Debata wrzesień2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 11-030 Purda, Patryki 46B

niedziela, październik 01, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Polska

Polska

Spór o Ukrainę w sierpniowej "Debacie"

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 28 sierpień 2023 09:48

Sierpniowy numer już w punktach sprzedaży (wykaz punktów pod prezentacją). Przypominamy, że można też kupić "Debatę" w formie PDF. Wyślemy mailem po wysłaniu nam dowodu wpłaty 5 zł na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. (najlepiej wykupić na rok z góry, czyli przelać 60 zł).

Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26 24 9 0000 5 0000 45 00 1354 7512. KRS: 0000 337 806.

W numerze m.in.

Bogdan Bachmura, w oczekiwaniu na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie skargi prezydenta Olsztyna na Ministra Kultury w związku z poparciem przez ministra decyzji wojewody warmińsko-mazurskiego natychmiastowej rozbiórki Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej, opisuje zjawisko ciągłości idei totalitarnej pomiędzy komunizmem, a współczesną, zachodnią demokracją, na przykładzie retoryki obrońcy "szubienic" prof. Roberta Traby, w tekście pt. Dwa totalitaryzmy.

Magdalena Piórek analizuje, czy możliwa jest osiągnięcie pokoju pomiędzy Ukrainą i Rosją?

Krzysztof Czacharowski, narodowiec, w tekście "Zrozumieć to wybaczyć, czy na pewno?", polemizuje z tekstem Bogdana Bachmura pt. "Zrozumieć to wybaczyć" na temat 70 rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Czacharowski nie zgadza się z tezą Bachmury, że "przedmiotem polsko-ukraińskiego wybaczającego zrozumienia powinno być zrozumienie wspólnych korzeni zła, które zawładnęło umysłami obu narodów. Plemiennego nacjonalizmu jako nowej koncepcji świętości narodu (…)".

Bogdan Bachmura w odpowiedzi Czacharowskiemu nie zgadza się na postulat Czacharowskiego "Zamiast silnej Ukrainy i słabej Rosji naszą racją stanu ma być wzmocniona kosztem Ukrainy, imperialna Rosja".

Marek Budzisz twierdzi, że "Rosja wygrywa wojnę ekonomiczną z Ukrainą. Anton Siluanov, rosyjski minister finansów, przed oczekiwanym wystąpieniem w Radzie Federacji, izbie wyższej rosyjskiego parlamentu, poinformował dziennikarzy o planowanych zmianach w polityce budżetowej. I tak kraj może spodziewać się cięć w wydatkach na poziomie 10 proc. założeń, a jednocześnie władze chciałyby zwiększyć zadłużenie z obecnych ok. 15 proc. PKB docelowo do 20 proc. PKB. Zaplanowane kroki pozwolą, tak uważa Siluanov, „wygospodarować” dodatkowo ok. 5 bln rubli, co powinno być wielkością wystarczającą, aby kontynuować dotychczasowa politykę, czyli finansować wojnę".

Adam Kowalczyk napisał o tarciach ukraińsko-polskich.

Jacek Stachowiak z Londynu napisał o kryzysie brytyjskiej służby zdrowia.

KS. ADAM S. ORNATEK w związku z ogłoszonym w Polsce referendum opisuje jak działa demokracja bezpośrednia w Szwajcarii.

Tadeusz Pardej napisał o tym, kto produkuje zboże w Ukrainie i kto na tym zarabia.

Adam Socha kończy serial o Marku Żejmo.

Waldemar Brenda opisuje "Sierpniowe dni chwały": Bitwę Warszawską, Powstanie Warszawskie i powstanie "Solidarności".

Marek Skolimowski na pisał o "Polsko-ukraińskiej wyprawie kijowskiej w 1920 roku".

Mariusz T. Korejwo napisał opowiadanie pt. "Anetka".

Henryk Pejchert opisuje agentkę aliancką Krystynę Skarbek.

Jacek Zieliński zastanawia się "Dlaczego błądzimy? Niedawno sięgnąłem po książkę owoc wysiłku myśliciela z XV w. - Jana z Kwidzyna (zm. w 1417 r.). Tłumaczenie tego dzieła z łaciny podjął się bp prof. Julian Wojtkowski wraz z garstką współpracowników. Księga zachwyca swoją esencją. Dzieło pisane tak dawno ma swoją aktualność i to mnie właśnie zafascynowało".

ILONA RADOMSKA, GRZEGORZ RADOMSKI:
Kiedy wielka historia spotyka się z małą. O wiele częściej „wielka historia” wpływa na przekształcenia dziejów tej mniejszej niż na odwrót. Tak działo się i dzieje w mniejszych ośrodkach miejskich. W przypadku Orzysza powyższa konstatacja sprawdza się w pełni. W publikacji Waldemara Brendy i Wiesława Łacha pt. Orzysz cywilny – Orzysz wojskowy. Dwa spojrzenia na
historię miasta po 1945 r. zaprezentowane zostały dzieje miasta w latach 1945-1960.

Ks. Edward Goliński napisał o "Fanatyzmie w życiu społecznym".

Andrzej Dramiński: Niemieckie prowokacje. W komentarzach do wypowiedzi Manfreda Webera, niemieckiego polityka bawarskiej CSU podawano skrót ZDF. Bez objaśnień o co chodzi. Komu udzielał zjadliwych wobec Polaków przekazów? Jakie to media? Najpierw należy rozszyfrować skrót: Drugi Program Niemieckiej Telewizji Publicznej (Zweites Deutches Fernsehen). To, co bardzo ważne „publicznej” czyli opłacanej z pieniędzy podatników, stacja ma wyrażać oficjalnie stanowisko, działać w imieniu opinii publicznej. To wyjaśnienie całkowicie zmienia wymowę takiego stanowiska polityka ważnej w Niemczech partii".

Jan Rosłan: Demiurg. Donald Tusk na jednym ze spotkań ze swoimi wyznawcami powiedział: Uroczyście przed wami unieważniam to referendum. To referendum ma zostać przeprowadzone dopiero 15 października br., a już zostało unieważnione przez przewodniczącego
Platformy Obywatelskiej. Za swoim szefem poszli aktywiści partyjni i oni także zaczęli
unieważniać referendum. Marcin Kierwiński powiedział: To referendum jest nieważne
(...) dlatego, że jest nieprzyzwoite, jest sposobem na nielegalne finansowanie waszej kampanii wyborczej, a przede wszystkim dlatego, w jaki sposób traktujecie Polaków.

W numerze także 9 część "Debatki czyli polityczne prztyczki i potyczki, czyli satyryczno-polityczna rubryka Adama Sochy oraz stałe felietonu.

Numer tradycyjnie zamyka tekst Rafała Bętkowskiego "Mosty Olsztyna, cz. 2.

Zapraszamy do lektury! Nie będziecie się nudzić!
(sa)
Tyle ciekawych tekstów za jedyne 5 zł nabędziesz w następujących punktach:
Punkty sprzedaży w Olsztynie:
Centrum Książki pl. Jana Pawła II 2/3,
Orion Jagiellońska 33/82,
Logos Kołobrzeska 5,
KIOSK Z PRASĄ
10 959 Olsztyn, ul. 11 listopada 9
SKLEP PAPIERNICZY
Olsztyn, ul Dworcowa 35
tel. 89 539 98 40
WARMIŃSKA KSIĘGARNIA DIECEZJALNA
„HOSIANUM”
10 024 Olsztyn, ul Długosza 3/1
tel. 89 527 35 28
KIOSK Z PRASĄ
Olsztyn Pieczewo, ul Panasa 1 a
róg ul Wilczyńskiego
Tel. 605 990 115
RELAX
10 290 Olsztyn, al Wojska Polskiego 74/16
obok Restauracji KOLOROWA
Tel. 508 061 231
ASNET PUNKT XERO
10 527 Olsztyn, Ul. Partyzantów 88
OLSZTYN KORTOWO
WYDZIAŁ NAUK EKONOMICZNYCH
ul Oczapowskiego 4, Punkt Xero
tel. 660 773 070
CENTRUM KSIĄŻKI
Olsztyn, PL Jana Pawła II 2/3
tel. 89 527 30 44
SALONIK PRASOWY
10-437 Olsztyn, ul. Dworcowa 35
W województwie warmińsko-mazurskim „Debatę” można nabyć także w punktach KOLPORTERA, w salonikach prasowych i sklepach, które prowadzą sprzedaż prasy. Podajemy wykaz miejscowości, w których można nabyć nasz miesięcznik.
W nawiasie ilość punktów sprzedaży: Bartoszyce (14), Biskupiec (1), Dobre Miasto
(2), Działdowo (3), Giżycko (13), Górowo Iławeckie (1), Iława (9), Kętrzyn (15),
Kisielice (1), Kurzętnik (1), Lubawa (1), Morąg (1), Mrągowo (4), Olsztyn (60),
Ostróda (12), Reszel (1), Ruciane Nida (1), Susz (1), Szczytno (7), Węgorzewo (1)
oraz w księgarniach:
Wena pl. Konstytucji 3 Maja 8, 11-200 Bartoszyce
Warmińska ul. Kościuszki 12, 14-500 Braniewo
ABC Mickiewicza 27, 13-200 Działdowo
Mentor PH Tu i teraz, Mickiewicza 19, 19-300 Ełk
Metis Niepodległości 2, 14-200 Iława
Verso Sikorskiego 20/1A,11-400 Kętrzyn
Merkuriusz Mickiewicza 12, 11-430 Korsze
Im.I.Krasickiego Powstańców Warszawy 14, 11-100 Lidzbark Warmiński
Wiedza 3 Maja 4, 14-300 Morąg
Współczesna Ratuszowa 4, 11-700 Mrągowo
Errata Kościelna 4, 13-100 Nidzica
Popularna Czarnieckiego 25, 14-100 Ostróda
Lexica Zamkowa 2, 14-100 Ostróda
Impuls Czarnieckiego 32, 14-100 Ostróda
Fraszka Polska 1, 12-100 Szczytno
Kropka Floriańska 2, 11-300 Biskupiec
UWAGA! Można też kupić "Debatę" w formie PDF. Wystarczy przelać 5 zł lub najlepiej od razu zapłacić za rok z góry 60 zł na konto Fundacji "Debata": 26 24 9 0000 5 0000 45 00 1354 7512 KRS 0000337806 i wysłać potwierdzenie wpłaty na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Czytaj więcej: Spór o Ukrainę w sierpniowej "Debacie"

