.

Prezydent Zełenski wciąż przewodzi demokratycznie wybranemu rządowi, który reprezentuje wolę narodu ukraińskiego.

A świat już wielokrotnie głosował, w tym w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, by potępić rosyjską agresję i wspierać sprawiedliwy pokój.

W ONZ za każdym razem przytłaczającą większością. W październiku 143 państwa potępiły rosyjską nielegalną aneksję.

Tylko cztery, cztery w całym ONZ, głosowały wraz z Rosją. Cztery.

Tego wieczoru jeszcze raz zwracam się do Rosjan.

USA i narody Europy nie zamierzają kontrolować lub zniszczyć Rosji, Zachód nie spiskował, by zaatakować Rosję - tak jak powiedział dzisiaj Putin. Miliony rosyjskich obywateli, którzy chcą tylko żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami, nie są wrogami.

Ta wojna nigdy nie była koniecznością; jest tragedią.

Prezydent Putin zdecydował się na tę wojnę. Każdy dzień trwania tej wojny to jego wybór. On może zakończyć wojnę jednym słowem.

To proste - jeżeli Rosja przestanie najeżdżać Ukrainę, to zakończy wojnę; jeżeli Ukraina przestanie bronić się przed Rosją - będzie to koniec Ukrainy.

To dlatego wspólnie staramy się zapewnić, by Ukraina mogła się bronić.

USA zebrały ogólnoświatową koalicję ponad 50 państw, by dostarczać tak potrzebną broń i wyposażenie dzielnym ukraińskim żołnierzom na froncie. Systemy obrony powietrznej, artyleria, amunicja, czołgi, pojazdy wojskowe.

Unia Europejska i jej państwa członkowskie wystąpiły z bezprecedensowym zaangażowaniem na rzecz Ukrainy. Nie tylko z pomocą w zakresie bezpieczeństwa, ale ekonomiczną, humanitarną, pomocą dla uchodźców i na tylu innych polach.

Wszyscy, którzy się tutaj zgromadziliście, poświęćcie chwilę, naprawdę, odwróćcie się i spójrzcie na siebie. Popatrzcie na to, co do tej pory zrobiliście.

Polska gości ponad 1,5 mln uchodźców uciekających przed tą wojną. Niech Bóg wam błogosławi.

Polska hojność, wasza gotowość do otwarcia waszych serc i domów jest niezwykła.

Również Amerykanie są zjednoczeni w swoim zdecydowaniu.

W całym moim kraju, w wielkich miastach i małych miasteczkach, na amerykańskich domach powiewają ukraińskie flagi.

W ciągu ostatniego roku Demokraci i Republikanie w Kongresie USA zjednoczyli się w obronie wolności.

Tacy właśnie są Amerykanie i to jest to, co robią.

Świat jednoczy się również, by rozwiązać problem globalnych negatywnych skutków wojny prezydenta Putina.

Putin chciał zagłodzić świat, zablokować czarnomorskie porty, by zatrzymać eksport ukraińskiego zboża. Zaognić światowy kryzys żywnościowy, który uderza szczególnie mocno w rozwijające się państwa afrykańskie.

Zamiast tego USA i G7 i partnerzy na całym świecie odpowiedzieli mocnym zobowiązaniem do rozwiązania tego kryzysu i wzmocnieniem światowych zapasów żywności.

W tym tygodniu moja żona Jill Biden jedzie do Afryki, by pomóc zwrócić uwagę świata na te niezwykle ważne sprawy.

Nasze zobowiązanie wobec narodu ukraińskiego i przyszłości Ukrainy to wolna, suwerenna i demokratyczna Ukraina.

To było marzeniem tych, którzy deklarowali niepodległość Ukrainy 30 lat temu; którzy przewodzili Pomarańczowej Rewolucji i Rewolucji Godności, którzy dzielnie stawiali czoła lodowi i ogniu na Majdanie; i Niebiańskiej Sotni, która tam poległa; i tych, którzy wciąż walczą z wysiłkami Kremla, by korumpować, przymuszać i kontrolować.

To marzenie tych ukraińskich patriotów, którzy przez lata walczyli z rosyjską agresją w Donbasie, i bohaterów, którzy oddali wszystko, oddali swoje życie w służbie swojej ukochanej Ukrainie.

Wczoraj miałem zaszczyt wraz z prezydentem Zełenskim być przy ich memoriale w Kijowie, by oddać hołd ofierze tych, którzy stracili życie.

USA i partnerzy są solidarni z ukraińskimi nauczycielami, pracownikami szpitali, ratownikami, robotnikami w całej Ukrainie, którzy walczą, by utrzymać dostawy prądu w obliczu okrutnych bombardowań Rosjan.

Jesteśmy z milionami uchodźców tej wojny, którzy zostali przyjęci w Europie i USA, szczególnie tutaj, w Polsce.

Zwykli ludzie w całej Europie robili wszystko, co mogli, by pomóc i nadal to czynią. Liderzy polskiego biznesu, społeczeństwa obywatelskiego, kultury - w tym Pierwsza Dama RP, która jest dziś tutaj z nami - przewodzili z sercem i determinacją, pokazując wszystko to, co dobre w ludzkim duchu.

Pani Prezydentowo, kochamy panią. Dziękuję wam wszystkim.

Nigdy nie zapomnę, gdy w zeszłym roku odwiedziłem ukraińskich uchodźców, którzy właśnie przybyli do Warszawy, wycieńczenia i strachu na ich twarzach - trzymali swoje dzieci tak blisko, bali się, że nigdy więcej nie zobaczą swoich ojców, mężów, braci, sióstr.

W tym najtragiczniejszym momencie ich życia, wy, Polacy, zaofiarowaliście im bezpieczeństwo i światło. Uściskaliście ich, dosłownie wzięliście ich w objęcia. Ja to widziałem. Widziałem wyraz ich twarzy.

