logodebata

Wspomóż jedyny portal na Warmii i Mazurach, który nie boi się publikować prawdy o politykach i jest za to ciągany po sądach. Nigdy, przez prawie 18 lat istnienia, nie dostaliśmy 1 grosza dotacji publicznej. Redaktorzy i autorzy są wolontariuszami. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

niedziela, czerwiec 22, 2025
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

PO i PiS przez lata podkładały bombę pod III Rzeczpospolitą. Po wyborach czeka nas detonacja

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 30 maj 2025 20:30
Andrzej Krajewski

Gdy wszystkie czynniki niezbędne do wybuchu kryzysu zazębiają się, wystarczy niepozorny drobiazg, by zainicjować reakcję łańcuchową. A w Polsce mamy do czynienia nie z drobiazgiem, a z wyborami prezydenckimi. Zatem nadchodzi pora na głęboki kryzys polityczno-ustrojowy - Andrzej Krajewski na stronie klubjagiellonski.pl gorzko opisuje zanik demokratycznych fundamentów III RP

Na pozór wszystko przebiega jak zawsze w ciągu ostatnich 20 lat. Kampania wyborcza jest zacięta, pulsująca emocjami, pełna zaskakujących zwrotów akcji i sondaży nijak mających się do rzeczywistości. W pierwszej turze obywatele zagłosowali jak chcieli, wybierając spośród absurdalnie dużej puli kandydatów.

Na koniec jednak i tak pozostał im wybór między Tuskiem a Kaczyńskim, ewentualnie absencją. Nawet to, że w zastępstwie szefów obu największych obozów politycznych walczą ich delegaci, wytypowani do roli „strażnika żyrandola”, pozostaje standardem charakterystycznym dla III RP.

Ba, również profile obu zastępców dobrano idealnie według stereotypu. Oto salonowy fircyk, biegle władający francuskim, którego męczy nawet nieco dłuższa rozmowa, musi zmagać się z pięknie rozwiniętym fizycznie „dresem”, potrafiącym dać w zęby (co udowadniał kumplom podczas kibolskich ustawek). Ów rodzajowy obrazek idealnie oddaje trawiący III Rzeczpospolitą podział na elity i lud.

Jest zatem jak zawsze od dwóch dekad, poza drobiazgiem. Schemat reprodukuje się już tylko z przyzwyczajenia. Wszyscy przywykli do powyższego modelu życia politycznego i wciąż odtwarzanej wojenki. Tymczasem w ciągu ostatnich lat po kolei znikały fundamenty, na których owo przyzwyczajenie i schemat się opierały. Teraz zniknie ostatni.

To zaś oznacza, że przyzwyczajenie – a z nim naród – będzie lewitować przez moment w powietrzu, a następnie, zgodnie z prawem powszechnego ciążenia, runie w dół, by wyrżnąć w grunt. Trudno też mieć nadzieję, że wyrżnie bezboleśnie.
Newsletter

Powolna agonia fundamentów

Przejdźmy na początek do fundamentów. Przez ostatnie 15 lat, od momentu tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i reszty osób z nim wówczas lecących, mieliśmy do czynienia z procesem demontowania bezpieczników chroniących trwałość ustroju politycznego III RP. Najpierw delikatnie i powoli, gdy do 2015 r. wyroki Trybunału Konstytucyjnego albo publikowano z olbrzymim opóźnieniem, albo ignorowano. Na koniec, tuż przed tamtymi wyborami parlamentarnymi, obawiając się o ich wynik, Platforma Obywatelska i PSL znowelizowały ustawę o Trybunale.

Dokonały tego w taki sposób, aby – nim ukonstytuuje się nowy parlament – wepchnąć do niego pięciu swoich sędziów. Ówczesna koalicja chciała uczynić z TK polisę ubezpieczeniową na wypadek ewentualnej utraty władzy, do której faktycznie doszło.

Następnie przekonano się, że Jarosław Kaczyński, mając do dyspozycji większość sejmową oraz prezydenta, potrafi naginać reguły demokratycznej gry jeszcze bezczelniej. Przez 8 lat PiS licytował na tym polu ostro.

Gdy zaś Donald Tusk odzyskał ster rządów, zademonstrował, że zamierza podbić stawkę jeszcze wyżej. W efekcie obu starszym panom udało się zdemontować niemal wszystkie fundamenty, które zapewniały stabilność ustrojowi politycznemu III RP.

Wygaszono znaczenie tego, co orzeka Trybunał Konstytucyjny. Równie skutecznie zdekonstruowano Sąd Najwyższy. Upolityczniono Państwową Komisję Wyborczą, czego symbolem może być wzór bezstronnego jej członka w osobie Ryszarda Kalisza.

