Debata wrzesień2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

niedziela, październik 01, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

Ptasia grypa dotarła do Olsztyna (KOMUNIKAT URZĘDU MIASTA)

Szczegóły
Opublikowano: środa, 19 lipiec 2023 17:18

Strefa objęta zakażeniem - takie znaki już wkrótce pojawią się w okolicach Jeziora Ukiel, gdzie 9 lipca znaleziono martwą mewę śmieszkę. Po przebadaniu ptaka okazało się że przyczyną śmierci była ptasia grypa.

To pierwszy taki przypadek w stolicy Warmii i Mazur. O znalezieniu martwej mewy powiatowego lekarza weterynarii poinformował dyżurny miasta Olsztyna.

- Natychmiast przyjechaliśmy na miejsce i pobraliśmy materiał do badań - mówi Powiatowa Lekarz Weterynarii, Magdalena Zbanyszek-Kalinowska. - Martwy ptak został zawieziony do naszego laboratorium, potem do Gdańska, a ostateczne wyniki odbieraliśmy z laboratorium w Puławach. Zatem cała procedura potwierdzająca przyczynę zgonu ptaka była czasochłonna. I gdy tylko otrzymaliśmy ostateczne potwierdzenie naszych przypuszczeń wydałam rozporządzenie o wyznaczeniu strefy objętej zakażeniem.

Strefa wyznaczana jest w promieniu kilometra od miejsca gdzie znalezione zostało martwe ptactwo, głównie wzdłuż ulic. Decyzją Powiatowej Lekarz Weterynarii znajduje się na zachód od ul. Bałtyckiej, na odcinku od Ronda Ofiar Katastrofy Smoleńskiej do wysokości stacji kolejowej Olsztyn Likusy. Następnie strefa prowadzi na południe w stronę przesmyku jeziora Ukiel i Lwiej Paszczy na ul. Lotniczej, do skrzyżowania z ul. Sielską i stacją kolejową Olsztyn Dajtki i skrzyżowania al. Warszawskiej z ul. Armii Krajowej. Strefę zamyka linia łącząca skrzyżowanie al. Warszawskiej z ul. Armii Krajowej i Rondem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej.

- Strefa obowiązuje 30 dni od momentu znalezienia martwego ptaka - dodaje Zbanyszek-Kalinowska. - Jeśli w tym czasie w wyznaczonej strefie padnie kolejny ptak, wówczas rozporządzenie zostanie przedłużone o kolejnych 30 dni.

Ptasia grypa występuje na całym świecie i wszystkie gatunki ptaków są podatne na zarażenie wirusem, choć niektóre gatunki są bardziej odporne od innych. Człowiek może zakazić się wirusem grypy ptaków tylko poprzez bardzo bliski, bezpośredni kontakt (do 1 metra) z zakażonym drobiem, bądź z powierzchniami i przedmiotami zanieczyszczonymi jego odchodami.

- Apelujemy, żeby nie dotykać martwych ptaków. Jeśli jednak już to zrobiliśmy to koniecznie umyjmy i zdezynfekujmy ręce - radzi kierowniczka Sekcji Higieny Pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie, Anna Rostek. - Jednocześnie uspokajamy, można kąpać się w wodzie w które znaleziono martwego ptaka.

W przypadku znalezienia martwego ptaka należy jak najszybciej zgłosić ten fakt Powiatowemu Lekarzowi Weterynarii, dzwoniąc pod numer 89 533 14 11. Informacje w zakresie aktualnej sytuacji epidemiologicznej związanej z grypą ptaków publikowane są na bieżąco na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Weterynarii.