Tymczasem staramy się wspólnie zapewnić, by Rosja zapłaciła cenę za te okropności.

Utrzymujemy największy system sankcji, jaki został kiedykolwiek nałożony na jakiekolwiek państwo. A w tym tygodniu wraz z partnerami ogłosimy kolejne sankcje.

Rozliczymy tych, którzy są odpowiedzialni za tę wojnę. I będziemy dążyć do wymierzenia sprawiedliwości za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione przez Rosjan.

Jest wiele rzeczy, z których możemy być dumni - to wszystko, co osiągnęliśmy w poprzednim roku. Ale musimy być szczerzy i mieć trzeźwe spojrzenie na kolejne lata.

Obrona wolności to nie jest praca na dzień czy na rok. To jest zawsze trudne. To jest zawsze ważne.

Podczas gdy Ukraina kontynuuje swoją obronę przed rosyjską nawałnicą i prowadzi swoje kontrofensywy, będą ciężkie i bardzo gorzkie dni, zwycięstwa i tragedie. Ale Ukraina jest wzmocniona przed dalszą walką. I Stany Zjednoczone, wraz z sojusznikami i partnerami, będą nadal wspierać Ukrainę w jej obronie.

W przyszłym roku będę gościć członków NATO na naszym szczycie w USA w 2024 roku. Wspólnie będziemy świętować 75. rocznicę najmocniejszego sojuszu obronnego w historii świata - NATO.

I - niech nie będzie tutaj żadnych wątpliwości - zobowiązanie USA wobec naszych sojuszników w NATO i art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego jest niewzruszone. Wie o tym każdy członek NATO. I wie o tym również Rosja.

Atak na jednego jest atakiem na wszystkich. To święte zobowiązanie. Święte zobowiązanie do obrony każdego skrawka terytorium NATO.

By przeciwstawić się rosyjskiej agresji, Stany Zjednoczone w ciągu ostatniego roku utworzyły wraz z naszymi sojusznikami i partnerami niezwykłą koalicję.

Ale praca, która jest przed nami, dotyczy nie tego, przeciwko czemu się opowiadamy, ale tego, co popieramy. Jaki świat chcemy zbudować?

Musimy wykorzystać siłę i możliwości tej koalicji i zastosować je do podniesienia poziomu życia ludzi na całym świecie, poprawy zdrowia, wzrostu dobrobytu, ochrony planety, budowania pokoju i bezpieczeństwa, traktowania każdego z godnością i szacunkiem.

To nasza odpowiedzialność. Demokracje świata muszą zapewnić to swoim obywatelom.

Kiedy spotykamy się dziś wieczorem, moim zdaniem, świat znajduje się w punkcie zwrotnym. Decyzje, które podejmiemy w ciągu mniej więcej pięciu najbliższych lat, zdeterminują i ukształtują nasze życie w przyszłych dekadach.

To prawda dla Amerykanów. To prawda dla ludzi na świecie.

I choć decyzje musimy podjąć teraz, zasady i stawki są wieczne. Wybór między chaosem i stabilnością. Między budowaniem i niszczeniem. Między nadzieją i strachem. Między demokracją, która podnosi ludzkiego ducha, i brutalną ręką dyktatora, który ją miażdży. Między niczym innym jak ograniczeniami i możliwościami, tymi możliwościami, które pojawiają się, gdy ludzie żyją nie w niewoli, ale w wolności.

Wolność. Wolność. Nie ma słodszego słowa niż wolność. Nie ma szlachetniejszego celu niż wolność. Nie ma wyższego pragnienia niż wolność.

Amerykanie o tym wiedzą i wy o tym wiecie. I wszystko, co robimy teraz, musi być zrobione, po to, by wiedziały o tym także nasze dzieci i wnuki.

Wolność.

Wróg tyrana i nadzieja dzielnych, i odwieczna prawda.

Wolność.

Bądź z nami. Będziemy stać przy tobie.

Idźmy naprzód z wiarą i przekonaniem i nieprzemijającym zobowiązaniem, by być sojusznikami nie ciemności, ale światła. Nie ucisku, ale wyzwolenia. Nie niewoli, ale, tak, wolności.

Niech Bóg wam wszystkim błogosławi. Niech Bóg chroni nasze wojska. I niech Bóg błogosławi bohaterom Ukrainy i tym, którzy bronią wolności na całym świecie.

Dziękuję, Polsko. Dziękuję, dziękuję, dziękuję za to, co robicie. Niech Bóg was błogosławi.

Po ostatnich słowach podeszły do niego dzieci z flagami USA, Polski oraz Ukrainy.

Przemówienia słuchały tysiące mieszkańców Warszawy i przyjezdnych z innych miast, raz po raz przerywając je brawami. Aby znaleźć się w sektorze przed mównicą, trzeba było zjawić się w Arkadach już kilka godzin przed wystąpieniem. Pozostali śledzili przemowę na telebimach. Wśród gości zaproszonych na uroczystość byli także polscy politycy, m.in. premier Mateusz Morawiecki, szef MON Mariusz Błaszczak i prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Niezapowiedziane odwiedziny Kijowa i wizyta w Polsce

Oficjalna wizyta Joe Bidena w Polsce rozpoczęła się we wtorek 21 lutego. Dzień wcześniej prezydent USA złożył niezapowiedzianą wizytę w Kijowie, co było - według polityków i ekspertów - "najsilniejszym sygnałem poparcia dla Ukrainy, jaki można sobie wyobrazić". Amerykański przywódca spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i poinformował m.in., że Ukraina otrzyma nowy pakiet pomocy wojskowej warty 500 mln dolarów, w tym amunicję do systemów HIMARS.

