Prof. M.Matyja: Jak obronić polską demokrację? Demokracja i Kościół
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 31 styczeń 2023 11:54
Demokracja bezpośrednia służy przede wszystkim klasie ubogiej i średniej. Stanowi miedzy innymi instrument kontroli nad politycznymi i finansowymi klasami wyższymi, które nie potrzebują tego typu demokracji, ponieważ mają do dyspozycji wystarczająco dużo innych kanałów wpływu na procesy polityczne.
Rozumiem każdego, kto nie zgadza się z decyzjami elit politycznych w Warszawie. Rozumiem również ludzi, którzy nie akceptują nadrzędnych elit w Brukseli. Rozumiem też tych, którzy są zmęczeni kłamstwami elit politycznych, roztrwanianiem nie tylko majątku narodowego, lecz ostatnio nawet polskiej tożsamości narodowej.
W Polsce potrzebujemy przedstawicieli Narodu, którzy nie są elitarni; ludzi, którzy żyją polityką, a nie szukają własnych przywilejów we władzy. Potrzebujemy przedstawicieli w Warszawie, którzy żyją dla polityki, a nie z polityki.
Taki styl rządzenia może zapewnić tylko demokracja bezpośrednia. Ludzie ciągle mnie pytają, jakie są zalety demokracji bezpośredniej, oczywiście oprócz współdecydowania lub tego, co potocznie niektórzy określają bardzo uproszczonym określeniem WIR.
Takich zalet jest więcej niż się niektórym wydaje. Poniżej przytoczę te najważniejsze.
1. Demokracja bezpośrednia pozwala obywatelom, ludziom, społeczeństwu lepiej identyfikować się z własnym państwem – jako współwłaściciel, suweren, a przede wszystkim współdecydent „we własnym domu” (państwo, region, samorząd). Tzw. władze przestają być aktywne i staja się reaktywne – bo nie maja innego wyjścia.
2. Ten typ demokracji pozwala również na dobrowolną, ale jak najbardziej uzasadnioną lojalność wśród wszystkich grup społecznych (miasto i wieś, chłopi i urzędnicy, robotnicy, pracownicy najemni i samozatrudnieni, bogaci i biedni, młodzież i seniorzy itp.).
3. Demokracja bezpośrednia jest najlepszą szkołą obywatelską i promuje otwartość i tolerancję w społeczeństwie. Powstaje odpowiedzialne społeczeństwo obywatelskie, przejawiające się np. w dumnym stwierdzeniu: „jestem Polką, jestem Polakiem”.
4. Ten ustrój polityczny wymusza ogólną akceptację podjętych w referendum decyzji politycznych, natomiast przedreferendalne dyskusje ujawniają słabości w państwie. Ludzie rozwiązują problemy polubownie, poznając argumenty strony przeciwnej. Protesty uliczne i demonstracje odgrywają w tym systemie jedynie role marginalną.
5. Decyzja większości obywateli w referendum jest nie tylko bardziej akceptowalna, ale również bardziej słuszna niż decyzja rządu czy parlamentu. Decyzja referendalna jest niejako wzmocniona różnorodnością przedstawionych argumentów i przefiltrowana w całym społeczeństwie. Ktoś powiedział, ze to dyktatura większości. Ale referenda są różne i następuje ciągłe „wymieszanie” stanowisk i poglądów w społeczeństwie. Raz decyzja jest po mojej stronie, innym razem jest inaczej.
6. Obywatele biorą udział w polityce na własną odpowiedzialność. Obywatel zdaje sobie sprawę z tego, że ponosi odpowiedzialność, nawet jeśli decyzja podjęta przy urnie wyborczej rozczarowała go i nie przyniosła mu oczekiwanych przez niego rezultatów. Niemniej jednak może zawsze opierać się przeciw roszczeniom władzy i dążyć tym samym do wolności i poprawy własnego bytu. Posiada do tego odpowiedni instrument w swoich rękach.
7. Demokracja bezpośrednia prowadzi do bardziej odpowiedzialnego gospodarowania państwem lub samorządem. To niesamowite, że często to właśnie ludzie ograniczają zapędy polityków do bezsensownego wydawania pieniędzy. W ramach tego typu demokracji dochody państwa byłyby w długim okresie czasu znacznie wyższe, bowiem nie byłoby bezsensownych i nieprzemyślanych wydatków. Politycy nie myślą bowiem długoterminowo, lecz ich zasięg czasowy sięga następnych wyborów. Natomiast rodzic, dziadek, babcia myślą o dzieciach i wnukach czyli podejmują decyzje w kontekście pokoleniowym. Dla polityków ważniejsza jest teraźniejszość i czas do następnych wyborów.