Czytaj więcej: Ptasia grypa dotarła do Olsztyna (KOMUNIKAT URZĘDU MIASTA)

Komentarz (15)

Rude bezdroża Afryki

Szczegóły
Opublikowano: środa, 19 lipiec 2023 17:04
Jacek Bartosiak

Jestem w Afryce. Po raz pierwszy w tej subsaharyjskiej. Postanowiłem o tym napisać, delikatnie stąpając po nieznanym mi lądzie.
(Fot. ze zbiorów autora)

Podróżuję intensywnie i mam nadzieję, że z czasem zobaczę dużo więcej, bo „organiczność” Afryki bardzo mi się podoba. Pierwsze wszechogarniające wrażenie to właśnie organiczność tego kontynentu. Gdy piszę te słowa w afrykańskim autobusie, mija nas człowiek na rozklekotanym motorze, na którym wiezie ułożoną w poprzek pokaźną kanapę! Co się wszędzie rzuca w oczy, to fatalne drogi o rudym, lekko czerwonawym kolorze. Dróg nowoczesnych jest mało i są źle utrzymane, powszechne jest powolne podróżowanie wyboistymi, pełnymi dziur i niespodzianek nieasfaltowanymi drogami, wokół których ciągną się parterowe zabudowania, gdzie ludzie mieszkają, mają swoje warsztaty, sklepiki i miejsca wszelkiego rodzaju aktywności.

Afryka to bezdroża, rudy kolor dróg, niezwykłe odcienie tutejszego świata, wszędobylska blacha falista i wreszcie ogrom, z którego nie zdajemy sobie w Europie sprawy, kiedy patrzymy na atlasy i globusy, które tradycyjnie „pomniejszają” ten kontynent.

Prawdziwa Afryka zaczyna się za Saharą, bo to dopiero Sahara jest faktyczną przeszkodą, oddzielającą „światy” i kontynenty. Morze Śródziemne jest raczej łącznikiem komunikacyjnym światów, a jeśli coś oddziela, to najwyżej jako fosa, którą łatwo pokonać. Wiedzieli o tym starożytni i dla nich Europa i rzymskie imperium kończyły się gdzieś w piaskach Afryki Północnej. Bariera Sahary jest potężna, ale nie ultraszczelna, poza tym można ją przecież opłynąć: przez Kanał Sueski od XIX wieku i przez Ocean Indyjski w kierunku południowym, a nawet (choć nie jest to łatwe) Nilem – w górę tej potężnej rzeki, w kierunku równika i wielkich jezior afrykańskich. Można oczywiście opłynąć Afrykę od zachodu szlakiem portugalskich żeglarzy, wzdłuż zdradzieckiego zachodniego wybrzeża, Wysp Zielonego Przylądka, dając się ponieść zimnym wodom i prądom południowego Atlantyku.

Przez barierę Sahary karawanami, ale także szlakami morskimi napierał na Afrykę świat islamu i chrześcijaństwa, trwał pochód morskich imperiów handlowych, arabskich kupców i europejskich kolonizatorów, wszystkich handlujących licznymi dobrami Czarnej Afryki, zwłaszcza czarnymi niewolnikami.

Tutejsi ludzie mówią, że ich Afryka jest bardzo różnorodna. To Afryka Zachodnia z jej czarami, okultyzmem, dzikością, demonicznymi maskami i kolorowymi strojami i Afryka Wschodnia – jakoś bardziej brytyjska i jednocześnie bardziej miejscami arabsko-islamska, z nieodmiennie fatalną infrastrukturą, acz nadal widocznymi śladami brytyjskiego panowania. Afryka pustyń, równin i lasów równikowych, tętniąca życiem, najczęściej fatalnie rządzona, nader często przez różnych watażków i ich krewnych, kiedyś wymienianych demonstracją siły jednej lub dwóch kompanii francuskich spadochroniarzy, którzy pojawiali się nagle w stolicy kraju afrykańskiego, gdy tylko w Paryżu uznano, że watażka przestał obsługiwać interesy Francji. To wreszcie Afryka pokładów miedzi i kobaltu oraz rozmaitych bojówek w Kongu czy namiastek modernizacji w dzisiejszej Rwandzie. Ale przede wszystkim i to wszędzie Afryka to kontynent potężnej eksplozji demograficznej, która wywrze wpływ na naszą położoną daleko na półkuli północnej Europę.