We wtorek po południu Joe Biden został oficjalnie powitany w Pałacu Prezydenckim w Warszawie przez Andrzeja Dudę. Następnie przywódcy rozmawiali w cztery oczy "w wąskim gronie" i odbyły się dwustronne delegacje pod przewodnictwem obu prezydentów.

(za tvn24, WP.pl, Wyborcza.pl)

Czytaj więcej: Biden: Atak na jednego z członków NATO, to atak na wszystkich członków, to święta przysięga!

Komentarz (12)

Jak mógłby wyglądać pokój kończący wojnę na Ukrainie? (cz.1)

Szczegóły
Opublikowano: środa, 15 luty 2023 18:16
Jacek Bartosiak

Obecnie niezmierne trudno sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać pokój kończący wojnę na Ukrainie. Aby taki pokój został uzgodniony i podpisany, wszystkie istotne strony wojny muszą usiąść do stołu i na jego warunki się zgodzić. Stron wojny jest wiele, bardzo wiele, wojna ta ma bowiem charakter systemowy, co oznacza, że jej celem była i jest dla Rosjan zmiana systemu bezpieczeństwa.

Nie jest to zatem wojna wyłącznie o terytoria czy o jakąś sporną partykularną sprawę między zwaśnionymi sąsiadami. Wojna ta toczy się o sprawy fundamentalne: o miejsce Rosji w systemie światowym, o przyszłość północnej Eurazji, o wpływ Rosji na Europę i wszelkie ważne dla niej decyzje, a zatem o ład polityczny na Starym Kontynencie i o to, na jakich zasadach i przez kogo będą w przyszłości podejmowane istotne dla niego decyzje: czy tylko przez mocarstwa i w ramach stałej walki w kruchym układzie sił (w tym oczywiście przez główne mocarstwo układu – Rosję), czy jednak bez udziału Rosji, a za to przez państwa europejskie próbujące (nawet jeśli nie zawsze w pełni cnotliwie i szczerze) postępować według ustalonych reguł, które stabilizują relacje między państwami i czynią je cywilizowanymi.

Wojna jest procesem politycznym. W Polsce łatwo o tym zapominamy, bo w ostatnich 300 latach często z hukiem przegrywaliśmy, dlatego dla nas wojna to gra o wszystko, która często kończyła się utratą państwowości i represjami wobec ludności cywilnej. Tymczasem w trakcie wojny toczą się procesy polityczne, na które wojna wpływa jako swoista dyplomacja siłowa. Zatem nie wystarczy nad Wisłą mówić, że teraz trzeba wygrać wojnę na Ukrainie. To za mało. To nic nie wnoszący banał, który nie służy sprawie, czyli temu, jak za pomocą naszego postępowania kształtować zachowania stron wojny, aby skończyła się ona tak, jak MY chcemy i zgodnie z NASZYMI interesami. Musimy określić, co to znaczy, że wojna jest wygrana. A konkretnie, co to oznacza dla Polski, dla nas wygrana nie musi bowiem oznaczać tego samego, co dla Ukrainy albo dla USA. Należy jasno zdefiniować, jaka jest nasza teoria zwycięstwa oraz jakie są te gorsze scenariusze, do których w nigdy nie ustającym procesie politycznym, jakim jest wojna, musimy się ustosunkowywać.

Nie ulega wątpliwości, że scenariuszem optymalnym dla nas byłoby pobicie armii rosyjskiej przez samych Ukraińców (bez udziału naszego wojska i bez naszych strat) i pozbawienie Rosjan jakichkolwiek zdolności do prowadzenia wojny ofensywnej na długie lata, a najlepiej na zawsze, oraz oczywiście odzyskanie przez Ukrainę Krymu i Donbasu. Dodatkowo w toku wojny powinno dojść do politycznego rozpadu Federacji Rosyjskiej po szwach etnicznych i narodowościowych, tak by moskiewskie elity nie miały już nigdy podstaw do rojenia imperialnych snów.

To plan maksimum. Polska teoria zwycięstwa. Problem polega na tym, że nie wszystkie strony, nawet sojusznicze wobec nas, podzielają pogląd, że wojna ta powinna się tak właśnie zakończyć albo że są one gotowe ponosić jej koszty i wspierać Ukrainę aż do osiągnięcia aż takiego wyniku. Musimy zatem się zastanowić, jakie ustalenia powinny się znaleźć w porozumieniu pokojowym, aby satysfakcjonowało nas ono mimo braku realizacji planu maksimum.

Przy stole rozmów pokojowych musiałyby usiąść Rosja i Ukraina, to oczywiste, ale myślę, że także Rumunia i Polska jako sąsiedzi, bez których poparcia nie ma mowy o dostawach wojennych na Ukrainę. Prawdopodobnie również Białoruś, chociażby ta kontrolowana przez Rosjan, bo od północy stwarza ona zagrożenie dla stołecznego Kijowa oraz linii komunikacyjnych z Polski na Ukrainę. Na pewno do stołu zasiądą Stany Zjednoczone, może Wielka Brytania. Pchałyby się tam Niemcy, a już na pewno wszędobylska Francja, choć nie wiadomo z jakiego tytułu, chyba tylko jako przedstawicie Unii Europejskiej.

Czego chcieliby Ukraińcy, jeśli nie tego samego co my?! A mogą tego nie dostać. Nawet gdyby doszczętnie pobili w polu armię rosyjską, to Rosja ma broń atomową, a zresztą na razie się bije i dalej mobilizuje swe wojska, szykując się najwyraźniej na długą wojnę. Ukrainę czeka zatem długa przeprawa, tymczasem Zachodowi mogą przecież skończyć się siły czy może on stracić wolę pomocy Kijowowi, powiedzmy za rok. Czy zatem Ukraińcy byliby zadowoleni, gdyby dostali na przykład propozycję, że zostaną przyjęci do UE i NATO oraz otrzymają gwarancje bezpieczeństwa, ale w zamian zrezygnują z Krymu i Donbasu, aby w ten sposób udobruchać Rosję?

