Debata marzec2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

wtorek, marzec 21, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

Czy w KGP naprawdę „nic się nie stało”? Na co czeka premier?

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 20 grudzień 2022 21:34

Nawet najbardziej prorządowy portal, jakim jest wpolityce.pl nie wytrzymał i domaga się dymisji komendanta głównego policji gen. Jarosława Szymczyka, który robi z siebie błazna i ośmiesza policję. „Polska Policja nie powinna mieć szefa, który nie dba o własne bezpieczeństwo na tak elementarnym poziomie” – stwierdza Marek Pyza. Mimo to minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński brnie dalej w obronę komendanta, a premier Mateusz Morawiecki milczy. Poniżej komentarz Marka Pyzy z wpolityce.pl.

Już szósty dzień mija od eksplozji za ścianą gabinetu komendanta głównego policji, a wciąż jesteśmy przekonywani - niczym po meczach naszej reprezentacji piłkarskiej - że właściwie „nic się nie stało”. Nie ma żadnych dymisji, wskazania odpowiedzialnych za ten skandal. A drwiny z całej służby trwają w najlepsze.

Sprawa jest śmiertelnie poważna. Można zrozumieć, że toczy się prokuratorskie śledztwo, więc zapewne nie szybko poznamy szczegółowe okoliczności zdarzenia. Jednak trudno zrozumieć, by niemal tydzień nie wystarczył na wyciągnięcie jakichkolwiek konsekwencji.
Polska Policja stała się przedmiotem kpin, tak w Polsce, jak i za granicą. I trudno się dziwić. W tej sprawie jest bowiem co najmniej kilka faktów, które nie miały prawa się wydarzyć.

Postawmy więc zasadnicze pytania:

Czy jest regułą, że szef Policji przyjmuje od obcych służb prezenty militarne bez sprawdzenia co zawierają?

Jak wygląda ochrona komendanta?

Czy jest regułą, że komendant wwozi do Polski broń (niezależnie od tego czy jest „na chodzie”, czy „zużyta”) bez zgłoszenia/sprawdzenia takiego bagażu na granicy?

Czy jest regułą, że tę broń (wciąż bez sprawdzenia) umieszcza w pomieszczeniu sąsiadującym ze swoim gabinetem?

Czy komendant polskiej Policji ma takie zaufanie do szefów służb obcych państw, że nie poleca zbadania pod kątem bezpieczeństwa podarków militarnych?

Czy ktokolwiek zweryfikował, że Ukraińcy – jak twierdził Szymczyk – przerobili granatniki na głośniki? Brzmi to groteskowo, ale dlaczego np. nie poproszono w Kijowie, by z drugiego granatnika też puszczono muzyczkę?

Dlaczego generał nabrał nieufności, o której mówił dziś w „Rzeczpospolitej” („Choć życie nauczyło mnie, by opierać się na faktach i dowodach, to w tej sprawie mam duże wątpliwości, czy była to czyjaś pomyłka (…) Jest wiele powodów, dla których ktoś mógł chcieć albo zdyskredytować mnie, albo zrobić mi krzywdę, lub zniszczyć relacje służb polsko-ukraińskich”), dopiero po tygodniu od otrzymania prezentu?

Polska Policja nie powinna mieć szefa, który nie potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo na tak elementarnym poziomie. Ani takiego, który wystawia całą tę służbę na pośmiewisko. Dziś takiego ma. Gen. Jarosław Szymczyk mówi, że czuje się w tej sprawie ofiarą, lecz to określenie nabiera tu podwójnego znaczenia.
Źle się stało, że potwierdzenie zdarzenia nastąpiło dopiero po tym, jak po kilkudziesięciu godzinach poinformowały o nim media. Źle się dzieje i dalej, bo choć ewidentnie zlekceważono bezpieczeństwo komendanta, winnych nie ma.

Insp. Szymczyk miał sporo szczęścia, że w wyniku eksplozji dosłownie nie stracił głowy. Ale trudno sobie wyobrazić, by w konsekwencji tego incydentu jego głowa nie „poleciała” w przenośni.

Od redakcji
Powinna też polecieć głowa ministra Mariusza Kamińskiego, który skompromitował się obroną komendanta. Skoro i minister kompromituje siebie i podległe służby, powinien do akcji wkroczyć premier Mateusz Morawiecki. Na co czeka? Bóg jak chce kogoś ukarać odbiera mu rozum. Chyba mamy do czynienia z taką karą.
Adam Socha

Czytaj więcej: Czy w KGP naprawdę „nic się nie stało”? Na co czeka premier?

Komentarz (20)

„Co mi dał ten kraj, żebym miał za niego umierać”

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 20 grudzień 2022 21:08

Po komunikacie MON o powołaniach w przyszłym roku na szkolenia rezerwistów rozpętała się panika, histeria i zapowiedzi wykręcenia się od szkoleń, gdyż „nie będę umierał za ten kraj”. Tę postawe skomentoiwał poseł PO Bartłomiej Sienkieiwcz w „Kulturze Liberalnej. Poniżej kluczowy fragment tego felietonu pt. "Obywatel na gapę".

Internetowa branka

Ciekawy był zasadniczy motyw tego oburzenia – młodzi mężczyźni powoływali się na wolność wyboru, pogardę dla nieudolnego państwa, które „nie dowozi” podstawowych usług, więc czują się oni zwolnieni ze swoich wobec niego obowiązków, lub wprost na odmowę „umierania za ten kraj”.