Proces ten objął także sądy powszechne, gdzie podział na sędziów i „neosędziów” ma daleko idące konsekwencje. Otóż w naturalny sposób wymusza on grupowanie się dwóch odmian sędziów w stronnictwa polityczne, opowiadające się za jednym z ugrupowań, zgodnie z interesem swej grupy. Jednocześnie nowe nominacje sędziowskie i biologia sprawiają, że wkrótce – podobnie jak na scenie politycznej – oba stronnictwa będą liczebnie zbliżone do siebie.

Kiedy zaś system sądowniczy okazuje się przedłużeniem sceny politycznej, to z automatu staje się on czynnym uczestnikiem codziennej walki o władzę. Porzuca tym samym rolę arbitra, dbającego o przestrzeganie demokratycznych reguł gry, prawa i konstytucji.

Tenże proces demontażu fundamentów sprawił, że obecna ustawa zasadnicza jest już trupem. Wciąż powołujemy się na nią jedynie z przyzwyczajenia. Gdyby jednak rząd przedłożył projekt ustawy całkowicie sprzeczny z licznymi artykułami konstytucji, większość parlamentarna ją uchwaliła, a prezydent podpisał, to owa ustawa byłaby respektowanym prawem, w praktyce ważniejszym od konstytucji. To ją bowiem egzekwowałby aparat państwa.

Ostatnim zabezpieczeniem wewnętrznym przed takim scenariuszem jest już tylko przyzwyczajenie, że prezydent gotów jest stać na straży ustawy zasadniczej. Jest to oczywiście zabezpieczenie niedoskonałe, bo weto głowy państwa może zostać odrzucone przez sejmową większość.

To jednak tylko teoretyzowanie, bo założenie, że Karol Nawrocki lub Rafał Trzaskowski zechcą wcielić się w rolę obrońców demokracji i konstytucji, w momencie gdy będzie to uderzało w interes ich obozów politycznych i wodzów, dzięki którym pełnią swoją funkcję, wydaje się naiwnym optymizmem. Jacy kandydaci są, każdy widzi.

Marszałek wzorem

Tak niepostrzeżenie dożyliśmy sytuacji, którą bardzo obrazowo zdefiniował Józef Piłsudski, udzielając pod koniec sierpnia 1930 r. wywiadu Bogusławowi Miedzińskiemu dla „Gazety Polskiej”. Opisując ówczesną rolę konstytucji marcowej, oznajmił: „Ja tego, proszę pana, nie nazywam konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostytuty”.

Wówczas końcowym etapem prostytuowania konstytucji była ewolucja systemu politycznego w stronę pozwalającą wprawdzie nadal przeprowadzać demokratyczne wybory, lecz tak, by wygrać je mogła tylko sanacja. Na początek wystarczył wymyślony przez Stanisława Cara trik z unieważnianiem części list wyborczych partii opozycyjnych pod byle pretekstem. Aparat państwa wykonywał, a sądy akceptowały.

Jednak w II RP pożegnanie z demokracją po zamachu majowym przebiegało płynnie, bo Piłsudski w swym ręku skupił pełnię władzy nad aparatem państwa. Ewentualność, by administracja, armia i policja nie wykonały wydanego przez niego rozkazu, nie wchodziła w grę. Poza tym potrafił opozycję zdominować, rozbić i zastraszyć.

Sytuacja III Rzeczpospolitej, mimo że również rozmontowano bezpieczniki chroniące demokrację oraz doprowadzono konstytucję do stanu (delikatnie mówiąc) mocnego sponiewierania, różni się diametralnie.

Nie sposób przy tym uciec od wrażenia, że zarówno Jarosław Kaczyński, jak i obecnie Donald Tusk próbowali tak przekształcić fundamentalne zabezpieczenia demokracji w III RP, by ludzie głosowali jak zechcą, lecz obóz znajdujący się u władzy już nigdy nie przegrał wyborów.

Obaj całymi garściami czerpali przy tym z Piłsudskiego i tego, jak zarządzał swoim obozem politycznym, państwem oraz wskazanym przez siebie prezydentem. Notabene obu naszych wodzów w młodości (czego nie ukrywali) zafascynowała postać Marszałka.

Wybory jako proxy war

Ani Kaczyńskiemu, ani Tuskowi nie udała się jednak sztuka zdominowania i rozbicia obozu przeciwnika. Po części odpowiada za to jeszcze jeden fundament, którego nie było w dwudziestoleciu międzywojennym – mianowicie demokratyczny Zachód. Ale i on skruszał.

Stany Zjednoczone oraz decydujący o polityce Unii tandem Niemcy-Francja już nie mówią jednym głosem w zasadniczych kwestiach. Donaldowi Trumpowi zupełnie nie przeszkadza to, że jakiś przywódca demokrację ma za nic, a swoje rządy opiera na sile. On o wiele lepiej dogaduje się z Saudami czy prezydentem Erdoganem, niż z wieloma liderami krajów Zachodu.

Jednocześnie w Berlinie i Paryżu dotychczasowa klasa polityczna jest gotowa na coraz bardziej wybiórcze podejście do zasad demokracji. Byle tylko nie dopuścić do władzy alternatywnych elit politycznych, jakie się właśnie kształtują.