Wszędzie, gdzie mieszkają ludzie, widać dzieci i jeszcze raz dzieci, nader często bose. Mnóstwo dzieci. Wzdłuż rudych dróg widać także chińskie firmy budowlane, inwestycje, podróżujących chińskich inżynierów z rodzinami, w tym z chińskimi dziećmi, którzy rozglądają się po okolicy.

Singapurski myśliciel Kishore Mahbubani mówi przekonująco, że Chińczycy przynajmniej mają pomysł na Afrykę. Budują tam drogi, by mieć dostęp do surowców oraz wpływ na lokalne elity, by móc przenieść do Afryki tanią produkcję własną, z której sami byli znani przez dekady. Afryka ma w tym modelu pracować na Chiny, ale pracować u siebie, a nie emigrować wskutek eksplozji demografii przez fosę Morza Śródziemnego. Czy Zachód ma jakiś lepszy pomysł na ogromny ląd, który według Mackindera stanowił wraz z Eurazją część wyspy lądu – najważniejszego miejsca na świecie, wokół którego pływają potęgi oceanu światowego? A według Haushofera, gdyby tylko Niemcy wygrali wojnę światową, Afryka byłaby wielkim obszarem rolniczym, ciepłą farmą produkującą żywność dla europejskiego kontynentalnego imperium niemieckiego.

No, ale Brytyjczycy nie mogli na to pozwolić. Nie po to wokół południowej i wschodniej Afryki powstała wielka linia komunikacyjna brytyjskiego imperium morskiego z jej licznymi portami węglowymi i budynkami administracji kolonialnej na wybrzeżach powoli wrastających w głąb Czarnego Lądu. Od XIX wieku kluczowa stała się prawdziwa arteria życia imperium – Suez. Zwiększył on znaczenie Morza Śródziemnego, Gibraltaru, Sycylii, Malty, Krety, Aleksandrii i Adenu. Ocean Indyjski stał się w XIX wieku morzem wewnętrznym imperium brytyjskiego. Od wschodu porty dominium australijskiego, na północy brytyjskie Indie i Singapur, brytyjskie Diego Garcia w zachodniej części i porty Morza Czerwonego, do tego obecność Brytyjczyków w Persji i Mezopotamii oraz wpływy na Półwyspie Arabskim.

Wystarczyło, że pojedyncze okręty Royal Navy co jakiś czas pojawiały się w Mombasie i Adenie, by wszyscy pamiętali, kto kontroluje wejście na akwen i wyjście z niego, a tym samym przepływy strategiczne Afryki i jej handel. Dziś Amerykanie nie bez przyczyny w ramach porozumienia AUKUS chcą utrzymywać w Port Stirling w zachodniej Australii swoje atomowe okręty podwodne. Chcą w ten sposób móc przecinać chiński ruch morski z portów Afryki, Bliskiego Wschodu i Europy do Chin.

Naturalną odpowiedzią Chin będą ich własne porty i obecność morska w Afryce. Nie tylko w Dżibuti, Kenii czy Sudanie. Może i w Namibii w Afryce Zachodniej, a w przyszłości może jeszcze dalej na północ. Gdyby Chińczycy chcieli zrealizować to, o czym mówi Mahbubani, będzie to nieodzowne.

Może zanim do tego dojdzie, sytuacja między Chinami a USA się wyjaśni, w ten czy w inny sposób. Tymczasem Afryka wciąż chyba nie ma pomysłu na siebie pomimo 60 już lat niepodległości większości krajów kontynentu.

Jacek Bartosiak

Tekst ukazał się na portalu Strategy&Future

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

Czytaj więcej: Rude bezdroża Afryki

Komentarz (1)

Arent "umarła", niech żyje Szmit!(?)

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 07 lipiec 2023 20:31

Zadzwoniła do mnie w piątek 7 lipca z Warszawy ikona walki o niepodległość Polski (nazwisko figuruje w każdym podręczniku historii, osoba bezpartyjna, ale że zadzwoniła prywatnie, nie ujawniam nazwiska).

