Napiszę o mitach, jakie rozpowszechniają nasi politycy, a które tak naprawdę zalewają umysły wielu ludzi zwykłą głupotą. Mit pierwszy – sądownictwo ma być niezależne. Czytając wypowiedzi naszych obrońców demokracji zapytam z przekąsem: od czego to władza sądownicza ma być niezależna?
Od tradycji narodowej, która tworzyła nasze prawo od naturalnego poprzez zwyczajowe do stanowionego? Od woli narodu, który to państwo tworzy? Od parlamentu, który dziś polskie kodeksy pisze z woli i wyboru polaków?
Niezależność sędziowska jest wartością podstawową dla państwa i narodu, ponieważ tylko naród, który swoje prawa opiera na swojej tradycji będzie ich przestrzegał. Żaden sąd nie może zatem orzekać zgodnie z prawem w sprzeczności z interesem lub sumieniem narodu i obywatela.
Niezależność sędziowska dzieli się na zewnętrzną i wewnętrzną, a problem z profesorem Rzeplińskim jest taki, że wchodząc w związki z politykami wyrzekł się niezależności wewnętrznej, jest bowiem autorem dzieła, które ma oceniać Trybunał Konstytucyjny.
Bez wchodzenia w detale można zatem powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny został rozmontowany przez jego prezesa, a dowody na to znajdą Panowie w artykule o najdziwniejszej firmie roku jaką się Trybunał okazał.
/http://elfast.net/…/trybunal-konstytucyjny-najdziwniejsza-…/
Nie jest też prawdą, że władza wykonawcza nie może wpływać na władzę sądowniczą. To jest niestety zwykłe kłamstwo powtarzane od lat przez środowiska prawnicze, ale tylko po to by podbić ich wartość w oczach społeczeństwa.
Za organizację państwa odpowiada rząd, a do jego głównych zadań należy przestrzeganie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i to o przestrzeganiu tych praw przez państwo rozstrzyga Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazując państwu płacić za brakoróbstwo sędziów, prokuratorów, a nawet adwokatów.
Gdyby zatem Trybunał Konstytucyjny wykonywał swoje zadania w minimalnym chociaż zakresie, to państwo polskie nie byłoby zmuszone płacić ogromnych odszkodowań swoim obywatelom.
Trybunał jednak tych zadań nie wykonuje. Nie wykonuje ich też Sąd Najwyższy ani Naczelny Sąd Administracyjny, ani żaden inny sąd w naszym kraju. Polska XXI wieku nierządem stoi i to jest pierwsza i zasadnicza przyczyna, dla której Platforma Obywatelska przegrała. Zresztą o jakości tych rządów i jakości naszych sądów my elblążanie wiemy najlepiej, ponieważ to właśnie nasze lokalne referendum z 14 kwietnia 2013 pokazało, że zła władza to nie dar losu ale wynik naszego lenistwa, bo to my na złe rządzenie pozwalamy. To właśnie 24 tysiące elblążan wzięło losy naszego miasta we własne ręce i zmieniło władzę samorządową, uznając ją za nieporadną.
W dwa lata po tych wydarzeniach dzięki pracy, wysiłkowi i uporowi wielu ludzi, taką samą decyzję podjęli Polacy oddając odpowiedzialność za Polskę w ręce Prawa i Sprawiedliwości. Czy była to decyzja słuszna pokaże czas, ale na razie trzeba powiedzieć, że większość proponowanych w zakresie sądownictwa zmian służyć ma temu, by sędziowie odpowiadali za swoją niekompetencję i za łamanie prawa. Oczywiście rodzi to niebezpieczeństwo, że ci z nich, którzy mają giętki kręgosłup staną się usłużnymi marionetkami w rękach polityków, ale przeciwdziałać temu mogą tylko ci sędziowie, których kark jest sztywny i którzy nie klękają przed blaskiem władzy. Mam nadzieję, że tacy sędziowie się w Polsce pojawią, ale dziś nie widzę ich wielu ani w Trybunale Konstytucyjnym, ani na salach sądowych.
Mit drugi - Prawo i Sprawiedliwość zawłaszcza media. Przez ponad rok miałem przyjemność uczestniczyć w pracach Obserwatorium Wolności Prasy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i wraz z kilkunastoma innymi blogerami obserwowałem wolność mediów w okresie, gdy władzę sprawowała Platforma Obywatelska.
Media w Polsce nie były i nie są ani wolne ani niezależne.
Zależność mediów to zależność dziennikarzy. Redakcje małe i duże zależą więc od partii politycznych, które wydają ogromne środki ze wspólnej kasy na kampanie wyborcze i to jest największe niebezpieczeństwo dla mediów - uzależnia bowiem przekaz medialny od sponsora reklamowego. Przekonaliśmy się o tym obserwując losy portalu Elbląg 24, który po okresie ryzykownego pokazywania kuluarów rządzenia Platformy Obywatelskiej w Elblągu stał się sceną, na której grał jeden aktor - Edmund Szwed. To bardzo poważne niebezpieczeństwo, o wiele poważniejsze od zmiany ustawy medialnej, ale nikt o nim nie mówi.
Zależność to też kwestie osobistych sympatii i kontaktów dziennikarzy z politykami. Przykładem takich związków w Elblągu jest Piotr Derlukiewicz, który po wielu latach pracy w PortElu został urzędnikiem samorządu województwa, a za chwilę obejmie godność radnego.
Na ile osobiste poglądy i talenty pana Derlukiewicza wpływały na sukcesy wyborcze Platformy Obywatelskiej wie tylko on sam i być może kilku spin doktorów tej partii.
W Polsce tworzy się mity, które z czasem zastępują rzeczywistość.
„Jest prawda życia i jest prawda ekranu” - rzecz w tym, żeby prawda ekranu nie była trzecią z prawd, jakie rozróżniał ksiądz Tadeusz Tischner.
Ale nie wierzmy w niezłomność polityków Prawa i Sprawiedliwości tylko dlatego, że ich szyld jest tak szlachetny. Każda władza deprawuje, rzecz jednak w tym, by każdą władzę kontrolować i by każda z decyzji władz ustawodawczych sądowniczych czy administracyjnych była jasna, klarowna i korzystna dla narodu. Nie dla partii, nie dla klik i asocjacji i nawet nie dla państwa bo interes państwa to nie zawsze interes narodu o czym przez 25 lat tak zwanej „wolności” mogliśmy się przekonać.
Nikt za nas nie naprawi tego kraju, tak jak nikt za nas nie naprawi Elbląga. Tylko, że naprawa Elbląga powinna się toczyć na posiedzeniach zespołów konsultacyjnych, na posiedzeniach zespołów Urzędu Miasta i posiedzeniach Komisji Rady Miejskiej oraz na jej sesjach, a nade wszystko powinna się toczyć w naszych umysłach ze szczerą wolą naprawy naszej małej i dużej ojczyzny.
Mariusz Lewandowski
Skomentuj
Komentuj jako gość