Debata marzec2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

wtorek, marzec 21, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 04 marzec 2023 23:21

W 2010 roku Marek Żejmo, do tej pory przedsiębiorca i wykładowca Wyższej Szkoły Humanistycznej w Gdańsku, wszedł do polityki i wystartował do Rady Miasta Olsztyna z listy Czesława Jerzego Małkowskiego, jako prezes założonego przez siebie Stowarzyszenia Na Rzecz Osób Poszkodowanych Przez Organy Państwa.

Prokurator bada oświadczenie lustracyjne radnego

Stowarzyszenie powołali posłowie Stronnictwa Demokratycznego: prof. Marian Filar, prof. Jan Widacki i Bogdan Lis. Jak powiedział mi Marek Żejmo (wywiad z nim ukaże się w ostatniej części), wejście do polityki zawdzięczał posłowi Bogdanowi Lisowi, legendzie gdańskiej Solidarności. Poznał posła na jakimś biznesowym spotkaniu w Warszawie (Lis po 1989 roku prowadził własną firmę), zaprzyjaźnili się, do dzisiaj kilka razy w roku wspólnie jeżdżą na egzotyczne wakacje (na zdjęciu, wakacje na Maderze, za sterem Bogdan Lis, oparty o burtę Marek Żejmo. Fot z FB Marka Żejmo). Żejmo został jednym ze społecznych asystentów posła Lisa, wybranego do Sejmu w 2007 roku z listy koalicji partii lewicowych Lewica i Demokraci. Lis nie został ponownie wybrany w 2011 roku i wypadł z polityki.

1. Zejmo Lis jacht

5. Żejmo Lis Filar Sejm

Na zdjęciu: Spot wyborczy. Poseł Bogdan Lis (pierwszy z lewej) mówi, że mieszkańcy Olsztyna mają „cholerne szczęście”, że taki człowiek kandyduje do Rady Miasta. Marka Żejmo poleca też poseł prof. Marian Filar (w środku). Screen z Youtube.

4. Żejmo Widacki Sejm

Spot wyborczy. Poseł prof. Jan Widacki (z prawej) zachęca do głosowania na Marka Żejmo. Screen z Youtube

59-letni Marek Żejmo wystartował w wyborach na radnego efektownym spotem, w którym tak został zaprezentowany:

„Iście amerykańska ścieżka kariery, od stażysty, majstra na budowach, poprzez dyrektora wielkich niemieckich i szwajcarskich firm budowlanych, po ważne funkcje w handlu międzynarodowym, w czym pomogła biegła znajomość języków obcych. Miłość do Warmii miała zaowocować budową czterogwiazdkowego hotelu nad jeziorem Żbik. Niestety, bezprawne wypowiedzenie umowy kredytowej przez AmerBank i PKO BP pozbawiły Marka Żejmo dzieła życia. Pasją Marka Żejmo są podróże. Odwiedził wiele krajów Europy, Ameryki Płn i Afryki. Jako żeglarz opłynął Afrykę, wyspy na Oceanie Atlantyckim i Morzu Śródziemnym. Szanowny fachowiec, gorący oraz bezkompromisowy społecznik”.
hotel Manor

Na zdjęciu: Hotel Żejmo, nowy właściciel zmienił nazwę na Manor, pierwotnie Hotel Żejmo był kryty strzechą.

Zdobył mandat radnego jako „jedynka” w okręgu nr 1 (uzyskał 987 głosów). Jednak już w następnym roku (25 maja 2011r.) musiał go oddać.
Prokuratura Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Białymstoku zakwestionowała jego oświadczenie lustracyjne, w którym stwierdził, że nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. Prokuratura wszczęła śledztwo w 2011 roku i rok później wniosła do Sądu Okręgowego w Olsztynie o wszczęcie postępowania lustracyjnego.

We wniosku czytamy, iż Marek Sławomir Żejmo ur. w 1951 roku w Olsztynie został zarejestrowany przez Wydział II KW MO w Olsztynie (kontrwywiad) pod numerem 13735, w dniu 1 czerwca 1982 roku, najpierw jako kandydat na Tajnego Współpracownika, a od 8 września 1982 roku jako TW „Paweł”. Funkcjonariuszem pozyskującym był kpt Mieczysław Szczepanik, zaś pozyskanie nastąpiło na zasadzie dobrowolności do sprawy operacyjnej „Elba” – „pod wywiad zachodnioniemiecki”. Zgoda na współpracę motywowana była chęcią uzyskania pomocy SB w wyjazdach z Polski do RFN. W związku z formalną rejestracją dla TW „Pawła” zostały założone teczki pracy i personalna. W 1987 roku Żejmo został ponownie zarejestrowany jako TW „Maciek”. Ostatecznie został wyrejestrowany w 1990 roku, a jego teczki pracy zostały zniszczone.

6 karta wyrejestrowania TW Maćka

Mimo to Prokuratora IPN mogła wystąpić o wszczęcie postępowania lustracyjnego, gdyż informacje pochodzące od agentów trafiały także do innych teczek, m.in. do spraw tzw. obiektowych, w których inwigilacją obejmowano instytucje, zakłady i organizacje oraz środowisk, które uważano za „wrogie” oraz do teczek osób rozpracowywanych, na którego informacje dostarczył dany TW. Prokuratora jako dowody przedstawiła sądowi szereg kopii meldunków operacyjnych pochodzących od TW Pawła i TW Maćka, akta kilku spraw obiektowych, meldunki operacyjne i notatki służbowe funkcjonariuszy SB i ich TW na temat Żejmo, akta paszportowe oraz zeznania m.in. oficera prowadzącego starszego inspektora Wydziału II Mieczysława Szczepanika i jego zwierzchnika, szefa Wydziału II KW MO w Olsztynie Jana Szeniawskiego.

Informacje z akt paszportowych

Po długim oczekiwaniu otrzymałem w IPN do wglądu akta sprawy lustracyjnej Marka Żejmo. Swoje akta wypożyczył mi też Żejmo. Porównanie zawartości obu akt pozwoliła mi na ustaleniu, jakie niewygodne fakty ze swojego życiorysu chciał ukryć przede mną. Dokumenty, które Żejmo usunął z danych mi akt, będę oznaczał w tekście „gwiazdką” *. Dodam, że zanim dotarłem do dokumentów, rozmawiałem z olsztyniakami, którzy dobrze znali Ewę i Marka Żejmów. Informacje, które od nich uzyskałem, w całości pokrywały się z tymi, które zawarte były w materiałach SB.

Ważnym źródłem informacji są akta paszportowe. We wnioskach paszportowych Marek Żejmo podawał, iż jest pochodzenia robotniczego, ukończył Technikum Budowlane w Olsztynie w 1970 roku i tego samego roku przychodzi na świat jego syn Maciej (w 1975 roku rodzi się drugi syn Piotr). Ma młodszą o 2 lata siostrą, która mieszka przy Pieniężnego z rodzicami. On ma mieszkanie na Starym Mieście (nad apteką pod arkadami). Nie odbywał służby wojskowej. Zna język rosyjski i niemiecki. Podał, iż *pracował w Kombinacie Remontowo-Budowlanym Budrem jako kierownik budowy*, a przed wyjazdem do RFN w 1980 roku był członkiem Wojewódzkiego Zrzeszenia Prywatnego Handlu i Usług jako właściciel kiosku z warzywami, owocami i kwiatami.

*Pierwsze jego pismo do Biura Paszportowego MSW w Warszawie nosi datę 19 lipca 1979 roku i jest prośbą o anulowanie w dowodzie osobistym wpisu KW MO w Olsztynie: „odbywa karę wolności, skazany z art. 145 par. 1 i 2 kk*” (spowodowania wypadku drogowego, w którym ktoś poniósł uszczerbek). Biuro przychyliło się do prośby.

Z kolei uzasadnienia wniosku lustracyjnego prokuratury dowiedziałem się, że „*Marek Żejmo objęty był postępowaniem przygotowawczym w 1975 roku przez KM MO w Olsztynie za przestępstwo z art. 208 kk (kto kradnie w sposób szczególnie zuchwały lub z włamaniem, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10) i 21 listopada 1975 roku został skazany na karę pozbawienia wolności na 2 lata w zawieszeniu oraz na grzywnę 40.000 zł przez Sąd Rejonowy w Olsztynie*”.

Następny dokument to wniosek z 6 maja 1980 roku o wydanie pozwolenia na wyjazd w celu turystycznym do Danii i RFN w okresie od 15 czerwca do 15 lipca 1980 roku. *W Notatce Służbowej SB czytamy, że jego podanie poparli rodzice „(ojciec emeryt MO)”, matka zobowiązała się płacić alimenty na dwójkę jego dzieci (rozwiódł się w 1978 roku), a w Olsztynie zostawia kiosk warzywny o wartości 400 tys. zł. Wydział II SB nie wniósł sprzeciwy i Żejmo otrzymał paszport*. Odmówi powrotu i wróci do PRL po 2 latach, w stanie wojennym w 1982 roku.
Wszystkie kolejne podania do 1990 roku (było ich w sumie 17), kierowane do Wydziału Paszportowego KW MO w Olsztynie i do Wydziału Konsularnego Ambasady PRL w Kolonii, zawsze były załatwiane pozytywnie.

Z podania do Wydziału Konsularnego z 8 maja 1981 roku dowiadujemy się, iż Żejmo zamieszkał w Solingen pod Düsseldorfem. W podaniu prosi o wznowienie ważności paszportu w związku z zamiarem zawarcia związku małżeńskiego z obywatelką RFN. Otrzymuje zgodę.

W następnym podaniu z 4 grudnia 1981 roku o wydanie paszportu konsularnego podaje, iż 27 października 1981 roku w Solingen zawarł związek małżeński z Petrą Sch. „Żona żywo interesuje się sytuacją w Polsce i w obecnej, trudnej kryzysowej sytuacji nie wyraża zgody na wyjazd ze mną do Polski. Ponieważ mamy zamiar mieć dziecko miałoby ono nieporównywalnie gorsze warunki w Polsce niż tutaj. Nie bez znaczenia jest fakt, że w Polsce nie mielibyśmy gdzie mieszkać, a żona moja nie mogłaby podjąć pracy”. Uzyskuje zgodę.

*W Notatce służbowej SB napisano, że był to ślub fikcyjny zawarty „w celu otrzymania paszportu konsularnego w RFN. Na jego ślubie obecna była pierwsza żona Ewa. Ilekroć był w Olsztynie zatrzymywał się u byłej żony. Notatkę podpisał insp. Wydziału Paszportowego chor. A. Tymczuk.

Kolejne podanie od Żejmo do KW MO w Olsztynie o przedłużenie zezwolenia na pobyt w kraju, nosi datę 7 maja 1982 roku. Motywuje prośbę tym, że od 2 lat nie był w kraju i chciałby urlop spędzić z dziećmi i rodzicami. Jako adres w RFN wskazuje Dortmund, a pracę – kierownik budowy.