Żeby nie być gołosłownym, wpis z Twittera (najbardziej cenzuralny): „Jeśli wspólnota wymaga od jakiejś grupy ludzi, żeby poświecili dla niej swoją wolność i życie, to musi obsługiwać interesy tej grupy. Obecna umowa społeczna tego nie zapewnia, więc krwawa ofiara raczej nie będzie złożona”.

Jakub Dymek, lewicowy jak by nie było publicysta, nie wytrzymał tej argumentacji i zauważył w tym samym medium: „Ludzie, którzy piszą mi «nie będę bronił Polski, bo tu są słabe usługi publiczne, biurokracja i za duży ZUS» żyją w przekonaniu, że Ukraińcy poszli walczyć z powodu dobrze finansowanych szpitali, wysokich płac w budżetówce i znanej z uczciwości klasy politycznej”.

Równocześnie ci sami oburzeni, że państwo może wobec nich czegokolwiek żądać, zupełnie ignorowali, że nie muszą być „mięsem armatnim” (częsty argument), ale mają do dyspozycji od ponad czterdziestu lat służbę zastępczą, którą mogą pełnić w straży pożarnej, DPS-ach, szpitalach i tym podobnych miejscach.

Niewyobrażalna podstawa wspólnotowości

Sprawa więc stała się w oczach części opinii publicznej zerojedynkowa, jakikolwiek obowiązek związany z powszechną obroną (lub jego zmiennik) został przez te osoby uznany za opresję i pozbawienie elementarnych wolności i praw człowieka i jego wolności osobistej, nie do przyjęcia i nie do zaakceptowania. Jakby obowiązek obrony, podstawa wspólnotowości w rozumieniu zarówno teorii państwa i prawa, jak i praktyki narodów od czasów rewolucji francuskiej, był czymś niewyobrażalnym dla pewnej części społeczeństwa.

Jak wynika z badania przygotowanego przez Maison&Partners dla Warsaw Enterprise Institute przy współpracy z Defence24.pl z marca 2022, a więc już po wybuchu wojny na Ukrainie, 17 procent Polaków gotowych by było na zaangażowanie się w obronę kraju włącznie z walką na froncie (głównie młodzi mężczyźni i mężczyźni od 45. do 54. roku życia), a prawie 50 procent zaangażowałoby się w obronę kraju, ale bez walki na froncie. Natomiast 34 procent (mieszkańcy dużych miast i cześć kobiet) nie zaangażowałoby się w żaden sposób w obronę kraju, w części odpowiedzi – pozostawiając to odpowiednim służbom.

Ponad jedna trzecia obywateli nie widzi żadnego powodu do osobistego udziału w obronie lub traktuje państwo jako zbiór usług profesjonalistów i to oni gdzieś tam powinni wypełnić ten obowiązek. Zapewne z tej grupy w większości pochodziły głosy sprzeciwu wobec szkolenia rezerwistów.

„Co mi dał ten kraj, żebym miał za niego umierać”

W antropologii kulturowej funkcjonuje pojęcie „pasażera na gapę”, czyli ludzi, którzy w ramach wspólnoty korzystają z owoców wspólnotowego działania, równocześnie nie wnosząc wkładu, jaki jest oczekiwanych od wszystkich. To tyczy zarówno wspólnot pierwotnych, jaki i bardziej złożonych społeczeństw i wiele reguł wspólnotowych powstało, by się zabezpieczyć przed takimi zachowaniami.

Trudno powiedzieć, czy ponad jedna trzecia to dużo lub mało, ale że to pasażerowie na gapę – rzecz jest raczej jasna. „Co mi dał ten kraj, żebym miał za niego umierać”, pisze inny użytkownik. Żeby nie było to takie jednoznaczne, warto wspomnieć, że chyba nie ma miesiąca, by SBU Ukrainy nie ogłosiło zlikwidowania kolejnego nielegalnego punktu przerzutu przez granicę mężczyzn w wieku poborowym. Ukraińcy, zachwycający nas swoim niezłomnym i powszechnym oporem, również zmagają z tym zjawiskiem. Ale tam jest wojna na śmierć i życie, a w Polsce chodzi o szkolenie. Szkolenie, a nie wyjazd na front.

Ale nie można nie zauważyć, że pewien fałszywie pojęty liberalizm, a właściwie libertarianizm, daje wygodne narzędzie dla ludzi, którzy szukają usprawiedliwienia dla postaw nie tyle pacyfistycznych, co wyłącznie egoistycznych. Postaw odmawiających jakichkolwiek związków (a tym samym obowiązków ) wobec wspólnoty. Powoływanie się przy tym na wolność osobistą ma tyle wspólnego z liberalizmem, co kradzież z pożyczką. I to liberałowie powinni mówić głośno i wyraźnie – do czego namawiam.