Zadzwoniła, by wyrazić satysfakcję, że tacy działacze jak Iwona Arent wreszcie znikną z polityki.

Podzieliła się przy okazji refleksją. "Panie redaktorze, jak to jest, że Arent nie wyleciała za gigantyczną aferę Helpera, a sprawa syna kończy Jej karierę polityczną w PiSie?"

Odpowiedziałem, że teraz zaczął się morderczy bój o biorące miejsca na liście wyborczej, a wiadomo, że wtedy głównym wrogiem stają się pretendenci do tych miejsc. Tym bardziej, że wszystkie sondaże wskazują, że PiS w tych wyborach zdobędzie mniej mandatów niż w 2019 roku. W 2019 roku na Warmii i Mazurach Zjednoczona Prawica zdobyła 5 mandatów, dwa mandaty zdobyli kandydaci od Gowina: Wojciech Maksymowicz, Michał Wypij, pozostałe kandydaci PiS: Iwona Arent, Jerzy Małecki i Wojciech Kossakowski. Teraz zwolniły się dwa miejsca po gowinowcach.

Śmiertelny bój o "jedynkę"

Od wielu miesięcy kampanię na Warmii i Mazurach robią "spadochroniarze" z Warszawy: wiceminister rozwoju Olga Semeniuk-Patkowska i wiceminister spraw wewnętrznych Błażej Poboży. Niedawno doszlusował do tej dwójki szef Rządowego Centrum Analiz i sekretarz stanu w Kancelarii Premiera prof. Norbert Maliszewski. Jak bardzo mu zależy świadczy przybycie do Olsztyna wraz prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem i złożenie obietnicy na konferencji prasowej, na murawie stadionu OKS Stomil, wprowadzenia drużyny piłki nożnej do ekstraklasy, a po wygranych wyborach - budowy stadionu.

Ale do startu szykuje się też sporo działaczy regionalnych, w tym wojewoda Artur Chojecki, który prowadzi od szeregu miesięcy bardzo intensywną kampanię (poprzednio startował trochę z musu i bez powodzenia).

W 2015 roku też rozegrał się morderczy bój o "jedynkę" pomiędzy Iwoną Arent a Jerzym Szmitem. Wówczas otrzymałem anonim na temat Helpera. Napisałem o tym. Jednak w tamtym czasie, gdy śledztwo jeszcze raczkowało, łatwo było Arent przedstawić moje teksty, jako spisek Szmita.

Budżetowe miliony szły do Helpera, a więc do ludzi mocno wówczas związanych z PiSem, w czasie rządów PO-PSL, więc na Nowogrodzkiej nie dano wiary, że to przekręt. Szmit wówczas ten pojedynek przegrał w podobnych okolicznościach, co teraz Arent.

"Gwoździem do politycznej trumny" Szmita okazał się też tekst w jednym z tabloidów,

ilustrowany zdjęciami Szmita z kochanką na zakupach. Tabloid wytknął, że w Olsztynie gra on rolę wzorowego męża i gorliwego katolika. Do tego doszła ponowna utrata prawa jazdy.

Przypomnę, że była to wówczas walka o być albo nie być PiSu na scenie politycznej. Po 8 latach "smuty" PiSu w opozycji, czyli po 8. latach rządów PO, kolejna przegrana PiSu oznaczałaby zejście tej partii ze sceny politycznej. Dlatego taka błahostka, jak kochanka eliminowała nawet murowanego kandydata z listy (błahostka, bo w PiSie roi się od rozwodników i nikt z tego nie robi problemu).

Obecne wybory są też dla PiSu "być albo nie być". Wiedzą w partii, że w razie przegranej spadnie na nich straszna zemsta totalnych. Toteż trwa bój na śmierć i życie o zdobycie immunitetu. W zwykłym czasie nikt by w centrali partii nie zwrócił uwagi na problemy posłanki Arent z synem, tym bardziej, że to 29-latek i od dawna odpowiada za siebie. Co prawda Arent niepotrzebnie przez pierwsze trzy dni kręciła, ale w zwykłych okolicznościach złożono by to na karb matczynego zaślepienia.

