Stało się tak, jak przewidywałem, pisząc o tej inwestycji, zanim rozpoczęto odwiert w 2009 roku, że samorząd małego i biednego, z 30% bezrobociem wówczas Lidzbarka, nie udźwignie utrzymania Term Warmińskich. Ich budowa była bowiem absurdem ekonomicznym. Obiekt powstał tylko dlatego, że marszałkiem województwa był szef PO na Warmię i Mazury Jacek Protas, mieszkaniec Lidzbarka, który tą inwestycją chciał zdobyć głosy wyborców i mandat posła, co się udało.
Rada Powiatu Lidzbarskiego w dniu 25 lutego, a Rada Miejska 31 marca podjęły uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na rozpoczęcie procedur zmierzających do sprzedaży Term Warmińskich. Stało się to możliwe, gdyż zakończył się 5-letni okres trwałości projektu, który otrzymał dofinansowanie z z Komisji Europejskiej. Inwestycja pochłonęła 100 mln złotych i była najdroższym projektem zrealizowanych w województwie warmińsko-mazurskim w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego.
Każdy z samorządów otrzyma po 50% od kwoty uzyskanej ze sprzedaży. Jednak będzie to skromna kwota i tylko w niewielkiej części pokryje koszt inwestycji i jego eksploatacji.
Jak poinformował mnie burmistrz Lidzbarka Warmińskiego Jacek Wiśniowski gmina zaangażowała w tę inwestycję około 11 milionów złotych.
- Teraz czekamy na wycenę nieruchomości i dopiero po wycenie zapadnie ostateczna decyzji o sprzedaży – powiedział mi burmistrz Jacek Wiśniowski. - Po wycenie będziemy musieli sobie odpowiedzieć na dwa pytania, czy sprzedaż obiektu przyniesie korzyść społeczną i ekonomiczną, z punktu widzenia powiatu?
Jacek Wiśniowski w chwili, gdy zapadała decyzja o rozpoczęciu inwestycji nie był członkiem władz samorządowych. Burmistrzem był wówczas działacz PO Artur Wajs. Wiśniowski, jako ekonomista z zawodu, gdy został wybrany burmistrzem i zapoznał się z dokumentacją, podszedł do tej inwestycji bardzo sceptycznie. Był na ich otwarciu:
Otwarcie Term Warmińskich, od prawej starosta Jan Harhaj i burmistrz Jacek Wiśniowski
- Podpisane umowy gminy z operatorem Term nie przyniosły strat, były korzyści w postaci podatku od nieruchomości i podatku od zarobków zatrudnionych w Termach – twierdzi burmistrz przemilczając, iż gmina dała ulgę operatorowi w postaci umorzenia 50% podatku od nieruchomości (250 tys zł rocznie). Do plusów inwestycji burmistrz zaliczył zwiększony ruch turystyczny.
- Liczę, że po sprzedaży Term wpływ do budżetu gminy od tego obiektu będzie większy – podsumował burmistrz.
Jak podliczył prowadzący portal naszlidzbark.pl Andrzej Pieślak, na podstawie dostępnych danych operator Term otrzymał w sumie przez 5 lat 9 mln zł pomocy publicznej lub dotacji.
Przypomnijmy, że jako pierwszy informowałem o tej kuriozalnej inwestycji, zanim jeszcze doszło do odwiertu w poszukiwaniu wody geotermalnej w kwietniu 2009 roku. „Deb@ta" dotarła wówczas do ekspertyzy austrackiego eksperta od wód geotermalnych, zamówionej przez starostwo lidzbarskie, z której wynikało, że w Lidzbarku Warmińskim nie należy lokować term z uwagi na brak wody termalnej o odpowiedniej temperaturze. Woda używana w termach powinna mieć minimum na wypływie z odwiertu 60 st. C, a w Lidzbarku Warmińskim ma zaledwie 20,7 st. C.
Po mojej publikacji inwestycję próbowała wstrzymać poseł PO Lidia Staroń. Składała interpelacje do minister Elżbiety Bieńkowskiej (PO), ale ta odpowiadała, że wszystko jest OK. Staroń wyrzucono z PO, a marszałek Jacek Protas wpisał inwestycję do Regionalnego Programu Operacyjnego jako strategiczną inwestycję regionu.
Budowa term trwała 2 lata, gdyż główny wykonawca w trakcie robót ogłosił upadłość. Koszt budowy TERM WARMIŃSKICH został przekroczony o 12 milionów złotych. Gdy rozpoczynano inwestycję informowano, że Termy będą kosztować 96 mln zł, z czego 66 mln zł miało pochodzić z unijnej dotacji. Miasto i powiat dołożyły po 15 milionów złotych.
Starostwo długo nie mogło znaleźć operatora. Wycofała się grupa hotelowa Anders, właściciel Hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim. W końcu operatorem została spółka Condohotels Management sp. z o.o.
„Der Spiegel" w publikacji na temat absurdalnych inwestycji za unijne pieniądze, jako przykład z Polski podał „Zimne Termy” w Lidzbarku Warmińskim.
W 2016 roku Białostocka Prokuratura Okręgowa na polecenie Prokuratury Generalnej wszczęła śledztwo w sprawie budowy Term Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim, po zawiadomieniu senator PO Lidii Staroń. Jednak zostało ono po 2 latach umorzone, gdyż prokurator nie była w stanie udowodnić, iż w chwili podpisywania decyzji i umów starosta lidzbarski Jan Harhaj i marszałek województwa Jacek Protas mieli świadomość, iż inwestycja ta przyniesie straty, co było oczywiste dla każdego rozgarniętego mieszkańca regionu.
Zdaniem prokurator, nawet, gdyby termy zbankrutowały, to też trudno byłoby zastosować art 296 Kodeksu karnego, gdyż samorząd terytorialny uczestniczy we władzy publicznej i ma prawo realizować inwestycje publiczne, które nie będą przynosiły zysku, gdyż samorząd nie podlega takim kryterium jak spółka prawa handlowego, która musi przynosić zysk.
Starosta, zarazem sekretarz generalny PO na Warmię i Mazury Jan Harhaj oraz poseł PO Jacek Protas nie odebrali ode mnie telefonów i nie odpowiedzieli na moją prośbę o skomentowanie uchwał o sprzedaży Term.
Adam Socha
KOMENTARZ
Budowa takiego drogiego obiektu miałaby sens ekonomiczny w Olsztynie, który do dzisiaj nie ma aquaparku (trudno za taki uznać przybudowkę do basenu sportowego Aquasfera). Już w chwili budowy Term było wiadomo, że biedne samorządy nie są w stanie ich utrzymać. Mówiło się wówczas, że po 5 latach za grosze kupi go właściciel Hotelu Krasicki w Lidzbarku Warmińskim, w którym gabinet kosmetyczny otworzyła żona Protasa (spółka z głównym udziałowcem Andrzejem Dowgiałło dostała na budowę hotelu dotację z Regionalnego Programu Operacyjnego), i że w tym celu go zbudowano. Teraz się okaże, czy ta plotka znajdzie potwierdzenie.
Adam Socha
Na zdjęciu czołówkowym: wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę Term: od lewej marszałek Jacek Protas, baron wojewódzki PO, burmistrz Artur Wajs (działacz PO), starosta Jan Harhaj (sekretarz generalny PO na Warmię i Mazury).
Skomentuj
Komentuj jako gość