Czy z kolei Rosjanie by się na to zgodzili, skoro rozpoczęli tę wojnę z powodów systemowych, a nie wyłącznie sąsiedzkich czy terytorialnych? W ten sposób nie uzyskaliby bowiem wpływu na sprawy europejskie ani nie wypchnęli USA z Europy, co było ich oczywistym celem sformułowanym językiem dyplomatycznym w ultimatum Ławrowa. Nawet gdyby zostało im to osłodzone aneksją Białorusi (która to aneksja jest niewykluczona), to nie uzyskaliby wpływu na sprawy europejski. Taki rozejm byłby z pewnością jedynie pieriedyszką, przerwą, potrzebną do reorganizacji i przygotowania się do kolejnej odsłony konfliktu o nowy ład światowy.

W takim scenariuszu Ukraińcy nie mieliby złudzeń, Rosjanie też nie, nie powinniśmy wtedy mieć ich również my. Zmęczona po utracie Krymu i Donbasu Ukraina mogłaby w nowej fazie gorącego konfliktu sama już nie podołać, a wówczas my bylibyśmy numerem dwa dla Rosjan w strefie zgniotu. Bo przecież nie byłyby to państwa bałtyckie, które nie mają stosownej gravitas, by postawić się Rosji samodzielnie.

Ukraińcy oczekiwaliby, że Polska będzie gwarantem ewentualnego rozejmu, nawet skażonego grzechem pieriedyszki, a nasz udział w przyszłym konflikcie byłby niemal pewny. Nawet Amerykanie musieliby się upewnić, że tak będzie, by móc postawić tamę Rosji, tymczasem Ukraina byłaby już zbyt osłabiona. Amerykanie działaliby spoza linii horyzontu, czyli tak, jak lubią najbardziej. Sami wojsk lądowych na wojnę w Międzymorzu by nie wysłali. Polska byłaby tu w oczywisty sposób zderzakiem.

Dlatego na miejscu Kijowa nie podpisałbym rozejmu kończącego wojnę bez gwarancji bezpieczeństwa ze strony Polski lub bez zawarcia wojskowego sojuszu z Polską, a do tego bez formalnej perspektywy przystąpienia do świata Zachodu. Takie postawienie sprawy wyklucza jednak trwały pokój z Rosją, chyba że ta zostanie totalnie pobita i rozpadnie się w procesie smuty.

Bardzo to wszystko skomplikowane i wyraźnie potwierdza, że rozpoczęła się skalowalna wojna światowa. Stawką jest wszystko, co najważniejsze: to, jak będzie urządzony świat po okresie chaosu, i to, kto będzie o jego kształcie decydował. Państwa już się pogodziły, że siła wojskowa i każda inna jest argumentem na drodze do sukcesu i trzeba umieć się nią posługiwać. Przede wszystkim powinna się tego nauczyć Polska i jej elity.

dr Jacek Bartosiak,

tekst pochodzi ze strony Strategy&Future

Jacek Bartosiak. Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

Czytaj więcej: Jak mógłby wyglądać pokój kończący wojnę na Ukrainie? (cz.1)

Komentarz (15)

Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? Cz.1

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 11 luty 2023 15:07

O książce „Liderzy podziemia Solidarności” i o tym, że jej autorem jest Marek Żejmo dowiedziałem się dzięki telefonom trzech działaczek olsztyńskiego podziemia. Panie zawiadomiła aktorka i działaczka Irena Telesz i poinformowała, że na promocji w Olsztynie będzie marszałek Bogdan Borusewicz. Podała numer komórki do red. Tomasza Śrutkowskiego. Trzeba do niego zadzwonić, żeby uzyskać zaproszenie.

Panie, tak jak i ja, przyjęły z niedowierzaniem, iż autorem książki jest ten sam Marek Żejmo, który jako radny Rady Miasta Olsztyna z listy aparatczyka PZPR i dyrektora cenzury Czesława Jerzego Małkowskiego, okazał się „kłamcą lustracyjnym”. W Olsztynie jego nazwisko kojarzone jest głównie z budową hotelu „Żejmo” i aferami związanymi z tą inwestycją. Zarówno dla pań, jak i dla mnie to, że „kłamca lustracyjny” stał się historykiem „Solidarności”, było czymś absurdalnym i zakrawało na jakąś mistyfikację. Dwie panie stanowczo oświadczyły, że nie skorzystają z zaproszenia, także z powodu osób, które stały za tym wydarzeniem: Ireny Telesz, jako działaczki Platformy i KODu, red. Tomasza Śrutkowskiego, jako byłego redaktora naczelnego „Gazety Olsztyńskiej”, który organ KW PZPR przekształcił w organ służący postkomunistom, a także wicemarszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza. „To jakaś impreza polityczna totalnej opozycji – podejrzewały panie. - Nie będziemy jej uwiarygadniać”. Natomiast ja postanowiłem rozwiązać zagadkę pt. „Kim jest Marek Żejmo”?

Czy to ta sama osoba?

Zacząłem od telefonu do Ireny Telesz, która potwierdziła, że autorem książki jest ten Marek Żejmo od hotelu i dała mi telefon do red. Śrutkowskiego. Redaktor wziął ode mnie domowy adres i powiedział, że zaproszenie otrzymam pocztą. Faktycznie po 2 dniach dostałem eleganckie 4-stronicowe zaproszenie, z którego dowiedziałem się, że książka liczy 791 stron niepublikowanych wcześniej wywiadów z B. Borusewiczem, śp. Aliną Pienkowską, stoczniowcami, którzy wywołali strajk: Jerzym Borowczakiem, Bogdanem Felskim i Ludwikiem Prądzyńskim, Aleksandrem Hallem, Bogdanem Lisem, Henrykiem Majewskim, Krzysztofem i Ryszardem Puszami, śp. Arkadiuszem Aramem Rybickim i jego bratem Mirosławem, Jackiem Taylorem, śp. Anną Walentynowicz i Lechem Wałęsą. Książka będzie na spotkaniu w promocyjnej cenie.