Ten stan rzeczy stanowi jeszcze jeden czynnik podkopujący fundamenty ustrojowe III RP. Zwłaszcza, że polscy politycy są przyzwyczajeni do szukania protektorów za granicą, a jednocześnie Zachód zaczął dzielić się na dwa konkurujące o wpływy ośrodki. Prawo i Sprawiedliwość zatem szuka protekcji w Waszyngtonie, a Platforma – w Brukseli, Berlinie i Paryżu.

Druga tura wyborów prezydenckich w Polsce oznacza więc nie tylko wybór między Nawrockim a Trzaskowskim, pomiędzy ich obozami politycznymi i wodzami, a także tym wszystkim, co sobą reprezentują. Jest to także decyzja o sposobie, w jaki nastąpi erupcja coraz bardziej nieuchronnego kryzysu polityczno-ustrojowego.

Dwa scenariusze, dwa kryzysy

W przypadku zwycięstwa Karola Nawrockiego, które wydaje się bardziej prawdopodobne, wybuch nastąpiłby szybko i gwałtownie. Przegrana Trzaskowskiego byłaby osobistą klęską Tuska i twardym dowodem na to, jak bardzo jest już niepopularnym premierem. Poza tym stanowiłaby sygnał dla PSL-u, że trzeba się ratować, póki czas.

W dodatku prezes Instytutu Pamięci Narodowej, inaczej niż Andrzej Duda, jest kompletnie impregnowany na medialną presję, społeczną niechęć, wyśmiewanie, obrażanie, poniżanie etc. Dobrze znosi stres i uwielbia się bić.

Trzeba mieć w sobie mnóstwo optymizmu, aby wierzyć, że w takich okolicznościach obecnie rządząca koalicja przetrwałaby do końca tego roku. Raczej należałoby się spodziewać albo odwrócenia sojuszy w Sejmie, albo przedterminowych wyborów. Wszystko w realiach, gdy zabezpieczeniem demokracji jest już tylko przyzwyczajenie.

Obecnie rządzący mogą też spróbować wybrać wariant rumuński i nie uznać wygranej kandydata PiS-u. Wówczas kryzys wybuchnie jeszcze szybciej, bo jawne odejście od demokracji w sytuacji takiej, jak ta w Polsce, wymaga pełnej lojalności aparatu państwa wobec rządu. Premierowi potrzebna byłaby gwarancja gotowości do wykonania każdego rozkazu.

Szkopuł w tym, że w II RP funkcjonowały całe rzesze ludzi ślepo wielbiących Piłsudskiego, gotowych za niego walczyć i umierać. Ciekawe, czy w III Rzeczpospolitej jest jeszcze ktoś, kto chciałby zaryzykować życie i przyszłość dla Donalda Tuska.

Wyborcy mogą też, wbrew temu na co się zapowiada, uczynić kolejnym prezydentem obecnego włodarza stolicy. Prawie nic już jednak nie wskazuje na to, by taki scenariusz zapobiegł kryzysowi. Byłoby to możliwe jedynie wówczas, gdyby obecny rząd uznał za priorytet „reset konstytucyjny” i jak najszybsze odtworzenie instytucji zabezpieczających demokrację.

Co więcej, musiałby dokonać tego uczciwie, we współpracy z choć częścią opozycji. Wyrzekając się tym samym pokusy ustawienia całego systemu tak, aby Platforma już nigdy nie przegrała wyborów. Takie wyjście jest zatem radykalnie mało prawdopodobne. Zwłaszcza w przypadku premiera Tuska, dla którego – jak wielokrotnie podkreślał – najważniejsze są rozliczenia.

Poza tym, mając wreszcie swojego prezydenta, znajdzie się w wymarzonej sytuacji. Jego rząd będzie mógł forsować ustawy ważniejsze od konstytucji i to na dowolny temat. Tyle że wszystko to będzie jedynie teoretycznie.

W praktyce mamy ledwie zipiącą koalicję, rozsypujący się budżet państwa z wciąż spadającymi dochodami z podatków PIT i VAT, a także obywateli coraz głębiej rozczarowanych rządzącymi.

Premier zaś cierpi na syndrom Gorbaczowa, bo wyjeżdżając na Zachód, otrzymuje olbrzymią dawkę miłości wraz ze słowami uwielbienia. Po czym, gdy wraca do kraju, ślepo wierzy, że również Polacy wciąż go kochają. Wypiera przy tym wszelkie fakty temu zaprzeczające.

Rafał Trzaskowski może zostać prezydentem, ale to nie gwarantuje, że koalicyjny rząd dociągnie do końca tego roku. Po prostu kryzys się trochę odwlecze i wejdziemy w niego w kilku krokach, a nie jednym skokiem.