Czytaj więcej: „Co mi dał ten kraj, żebym miał za niego umierać”

Komentarz (15)

Gray: Polska musi być jak Sparta, bo nie możecie polegać na innych mocarstwach

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 20 grudzień 2022 20:44

W Polsce ukazała się książka słynnego angielskiego filozofa Johna N. Graya pt. „Kocia filozofia”. Z tej okazji "Kultura Liberalna" przeprowadził z autorem wywiad. Oprócz rozmowy o kotach Tomasz Sawczuk zapytał o wojnę w Ukrainie. Usłyszał: "Inwazja Rosji na Ukrainę jest ponownym wtargnięciem na europejski kontynent barbarzyństwa w najbardziej nagiej i dzikiej postaci". Filozof radzi Polsce: "Musicie być zdolni do obrony, bo nie możecie polegać na innych mocarstwach". Poniżej fragment tej rozmowy. Całość TUTAJ.  Przypomnijmy, że we wtorek 20 grudnia mija 300 dni od rozpoczęcia pełnoskalowej, rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Na koniec porozmawiajmy o wojnie. Jakie jest według pana znaczenie polityczne agresji Rosji przeciwko Ukrainie?

Jedną z rzeczy, które pokazuje napaść Rosji na Ukrainę, jest to, że Rosja jest problemem nierozwiązywalnym. Rosja nie jest państwem, kulturą czy nawet cywilizacją, którą dałoby się przekształcić w coś w rodzaju zachodniej demokracji liberalnej. To jest niemożliwe. To, co dzieje się w Ukrainie, jest ponownym wtargnięciem na europejski kontynent barbarzyństwa w najbardziej nagiej i dzikiej postaci – i trzeba się temu przeciwstawić. Jest to podstawowy aksjomat naszej obecnej sytuacji.

Jeśli jednak wyjdziemy z takiego założenia, a do tego będziemy „dobrymi ludźmi”, to będziemy myśleć, że musimy pokonać Rosjan, następnie sądzić sprawców w nowych procesach norymberskich i wreszcie ustanowić w Rosji reżim uznający prawa człowieka. Tyle że wtedy szykujemy sobie scenariusz na kolejną katastrofę. Ponieważ to jest niemożliwe. Jeden dość prosty powód jest taki, że w odróżnieniu od nazistów Putin ma broń nuklearną. Czyli nie można go pokonać tak jak nazistów. Albo sądzić tak jak zbrodniarzy z Jugosławii. Przeoczamy wtedy również fakt, że owa potworna, barbarzyńska wojna cieszy się poparciem dużej części rosyjskiego społeczeństwa. Błędem byłoby wyobrażać sobie, że w Rosji są całe miliony liberalnych demokratów, które nienawidzą tej wojny. Ci, którzy tak myślą i mogli wyjechać z kraju, już wyjechali – w całkiem sporej liczbie. Jest więc pewien błąd w próbie bycia zbyt dobrym.

Jak wspomniałem, w polityce i etyce powinniśmy posługiwać się praktycznym odpowiednikiem brzytwy Ockhama – nie mnóż tragedii ponad konieczność. Koty nie mają doświadczenia tragedii, ponieważ nie są świadome różnych celów i dóbr znajdujących się w konflikcie. My nie możemy uniknąć tragedii, ich doświadczenie wiąże się z byciem człowiekiem. Nie możemy od tego uciec, mimo że tak wierzyli utylitaryści jak Bentham czy filozofowie racjonalizmu. Możemy natomiast zmniejszyć ich liczbę, a przynajmniej nie zwiększać tej liczby na podstawie własnej głupoty [folly].

Jak pan wie, w czasie zimnej wojny byłem częścią ruchu antykomunistycznego i nie żałuję tego ani przez sekundę. Ale neofukuyamowska idea, że mamy teraz do czynienia z nową zimną wojną i możemy wygrać ją takimi metodami jak poprzednią, jest fałszywa. W pewnym sensie problem jest trudniejszy do rozwiązania.

Dlaczego trudniejszy?

Z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, wtedy Związek Radziecki miał niewielkie związki z zachodnią gospodarką, podczas gdy Chiny są gospodarczo bardzo obecne na Zachodzie. Po drugie, wydawało się wtedy, że jest możliwe, i do pewnego stopnia było możliwe, pokonać ZSRR i utworzyć demokracje w bloku sowieckim. Tak się stało, Polska była w gruncie rzeczy pierwszym krajem posttotalitarnym.

Nigdy nie byłem jednak zbyt optymistyczny w kwestii Rosji. Myślałem, że najlepsze, na co można tam liczyć, to ustrój hybrydowy, trochę autorytarny, a trochę demokratyczny. Dlatego gdy tylko upadł ZSRR, zacząłem krytykować zachodni projekt transplantacji idealnego modelu liberalnego kapitalizmu do Rosji. To było kompletnie niemożliwe! Ale niektórzy myśleli wtedy i myślą nawet teraz, że Rosja to możliwy do rozwiązania problem – że upadek Rosji byłby momentem wolnościowym. Ja myślę, że to by była katastrofa. I już słyszę: „John, jesteś bardzo pesymistyczny, a nawet zawsze jesteś taki pesymistyczny” [śmiech]. A ja im powiem: spójrzcie na historię rosyjskiej wojny domowej po upadku caratu. Była to wojna niebywałego okrucieństwa i barbarzyństwa. Zanim wygrali bolszewicy, zginęło może 10 milionów ludzi.

Jeśli obecna sytuacja jest inna niż w czasie zimnej wojny, to jaka powinna być nasza reakcja?