W podaniu z 16 września 1982 roku jako cel przyjazdu do Polski wpisuje „załatwianie formalności związane z ewentualnym założeniem firmy polonijnej”, jednak w kolejnych podaniach aż do 1987 roku podaje jako źródło utrzymania, pracę w firmach budowlanych, od 1984 roku w Berlinie Zachodnim.
W podaniu z 31 lipca 1984 roku podaje, iż jest studentem 3-go roku, ale bez nazwy uczelni. W 1986 składa podanie o przedłużenie pobytu w PRL w związku z pracą, jako kierownik budowy hotelu Forum dla PHZ Orbis w Krakowie, prowadzonej przez spółkę Hodak-Bau.

Donosy TW „Kormoran” i TW „Mercedes” na TW „Paweł”

*W Meldunku Specjalnym KW MO w Olsztynie z 25 października 1982 roku czytamy, iż Żejmo w 1980 roku „nawiązał kontakt w RFN z grupą osób trudniącą się sprzedażą kradzionych aut, których nabywca otrzymywał „legalne” dokumenty kupna-sprzedaży, a nawet prawo jazdy. Powyższa grupa trudniła się też pośrednictwem przy załatwianiu wiz oraz przedłużaniu ważności paszportów”.

Notatka służbowa SB z 4 listopada 1982 roku: „M. Żejmo z kraju wywozi łodzie żeglarskie, które sprzedaje w RFN. Wystawia też zaproszenia na przyjazdy do RFN naszym obywatelom. Żąda 500 marek. Podpisał insp. Wydz. Paszp., chor. A.Tymczuk”*

Informacje na temat życia Żejmo w RFN dostarczali też TW „Kormoran”, który po 2-letnim pobycie w RFN wrócił do Olsztyna w 1983 roku i podczas spotkania w Wydziale Paszportowym w Olsztynie z kpt Stanisławem Danilczykiem przekazał bardzo dużo informacji na temat emigrantów z Polski, w tym o Żejmo. *”Poinformował o gangu złodziei samochodów, którzy też załatwiali za zapłatę wizy pobytowe w RFN. Jeden z członków gangu, oszust wysokiej klasy, który siedział za handel kradzionymi autami, mieszkał u Marka Żejmo. O Żejmo krąży opinia, że pracuje w MO albo SB, bo jest bezkarny. Jest winien Polakom w RFN kilkadziesiąt tysięcy marek i z tego powodu jest ścigany przez mnóstwo ludzi a prawdopodobnie też przez policję RFN. Unika ich uciekając z miejsca na miejsce, nie odbiera korespondencji. Za fikcyjne małżeństwo zapłacił 4-5 tys. marek. Posiada dyplom inż. budownictwa lądowego zdobyty nielegalnie.

Forda Escorta kupił od lekarza z Polski za 14 tys marek. Na zakup wziął kredyt, ale go nie spłaca. Od tego lekarza chciał też pożyczyć 60 tys marek na uruchomienie w Olsztynie firmy polonijnej szyjącej kożuchy, ale nie dostał tych pieniędzy.

Oceniając osobę Marka Żejmo należy stwierdzić – meldował TW „Kormoran”, - że swoim wyglądem i sposobem bycia wzbudza w pierwszej chwili (okresie) duże zaufanie i wykorzystuje to później do swoich celów. Za pieniądze i własne korzyści poszedłby na współpracę z diabłem, jeśli widziałby w tym własny interes, sprzedałby nawet osobę najbliższą”*.

Informacje o fikcyjnym ślubie i długach Żejmo potwierdził też SB w 1983 roku TW „Mercedes”. Ten agent podał też informację na temat gangu Polaków, w tym osób z Olsztyna, żyjących w RFN z okradania domów towarowych, kradzieży aut, skupowania od Polaków wszelkich dokumenty, z których „zdejmują” pieczęcie i wykorzystują do produkcji i sprzedaży fałszywych dokumentów; za 5 tys. marek można zdobyć u nich paszport.*
Meldunki tych TW prokuratorzy IPN odnaleźli w aktach spraw obiektowych „Tellur” i „Wega”. Tam też lądowały informacje od TW „Pawła”.

Wyjaśnienie Marka Żejmo w prokuraturze

Prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Białymstoku Agnieszka Rusiłowicz 3 sierpnia 2012 roku odebrała wyjaśnienie od Marka Żejmo. Żejmo podał jako zawód wyuczony „nauczyciel akademicki” (w swoim spocie wyborczym podał jako wykształcenie: „ekonomista handlu międzynarodowego”, doktor stosunków międzynarodowych”).

Wyjaśnił: „Każdy człowiek w tamtym czasie, jak ja, wyjeżdżając zagranicę, musiał mieć kontakt z SB, to było zjawisko powszechne. Ja nigdy nie współpracowałem z SB ani nie składałem donosów, a jak w stanie wojennym przyjechałem do Polski, to była u mnie rewizja. To były czasy, że musiałem mieć specjalną wizę do Polski. Przyjeżdżałem kilka razy w roku, czasami na tydzień lub miesiąc. W domu miałem rewizje, samochód był rozbierany na kawałki. Raz czy dwa byłem wzywany na komendę na rozmowy. Wielokrotnie miałem propozycję współpracy z SB w 1983 lub 1984 roku. To było przy okazji jakiegoś zatrzymania czy przeszukania. Propozycje składał M. Szczepanik. Nie pamiętam, czy się zgodziłem na jego propozycję i nie pamiętam, czy coś podpisywałem, ale na pewno żadnej współpracy nie było. W późniejszym czasie kilkakrotnie spotykałem się z tym Szczepanikiem, tzn. to nie były umówione spotkania. On niby przypadkowo spotykał mnie na ulicy, bądź przychodził do mnie do domu. Raczej nic mu nie pisałem. Podczas tych spotkań w domu była żona i dzieci, więc żadnych tajemnic nie było. Właściwie to niczego nie pamiętam o czym były te rozmowy”. Na pytanie prokurator, czy coś mu mówią pseudonimy TW „Maciek” i TW „Paweł”, odparł, że nic.*

Zeznanie oficera prowadzącego TW Pawła/Maćka

Prokurator Andrzej Ostapa jako pierwszego przesłuchał, w dniu 4 września 2012 roku, kpt Mieczysława Szczepanika, starszego inspektora II Wydziału MSW, który zwerbował Marka Żejmo i prowadził go jako TW „Paweł” i TW „Maciek”. Świadek zeznał, iż w Wydziale II prowadził pracę operacyjną na kierunku zachodnioniemieckim (obejmowała także Berlin Zach), przeciwko Niemcom i osobom, które weszły w kontakt z wywiadem niemieckim. Prowadzeni przez niego agenci byli kontrolowani przez Główny Inspektorat MSW. Miały one na cele weryfikację, czy on czegoś nie dodaje do swoich raportów i czy jego źródło informacji nie blefuje. Z agentami spotykał się w Lokalach Kontaktowych, których miał kilka. Z TW Pawłem/Maćkiem spotykał się w jego mieszkaniach na Starym Mieście oraz na Placu Bema.

Na pytanie prokuratora, czy fałszował lub poświadczał nieprawdę w dokumentacji z pracy operacyjnej ze źródłami, odpowiedział: „to miałoby krótkie nóżki. Szef wiedział więcej niż nam się wydawało, nigdy nie było pewności, że szef się spotkał już z tym człowiekiem”. Po okazaniu mu karty personalnej Marka Żejmo, świadek odpowiedział: „ja tę kartę wypełniłem, rozpoznaję swój charakter pisma, z karty wynika, że ta osoba była zarejestrowana jako TW o ps. Maciek. Wydaje mi się, że ten człowiek wyszedł w tej sprawie „Elba”. To był człowiek, który wyjeżdżał do Niemiec, ogólnie chodziło o nawiązanie przyczółku z wywiadem niemieckim, ale szczegółów nie pamiętam. Trudno mi powiedzieć, ile to trwało, z tego co pamiętam, niezbyt był chętny do współpracy, ja zakończyłem z nim współpracę w sposób formalny, było to wcześniej niż przed moim odejściem ze służby w 1990 roku. Jakie były powody zaprzestania kontaktów nie pamiętam. Z tego co pamiętam, to ja go osobiście pozyskiwałem, wydaje mi się, że w Komendzie. Jemu zależało, żeby wyjeżdżać bezproblemowo, żeby nie mieć problemu z paszportem. Pozyskanie było na zasadzie dobrowolności. Zajęło to z pół godziny”.

Szczepanik ocenił, że TW był „prawdziwym patriotą” i pod pewnymi względami „był rzutki i przebojowy”. Świadek wyjaśnił, iż zmiana pseudonimu TW z „Paweł” na „Maciej” w 1987 roku, to był jego pomysł. Chodziło o lepsze zakonspirowanie TW, gdyż z powodu zbyt częstego używania pierwszego pseudonimu, zaczynał on być rozpoznawany wśród pracowników Wydziału. Szczerość TW Pawła/Maćka ocenił na 60-70% „Był jakiś margines niewiedzy, bo nie było nad nim pełnej kontroli na terenie Niemiec”. Jak przyjeżdżał do Polski, to dzwonił na numer służbowy, może czasem i domowy. Jeśli spotykał się w domu TW na Starym Mieście (I piętro), a byli domownicy, „to nie było pisania doniesienia, tylko rozmowa”. TW przekazywał informacje pisemnie i ustnie.

Po zakończeniu współpracy, po 1990 roku, już jako emeryt Szczepanik handlował na straganie i wówczas spotkał go Marek Żejmo. Powiedział, że poszukuje solidnego i uczciwego człowieka do prowadzenia magazynu. „Pracowałem tam łącznie trzy-cztery lata. W tym czasie Żejmo był już poważnym biznesmenem i nie wypadało wracać w rozmowach o współpracy w okresie PRL”.

Zeznanie naczelnika II Wydziału

Szefa Szczepanika, naczelnika II Wydziału KW MO w Olsztynie ppłk Jana Szeniawskiego, prokurator Agnieszka Rusiłowicz przesłuchała 2 października 2012 roku. Świadek zidentyfikował TW Maćka jako Marek Żejmo „On użył, wybrał na pseudonim imię swojego syna, tak mi się wydaje. On został pozyskany na materiałach kompromitująco-obciążających. On podkupił dyplom inżyniera-magistra za kilka tysięcy marek. To stało się płaszczyzną do pozyskania „On na 100 procent pisał własnoręczne informacje, pisał charakterystycznymi dużymi literami. Pytałem nawet Mietka (Szczepanika), dlaczego on tak pisze – Mietek mówił, że pewnie chce zakamuflować swój rzeczywisty charakter pisma. Zobowiązanie też na 100 procent podpisał, pamiętam, że też dużymi literami. On miał paszport konsularny, czyli spotykał się z Polakami zagranicą i z Niemcami, którzy sprzedawali różne maszyny, on był obrotny i miał szereg kontaktów (…). Przypominam sobie, że Żejmo i Szczepanik lubili wypić i Szczepanik jak z nim wypijał, to po to, by bardziej wyluzować rozmowę, uzyskać lepsze informacje. Na pewno Żejmo nie był fikcyjnym TW, bo dostarczał informacje. Nie były to jakieś super informacje, ale się wywiązywał z zadań”.

