Wobec chronicznej olsztyńskiej bidy nikt w Ratuszu darowanemu koniowi w zęby zaglądał nie będzie. Przecież zaoszczędzone 34 mln zł spadły przed wyborami jak manna z nieba. Na co zatem je wydać? Na zagospodarowanie Jeziora Krzywego – jak chce prezydent Grzymowicz i jego koalicjanci, czy budowę nowej hali sportowej – jak proponuje marszałek Protas i radni PO?
Zdarza się, że otrzymujemy od swoich bliskich pieniądze na określony cel. Na przykład odkurzacz, lodówkę czy pralkę. Gdy wybieramy tańszy egzemplarz, zaoszczędzając nieco na inne potrzeby, nikt od nas nie wymaga, abyśmy dokupili coś ze sprzętu AGD.
Wielki Brat z Brukseli działa odwrotnie. Dał mieszkańcom Olsztyna pieniądze na basen, dokładnie określił jakiej ma być długości, a te, które udało się zaoszczędzić, możemy oddać lub wydać na infrastrukturę sportowo – rekreacyjną. Jednak wobec chronicznej olsztyńskiej bidy nikt w Ratuszu darowanemu koniowi w zęby zaglądał nie będzie. Przecież zaoszczędzone 34 mln zł spadły przed wyborami jak manna z nieba. Na co zatem je wydać? Na zagospodarowanie Jeziora Krzywego – jak chce prezydent Grzymowicz i jego koalicjanci, czy budowę nowej hali sportowej – jak proponuje marszałek Protas i radni PO?
Pokłócić się, z realnymi pieniędzmi w ręku, w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych o to, co dla nas wyborców lepsze to dla lokalnych polityków sytuacja wymarzona. Choć osobiście projekt prezydenta jest mi bliższy to trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie tego sporu. Dużo łatwiej natomiast stwierdzić co jest lepsze dla prezydenta Grzymowicza, a co dla polityków PO. Gdy zwycięży projekt tego pierwszego to na niego spłynie cała łaska wyborców. Z kolei załatwienie przez polityków PO u „swojego” ministra koniecznych, dodatkowych pieniędzy na halę sportową właśnie im pozwoli na ogrzanie się ciepłem przedwyborczej chwały.
Mnie natomiast, wraz z większością mieszkańców Olsztyna, najbardziej interesuje, kiedy znajdzie się dobry wujek i sprezentuje nam pieniądze na olsztyńskie drogi. Kiedy marszałek, wojewoda, prezydent oraz radni wszystkich szczebli i partyjnych maści dostrzegą, że coroczna, wiosenna, marnotrawiąca środki drogowa łatanina i partanina ma swój koniec? Że najważniejsze olsztyńskie ulice w centrum miasta, na Nagórkach i Jarotach nie nadają się nawet do klajstrowania, bo ich nawierzchnia zwyczajnie osiada?
Nie pamiętam władzy, która próbowałaby wyliczyć, ile płacimy mechanikom za przedwcześnie zużyte elementy jezdne naszych samochodów. Za to spór o haracz jaki mamy płacić za parkowanie cyklicznie rozpala umysły naszych radnych. Jesteśmy kolejno i bynajmniej nie za darmo, miastem serów, Kopernika, a ostatnio liścia, bez troski o to, co o nas pomyśli przybysz niszczący swój samochód na reprezentacyjnej Alei J. Piłsudskiego. Od lat rządzą nami ludzie zatroskani o nasz wypoczynek i rozrywkę. Mają pełne szafy projektów basenów, stadionów, aqua parków i ścieżek rowerowych. Ale gdy popada trochę śniegu i życie bierze górę na teorią o globalnym ociepleniu, to z dróg znika wszystko, co służy odśnieżaniu i pozwala normalnie żyć. Gdy brniemy w zaspach i przebijamy się zaśnieżonymi chodnikami, najważniejszy staje się spór o to, czy zawiesić opłaty za miejsca parkingowe których miasto nie odśnieżyło. I choć dwa tygodnie po ustaniu intensywnych opadów śniegu na bocznych drogach nadal nie mieszczą się obok siebie dwa samochody, to za kilka miesięcy wyborcze dyrdymały mamy jak w banku.
Kiedy widzę, co dzieje się z olsztyńskimi drogami i za co władza dzisiaj buduje, zastanawiam się jak ludzie żyli przed powstaniem Unii Europejskiej. Za co budowano drogi, infrastrukturę i realizowano inne publiczne projekty. Jak zagospodarować Jezioro Krzywe nie ma kogo zapytać, bo to było dawno, jeszcze przed wojną. Dzisiaj wiele na ten temat mogą powiedzieć na przykład Chorwaci, którym unijna manna nie odebrała jeszcze chęci do uczciwej pracy i oszczędzania, o czym może się przekonać każdy użytkownik ich autostrad, hoteli i kurortów. Ale temu małemu, pracowitemu narodowi żaden brukselski darmozjad nie podpowiada na co ma wydać zaoszczędzone pieniądze.
Skomentuj
Komentuj jako gość