Patronat honorowy nad promocja objął marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin, zapraszają CEiK i Wydawnictwo Naukowe FNCE z Poznania, spotkanie odbędzie w niedawno wybudowanej w b. KW PZPR Auli Marszałkowskiej im. Anny Wasilewskiej.

Jednak największe moje zaskoczenie wywołała notka o autorze:

„Marek Żejmo (1951), absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Od 2017r. Profesor wizytujący w Państwowym Uniwersytecie Technicznym w Kaliningradzie, a także w Sankt Petersburskim Federalnym Państwowym Uniwersytecie (filia w Kaliningradzie). Zainteresowania badawcze autora koncentrują wokół przemian kulturowo-cywilizacyjnych w Europie, relacji między Polską i Szwajcarią oraz Polonii. Autor kilkudziesięciu artykułów naukowych i monografii: Polacy w Szwajcarii, Możliwości i bariery osadnictwa (2009), Od homo faber do homo religiosus (2014), Stosunki polsko-szwajcarskie. Przeszłość i teraźniejszość (2016, wyd. poprawione i uzupełnione w 2021), Quellen zur Geschichte von Albertine und Immanuel Kant. Probleme der forschung (2021)”.

Miałem wrażenie, że albo chodzi o jakiegoś innego Marka Żejmo, nie biznesmena z Olsztyna, który startował do Rady Miasta Olsztyna z listy komunistycznego aparatczyka, dyrektora cenzury Czesława Małkowskiego, dostał się, ale stracił mandat na skutek złożenia nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego, albo to jakaś jedna wielka mistyfikacja?!

Podzwoniłam po przyjaciołach, weteranach pierwszej Solidarności i olsztyniakach. Też byli zaskoczeni. Pamiętali Żejmo jeszcze z czasów, gdy był uczniem Technikum Budowlanego i później, po 1970 roku. Ich opinie były negatywne. Sypali przykładami historii z jego życia z lat 70. i 80. XX wieku z Olsztyna i później, od 1980 roku w Niemczech, które nie nadają się do powtórzenia, z powodów procesowych.

Kto był ofiarą, banki czy Żejmo?

Zrobiłem też kwerendę w Internecie. Na hasło „Żejmo” wyskakiwały mi artykuły dotyczące afery związanej z budową hotelu „Żejmo” nad jez. Żbik (właściwie Tyrsko) w podolsztyńskim Gutkowie. Było ich sporo i to w największych mediach ogólnopolskich. Media te informowały, że budowa hotelu rozpoczęła się w 1999 r. W ciągu trzynastu miesięcy miał powstać ekskluzywny kompleks z 175 pokojami, kręgielnią, salami konferencyjnymi, kortami tenisowymi, basenami, a nawet torem łyżwiarskim. Na dach zużyto 120 tys. snopków trzciny z mazurskich jezior. Inwestycja miała kosztować 15 mln niemieckich marek. Był to kredyt udzielony przez Bank Amerykański (Amerbank), pierwszy zagraniczny bank, który w 1989 roku uzyskał w Polsce licencję NBP. Jego założycielami byli kontrabasista Jan Byrczek oraz pisarz Jerzy Kosiński, którzy w 1987 roku założyli Polish American Resources Corporation. Prezesem został Marek Gadomski, zastępca Grzegorza Żemka w FOZZie.

W momencie, gdy inwestycja była w 95% ukończona, bank z dnia na dzień zawiesił kredytowanie i zażądał natychmiastowego zwrotu kredytu. Spółka zbankrutowała. Wielu podwykonawców, dostawców sprzętu i wyposażenia nie otrzymało zapłaty. Majątkiem Warimexu był hotel i ponad 7-hektarowa działka rolna. Dług sięgający 11 mln zł miał spłacić wierzycielom syndyk. W 2005 roku hotel kupił od syndyka olsztyński biznesmen Wiesław Pokrzywnicki, za kwotę jedynie 2,8 mln złotych. Syndyka ścigał za to później prokurator, ale ostatecznie został on przez sąd uniewinniony.

Za Markiem Żejmo ujęła się poseł PO Lidia Staroń, która w 2009 roku wystąpiła do ministra sprawiedliwości z prośbą o zapoznanie się z okolicznościami, w jakich doszło do ogłoszenia upadłości spółki Warimex. Poseł powołała się na opinię prawną renomowanych warszawskich kancelarii, z których wynikało, że to Żejmo jest ofiarą banku, a wypowiedzenie umowy kredytowej było bezzasadne i bezprawne i Spółce przysługuje roszczenie odszkodowawcze przeciwko bankom.

Dwa lata później, w 2011 roku, interpelację do premiera w obronie Żejmo złożył poseł PiS z Gdyni Zbigniew Kozak, który też uważał, że biznesmen z Olsztyna padł ofiarą „bezprawnego wypowiedzenia kredytu, celem doprowadzenia do jego upadłości finansowej i w konsekwencji przejęcia za bezcen bardzo atrakcyjnej powierzchniowo oraz o znacznej wartości nieruchomości hotelowej.

Marek Żejmo w tej sprawie skierował doniesienie do prokuratury – czytam w interpelacji posła. - Ta wraz z Centralnym Biurem Śledczym Komendy Głównej Policji ustaliła, że pan Ż. jest... współwinny. Prokuratura i CBŚ ujawniły m.in., że budżet kredytowanego hotelu został przekroczony o ponad 80%, a budowa była prowadzona niezgodnie z projektem. Okazało się też, że byłe władze Amerbanku, m.in. prezes M. Gadomski, wiedziały o wszystkim, ale nie próbowały przeciwdziałać. Prokuratura aresztowała M. Gadomskiego i byłego dyrektora departamentu kredytów S. L., którzy zostali oskarżeni o narażenie banku na stratę 20 mln zł. Podobne oskarżenie postawiono też Markowi Żejmo, którego aresztowano na 3 miesiące”.