Przede wszystkim dlatego, że ustrój III RP istnieje już głównie z przyzwyczajenia. Mimo że nadchodzi jego koniec, nie sposób przewidzieć, co nastąpi po nim. No chyba że okaże się, iż w Polsce nie istnieje żadna siła większa od przyzwyczajenia.

Andrzej Krajewski

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.

Czytaj więcej: PO i PiS przez lata podkładały bombę pod III Rzeczpospolitą. Po wyborach czeka nas detonacja

Komentarz (2)

"Dzban dnia" dla poseł Kingi Gajewskiej za worek ziemniaków dla DPS

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 29 maj 2025 21:33

Posłanka PO Kinga Gajewska (żona wiceministra sprawiedliwości A. Myrchy) zdobyła „Dzban dnia” od widzów Kanału Zero, którzy w nocy 29 maja oglądali live Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka. Panowie pokazali zdjęcie, które Gajewska z dumą zamieściła na swoim X, jak wręcza siatkę ziemniaków biedakowi z DPS.

Milionerka Gajewska tak to "sprzedała"

„Choć temat DPS jest trudny dla niektórych kandydatów w tej kampanii, my postanowiliśmy wesprzeć tego typu ośrodek inaczej. Zamiast zostawiać w DPS okradzionych staruszków, można zostawić świeże mięso i warzywa z targu. Będzie dzisiaj pyszny rosół”.

Trudno o bardziej wymowny obrazek pogardy dla biedaków ze strony bogaczy, którzy z okazji kampanii wyborczej wpadli na pomysł, że fajnie będzie wpaść do Domu Opieki Społecznej i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, dopiec Karolowi Nawrockiemu i samemu się polansować, jakie to mam dobre, biało-czerwone serduszko.

Mazurek i Stanowski porównali to z nową atrakcją organizowaną przez biura turystyczne dla bardzo bogatych turystów, którzy już wszędzie byli, wszystko widzieli, są znudzeni. Otóż oferuje się im „Safari po dzielnicach nędzy”, np. w fawelach Rio de Janerio. Reklamują: "Zwiedź jeden z najbardziej przyjaznych slumsów świata".

Nic dziwnego, że internautów na ten widok szlag trafił. Profesor Pingwin” skomentował tylko: „Chryste Panie!” Inni oburzeni internauci pod postem Gajewskiej pisali: "Wstydu nie macie!", "Że wy nie czujecie zażenowania...".

W trakcie programu w Kanale Zero, gdy Mazurek poinformował, że Gajewska zdobyła od widzów tytuł „Dzbana dnia” (przebiła Bronka Komorowskiego) i powinna natychmiast usunąć to zdjęcie i przeprosić, Gajewska tak zrobiła, bo widocznie rozdzwoniły się do niej telefony ze sztabu Trzaskowskiego.

Napisała:

„Przyznaję Państwu rację, iż zdjęcia z naszej wizyty w DPS nie powinny być publikowane. Przepraszam”.

Internauci tłumaczyli jej, że problem nie tkwi w opublikowaniu zdjęcia, tylko w jej postawie wobec biedaków.

"Pani Poseł, to nie chodzi o zdjęcia. Tylko o to, w jaki sposób potraktowali Państwo ludzi przebywających w DPS".

Dominika Waluś skomentowała:

Pani Kingo, gdyby Pani regularnie wspierała ludzie w DPSach, gdyby znała ich położenie, potrzeby… nigdy by Pani nie poszła do nich z taką akcją. Nigdy. Ci ludzie mają godność. I nie o zdjęcie tu chodzi”.

"Właśnie słucham Kanału Zero o tobie jaka jesteś głupia"

Daniel na wodzie: „Nie powinno być tej wizyty a nie zdjęć”.

„Wiecie co jest najgorsze? Oni widzą problem w publikacji zdjęć, a nie w przekazaniu ludziom z DPS worka ziemniaków… „

"Brzydzę się Panią. Są granice. Pani je przekroczyła". 

"Pani Kingo czy Pani wie jak funkcjonują DPS i ludzie którzy tam mieszkają? Co ten Pan ma zrobić z workiem ziemniaków skoro dostaje całodzienne wyżywienie i nie ma dostępu do kuchni. Proszę następnym razem zapoznać się z zasadami funkcjonowania danej placówki".

"Jak zawsze w PO nie ma żadnej wrażliwości społecznej. sami oracie Trzaskowskiego gorzej niż PiS. Wstyd!"

"A ja Ci bardzo dziękuję, że tam poszłaś, może udało Ci się dzięki temu zniechęcić trochę ludzi do głosowania na Trzaskowskiego"

"Co się Pani martwi, "Dzban Dnia" na Kanale Zero to duże wyróżnienie. Może będzie i nominacja do "Dzbana Roku"?