Komentarz (19)

Czarzasty na Campusie wypowiedział wojnę „aroganckiemu, tłustemu, bezczelnemu klerowi”

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 27 sierpień 2023 15:37

Uczestnicy Campusu owacjami nagrodzili zapowiedź lidera SLD Włodzimierza Czarzastego, walki z „aroganckimi, tłustym, bezczelnym klerem” i wprowadzenie państwa świeckiego. W niedzielę 27 sierpnia gośćmi Rafała Trzaskowskiego byli liderzy Lewicy Razem, W. Czarzasty i Robert Biedroń. Trzaskowski oddał im do dyspozycji największą halę na Campusie.

Na scenę współprzewodniczącego Nowej Lewicy Roberta Biedronia i Włodzimierza Czarzastego wprowadził i powitał Rafał Trzaskowski. Następnie pozostawił polityków lewicy samych. Rozpoczął spotkanie Lider Nowej Lewicy Robert Biedroń. Zapowiedział, w przypadku zwycięstwa Lewicy, wprowadzenie związków małżeńskich. - Gadanie o związkach partnerskich w tej chwili jest oldskulowe, to obciach – powiedział Biedroń. Od 22 lat żyje z Krzysztofem Śmiszkiem w związku i nie mam takich praw w szpitalu, jak związki małżeńskie, bez względu na to, jakie byśmy spisali umowy.

Stwierdził, że mieszkanie ma być prawem a nie towarem.

Zapowiedział też powołanie Rzecznika Praw Zwierząt („zwierzę to nie jest rzecz do bicia, znęcania się, pieczenia").

Wystąpienie Biedronia zaćmił Włodzimierz Czarzasty wypowiadając wojnę klerowi.

- Arogancki, tłusty, bezczelny kler, z tym walczymy – rzucił a sala odpowiedziała owacją. - Chcemy państwa świeckiego. Kobiety nigdy nie będą mieli pełni praw, jeśli nie będzie państwa świeckiego (owacje).

- Kler musi być równy wobec prawa, musi płacić takie same podatki jak każdy a nie ryczałtowe raz na kwartał (owacje)

- Koniec z przenoszeniem pedofili z parafii do parafii. Prokuratorzy muszą mieć prawo wchodzenia do parafii i kurii (owacje).

- Opłaty za chrzty, śluby, pogrzeby nie według uznania, a według z góry okreslonego cennika (owacja).

- Lekcje religii wróca do salek katechetycznych (owacja).

- Dziesięć miliardów złotych rocznie dostaje od państwa różnymi drogami kler – nakręcał się coraz bardziej Czarzasty, niesiony aplauzem młodych słuchaczy. - Dlatego, że to jest prosty „deal”, wy nam pieniądze, a my wam władzę, powiemy 15 października na kogo parafianie mają głosować.

Zapowiedział renegocjację konkordatu, a gdy to będzie niemozliwe, to wypowiedzenie (owacja).

- Zbudujemy 300 tysięcy tanich mieszkań na wynajem – zapewnił. - To będzie kosztować 100 miliardów złotych. To nie jest dużo przy tym ile się wydaje na różne bzdury. W Wiedniu wybudowano 220 tys. takich mieszkań. Dzisiaj młody, samotny człowiek musi zarabiać 10 tys. zł, żeby mieć zdolność kredytową, a matka z dzieckiem – 12 tys. zł. Kto z was tutaj tyle zarabia?

Stanowczo wykluczył koalicję z „brunatną Konfederacją, co sala przyjęłą burzliwymi brawami. „Never, never!” - zapewniał. Uczestnik Campusu zapytał, czy jak po wyborach okaże się, że PiS będzie miał tyle samo mandatów co opozycja, a PiS zrobi koalicję z Konfederacją, to czy nie będzie lepiej zrobić koalicje z Konfederacja, żeby chociaż odebrać PiSowi telewizję.

Na to Czarzasty wyjął kartkę i przeczytał program Metzena z 2019 roku, gdy startował do Parlamentu Europejskiego: lat: „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej. To najlepiej trafia do naszych wyborców, dlatego nasi wyborcy chcą nas słuchać i z tego powodu wyborcy chcą na nas głosować. "trzeba mówić ludziom, że Żydzi dostaną naszą polską ziemię. To bardziej chwyci. I co więcej, myślą państwo, że jak dostaną tę naszą polską ziemię, to będą ją sami uprawiać? Oni zatrudnią Polaków. Założą Polakom chomąto i będą uprawiać nimi pole. Jak Braun opowiada o batożeniu homoseksualistów, to nam poparcie rośnie! "Kto powoduje śmierć dziecka poczętego, powinien trafić do więzienia".

- I pan mnie namawia na koalicję z kimś o takich poglądach!? – zapytał oburzony Czarzasty. - Nigdy. Nie sprzedamy się!

Po tej odpowiedzi część sali biła brawa na stojąco.

Na zakończenie spotkania Robert Biedroń wołał na scenę Rafała Trzaskowskiego, żeby wspólnie zrobić z całą sala selfie, wypowiadając „Tu jest Polska”, ale Trzaskowski się nie pojawił.
Adam Socha

PiS zwiększa przewagę nad KO. Na podium Lewica

Według najnowszego sondażu Kantar Public, przeprowadzonego w dniach 18-23 sierpnia,  opisanego przez "Gazetę Wyborczą" wybory wygrałoby Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 38 procent. To wzrost o 5 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego badania z lipca. Na drugim miejscu znalazła się Koalicja Obywatelska z poparciem na poziomie 30 procent (spadek o 2 punkty procentowe).

"Gazeta Wyborcza" zaznaczyła, że ostatni raz tak dużą przewagę PiS nad KO miało na wiosnę tego roku. Z kolei w czerwcu obie partie zdobywały w sondażach takie samo poparcie - po 32 procent.
Zmiana na podium

Na ostatnim miejscu podium w sondażu uplasowała się Lewica z wynikiem 8 procent (wzrost o 1 punkt procentowy). Za nią znalazły się Konfederacja i Trzecia Droga - obie z deklarowanym poparciem na poziomie 6 procent. Tym samym Trzecia Droga zyskała 1 punkt procentowy, a Konfederacja straciła 2 punkty względem poprzedniego badania. 6 procent poparcia dla Trzeciej Drogi oznaczałoby, że koalicja PSL i Polski 2050 nie weszłaby do parlamentu - próg wyborczy dla koalicji wynosi bowiem 8 procent.

Czytaj więcej: Czarzasty na Campusie wypowiedział wojnę „aroganckiemu, tłustemu, bezczelnemu klerowi”

Komentarz (15)

Wyznaję: jestem symetrystą czyli „współczesnym szmalcownikiem”

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 24 sierpień 2023 17:25
Adam Jerzy Socha


Przez media i sieć przetacza się burza na temat „dziennikarzy-symetrystów”, do których i ja siebie zaliczam. Temat wywołało zaproszenie na Campus Polska Przyszłości w Olsztynie, który rusza w piątek 25 sierpnia, kilku dziennikarzy z mediów opozycyjnych, których określa się właśnie jako „symetrystów”. Ta wiadomość podziałała jak czerwona płachta na byka na grupę najskrajnieszych hejterów na usługach opozycji, którzy nazwali się „Silni Razem”.

Za swojego lidera uznają Tomasza Lisa. Hejterzy zawyli w sieci z wściekłości, wycie natychmiast dotarło do Donalda Tuska i ten polecił organizatorowi Campusu zarazem szefowi kampanii wyborczej KO, posłowi Sławomirowi Nitrasowi wyrzucenie z panelu red. Grzegorza Sroczyńskiego. Na to mający prowadzić panel właśnie nt. Symetrystów Marcin Meller odmówił i zrezygnował z udziału w Campusie, a wraz z nim pozostali dziennikarze. Na znak solidarności to samo uczynił red. Maciej Orłoś i prof. Adam Leszczyński.