To prowadzi mnie do wniosku na temat Polski. Robicie właśnie to, co należy w takiej sytuacji zrobić – zbudować większą siłę militarną, najlepiej drugą najsilniejszą w Europie. My w Wielkiej Brytanii również powinniśmy to robić, ale wy jesteście bliżej centrum wydarzeń. Musicie być zdolni do obrony, bo nie możecie polegać na innych mocarstwach. Nie możecie polegać na Niemczech, ponieważ to ich model biznesowy doprowadził do tej katastrofy. A jeśli Trump albo de Santis wygrają wybory prezydenckie w USA za dwa lata i stwierdzą, że te europejskie sprawy już ich nie interesują i należy zmniejszyć wsparcie wojskowe Stanów Zjednoczonych dla Europy, co zresztą może nastąpić już w czasach Bidena, to co wtedy stanie się z pięknym projektem końca historii? Zostanie po prostu zmieciony. Rdzeń Europy będzie się składać z państw, które będą chciały pokoju z Rosją. Chociaż można powiedzieć, że cywilizacyjne korzenie Polski tkwią w Atenach i Jerozolimie – a dla mnie Jerozolima jest ważniejsza – to jednak można też wziąć coś ze Sparty [śmiech].

I tym sposobem możemy wrócić do kotów. Otóż koty są wybitnymi realistami. Nie czynią tego rodzaju dobrych rzeczy, które czynią „dobrzy ludzie”, a które mądrzy ludzie muszą potem odkręcać. Chociaż sam uważam się za realistę, zupełnie nie popieram jednak realizmu w stylu Johna Mearsheimera. Wydaje mi się dość nierealistyczny! Rosja jest bezpośrednim problemem dla Europy, ponieważ dokonała napaści na Ukrainę, prowadząc na wpół ludobójczą wojnę, a do tego grozi innym krajom, w tym nawet Polsce. Jeśli on przyjmuje, że Rosja po prostu może sobie na to pozwolić, a nawet wierzy, że wszystko to wina Zachodu, co moim zdaniem jest nonsensem, to takie rozumowanie tylko wzmacnia Putina, który sobie pomyśli: skoro wolno mi to zrobić, to co jeszcze mogę zrobić? Jest to mieszanka mistycznego rosyjskiego imperializmu i kleptokracji: jeśli mogę ukraść jedną rzecz, to dlaczego nie mogę ukraść kolejnej?

Rosja to problem bezpośredni. A szersza perspektywa?

Od początku lat dziewięćdziesiątych najbardziej niepokoiły mnie Chiny. Wygłaszałem wtedy sporo wykładów dla ludzi biznesu, bankierów i podobnych – i oni wszyscy wierzyli, że dzięki reformom gospodarczym i w wyniku ewolucji społecznej Chiny staną się zachodnią demokracją rynkową. Mówiłem im, że to jest zupełnie niemożliwe. Cokolwiek się wydarzy, na pewno akurat nie to. Jeden powód jest taki, że Chiny są państwem leninowskim, co wyklucza ewolucję w stronę demokracji. Partia komunistyczna jest głęboko zakorzeniona w życiu społecznym, ma blisko 100 milionów członków. Państwo pokazało również, że tłumi protesty społeczne. Musiałoby więc chodzić o rewolucję, a nie ewolucję.

A drugi powód jest taki, że w historii ludzkości w ogóle nie ma czegoś takiego jak ewolucyjny proces zmierzający w kierunku zachodniej demokracji. Istnieją po prostu projekty i decyzje polityczne, które można odwrócić. Chiny zdecydowały w pewnym momencie, że chcą zostać bogatym i potężnym krajem, w którym istnieje rodzaj państwowego kapitalizmu, a państwo utrzymuje ostateczną kontrolę nad przedsiębiorstwami. I był to projekt polityczny jak każdy inny, a Xi Jinping go odwrócił, ponieważ teraz stało się jasne, że jest gotów poddać wzrost ekonomiczny celowi nadrzędnemu, czyli ustanowieniu Chin jako samodzielnego, a w razie możliwości dominującego państwa na świecie. Projekt polityczny polega teraz na przekształceniu Chin w państwo unitarne, a nie imperium, jakim były w przeszłości. I wykorzystanie tej siły państwa, aby potwierdzić się globalnie jako zastępstwo dla hegemonii amerykańskiej. A jeśli będzie to kolidować z globalizacją albo wzrostem gospodarczym w Chinach – no to trudno!

I co teraz?

Podam przykład z mojego kraju. Na pewno nie powinniśmy dopuścić do uzależnienia jakiegokolwiek składnika krytycznej infrastruktury od Chin, na co pozwolili David Cameron i George Osborne, którzy wyobrażali sobie wtedy jakiś złoty wiek w relacjach z Chinami. Swoją drogą, gdy odwiedziłem ten kraj w 2015 roku, spotkałem intelektualistów ze szkoły partyjnej, którzy otwarcie wyrażali pogardę dla tych „dwóch wymuskanych chłopców”, jak ich nazwali.