Tak jak Szczepanika, Żejmo zatrudnił także, po 1990 roku, Szeniawskiego:

„On po 5 latach transformacji zaproponował mi, żebym pracował w jakiejś spółce niemieckiej, której był przedstawicielem, spółka sprzedawał jakieś maszyny do przetwórstwa rolno-spożywczego. Ja w to wszedłem i byłem w tej spółce chyba około roku. On potem jeszcze w Polsce jakąś spółkę zakładał, jakiś hotel budował, ale ja nie utrzymywałem już z nim kontaktów. On był taki niesolidny i niesłowny, mówili o nim, że pożycza pieniądze i nie oddaje”.

W rozmowach podczas wspólnej pracy w spółce świadek raz zapytał Żejmo o kupiony za marki dyplom, jak on go załatwił? „On mi powiedział, że dyplom załatwił jakiś adiunkt czy ktoś, za marki i nikt o tym nie wie. Z tego co pamiętam on miał ukończone jakieś technikum a kupiony dyplom czynił z niego magistra inżyniera”.

Kpt Szczepanik: „Sprawa dyplomu scementowała współpracę”

Po przesłuchaniu Szeniawskiego, prokurator jego zeznanie zweryfikował, ponownie przesłuchując Mieczysława Szczepanika (25 października 2012 roku). Świadek sprostował pierwsze zeznanie. Tym razem stwierdził, iż nie wynagradzał TW Pawła/Maćka. „To był bogaty człowiek i współpracował z SB z pobudek patriotycznych”. Po odczytaniu fragmentu zeznań ppłk Szeniawskiego, świadek stwierdził: „kojarzę sprawę z dyplomem. Było tak, że Żejmo w jakiś sposób kupił ten dyplom, nie kojarzę z jakiej uczelni on pochodził, ten dyplom nostryfikował w Niemczech i otrzymał dyplom niemiecki. Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób się o tym dowiedzieliśmy, ale chyba było tak, że w Niemczech Żejmo podnajmował swoje mieszkanie Polakom i oni znaleźli dyplom niemiecki, zrobili ksero i do nas to doszło, Kiedy Żejmo przyjechał, kazałem mu oddać ten niemiecki dyplom i powiedziałem, żeby się nie wygłupiał. Obawiałem się, że w przypadku gdy sprawa wyjdzie na jaw, to mógłbym mieć problemy, że jestem jakąś przykrywką dla jego nielegalnej działalności. Dyplom trafił do jego teczki (…) Reasumując, ten dyplom nie był żadną podstawą pozyskania, ale był elementem cementującym nasze kontakty”.

Szczepanik potwierdził też słowa Szeniawskiego, że Żejmo pisał dużymi literami, ale po 1990 roku też tak pisał.

Następnie prokurator przedstawiała świadkowi meldunki operacyjne, które składał mu TW Paweł/Maciek. Szczepanik potwierdził autentyczność każdego z nich oraz wysoko ocenił ich wartość. Co zawierały meldunki omówię w 3 części oraz zrelacjonuję przebieg procesu lustracyjnego.
Adam Socha

Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? Cz.1

Czytaj więcej: Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)

Komentarz (10)

Jak Polacy mogą przebić się do rdzenia Europy? Część 1: Dwa światy

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 02 marzec 2023 09:17
Błażej Kantak

Autor artykułu mierzy się z problemem nazywanym od lat „dualizmem na Łabie”. Nie dotyczy on tylko różnic w zarobkach pomiędzy obywatelami Polski a krajów Europy Zachodniej. Dotyka on również wielu ważniejszych kwestii będących przyczynami obecnie istniejących różnic, takich jak sposób funkcjonowania systemu politycznego, stosunki pracy czy też regulacje finansowe.

W pierwszej części artykułu, omawia historię rozchodzenia się dróg pomiędzy Europą Zachodnią a Wschodnią, stara się wskazać, jakie dokładnie elementy pozwoliły grupie konkretnych państw wybić się w rozwoju gospodarczym i społecznym.

Strategy&Future uważa, że potrzebujemy w Polsce rozwiniętej świadomości społecznej dotyczącej tego zagadnienia, która pozwoli wymagać od klasy politycznej wprowadzania konkretnych zmian i rozwiązań.

(Na zdjęciu mapa Europy w 1444 roku)

Ale nie wiedzieć, co się wydarzyło, zanim się urodziłeś, to pozostać dzieckiem na zawsze./Bo czymże jest życie człowieka, jeśli poprzez pamięć historii nie jest splecione z życiem przodków naszych? Marcus Tullius Cicero, „Orator ad M. Brutum”

Pisząc niniejszy esej, przyjąłem dwa istotne założenia. Po pierwsze – człowiek nieustannie dąży do asymetrii (budowania przewag). Po drugie – kapitał ma narodowość. Trzeba by obszernie uzasadniać, skąd te założenia się biorą, jakie dowody świadczą o ich słuszności oraz przy jakich zniuansowanych konfiguracjach przestają obowiązywać, więc dla uproszczenia dalszego wywodu zakładam ich aksjomatyczność.

W gruncie rzeczy jest to esej o asymetrii.

Zacznijmy od pewnej historii. Adam i Daniel są analitykami pracującymi w tym samym zespole na identycznych stanowiskach (ta sama grupa zaszeregowania i zakres obowiązków). Obaj na co dzień zajmują się pracą inżynierską – utrzymaniem bieżącym systemów informatycznych. Adam ma większe doświadczenie zawodowe od Daniela, jest lepiej wykształcony – ukończył wyższą uczelnię techniczną – oraz posiada dodatkowe certyfikaty po odbytych szkoleniach specjalistycznych. Poza swoim natywnym językiem zna dodatkowo angielski, niemiecki i rosyjski, przez pewien czas uczył się też mandaryńskiego. Daniel nie jest poliglotą i nie zna żadnego języka poza swoim ojczystym. Pomimo tylu różnic w profilach obu analityków to Daniel zarabia lepiej, ponad 70% więcej od Adama. Wydaje się to absurdalne. Kompetencyjnie widać wyraźną przewagę Adama w wykształceniu i doświadczeniu. Obaj pracują umysłowo, wykonują identyczne obowiązki, korzystają z tych samych narzędzi, podlegają tym samym procesom oceny i raportują do tego samego szefa. Zatem ich „wartość dodana” jest dla firmy identyczna, a mimo to ich praca nie jest identycznie wyceniana.

Sekret tej zagadki jest bardzo prosty: Daniel pracuje w Stanach na Wschodnim Wybrzeżu (w Wirginii), Adam – w Polsce. Obaj należą do międzynarodowego zespołu będącego częścią dużej amerykańskiej korporacji. Fakt powiązania zarobków z umiejscowieniem geograficznym nie jest przypadkowy. Częstym wyjaśnieniem jest wyższa produktywność (co w naszej historii nie zachodzi), system podatkowy (poziom opodatkowania obu bohaterów jest zbliżony, włącznie z ubezpieczeniem społecznym i zdrowotnym) czy koszty życia. Ten ostatni element nie może jednak tłumaczyć tak dużej dysproporcji w zarobkach.

W niniejszym eseju zastanowimy się, jakie jest źródło tej dysproporcji i, co ważniejsze, czy kiedykolwiek Polacy będą mieć szansę na jej eliminację.

Dualizm na Łabie

Historia Adama i Daniela nie jest pojedynczą anegdotą. Jest raczej emanacją szerszego zjawiska, które w Polsce określa się jako „dualizm na Łabie”. Warto więc zadać pytanie, dlaczego Europa Zachodnia „wynalazła” kapitalizm i zbudowała taką przewagę nad resztą świata?

Angus Maddison [1] wskazuje na „cztery główne zmiany intelektualne i instytucjonalne na Zachodzie przed rokiem 1820: […] uzmysłowienie sobie zdolności człowieka do transformowania sił natury poprzez racjonalne badania i eksperymenty, […] powstanie ważnych miejskich ośrodków handlu we Flandrii i północnych Włoszech w XI i XII w., którym towarzyszyły zmiany sprzyjające przedsiębiorczości i znoszące feudalne ograniczenia w kupnie i sprzedaży majątku, […] przyjęcie chrześcijaństwa jako religii państwowej w 380 r., co doprowadziło do zasadniczych zmian w naturze europejskiego małżeństwa, dziedziczenia i pokrewieństwa” oraz „[…] pojawienie się systemu państw narodowych w bliskim sąsiedztwie ze znaczącymi relacjami handlowymi i stosunkowo łatwą wymianą intelektualną pomimo różnic językowych, [co] stymulowało konkurencję i innowacje”. [2]

Odpowiedzi Maddisona są wysoce niesatysfakcjonujące. W końcówce Średniowiecza nauka i technika w Chinach czy Indiach stały na znacznie wyższym poziomie niż w Europie, a handel był zjawiskiem powszechnym. Poza tym, dlaczego akurat zmiany zaszły w Europie Zachodniej, skoro Europa Środkowa i Wschodnia również przyjęły chrześcijaństwo?

Niall Ferguson również zmierzył się z szukaniem odpowiedzi na pytanie o wyższość Zachodu nad „Resztą” [3]. Zidentyfikował sześć różnych czynników, które nazwał „zabójczymi aplikacjami”, nawiązując do slangu młodzieżowego związanego z programami na smartfony. Owych six killer apps „zainstalowanych” w państwach Zachodu zadecydowało o ich przewadze nad resztą świata. Są to:

„1. Rywalizacja – decentralizacja życia politycznego i gospodarczego, która stworzyła warunki do powstania zarówno państw narodowych, jak i kapitalizmu.

2. Nauka – sposób badania, rozumienia i ostatecznie zmieniania świata przyrody, który dał Zachodowi (między innymi) poważną przewagę militarną nad Resztą.

3. Prawo własności – prawo jako środek ochronny prywatnych właścicieli i pokojowego rozwiązywania sporów między nimi; stworzyło ono podstawę najbardziej stabilnej formy rządów przedstawicielskich.

4. Medycyna – gałąź nauki, która doprowadziła do znacznej poprawy zdrowia i miała pokaźny wpływ na wydłużanie się życia, najpierw w społeczeństwach zachodnich, a później także w ich koloniach.

5. Społeczeństwo konsumpcyjne – tryb życia materialnego, w którym produkcja i zakup odzieży i innych towarów konsumpcyjnych odgrywają najważniejszą rolę w gospodarce. […]

6. Etyka pracy – moralne ramy i sposób działania wywodzące się (obok innych źródeł) z Kościoła ewangelickiego, które zapewniają spójność dynamicznemu i potencjalnie niestabilnemu społeczeństwu, stworzonemu przez »aplikacje« od pierwszej do piątej”. [4]

Widać wyraźny rezonans między argumentami Maddisona i Fergusona. Ten ostatni wyszczególnia dodatkowo medycynę jako bodziec do wzrostu demograficznego społeczeństwa, które poprzez konsumpcję wzmacnia wzrost gospodarczy i ostatecznie bogacenie się państwa. Jednakże nadal nie znajdujemy odpowiedzi na pytanie o pierwotne przyczyny dychotomii ekonomicznej Europy Zachodniej i Wschodniej, czyli o to, co doprowadziło do „decentralizacji życia politycznego i gospodarczego” i w konsekwencji „do powstania kapitalizmu”?