Stalin odkrył, że “W miarę postępów w budowie socjalizmu walka klasowa zaostrza się”. Toteż przed wyborami, które rozstrzygną ostatecznie i na wieki, czy zwycięży „absolutne dobro” czy „absolutne zło”, wybiła godzina ostatecznej rozprawy z „symetrystami”. Bowiem każda wątpliwość, co do głoszonych wyborczych haseł i programów, to sianie trucizny defetyzmu i działanie na rzecz śmiertelnego wroga.

Pierwszy to „niebezpieczne” zjawisko zauważył i opisał prezes Jarosław Kaczyński, mówiąc do działaczy PiS w Jachrance, w grudniu 2015 roku: "Być może najgroźniejsze jest dziś mówienie, że PiS i PO to takie same partie”. Co prawda prezes PiS nie użył tego sformułowania, ale oddał istotę zarzutów kierowanych przez polityków zarówno PO jak i PiS wobec garstki dziennikarzy.

Według polityków tych partii symetryzm polega na utożsamieniu postępowania rządu Platformy Obywatelskiej przed 2015 r. oraz rządu Prawa i Sprawiedliwości po zwycięskich wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Krytycy tak rozumianego symetryzmu po stronie opozycyjnej twierdzili, że prowadzi on do niebezpiecznej relatywizacji łamania konstytucji przez rząd Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Krytycy po stronie prorządowej uważali z kolei, że symetryści udają, że nie dostrzegają, jak bardzo inny od poprzednich ekip jest zespół wprowadzający „dobrą zmianę”.

„Mimo iż tzw. symetryści nie stanowią żadnej zorganizowanej grupy, a raczej niewielką grupę publicystów, uważani są za bardzo wpływowych czy wręcz niebezpiecznych. - napisała 4 stycznia 2019 roku Karolina Wigura w Dziennik.pl (Brzydkie słowo na "s"?). - To przekonanie podzielają zarówno politycy PO, jak i PiS". Chyba już w tylko tym jednym są zgodni. PiS po objęciu władzy w 2015 roku dość szybko wyczyścił podporządkowane sobie media z "symetrystów".

Ostatnio w kwestii symetryzmu głos zabrał Donald Kaczyński (sorry, pomyłka freudowska) Tusk.

Lider KO zapytany przez uczestnika wiecu w Ostródzie: "Jak walczyć z hipokryzją? Mentzen cynicznie oszukuje. Korwin-Mikke przyznaje "piszemy program dla idiotów", odpowiedział zafrasowany: "Hipokryzja to dość ciężki grzech - przyznał Tusk - Zatruła debatę publiczną w Polsce". Po tych słowach Tusk odniósł hipokryzję do "dziennikarzy-symetrystów":

"Gdy PiS po raz pierwszy wygrał wybory narodziło się takie zjawisko w dziennikarstwie nazwane "symetryzmem" - powiedział Tusk. - Symetryści nawet mówią o sobie z dumą, że są neutralni, a ja uważam, że w tej postawie jest dużo hipokryzji. Niektórzy mówią "nie straszcie nas PiS-em. Anty-PiS nie wystarczy". Mam apel do symetrystów. Powiedźcie, "Nie straszcie Tuskiem. To nie wystarczy jako program". Może Was posłuchają?"

(Po pierwsze, hipokryzje symetrystom zarzuca wzór hipokryzji w Sevres, po drugie, chętnie bym to głosił, tylko jest mały problem. Otóż PiS ma program, może się on nam nie podobać, ale ma).

W grupie symetrystów politycy i stajnie hejterów na usługach obu partii umieszczają w jednej grupie osoby niemające ze sobą wiele wspólnego pod względem ideowym. Zalicza się tu np. lewicowego Grzegorza Sroczyńskiego (Gazeta.pl), centrowe środowisko „Kultury Liberalnej” (chociaż ta grupa w ostatnim roku doszlusowała do Wyborczej i TVN24, zwłaszcza po apelu do prezydenta USA pary K. Wigura i J.Kuisz na łamach NYT, żeby USA uzależniły sprzedaż broni Polsce od przywrócenia praworządności, więc jej redaktorzy są zapraszani do audycji TVN24 oraz na Campus), prawicowe środowiska Klubu Jagiellońskiego i „Nowej Konfederacji”, lewicowych sympatyków partii Razem i powstającej partii Roberta Biedronia czy publicystów takich jak Piotr Skwieciński („Sieci”), Piotr Zaremba („Plus Minus", DGP) czy Konrad Piasecki (TVN24). Przy tym jedynie nieliczni – jak Rafał Woś („Tygodnik Powszechny”) czy Robert Mazurek (RMF i Plus Minus - stracił audycję w PR 2, za postawienie w RMF FM niewłaściwych pytań posłowi PiS Robertowi Gontarzowi) – otwarcie określiły się jako symetryści.

Ja nie w pełni mieszczę się w przedstawionej definicji symetryzmu. Mój symetryzm polega na tym, że za dziennikarski obowiązek uważam kontrolę każdej władzy, która aktualnie rządzi państwem. Nie ważę na aptekarskiej wadze, która partia ma więcej osiągnięć w zawłaszczaniu państwa, niszczeniu instytucji państwa czy w grabieży środków publicznych. Po prostu badam i informuję o każdym przypadku łamania prawa, grabieży środków publicznych, korupcji czy nepotyzmu na podwórku olsztyńskim, o którym się dowiadują i jestem w stanie to udowodnić. Kompletnie nie ma dla mnie znaczenia to, że tych grzechów dopuszcza się polityk, z którym w PRL wspólnie walczyłem z komuną. Przeciwnie, uważam, że od takich polityków powinienem więcej wymagać.

Z powodu takiej postawy wielokrotnie traciłem pracę. Posłanka Iwona Arent chciała wyrzucić mnie z pracy w Radio Olsztyn, szef PiS na okręg olsztyński Jerzy Szmit poświęcił mi chyba ze 100 artykułów, w którym masakruje mój dorobek dziennikarski piłą mechaniczną. Za rządów PO nominaci tej partii i PSL w radio zakazali mi pisania do „Debaty”. Cofnęli zakaz po pół roku walki i demonstracjach ulicznych czytelników.

Jestem hejtowany ze wszystkich stron sceny politycznej. Jedni twierdzą, że jestem „Urbanem” i biorę kasę od esbeków, a drudzy, że jestem opłacany przez „pisiorów”. Ani jedni, ani drudzy nie są w stanie pojąć, że nikt mi nie płaci, nikt mi nie zleca tematów; piszę to co uważam za ważne z punktu widzenia polskiej racji stanu i dobra wspólnego.

Wracając do Campusu i wywalenia z niego dziennikarzy-symetrystów. Ku memu zaskoczeniu bardzo rzeczowo i wnikliwie potraktował sprawę twórca i redaktor naczelny portalu OKO.press Piotr Pacewicz. Przedstawiam obszerne fragmentu jego artykułu, gdyż jego ocena pokrywa się dokładnie z moją.

Adam Socha

Campus Polska, symetryści i mobilizacja w stylu huzia na Józia. Dramatyczna komedia omyłek

„Zapraszamy wszystkich, którym zależy na przyszłości Polski, bez względu na pochodzenie, poglądy czy doświadczenie!” – deklarują organizatorzy Campusu Polska Przyszłości (25-31 sierpnia w Olsztynie). (...)

Przedmiotem sporu jest „Panel symetrystów”, który prowadzić miał Marcin Meller z udziałem Dominiki Sitnickiej (z OKO.press) oraz dwóch publicystów TOK FM – Grzegorza Sroczyńskiego (od września będzie też w RMF FM) i Jana Wróbla. W środę 16 sierpnia Meller napisał na Twitterze (X), że organizatorzy zapytali, czy może poprowadzić panel bez Sroczyńskiego. Odmówił. "W związku z czym usłyszałem, że zaproszenie zostaje wycofane”. Podobno dzwonił Sławomir Nitras z PO.

Wywołało to burzę, kilka osób na znak protestu zrezygnowało z udziału w imprezie (w tym Adam Leszczyński z OKO.press), co jest zawsze decyzją typu coś za coś, bo stanowi rozczarowanie dla Bogu ducha winnych uczestników i uczestniczek

Komentatorzy się oburzają, a Jacek Żakowski w TOK FM zaapelował do Donalda Tuska (czemu nie do Trzaskowskiego?) o wycofanie tej decyzji i wszedł w personalia: „Po jaką cholerę, panie Donaldzie? Co ci ludzie zrobili? Pan wypruwa żyły, rozszerza koalicję, a koledzy tacy jak pan Nitras kopią doły”.

W tonie lekko histerycznym poszedł dalej: „Kurcze, jeśli teraz PO robi coś takiego, cenzuruje własną imprezę, podważa własne założenie autorskiego charakteru panelu prowadzonego przez Mellera, to co będzie robiła jak przejmie TVP?”.

Impreza, która miała być – nazwijmy to tak – partyjnym świętem demokracji, została zatruta.