Po drugie, musimy ograniczyć gospodarcze relacje z Chinami. Być może nie jesteśmy w stanie dokonać całościowego decouplingu. Musimy jednak wykazać się dużą ostrożnością – upewnić się, że istniejące relacje nie działają wbrew naszym interesom bezpieczeństwa i naszym liberalnym wartościom. Nie możemy uratować Ujgurów. Chiny również są potęgą jądrową. Nie uratowaliśmy Tybetańczyków. Ale przynajmniej możemy dać im schronienie. Potrzeba natomiast wielkiej czujności w kwestii chińskiego wpływu na kluczowe gałęzie gospodarki – kwestie takie jak produkcja mikroczipów są obecnie sprawą bezpieczeństwa narodowego.

Przy tym musimy być gotowi do odejścia od upraszczających, a właściwie prostackich, bezmyślnych idei wolnorynkowych, zgodnie z którymi trzeba by powiedzieć, że – cóż! – Chińczycy mogą kupować, co im się podoba. Gdy chińska firma kupuje zachodnią spółkę, to chiński rząd pozyskuje zasoby strategiczne. A więc wszelka idea, że możemy tak po prostu pozwolić działać wolnemu rynkowi, to kompletny nonsens. Hayekowska czy libertariańska idea, że w warunkach wolnego rynku wszystko się jakoś ułoży, najbogatsze kraje będą się rozwijać, a ich śladem pójdą inni, jest fałszywa – a wręcz stanie się coś przeciwnego! Libertarianizm nie może działać w świecie, w którym istnieje wrogie i potężne państwo kapitalistyczne, w którym korporacje służą interesom władzy. Niektórzy wciąż marzą o powrocie do globalnego wolnego rynku, ale to się nie wydarzy i to w żadnym scenariuszu przyszłości, który można sobie wyobrazić. Byłby to zresztą niemądry cel, ponieważ prowadzi do osłabienia naszych sił – utrudnia ochronę naszych wolności.

Czytaj więcej: Gray: Polska musi być jak Sparta, bo nie możecie polegać na innych mocarstwach

Komentarz (13)

Adwokat od „trumny na kółkach”, znów szokuje. Tym razem w TVN UWAGA

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 20 grudzień 2022 14:22

Łódzki adwokat Paweł Kozanecki, oskarżony o spowodowanie pod Barczewem zderzenia z jadącym z przeciwka autem i spowodowanie śmierci dwóch podróżujących nim kobiet (53 i 67 lat), znów wywołał skandal. Tym razem za sprawą występu w TVN UWAGA.

Wcześniej zaszokował zamieszczając film, który niedługo po wypadku nagrał i opublikował w internecie.

„Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi, dlatego te kobiety"

Natomiast z występu w TVN UWAGA internauci komentują fragment jego wypowiedzi, w którym tłumaczy, jak w jego organizmie znalazł się kokaina, której śladowe ilości wykryto w jego krwi pobranej po wypadku.

- „Świadomie tego środka odurzającego nie przyjmowałem nigdy – twierdzi Kozanecki w TVN UWAGA. I tłumaczy: - Nie kwestionuję wyników tego badania, bo trudno kwestionować, będąc przy zdrowych zmysłach, a na szczęście cały czas jeszcze jestem. Musiałem jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak się stało. Trudno obronić tezę, że ktoś nie wie, jak się przyjmuje kokainę, bo to jest w zasadzie powszechna wiedza, że się ją przyjmuje donosowo, ale z opinii biegłych też wynika, że można w inny sposób m.in. doustnie.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że zaraz zobaczę ogromne oczy pani redaktor, jak to powiem, ale dla mnie jedynym wytłumaczeniem jest to, że może ktoś sobie samemu wsypał do coli czy innego napoju, którym popijał kieliszek wódki, może sobie podrasował ten napój kokainą, nie wiem. Ale jesteśmy na weselu i nie wiem, być może wziąłem niechcący czyjąś szklankę i akurat trafiłem na taką” – stwierdza mecenas.

Widzowie, którzy poznali w sieci tylko ten fragment programu są oburzeni:

„może niechcący wziąłem czyjąś szklankę i trafiłem na taką” (z kokainą).
To się zwyczajnie w głowie nie mieści co zrobił TVN.

pic.twitter.com/K4Qb7vWqzf

— jacek (@jacekzmazowsza) December 20, 2022

Łukasz Jurkowski: "Nie pamiętam wypadku, nie brałem świadomie kokainy, nie czuje się winny śmierci dwóch kobiet w które wjechałem swoim lepszym samochodem… co za obrzydliwa menda. Paweł Kozanecki czy jak tam się wabi. Ten adwokacina co wjechał w dwie kobiety wracając z wesela. Irytujący typ"

Jan Śpiewak: Fakt, że ten dresiarz w todze może dalej wykonywać zawod zaufania publicznego rok po tym jak zabił 2 osoby po kokainie to najlepszy dowód na moralny i intelektualny upadek adwokatury.”

„Kiedy Polska będzie w końcu państwem realnym? Komendant policji błazen. Adwokat bandyta. Sędzia złodziej. I co? I nic. Oni są umocowani w systemie i nietykalni”.

Dostało się też TVN:

A laska u której byli na weselu całkiem przypadkiem robi karierę w Top Model też że stajni TVN. Jaki zbieg okoliczności....

— Szturmowy MirekfraBergen 🇵🇱🇳🇴 (@MirekfraBergen) December 19, 2022

Martyna Kaczmarek, a jak pic.twitter.com/j2fW5iuSnF

— BLACK (@BlackMcSnow) December 19, 2022

ktoś: „Widzowie TVN spod znaku 8 gwiazdek uwierzą.