8. Rozwiazywanie problemów w ramach demokracji bezpośredniej ma charakter pokojowy i opiera się między innymi na tzw. „mądrości ludu”, tradycji, kulturze, religii itp. Np. senior (i nie tylko senior) zastanowi się wielokrotnie nad otwarciem systemu socjalnego i nadaniem numeru PESEL dla obcokrajowców, zanim zdecyduje się na taką decyzję.
9. Demokracja bezpośrednia ma tendencję do przynoszenia społeczeństwu satysfakcji i nawet… szczęścia. Powodem stosunkowo wysokiego zadowolenia ludzi w tym systemie politycznym nie są pieniądze lub inne korzyści materialne lecz poczucie zaangażowania w proces podejmowania decyzji. Wrasta przez to tożsamość narodowa i spójność mieszkańców/obywateli danego kraju, a gwarancja bytu materialnego mieszkańców gminy czy państwa to naturalna pochodna tego procesu.
10. Na świecie są niezliczone narody i regiony dążące do wolności i zachowania samostanowienia, broniące się przed elitami politycznymi i ich nie zawsze słusznymi decyzjami. W tym kontekście demokracja bezpośrednia promuje pokojowe współistnienie, ale jednocześnie chroni własnych obywateli przez obcą ingerencją. Czyli z jednej strony mamy do czynienia z tolerancją, a z drugiej strony z ochroną własnej historii, kultury i własnej tożsamości narodowej.
Jak wynika z powyższego, ustrój demokracji bezpośredniej, to nie tylko referendum, inicjatywa obywatelska i weto wobec ustaw. Jest to filozofia pokojowego i bezpiecznego współistnienia w danym środowisku (szczebel lokalny i państwowy). Ten system polityczny nie jest wcale idealny. Skądinąd wiemy, że nie ma idealnego rozwiązania systemowego na świecie. Niemniej jednak, może warto przemyśleć to co przedstawiłem w niniejszym tekście? Osobiście uważam, ze warto, póki nie jest za późno…
Kościół i demokracja
W dzisiejszych czasach Kościół w naszym kraju kojarzony jest często z ideami narodowościowymi i zamknięciem się na demokrację. Mówi się nawet, że Kościół w Polsce ma problem z demokracją, a wolności obywatelskiej po prostu się boi. Ale czy na pewno? Czy można się zamykać na coś i bać się czegoś, czego po prostu brak?
Aby jednak nie było wątpliwości, powinniśmy sobie najpierw uświadomić, co kryje się pod pojęciem Kościoła.
Mówiąc o Kościele w sensie Soboru Watykańskiego II, mamy na myśli Lud Boży, a nie hierarchię kościelną. Słowo "Kościół" (ekklesia, z greckiego ek-kalein) oznacza "zwołanie", a więc zgromadzenie ludu, na ogół o charakterze religijnym. W tym sensie Kościół składa się z konkretnych ludzi.
Historia Polski i Europy jest substancjalnie i nierozerwalnie związana z chrześcijaństwem, zarówno gdy chodzi o wymiar wewnętrzny, jak i o całą wspólnotę Ludu Bożego, Dlatego też zawsze najważniejsza powinna być rola człowieka w naszym kręgu kulturowym, z jego wszystkimi prawami, które zapisane są w Ewangelii.
A to właśnie Ewangelia odwołuje się do wolnej decyzji, do wolności człowieka i do samostanowienia, a nie do nakazów i siły oraz elitarnego rządzenia państwem i społeczeństwem przez niedemokratycznie wybrane elity. Istota chrześcijaństwa polega na promowaniu ludzkiej osoby i jej prawa do samostanowienia czyli stanowienia/decydowania o własnym losie. Są to cechy demokracji bezpośredniej w jej najlepszym wydaniu.
