Z porównania umowy, jaką Poznań zawarł z prywatnym kapitałem na budowę spalarni, z projektem władz Olsztyna, wynika, że władze Poznania zadbały o interes mieszkańców, a władze Olsztyna przeciwnie – montują projekt, którego istotą jest prywatyzacja MPEC-u.
W Poznaniu, pod koniec tego roku ruszy spalarnia odpadów komunalnych wybudowana w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP), której koszt szacuje się na ponad 725 mln zł. Ma ona przerabiać 210 tys. ton odpadów rocznie.
Umowa PPP w Poznaniu obejmuje zaprojektowanie, budowę, finansowanie i eksploatację obiektu przez partnera prywatnego. Jest nim spółka celowa SITA Zielona Energia, której udziałowcami są firmy francuskie. W ramach umowy PPP Poznań przekazał partnerowi prywatnemu działkę pod budowę instalacji i zobowiązał się do pokrycia kosztów unieszkodliwiania odpadów. Dodatkowo miasto ma możliwość przekazania partnerowi prywatnemu dotacji unijnej jako wkładu własnego miasta i obniżyć tym samym koszt inwestycji dla miasta i mieszkańców. Natomiast partner prywatny realizuje poznańską spalarnię z własnych środków (kapitał własny oraz kredyty) i będzie nią zarządzał przez okres 25 lat. Przez cały ten czas, spółka celowa zobowiązana jest do przekazywania przychodów ze sprzedaży energii cieplnej i elektrycznej do budżetu miasta.
Tak w największym skrócie wygląda Partnerstwo Publiczno-Prywatne w Poznaniu. A jaką postać przybiera Partnerstwo Publiczno-Prywatne w przypadku spalarni mającej powstać w Olsztynie?
Otóż wydaje się, że władze miasta Olsztyna i kierownictwo MPEC-u nie walczą o najkorzystniejszą formułę PPP dla miasta i mieszkańców, tylko wykonują jakieś odgórne zlecenie, które każe im ułatwić przejęcie cennego majątku publicznego przez przyszłego partnera, zorganizować dla niego maksimum środków finansowych na realizację spalarni i wreszcie zapewnić mu gwarantowane dochody przez 30 lat trwania PPP. Można odnieść wrażenie, że władze miasta zachowują się tak, jakby zamierzały wyręczyć we wszystkim partnera prywatnego.
Jak to wygląda w praktyce? Przede wszystkim miasto zamierza rozbić komunalną spółkę ciepłowniczą MPEC, aby wydzielić z niej najwartościowszy składnik majątkowy jakim jest Ciepłownia Kortowo wyceniany wg. niezależnych ekspertów na 150-200 mln zł. Nie ma racjonalnego i ekonomicznego uzasadnienia dla takiego brutalnego demontażu świetnie prosperującej spółki komunalnej. Po co bowiem naruszać integralność strategicznej dla miasta spółki MPEC, skoro partner prywatny ma wybudować na drugim krańcu miasta nowe, niezależne źródło ciepła? Władze miasta i prezes spółki MPEC powtarzają, że wydzielenie Ciepłowni Kortowo z majątku MPEC-u i wniesienie jej aportem do spółki PPP, czyli de facto oddanie jej w ręce partnera prywatnego, pozwoli na objęcie przez miasto udziałów w spółce PPP. Jest to wielka blaga. W korespondencji do Stowarzyszenia Święta Warmia, prezydent Olsztyna, pan Piotr Grzymowicz podał wycenę Ciepłowni Kortowo na poziomie 16 mln zł (!) Jeśli to prawda, to można zapytać pana prezydenta i jego doradców ile udziałów uzyska miasto w spółce PPP za 16 mln zł przy szacunkowej wartości inwestycji na poziomie 400-700 mln zł?
Wydzielenie Ciepłowni Kortowo z komunalnej spółki MPEC i przekazanie jej partnerowi prywatnemu nosi wszelkie znamiona ukrytej, podstępnej prywatyzacji pozbawiającej równocześnie pracowników MPEC-u prawa do nabycia udziałów w prywatyzowanym przedsiębiorstwie.
Następnym dobrem jakim miasto Olsztyn obdarzy partnera prywatnego to grunt pod inwestycję w strefie ekonomicznej o wartości 15 mln zł stanowiący majątek spółki MPEC. Warto wszakże wiedzieć, że działkę tę trzeba będzie jeszcze wyposażyć we wszystkie media, przyłącza i drogi dojazdowe. Czy spółka MPEC weźmie jeszcze te koszty na siebie? A ile udziałów w spółce PPP uzyska miasto za 15 mln zł?
Co wniesie do spółki PPP przyszły partner prywatny, który ma przede wszystkim zaprojektować, wybudować i eksploatować przez 30 lat spalarnię w Olsztynie? Doświadczenie, wiedzę technologiczną i skromny wkład gotówkowy w wysokości ok. 150 mln zł. W przeliczeniu na udziały w spółce PPP, partner prywatny będzie ich miał zatem pięć razy więcej niż miasto Olsztyn.
Ale to nie koniec przedziwnego montażu prawno-finansowego w Olsztynie. Otóż przewiduje się, że gdy spółka PPP zostanie formalnie zawiązana poprzez podpisanie umowy PPP, przystąpi do niej w zamian za gotówkę, trzeci udziałowiec. Będzie nim fundusz inwestycyjny o nazwie Polskie Inwestycje Rozwojowe (PIR). Wszyscy trzej udziałowcy, czyli miasto, partner prywatny i PIR będą wówczas wspólnie zaciągać kolejne zobowiązania finansowe niezbędne do budowy spalarni czy to w formie pożyczek, jak choćby ta z WFOŚiGW, czy też w formie instrumentów dłużnych.
Na koniec pozostaje jeszcze kwestia możliwej dotacji unijnej, o którą miasto Olsztyn również zabiega. Tak jak w przypadku Poznania, Olsztyn przekazałby ją spółce PPP.
Reasumując, formuła Partnerstwa Publiczno-Prywatnego na gruncie olsztyńskim, to jedna wielka niewiadoma i wiele znaków zapytania. Z całą pewnością zaś można powiedzieć, że to nie partner prywatny sfinansuje budowę spalarni, tylko przede wszystkim mieszkańcy Olsztyna, którzy przez 30 lat będą pokornie spłacać zaciągnięte przez aktualne władze miasta zobowiązania finansowe w cenie ciepła i w podatku śmieciowym. Partner prywatny będzie zaś przez 30 lat spokojnie inkasował przychody z produkcji ciepła i energii elektrycznej.
Z niecierpliwością oczekuję informacji o zakończeniu procedury dialogu konkurencyjnego, jaki prowadzi MPEC Olsztyn z pięcioma kandydatami do budowy spalarni w naszym mieście oraz publikacji Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ). Moim „faworytem” jest nadal koreańska firma POSCO, o czym pisałam obszernie w maju ubiegłego roku (tutaj). Tym bardziej, iż międzynarodowy konkurs chopinowski w 2015r. wygrał młody pianista z Korei Południowej, Seong-Jin Cho…
Marianna Hołubowska
Skomentuj
Komentuj jako gość