Bezpośrednim powodem interwencji organizatorów był niedzielny (13 sierpnia) odcinek programu „Świat się chwieje” w TOK FM, w którym Sroczyński i jego goście (Meller i dziennikarka Estera Flieger) komentowali awanturę twitterową, jaką wywołała sama zapowiedź „Panelu symetrystów”.

Awantura polegała na tym, że po zapowiedzi tego wydarzenia na Campusie Polska Przyszłości, twitterowa grupa najbardziej radykalnych fanów KO, określanych zbiorowo jako Silni Razem (od hasztagu, który kiedyś spopularyzowali), podniosła alarm. Na ich w części bardzo chamskie komentarze zareagował Sławomir Nitras, zresztą dość aksamitnie, mianowicie przestał obserwować jednego z Najsilniejszych – internautę Adama Abramczyka: „Zdarza się Panu używać języka nienawiści. Nie podoba mi się to” – napisał Nitras. Po kilku dniach i kolejnej twitterowej burzy w politycznej bańce Nitras posypał głowę popiołem i pokajał się za swoje słowa: „Przepraszam panie Adamie. Przesadziłem. Jesteśmy przecież w jednej drużynie, także w sprawie symetryzmu”.

W „Świat się chwieje” w TOK FM Grzegorz Sroczyński tak skomentował powyższe wydarzenia: „Im [Platformie Obywatelskiej] się wydaje, że to środowisko [Silni Razem] coś im robi, a nic im nie robi poza kwasami wewnętrznymi i tropieniem symetrystów. (...) Hodujesz sobie takiego kundelka, bo to nie jest pies, który może kogoś ugryźć (...). On swoich kąsa”. Meller sięgnął po inną psią metaforę ratlerka, a także porównał Silnych Razem do Klubów „Gazety Polskiej”. Estera Flieger komentowała, że Nitras uległ grupie internetowych trolli, którzy posługują się językiem nienawiści, co jest „niebezpieczne na wielu poziomach”.

I oficjalnie właśnie za te kynologiczne porównania panel symetrystów został usunięty z programu Campusu.

Jeszcze zanim to się stało, Tomasz Markiewka zastanawiał się w OKO.press, czy „pogromcy symetrystów z Twittera staną się znaczącą siłą polityczną”. „Czy to kolejna niewiele znacząca burda w mediach społecznościowych? Czy też przykład tego, że stosunkowo niewielkie, ale zmobilizowane i radykalne grono internetowych fanów danej partii wywołuje strach wśród jej członków?” – pytał Markiewka.

Wygląda na to, że raczej to drugie.

Polska Przyszłości wikła się w sprzeczności

Organizatorzy Campusu Polska poczuli się w obowiązku wytłumaczyć z usunięcia panelu symetrystów, co było zadaniem nie do wykonania i takim się okazało. W piątek 18 sierpnia wydali oświadczenie, którego początek wygląda, jakby był uzasadnieniem odwrotnej decyzji:

„Campus Polska Przyszłości od pierwszej edycji łączy, nie dzieli. To przestrzeń do otwartej debaty i dialogu, którego w Polsce naprawdę brakuje" [podkreślenie OKO.press].

I dalej jeszcze mocniej: "Chcemy podkreślić, że celem Campusu jest zapewnienie wszystkim gościniom, gościom, uczestniczkom i uczestnikom poczucia szacunku, bezpieczeństwa i równego traktowania”.

Czyli panel będzie – myśli sobie naiwny czytelnik.

Ale nie będzie:

„Niestety, w ostatnich dniach otrzymaliśmy wiele sygnałów od uczestników i gości Campusu, którzy wyrażali swoje niezadowolenie oraz poczucie dyskomfortu związane z wypowiedziami publicznymi jednego z wcześniej zaproszonych przez nas panelistów. Uznaliśmy, iż w poczuciu odpowiedzialności nasza reakcja i próba rozmowy na temat składu konkretnego wydarzenia jest potrzebna”.

Nazwanie zbanowania Sroczyńskiego "próbą rozmowy na temat składu konkretnego wydarzenia” jest do bólu śmieszne, nawet jeśli decyzja jest zasmucająca.

Zamiast już skończyć te męki, Fundacja Campus Polska brnie dalej:

„Naszym priorytetem zawsze było utrzymanie wysokich standardów debaty oraz stworzenie przestrzeni dialogu, która sprzyja wymianie poglądów, co niekiedy wymaga podejmowania trudnych decyzji”.

To dlaczego nie podjęliście takiej trudnej decyzji? – myśli naiwny czytelnik. Zwłaszcza że organizatorzy Campusu jeszcze raz podkreślają:

„Dołożyliśmy wszelkich starań, aby debata w duchu zrozumienia wątpliwości, przyczyn symetryzmu, ale i z poszanowaniem odmiennych poglądów, odbyła się na Campusie".

Organizatorzy Campusu zapewnili też, że są „otwarci na różnorodność poglądów, jednak nie mogą tolerować agresji czy ataków personalnych”.

Puentę naprawdę mogliby sobie darować: „Rozumiemy, że zapewnienie neutralnego miejsca do rozmów nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza w obecnych czasach. Dziękujemy za wasze „zrozumienie i wsparcie w procesie budowania konstruktywnej przestrzeni dialogu”.

Oświadczenie robi wrażenie jakby przyzwoici i zdrowo myślący ludzie próbowali wytłumaczyć się z decyzji, z którą się nie zgadzają. Tego się nie da zrobić i tym razem też się nie udało.

Ten smutny dokument nie tylko rzuca cień na świetną imprezę, ale paradoksalnie nadaje też nadmierną rangę problemowi, jaki ma PO z własnymi radykałami, a ze Sroczyńskiego robi bohatera wolności słowa. Co więcej, jego podszyta niechęcią podejrzliwość wobec PO, do której jako publicysta ma święte prawo, znajduje potwierdzenie w czystej postaci.

Nikt tyle nie zrobił dla promocji „symetryzmu”, co organizatorzy Campusu Polska Przyszłości.

Tylko czym właściwie jest symetryzm, o którym cały czas dyskutujemy?

Symetryzm wg Wikipedii, czyli pogląd po prostu błędny

Według Wikipedii symetryzm to „postawa ideologiczna zakładająca, że każdemu negatywnemu zjawisku zawinionemu przez dany obóz polityczny należy spróbować przeciwstawić analogiczne negatywne zjawisko zawinione przez obóz jego przeciwników (w Polsce z reguły w zestawieniu PO-PiS). Symetryści jednocześnie nie opowiadają się po żadnej ze stron sporu”.

Nie wiem, czy ktokolwiek z czwórki symetrystów, którzy mieli rozmawiać w Olsztynie, podpisałby się pod taką deklaracją. Z pewnością rozmowy o kundelkach i ratlerkach nie dotyczyły KO czy PO jako całości ani nie odnosiły się do ich wyborczyń i wyborców. Tłumaczenia Sroczyńskiego wskazują – i taka też była wymowa całej audycji – że chodziło im tylko o konkretną grupę radykałów, której działanie wg tych publicystów jest szkodliwe dla PO i całej opozycji.

Inna kwestia to pytanie, czy symetryzm w rozumieniu definicji z Wikipedii w ogóle w Polsce istnieje jako znaczący głos w debacie publicznej.

Z perspektywy OKO.press i siedmiu lat naszej pracy jest oczywiste, że rządy PiS nie są po prostu kolejną po III RP odsłoną polityczną. (…).

To oczywiście nie znaczy, że w OKO.press widzimy świat jako czarno-biały, czy dajemy sobie wmówić, że białe poprzednich rządów jest śnieżnobiałe, a czerń rządów obecnych jest jak sadza ze starego pieca i nie ma tonów jaśniejszych. Inaczej pierwsi nie straciliby władzy, a drudzy tak skutecznie by jej nie bronili.

Rzecz jednak w tym, że taka polemika z symetryzmem jest nieco bezprzedmiotowa, bo takich symetrystów nie widać na horyzoncie. Żyją jako fantazja w internetowych wpisach Silnych Razem. Jak widać jednak, pod wpływem napięcia przedwyborczego fantom symetrystów zaczyna żyć także w umysłach i tekstach opozycyjnego głównego nurtu.

Rozszerzające rozumienia „symetryzmu” i jego pułapki

Im bliżej wyborów, tym napięcie rośnie.

Lęk i zapał bitewny prowadzą jednak do uproszczeń. Pojawia się rozszerzająca definicja, zgodnie z którą symetryzmem jest:

jakakolwiek pozytywna opinia o polityce PiS;
jakakolwiek krytyka partii opozycji demokratycznej;
jakakolwiek krytyka rządów III RP i jej polityków;
jakakolwiek krytyka Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska;
popieranie innej niż PO (KO) partii, a zwłaszcza Polski 2050 (Trzeciej Drogi).