Jacekzmazowsza: „może niechcący wziąłem czyjąś szklankę i trafiłem na taką” (z kokainą)”. To się zwyczajnie w głowie nie mieści co zrobił TVN.

Wiktor Świetlik: „O. Będzie nowy bohater prześladowań? Gwiazda Owsiaka, Campusu PO i GW?”
Nie podzielam tej krytyki stacji po obejrzeniu całego programu TVN UWAGA. Dziennikarze TVN zderzając postawę i słowa mec. Kozaneckiego z relacją rodziny kobiet, które zginęły, demaskują go jako cynicznego, aroganckiego bufona.

Przypomnijmy, jak doszło do wypadku

Do tragedii doszło w ostatnią niedzielę września 2021 roku. Mecenas Kozanecki z żoną i 4-letnim synem wracał do Łodzi z Warmii, gdzie uczestniczył w ślubie oraz weselu przyjaciółki i znanej blogerki - Martyny Kaczmarek. Na wąskiej drodze między Jezioranami a Barczewem, prowadzony przez adwokata, sportowy mercedes zderzył się czołowo z leciwym audi, którym jechały do rodziny dwie starsze kobiety. Obie zginęły na miejscu.

- [Mercedes - przyp. red.] musiał przekroczyć oś jezdni, wjeżdżając na pas, którym poruszały się nasze mamy. Nie było czasu na reakcję, bo nie ma gdzie uciec, obok drogi jest rów – mówił w rozmowie z Uwagą! Paweł Nowakowski, syn ofiary wypadku.

- Prawdopodobną przyczyną tego wypadku mogło być to, że 41-letni kierujący mercedesem mógł zjechać na przeciwległy pas ruchu i ostatecznie doprowadzić do zderzenia z osobowym audi – powiedział po wypadku jeden z funkcjonariuszy.

- Samego zdarzenia nie pamiętam. Dlatego, że jak się kieruje samochodem i robi się to dosyć często, to jeżeli ta droga przebiega spokojnie, rutynowo i bez żadnych niespodzianek, to w zasadzie się tego nie zapamiętuje – mówi Kozanacki. I dodaje: - Jechałem spokojnie, co potwierdziły później ustalenia śledztwa. W pewnym momencie pamiętam ogromny huk. Wszystko w samochodzie było białe, tak jakbym, nie wiem, znalazł się w jakiejś wielkiej sypialni, potworny gwizd w uszach i tak naprawdę rzucone w eter pytanie, i przeze mnie, i przez moją żonę – co się stało, co jest?

Żona też nie pamięta?

- Żona twierdzi, że pamięta, że nie było takiej sytuacji, która zwróciłaby jej uwagę… Ona siedziała obok mnie, nie spała, nie czytała niczego… Ona do tej pory twierdzi, że wie, że ja nie zjechałem na przeciwległy pas ruchu. Ja się w tej kwestii nie wypowiadam – stwierdza Kozanecki.

Wypowiedź prawnika przytoczyliśmy Karolinie Nowakowskiej, córce ofiary wypadku.

- Myślę, że on kłamie. Specjalnie mówi, że on tego nie pamięta, nie wie… Z jednej strony mecenas mówi, że nie pamięta tego, ale z drugiej strony, że doskonale pamięta. Chyba nie chce mówić, nie chce powiedzieć, jak było – uważa kobieta.

Zapytaliśmy adwokata, czy jego słowa nie są najlepszą linią obrony?

- Co by to zmieniło, gdybym pamiętał. Powiedzmy, że pamiętam, że zjechałem na przeciwległy pas, jest taki, a nie inny skutek: dwie osoby nie żyją – sąd nie wydałby wyroku skazującego, tylko i wyłącznie na tej podstawie, że uczestnik tego wypadku powiedział: „Tak, to ja” – przekonuje Kozanecki.

Dowodów jest za mało?, dopytywała dziennikarka Uwagi!

- Nie mówię, że dowodów jest za mało. Materiał dowodowy jest, jaki jest. Trudno spodziewać się jakiegoś innego, jak praktycznie nie mamy świadków. Jedynym świadkiem zdarzenia jest moja żona. Mamy też opinię biegłych, która jest oparta na tym, co zostało zabezpieczone przez funkcjonariuszy policji na miejscu – mówi prawnik.

Działania śledczych trwały rok. Prokuratura, na podstawie opinii biegłych, uznała, że sprawcą wypadku jest Paweł Kozanecki, który z niewiadomych przyczyn zjechał na drugą stronę jezdni i zderzył się z audi.

„Trumny na kółkach”

O domniemanym sprawcy zrobiło się głośno w całej Polsce przede wszystkim z powodu szokującego filmu, który adwokat niedługo po wypadku nagrał i opublikował w internecie.

„Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi, dlatego te kobiety zginęły”, słyszymy we fragmencie nagrania opublikowanego przez adwokata.

Kobiety zginely Kozanecki

Na zdjęciu archiwalnym:  kobiety, które zginęły, z wnukami, do których jechały tego tragicznego dnia.

- Takich samochodów porusza się dużo, był sprawny technicznie, bo badanie było robione około miesiąc wcześniej – odpowiada Paweł Nowakowski.