System-świat Wallersteina

Jak wyglądała Europa w połowie XV w.? Wbrew pozorom nie można było dostrzec zasadniczych różnic w rozwoju wschodniej i zachodniej części półwyspu europejskiego. W rezultacie licznych wojen (wojna stuletnia na zachodzie, najazdy mongolskie, tatarskie i osmańskie na wschodzie) i powracających co jakiś czas okresów głodu i epidemii kontynent znajdował się w kryzysie. Panująca stagnacja ekonomiczna była po części związana ze stopniowym odpływem kruszców z kontynentu (w ramach wymiany handlowej z Dalekim Wschodem), co, jak sugeruje Immanuel Wallerstein w swoim opus magnum „The Modern World-System” [5], było jednym z czynników podjęcia poszukiwań ich nowych źródeł przez Portugalczyków [6].

Wallerstein wskazuje na dwie „drobne” różnice pomiędzy Zachodem a Wschodem. Chodzi tu o poziom rozwoju miast (na korzyść tego pierwszego) oraz o dostępność wolnej ziemi (na korzyść tego drugiego) [7]. W ciągu tzw. długiego szesnastego wieku (Wallerstein zalicza do niego lata 1450–1640) przełożyło się to na znaczące odchylenia w sposobie organizacji życia ekonomicznego i społecznego po obu stronach Łaby. Oczywiście naiwnością byłoby wierzyć, że nie było więcej powodów zmian, które później nastąpiły, niemniej jednak warte są one naświetlenia.

W tym okresie rolnictwo uległo przeobrażeniu. Na zachodzie z braku nowych ziem i z powodu większej gęstości zaludnienia, a także na skutek zmian technologicznych nastąpiła zmiana systemu kontroli pracy (dzierżawa/renta) oraz uwolnienie części chłopstwa, które miało od tej pory większą mobilność (migracje do miast). Dodatkowo część gospodarstw rolnych zaczęła się przestawiać na hodowlę bydła i owiec. W miastach rozwijało się rzemiosło, powstawały manufaktury, w procesach produkcyjnych coraz częściej stosowano koło wodne. Zaczął się pojawiać wyraźny trend specjalizacji gospodarki w Anglii, Niderlandach i Francji.

Jednocześnie na wschodzie system pracy przymusowej (pańszczyzna) uległ wzmocnieniu. Wzrósł popyt na zboża i drewno, i gospodarstwa rolne przestawiły się na produkcję eksportową. Wzrost odbywał się poprzez powiększanie powierzchni upraw (ekspansja), a nie poprzez zwiększanie produktywności (innowacyjność). Prowadziło to do wytworzenia się gospodarki monokulturowej (agrarnej) z wielkimi folwarkami należącymi do warstwy szlacheckiej. Ta ostatnia, dzięki uzyskanym przywilejom, petryfikowała zarówno mieszczaństwo (nowa klasa, przyszła klasa burżuazyjna, nie miała szansy na rozwój), jak i władzę centralną [8]. W kontraście na zachodzie pojawili się władcy dążący do wzmocnienia swojej pozycji względem arystokracji – Henryk VII w Anglii, Ludwik XI we Francji oraz do pewnego stopnia Izabela Kastylijska z Ferdynandem Aragońskim w Hiszpanii – którzy rozwinęli administrację urzędniczą i poprawili ściągalność podatków.

Rys. 2. Giełda akcji w Amsterdamie, ok. roku 1670 (fot. Wikipedia)

Odkrycie Nowego Świata otworzyło nowy rozdział w rozwoju Europy. Napływ świeżego kruszcu z Ameryk rozpoczął długi na ponad 100 lat boom gospodarczy, na którym, wydaje się, wszyscy korzystali. W Polsce zaczął się złoty wiek; szlachta, mając pozycję monopolisty po stronie politycznej (w stosunku do króla) i ekonomicznej (w stosunku do mieszczaństwa), a także monopol na tanią siłę roboczą (pańszczyzna, przywiązanie chłopa do ziemi), bogaciła się na produkcji rolnej i handlu zbożem, na które popyt z Zachodu zdawał się nie mieć końca.

W tym czasie Karol V Habsburg został władcą Hiszpanii i rozpoczął rywalizację z Francją Franciszka I, prowadząc wojny głównie w północnych Włoszech, które w owym czasie były centrum finansowym i handlowym Europy (m.in. Genua, Wenecja, Florencja). Jednakże nie udało mu się stworzyć nowego cesarstwa i w 1557 r. Hiszpania ogłosiła bankructwo (trzy lata później uczyniła to również Francja). Do końca XVI w. w Europie Zachodniej zaszły znaczące zmiany: Zjednoczone Prowincje Niderlandów de facto uniezależniły się od wpływów Habsburgów, a hiszpańska Wielka Armada została pokonana przez Anglików (choć nie straciła na znaczeniu jeszcze przez kolejne kilkadziesiąt lat), co w efekcie przesunęło centrum finansowo-handlowe z północnych Włoch oraz mocno zależnej od dworu hiszpańskiego Antwerpii do Amsterdamu.

W wieku XVII skończyła się dobra pogoda dla gospodarki. Wybuchł kryzys religijno-polityczny w postaci wojny trzydziestoletniej. Również od drugiej dekady dopływ kruszcu z Nowego Świata zaczął drastycznie spadać, co przełożyło się na stagnację; relatywnie najłagodniej odczuły to Niderlandy, w drugiej kolejności Anglia. Spadły ceny pracy i towarów, w tym zboża. Dodatkowo wzrosła produktywność gospodarstw rolnych w Europie Zachodniej (we Francji i Anglii), co wzmocniło tylko tendencje spadkowe związane z eksportem polskiego zboża na zachód. Polska mierzyła się z wieloma rywalami i prowadziła wieloletnie wojny z Moskwą, Turcją, Szwecją i Siedmiogrodem. Rezultatem było znaczne zubożenie małej i średniej szlachty i relatywne wzmocnienie magnaterii, która była znacznie bardziej odporna na spadek cen zboża ze względu na wielkość dostępnego areału.

Po niespełna 200 latach widać było wyraźne różnice między Europą Zachodnią a Wschodnią. W procesie rozziewu gospodarczego (specjalizacja) oraz technologicznego i finansowego (bankowość, giełdy) w ramach Wallersteinowegosystemu-świata zaczął się zarysowywać podział na państwa rdzeniowe (Niderlandy, Francja, Anglia), półperyferie (Portugalia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy, Włochy) oraz peryferie (kraje Europy Środkowo-Wschodniej, kolonie). Te ostatnie były głównie dostawcami nisko- lub nieprzetworzonych surowców do państw-rdzenia, wytwarzających dobra luksusowe i zaawansowane technologicznie, uzyskujących przez to wyższe marże i w efekcie szybciej się bogacących. Na tym gruncie późniejsze zmiany kulturowe (Oświecenie), polityczno-społeczne (angielska Rewolucja Chwalebna, rewolucja francuska) czy ekonomiczno-technologiczne (rewolucja przemysłowa) wydają się raczej logiczną konsekwencją aniżeli przypadkiem.

Hegemonia

W ramach państw-rdzenia czasami może dojść do sytuacji, w której jedno z nich zdobywa znaczącą przewagę nad resztą i określa się mianem hegemona. Według Wallersteina takie państwo posiada dominację „produkcyjną, handlową i finansową” [9]. Jak wygląda taka dominacja? Weźmy casus przewagi w budowie i użytkowaniu statków przez Niderlandy w połowie XVII w., co przekładało się na niższe stawki frachtu:

„[Można wyróżnić] sześć przewag kosztowych: umiejętności niderlandzkich stoczniowców, oszczędność materiałów, urządzenia oszczędzające pracę, ustandaryzowana wielkoskalowa produkcja, zakupy surowców w dużych ilościach, tani transport materiałów budowlanych na statkach holenderskich. Rezultatem był ogólny koszt produkcji […] o 40–50% niższy niż w Anglii, najbliższego konkurenta. […] Oprócz tego, że statki holenderskie były bardziej ekonomiczne, budowano je w taki sposób, aby wymagały mniejszej załogi – zwykle 18 rąk zamiast 26–30, jak na statkach innych krajów. Umożliwiło to Holendrom lepsze wyżywienie swoich załóg […]; przypuszczalnie uzyskiwali w ten sposób wyższą produktywność przy niższych ogólnych nakładach. […] Większa trwałość i prędkość statków holenderskich była zarówno efektem regularnej konserwacji, jak i odpowiedniej konstrukcji. Co więcej, fakt, że statki holenderskie były »czystsze, tańsze i bezpieczniejsze«, miał samowzmacniający się efekt: tańsze frachty prowadziły do kontrolowania handlu bałtyckiego, co wiodło do sprowadzania tańszego budulca [drewna], co prowadziło do niższych kosztów w przemyśle stoczniowym, co oznaczało jeszcze tańsze frachty. Czystsze, tańsze i bezpieczniejsze statki oznaczały również sumarycznie wzrost całościowego frachtu, umożliwiając obniżenie stawek ubezpieczeniowych – po części jako efekt skali, po części dzięki bardziej efektywnej strukturze finansowej”. [10]

Pojawienie się hegemona jest zjawiskiem rzadkim i występuje w okresach „wojen światowych”, które Wallerstein woli nazywać „wojnami 30-letnimi” – „oryginalna Wojna Trzydziestoletnia z okresu 1618 do 1648 wyłoniła Zjednoczone Prowincje jako hegemona. Drugim był czas Rewolucji [Francuskiej]/Wojen Napoleońskich 1792–1815, ze Zjednoczonym Królestwem jako hegemonem. Trzeci to okres 1914–1945 ze Stanami Zjednoczonymi [na szczycie]”. [11] Czas pomiędzy „panowaniem” poprzedniej i następnej hegemonii wypełniony jest rywalizacją między państwami w poszukiwaniu równowagi wpływów poszczególnych graczy, co często pociąga za sobą tworzenie regionalnych i czasowych aliansów. Status państwa rdzeniowego nie jest tylko etykietą nadawaną w jakimś głosowaniu, ale obiektywnym probierzem posiadanej realnej siły, która przekłada się na obronę własnych interesów na arenie międzynarodowej.

Historia pokaże, czy obecnie nie znajdujemy się w trakcie kolejnej „wojny 30-letniej” (rywalizacja chińsko-amerykańska). Jeśli w istocie tak jest, następna odsłona nowego porządku światowego niekoniecznie musi być dla Polski korzystniejsza od tej, której doświadczyliśmy po upadku Związku Radzieckiego.