Gajewska wcześniej zasłynęła nie wpisaniem domu i dodatkiem na mieszkanie

Kinga Gajewska, poseł PO i żona wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy, jest córką milionera, który w latach 80. pomagał tuszować rabunek i morderstwo, dokonane przez swoich braci, a kilkanaście lat temu został sponsorem kariery politycznej swojej latorośli. Nadto media raz po raz obiegają informacje o jej mistrzowskich umiejętnościach wyciągania z kasy Sejmu dodatków finansowych.

Poseł Platformy Obywatelskiej wraz z mężem ma sporo za uszami, jeśli chodzi o kwestie majątkowe czy też - uściślijmy - ujawnianie ich, do czego z racji zajmowania miejsca w ławach poselskich jest zobowiązana. W październiku ubiegłego roku okazało się bowiem, że Gajewska "zapomniała" wpisać do swojego oświadczenia majątkowego duży dom w podwarszawskim Błoniu, który otrzymała od swoich rodziców.

"Gazeta Polska" przyjrzała się również pochodzeniu majątku ojca poseł Gajewskiej, który był sponsorem kariery politycznej córki. Na jaw wyszły szokujące fakty: Piotr Gajewski w latach 80. brał udział w zacieraniu śladów morderstwa i rabunku, którego dopuścili się jego bracia. Został uznany za winnego, lecz uniknął odsiadki dzięki ustawie abolicyjnej z 1986 roku.

W marcu 2025 portal niezalezna.pl informował, że poseł Gajewska i jej mąż Arkadiusz Myrcha nadal pobierają z Kancelarii Sejmu przysługujący im dodatek mieszkaniowy. Sprawa wyszła na jaw jesienią 2024 roku, ale jeszcze w lutym 2025 Gajewska i Myrcha pobierali dodatek mieszkaniowy - każde z nich w maksymalnej wysokości. Choć mają duży dom w Błoniu, oddalonym od Warszawy o kilkanaście kilometrów twierdzą, że ze względu na fakt, iż jest on ciągle "w budowie", zmuszeni są wynajmować mieszkanie w stolicy. To na jego poczet pobierali dodatkowe fundusze z sejmowej kasy. W ogóle nie raził ich fakt, że choć są małżeństwem i zajmują jeden lokal, pobierają na niego dwa dodatki.

Objechali dwa razy kulę ziemską

Ostatnio opinię publiczną zbulwersowała zaś sprawa kilometrówek, po które Gajewska i Myrcha również wyciągnęli ręce. Wcześniej chwalili się podróżą kamperem po Europie.

Małżeństwo polityków KO pobrało z kasy Sejmu 82 tys. złotych tytułem rozliczenia kilometrówek. Zgodnie z wyliczeniami Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska niemal dwukrotnie okrążyli Ziemię.

Przypomnijmy, że posłowie mogą otrzymać zwrot kosztów korzystania z prywatnych samochodów używanych w celu wypełniania mandatu. Na koniec 2023 r. i za cały 2024 r. Kinga Gajewska rozliczyła w ten sposób 50 tys. 703 zł i jeszcze 3 tys. 8 zł na przejazdy taksówkami. Z kolei Myrcha rozliczył 32 tys. 955 zł kilometrówek i do tego z pieniędzy na biuro wydał 2011 zł na przejazdy taksówkami. "Fakt" przypomina, że będący wiceministrem sprawiedliwości poseł ma możliwość korzystania z rządowej limuzyny.

"Razem więc poselskie małżeństwo wyjeździło na koszt podatników 82 tys. zł, czyli ok. 72 tys. km. To tak, jakby niemal dwukrotnie okrążyli Ziemię. Zgodnie z przepisami posłowie mogą rozliczać wydatki poniesione na podróże prywatnym samochodem w celu pełnienia mandatu poselskiego, jednak limit przejechanych kilometrów nie może jednak przekroczyć 42 tys. km rocznie" – przypomina dziennik.

Oprac. as, źródła: Kanał Zero, nowoczesna.pl, "Gazeta Polska", profil X Kingi Gajewskiej.

Czytaj więcej: "Dzban dnia" dla poseł Kingi Gajewskiej za worek ziemniaków dla DPS

Komentarz (24)

Niedzielny spektakl namaszczenia

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 29 maj 2025 14:21
Bogdan Bachmura

Zgadzam się z prof. Andrzejem Nowakiem - „Od czasów Stalina nie było takiego poziomu kłamstwa, łajdactwa, zakłamania”. Tyle, że prof. Nowak obarcza winą za to Donalda Tuska, co w jego sytuacji, emblematycznej twarzy Obywatelskiego Komitetu Poparcia kandydata Karola Nawrockiego, jest całkowicie zrozumiałe. Wlazłeś między wrony …

Ja takich zobowiązań nie posiadam, więc nie muszę podejmować trudu wypierania ze świadomości, że barwy polityczne współczesnych „handlarzy towarów, którymi się dusza żywi” nie mają żadnego znaczenia, co osiem lat rządów PiS wykazało nadto dobitnie. Wszyscy funkcjonują w tym samym świecie postpolityki i postprawdy, więc te epitety, którymi pan profesor raczył obarczyć Donalda Tuska dawno straciły swoje pejoratywne znaczenie, stając się narzędziami codziennej pracy nowej klasy próżniaczej.

