„W związku z treścią niniejszego artykułu, mając na uwadze nakaz zawarty w postanowieniu Sądu Okręgowego w Olsztynie z dnia 10 listopada 2021 roku w przedmiocie zabezpieczenia roszczenia, informujemy, że spółka Instytut Terapii Komórkowych SA wszczęła postępowanie sądowe o ochronę dóbr osobistych i zapłatę naruszonych treścią tego artykułu, w toku którego to postępowanie będzie kwestionowana rzetelność materiału prasowego w oparciu o zawnioskowane pozwem dowody, w tym zgody dotyczące stosowanego produktu leczniczego oraz publikacje naukowe na temat stosowanej przez Instytut metody leczenia”
Portal interia.pl poinformował, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji na temat eksperymentów medycznych w dziedzinie neurochirurgii na olsztyńskiej uczelni, które nadzorował prof. Wojciech Maksymowicz, w latach 2013-2020.
Dziennikarz Interii Jakub Szczepański nie ustalił, o jakie eksperymenty chodzi, a Maksymowicz udaje, że nie wie i robi z siebie ofiarę nagonki politycznej: - Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony – powiedział Interii polityk Porozumienia. - Nie wiem, jak to interpretować. Usłyszałem, że skoro jestem aktywny, muszę się z tym liczyć.
Widać, że do Interii zgłosił się sam prof. Maksymowicz, by zrobić z siebie ofiarę odwetu politycznego ze strony PiS, gdyż reakcja ministerstwa nastąpiła dopiero po publikacji w Interii. Ministerstwo w ciszy badało sprawę. Maksymowicz uprzedził wyniki kontroli dając "cynk" mediom. Tekst w Interii wyrażnie jest pisany pod dyktando. Podpowiadam dziennikarzowi Interii, że chodzi o eksperymenty medyczne z użyciem komórek produkowanych z krwi pępowinowej, podawanych chorym na stwardnienie zanikowe boczne, stwardnienie rozsiane i w śpiączce.
Piszę o tym w „Debacie” od ponad roku, gdyż ta terapia nie przynosi chorym żadnych korzyści, przeciwnie. Pisałem o tym m.in.w tekstach:
Jak UWM zarabia na śmiertelnie chorych na SLA
Dlaczego poseł Piecha wykreślił zakaz pobierania pieniędzy za udział w eksperymencie medycznym?
Mimo to zaczęto od 2016 roku oferować tę terapię komercyjnie, żądając od chorych i ich rodzin 18 tys. zł za jedno podanie. Podania odbywają się w Instytucie Terapii Komórkowej sp z o.o., który mieści się w budynku dzierżawionym od UWM na terenie Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, a UWM objął w tej spółce 10% udziałów (uczelnia odsprzedała udziały w styczniu 2021 roku po moich publikacjach).
W spółce pracują lekarze z Kliniki Neurochirurgii kierowanej przez prof. Maksymowicza oraz jego syn Stanisław, socjolog. Na eksperymenty zgody wydaje Komisja Bioetyczna powoływana przez uczelnię. Zwracałem uwagę, że Komisja ta tylko „przyklepywała” wnioski, za którymi stał autorytet ówczesnego prorektora UWM ds. Collegium Medicum Wojciecha Maksymowicza, ponadto w jej składzie jest lek. med. Mariusz Sowa, podwładny prof. Maksymowicza i pracownik ITK, co stanowi konflikt interesów.
W 2019 roku prof. Maksymowicz zapowiedział publicznie, że rozszerzy eksperyment, podając na stwardnienie zanikowe boczne (SLA) i domózgowo osobom w śpiączce komórki pozyskiwane z tkanek pochodzenia płodowego. Konkretnie – z tkanki mózgowej płodów, które uległy samoistnemu poronieniu między 17. a 22. tygodniem ciąży (wykorzystywanie tkanek płodów abortowanych jest wykluczone). Następnie, gdy został wiceministrem nauki w rządzie Mateusza Morawieckiego i wybuchła epidemia Covid-19 zapowiedział, że komórki mezenchymalne zastosują wobec chorych na koronawirusa z niewydolnością płuc.
Najpoważniejsze organizacje międzynarodowe apelowały do rządów, by położyły kres eksperymentowaniu na ludziach przez prywatne kliniki, które „kierując się chęcią zysku – oferują terapie komórkowe i genowe o niesprawdzonym działaniu. Takie nieetyczne praktyki niosą ryzyko dla pacjentów” – jak czytamy w Raporcie EASAC (zrzesza akademie nauk 28 państw UE w tym PAN) i FEAM czyli Federacja Europejskich Akademii Medycznych.
