Polemika Mariana Zdankowskiego z artykułem „Konfederacja jak sekta” Marka Resha (tekst ukazał się TUTAJ). Emocji w artykule autorstwa Krzysztofa Mielewczyka i Marka Resha o Konfederatach z ostatniego numeru „Debaty” (wrzesień 2020) jest aż w nadmiarze. Przede wszystkim Resh nie zauważa, że Konfederacja ma program.
Swój program opiera na zasadach sięgających prawa rzymskiego, takich jak: „chcącemu nie dzieje się krzywda”, „prawo nie działa wstecz”, „umów należy dotrzymywać”, zaś najważniejsze hasła ich programu są ekonomiczno-gospodarcze: wolny rynek, minimalne podatki oraz likwidacja podatku dochodowego, ograniczenie wszechwładzy państwa (zwłaszcza biurokracji), bon oświatowy, pozwolenia na broń palną…
Bazując na takich hasłach programowych zaświadczają, iż stawiają na rozsądek, przedsiębiorczość i inicjatywy obywatelskie. Co więcej, należy przypuszczać, że jedynie wyborcy tego ugrupowania znają jej program i według niego głosują. Inne ugrupowania muszą zatrudniać sztaby pijarowców, by przyciągnąć do siebie wyborców atakując ich podświadomość np. wystudiowanymi zachowaniami swoich kandydatów, strojem, fryzurą, etc… Inni głoszą proste hasła-obietnice, bardzo zrozumiałe dla przeciętnych wyborców: „Dostaniecie teraz tyle to a tyle pieniędzy, tylko na nas głosujcie!” I co? I to daje efekt. Sprawdzony już kilkakrotnie…
Konfederacja szacuje, że zaledwie maksymalnie kilkanaście procent społeczeństwa jest w stanie przeanalizować i zaakceptować ich projekty gospodarcze i społeczne, zaś aktualne poparcie w granicach 8% nie wyczerpuje ich ambicji, chociaż to jest wyraźny wzrost z poprzednimi wyborami. Po prostu wyborca tej partii nie jest do (prze)kupienia, a jego samodzielność myślenia wróży jak najlepiej i dla niego, i dla Polski. Generalnie można stwierdzić, że rokowania dla tej partii są korzystne, ponieważ ogólny poziom wykształcenia społeczeństwa jest coraz wyższy, co skutkuje większą samodzielnością myślenia. Grozi to tym, że wykształceni wyborcy zaczną sami analizować program Konfederacji i... popierać go, jako najbardziej racjonalny!
Podniesienie ogólnego poziomu wiedzy musi również skutkować odpornością na manipulacje pijarowo-medialne. A hasełka typu „500+”, „300+” „Emerytura+” i podobne, staną się wyświechtane i przestaną przynosić efekty... bo do jakiej wysokości można podnosić obiecywane kwoty? Czy istnieje jakaś granica? To wyborcy Konfederacji rozumieją i odrzucają tego typu populistyczne hasła programowe jako nieodpowiedzialne. A takich wyborców jest coraz więcej...
Normalny, przeciętny wyborca innych partii nie zainteresuje się programem wyborczym Konfederacji, a swoje zdanie o niej wyrobi jedynie na zasłyszanych błahostkach, które jest w stanie zrozumieć, typu: zapinanie pasów w samochodach czy różnice płac między kobietami i mężczyznami.
Typowy, normalny wyborca miałby szansę wyrobić zdanie o programie Konfederatów, ale musiałby kilka godzin poświęcić na wysłuchanie - w Internecie - wykładów i wystąpień Korwina, Michalkiewicza, Ziemkiewicza czy Mentzena na tematy polityczno-historyczne i ekonomiczno-gospodarcze, w których tłumaczą oni rzeczywistość, często w fascynującym stylu. Ostatnie spotkania Mentzena z sympatykami „przy piwie” - robią furorę, podczas których wykłada on swoje poglądy ekonomiczno-polityczne. To prawda, że nie wszyscy są formalnymi członkami Konfederacji, ale bardzo często występują razem dla podkreślenia jednakich pryncypiów, którym są wierni.
Szukałem w Internecie podobnych prezentacji baronów PiS-u czy Platformy. Czyż nie byłoby interesujące poczytać lub posłuchać wykładów Naczelnika, Ziobry, Sasina czy Błaszczaka i poznać ich sposób rozumowania i ich filozofię? Poddałem się, nie znalazłem, ale może nie potrafię szukać…
Resh pisze, że: „Łączy ich (konfederatów) dziś jedno: nienawiść do PiS-u, która przekracza nawet poziom tzw. totalnej opozycji.” Ciśnie się wiele pytań w związku z takim stwierdzeniem: „Czym ten poziom jest mierzony?”, „W jakich jednostkach?”, „A może jednak mają równy dystans do PiS-u i do Platformy?”, i jeszcze jedno „Skąd taka mowa nienawiści w stosunku do Konfederacji?”… Jak pamięcią sięgam – Korwin zawsze twierdził, że należy zabrać „koryto” przy którym jedni i drudzy wymieniają się co kilka lat nie robiąc sobie żadnej krzywdy. I nie wyróżniał tu nikogo! Oczywiście, „korytem” nazywał wysokie stanowiska państwowe i wysokopłatne synekury w Spółkach Skarbu Państwa.
Nie mogę doczekać się argumentów (faktów) na potwierdzenie następującej tezy z artykułu Resha a wcześniej redaktora naczelnego "Debaty", Jana Rosłana: „Konfederację łączy antyamerykanizm i prorosyjskość czy bardziej proputinowskość.” Oczywiście, że uzasadnieniem takiej sugestii może być stwierdzenie, że: „Ja tutaj stawiam tę tezę, a ty sobie sam szukaj na jej potwierdzenie argumentów!”. Innymi słowami rzecz ujmując, zadziwić może reakcja kiedy na pytanie: „Dlaczego pan tak twierdzi?” w odpowiedzi usłyszeć powiedziane z przekonaniem: „No bo tak!”. Czyli... nie poparte niczym zarzuty.
Zrozumieć można to jedynie wtedy, kiedy się zna opinię Naczelnika Państwa o Korwinie. A jest ona zdecydowanie negatywna a nawet obelżywa. Noo… ale jeżeli Naczelnik tak mówi to znak, że coś wie, a wtedy...
Znalezione przeze mnie w sieci stwierdzenie Korwina (z dnia 03 stycznia 2020) o władcy Kremla nie może być argumentem na jego prorosyjskość: „Putin pie***y w sprawie Polski”.
Czy Redaktor Naczelny „Debaty” przepuścił te epitety tylko dlatego, że jest przeciwnikiem Konfederacji?
Marian ZDANKOWSKI
https://www.youtube.com/watch?v=RZFrvR5PWxg
https://businessinsider.com.pl/polityka/wybory-prezydenckie-2020-krzysztof-bosak-program-wyborczy/xqh2qjb
Skomentuj
Komentuj jako gość