Czas szukania "haków"

Jednak obecny, gorący czas kampanijny to czas szukania "haków" na konkurentów z listy i czyhanie na potknięcie, żeby wyeliminować z listy konkurentkę/konkurenta.

Taką okazję dał artykuł w SE o oskarżeniu prze olsztyńską prokuraturę syna posłanki o pobicie kobiety.

Tylko ktoś naiwny uwierzy, że Super Express przypadkiem dowiedział się o śledztwie prokuratury w sprawie syna Arent i przypadkiem dziennikarz znalazł nagranie sceny bicia kobiety nagranej przez Michała A. jego komórką. "Cynk" i film musiał wyciec z policji lub prokuratury (redakcje mają na taką okoliczność specjalny fundusz, dlatego jeśli tylko jakiś polityk czy celebryta coś przeskrobie natychmiast to pojawia się w mediach).

Nie uwierzę też, że Iwona Arent sama z siebie nagle poczuła skruchę i wydała oświadczenie, że "zawiesza aktywność polityczną". Taki prikaz musiała posłanka dostać z Nowogrodzkiej. Jak informuje SE.pl,, prezes Kaczyński wezwał do siebie posłankę. Miał być szczególnie zirytowany Jej tłumaczeniem syna w mediach, że "syn przyznał się, że ze złości szarpnął ją za włosy i opluł, to wszystko" oraz filmem z pobicia.

SE twierdzi, że w centrali jeszcze nie zapadła ostateczna decyzja, co do Arent, czy wystartuje w wyborach i czy pozostanie pełnomocniczką PiS na okręg nr 86. O jej losie może przesądzić nowy szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński.

Czyżby to kolejna szansa Szmita?

Decyzje co do Arent muszą zapaść szybko, bo kampania nabiera coraz większych obrotów. Czy to oznacza szansę dla Szmita na powrót na olsztyńską scenę polityczną?

Przypomnę, że już raz wieszczono jego śmierć, gdy w 2015 popadł w niełaskę i wypadł z listy wyborczej. Jednak po wyborach to on nadal kierował partią, a nie posłanka Arent i to on rozdawał karty (przeszedł jego kandydat na wojewodę a nie kandydat Arent).

Wkrótce też poszedł "w ministry". Został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, ale blisko dwa lata później podał się do dymisji. Na początku 2018 roku został powołany na członka zarządu PKP Telkol, ale po dwóch latach został odwołany, wraz z całym zarządem, gdy spółka tonęła w długach. W październiku 2020 roku trafił do rady nadzorczej Banku Gospodarstwa Krajowego.

Dwa lata później prezes Jarosław Kaczyński odsunął go od kierowania regionem olsztyńskim i przekazał pełnomocnictwo w ręce Jego odwiecznej rywalki politycznej. Prezesowi zupełnie nie przeszkadzała sprawa Helpera.

Wydawało się, że tym razem polityczna kariera Szmita w PiS na zawsze jest skończona. Jednak Szmit nie dał za wygraną. Mimo że po rozwodzie przeniósł się do Warszawy, nie zniknął z Olsztyna. Przeciwnie. Założył wraz z grupą biznesmenów Fundację im. Piotra Poleskiego i został jej prezesem. Z tą legitymacją ciągle funkcjonował w mediach PiSu (Radio Olsztyn i TVP3 Olsztyna). Zorganizował cykl konferencji pod hasłem "Olsztyn Metropolią". Został publicystą portalu braci Karnowskich wPolityce. Ostatnio zaangażował się w obronę Gietrzwałdu przed Lidlem.