Żejmo ostatecznie został oczyszczony z zarzutów. Po wyjściu z aresztu pozwał bank o odszkodowanie oraz za zszarganie jego opinii jako biznesmena. Sprawy toczą się do dzisiaj.

Radny Marek Żejmo traci mandat

W Internecie na hasło „Żejmo” wyskakują też teksty dotyczące jego startu w 2010 roku do Rady Miasta Olsztyna z listy Czesława Jerzego Małkowskiego. „W okręgu nr 1 listę otwiera Marek Żejmo, przedsiębiorca i wykładowca Wyższej Szkoły Humanistycznej w Gdańsku, od niedawna prezesujący założonemu przez siebie Stowarzyszeniu Na Rzecz Osób Poszkodowanych Przez Organy Państwa” – czytam w lokalnej prasie. Natomiast z Gazety Prawnej dowiaduję się, że Stowarzyszenie powstało w 2010 roku i powołali je posłowie Stronnictwa Demokratycznego, prof. Jan Widacki, prof. Marian Filar i Bogdan Lis oraz b. prokurator krajowy i b. minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek z Gdańska.

Żejmo zdobył mandat radnego, ale wówczas prokuratura IPN stwierdziła, że złożył fałszywe oświadczenie lustracyjne i skierowała sprawę do sądu. Żejmo stracił mandat. Sprawa toczyła się 5 lat i w 2015 roku Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał prawomocny wyrok, w którym uznał, że Żejmo „złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne”.

Wystąpiłem do sądu o akta tej sprawy, a ten odesłał mnie do IPN. Akta dotarły do mnie dużo po promocji. Po ich lekturze stwierdziłem, że życiorys Marka Żejmo to materiał na powieść sensacyjną. Ale i ta wiedza, którą zdobyłem z Internetu i od ludzi go znających sprawiła, że byłem bardzo ciekaw spotkania.

Wspomnienia i anegdoty

Jeszcze przed promocją książki poszukiwałem bezskutecznie informacji na jej temat w lokalnych mediach. Zdziwiło mnie to, zwłaszcza w przypadku Wyborczej, która zawsze anonsowała spotkania w Olsztynie z ważnymi politykami opozycji, a takim i to najwyższej rangi był marszałek Borusewicz, który na dodatek pierwszy raz w życiu miał wystąpić w Olsztynie publicznie.

Kolejne zaskoczenia czekały mnie na spotkaniu promocyjnym. Na scenie pięknej Auli Widowiskowo-Konferencyjnej im. Anny Wasilewskiej siedział autor książki, faktycznie ten sam Marek Żejmo od hotelu (na zdjeciu pierwszy po prawej), wraz z gośćmi, legendami „Solidarności” gdańskiej: Bogdanem Borusewiczem, Bogdanem Lisem i Krzysztofem Puszem. Spotkanie prowadził Robert Lesiński z Radia Olsztyn.

Zdziwiłem się, że na spotkanie przybyło tylko około 50 osób: w pierwszym rzędzie na środku siedzieli marszałek Gustaw Marek Brzezin z b. wojewodą i senatorem SLD Januszem Lorenzem. Wyżej Czesław Jerzy Małkowski z garstką działaczy KODu oraz dyrektor biura Sejmiku Wiktor Marek Leyk, ze znanych polityków PO był poseł Janusz Cichoń i Jarosław Słoma, z weteranów Solidarności był Andrzej Gierczak, mec. Józef Lubieniecki, Tadeusz Poźniak i Teresa Stefanowicz, z dziennikarzy oprócz mnie, był Andrzej Dramiński, oraz emeryci Marek Barański i Tomasz Śrutkowski, ale jako słuchacze.
 2 Promocja Lorenz Brzezin edytowany 1

Irena Telesz nie mogła przyjść, gdyż wyjechała na festiwal teatralny, ale wyświetlono nam filmik, w którym Irena pozdrawia gości i słuchaczy, pozując pod trzema historycznymi dla „S” obiektami Olsztyna, pod Spomaszem (obecnie Milfor), gdzie zawiązał się Międzyzakładowy Komitet Założycielski, pod zajezdnią MPK, gdzie pokój MKZ-owi użyczył dyrektor Stefan Ruchlewicz i pod siedzibą Zarządu Regionu „S” w wieżowcu przy Dąbrowszczaków.

Zaproszeni goście bawili słuchaczy różnymi anegdotami związanymi z ich działalnością. Bogdan Borusewicz, nasz krajan, bo urodzony w 1949 roku w Lidzbarku Warmińskim, z którego jako dziecko pamięta morze ruin wspomniał o tym, jak do Olsztyna z Gdańska została porwana Alina Pienkowska. A było to tak.

W OZOS-ie SB ubiegła powstanie „Solidarności”. Ich człowiek Marek Piątek wywołał strajk i powołał związek autonomiczny, który błyskawicznie uzyskał rejestrację. Jednak robotnicy szybko się zorientowali co jest grane i delegacja pojechała do Gdańska, do Borusewicza, prosząc by z nimi pojechał i pomógł im założyć „S”. Borusewicz nie miał czasu, od rana do nocy przyjmował ludzi z zakładów całego kraju i tłumaczył, jak założyć związek. Odesłał ich do Aliny. Okłamali ją, że jadą tylko za Gdańsk. Jednak gdy minęli Pruszcz Gdański, Tczew i jechali dalej przeraziła się, że została porwana. Wówczas przyznali się do fortelu. Pojechała z nimi do OZOSu, wróciła o północy, a w fabryce powstała „S”.