Czasów Stalina obaj z panem profesorem nie pamiętamy, ale czasy schyłkowej komuny - jak najbardziej. Gdy do ostatniego Plenum i Zjazdu, kończących żywot przewodniej siły Narodu, do ostatniego propagandowego tchu, broniono socjalizmu – bytu wyobrażonego, króliczka, którego nieustanne gonienie legitymizowało władzę partyjnej oligarchii.

Zaiste, wiele musiało się od tamtego czasu zmienić, aby wszystko pozostało po staremu. Zmienił się przecież króliczek – teraz nie socjalizmu, ale demokracji powiewa sztandarem. Nie ważne czy istnieje, czy to tylko kolejna iluzja podtrzymywana wyborczym rytuałem. Ważne, że ma miliony wyznawców, którzy w niedzielę pójdą do wyborczych urn z przeświadczeniem, że wybiorą. To ważne – żeby nie powiedzieć – najważniejsze. Świadomość, że wybieramy – My, Suweren. Bo nic gorszego nie mogłoby się przytrafić partyjnym kapłanom demokratycznej religii, gdyby do wyborczych szeregów zakradła się defetystyczna wątpliwość, czy to my rzeczywiście ich wybieramy, czy też może oni wybierają się nami?

Nieustająca i prymitywna do bólu nawalanka, poparta dostępnymi dziś technikami manipulacji, zawsze grozi przegrzaniem rozpalonych do białości głów. Od czasów demokracji ateńskiej wiele się zmieniło, ale co do zasady reguła Arystotelesa pozostaje niezmienna: „Demokracja to rządy osłów prowadzonych przez hieny”. Aby „osły” się nie zbuntowały, najważniejsza jest SPRAWA. Wiara, że kolejna „wyborcza gra” to zarazem ostatni, śmiertelny bój „o Polskę” do którego tylko partyjna kadrówka może nas poprowadzić.

Gwarantem powodzenia tego spektaklu są nie tylko tzw. żelazne elektoraty, którym do właściwego głosowania wystarczyłyby puste krzesła z napisem PiS lub PO. Dodatkowo w tę grę pozorów dają się wciągnąć miliony ludzi, ponieważ ulegli logice mniejszego zła. To właśnie pozwala politykom, ich sztabom oraz komentatorom, z całą bezczelnością i pogardą dla Konstytucji, snuć niekończące się rozważania nad przysługami jakie mają wyświadczyć właściwym partiom zwycięski Karol Nawrocki lub Rafał Trzaskowski.

Tymczasem to nie jest głosowanie na mniejsze zło, ale udział w po manichejsku wykreowanej walce dobra ze złem. W plebiscycie, którego rzeczywistą stawką są rządy jednej z dwóch partyjnych oligarchii, które solidarnie zadbały, aby z demokracji pozostał niedzielny spektakl namaszczenia strażnika interesów partii. Bez mojego udziału.

Bogdan Bachmura

Czytaj więcej: Niedzielny spektakl namaszczenia

Komentarz (84)

Mentzen: Nie widzę żadnego powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego

Szczegóły
Opublikowano: środa, 28 maj 2025 17:33

"Nie widzę żadnego powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego. On reprezentuje lewicową agendę z którą ja się nie zgadzam. Ślepo popiera kierunek Unii Europejskiej i będzie wstanie zgodzić się na przekazanie kolejnych kompetencji w ręce Brukseli" - powiedział dziś (28 maja) w swoim wystąpieniu na platformie X Sławomir Mentzen, wskazując jasno komu warto przekazać poparcie w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Sławomir Mentzen podsumował swoje rozmowy z Karolem Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim. Zaczął od Karola Nawrockiego.

„Efektem naszej rozmowy było to, że Karol Nawrocki podpisał deklarację, która nazwałem deklaracją toruńską, że on się do tych 8 punktów będzie stosował, jeżeli zostanie prezydentem” - powiedział Sławomir Mentzen.

- To jest bardzo ważny gest, jeżeli ktoś zgadza się z tymi 8 punktami, że to są dla niego ważne sprawy, to wybór w tym momencie powinien być oczywisty, bo mamy kandydata, który swoim podpisem zaświadczył, że będzie się do tych 8 bardzo ważnych punktów stosował

— zaznaczył Sławomir Mentzen.

Uważam, że powinno się ten gest naprawdę docenić

— dodał.

Jedynie Nawrocki nie przekonał Mentzena w sprawie nabycia kawalerki. Mentzen wyraził żal, że sztab Nawrockiego nie wypuścił na początku kampanii filmu na temat kariery Nawrockiego.