Prof. Weissman: W Norymberdze sądzono za eksperymenty medyczne
Prof. Józef Dulak z UJ, po wykładzie on line prof. Irving Weissmana (Stanford University), jednego z twórców współczesnej hematologii, zapytał prof. Weissmana o ocenę proponowanych terapii z komórek mezenchymalnych, bez dowodów klinicznych, jako cudownych terapie na wszelkie możliwe choroby, począwszy od autyzmu, poprzez porażenie mózgowe, czy stwardnienie zanikowe boczne.
Prof. Weissman odpowiedział, że w sytuacji, gdy ktoś rozważa takie terapie komórkami określanymi jako mezenchymalne komórki stromalne, to powinien zapytać po pierwsze, czy lokalne komisje bioetyczne stwierdziły na podstawie dowodów, że terapie takie są bezpieczne – „pokażcie dowody, że to jest bezpieczne”. Po drugie, co ważniejsze, czy krajowe agencje regulujące, takie jak FDA (Food and Drug Administration) w USA potwierdziły, że takie terapie są skuteczne. Należy zapytać, czy agencje krajowe wykazały obiektywnie, że takie zabiegi są skuteczne i bezpieczne. To są niezbędne, obiektywne kryteria.
Prof. Weissman nawiązał do procesów norymberskich, w których sądzono nazistowskich zbrodniarzy niemieckich za eksperymenty na ludziach wykonywane bez żadnych podstaw i bez troski o ich zdrowie i życie. I że w odpowiedzi na to pojawiły się wymagania, by niezależni eksperci, nie związani z terapiami, nie osiągający z nich profitów finansowych, byli zaangażowani w ocenę bezpieczeństwa i skuteczności takich terapii. (Zatem to musi być ocena rzeczywiście niezależna!).
Prof. Weissman zakończył bardzo ważnym stwierdzeniem – że jeżeli ktoś mówi ci, że ma terapie oparte na komórkach mezenchymalnych, które działają w tej lub w innej chorobie i wystarczy tylko je wstrzyknąć – nie wierz mu…
Jak podała Interia, pismo z Ministerstwa Zdrowia, trafiło do Komisji Bioetycznej UWM 27 marca. Gremium dostało na odpowiedź siedem dni. "Proszę o uwzględnienie w przedstawionym wykazie - tytułów projektów, które uzyskały pozytywną opinię Komisji Bioetycznej i zostały dopuszczone do realizacji ze wskazaniem okresu ich realizacji oraz jednostki organizacyjnej, w której były przeprowadzane. Uprzejmie proszę o potraktowanie sprawy jako pilnej" - czytamy w piśmie, którą dziennikarz Interii zapewne otrzymał od prof. Maksymowicza.
Dokument został przesłany na ręce szefowej komisji, prof. Elżbiety Bandurskiej-Stankiewicz. Informację o jego przekazaniu trafiły także do szefa ministerstwa edukacji i nauki Przemysława Czarnka oraz prof. Sergiusza Nawrockiego, prorektora ds. Collegium Medicum olsztyńskiej uczelni.
Ja do prof. Elżbiety Bandurskiej-Stankiewicz i prof. Sergiusza Nawrockiego wielokrotnie wysyłałem takie same pytania na przestrzeni ostatniego roku, tak jak do prof. Wojciecha Maksymowicza, dyrektorki ITK dr Moniki Barczewskiej, zarazem zastępcy w klinice Maksymowicza i lekarzy z tej kliniki zarabiających jednocześnie w ITK na eksperymentach z komórkami: dr Tomasza Siwka i lek. Mariusza Sowy, a także do prorektora ds. Collegium Medicum olsztyńskiej uczelni. Zignorowali moje pytania. Jedyną reakcją było wynajęcie kancelarii prawnej z Warszawy GESSEL, która już trzykrotnie groziła mi sądem, jeśli nie usunę moich tekstów, nie przeproszę i nie wpłacę w sumie już 120 tys złotych.
Moją odpowiedzią na te grożby jest kolejny tekst, który ukaże się w czwartek w miesięczniku „Debata”, a następnie na portalu debata.olsztyn.pl. pt. „Żądają od chorych zapłaty za eksperymenty medyczne”. Szczegółowo opisuję sprawę chorego na tę straszną, śmiertelną chorobę SLA, księdza proboszcza z parafii WNMP w Szczytnie Andrzeja Preussa, od którego zażądano aż 600 tys zł za udział w eksperymencie i taką kwotę parafianie błyskawicznie zebrali.