Dlatego nieprawdą jest, że istnieje ideowy konflikt między demokracją a chrześcijaństwem. Również nie jest prawdą, że istnieje sprzeczność między Ewangelią a ludzką wolnością. Mamy tu zupełnie odwrotne zjawisko. Kościół przecież, głosząc prawdę Ewangeliczną, szanuje i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli, a więc propaguje niejako rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
I tu już jesteśmy przy demokracji, która, w przeciwieństwie do innych systemów politycznych, wymaga aktywnego zaangażowania się obywateli w jej funkcjonowanie, przy jednoczesnym wyraźnym sprecyzowaniu moralnych kryteriów jej działania. Nie da się ukryć, że w polskim kręgu kulturowym te moralne kryteria zdefiniowane są w Ewangelii.
Parlamentarno-elitarny system rządzenia, a więc dominująca forma tego, co powszechnie nazywamy niestety demokracją, opiera się o założenia, której sam nie może albo nie jest w stanie zagwarantować. Tego typu demokracja próbuje definiować się poprzez wartości społeczno-etyczne, których jednak sama nie tworzy, bowiem społeczeństwo, oprócz wyborów, jest pasywnym uczestnikiem procesu decyzyjnego. W tym kontekście współczesne demokracje, za wyjątkiem bezpośredniej, nie są, bo nie mogą być, źródłem prawdy, wolności i godności człowieka. Demokracje parlamentarno-elitarne, zwane też liberalnymi, starają się te wartości, z większym lub mniejszym skutkiem, tolerować, albo pozorować ich przestrzeganie. Niemniej jednak są tak elitarnie skonstruowane, że zarówno ludzka wolność, jak i prawo do niezależnej decyzji w sensie prawa do samostanowienia, nie są w ich ramach respektowane.
Tymczasem to właśnie społeczeństwo jest zawsze źródłem i miernikiem prawdy i wartości etycznych. Obecnie jednak, polscy obywatele nie są w stanie wyartykułować swojej woli (np. w referendum), bowiem nie mają możliwości podejmowania decyzji na bieżąco, nie mówiąc już o mechanizmach kontrolnych wobec tzw. władzy. Ten przywilej przekazują w ramach wyborów parlamentarnych ich przedstawicielom (parlamentarzystom) na długi okres między wyborami. Jeśli jednak sposób wybierania tychże przedstawicieli, a więc ordynacja wyborcza, jest wadliwy i niedemokratyczny, wówczas dochodzi do sytuacji, w której zawsze ktoś (mniej lub bardziej nam znany, ale przecież obcy) podejmuje decyzje w naszym imieniu. To zjawisko kłóci się również z pojęciem godności człowieka, mającej także chrześcijańskie korzenie i wywodzącej się z zasady, że każdy człowiek jest jedynym bytem, którego Bóg pragnie dla niego samego.
Tam, gdzie religia zajmuje w społeczeństwie należne jej miejsce, jak na przykład od stuleci w Polsce, ważne są w systemie politycznym idee z niej zaczerpnięte. Niektóre z nich z biegiem czasu zostały tak dalece przyswojone i zsekularyzowane, że ich religijny rodowód staje się niewidoczny. Sztandarowym przykładem tego procesu jest właśnie pojęcie godności człowieka, które wbrew rozpowszechnionej opinii nie jest zdobyczą ani Oświecenia, ani żadnego systemu politycznego, ale jest ideą na wskroś chrześcijańską.
W naszym kraju odnosimy wrażenie, że od ponad 30 lat Polacy uciekają od wolności, bo wydaje się im zbyt niebezpieczna. Oddają ją politycznemu decydentowi, który ją centralnie definiuje, zarządza nią i mniej lub bardziej umiejętnie reglamentuje.
Jak obronić polską demokrację?
Rodzą się zatem zasadnicze pytania: jak obronić polską demokrację? Co zrobić, by nasze społeczeństwo było bardziej obywatelskie, zdolne do dialogu, kompromisu i współdecydowania na każdym szczeblu decyzyjnym? Jak przekonać ludzi Kościoła, by nie uciekali od wolności i nie wpadali dobrowolnie w ramiona władzy? Wreszcie, co zrobić, by polska hierarchia kościelna włączyła się aktywnie w obronę i rozwój społeczeństwa obywatelskiego?
Kultura społeczna w Kościele, oparta na Ewangelii, stoi na bardzo wysokim poziomie. Dlaczego więc nie przejąć tej kultury na zestaw wartości, które nazywamy powszechnie kulturą polityczną i które są podstawą dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego? Jedno jest pewne: bez szerokiego poparcia społecznego (Ludu Bożego) prawdziwa demokracja, a więc bezpośrednia, nigdy w Polsce nie zaistnieje.