- Przecież to jest historia kariery w stylu amerykańskim – mówił Mentzen. - Historia chłopaka z blokowiska, który dorabiał na studia jako ochroniarz w Grand Hotelu, był bokserem, brał udział w ustawkach kiboli, by po tym wszystkim skończyć studia, zrobić doktorat, zostać dyrektorem muzeum i prezesem IPN. To niesamowita historia. Dlaczego sztab nie zrobił o tym filmu?

„Trzaskowski to śliski człowiek”

Następnie Mentzen przeszedł do omówienia rozmowy z Trzaskowskim. Zdaniem Mentzena Trzaskowski to „śliski” człowiek, który kluczy i nie odpowiada na pytania, a jednocześnie chętnie podpisuje się pod sukcesami, nawet tymi, które nie są jego.

- To była zupełnie inna rozmowa wynikająca z tego, że Trzaskowski i jego sztab przyjęli zupełnie inna taktykę na rozmowę ze mną. Trzaskowski chciał zdemobilizować Was do głosowania na Nawrockiego i zachęcić lewicę do głosowania na niego, ponieważ uznał, że to mu się bardziej opłaca, stąd zupełnie inna rozmowa, taktyka, bardziej konfrontacyjna

— powiedział Mentzen o rozmowie z Trzaskowskim.

Jako ważny punkt rozbieżności z Trzaskowskim Mentzen wymienił kwestię ustawy o tzw. mowie nienawiści, którą Trzaskowski chciałby podpisać.

- Jestem zwolennikiem wolności słowa, Trzaskowski jest zwolennikiem cenzury

— podkreślił Mentzen.

Mentzen wskazał też na sprawę przyłączenia Ukrainy do NATO. Trzaskowski był za przyłączenie Ukrainy do NATO i kompletnie nie rozumiał Mentzena,, że w konsekwencji ataku Rosji na Ukrainę, jako członka NATO, z automatu włącza to Polskę w wojnę z Rosją, zgodnie z art. 5 traktatu. Gdyby Polska nie zastosowała się w tym momencie do art. 5 i odmówiła wysłania żołnierzy do obrony Ukrainy, wyłączyłaby się z NATO. Trzaskowski w ogóle tego „nie ogarniał”, wykazując daleko posuniętą ignorancję.

Później przy piwie w pubie Mentzena to Sikorski musiał tłumaczyć Trzaskowskiemu, dlaczego nie ma racji. Będzie dokładnie tak jak mówił mu Mentzen.

Mentzen wskazał, że Trzaskowski nie chciał podpisać ani jednego zapisanego przez niego punktu.

- Podpisać w ogóle nie chciał, w związku z tym czuję się tu trochę zawiedziony

— powiedział Mentzen.

- Nie widzę żadnego powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego. To jest człowiek, który po prostu reprezentuje lewicową agendę, z którą się nie zgadzam. To jest człowiek, który jest za ograniczeniem wolności słowa, wprowadzeniem ustawy o mowie nienawiści, to człowiek, który popiera transformację klimatyczną, kierunek UE, będzie w stanie zgodzić się na przekazanie UE kolejnych kompetencji, to jest człowiek, z którym w najważniejszych sprawach się zwyczajnie nie zgadzam. Co więcej, nie podoba mi się jego sposób kluczenia (..), natomiast on jest strasznie śliski. Jak się mu zada pytanie, on potrafi bardzo dobrze zrobić tak, żeby na nie nie odpowiedzieć, trochę tak jak Hołownia

— mówił Mentzen.

Sławomir Mentzen zdradził kulisy obydwu rozmów w jego kancelarii.

- Otoczenie Nawrockiego było wybitnie kulturalne i moi pracownicy nie mieli żadnych problemów, natomiast otoczenie Trzaskowskiego było troszeczkę mniej. Syf, jaki po sobie zostawili w gabinetach, to jest coś dziwnego, absolutnie się tego nie spodziewałem. Nie dowiedziałem się tego w dniu nagrania, tylko dopiero po weekendzie, kiedy wróciłem do biura, ale to było dziwne. To nie zarzut do Rafała Trzaskowskiego czy Wioletty Paprockiej, którzy byli tu ze mną, tylko do całego ich otoczenia

— powiedział polityk Konfederacji.

Mentzen odniósł się do piwa w jego pubie.

- Powiedzieli, że idą teraz na piwo do mojego pubu i zapraszają. Pojechałem, jestem gospodarzem, właścicielem tego miejsca. Uważam to za zupełnie naturalne, ktoś przyjechał do mnie do Torunia, potem do mojego pubu, to dalej mogę z nim pojechać. (…) To moja sprawa z kim i kiedy piję. Mam do tego prawo. Niestety opinia publiczna odebrała to inaczej, jako mój wyraz poparcia dla Rafała Trzaskowskiego, którego nigdy nie wyraziłem. Każdy kto oglądał debatę widział, że nie popieram Rafała Trzaskowskiego

— mówił Mentzen. Wyjaśnił też, że Sikorskiego i Trzaskowskiego nie było nigdy na liście gości nieobsługiwanych w pubie Sławomira Mentzena.