W Olsztynie też był w tamtym czasie Bogdan Lis, który miał szereg spotkań w zakładach pracy. Pamięta I sekretarza KW PZPR, który powiedział, że „prędzej mi kaktus na ręku wyrośnie, jak w Olsztynie powstanie „S”.

Krzysztof Pusz opowiedział anegdotę z czasu, gdy został ministrem u prezydenta Lecha Wałęsy. Na ulicy w Warszawie spotkał milionera amerykańskiego, polskiego pochodzenia Jana Piszka. Pochwalił mu się, że dał Wachowskiemu 50 tys. dolarów, bo ten powiedział mu, że Lechu Wałęsa potrzebuje. „Zaskoczony opowiedziałem o tym Jarkowi Kaczyńskiemu – mówi Pusz. - A ten poszedł do Wałęsy i mówi mu: „Lechu, jak potrzebujesz pieniędzy to powiedz, załatwimy to, ale nie w taki sposób”. Wałęsa wezwał mnie, był naburmuszony. „To ja bronię Twojej dupy!” – wypaliłem mu. Wałęsa powiedział, że nie miał z tym nic wspólnego, kazał Wachowskiemu oddać Piszkowi pieniądze. Po tym ktoś musiał z kancelarii prezydenta odejść. Wałęsa zostawił Wachowskiego, więc ja odszedłem.

Skąd ta wojna polsko-polska?

Po wspomnieniach przyszła pora na zadawanie pytań. Andrzej Dramiński zapytał: „Skąd ta wojna polsko-polska? Dlaczego po takiej pięknej, wspólnej walce, tak strasznie się kłócimy, tak się obrażamy? Czy chodzi o animozje osobiste, czy o coś innego?

Bogdan Lis: Jak Wałęsa przestał być przewodniczącym Solidarności to każdy następca chciał mieć takie znaczenie jak on. Tymczasem sytuacja się diametralnie zmieniła. Nastała demokracja i Solidarność była jedną z wielu organizacji, które reprezentowały różne potrzeby, interesy społeczne. W Solidarności byli wszyscy i mieli jeden wspólny cel, znieść system. Po 1989 roku każdy poszedł do swojej organizacji. Dlatego „S” nie mogła już pełnić tej samej roli, stała się jednym ze związków zawodowych, a raczej powinna stać się związkiem, ale zaangażowała się we wspieranie jednej partii politycznej, PiSu i jest częścią tej partii, chociaż się do tego nie przyznaje.
Minister Gliński, w związku z tym, że nie podoba mu się Europejskie Centrum Solidarności, bo nie ma na nie wpływu, powołał do życia Instytut Dziedzictwa Solidarności jako konkurencję dla ECS. Mimo tego, że próbuje się deprecjonować rolę Wałęsy, odsądzić go od czci i wiary, to w sali BHP, szef Instytutu pan Solana siedzi przy biurku, do którego jest przytwierdzona metalowa tablica z napisem: „Pierwsze biurko prezydenta Lecha Wałęsy” (brawa sali), więc z jednej strony opowiadają o Wałęsie różne brednie, a z drugiej strony kultywują korzenie Solidarności.

Bogdan Borusewicz: Proszę zobaczyć, ile małżeństw się rozpada po 40 latach?! Bowiem po latach ludzie się zmieniają, zmieniają się preferencje, odchodzi miłość albo przychodzi miłość!Zmienia się z czasem wszystko. To samo dzieje się ze społeczeństwem. Ruch, który zmienił Ukrainę, też po kilku latach się rozpadł, wyłoniły się z niego różne partie, W Czechosłowacji, po aksamitnej rewolucji Vaclava Havla rozpadło się państwo i społeczeństwo się podzieliło. Taka jest kolej rzeczy, kiedy wchodzi demokracja. Pojawiają się różne interesy w społeczeństwie, jedni mają potrzeby socjalne, inni liberalne, i to jest normalne. Ja z tego powodu nie płaczę. To co mnie denerwuje, to to, że dzisiejsze poglądy przenosi się w przeszłość.
- Mój były kolega Krzysiu Wyszkowski z Olsztyna, dzisiaj jest największym krytykiem Wałęsy. Mówi, że Wałęsa od początku był agentem. Tymczasem Krzysiu w 80. i 81. roku pisał do Wałęsy czołobitne listy i donosił na mnie. Napuszczał na mnie Wałęsę mówiąc: „Borusewicz i Kuroń chcą cię usunąć”. Krzysztof swoją wiedzę czerpał od znajomego z Warszawy, który okazał się być agentem bezpieki i manipulował Krzysztofem. Przecież Lech Kaczyński też współpracował z Wałęsą. Wałęsa wziął go do Magdalenki i do Okrągłego Stołu. Mnie Lechu nie wziął, bo ja byłem niezależny i mówiłem mu, co myślę. I akurat wtedy Wyszkowski przeciwko Wałęsie nie występował. Mówię to nie dlatego, żeby dyskredytować Wyszkowskiego, tylko żeby pokazać jak się ludziom po 40 latach zmieniają poglądy. Układy, sympatie i antypatie też mają wpływ, są ważne w polityce, Staram się podchodzić z sympatią do ludzi, którzy razem z nami działali, coś zrobili, tak jak rodzina Puszów. Przecież im się w PRLu znakomicie powodziło, mieli boksy w Hali Targowej w Gdańsku, do której ludzie przyjeżdżali na zakupy ludzie z całej Polski. Mimo to cała rodzina się zaangażowała, matka i czterech jej synów, w rezultacie stracili od strony materialnej. Zupełnie inaczej niż my, bo ja np. mogłem stracić tylko wolność.