Fundamenty rdzenia

Kolejne pytanie, które warto zadać, dotyczy tego, jakie czynniki mogą decydować o ustaleniu określonego statusu danego państwa. Sam Wallerstein twierdzi, że w dużej mierze jest to kwestia przypadku [12]. Ale czy na pewno? Można z tą tezą zgodzić się do pewnego stopnia, biorąc pod uwagę casus pierwszych państw rdzeniowych: Portugalii, Hiszpanii, Niderlandów, Anglii czy Francji, które, jak widzieliśmy, w wyniku zajścia pewnego zbiegu okoliczności (geografia, gęstość zaludnienia, różny stopień trwałości relacji feudalnych) wyprzedziły nie tylko Europę Środkowo-Wschodnią, ale również skolonizowały i podporządkowały sobie większość planety. Jednakże od tamtego czasu do rdzenia awansowały także takie kraje jak Niemcy, byłe kolonie, jak Stany Zjednoczone, czy niektóre kraje wschodniej i południowo-wschodniej Azji.

Jaskrawym przykładem jest Królestwo Prus, które na początku XIX w. było gospodarczym zaściankiem Europy. Szczególnie sytuacja w Ostelbien (poza Śląskiem) od strony społeczno-gospodarczej bardzo przypominała to, co działo się w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej. „Właściciele ziemscy wykorzystywali chłopów pańszczyźnianych do pracy w swoich majątkach, pozostawiając im jedynie mały skrawek ziemi do hodowli bydła oraz wyżywienia swoich rodzin. […] Posiadali też wiele prerogatyw państwowych – włącznie z obowiązkiem i prawem rekrutowania w regionie lokalnych chłopów do służby wojskowej, pełnieniem roli lokalnej władzy sądowniczej, […] opłacaniem lokalnych księży oraz dbaniem o lokalny kościół. Zatem dzierżawcy i chłopi pańszczyźniani byli zależni od swego pana we wszystkich aspektach życia”. [13]

Podstawową różnicą między Prusami a Polską było to, że Prusy było to skuteczne, scentralizowane państwo z silną armią, zasilaną z biedniejszej części warstwy junkrów (Junker). Również mieszczaństwo pozostawało względnie niezależne. W wyniku przegranej wojny z Francją w 1806 r. Prusy podjęły decyzję o przeprowadzeniu szeregu reform: rolnej, handlowej, monetarnej, edukacyjnej i wojskowej. Powstał Zollverein (unia celna), a bankowość uniwersalna stała się podstawą kapitałową rozwoju. Nie zmienia to faktu, że przez prawie cały XIX w. wysokość płac w Niemczech była niższa niż w USA [14], a ludność niemiecka masowo emigrowała za ocean (do samych Stanów Zjednoczonych wyjechało wtedy ponad pięć milionów Niemców [15]).

Analizując historię ekonomiczną pierwszych państw rdzeniowych Europy Zachodniej, a także Niemiec [16] [17], Japonii [18], Korei [19], Tajwanu [20] [21], Stanów Zjednoczonych [22] [23], Malezji i Singapuru [24] [25], można zauważyć pewien schemat modernizacyjny. Z tej analizy wyłania się szereg czynników, które każde z wymienionych państw posiadało lub nabyło i które, wydaje się, stanowiły podstawę zmiany pozycji statusowej tych krajów. Są to: trzy swobody indywidualne (awansu społecznego, podejmowania działalności ekonomicznej, prawa własności), silny rynek kapitałowo-finansowy, sprawne państwo, edukacja oraz demografia.

W społeczeństwie, w którym udało się zrzucić sztucznie narzucone warstwy (klasy, kasty), powstała naturalna możliwość awansu poprzez angażowanie się w działania ekonomiczne, mobilność oraz specjalizację. Kraje, w których nie blokowano rozwoju mieszczaństwa (najmocniejszy wzrost w Niderlandach), szybciej odchodziły od nieefektywnego feudalnego podziału pracy, bazującego na pańszczyźnie. Złamanie starych podziałów społecznych, jakie panowały pod koniec okresu Edo (w Japonii), czy likwidacja koreańskich yangban i nobi w pierwszej połowie XX w. przyniosły podobny efekt.

Rys. 3. Przedstawiciele yangban, rok 1863 (fot. Wikipedia)

Jednocześnie zapewnienie trwałego prawa własności dało jedną z podstaw gospodarki kapitalistycznej, tj. ciągłego dążenia do bogacenia się bez zagrożenia bezpodstawną konfiskatą mienia. Bez tego podejmowanie ryzyka w przedsięwzięciach ekonomicznych mogło się jawić jako działanie nieracjonalne.

Aby swobodne bogacenie się jednostek społecznych przełożyło się na większą część społeczeństwa, potrzebne są dodatkowe instytucje i mechanizmy, dzięki którym kapitał może być lokowany w nowych projektach. Pasem transmisyjnym między posiadaczami kapitału a tymi, którzy go potrzebują, są rynek kapitałowy oraz banki. Na początku XVII w. w Niderlandach dokonała się swoista mała rewolucja finansowa, którą Niall Ferguson opisał w ten sposób:

„W roku 1600 istniało już sześć spółek zajmujących się handlem z Indiami Wschodnimi […] [Ich] model działania nie mógł wystarczyć do stworzenia solidnych i trwałych podstaw gospodarki niezbędnych do tego, aby zająć miejsce zjednoczonych Portugalczyków i Hiszpanów. Holenderskie Stany Generalne […], kierując się zarówno względami strategicznymi, jak i zwyczajną chęcią zysku, zaproponowały połączenie istniejących spółek w jedną dużą kompanię […] Zjednoczoną Holenderską Kompanię Wschodnioindyjską (Vereenigde Nederlandsche Geoctroyeerde Oostindische Compagnie, w skrócie VOC), zarejestrowaną oficjalnie w 1602 roku, która posiadała całkowity monopol na prowadzenie handlu na terenach położonych na wschód od Przylądka Dobrej Nadziei i na zachód od Cieśniny Magellana.

Struktura Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej była pod wieloma względami całkowitą nowością. […] Artykuł 7 jej statutu mówił, że inwestorzy mają prawo wycofać swoje pieniądze już po upływie dziesięciu lat […]. Skala tego przedsięwzięcia nie miała jednak precedensu. Każdy mieszkaniec Zjednoczonych Prowincji mógł wnieść swój udział do kapitału spółki, a statut nie określał górnej granicy gromadzonej w ten sposób sumy. Kupcy, rzemieślnicy, a nawet służący chcieli mieć swoje udziały w spółce. […]

Własność Kompanii podzielono następnie na wiele partijen lub actien. […] Wydawane świadectwa nie były jeszcze świadectwami udziałowymi w nowoczesnym znaczeniu tego słowa, ale raczej rodzajem pokwitowania. Najważniejszy dokument prawny stanowiła główna księga akcji […], w której zapisywano nazwiska wszystkich akcjonariuszy […]. Obowiązywała zasada ograniczonej odpowiedzialności inwestorów: w przypadku upadłości udziałowcy mogli stracić jedynie to, co zainwestowali w spółkę”. [26]
Rys. 4. Jedna z akcji Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (fot. beursgeschiedenis.nl)

Pierwsze wyprawy do Indii nie przyniosły spodziewanych rezultatów, dlatego „kiedy dyrektorzy Kompanii zwrócili się do rządu z prośbą o zwolnienie ich z obowiązku ujawnienia w 1612 roku […] wyników spółki za minione dziesięć lat, rząd wyraził na to zgodę i zarówno publikacja danych, jak i wypłata kapitału zostały odłożone w czasie. […] Oznaczało to, że akcjonariusze, którzy chcieli odzyskać swoje pieniądze, mogli jedynie sprzedać swoje udziały innemu inwestorowi.

Powstanie spółki akcyjnej i giełdy akcji dzieliło zatem zaledwie kilka lat. […] Obrót akcjami VOC utrzymywał się na wysokim poziomie: do 1607 roku jedna trzecia akcji Kompanii zmieniła swoich właścicieli. A ponieważ księgi Kompanii otwierano nieczęsto – zakupy akcji odnotowywano formalnie raz na miesiąc lub raz na kwartał – wkrótce rozwinął się prężny rynek terminowy, który umożliwił sprzedaż z odroczoną realizacją. […]

W tym samym czasie (dokładnie w 1609 roku) utworzono w Amsterdamie Wisselbank, ponieważ giełda nie mogła prawidłowo funkcjonować bez skutecznego systemu monetarnego. Początkiem relacji między giełdą a kredytem był moment, w którym bankierzy holenderscy zaczęli traktować akcje VOC jako zabezpieczenie kredytu. Wkrótce potem banki rozpoczęły udzielanie swoim klientom kredytu na zakup akcji. Spółka, giełda i bank stały się trzema wierzchołkami podstawy, na której opierał się nowy rodzaj gospodarki”. [27]

Rynek giełdowy objawił się jako źródło finansowania wielu ryzykownych przedsięwzięć w kolejnych stuleciach, przede wszystkim w Niderlandach, Anglii i Stanach Zjednoczonych.

W wieku XIX Niemcy wybrały inną ścieżkę – oparły rozwój na bankach powoływanych jako spółki akcyjne i oferujących tzw. bankowość uniwersalną, tj. połączenie komercyjnych depozytów bankowych i pożyczek dla biznesu z działalnością inwestycyjną. Jednocześnie dyrektorzy banków finansujących różne projekty zasiadali w zarządach i nadzorze wspieranych spółek, niejednokrotnie przejmując nad nimi kontrolę. Doprowadziło to do powstania ogromnego sektora bankowego w Drugiej Rzeszy – w 1913 r. 17 z 25 największych firm w Niemczech stanowiły banki [28].

Tutaj warto też napomknąć o funkcji banku centralnego i posiadania własnej waluty. Atrybuty te stanowią element systemu finansowego państwa, nie tylko jako podstawę wymiany gospodarczej, pożyczkodawcy ostatniej szansy czy stabilizatora systemu bankowego. Własna polityka monetarna to nieodzowny czynnik regulujący koszt pieniądza i kształtujący konkurencyjność ekonomiczną [29]. Współczesne Włochy w czasie ostatnich 20 lat bardzo boleśnie się o tym przekonały [30].

Trzecim, istotnym elementem na drodze do budowy gospodarki rdzeniowej jest silne państwo. Wallerstein opisuje je tak:

„[…] musimy mieć jakieś niezależne polityczne miary tej siły. Sugerujemy pięć możliwych takich miar: stopień, w jakim polityka państwa może bezpośrednio pomóc właścicielom-producentom konkurować na rynku światowym (merkantylizm); stopień, w jakim państwa mogą wpływać na zdolność innych państw do konkurowania (siła militarna); stopień, w jakim państwa mogą mobilizować swoje zasoby do wykonywania tych zadań konkurencyjnych i militarnych kosztem, który nie pochłania zysków (finanse publiczne); stopień, w jakim państwa mogą tworzyć administrację, która pozwoli na szybkie wykonywanie taktycznych decyzji (skuteczna biurokracja); oraz stopień, w jakim zasady polityczne odzwierciedlają równowagę interesów między właścicielami-producentami, tak że funkcjonujący »blok hegemoniczny« […] tworzy stabilne podstawy takiego państwa. Ten ostatni element, polityka walki klas, jest kluczem do pozostałych”. [31]

Innymi słowy silne państwo opiera się na kompetentnej i sprawnej administracji oraz tworzy takie warunki rozwoju dla swoich obywateli i firm krajowych, aby mogły skutecznie konkurować na rynkach międzynarodowych. Istotne jest ukształtowanie pola gry w sposób faworyzujący rodzimych wytwórców i pracowników. Dotyczy to zarówno instrumentów prawnych, organizacyjnych, finansowych, jak i infrastrukturalnych.

W przeszłości wiele krajów rdzenia, zanim do niego trafiły, stosowało różnego rodzaju ochronę rynku wewnętrznego przed zagraniczną konkurencją i kapitałem. Wyrazistym tego przykładem są propozycje Alexandra Hamiltona, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, który w 1791 r. przedłożył przed Kongresem swój „Raport na temat manufaktur”. „W Raporcie Hamilton zaproponował cały szereg instrumentów, które umożliwić miały rozwój przemysłowy kraju: cła ochronne i zakaz importu, subsydia, zakaz eksportu kluczowych surowców, liberalizację importu i zwroty cła za półprodukty dla przemysłu, nagrody i patenty na wynalazki, regulacje standardów jakości produkcji, wreszcie rozbudowę infrastruktury finansowej i transportowej”. [32]

Propozycje Hamiltona zaczęły być wprowadzane dopiero 20 lat później, w czasie wojny brytyjsko-amerykańskiej w 1812 r., a restrykcyjna polityka ochronna była utrzymywana w zasadzie do końca II wojny światowej. Dziś Hamilton nazywany jest „człowiekiem, który stworzył nowoczesną Amerykę” [33].

Podobne mechanizmy na swojej drodze modernizacji stosowała m.in. Wielka Brytania, Francja, Japonia, Korea Południowa czy Tajwan. Ideą była ochrona rodzimego wysokomarżowego „raczkującego przemysłu” (autorem tego pojęcia jest również Hamilton, a nie niemiecki ekonomista Friedrich List, któremu się to błędnie przypisuje) przed lepiej rozwiniętą konkurencją zagraniczną aż do momentu osiągnięcia wysokiej produktywności. Finlandia po odzyskaniu od Rosji niepodległości w 1918 r. zasadniczo zamknęła swoją gospodarkę na obcy kapitał (zagranica mogła wnieść swój udział w projektach gospodarczych maksymalnie do 20%). Złagodzenie tych przepisów nastąpiło dopiero w 1987 r. (próg podniesiono do 40%), a liberalizacja inwestycji zagranicznych stała się w pełni możliwa w 1993 r. jako warunek przedakcesyjny do Wspólnoty Europejskiej. Nokia powstała jako fuzja trzech zakładów: drzewnego, gumowego i produkcji kabli. Inwestowano 17 lat, zanim firma uzyskała rentowność w branży telekomunikacyjnej [34]. Wiemy doskonale, co stało się dalej po otwarciu na rynki zagraniczne i jak szybko Nokia zyskała przewagę nad resztą. I nie jest to przykład anegdotyczny.

Obecnie stosowanie tych samych mechanizmów jest znacznie utrudnione – instytucje w rodzaju MFW, WTO czy Banku Światowego (a także sama Unia Europejska) wymuszają na krajach mniej rozwiniętych znaczną liberalizację przepływu kapitału i otwieranie rynków na produkty i usługi z zewnątrz. Gra jest zatem bardziej wymagająca, co dodatkowo narzuca na rządy krajów peryferyjnych i półperyferyjnych presję budowy kompetencji i skuteczności.

Jest jeszcze jeden aspekt związany z silnym państwem – zdolność do łamania utartych schematów i rozbijania grup interesu, które urosły zbyt mocno, zagrażając rozwojowi ogółu. Bez tego Prusy nie byłyby w stanie przeprowadzić skutecznych reform na początku XIX w. W owym czasie istniała silna opozycja sprzeciwiająca się zmianom, skupiona wokół sektora górniczego, armii czy też państwowego banku (Seehandlungsgesellschaft), kojarzona z osobą Christiana Rothera [35]. Co ważne, reformy Prus odbyły się zasadniczo bez większej destabilizacji wewnętrznej, czego nie można powiedzieć o rewolucji Meiji – została ona de facto przeprowadzona przez grupę młodych samurajów, wykształconych w Wielkiej Brytanii, doskonale zdających sobie sprawę z przewag Zachodu nad Japonią i obawiających się kolonizacji „w stylu chińskim”. Skrajnym przykładem nieskuteczności państwa była amerykańska wojna secesyjna – władze centralne nie były w stanie w sposób pokojowy złamać woli plantatorów z Południa, co skończyło się wojną domową. Zatem silne państwo to nie tylko sprawna administracja, ale także odpowiedzialne społeczeństwo i jego elity dążące do kompromisu.

Co prawda edukacja jest elementem polityki państwa, ale zasługuje na wyróżnienie, ponieważ odgrywała i nadal odgrywa kluczową rolę w modernizacji. Reformy Wilhelma von Humboldta w Prusach z początku XIX w. wprowadziły system edukacji technicznej, nazywany czasami modelem Humboldta. „Składał się on z trzech poziomów. Pierwszy (najniższy) uczył rzemieślników i wykwalifikowanych robotników wiedzy praktycznej. Drugi (średni) kształcił przyszłych inżynierów. Na szczycie znalazły się politechniki, aby na równi z uniwersytetami rozwijać bardziej zaawansowaną wiedzę teoretyczną. Znane pod nazwą Technische Hochschulen […], z których najsłynniejsze to te zlokalizowane w Darmstadt, Karlsruhe i Berlinie. […] W rezultacie XIX-wieczne Niemcy rozwinęły szeroko zakrojony system edukacji technicznej, o którym można powiedzieć, że zrekompensował niepowodzenie niemieckiego przemysłu w czerpaniu korzyści z angielskich innowacji technologicznych końca XVIII wieku, co zdaniem niektórych współczesnych obserwatorów było ważnym czynnikiem stosunkowo późnej industrializacji Niemiec”. [36]

Rys. 5. Uniwersytet Fryderyka Wilhelma w 1850 r. (fot. Wikipedia)

Podobny model nauczania przyjęła Japonia okresu Meiji. W 1877 r. założono Kobu Daigakko (Instytut Technologiczny), w którym wykładowcami byli obcokrajowcy nauczający w języku angielskim, a w zakresie kształcenia znalazły się m.in. inżynieria mechaniczna, budowa statków, telekomunikacja, chemia, metalurgia czy też górnictwo. Poza tym funkcjonowały wyższe szkoły przemysłowe (Koto Kogyo Gakko), szkolące przyszłych inżynierów średniego szczebla dla przemysłu japońskiego [37].

Wraz ze wzrostem industrializacji i skomplikowania gospodarek coraz mocniejszy nacisk kładziono na rozwój nauki i prowadzenie badań, nawet po osiągnięciu wysokiego stopnia zaawansowania. Dawało to istotne przewagi nad konkurencją i rządy krajów rozumiały ten aspekt doskonale, nie szczędząc środków publicznych inwestowanych w dziedziny uznawane za perspektywiczne. Ekstremalnym przykładem takiego wsparcia są Stany Zjednoczone, które „w okresie od lat 50. do połowy 90. XX wieku odpowiadały za 50 do 70 procent wszystkich wydatków tego kraju na R&D (research and development), a to znacznie więcej niż około 20 procent, które wydaje się w takich […] gospodarkach jak japońska czy koreańska. Bez finansowania z budżetu federalnego USA nie byłyby w stanie utrzymać przewagi nad resztą świata w tak kluczowych gałęziach przemysłu jak produkcja komputerów, półprzewodników, biotechnologie, Internet czy lotnictwo”. [38]

Ostatnim elementem wartym podkreślenia jest demografia. Posiadanie dużego liczebnie społeczeństwa daje pewne przewagi, choć jednocześnie może być wyzwaniem. Przedsiębiorcy krajowi w tandemie z ochroną kluczowych sektorów mogą rozwijać swoje produkty lub usługi, bazując na dużym rynku wewnętrznym. Jednocześnie większa liczba potencjalnych konkurentów w kraju wpływa pozytywnie na rozwój gospodarczy i wzrost produktywności. Ponadto większa baza pracowników i firm może specjalizować się w większej liczbie branż, choć w pewnym stopniu zależy to od kilku dodatkowych czynników, jak położenie geograficzne czy dostępne lokalnie zasoby naturalne. Kraje nie posiadające dużej populacji mają utrudnione zadanie. Pewnym substytutem może być tutaj dobre skomunikowanie z innymi rynkami (porównaj np. Szwajcarię lub Singapur z Islandią).

Obok pięciu wymienionych wcześniej czynników (nazwijmy je Wielką Piątką) – trzech swobód indywidualnych, rynku kapitałowo-finansowego, sprawnego państwa, edukacji i demografii – możliwe, że wystąpiły też inne, które miały znaczenie na pewnym etapie. Być może było to chociażby dziedzictwo rzymskie (lub jego brak), jak sugeruje Jan Sowa w swojej analizie „Fantomowe ciało króla” [39]. Niewykluczone, że dla dualizmu na Łabie nie bez znaczenia pozostawał różny poziom alfabetyzmu na zachodzie i wschodzie [40]. Także trwające setki lat najazdy tatarskie i branie ludzi w jasyr bez wątpienia odcisnęły piętno na naszym regionie (skala tego procederu szła w setki tysięcy osób, prawdopodobnie przewyższając nawet liczbę Afrykanów, którzy trafili na kontynent północnoamerykański jako niewolnicy [41]).

Niemniej jednak uważam, że Wielka Piątka jest zbiorem warunków sine qua non dla rozwoju ekonomicznego kraju. Oczywiście, nie gwarantują one sukcesu, ale z pewnością dobre ich spasowanie daje większe szanse na wejście do pierwszej ligi gospodarczej świata. Gdy działają synchronicznie jak palce jednej ręki, potrafią zmieniać rzeczywistość.

Niech przykładem będzie polityka kanclerza Gerharda Schroedera, który w 1999 r. jasno określił stanowisko Niemiec: „Niemcy mają interes w tym, by uważać się za wielkie mocarstwo w Europie – co nasi sąsiedzi czynili od dawna – i odpowiednio ukierunkować swoją politykę zagraniczną w ramach instytucji euroatlantyckich. Ta polityka musi opierać się na w pełni uznanym interesie własnymˮ. [42]

Za tymi słowami poszły czyny – dokończenie budowy strefy euro (jako bufora monetarnego), rozszerzenie Unii o nowe kraje z regionu środkowej i wschodniej Europy (jako obszaru taniej siły roboczej), zmiany w polityce energetycznej przez rozpoczęcie wygaszania elektrowni jądrowych, rozwój źródeł odnawialnych i uruchomienie projektów gazowych z Rosją (gazociągi Nord Stream, na które niemiecki rząd dał gwarancje w wysokości miliarda euro) oraz podniesienie konkurencyjności niemieckiej gospodarki (program Agenda 2010). Ten ostatni element przyjęty został entuzjastycznie przez inne partie: CDU, CSU, FDP (pewne tarcia wynikły w samym SPD) i był mocno promowany w społeczeństwie przez media, w szczególności te z grupy medialnej Bertelsmann. Agenda 2010wymagała od przedsiębiorców poprawienia produktywności przy jednoczesnym zduszeniu wzrostu płac. Wywołało to spore niezadowolenie społeczne i ostatecznie zmusiło kanclerza Schroedera do ustąpienia ze stanowiska w 2005 r. (kilka tygodni później Schroeder jako przewodniczący komitetu akcjonariuszy zasiadł w spółce będącej operatorem infrastruktury gazowej – Nord Stream AG, której udziałowcem jest m.in. niemiecki E.ON).