Od wielu miesięcy próbuję zainteresować tematem ministerstwo zdrowia i władze PiS. Odpowiedzią było milczenie, gdyż Maksymowicza chronił immunitet polityczny, jako członka rządu Mateusza Morawieckiego. Wiedziałem, że temat zostanie podjęty przez rządzących, dopiero gdy dojdzie do konfliktu politycznego i właśnie taki moment nastąpił. (Tak było w przypadku Helpera, też tylko ja podjąłem ten temat i media ogólnopolskie zajęły się nim dopiero, gdy PiS wygrał w 2015 roku wybory).
Próbowałem też zainteresować media ogólnopolskie, w tym głównie związane z opozycją. Linki wysłałem m.in. do Superwizjera TVN. Jednak prof. Maksymowicz stał się pupilkiem tych mediów, tak jak pozostali posłowie z partii Jarosława Gowina, którzy atakują rząd PiS-u. Ostatnio niemal codziennie Maksymowicz jest do tych mediów zapraszany, udziela w nich wywiadów, ostatnio w „Kropce nad i”, gdyż atakuje rząd i ministra zdrowia, grozi wyjściem z klubu parlamentarnego PiS-u.
Teraz zgodnie z „doktryną Neumanna”, będzie, w kontekście kontroli MZ, przedstawiany przez te media jako ofiara odwetu politycznego, zresztą na takiego się kreuje, co czytelnicy Interii ”kupili” wylewając pod tekstem kubły pomył na PiS i solidaryzując się z Maksymowiczem. Taki jest bowiem ton tekstu Jakuba Szczepańskiego.
W tekście w Interii, prof. Maksymowicza w obronę bierze Sergiusz Nawrocki, prorektor ds. Collegium Medicum olsztyńskiej uczelni.
- Odkąd jako prorektor jestem odpowiedzialny za formalny nadzór nad Komisja Bioetyczną Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, takie pismo, bezpośrednio z Ministerstwa Zdrowia, dotyczące konkretnych badań, w konkretnej jednostce, chyba się nie zdarzyło – mówi Nawrocki. - Nie wiem, jaki jest cel pozyskania takich informacji. Na pewno to dość nietypowe działanie resortu zdrowia - odpowiada prof. Nawrocki.
W sukurs Maksymowiczowi idzie też szef Naczelnej Rady Lekarskiej. - Nie wiem, jak to interpretować. Czy to odwet za krytykę pewnych działań, którą słychać z ust profesora? - zastanawia się prof. Andrzej Matyja, szef NRL. - Minister zdrowia powinien publicznie wyjaśnić, dlaczego zwrócił się do komisji bioetycznej, czy ma jakieś wątpliwości - powiedział.
Autor tekstu w Interii zadzwonił też do aktorki Ewy Błaszczyk, założycielki Fundacji "Akogo?" zbierającej fundusze na klinikę "Budzik" działającej na terenie uniwersyteckie szpitala w Olsztynie, której córka od 2000 r. pozostaje w śpiączce.
- Jestem dosyć ciężko doświadczona przez los, więc skupiam się na tym, co ma sens i jest pozytywne. Dział naukowo-badawczy interesuje mnie dlatego, że może komuś uratować życie lub poprawić jego stan - tłumaczy nam Błaszczyk. - Takie pismo (z Ministerstwa Zdrowia - red.) na pewno rodzi niepokój. Stawiamy sobie pytanie, dlaczego to ma miejsce – dodała.
Dodam, że od pewnego czasu badam sprawę sławnej kliniki "Budzik". Wielu neurologów powiedziało mi, że powołanie kliniki to działanie czysto pijarowskie, mające na celu rozsławianie prof. Maksymowicza i ułatwianie mu pozyskiwanie środków. Jak mówią mi neurolodzy, którzy pracowali w szpitalu uniwersyteckim, dla neurologów w "Budziku" jest tylko 1% pracy, 99% to praca fizjoterapeutów. Spektakularne wybudzenia następują u osób właśnie dzięki fizjoterapeutom lub samoczynnie. Do kliniki kwalifikują te osoby w śpiączce, które wkrótce same się wybudzą, by prof. Maksymowicz mógł sobie przypisać sukces.
Ministerstwo Zdrowia zabrało głos ws. kontroli na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim - po artykule na portalu interia.pl - Powodem kontroli są doniesienia o "nieetycznych eksperymentach". Te, jak przekazał rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz, miały być przeprowadzane na płodach, a odpowiadać za nie miał prof. Wojciech Maksymowicz.