Pytanie o „Bolka”

Wywołany Krzysztof Pusz wspomniał, jak siedział w więzieniu w Barczewie z Adamem Michnikiem i stale upominali się o Mszę. W końcu komendant się ugiął. „Wprowadzili nas do obskurnej celi z kiblem, między nami stanęli klawisze. Msza trwała 3 godziny, bo śpiewaliśmy wszystkie pieśni z książeczki, od deski do deski, a cappella, Adam strasznie fałszował i się jąkał, ksiądz był wkurzony”.

Dobry nastrój gości zmącił swoim pytaniem o „Bolka” Tadeusz Poźniak, działacz „S” ART, skazany na więzienie za współorganizację protestu przeciwko stanowi wojennemu: Krąży tyle plotek na temat zdrady, współpracy Wałęsy z SB. Mówi się, że Wałęsa zgłosił się do pana i miał się przed panem obnażyć jeszcze przed strajkiem sierpniowym w Stoczni. Czy może pan to potwierdzić?

B. Borusewicz poprosił o zapalenie światła na sali, żeby widzieć słuchaczy: Nie byłem świadkiem obnażenia się Wałęsy. Wałęsa miał niedobry okres, ale nie wtedy, kiedy przyszedł do mnie, do Wolnych Związków Zawodowych, wtedy był uczciwy. Szliśmy razem na rozdawanie ulotek, rozdawaliśmy je wspólnie. Gdy powstała „S” byłem z nim w bardzo ostrym konflikcie, tak jak i Andrzej Gwiazda. Najpierw był to konflikt personalny o Annę Walentynowicz. Poszło o jej udział w wyjeździe do papieża. Wałęsa powiedział „Nie!” no i zaczęła się awantura. Ten konflikt został spowodowany tym, że Wałęsa wprowadził dyktaturę. On nie uznawał dochodzenia do wspólnego stanowiska po dyskusji, „Co to za demokracja, jak każdy gada co chce” – mówił. Były sytuacje, że wybiegał z prezydium związku, bo myślał, że go pobiję, tak się kłóciliśmy. Ten konflikt zakończył się odejściem całego tzw „Gwiazdozbioru”, odchodziliśmy po kolei. Wałęsa mówił później władzom „chcieliście, żebym Borusewicza uciszył i innych, zrobiłem to”.To był bardzo niedobry okres Wałęsy. Natomiast w stanie wojennym Wałęsa zachował się bardzo dobrze.

Po tej odpowiedzi arch. Sławomir Hryniewicz, który towarzyszył Poźniakowi, zapytał Marka Żejmo, czy był TW”. Po tym pytaniu Borusewicz zaskoczony, odsunął się od Żejmo.

Marek Żejmo wymijająco odpowiedział, że bezpodstawnie czepiały się go różne osoby. Ale Hryniewicz nie ustępował: „Ale jest przecież wyrok sądu lustracyjnego”. Zwrócił się też do Borusewicza i Lisa: czy Was, legendy Solidarności, nie dziwi przekrój tej sali, 80 procent to stara komuna.

Zapadła cisza.

Adam Socha (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)

Tekst ukazał się pierwotnie w styczniowym wydaniu miesięcznika "Debata". Cz. 2 w lutowym numerze "Debaty", który ukaże się 17 lutego.

Czytaj więcej: Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? Cz.1

Komentarz (16)

Więcej artykułów…

  1. Łukaszenka skazał Andrzeja Poczobuta na 8 lat więzienia
  2. Poseł Wypij o projekcie „listy śmierci czyli prawdziwych twardzieli”

Strona 4 z 404

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A ty, co popierasz... ? https://twitter.com/Jack471776/status/1637620374853632000?cxt=HHwWgIC-gb7D_7ktAAAA

https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
39 minut(y) temu
a ty co popierasz moskwę?
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
1 godzinę temu
Ale bełkot - chyba poszczepienny.
Przemija postać świata*
2 godzin(y) temu
Źle skopiowany link: https://isws.ms.gov.pl/pl/baza-statystyczna/publikacje/download,3502,14.html
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Nie we wszystkim, co napisał mój kolega Bogdan się zgadzam, ale wnioski mamy podobne...

Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Solidarna Polska Pana Zbigniewa Ziobry jest najlepszym wyborem dla Polski i Polaków. Szkoda tylko, że prawdopodobnie pójdą w koalicji z PiS. Ale może ...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
3 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Modlitwa kardynała de Richelieu Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Nienasycenie Adam Kowalczyk Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi… Zobacz
  • Suwerenność na miarę naszych możliwości Bogdan Bachmura Parafrazując Winstona Churchilla można powiedzieć, że jeszcze nigdy tak niewielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielkim pieniądzom. Wysokość kwoty o… Zobacz
  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Uchwała Sejmu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II
  • Prowokacja rosyjskiego ambasadora i "polskich patriotów" w Pieniężnie
  • Łajba "Olsztyn" tonie, a "kapitan" szykuje się do ucieczki
  • Wójt Gietrzwałdu zaatakował lidera komitetu referendalnego. Oświadczenie Jacka Wiącka
  • "Wójt mija się z prawdą i manipuluje mieszkańcami Gietrzwałdu". Sprostowanie wywiadu z J.Kasprowiczem
  • Olsztyńskie Wodociągi nie uzyskały zgody na nowe taryfy. Grożą upadłością
  • Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)
  • Polecamy lutowy numer miesięcznika "Debata"
  • Holenderska gazeta zastanawia się, czy olsztyńskie "szubienice" wytrzymają atak polskich ikonoklastów?
  • Debatka czyli polityczne prztyczki i potyczki (3)
  • Ks. K. Paczos: "Czy Kościół umiera?" Zapis audio wykładu w Olsztynie
  • "Prezydencie Olsztyna, pracownicy nie najedzą się pana tramwajami i betonem"

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.