Wyjście na to piwo nie było żadnym poparciem — podkreślił jeszcze polityk Konfederacji. Jego zdaniem to piwo zdemobilizuje wyborców lewicy a zmobilizuje wyborców prawicy.

Wytłumaczył też, że nie wolno mu stać się przystawką ani PiSu, ani PO. Natomiast musi pokazywać, że z każdym jest w stanie rozmawiać i negocjować realizację programu Konfederacji.

- Podsumowując całe nagranie i obydwie rozmowy, jestem głęboko przekonany, że macie swoje rozmowy, naprawdę nikt Wam nie musi mówić na kogo macie głosować, Wy doskonale wiecie, do kogo Wam jest bliżej i zagłosujcie tak, jak mówi Wam Wasze sumienie, Wasz rozum. Nie potrzebujecie ode mnie wskazania, jestem przekonany, że pomogłem Wam w dokonaniu wyboru na tyle, na ile mogłem

— podsumował swoje wystąpienie Mentzen.

- Mogę tylko zaapelować, żebyście poszli na te wybory i zagłosowali zgodnie ze swoim sumieniem, rozumem. Jeżeli Wy nie wybierzecie sobie prezydenta, to inni wybiorą Wam prezydenta, a ten może być gorszy od tego, do którego Wam było bliżej, ale z jakiegoś powodu na niego nie zagłosowaliście

— dodał.

 

(sa)

Czytaj więcej: Mentzen: Nie widzę żadnego powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego

Komentarz (28)

Więcej artykułów…

  1. Prof. Nowak: Od czasów Stalina nie było takiego poziomu kłamstwa
  2. Premier Tusk w ataku na Nawrockiego powołuje się na mitomana z wyrokami

Strona 4 z 519

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Czy służby nie powinny sprawdzić kazdą stodołę w tych laszkach?
Czy Campus Rafała Trzaskowskie...
9 godzin(y) temu
A gdzie konkurs? Już NIGDY nie zagłosuj na koalicję.
KOTowski został dyrektorem Age...
10 godzin(y) temu
Dodam, że moim zdaniem prezydent Szewczyk zachował się jak rasowy polityk. W końcu to jego zawód.
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
13 godzin(y) temu
Zmiana stanowiska prezydenta Szewczyka jest następstwem zwycięstwa Karola Nawrockiego oraz wzmocnienia pozycji IPN i środowisk patriotycznych. Gdyby w...
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
13 godzin(y) temu
Wierzę w "dobrą zmianę" w olsztyńskim Ratuszu i, że Prezydenckie decyzję będą sterowane wolą - "decyzją" mieszkańców czyli np. - szubienice idi na h...
Dekonstrukcja "szubienic" wedł...
1 dzień temu
Afera za aferką - Najpoważniejszą aferą polskiego wojska ujawnioną w ostatnich tygodniach było zniknięcie z wojskowych magazynów 17 tys. elementów umu...
Tysiące pracowników zwolnionyc...
1 dzień temu

Ostatnie blogi

  • Barbarzyński atak "silnych ludzi" Tuska na praworządność Zbigniew Lis Motto Tuska: Będziemy stosować prawo, tak jak my je rozumiemy, czyli uchwałami Sejmu i rozporządzeniami zmieniać ustawy, wg zasady –… Zobacz
  • Co trzeba zrobić, żeby PiS wygrało kolejne wybory? Zbigniew Lis Wielu Polaków głosujących nie za opozycją, tylko przeciw PiS, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji ich decyzji oraz z powagi… Zobacz
  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • W gronie zatrzymanych syn znanego biznesmena z Olsztyna
  • Czy Platforma straci władzę w sejmiku warmińsko-mazurskim?
  • Wyborcza sporządziła listę osób do zwolnienia z pracy, związanych z PiS
  • "Dzban dnia" dla poseł Kingi Gajewskiej za worek ziemniaków dla DPS
  • LIDL wycofał się z budowy Centrum w Gietrzwałdzie!
  • Awantura w Sejmiku nt. imigrantów. Wezwano policję. Słoma nazwał Wąsika "przestępcą"
  • Skarga do premiera: „Przestępca i szkodnik demokracji (Socha) zmanipulował wybory"
  • Stołek wiceprezes WFOŚiGW w Olsztynie dostała kandydatka Koalicji Obywatelskiej
  • Tysiące pracowników zwolnionych z PKP Cargo. Dyrektorem został działacz PSL z Kętrzyna
  • Protest działaczy PiSu w Olsztynie: "Donald Tusk do dymisji!"
  • Wojewoda negatywnie ocenił wniosek Olsztyna o aneksję części gminy Purda
  • Nawrocki (Mentzen i Braun) znokautowali Trzaskowskiego (Tuska)

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.