I chyba znów szczęście się do tej politycznej "wańki-wstańki" uśmiechnęło. Nastąpiła zmiana na stanowisku szefa Sztabu Wyborczego PiS. Z Brukseli prezes ściągnął Joachima Brudzińskiego. A przecież Szmit to człowiek "żelaznego" Joachima. Ten parasol został zwinięty, gdy Joachim poszedł w europosły. Teraz ponownie Brudziński rozdaje karty. Mamy na WiM pierwsze tego przejawy.

W czwartek prezes Jarosław Kaczyński podpisał posłowi z Ełku, Wojciechowi Kossakowskiemu powołanie na Pełnomocnika PiS w Okręgu nr 87. Dwa lata wcześniej prezes postawił na młodego wilczka Mateusza Szkaradzińskiego. - Bardzo się cieszę z tego wyboru - skomentował Jerzy Szmit na swoim portalu to powołanie jego człowieka. - Rok funkcjonowania Mateusza Szkaradzińskiego bardzo negatywnie zapisał się w działalności struktur PiS na Warmii i Mazurach. Jestem przekonany, że poseł Wojciech Kossakowski bardzo dobrze poprowadzi Prawo i Sprawiedliwość w zbliżającej się kampanii wyborczej jako szef okręgu.

Co prawda słuchy, które do mnie dochodzą świadczą, że w oczach prezesa Szmit jest raz na zawsze skreślony, ale prezes teraz musi się liczyć ze zdaniem "Jojo", jak mówią na Brudzińskiego koledzy z PiSu. Na "jedynkę" to na pewno Szmit nie ma co liczyć, ale na któreś tam miejsce na liście, kto wie?

Adam Socha

Czytaj więcej: Arent "umarła", niech żyje Szmit!(?)

Komentarz (49)

AKTUALIZACJA Igor Gumiński już oficjalnie odwołany ze stanowiska dyrektora TVP3 Olsztyn

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 07 lipiec 2023 13:14

W piątek 7 lipca w siedzibie TVP3 Olsztyn przy ul. Radiowej pojawił się wysłannik prezesa TVP, który zastąpi Igora Gumińskiego (stanowisko objął w 2016 roku). Jak się dowiedziałem od dziennikarzy oddziału, wysłannik tak szybko powiedział swoje nazwisko, że nawet nie wiedzą, jak się nazywa. Przywitał się i życzył dobrej pracy.

Red. Szymon Jadczak z WP.pl. przypisuje odwołanie Gumińskiego ujawnieniu przez niego umów, które Gumiński podpisywał z "szefem Solidarnej Polski na Warmii i Mazurach" Robertem Nowackim. Polityk miał prowadzić, jako dziennikarz, fikcyjną stronę internetową poświęconą rolnictwu.

Jeden z działaczy PiSu w Olsztynie zadzwonił do mnie z następującą wersją wydarzeń: Według jego wiedzy za odwołaniem Gumińskiego stoi poseł PiS z okręgu elbląskiego Robert Gontarz, który uważa, że jest za mało pokazywany w TVP3 Olsztyn.

Poseł Gontarz: "To wszystko głupoty i bzdura"

- To wszystko co panu opowiadają działacze PiS z Olsztyna, to jedna wielka bzdura i głupota - powiedział mi poseł Gontarz. - Nic nie wiem o odwołaniu Gumińskiego. O wszystkim dowiaduję się z mediów.

Za co Nowacki dostawał pieniądze  z TVP3 Olsztyn?

Wróćmy zatem do wersji red. Jadczaka, że "gwoździem do trumny" Gumińskiego była sprawa umów z szefem Solidarnej Polski na WiM Robertem Nowackim. Karierę polityczną Nowacki, rolnik na ponad 50 ha z gminy Pozezdrze, rozpoczynał u boku śp. Aleksandra Szczygło w 2005 roku. Po śmierci ministra w katastrofie smoleńskiej Nowacki został zmuszony do odejścia z PiS przez ówczesnego prezesa okręgu Jerzego Szmita. Póżniej związał się z Solidarną Polską, po poznaniu Jacka Kurskiego, wówczas działacza partii Zbigniewa Ziobro. Kurski promował świeżo upieczonego członka partii. Jedną kadencję Nowacki był radnym powiatowym Węgorzewa (2010-2014). W 2018 roku został dyrektorem oddziału Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Olecku. W 2019 roku wystartował do Sejmu. Jednak wsparcie liderów partii Ziobry, którzy w czasie kampanii pokazywali się z nim, nie pomogło mu.