Kiedy spojrzeć racjonalnie na powyższą listę – jak widać różnych postaw – jest oczywiste, że opiera się na pomyleniu pojęć. Pewną rolę może to odegrać błąd logiczny zwany argumentum ad consequentiam, przy czym te konsekwencje są wyolbrzymiane. Takie rozumowanie można opisać następującymi tezami:

Może to i prawda, że rządy Tuska i Kopacz popełniały błędy, ale przypominanie ich teraz osłabia mobilizację wyborczą opozycji.
Może rzeczywiście Tusk składa obietnice bez pokrycia, ale zwracanie na to uwagi sprawi, że ludzie nie zagłosują na KO i demokracja przegra wybory.

Może faktycznie bez dobrego wyniku Trzeciej Drogi opozycja nie przejmie władzy, ale na tego Hołownię nie można głosować, bo szkodził Platformie...

Inny błąd, który zatruwa nam zaalarmowane wyborczo umysły to bifurkacja, czyli sofizmat czerni i bieli, teza, że nie ma tu żadnych stanowisk pośrednich.

O paradoksie, stanowi ona z gruntu prawdziwy opis obecnej sytuacji, bo wybór jest czarno-biały: albo PiS, albo nie-PiS, czy – jak o futbolu mówił legendarny trener Kazimierz Górski – „piłka jest jedna, bramki są dwie”. I dodatek z popularnej wtedy piosenki „albo będzie dobrze, albo będzie źle”.

Ale to nie oznacza, że naszej drużyny nie należy krytykować (jeśli chcemy, by zagrała lepiej) i nie wolno dostrzegać silnych stron przeciwnika (wręcz przeciwnie). Co także nie znaczy, że w obecnym złu, które trzeba za wszelką cenę zakończyć, nie ma niczego dobrego, a poprzednio było po prostu dobrze (nie było). A także, że ci, którzy walczą z obecnym złem, nie robią złych rzeczy.

Robią, a jedną z tych rzeczy – złych i w dodatku z gruntu niemądrych (żeby nie powiedzieć głupich) – jest bifurkatyczna reakcja na panel symetrystów.

Lis jako frontmen Silnych Razem

Jeszcze kilka słów o Silnych Razem, na przykładzie Tomasza Lisa, nazywanego przez Silnych kolegów i Silne koleżanki „naszym frontmanem” – na wojnie z PiS-em i z „symetryzmem”.

W triumfalnym (bo po decyzji Campusu) komentarzu 19 sierpnia „Symetrystów bój ostatni” Lis wymienia sytuacje, w których „symetryści” nie protestowali, np. gdy PiS dokonywał zamachu na media publiczne, czy zamachu na prasę regionalna, albo dwukrotnie próbował zniszczyć TVN24". Jeśli Lis zalicza również nas do tego grona (a zdaje się po jego komentarzach, że tak), to po prostu kłamie – OKO.press było inicjatorem dziennikarskiej akcji w obronie TVN, byliśmy na pierwszej linii protestów i akcji obywatelskich, nie wspominając już o setkach naszych tekstów opisujących zawłaszczanie mediów przez obecną władzę, czy śledztwach ujawniających systemową patologię i próby wpływu władzy na media od niej niezależne.

Oddajmy jeszcze raz głos Lisowi:

„Teraz symetryści dostali kociokwiku, ponieważ organizatorzy Campusu nie chcą, żeby na Campusie, a więc poniekąd w ich domu, wystąpił człowiek, który hejtuje obywateli i ich wyborców. Furia, wrzask, oburzenie. I tym razem symetryści i mediaroby wykazują niezwykłą pasję. Tak jak nie protestują przeciwko PiS-owi, który niszczy demokrację, tak protestują przeciwko tym, którzy bronią demokracji. Wszystko poniekąd jest jasne. Obywatele tracą szacunek i zaufanie do mediów. Media nawet nie kryją, że traktują obywateli protekcjonalnie i z pogardą. Obywatele już czują, że muszą walczyć i z paskudną władzą, i z częścią oportunistycznych, tchórzliwych mediów. [Powstaje] perwersyjny sojusz między symetrystami i reżimowymi mediami. Nic nowego. Symetryści PiS-owi i PiS-owskim mediom pomagają od lat. Ten sojusz jest naturalny. Kości zostały rzucone, maski spadły, wiemy już, kto jest kim. Nie wiemy do końca za ile, ale i tego się wkrótce dowiemy”.

Można byłoby wzruszyć ramionami na te wykwity wyobraźni, tłumacząc je osobistymi frustracjami człowieka, który zmarnował sobie dziennikarską karierę. Rzecz w tym, że organizatorzy mainstreamowego wydarzenia wystąpili niejako po stronie grupy Tomasza Lisa.

A Lis jest dziś internetowym trollem, który nakłada togę Katona.

Lis udostępnia też taki wpis Zbigniewa Hołdysa: „Strategia symetrystów: przyjąć zaproszenie od Nitrasa, sponiewierać w audycji Tuska, PO i jej sympatyków, wyzywając ich od trolli i kundelków, a kiedy Nitras wycofa zaproszenie, rozjechać go i próbować skompromitować Campus. Symetryści to współczesna wersja szmalcowników”.

(...) w debacie publicznej jest sporo osób, które nie popierają, a nawet nie sympatyzują z PO (KO), ale także nie znoszą PiS. Z pewnością też są tacy, to nie żart, dla których Tusk jest wart tyle, co Kaczyński, ale nie chcą głosować na PiS. Trudno więc ich nazwać symetrystami. Za to istnieje symetryzm a rebours, który polega na uznaniu ich wszystkich za identycznych ze zwolennikami PiS, co w wersji trollerskiej oznacza, że „biorą od PiS pieniądze”, są „szmalcownikami” albo „prostytutkami”.

W ten sposób „symetryzm” staje się batem do poganiania wyborców, a zwłaszcza innych partii demokratycznych, wymykających się z silnie spersonalizowanej polaryzacji PiS-PO. Do tego walka z „symetryzmem” do ostatniego tweeta może sprawić, że niektórzy wyborcy i wyborczynie opozycji poczują się zdegustowani i obrażeni, a przede wszystkim zdezorientowani.

Bo o co w tym wszystkim chodzi? Czy o to, by głosować na KO, czy o to, by wygrać z PiS? Jaka jest perspektywa wspólnych rządów?

Także dla części inteligenckiego elektoratu KO mobilizacja w stylu huzia na PiS-owskiego Józia, ale bez Grzegorza, Marcina, obu Dominik (bo Wielowieyska z „Wyborczej” też jest atakowana przez Silnych Razem), Agaty, czy Janka może paradoksalnie podziałać demobilizująco – nie tylko, jeśli chodzi o przyjazd na Campus, ale też o udział w wyborach”.

Czytaj więcej: Wyznaję: jestem symetrystą czyli „współczesnym szmalcownikiem”

Komentarz (25)

Gdyby Rosjanie zajęli Kijów… Dzień po dniu

Szczegóły
Opublikowano: środa, 16 sierpień 2023 22:39
Jacek Bartosiak

Przedstawiam alternatywny bieg historii. Co by było, gdyby Rosjanie zrealizowali swoje cele i zajęli w lutym 2022 roku Kijów w błyskotliwej kampanii w ciągu czterech dni, i w rezultacie ustanowili przychylny sobie rząd, realizujący w pełni wolę Moskwy? Opowieść zaczyna się 28 lutego 2022 roku.

28 lutego 2022 roku. Po tym gdy dzień wcześniej wszyscy mogliśmy zobaczyć na ekranach telewizyjnych prezydenta Zełenskiego ewakuującego się z Kijowa wraz z połową rządu amerykańskim śmigłowcem z terenu amerykańskiej ambasady, Rosjanie ogłosili zawieszenie aktywnej fazy działań wojskowych w Kijowie i okolicach, wkrótce mieli to uczynić także na całym obszarze Ukrainy. Na głównych skrzyżowaniach miasta oraz mostach widoczne są już stałe wzmocnione posterunki rosyjskiego wojska.

Wieczorem 28 lutego, po krótkiej dwudniowej przerwie ponownie zaczęła nadawać ukraińska telewizja państwowa. Od razu zostało wyemitowane wystąpienie nowego samozwańczego „tymczasowego” premiera Ukrainy, człowieka znanego wcześniej z 30 lat życia w Petersburgu.

Pojawiły się raporty, że od strony Pińska i Brześcia weszły na terytorium Ukrainy wojska białoruskie i wraz z rosyjskimi idą na Lwów, Łuck i Stanisławów, by odciąć Ukrainę i ewentualną partyzantkę niepodległościową od pomocy z Polski. Celem podstawowym było zduszenie w zarodku partyzantki ukraińskiej, którą planowali szkolić Amerykanie i szykowali się do tego już na długo przed wojną. Wieczorem 28 lutego doszło do pierwszych kontaktów w punktach styczności z wojskiem polskim i polską strażą graniczną, która czujnie monitorowała sytuację za granicą.

Sytuacja na Ukrainie pozostawała napięta, ale wobec ucieczki rządu i prezydenta, widocznych oznak kontroli stolicy przez Rosjan oraz masowego poddawania się kolejnych jednostek ukraińskich powoli regularne jednostki ukraińskie składały broń. Kaskadowo spadało morale, po tym jak w mediach społecznościowych można było zobaczyć helikopter unoszący uciekające ze stołecznego Kijowa władze, a z telewizji płynęły kolejne apele wzywające do zaprzestania walki i powrotu ludzi do normalnego życia. Pojedynczy żołnierze i pododdziały, zachowując wierność sprawie ukraińskiej, kierowali się na zachód, w dzikie Karpaty, by kontynuować walkę konspiracyjną i partyzancką.