„One są do nas przerzucane, bo ludzie kupują: „O fajnie, kupiłem auto za 3 tys. zł”. A nie lepiej wziąć kredyt, pożyczyć od kogoś kasę, poczekać, uzbierać i kupić bezpieczne auto?”, słyszymy w dalszym fragmencie nagrania.

- Kredyt mam na dom, bo mi rodzice nie dali domu – wskazuje pan Paweł. I dodaje: - Pomagali mi, jedna mama i druga mama, żebyśmy wszystko mieli. I mamy dwójkę dzieci. Nie prowadzę żadnej kancelarii, nie zarabiam Bóg wie ile. Auto mamy takie, na jakie nas stać i na pewno jest bezpieczne i sprawne.

Dlaczego adwokat nagrał ten film?

Zadzwonił do mnie kolega i mówi: „Słuchaj, miałeś ten wypadek i już piszą o tym na Pudelku”, przywołuje mecenas Kozanecki.

Prawnik twierdzi, że impulsem do nagrania był zamieszczony wcześniej w sieci post organizatorki wesela i blogerki Martyny Kaczmarek, która napisała, że jadący mercedesem przeżyli wypadek, bo w przeciwieństwie do ofiar, jechali nowym autem. Internauci nie kryli oburzenia.

- Automatycznie, skoro zobaczyłem, że jest mieszana z błotem, że coś takiego napisała, to postanowiłem wziąć ją w obronę. I tak naprawdę tylko i wyłącznie, dlatego nagrałem kilkunastominutową relację. Oczywiście, jak okazało się później, otworzyłem znajdującą się nad moją głową śluzę ze wszystkim, czego byśmy chcieli uniknąć, żeby nam na głowę spadało – mówi prawnik.

- Nadal nie rozumiem, dlaczego wrzucił pan ten filmik – powiedziała dziennikarka Uwagi!

- Ja też nie rozumiem. Wiem, że dla człowieka, który patrzy na to z boku, to jest niezrozumiałe, niepojęte, ale niestety tak się stało. To jest oczywiste, że będąc w pełni świadomy, co robię, co zamierzam zrobić, to bym tego nie nagrał – przekonuje mecenas.

- On się broni tak, że Martyna Kaczmarek wstawiła jakąś tam relację na Instagrama, ale on na tym filmiku nawet o niej nie wspomina. Tam nie ma ani jednego słowa o Martynie, tylko cały czas o tej trumnie na kółkach, o tym, że trzeba mieć drogi samochód, żeby był bezpieczny, a to nie jest prawda. Najważniejszy jest kierowca, to jak prowadzi auto, czy robi to bezpiecznie – mówi Karolina Nowakowska.

Gdy po wypadku policjanci pobrali krew mecenasa, wykryto w niej śladowe ilości kokainy. Choć zdaniem biegłych nie miało to wpływu na stan umysłu kierowcy, dopiero teraz mieliśmy okazję zapytać, czy adwokat brał narkotyki.

- Świadomie tego środka odurzającego nie przyjmowałem nigdy – twierdzi Kozanecki. I tłumaczy: - Nie kwestionuję wyników tego badania, bo trudno kwestionować, będąc przy zdrowych zmysłach, a na szczęście cały czas jeszcze jestem. Musiałem jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak się stało. Trudno obronić tezę, że ktoś nie wie, jak się przyjmuje kokainę, bo to jest w zasadzie powszechna wiedza, że się ją przyjmuje donosowo, ale z opinii biegłych też wynika, że można w inny sposób m.in. doustnie.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że zaraz zobaczę ogromne oczy pani redaktor, jak to powiem, ale dla mnie jedynym wytłumaczeniem jest to, że może ktoś sobie samemu wsypał do coli czy innego napoju, którym popijał kieliszek wódki, może sobie podrasował ten napój kokainą, nie wiem. Ale jesteśmy na weselu i nie wiem, być może wziąłem niechcący czyjąś szklankę i akurat trafiłem na taką – stwierdza mecenas.

Czy mężczyzna czuje się winny tego, co się stało?

- Z uwagi na to, że naprawdę nie pamiętam przebiegu tego zdarzenia, zapoznałem się z tym, co w swojej opinii stwierdził biegły i to nie jest ani tak, że to mnie przekonuje, że wina jest bez żadnych wątpliwości, ani też nie uważam, że całkiem do kosza jest materiał dowodowy. Trudno mi jest odpowiedzieć na tak po ludzku zadane pytanie, czy czuję się winny w sytuacji, kiedy wykonuję taki zawód, gdzie trudno mi jest oddzielić jaźń Kozaneckiego, który jechał samochodem…

Kto w takim wypadku rozmawia z reporterką Uwagi!

- Tutaj siedzi Paweł Kozanecki.

I co sądzi o tym? Czuje się winny?

- Dla mnie kwestia, czy jestem winny czy nie, to kwestia stricte sądowa, orzecznicza. Po to jest to postępowanie przed sądem pierwszej instancji, żeby skonfrontowała się wersja oskarżyciela publicznego z moją wersją, że ja nie doprowadziłem do tego zdarzenia – tłumaczy prawnik.

Czy mecenas miał okazję porozmawiać z bliskimi ofiar?

- Tak po ludzku stwierdziłem, że nie ma kompletnie żadnego sensu próba nawiązywania z nimi kontaktu, chociażby z uwagi na to, żeby później nie padły podejrzenia, że chciałem zrobić to w jakimś niecnym celu. Jeżeli ze strony tych ludzi będzie chęć rozmowy, to ja jestem na to gotowy – oświadcza adwokat.