Warto tu przypomnieć słowa papieża Jana Pawła II wypowiedziane w roku 1999 w polskim parlamencie: "Kiedy (…) prawa człowieka są lekceważone lub deptane i gdy wbrew zasadom sprawiedliwości interesy partykularne stawia się wyżej niż dobro wspólne, wówczas zasiane zostaje ziarno nieuchronnej destabilizacji, buntu i przemocy".
Demokracja bezpośrednia przeciwstawia się skutecznie partykularnym interesom decydentów, dla których ich własny zysk, obojętne czy wymierny czy niewymierny, jest podstawą tego, co błędnie, ale świadomie, nazywają demokracją.
Warto uwolnić się od starych stereotypów sugerujących, że Kościół i demokracja to pojęcia równoległe i pokazać prawdę, która potwierdza sens bezpośrednio-demokratycznego modelu zarządzania państwem, opartego na tradycji i nauce chrześcijańskiej. W tym sensie, system polityczny jest w gruncie rzeczy przede wszystkim troską o wspólne dobro, w którym społeczeństwo/Lud Boży winno współdecydować/samostanowić w sprawach, które go bezpośrednio dotyczą.
Profesor Mirosław Matyja jest politologiem, ekonomistą i historykiem. Jest profesorem na Polskim Uniwersytecie na Obczyznie w Londynie, na Uniwersytecie Selinus w Bolonii (Włochy) oraz w Indyjskiej Szkole Zarządzania i Centrum Badawczym w Mumbaju IMSR (Indie) i dyrektorem tej uczelni na Polskę. Jest także profesorem honorowym na Logos International University w Miami (USA).
Profesor Matyja zrobił pięć doktoratów w pięciu różnych krajach: Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Polsce, Indiach i Włoszech. Specjalizuje się w systemach politycznych, zwłaszcza w demokracji bezpośredniej oraz analizuje możliwości wprowadzenia tego systemu w różnych krajach. Profesor Matyja jest autorem bestsellerowej książki „Utopia czy szansa?" w języku angielskim.
Jest także twórcą teorii wpływu lobbingu na proces decyzyjny w Unii Europejskiej oraz ekspertem w dziedzinie bankowości i autorem kilku prac z tego zakresu. Ponadto jest członkiem redakcji kilku międzynarodowych czasopism naukowych (Siasat, Millennium Journal of Humanities and Social Sciences, Journal of Asian Research, Ukraińskie Forum Prawa). Profesor Matyja jest redaktorem naczelnym The American Journal of Social Science and Education Innovation. Jest autorem i współautorem ponad 20 monografii i około 400 artykułów naukowych w języku angielskim, niemieckim i polskim. Niektóre z jego publikacji zostały przetłumaczone na kilka języków.
MMAfD
W 2021 r. professor Matyja założył w Azji (Indie i Indonezja) miedzynarodową Akademię Demokracji, której jest dyrektorem (Mirosław Matyja Academia for Democracy). Celem tej instytucji jest propagowanie i edukacja demokracji bezpośredniej na całym świecie.
Kolejnym celem jest umożliwienie studentom podejmowania studiów zdalnych bez żadnych ograniczeń. W okresie aktualnej pandemii wiele uczelni wyższych, szczególnie w państwach biedniejszych, zostało zamkniętych. MMAfD stara się wypełnić te lukę. Jest to praca pionierska, ale przynosi już pierwsze efekty, np. studenci z Indonezji podejmują studia w Indiach i w USA.
Miroslaw-Matyja-Academia for Democracy podpisała już umowy z kilkoma uniwersytetami i prowadzi szeroką współpracę z wieloma organizacjami zainteresowanymi szerzeniem demokracji i powszechnej wyższej edukacji na świecie – od USA przez kraje afrykańskie i europejskie po Japonię.
Chyba najwyższy czas, aby również otworzyć filię MMAfD w Polsce. W tym celu prowadzone są zaawansowane rozmowy z rożnymi krajowymi instytucjami i organizacjami, zainteresowanymi szerzeniem idei demokracji bezpośredniej w Polsce.
Czytaj więcej: Prof. M.Matyja: Jak obronić polską demokrację? Demokracja i Kościół
https://kresy.pl/wydarzenia/banderowskie...
Najpierw nieco statystyki: Jest też taki dokument opublikow...