1 marca. Nowy rząd w Kijowie ogłosił manifest polityczny wraz ze szczegółowym programem gospodarczym, napisanym zawczasu, z pewnością jeszcze w Moskwie. Rząd obiecywał walkę z korupcją i oligarchią, powrót normalnych stosunków z Rosją i tanie surowce, gwarantował też wszelkie wolności obywatelskie. Nawoływał ludzi do powrotu do prac, tak by przedsiębiorstwa mogły w spokoju wypracowywać „bogactwo kraju”. Nowy rząd obiecywał też potężną bezzwrotną pomoc finansową z Moskwy oraz linię kredytową i wielkie zamówienia z Rosji dla przemysłu Donbasu. Pojawiła się delikatna sugestia przystąpienia Ukrainy do kraju związkowego Rosji i Białorusi.

Wojska rosyjskie kontynuowały „czyszczenie” terenu, jednocześnie realizując skrycie wyłapywanie ludzi z list proskrypcyjnych przygotowanych jeszcze przed inwazją. Ludzi tych uznano za „zapalczywych nacjonalistów ukraińskich”, nienadających się do współpracy z Rosją. Sporadyczne walki w Donbasie i na Chersońszczyźnie trwały jeszcze mniej więcej tydzień. Zajmowano kolejne miasta zachodniej Ukrainy, na zachód od Bohu już we współpracy z wojskiem białoruskim.

Dyplomacja rosyjska wysłała noty do wszystkich państw, z którymi utrzymywane były stosunki dyplomatyczne, informując o powstaniu i uznaniu nowego rządu w Kijowie i zakończeniu działań wojennych oraz „z radością” ogłaszając „powrót Ukrainy do rodziny narodów ściśle ze sobą współpracujących”.

Wieczorem 1 marca pod Rzeszowem wylądowały pozostałe pododdziały amerykańskiej 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Koło Wyszkowa wylądowała amerykańska 172. Brygada Powietrznodesantowa. W Łasku pojawiły się amerykańskie raptory, podobnie w Powidzu. Wojsko Polskie pozostawało w stanie gotowości od początku inwazji na Ukrainę, niektóre jego pododdziały skierowano na wschód. Od dłuższego czasu nad Polską krążyły amerykańskie i NATO-wskie AWACS-y, aby kontrolować sytuację blisko granicy z państwami NATO, na wschodniej flance.

Widząc postępy wojsk rosyjskich oraz osiągnięcie granicy polskiej i rumuńskiej przez czołówki rosyjskie i białoruskie, Amerykanie kanałami wojskowymi poprosili Rosjan o ustalenie procedur dekonfliktujących blisko ewentualnych punktów styczności z wojskami NATO, aby kontrolować sytuację i zapobiec „niepożądanej eskalacji”.

2 marca. Po podjętej dzień wcześniej przez rząd w Warszawie decyzji kierowcy w Polsce zobaczyli długie kolumny pojazdów 10. i 34. brygady pancernej zmierzających z zachodniej Polski w nowe rejony dyslokacji na wschodnich przedmieściach Warszawy. Chodziło o to, by chronić Warszawę, gdyby Rosjanie chcieli wykonać jakąkolwiek akcję zaczepną wobec stolicy Polski położonej zaledwie 200 km od granicy z Białorusią. W nocy z 1 na 2 marca rząd w Warszawie zebrał się na alarmowym posiedzeniu i podjął dodatkowe następujące decyzje: odwołanie wszystkich przepustek wojskowych, wręczenie kart mobilizacyjnych wszystkim nadającym się i przeszkolonym rezerwistom, których okazało się zaledwie 12 tysięcy. Rząd uczynił to skrycie, by prasa nie rozdmuchała tematu, jakoby „Polska ogłaszała mobilizację”. Podjęto decyzję, by skierować do sejmu pracę nad ustawą przywracającą obowiązek powszechnego szkolenia wojskowego, oraz nakazano przegląd magazynów wojskowych i materiałowych, a także schronów – wszystko to na wypadek wojny. Zobowiązano się do utrzymania postanowień nocnej narady alarmowej w ścisłej tajemnicy przed prasą i dziennikarzami, ale okazało się to niemożliwe i wkrótce mieszkańcy Polski mówili tylko o jednym: czy Rosjanie na nas uderzą i czy rząd polski rozpoczął przygotowania wojenne. Rząd w nocy podjął też bohaterską decyzję, by przyjąć wszystkich uchodźców z Ukrainy, których setki tysięcy już stały na granicy (szacowano, że może ich być nawet kilka milionów).

Minister obrony narodowej został upoważniony przez rząd do rozpoczęcia szeroko zakrojonych zakupów wojskowych w świecie.

Od rana 2 marca na drogach polskich zaobserwowano większy ruch w kierunku zachodnim. Najwyraźniej część obywateli chciała odsunąć się od granicy lub opuścić Polskę. Ludzie kupowali też bilety lotnicze na zachód Europy.

Drugiego marca o godzinie 12.00 Rosjanie ogłosili, że „11. korpus pochodzący z obwodu królewieckiego, uczestniczący dotychczas w operacji specjalnej na Ukrainie, wraca do macierzystego obszaru stacjonowania” i że oczekują, iż „ani Polacy, ani Litwini nie będę w tym procesie przeszkadzać”. O godzinie 14.00 rzecznik ministerstwa obrony Rosji wydał oświadczenie, że wieczorem Rosjanie przeprowadzą ćwiczenia z niestrategiczną bronią nuklearną, które mogą obejmować strzelanie pociskiem manewrującym z głowicą nuklearną i realnym wybuchem nuklearnym, ale to nie jest jeszcze przesądzone. Decyzja zostanie podjęta w trakcie ćwiczeń. Podkreślił wyraźnie, że głowica będzie miała moc niestrategiczną lub – jak kto woli – taktyczną i nie wpłynie w jakikolwiek sposób na strategiczną równowagę nuklearną USA – Rosja, która satysfakcjonuje Moskwę”.

Nie satysfakcjonuje natomiast Moskwy nierównowaga konwencjonalna oraz „wpychanie palców przez Amerykanów w odległe od Ameryki regiony świata” i Rosjanie właśnie „obecną polityką m.in. wobec Ukrainy chcą przywrócić zaburzoną równowagę”. Rzecznik dodał, że „dążące do wojny państwa Europy Środkowo-Wschodniej powinny przemyśleć swoją postawę i politykę bezpieczeństwa w obliczu dokonań armii rosyjskiej nad Dnieprem i jej dominacji w tej części świata”.

Drugiego marca o godzinie 22.00 agencje informacyjne świata poinformowały, że Rosjanie przeprowadzili prawdziwą próbę nuklearną na Dalekiej Północy wskutek odpalenia manewrującej wersji pocisku Iskander. Rząd w Warszawie wydał oświadczenie potępienia i jednocześnie zaczęto naciskać Amerykanów, by jak najszybciej rozmieścili swoje siły nuklearne w Polsce. Amerykanie stanowczo odmówili, jednocześnie namawiając Polskę, by przyjęła rząd ukraiński na uchodźstwie i by z Warszawy i Rzeszowa mógł on wpływać na sytuację na Ukrainie. Amerykanie naciskali także na to, by Polska zdecydowała się pomóc w rozbudowie ukraińskiej partyzantki w Karpatach.

Polski wywiad doniósł, że spora część wojsk ukraińskich wraz z zapasami wchłaniana jest przez armię rosyjską, dzięki czemu siły rosyjskie się rozrastają.

3 marca, godzina 11.00. Rosjanie ogłosili, że ze względu na „niejasną sytuację” na Ukrainie ustanawiają na sześć miesięcy strefę zakazu lotów aż do linii Wisły, efektywnie blokując ruch lotniczy nad połową Polski i całym obszarem państw bałtyckich. Jednocześnie Rosjanie oświadczyli, że niektóre samoloty otrzymają ich zgodę na przeloty i że tymczasowo taką zgodę mają wszystkie wojskowe samoloty amerykańskie, ale polskie już nie. I od tej zasady nie będzie wyjątków ze względu na postawę Warszawy, która „chce wciągnąć mocarstwa do wojny światowej dla swojego egoistycznego interesu”. Przy czym Rosjanie od razu oświadczyli publicznie i upewnili się, że dotrze to do światowej opinii publicznej, że amerykańskie samoloty będą – co do zasady – dopuszczane do zakazanej strefy. Wobec samolotów polskich zapowiedziano surowe egzekwowanie zakazu i poinformowano o dyslokacji na zachodnią Białoruś systemów S300/400/500 wraz z nowoczesnymi samolotami przechwytującymi.