Ale widocznie dochody z rolnictwa oraz pensja dyrektora to było za mało i - według mojej wiedzy - Kurski miał polecić dyrektorowi Gumińskiemu podpisanie umowy-zlecenia z Nowackim, a Gumiński, zawdzięczający stołek prezesowi Kurskiemu, nie oponował.  Umowy z Nowackim podpisywał od kilku lat. Nowacki miał "monitorować sieci Internet, socjal media, prasy oraz telewizji pod kątem tematyki rolnej, przygotowanie i wprowadzenie rozwoju redakcji internetowej oraz nadzór nad redakcją internetową" Dostawał za to od kilku lat, co miesiąc 10,5 tys. zł brutto. Dziennikarze pracujący w TVP3 Olsztyn nigdy nie widzieli Nowackiego w redakcji ani efektów jego pracy. Natomiast znają go bardzo dobrze, gdyż ekipa telewizyjna musi często jeżdzić w rodzinne strony Nowackiego i go promować.

Ostatnio materiał promocyjny wywołał reakcję wicestarosty węgorzewskiego Mariusza Fatygi (eks SLD, PO, teraz w PiS, człowiek J. Szmita). Wicestarosta skomentował materiał w TVP Olsztyn, który opowiadał m.in. o zasługach działaczy prawicy: Roberta Nowackiego i posła Jerzego Małeckiego z Pisza  przy remoncie drogi powiatowej Pozezderze – Budry. Wicestarosta napisał na swoim FB:

"W reportażu tym wystąpił Robert Nowacki (z Solidarnej Polski) vel Dyzma, który wraz z Posłem PiS z Pisza o pseudonimie Giermek Dyzmy zorganizował briefing prasowy w Stręgielku Gmina Pozezdrze, rodzinnej miejscowość Nowackiego, na placu budowy, gdzie powiat węgorzewski realizuje obecnie inwestycję polegającą na remoncie drogi Pozezdrze – Budry".

Wicestarosta oświadczył: "człowiek o pseudonimie Dyzma nie miał i nie ma żadnych zasług w przygotowaniu wspomnianej inwestycji oraz nie brał udziału w lobbowaniu ani w jakiejkolwiek innej czynności na rzecz remontu drogi Pozezdrze – Budry" i ostrzegł wyborców:

"W najbliższym okresie powinniśmy być przygotowani na to, że wielu nieuczciwych kandydatów do sejmu i senatu będzie fałszywie insynuować i fałszywie stwarzać pozory w taki sposób, aby przedstawić samych siebie jako osoby wielce zasłużone dla naszego regionu i naszych mieszkańców. Z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia w dniu wczorajszym".

Olsztyńscy politycy PiS nic nie wiedzą o zwolnieniu Gumińskiego

Pierwszy raz telefon o zwolnieniu Gumińskiego otrzymałem w nocy we wtorek 4 lipca. Jednak nikt mi tej informacji wówczas nie potwierdził. Sekretarz Rady Programowej TVP3 Olsztyn Iwona Arent odpisała mi, że nic o tym nie wie. Tak samo prof. Małgorzata Suświłło, członek Rady Programowej. Wiceprzewodniczący Rady Marcin Kazimierczuk, radny wojewódzki  PIS, do dzisiaj mi nie odpowiedział.

Telefon, mimo późnej pory (22.30) odebrał tylko członek Rady Programowej z ramienia PO, przewodniczący Rady Miasta Olsztyna Robert Szewczyk, ale on też ode mnie dowiedział się o zwolnieniu Guńskiego. Powiedział mi, że krytycznie ocenia pracę Gumińskiego jako dyrektora TVP3 Olsztyn. Zdaniem Szewczyka oddział stał się telewizją jednej partii.