- My nie chcemy. O czym mielibyśmy z nim rozmawiać? On się uważa za człowieka na poziomie, a my kim dla niego jesteśmy? Nie chciałabym z nim rozmawiać – kwituje córka ofiary wypadku.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie skierowała do Sądu Rejonowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko mecenasowi Pawłowi K. z Łodzi oskarżonemu o spowodowanie tragicznego w skutkach wypadku drogowego pod Barczewem, w którym zginęły dwie kobiety. Sąd Rejonowy w Olsztynie wyznaczył pierwszy termin rozprawy na 15 lutego 2023 r. Adw. Pawłowi K. grozi 8 lat więzienia.

Na temat aktu oskarżenia oraz postępowania dyscyplinarnego przed Okręgową Radą Adwokacką w Łodzi, czytaj TUTAJ
(sa)

Od redakcji:

Nie podzielam ataków na dziennikarzy, którzy zrobili materiał do TVN UWAGA. Obejrzałem ten program i uważam, że dziennikarze profesjonalnie wykonali swoją pracę, zderzając wypowiedzi adwokata z wypowiedziami członków rodziny obu kobiet, które zginęły. Dziennikarze zdemaskowali adwokata, a w zasadzie on sam dokonał autodemaskacji, siadając przed kamerą. Zaprezentował się jako arogancki, cyniczny buc, "nadczłowiek".

Z tej samej kasty "nadludzi" pochodzi celebrytka Martyna Kaczmarek, z której wesela wracał adwokat, na wieść o tragedii, na swoim Instagramie "odwróciła kota ogonem". Napisała, że "moi bliscy przeżyli tylko dlatego, że jechali 2-letnim autem, z zaawansowanymi systemami bezpieczeństwa. Ofiary jechały dudziestokilkuletnim autem bez poduszek". Dopuszczam jednak myśl, że TVN chiał pomóc mec. Kozaneckiemu, bo celebrytka jest ze stajni TVN (Top Model), ale Kozanecki jest tak zepsuty i wciskał takie kity, że nie zdołano tego ukryć.

Adam Socha

Czytaj więcej: Adwokat od „trumny na kółkach”, znów szokuje. Tym razem w TVN UWAGA

Komentarz (7)

Więcej artykułów…

  1. Olsztyńscy sędziowie wyłączyli się z osądzenia oskarżonych w sprawie HELPERA
  2. Lekcje z wojny na Ukrainie. Część 4

Strona 10 z 404

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A ty, co popierasz... ? https://twitter.com/Jack471776/status/1637620374853632000?cxt=HHwWgIC-gb7D_7ktAAAA

https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
1 godzinę temu
a ty co popierasz moskwę?
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
2 godzin(y) temu
Ale bełkot - chyba poszczepienny.
Przemija postać świata*
3 godzin(y) temu
Źle skopiowany link: https://isws.ms.gov.pl/pl/baza-statystyczna/publikacje/download,3502,14.html
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Nie we wszystkim, co napisał mój kolega Bogdan się zgadzam, ale wnioski mamy podobne...

Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...
Modlitwa kardynała de Richelie...
3 godzin(y) temu
Solidarna Polska Pana Zbigniewa Ziobry jest najlepszym wyborem dla Polski i Polaków. Szkoda tylko, że prawdopodobnie pójdą w koalicji z PiS. Ale może ...
Raport Krytyki Politycznej: Wy...
4 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Modlitwa kardynała de Richelieu Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Nienasycenie Adam Kowalczyk Na początku istnienia Rosji, a właściwie Moskwy, niewiele wskazywało na to, że stanie się ziemią ludzi nienasyconych. Ludzi, których mózgi… Zobacz
  • Suwerenność na miarę naszych możliwości Bogdan Bachmura Parafrazując Winstona Churchilla można powiedzieć, że jeszcze nigdy tak niewielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak niewielkim pieniądzom. Wysokość kwoty o… Zobacz
  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Uchwała Sejmu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II
  • Prowokacja rosyjskiego ambasadora i "polskich patriotów" w Pieniężnie
  • Łajba "Olsztyn" tonie, a "kapitan" szykuje się do ucieczki
  • Wójt Gietrzwałdu zaatakował lidera komitetu referendalnego. Oświadczenie Jacka Wiącka
  • "Wójt mija się z prawdą i manipuluje mieszkańcami Gietrzwałdu". Sprostowanie wywiadu z J.Kasprowiczem
  • Olsztyńskie Wodociągi nie uzyskały zgody na nowe taryfy. Grożą upadłością
  • Kim jest Marek Żejmo (autor książki "Liderzy podziemia Solidarności")? (cz.2)
  • Polecamy lutowy numer miesięcznika "Debata"
  • Holenderska gazeta zastanawia się, czy olsztyńskie "szubienice" wytrzymają atak polskich ikonoklastów?
  • Debatka czyli polityczne prztyczki i potyczki (3)
  • Ks. K. Paczos: "Czy Kościół umiera?" Zapis audio wykładu w Olsztynie
  • "Prezydencie Olsztyna, pracownicy nie najedzą się pana tramwajami i betonem"

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.