Amerykanie niezwłocznie poprosili Polaków, aby nie latali na wschód od Wisły, „dopóki USA i NATO nie przyjmą wspólnych zasad postępowania w sprawie rosyjskich wymuszeń”. Amerykańskie samoloty zaczęły latać na patrole wschodniej Polski, a Siły Powietrzne RP zaprzestały aktywności. Prezydent Joe Biden powiedział na wieczornej konferencji prasowej, że „nie chcemy dodatkowych kłopotów na wschodzie, Ukraina nie była w NATO, nie miała gwarancji bezpieczeństwa, rząd USA pomaga uchodźcom oraz pomógł legalnemu rządowi Ukrainy osiąść w Polsce; jednocześnie namawiał Polaków do takiego zachowania, które zapewniłoby utrzymanie pokoju na świecie.

W polskich mediach internetowych i ośrodkach opiniotwórczych pojawiły się alarmujące głosy, że Rosjanie zaczęli mieć sprawczość nad państwem polskim, zaraz jednak zgasił je chór głosów, że najważniejsza jest „solidarność NATO”. Argumentacja, że Amerykanie tracą wiarygodność, została zbyta tradycyjnym argumentem, że „przecież w Polsce stacjonują wojska amerykańskie, nawet w większej liczbie niż przed 24 lutego”. W polskim MSZ pojawiły się przed północą przecieki, że kanclerz Niemiec rozmawiał z premierem i Jarosławem Kaczyńskim, apelując o „polski rozsądek” i „umiar” oraz sugerując, żeby Polska nie ogłaszała żadnych reform wojskowych ani nie robiła niczego, co świadczyłoby o możliwości eskalacji i wojny w obliczu i tak bardzo trudnej przyszłości w tej nowej sytuacji geopolitycznej w Europie. To – jak mówił kanclerz Scholz – może rozdrażnić Moskwę jeszcze bardziej, a przecież „potrzebujemy pokoju i współpracy” w Europie.

Stało się to zaraz po tym, gdy operator systemu gazowego Rosji ogłosił przestój przesyłu gazu do Niemiec, argumentując to koniecznością przeprowadzenia przeglądu Nord Streamu i zapewniając jednocześnie, że to jednorazowa akcja i że potrwa nie dłużej niż jeden dzień.

Prasa niemiecka, przerażona wojną na wschodzie i potencjalnym kryzysem gazowym, z szacunkiem pisała o błyskawicznej kampanii wojskowej Rosji, chwaląc nowe wojsko rosyjskie po reformach Sierdiukowa i Szojgu i pogardliwe wyrażając się o korupcji i nepotyzmie w armii ukraińskiej. Padały sugestie, że aneksja Ukrainy „wreszcie pozwoli rozwiązać nierozwiązane dotąd po rozpadzie Związku Sowieckiego sprawy”. Komisarze UE zaczęli głośno mówić o potrzebie ogólnoeuropejskiej konferencji pokojowej, podczas której „ostatecznie” wyjaśniono by wszystkie sporne sprawy na kontynencie. Komisarze ze starej Europy zaczęli mówić coś o jednym obszarze bezpieczeństwa i współpracy od Władywostoku do Lizbony.

4 marca. Rano nastrój stopniowego uspokojenia sytuacji popsuli Rosjanie, ogłaszając, że kolejne ćwiczenia Zapad odbędą się na jesieni 2022 roku i że Ukraina także weźmie w nich udział. Dwie godziny później Łukaszenka poprosił Moskwę w apelu telewizyjnym o zacieśnienie współpracy związkowej Rosji i Białorusi i wyraził radość, że do państwa związkowego dołączy Ukraina. Zaraz potem zaapelował o wysłanie na Białoruś większej liczby wojsk rosyjskich „opromienionych sukcesem na Ukrainie”. Zwrócił się z tą prośbą ze względu na wojowniczą postawę Polski i „wrogich kręgów w Warszawie”.

W odpowiedzi na to rządy państw bałtyckie wprowadziły obowiązkową służbę wojskową od zaraz oraz dokonały częściowej mobilizacji, nie oglądając się na struktury NATO i na USA. Amerykański ambasador w Wilnie był wściekły z powodu tego ruchu – nieuzgodnionego z Waszyngtonem. Litwini naciskali na Polskę, żeby postąpiła podobnie jak oni. Polacy nie chcieli tego jednak uczynić, pozostając pod wpływem USA, Berlina i Brukseli. Żadnych ruchów w kierunku eskalacji, żadnych głośnych reform wojskowych – mówią Niemcy. Żadnych prowokacji wobec Rosjan – mówią Amerykanie, zwiększając jednocześnie obecność sił lotniczych w Polsce, ale już nie wojsk lądowych.

O godzinie 19.00 tego dnia minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow na konferencji prasowej ponowił żądanie wobec USA i NATO dotyczące dostosowania się ich do żądań zawartych w ultimatum z grudnia 2021 roku, ustanawiając termin jego spełnienia na koniec kwietnia 2022 roku. Zapowiedział także daleko posunięte kroki wobec wojowniczej postawy państw bałtyckich i Polski, bez precyzowania, co dokładnie ma na myśli. Nie dotyczyło to Rumunii, która w obliczu upadku Ukrainy pozostawała dziwnie spokojna i nie ogłaszała żadnych działań mających na celu zwiększenie swojego bezpieczeństwa czy przeprowadzenie reform w wojsku. Rumunia pozostawała jakby na uboczu spraw dziejących się w Europie. Tego samego dnia o godzinie 22.00 czasu moskiewskiego wezwano do rosyjskiego MSZ w Moskwie ambasadorów krajów bałtyckich i Polski, którym przedstawiono listę żądań Rosji. W wypadku państw bałtyckich była to redukcja wojska o 50% stanów oraz likwidacja systemu uzupełnienia rezerw i szkolenia obywateli, a także obowiązek konsultacji polityki energetycznej i surowcowej z Rosją, wreszcie ustalenie zasad tranzytu przez te kraje dla rosyjskich firm przewozowych. Pojawiło się także dziwnie zredagowane żądanie konsultowania z Rosją inwestycji i rozbudowy oraz remontów dróg ekspresowych i autostrad, a także portów i instalacji przeładunkowych. Takie same żądania zostały postawione Polsce, ale dodatkowo Moskwa zażądała od Polaków, by na wschód od Wisły nie mogły stacjonować żadne jednostki wojska polskiego i by nie mogły tam ćwiczyć na poligonach ani w ogóle się pojawiać. Do tego Rosjanie zażądali podpisania umowy gazowej, rozebrania terminalu gazowego w Świnoujściu oraz kontrolnej puli udziałów w zakładach azotowych w Puławach i w porcie kontenerowym w Gdańsku dla wspólnie powołanych do tego celu polsko-rosyjskich spółek joint venture.

Reakcja Warszawy była stanowcza i bezkompromisowa. Bez zbędnej zwłoki premier RP powiedział, że nie ma mowy o przyjęciu tego rodzaju żądań i Polska przystępuje do zmiany swojej polityki bezpieczeństwa, do wielkiej rozbudowy wojska polskiego. Premier przypomniał także, że Polska jest członkiem najpotężniejszego sojuszu w historii świata – NATO.

Dyplomaci niemieccy wyrazili się w innym duchu niż premier RP, sugerując, iż „podgrzewanie sytuacji” nikomu nie służy. Rosja co prawda złamała kartę ONZ, ale nikt nie chce wojny światowej, więc Warszawa powinna stonować swoją retorykę i swoimi ruchami „mobilizacyjnymi” nie dolewać oliwy do ognia. Prasa niemiecka podchwyciła od razu temat i poczęła obwiniać Warszawę o to, że chce „wepchnąć UE do wojny z mocarstwem nuklearnym”. Tymczasem po tym jak Rosjanie zajęli Kijów, „ich żądania na pewno nie będą dotyczyć spraw rdzeniowych Europy”. Tak czy siak w akcie Rosja – NATO z 1997 roku zapisano, „że i tak istotne wojska NATO miały nie stacjonować na wschodniej flance”, a Rosjanie pozostają „niezbędnym elementem równowagi europejskiej, więc trzeba się z nimi dogadać”.

Amerykanie zajęli inne stanowisko: potępili „agresję rosyjską” na Ukrainę oraz bezpodstawne ultimatum Ławrowa z grudnia oraz ultymatywne roszczenia wobec państw bałtyckich i Polski, ale jednocześnie wezwali rząd w Warszawie do umiaru i stonowania. Odmówili też przerzucenia swoich zdolności nuklearnych do Polski pomimo stanowczej prośby Warszawy po rosyjskiej próbie nuklearnej oraz postanowili nie zwiększać obecności wojsk lądowych w Polsce. Kanałami wojskowymi zasygnalizowali Rosjanom gotowość do rozmów o „strategicznej równowadze w Europie”, obiecując im, że nie sprzedadzą Polakom żadnych systemów uzbrojenia, które będą ofensywne lub będą mogły zmienić układ sił w tej części Europy.

W polskim świecie eksperckim zaczęto podnosić kwestię wiarygodności amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa i zastanawiać się, czego one właściwie dotyczą. Czy rozszerzonego parasola nuklearnego? Czy art. 5 na pewno jest automatyczny?