Kolejne rządy Angeli Merkel oraz obecnego szefa rządu – Olafa Scholza kontynuują strategię uruchomioną przez Auto-Kanzlera (taki przydomek zyskał Schroeder ze względu na opiekę, jaką roztaczał nad niemieckim przemysłem samochodowym). Jej efekt jest do dzisiaj widoczny – Niemcy od 20 lat są potęgą eksportową, korzystając z taniej energii od Rosji i taniej siły roboczej z Europy Środkowej i Wschodniej. To dlatego wygrana przez Ukraińców bitwa o Kijów w 2022 r. tak mocno pokrzyżowała te plany i to stąd wynika niezmienna, a z naszego punktu widzenia niegodziwa, postawa kanclerza Scholza, który chciałby kontynuowania przyjętej bez mała ćwierć wieku wcześniej polityki dającej Niemcom tak wielkie przewagi.

Zgranie wieloletniej, przemyślanej strategii ze skutecznością państwa, poparciem mediów, przekonaniem elit politycznych i gospodarczych w kraju i za granicą, zapewnieniem finansowania, wsparciem naukowo-technologicznym oraz przymuszeniem społeczeństwa do zmian to właśnie przykład symfonii Wielkiej Piątki w wykonaniu Republiki Federalnej.

I to jest wzorzec dla nas wszystkich.

Błażej Kantak
inżynier, przedsiębiorca, inwestor. Założyciel SEKTOR7 i współtwórca konferencji x33fcon.

Przypisy i literatura

[1] Angus Maddison, „Growth and Interaction in the World Economy: The Roots of Modernity”, AEI Press, 2005.
[2] Tamże, str. 17–20.
[3] Niall Ferguson, „Cywilizacja. Zachód i reszta świata”, Wydawnictwo Literackie, 2013.
[4] Tamże, str. 38.
[5] Immanuel Wallerstein, „The Modern World-System”, University of California, 2011.
[6] Tamże, tom I, str. 41.
[7] Tamże, tom I, str. 97.
[8] Przywileje cerekwicko-nieszawskie (1454) – nienakładanie nowych podatków i nowych praw bez zgody sejmików; przywilej piotrkowski (1496) – zakaz kupowania ziemi przez mieszczan, brak ceł towarów szlacheckich wożonych na własny użytek, wojewoda ustala ceny towarów w miastach; konstytucja nihil novi (1505) – nowe prawa tylko za zgodą senatu i izby poselskiej.
[9] Immanuel Wallerstein, „The Modern…”, tom II, str. 57.
[10] Tamże, tom II, str. 55.
[11] Tamże, tom II, „Prolog do wydania 2011”, str. XXV.
[12] Immanuel Wallerstein, „The Modern…”, tom I, str. 355.
[13] Toni Pierenkemper, Richard Tilly, „The German Economy during the Nineteenth Century”, Berghan Books, 2004, str. 25.
[14] Tamże, str. 95.
[15] „A New Surge of Growth”, Library of Congress, https://www.loc.gov/classroom-materials/immigration/german/new-surge-of-growth/
[16] Tamże, Toni Pierenkemper, Richard Tilly, „The German Economy…”.
[17] Christopher Clark, „Iron Kingdom, The Rise and Downfall of Prussia, 1600–1947”, Penguin Books, 2007.
[18] Kenichi Ohno, „The History of Japanese Economic Development”, Routledge, 2018.
[19] Dieter K. Schneidewind, „Economic Miracle Market South Korea”, Springer, 2016.
[20] Kenichi Ohno, „Learning to Industrialize”, Routledge, 2013.
[21] John J. Metzler, „Taiwan’s Transformation, 1895 to the Present”, Palgrave Macmillan, 2017.
[22] Charles R. Morris, „Giganci”, Onepress, 2006.
[23] Richard White, „The Republic For Which It Stands”, Oxford University Press, 2017.
[24] Kenichi Ohno, „Learning…”.
[25] Lee Kuan Yew, „From Third World To First”, HarperCollins Publishers, 2011.
[26] Niall Ferguson, „Potęga pieniądza”, Wydawnictwo Literackie, 2010, str. 130–131.
[27] Tamże, str. 133–134.
[28 Toni Pierenkemper, Richard Tilly, „The German Economy…”, str. 113–122.
[29] Hubert Biskupski, „Własna waluta i niezależność banku centralnego”, https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/wlasna-waluta-i-niezaleznosc-banku-centralnego/
[30] Leon Podkaminer, „Niebezpieczne euro: lekcja Włoch”, 2022, https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/niebezpieczne-euro-lekcja-wloch/
[31] Immanuel Wallerstein, „The Modern…”, tom II, str. 113.
[32] Chang Ha-Joon, „Źli Samarytanie”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2016, rozdz. 2.
[33] https://www.alexanderhamiltonexhibition.org/
[34] Chang Ha-Joon, „Źli…”, rozdz. 4.
[35] Toni Pierenkemper, Richard Tilly, „The German Economy…”, str. 70.
[36] Tamże, str. 107.
[37] Kenichi Ohno, „The History…”, str. 51–53.
[38] Chang Ha-Joon, „Źli…”, rozdz. 2.
[39] Jan Sowa, „Fantomowe ciało króla”, Universitas, 2011, str. 17.
[40] Wacław Urban, „Umiejętność pisania w Małopolsce w drugiej połowie XVI wieku”, „Przegląd Historyczny”, t. 68, 1977.
[41] „How Many Africans Were Really Taken To The U.S During The Slave Trade?”, https://www.abhmuseum.org/how-many-africans-were-really-taken-to-the-u-s-during-the-slave-trade/
[42] Roger Cohen, „A New German Assertiveness On Its Foreign Policy Stance”, 1999, https://www.nytimes.com/1999/09/12/world/a-new-german-assertiveness-on-its-foreign-policy-stance.html

 

Tekst z portalu Strategy&Future

Czytaj więcej: Jak Polacy mogą przebić się do rdzenia Europy? Część 1: Dwa światy

Komentarz (23)

Rosja za Żelazną Kurtyną

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 26 luty 2023 18:21
Kolega Melchiora

W książce „Za Żelazną Kurtyną” Anne Applebaum pisze o Europie Wschodniej roku 1945 i lat następnych, o rosnącej z dnia na dzień agresji nowych, sowieckich właścicieli tych ziem. Przynajmniej w części przyczyną zjawiska była rosnąca frustracja „oswobodzicieli”, frustracja którą w pełnej rozciągłości podzielali miejscowi komuniści, kolaboranci Stalina.

Ludzie ci spodziewali się, że wyzwalane narody – Polacy, Czesi, Węgrzy itd. - staną się poplecznikami sowietów (jeśli już nie wprost komunistami) w następstwie wrażenia, jakie wywrzeć musiały wyzwoleńcze czyny Armii Czerwonej, potęga jej triumfu. Nic takiego jednak nie nastąpiło i to właśnie budziło wściekłość nowych władców. Wściekłość ta wymagała rozładowania: jeżeli mnożyły się sowieckie morderstwa, czystki etniczne, jeżeli zapełniały się sowieckie obozy koncentracyjne i sowieckie więzienia, to również dlatego, że sowieci poczuli się zawiedzeni.

Ich miłość własna została boleśnie ugodzona. Jeżeli kilkanaście miesięcy temu w ukraińskiej Buczy rosjanie zabijali Ukraińców strzałem w potylicę, jeżeli od ponad roku - dzień po dniu - z pełną premedytacją rosjanie mordują ukraińskich cywili, to po części z powodu rozpaczy spowodowanej podobnym zawodem miłosnym. Oni naprawdę sądzili, że będą w Ukrainie witani chlebem i solą (oraz oczywiście gorzałką). Rosjanie nigdy nie wybaczali podbijanym braku wdzięczności za dokonany podbój.

W tej samej książce Applebaum opisuje niepomierne zdumienie, które ogarniało sowiecki personel na podbitych – „oswobodzonych” ziemiach. Otóż miejscowi zupełnie na poważnie traktowali propagandowe hasła mówiące o „wolności”, czy „demokracji”, którymi w pierwszej chwili szermowali ludzie Stalina. Polacy, Czesi, Węgrzy używali więc wolności słowa, zakładali swobodne stowarzyszenia, wydawali nieocenzurowaną prasę, skupiali się w niekomunistycznych partiach. Brali na serio oficjalne formułki traktujące np. o „wolnych wyborach”, które miały nadejść i które miały zadecydować o przyszłości ich państw. Sowieci byli dosłownie oszołomieni takim obrotem spraw.

Znali bowiem wyłącznie zupełnie inne, sowieckie standardy. Konstytucja ZSRS, tamtejsze prawodawstwo, propaganda, też pełne były górnolotnych wolnościowych, humanitarnych i liberalnych haseł. Ale przecież wewnątrz despotii nikt nie traktował ich poważnie, nikt się na nie nie powoływał. Sowiecki obywatel doskonale rozumiał ich faktyczną wartość, wiedział, że opisują rzeczywistość będącą ich zaprzeczeniem. Umiejętność tą niesowieckie narody miały dopiero posiąść.

Grubym nieporozumieniem jest pogląd, właściwy szczególnie tzw. sowietologom, że ogół obywateli ZSRS (a dzisiaj Federacji Rosyjskiej) naprawdę uważał, że żyje w najlepszym państwie na świecie, że jego ojczyzna jest naprawdę krajem miłującym pokój i że cała reszta świata nie tylko sowietom zazdrości ale nieustannie knuje, jak ów kraj zniszczyć. Sprawa jest dużo bardziej złożona. Z jednej bowiem strony faktycznie istniało (i istnieje) owo „naprawdę”, z drugiej – równolegle – u tych samych obywateli Sowdepii istniała absolutna świadomość, że jest dokładnie na odwrót. Gdyby tak nie było, nie występowałyby pewne zupełnie oczywiste, nie wymagające dowodu zjawiska. Na przykład, pełen nabożnej czci stosunek do wszystkiego co „zachodnie”.

Dualny schemat myślenia funkcjonuje bez żadnych zmian w dzisiejszej Rosji. Przecież tam nikt nie wierzy, że putinowski mandat do władzy wywodzi się z mocy demokratycznie dokonanego wyboru. Putina nazywa się „prezydentem”, ale wszyscy wiedzą, że owo miałkie miano nijak się nie ma do rzeczywistości. Każdy z obywateli Federacji doskonale wie, że cała ta rosyjska demokracja to teatrzyk bez żadnego znaczenia. Ale też każdy rosjanin idzie na każde z możliwych wyborów i bardzo się będzie oburzał, jeśli ktokolwiek nazwie Rosję państwem niedemokratycznym.