- Partie opozycyjne w sposób minimalny były pokazywane w tej telewizji - powiedział Szewczyk. - I tylko wtedy, gdy już nie dało się nas ominąć. Ale wówczas zawsze po konferencji prasowej naszych polityków, ich wypowiedzi były kontrowane przez polityków PiSu. W drugą stronę to nie działało. To tylko jeden z wielu przykładów upartyjnienia tego oddziału - dodał Szewczyk.

Nie otrzymałem także odpowiedzi o przyczyny zwolnienia z Zarządu TVP. Dziennikarze TVP3 Olsztyn odpisali mi, że nic nie wiedzą o zwolnieniu Gumińskiego. Sam Gumiński nie odebrał ode mnie telefonu, ani nie odpisał na SMS. Natomiast WP usłyszała w centrali TVP, że został zwolniony  "Za całokształt". A sprawa fikcyjnych umów z politykiem Solidarnej Polski była "gwoździem do trumny" dla Gumińskiego.

Cdn.

(sa)

Na fotomontażu, w ciemnych okularach Robert Nowacki po jego prawej stronie poseł PiS Jerzy Małecki z Pisza, od prawej Igor Gumiński.

Czytaj więcej: AKTUALIZACJA Igor Gumiński już oficjalnie odwołany ze stanowiska dyrektora TVP3 Olsztyn

Komentarz (15)

Więcej artykułów…

  1. Posłanka Iwona Arent zawiesza aktywność polityczną w związku z synem
  2. Poseł W. Kossakowski został pełnomocnikiem PiS na okręg 87, na miejsce M. Szkaradzińskiego

Strona 10 z 426

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

dzicz jedzie do Katowic to dystrybutory strajkują.
„Awaria dystrybutorów” na stac...
33 minut(y) temu
A było to tak: To pani Joanna miała problem. Pomogli jej dziennikarze opisując całość zdarzenia. Do rozwiązania takich i tym podobnych problemów wszys...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Nie tylko on. Jeszcze paru innych z orbity prezesa ma tam kredyty. A skoro mają kredyt, znaczy dają temuż bankowi zarabiać. Dają zarabiać, czyli wspie...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Parafrazując (kolejne trudne słowo!): nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie neobolszew...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Myśl o swoim samopoczuciu, "mysia dupo".
„Awaria dystrybutorów” na stac...
2 godzin(y) temu
Berdyczów- Inny gość. Pewnie już w W-wie no i...? Nie rozczarował cię brak p. Joanny? Jak moźna być tak wyrachowanym to jeszcze rozumiem, taką jest po...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
2 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • Modlitwa kardynała de Richelieu (komentarz do sprawy Jana Pawła II) Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Dwie wojny... Adam Kowalczyk 192 lata temu, 5 lutego 1831 r., Moskale nie mogąc pogodzić się niewdzięcznością Polaków nie potrafiących docenić i pokochać ruskiego… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Sąd uchylił decyzję wojewody uchylającą pozwolenie na budowę Centrum Lidla w Gietrzwałdzie
  • Janusz Cieszyński - jedynką PiS w Olsztynie. Na 20. miejscu Szmit
  • Poseł Zbigniew Babalski odchodzi z polityki. Powodem jest 6. miejsce na liście
  • Znamy nowego dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego UWM
  • PILNE! Szubienice do likwidacji! Prezydent Olsztyna przegrał w WSA z ministrem kultury
  • Aby Polska rosła w siłę, a ludzie partii żyli dostatniej
  • Wojewoda zbada prawidłowość wydania pozwolenia na budowę Lidla w Gietrzwałdzie
  • Partie ogłosiły pełne listy kandydatów z Olsztyna i Elbląga. Wg sondażu Kantar PiS wygrywa wybory
  • W sieci krąży film, na którym wicestarosta węgorzewski pokazał nagą kobietę z nożem
  • "Zielona granica" narodowego interesu

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.