5 marca. Rano rozpoczął się nagły szturm imigrantów na granicę polską od strony białoruskiej, w tym przez raczej wąski na granicy Bug, który imigranci przepływali, czym się dało. Wśród nich przedarło się do Polski w cywilnym przebraniu wielu operatorów Specnazu oraz wagnerowców, którzy mieli za zadanie wszczynać zamieszki, podpalać budynki władzy publicznej, niepokoić ludność i siać zamęt w miasteczkach wschodniej Polski. W ciągu kolejnych trzech dni rząd Polski dość skutecznie zatrzymywał kolejne fale uchodźców przed dalszym pochodem w głąb Polski, przy czym niepokoiło wszystkich to, że Rosjanie zaczęli przerzucać na Białoruś kolejne jednostki wojskowe, a na granicy polsko-ukraińskiej rozpoczęli ćwiczenia wojskowe „Silna bariera”, twierdząc, że planują jedynie przygotować się do odparcia „polskiej agresji na Ukrainę zachodnią”.

Innymi słowy, w ciągu kilku dni na wschodniej granicy Polski z Ukrainą pojawiło się dodatkowe 37 tysięcy żołnierzy. Ponadto nieznana, a właściwie skrupulatnie ukrywana, liczba rosyjskich wojskowych znalazła się na Białorusi.

9 marca. W nocy wjechała do Polski kolumna rajdowa rosyjskich najemników Grupy Wagnera w sile około tysiąca żołnierzy, bez insygniów i w mundurach, uzbrojona po zęby i zajęła stanowiska koło Hajnówki, niedaleko dużego obozowiska uchodźców. Zaskoczeni funkcjonariusze straży granicznej nie interweniowali, nie mieli zresztą jak wobec takiej liczby ludzi z ciężkim zmechanizowanym sprzętem. W Warszawie nie wiedziano, co zrobić.

Wagnerowcy zajęli stanowiska obronne przy obozie uchodźców oraz nadali w świat oświadczenie, że przyjechali chronić „niewinne dzieci i kobiety przed barbarzyńskimi Polakami, którzy prą do wojny i represjonują cywilów”. W komentarzu do oświadczenia dodano, że Polacy nie potrafią pokojowo żyć w tej części świata, ponieważ na przykład nie spełnili oczekiwań Moskwy z ostatnich dni, co przyniosłoby Europie trwały pokój. Rząd w Warszawie był wściekły. Ameryka jako patron i gwarant bezpieczeństwa nie instruowała, co robić. Różnica czasu powodowała, że trudno było się nawet dodzwonić do decydentów amerykańskich. A wojskowi amerykańscy w Polsce i Europie nie mieli uprawnień do podejmowania decyzji, tym bardziej do podejmowania decyzji wobec sojuszników. SACEUR uważał, że to sytuacja, która nie jest blisko uruchomienia art. 5. I nie zostanie osiągnięty konsens polityczny między sojusznikami w tej sprawie. Tracono cenne godziny, podczas których wojsko polskie mogłoby interweniować. Rząd niemiecki wydał oświadczenie, w którym nawoływał obie strony do opamiętania i do pokojowego zakończenia napięcia. Berlin wyraził się wprost, że nie widzi potrzeby konsultacji w ramach NATO i nie mamy do czynienia z sytuacją, która mogłaby oznaczać konieczność uruchomienia art. 5 i solidarnej odpowiedzi NATO na atak na jego członka.

W tym czasie część wagnerowców zajęła także urząd gminy i budynki szkolne niedaleko obozowiska uchodźców. Wreszcie dodzwoniono się do Amerykanów, którzy nakazali umiar i tonowanie, a na pewno nie strzelanie do wagnerowców, którzy w tym czasie zaczęli sobie swawolnie poczynać w Hajnówce i okolicach: podpalili kościół i terroryzowali ludność w poszukiwaniu żywności. Lada moment mogły się pojawić ofiary wśród ludności cywilnej. Wojsko polskie i służby mundurowe wycofały się w trakcie zamieszania decyzyjnego, by nie eskalować sytuacji, która pachniała wojną światową. Moskwa zaprzeczyła stanowczo, by to były jej wojska. Amerykanie nakazywali nadal tonowanie, Niemcy wprost zmierzali do akceptacji rosyjskich żądań i do zmuszenia Polski do przyjęcia faktów zaistniałych przy granicy jako dokonanych.

W Warszawie w rządzie zapanował strach i popłoch. Pojawiły się w końcu kluczowe pytania: co z art. 5? Kiedy on właściwie działa? Co z naszymi decyzjami? Kiedy możemy podjąć je sami, zważywszy, że jesteśmy w sojuszu? Co z naszymi własnymi zdolnościami do reakcji? Dlaczego Amerykanie każą nam tonować sytuację? Co z ich wiarygodnością? Dlaczego z każdą sprawą czekamy na reakcję Waszyngtonu? Dlaczego Niemcy tak się zachowują i co z solidarnością Zachodu, NATO, UE? Dlaczego nikt się nie sprzeciwił zbrojnie inwazji na Ukrainę i dlaczego teraz nikt nie oponuje zbrojnie wobec hybrydowej agresji Rosji? Dlaczego rosyjska strategia salami i powolnego gotowania żaby działa? Czy Amerykanie są po prostu słabi? Nie mówiąc już o państwach Europy…

Szkoda tylko, że nie próbowano sobie odpowiedzieć na te pytania dużo, dużo wcześniej.

Autor Jacek Bartosiak
Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

Czytaj więcej: Gdyby Rosjanie zajęli Kijów… Dzień po dniu

Komentarz (2)

Więcej artykułów…

  1. Poseł Michał Wypij ogłosił swój start do Sejmu z listy koalicji Obywatelskiej
  2. Prezydent Andrzej Duda: Najważniejszą sprawą polską musi być bezpieczeństwo. Obowiązkiem polityków jest dbać o sprawy istotne

Strona 6 z 426

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

A było to tak: To pani Joanna miała problem. Pomogli jej dziennikarze opisując całość zdarzenia. Do rozwiązania takich i tym podobnych problemów wszys...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
35 minut(y) temu
Nie tylko on. Jeszcze paru innych z orbity prezesa ma tam kredyty. A skoro mają kredyt, znaczy dają temuż bankowi zarabiać. Dają zarabiać, czyli wspie...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Parafrazując (kolejne trudne słowo!): nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić postępowanie neobolszew...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Myśl o swoim samopoczuciu, "mysia dupo".
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Berdyczów- Inny gość. Pewnie już w W-wie no i...? Nie rozczarował cię brak p. Joanny? Jak moźna być tak wyrachowanym to jeszcze rozumiem, taką jest po...
„Awaria dystrybutorów” na stac...
1 godzinę temu
Symetryści widzą dwóch wrogów: Niemców i Rosjan. Kaczyński widzi tylko Niemców i oto dlaczego walczy z symetryzmem, który niejako go usprawiedliwia w ...
Aby Polska rosła w siłę, a lud...
2 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Michał Wypij, Paweł Warot – komentarz osobisty Bogdana Bachmury Bogdan Bachmura Dużo łatwiej o krytykę osób, których nie darzymy sympatią, z którymi jesteśmy w sporze lub konflikcie. Ale tym razem jest… Zobacz
  • Polska racja stanu - refleksje po obejrzeniu "Resetu" Zbigniew Lis Do napisania tego artykułu skłoniły mnie bulwersujące fakty i ujawnione dokumenty, przedstawione podczas emisji serialu dokumentalnego "Reset" w TVP1, który… Zobacz
  • Modlitwa kardynała de Richelieu (komentarz do sprawy Jana Pawła II) Bogdan Bachmura Tyle znanych osób i organizacji zatroskanych o dobre imię Jana Pawła II wzywa i apeluje o natychmiastowe działanie, że z… Zobacz
  • Dwie wojny... Adam Kowalczyk 192 lata temu, 5 lutego 1831 r., Moskale nie mogąc pogodzić się niewdzięcznością Polaków nie potrafiących docenić i pokochać ruskiego… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Relacja z pikiety i akcji ulotkowej przeciwników inwestycji Lidla w Gietrzwałdzie 10.09.
  • Sąd uchylił decyzję wojewody uchylającą pozwolenie na budowę Centrum Lidla w Gietrzwałdzie
  • Janusz Cieszyński - jedynką PiS w Olsztynie. Na 20. miejscu Szmit
  • Poseł Zbigniew Babalski odchodzi z polityki. Powodem jest 6. miejsce na liście
  • Znamy nowego dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego UWM
  • PILNE! Szubienice do likwidacji! Prezydent Olsztyna przegrał w WSA z ministrem kultury
  • Aby Polska rosła w siłę, a ludzie partii żyli dostatniej
  • Wojewoda zbada prawidłowość wydania pozwolenia na budowę Lidla w Gietrzwałdzie
  • Partie ogłosiły pełne listy kandydatów z Olsztyna i Elbląga. Wg sondażu Kantar PiS wygrywa wybory
  • W sieci krąży film, na którym wicestarosta węgorzewski pokazał nagą kobietę z nożem
  • "Zielona granica" narodowego interesu

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.