Na tej samej zasadzie rosjanin będzie zaprzeczał istnieniu wojny w Ukrainie, chociaż przecież świetnie wie, że ona istnieje, bo owa nieistniejąca wojna już pozbawiła życia albo zdrowia od 100 do 200 tysięcy jego rodaków. Każdy rosjanin będzie przysięgał miłość do ojczyzny, będzie popierał bez zastrzeżeń politykę Putina i będzie karnie potępiał każdy przejaw narodowej niesubordynacji. A jednocześnie milion młodych rosjan ucieka w panice z kraju, byle tylko nie ponosić kosztów tak podziwianej przez siebie, tak bardzo popieranej polityki.

Rosjanie będą więc wierzyć w zapewnienia o gospodarczej stabilności państwa i jednocześnie biegać do bankomatów, aby uratować swoje oszczędności. Będą więc grzebać swoich synów i braci, a jednocześnie głośno zaprzeczać, że prowadzą wojnę. Będą ostrzeliwać ukraińskie miasta i jednocześnie twierdzić, że to oni zostali napadnięci. Będą gwałcić młode Ukrainki, wykradać ukraińskie dzieci, malować na murach swoich miast, na swoich czołgach nowe swastyki i jednocześnie głosić, że bronią świat przed nazizmem. Będą głosić chwałę swojej kultury gniewnie się zarazem odcinając od jedynych jej żywotnych źródeł – dziś sojusznikami Rosji są wyłącznie państwa z kręgów kultur nieeuropejskich. To jest właśnie ów fenomen rosjanina: łże nie łżąc, bo jest w stanie wierzyć w dwie rzeczy na raz. Przerażający ludek.

Kolega Melchiora

Czytaj więcej: Rosja za Żelazną Kurtyną

Komentarz (41)

Sędziowie Iustitii wierni "doktrynie Neumanna"

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 24 luty 2023 16:45

Kolejne wyroki polskich sądów w sprawach dotyczących ludzi związanych z totalną opozycją potwierdzają "doktrynę Neumanna". Tym razem sąd okazał się łaskawy dla żony Ryszarda Kalisza, która miała proces za jazdę po pijaku z dzieckiem w aucie oraz dla b. posła PO Stefana Niesiołowska oskarżonego o korupcję. Ale to nie z powodu takich wyroków Bruksela i TSUE oskarżają Polskę o "niepraworządność"...

"Oskarżona poruszała się prawidłowo"

Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił apelację obrońcy żony byłego polityka SLD Ryszarda Kalisza. W 2019 roku Dominka K. prowadziła samochód, mając ponad 2 promile alkoholu we krwi. W maju została skazana na karę roku i ośmiu miesięcy prac społecznych. Po odwołaniu się od tego wyroku, zasądzona kara została znacznie złagodzona.

Wydając pierwszy wyrok w tej sprawie, sąd wziął pod uwagę fakt, że Dominika K. wiozła ze sobą 3,5 letniego syna, narażając go na niebezpieczeństwo.

Wymierzona kara miała polegać na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Ponadto żona byłego polityka SLD dostała zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez sześć lat, wliczając czas od momentu zatrzymania prawa jazdy 15 lutego 2019 roku.

Dominika K. została również zobowiązana do wpłacenia 15 tys. zł na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym oraz pomocy postpenitencjarnej.

Obrona oskarżonej oraz kurator reprezentujący oskarżyciela posiłkowego, którym jest jej syn, wnosili o uniewinnienie Dominiki K. Według nich dowody, które zostały dołączone do sprawy, "absolutnie nie wskazują na sprawstwo, czy też na winę oskarżonej".

Ostatecznie - jak informuje "Super Express" - na posiedzeniu z 20 stycznia sąd złagodził pierwotną karę na korzyść Dominiki K. Wyrok roku i 8 miesięcy prac społecznych został zamieniony na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem świadczenia nieodpłatnych prac na cele społeczne.

"Obrońca twierdził, że mimo stanu nietrzeźwości, oskarżona poruszała się prawidłowo, a więc nie naraziła syna na niebezpieczeństwo. Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do tak kontrowersyjnego stanowiska obrońców i złagodził wyrok" - czytamy w "SE".

Dziennik zacytował też stanowisko prokuratury, według której "kara jest rażąco niewspółmierna do okoliczności".

Sąd: Prostytutki były, korupcji nie

Dwóch biznesmenów opłacało Stefanowi Niesiołowskiemu spotkania z prostytutkami, a polityk pomagał im w zdobyciu kontraktów w Grupie Azoty; dla sądu to jednak nie korupcja – wynika z uzasadnienia wyroku wobec byłego posła i senatora, do którego dotarła „Gazeta Polska”.

Prokuratura oskarżyła wieloletniego prominentnego polityka PO o korupcję, ale sąd go uniewinnił, powołując się m.in. na orzeczenia Sądu Najwyższego z lat 70. i 80., w tym z okresu stanu wojennego – czytamy.

Szczegóły afery w 2019 roku opisywał m.in. portal tvp.info. Dwaj biznesmeni oskarżeni w tej sprawie w zamian za intratne kontrakty warte kilkanaście milionów złotych mieli odpłacać się Niesiołowskiemu w postaci seksschadzek z prostytutkami.

Afera Niesiołowskiego

Afera pogrzebała karierę polityczną Stefana Niesiołowskiego, jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków. W tym samym roku Niesiołowski zrzekł się immunitetu i zrezygnował z kandydowania. W 2020 r. ruszył proces przed Sądem Rejonowym Łódź-Widzew, a w czerwcu tego roku zapadł wyrok: sąd uniewinnił Niesiołowskiego i jego kolegów-biznesmenów.

Uzasadnienie, podobnie jak prowadzone postępowanie, były tajne. Obrońca byłego polityka Ryszard Kalisz (w przeszłości prominentny działacz SLD) informował wówczas, że sąd „uznał wszystkie zarzuty prokuratury za bezpodstawne”.

W środę „Gazeta Polska” opublikowała szczegóły tajnego uzasadnienia, do którego udało jej się dotrzeć. Wynika z niego, że sąd potwierdził, że biznesmeni opłacali spotkania Niesiołowskiego z prostytutkami, a ten pomagał im w załatwianiu kontraktów w Grupie Azoty. Chodzi w sumie o 31 seksspotkań za 6150 złotych.

„Uznał jednak, że nie była to korupcja. Powód? Według sądu polityk pomagał przedsiębiorcom jako ich wieloletni przyjaciel, a nie poseł na Sejm RP. W ocenie sądu nie można było połączyć jego statusu parlamentarzysty ze wspieraniem interesów Bogdana W. i Wojciecha K., bo „jakakolwiek sfera” z działalnością Grupy Azoty nie leżała w jego kompetencjach” – czytamy.

Sąd stwierdził ponadto, że korzyści „wręczane były dlatego, że oskarżeni wiedzieli, iż S. Niesiołowski zna określone osoby, nie zaś dlatego, że jest posłem na Sejm RP”. „Oskarżony nie miał żadnej możliwości sprawczej doprowadzić do zawarcia ww. umów ani nie leżało to w ogóle w jego kompetencjach, ani nie ma podstaw twierdzić, że zachowaniem swoim mógł faktycznie do ich zawarcia sprawczo doprowadzić” – czytamy dalej.

Prokuratura nie zgadza się z wyrokiem

W uzasadnieniu powołano się na wyroki Sądu Najwyższego z lat 70. i 80., w tym orzeczenie z 29 stycznia 1982 r., a więc okresu stanu wojennego

Prokuratura złożyła już apelację od wyroku. Śledczy twierdzą, że sąd wybiórczo potraktował materiał dowodowy. Wskazują, że Niesiołowski – jak wynika ze zgromadzonych danych – podejmował działania wspierające biznesmenów ze swojego biura poselskiego, a niektóre telefony wykonywał w drodze na posiedzenia Sejmu.

(opracowanie sa)

Doktryna posła PO Sławomira Neumanna

Poseł został nagrany podczas spotkania z działaczami PO w Tczewie. Obiecał im, że jeśli nawet prokuratura postawi kogoś z ludzi PO w stan oskarżenia, to „Sąd to może wypierd**ić w kosmos, może to prowadzić trzy lata – bez znaczenia to jest. (...) sądy dzisiaj – ja ci gwarantuję – nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej. Przez rok nie zrobią ku***a nic. Będą prowadzić sprawy – i ch***j.

– Pamiętaj: jedna zasada jest dla mnie święta, k***a. Naucz się tego, jak będziesz o czymkolwiek rozmawiał. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k***a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem.

Czytaj więcej: Sędziowie Iustitii wierni "doktrynie Neumanna"

Komentarz (6)

Więcej artykułów…

  1. BBC usuwa „Hotel Zacisze” z powodów politpoprawności
  2. Biden: Atak na jednego z członków NATO, to atak na wszystkich członków, to święta przysięga!

Strona 3 z 404

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A ty, co popierasz... ? https://twitter.com/Jack471776/status/1637620374853632000?cxt=HHwWgIC-gb7D_7ktAAAA

https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
1 godzinę temu
a ty co popierasz moskwę?
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
2 godzin(y) temu
Ale bełkot - chyba poszczepienny.
Przemija postać świata*
4 godzin(y) temu
Źle skopiowany link: https://isws.ms.gov.pl/pl/baza-statystyczna/publikacje/download,3502,14.html
Modlitwa kardynała de Richelie...
4 godzin(y) temu
Nie we wszystkim, co napisał mój kolega Bogdan się zgadzam, ale wnioski mamy podobne...

Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...
Modlitwa kardynała de Richelie...
4 godzin(y) temu
Solidarna Polska Pana Zbigniewa Ziobry jest najlepszym wyborem dla Polski i Polaków. Szkoda tylko, że prawdopodobnie pójdą w koalicji z PiS. Ale może ...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
5 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Modlitwa kardynała de Richelieu Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Nienasycenie Adam Kowalczyk Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi… Zobacz
  • Suwerenność na miarę naszych możliwości Bogdan Bachmura Parafrazując Winstona Churchilla można powiedzieć, że jeszcze nigdy tak niewielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielkim pieniądzom. Wysokość kwoty o… Zobacz
  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Uchwała Sejmu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II
  • Prowokacja rosyjskiego ambasadora i "polskich patriotów" w Pieniężnie
  • Łajba "Olsztyn" tonie, a "kapitan" szykuje się do ucieczki
  • Wójt Gietrzwałdu zaatakował lidera komitetu referendalnego. Oświadczenie Jacka Wiącka
  • "Wójt mija się z prawdą i manipuluje mieszkańcami Gietrzwałdu". Sprostowanie wywiadu z J.Kasprowiczem
  • Olsztyńskie Wodociągi nie uzyskały zgody na nowe taryfy. Grożą upadłością
  • Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)
  • Polecamy lutowy numer miesięcznika "Debata"
  • Holenderska gazeta zastanawia się, czy olsztyńskie "szubienice" wytrzymają atak polskich ikonoklastów?
  • Debatka czyli polityczne prztyczki i potyczki (3)
  • Ks. K. Paczos: "Czy Kościół umiera?" Zapis audio wykładu w Olsztynie
  • "Prezydencie Olsztyna, pracownicy nie najedzą się pana tramwajami i betonem"

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.