Jak dodał rzecznik, wyniki tej sprawy mogą rzutować na dalszą karierę prof. Wojciecha Maksymowicza. - Jest to bardzo delikatna materia, bo dotyczy płodów. Podjęliśmy informacje o, delikatnie mówiąc, nieetycznym postępowaniu na Warmińskim Uniwersytecie Medycznym, stąd nasza natychmiastowa reakcja - podkreślił Wojciech Andrusiewicz.
Jeśli Ministerstwo Zdrowia chce rzeczywiście zbadać sprawę eksperymentów prowadzonych przez prof. Maksymowicza, to powinno przysłać do Olsztyna specjalną komisję kontrolną, a nie wysyłać pisma i nie powinno skupiać się tylko na płodach. W szpitalu uniwersyteckim już raz była kontrola olsztyńskiego NIK, jednak nastawienie kontrolującego szybko zmieniło się o 180 stopni… Toteż komisja kontrolna musiałaby się składać ze specjalistów, którzy nie mają żadnych powiązań z prof. Maksymowiczem i swoją dotychczasową pracą dają rekojmię bezstronności i rzetelności.
Wkrótce zobaczymy, o co chodzi, czy tylko o spacyfikowanie posła Porozumienia, by został w koalicji i głosował zgodnie z wolą PiSu, czy też decyzja Jarosława Gowina o rozstaniu jego posłów z partii Porozumienie z rządem PiS-u już zapadła i wówczas pojawi się szansa na uczciwe i gruntowne zbadanie sprawy "nieetycznych eksperymentów" prof. Maksymowicza i "płatnych eksperymentów medycznych" stosowanych przez spółkę ITK oraz sieć prywatnych klinik w kraju powiązanych ze spółką niemiecką "Polski Bank Komórek Macierzystych SA".
Adam Socha
Szanowny Pan
Adam Niedzielski
Minister Zdrowia
W związku z informacją Rzecznika Prasowego MZ o „nieetycznych eksperymentach medycznych na płodach” prof. Wojciecha Maksymowicza, uprzejmie proszę, na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz ustawy prawo prasowe o następujące informacje:
1. Dlaczego zakres badania ma dotyczyć tylko eksperymentu polegajacego na podawaniu domózgowo osobom śpiączce, komórek pobranych z poronionych płodów?
2. Dlaczego kontrola resortu zdrowia nie objęła pierwszych eksperymentów klinicznych prof. W. Maksymowicza dotyczących podawania komórek mezenchymalnych chorym na stwardnienie rozsiane i stwardnienie zanikowe boczne?
3. Dlaczego kontrola resortu nie obejmuje sprawy wydzierżawienia przez Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie budynku na terenie Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie spółce z o.o. Instytut Terapii Komórkowych i objęcia w tej spółce przez UWM 10% udziałów? W spółce tej, w której dorabia personel z kliniki neurochirurgii prof. Maksymowicza oferuje się komórki mezenchymalne za 18 tys. zł jedno podanie, gdy wiadomo że ta terapia nie tylko nie przynosi korzyści chorym, ale im szkodzi.
4. Czy kontrola obejmie także powołaną przez prof. Maksymowicza FUNDACJĘ NA RZECZ REGENERACJI KOMÓREK NERWOWYCH - "REGENERV"?
5. Dlaczego właśnie w tym momencie resort zainteresował się eksperymentem prof. Maksymowicza, gdy prof. W.Maksymowicz już w 2019 roku na konferencji prasowej ogłosił, że zastosuje domózgowe podanie komórek pobranych z martwych poronionych płodów osobom w śpiączce?
6. Proszę o skan pism wysłanych przez MZ do władz UWM, USK i przewodniczącej Komisji Bioetycznej przy UWM.
7. Dlaczego Rzecznik Prasowy MZ użył określenia "nieetyczne" eksperymenty medyczne? Na jakiej podstawie tak wnosi, że były "nieetyczne"?
O tych eksperymentach piszę w "Debacie" i na portalu debata.olsztyn.pl od ponad roku, bez odzewu. Tutaj link do najnowszego mojego tekstu na ten temat:
http://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/polska/7760-mz-bada-eksperymenty-medyczne-prof-maksymowicza-maksymowicz-szukaja-na-mnie-hakow-najnowsze-slajd-kafelek.html
Z poważaniem
Adam Socha,
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość