Spółka ZGOK wydała gigantyczne pieniądze – 157 milionów złotych netto – na budowę zakładu, który miał produkować doskonałej jakości paliwo (RDF) ze śmieci, o które cementownie miały się bić. Zakład funkcjonuje od 22 października 2015 roku i nie sprzedał nawet kilograma RDF-u cementowniom. Dlaczego?
ZGOK oddaje RDF prywatnej spółce Novago z Mławy (poprzednia nazwa spółki - Uskom) płacąc za odbiór 1 tony 157,50 złotych. Jak podał prezes ZGOK-u w sprawozdaniu za trzy kwartały 2016 roku, spółka zapłaciła Novago za odbiór 73 tys. ton RDF-u ponad 11 mln złotych. Docelowo olsztyński RDF ma trafiać do spalarni, którą zamierza wybudować spółka MPEC za 400-500 mln złotych. Spalarnia ma ruszyć w 2021 roku. Wynika z tego, że do tego czasu trzeba będzie zapłacić Novago przez 4 lata w sumie 60 milionów złotych!
O tym, że ZGOK nie dostarcza RDF-u cementowni wiedziała „Debata” od dawna. Poprzedni prezes ZGOK-u Adama Sierzputowski, ojciec „sukcesu” tej spółki zapewniał nas, że paliwo ma doskonałe parametry i po okresie rozruchu spółka rozpisze przetarg dla cementowni. Mówił to nam latem 2016 roku. Ze sprawozdania ZGOK-u za trzy kwartały 2016 roku dowiedzieliśmy się, że prezes Sierzputowski „mydlił” oczy mieszkańcom 37 gmin-udziałowców spółki ZGOK. ZGOK przez ten czas przyjął 111 tys. ton odpadów zmieszanych z 37 gmin. Z tej masy przekazał 82 tys. ton odpadów spółce Novago, w tym 73 tys. ton o kodzie 19 12 10 (RDF) oraz 9 tys. ton zmieszanych (kod 20 03 01), do docelowego unieszkodliwienia i za tę usługę zapłacił w sumie 13 mln złotych.
Zwracam uwagę, że zakład wybudowany za tak wielką kwotę, nie jest w stanie przyjmować wszystkich odpadów i przez 3 kwartały 2016 roku odesłał 9 tys. ton nieprzetworzonych śmieci do Różanki, do spółki Novago. Ojciec tego sukcesu Adam Sierzputowski otrzymał od rady nadzorczej nagrodę w wysokości 19 tys. złotych.
Zapytałem obecnego prezesa ZGOK-u Mariusza Gawełdę, jakie parametry ma RDF produkowany w Olsztynie (cementownie przyjmują RDF o wilgotności poniżej 20% i kaloryczności powyżej 20 MJ/kg, za taki RDF płacą 50 zł/Mg). Poprosiłem też o oferty skierowane przez ZGOK do cementowni na odbiór RDF-u – o ile spółka ZGOK takie oferty wysyłała. Prezes odpowiedział, że kaloryczność ich RDF-u wynosi zaledwie 16,06 MJ/kg, a średnia wartość ciepła spalania próbki w stanie roboczym wyniosła 18 MJ/kg, średnia wilgotność to 17,64%, średnia zawartość chloru – 0,537%. Zawartości rtęci, czego wymagają cementownie, nie badano.
Odpowiadając na pytanie, czy ZGOK oferował RDF cementowniom, prezes odpisał:
„spółka na etapie aplikowania o środki pochodzące z Unii Europejskiej przeprowadziła rozeznanie rynku w zakresie zagospodarowania paliwa alternatywnego. Rozeznanie potwierdziło zainteresowanie produktem finalnym instalacji w Olsztynie”. Dalej prezes tłumaczy: „przeprowadzenie jakichkolwiek konkretnych ustaleń biznesowych było niemożliwe z racji braku wyprodukowanego paliwa. Zakończenie realizacji inwestycji w roku 2015 oraz zakończony w miesiącu wrześniu 2016 roku okres rozruchu eksploatacyjnego otwiera nowe możliwości w zakresie rozmów biznesowych z cementowaniami. Aktualnie Spółka prowadzi rozmowy z Grupą Lafarge, Cemex i Duckerhoff w sprawie nawiązania współpracy w zakresie możliwości zagospodarowania paliwa”.
DLACZEGO CEMENTOWNIE NIE CHCĄ RDF-u z OLSZTYNA?
Zadzwoniłem do najbliższej cementowni Kujawy w Małogoszczy z pytaniem, czy byliby zainteresowani RDF-em ze ZGOK-u? Skierowano mnie do dyrektora ds. handlowych Marcina Wojtana, fachowca od gospodarki odpadami. Oto zapis naszej rozmowy.
Adam Socha: Dlaczego Państwo nie kupujecie RDF-u od olsztyńskiego ZGOK-u? ZGOK produkuje znakomite paliwo, najlepsze na świecie.
Marcin Wojtan: Dlatego nie kupujemy paliwa z Olsztyna, który - jak pan twierdzi - produkuje najlepsze paliwo na świecie, bo nikt się do nas z Olsztyna z tym paliwem nie pofatygował.
- A czy bylibyście zainteresowani paliwem o takich parametrach: średnia wartość ciepła spalania 18 MJ/kg, średnia wilgotność to 17,64%?
Marcin Wojtan: Przyjmujemy paliwo o wartości opałowej w stanie suchym, roboczym pomiędzy 17-19 MJ/kg o wilgotności do 22%, zawartości maksymalnej chloru do 0,7% i rtęci do 0,03. Ale takie parametry RDF-u nie istnieją. Stałą cechą paliwa typu RDF jest to, że jest dość duża zmienność parametrów fizykochemicznych, to cecha immanentna paliwa alternatywnego. Jeśli ktoś twierdzi, że ma wilgotność na poziomie 10% i kaloryczność na poziomie 20 MJ, to tylko znaczy, że próbka, którą pobrali do laboratorium ma dokładnie takie parametry, ale nie oznacza to, że próbka pobrana 20 cm obok będzie miała te same parametry. Przecież nawet węgiel nie ma stałej, liniowej kaloryczności. RDF produkowany jest z kilkuset rodzajów odpadów i nie osiągnie nigdy stałych parametrów. Z każdego transportu RDF-u, który trafia do nas, zawierającego 20 ton, pobieramy 6 próbek do laboratorium, te 6 prób jest uśrednianych. Jeśli dostawca dostarcza nam 2 tys. ton RDF-u miesięcznie, to mamy 100 pomiarów i z tych pomiarów możemy coś wywnioskować, a nie z pojedynczych. Ze znanych mi instalacji w świecie, rządzących się prawami fizyki nie ma możliwości wyprodukowania RDF-u o stałych parametrach na poziomie 20 MG/kg. Jeśli ZGOK produkuje tak doskonałe paliwo, to już dawno powinni mieć odbiorcę.
Adam Socha: Moc przerobowa ZGOK-u to 120 tys. ton odpadów zmieszanych rocznie. Za trzy kwartały 2016 roku ze 111 tys. ton odpadów zmieszanych wyprodukowali 73 tys. ton RDF (7-8% rynku w kraju). Takie ponoć doskonałe paliwo nie trafia jednak do cementowni, która zapłaciłaby 50 zł za tonę RDF-u, odbiera go ze ZGOK-u spółka Novago i za tę usługę ZGOK płaci 157,50 złotych za tonę. Nawet, gdyby cementownia odebrała od ZGOK-u paliwo nic nie płacąc, to i tak ZGOK by finansowo lepiej na tym wyszedł.
Marcin Wojtan: Jeśli ze 111 tys. ton odpadów zmieszanych ktoś produkuje 73 tys. ton paliwa RDF, to zapewniam pana, że to paliwo ma 30% wody i kaloryczność na poziomie 15 MJ/kg. Wystarczą proste proporcje. Zmieszane odpady mają około 40-45% wilgotności, po odparowaniu wody ze 120 tys. ton odpadów zmieszanych zostanie około 90 tys. ton. Przyjmuje się, że ze zmieszanych odpadów komunalnych do produkcji RDF-u możemy wykorzystać około 40-45% masy. Reszta się nie nadaje, bo zawiera frakcje niepalne: żwir, piasek, popiół, metale, szkło. Pozostała frakcja to frakcja organiczna, po żywnościowa. Z tej wyseparowanej frakcji trzeba jeszcze usunąć to co zawiera chlor powyżej 1 procenta (opakowania zawierające PCV czy inne polimery oparte na chlorze lub pojemniki po środkach chemicznych np. do czyszczenia toalet). Jeśli Olsztyn odbiera rocznie 120 tys. ton odpadów zmieszanych, to ma dwie możliwości: albo z tego wyprodukuje 30-40 tys. ton paliwa RDF normalnej jakości czyli o kaloryczności 16-17 MJ/kg, a to już nie jest żadna rewelacja i trudno będzie się z tym produktem przebić do jakiejkolwiek cementowni, albo może frakcję nad sitową, po procesie segregacji, z belować i przekazać komuś, kto ma lepszą instalację, większe doświadczenie i możliwości uśrednienia tych odpadów do produkcji paliw, a resztę skieruje do składowania, do fermentacji do produkcji biogazu. Z tego co wiem, to akurat Novago takie instalacje ma. Stąd może taka decyzja o współpracy z tą firmą.
Adam Socha: Ale gminy nie są zadowolone i protestują, bo podpisały umowę wykonawczą, z której wynikało, że zarobią na produkcji RDF-u. Zapewniano je, że powstaje super zakład, z jedyną w Polsce niemiecką technologią biosuszenia. Wydali na to 157 mln złotych netto i miał był doskonały produkt finalny. Tymczasem za jego odbiór trzeba zapłacić 157,50 złotych za tonę.
Marcin Wojtan: Technologia biosuszenia w Polsce nie jest niczym nadzwyczajnym, posiada ją większość regionalnych instalacji. Cała wielka tajemna wiedza polega na tym, że się pryzmuje odpady, przykrywa płachtą z goreteksu i dmucha powietrze. W procesach naturalnej fermentacji część pary wodnej ucieka przez membranę, to znana ludzkości od dawna technologia. Żeby zrobić dobry RDF, to nie wystarczy tylko proces podsuszenia odpadów i mielenia.
Adam Socha: Co pan prywatnie sądzi o planie budowy w Olsztynie spalarni na RDF?
Marcin Wojtan: - Spalarnia dla Olsztyna to jest nieporozumienie, to jest za małe miasto, za mało odpadów, ta inwestycja nigdy się nie zwróci.
Adam Socha: Firma konsultingowa wynajęta przez MPEC napisała, że najsłabszym punktem projektu spalarniowego jest właśnie brak gwarancji stałych dostaw odpadów, mimo to prezydent miasta chce przeforsować tę inwestycję. Odpady chcą zwozić z całego województwa.
Marcin Wojtan: Nie ma sensu wozić brakujących odpadów na odległość 100 km. Takie inwestycje można robić w dużych aglomeracjach, które produkują 200-300 tys. ton odpadów rocznie.
PO CO ZBUDOWANO ZAKŁAD ZGOK-u?
Pierwszym sygnałem, że coś z zakładem ZGOK-u jest nie tak, była moja wizyta w zakładzie w Tracku w marcu 2016 roku. Hale tonęły w pyle i w tym pyle pracowali ludzie. Jak wyjaśniła główna technolog zakładu pył unosił się z wysuszonych odpadów i popiołu. Wówczas też rozmawiałem z prezesem Adamem Sierzputowskim, który potwierdził informację głównej technolog, że kaloryczność ostatniej próbki RDF-y wyniosła 22 MJ/kg! Zapewnił też, że ZGOK rozpisze przetarg dla cementowni na odbiór RDF-u. Jak już dzisiaj wiemy RDF trafił do Novago a ZGOK płaci tej spółce za odbiór 157,5 zł za tonę. Dodajmy, że od chwili zamknięcia w 2007 roku – wypełnionego tylko w połowie – wysypiska w Łęgajnach – nasze odpady pojechały do Mławy, do spółki Uskom (obecna nazwa Novago, po kupnie jej przez kapitał chiński). Wówczas publicznie prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie Adam Krzyśków stwierdził, że to nie przypadek, że olsztyńskie śmieci trafiły do Uskomu, a prezes SM „Pojezierze” Wiesław Barański wyliczył, że tym sposobem z kieszeni mieszkańców Olsztyna wyjechało do spółki w Mławie w sumie 50 mln złotych. Prokuratura zawiadomiona przez radnych PiS niczego nie wykryła, jedynie NIK stwierdził, że przepłacono 2 mln złotych, ale nikomu z kierownictwa ZGOK-u z tego powodu włos z głowy nie spadł. Dodajmy jeszcze, że olsztyński zakład unieszkodliwiania odpadów w Tracku, jako jedyny rejon gospodarki odpadami w woj. warmińsko-mazurskim NIE MA WŁASNEGO SKŁADOWISKA. Odpady nie nadające się do spalenia wożone są z Tracka 82 km do Wysieki za Bartoszycami. Oczywiście za przyjęcie tam balastu ZGOK musi zapłacić.
Obecny prezes ZGOK-u Mariusz Gawełda w piśmie do redakcji twierdzi, że produkcja RDF-u „nie jest i nie może być priorytetem ZUOK-u”. Do tej pory wszyscy wmawiali mieszkańcom, począwszy od marszałka województwa a skończywszy na prezesie MPEC-u, że zakład w Tracku powstał głównie po to, by produkować RDF dla spalarni odpadów! Jeśli tak nie jest, to po co budowano zakład za 157 mln złotych netto, skoro Olsztyn miał zakład unieszkodliwiania odpadów (OZK) przy ul. Lubelskiej? Stoją tam olbrzymie hale i nie byłoby żadnego problemu z dostawieniem kolejnych linii sortowniczych na przyjęcie odpadów z 36 gmin.
Paweł Głuszyński, działacz organizacji ZERO WASTE EUROPE, który na zaproszenie marszałka Gustawa Marka Brzezina brał udział w Forum Ekologicznym w Olsztynie w dniach 4-5.05.2016 roku, zwiedził wówczas instalację ZGOK-u w Tracku. Stwierdził w artykule dla debata.olsztyn.pl, że zakład zbudowała krakowska firma nie mająca doświadczenia w budowie tego typu obiektów i „powstał zakład-składak”. „W sumie przetwarzanie odpadów w ZGOK jest prowadzone pod z góry założony cel, że mają one trafić do spalenia. Po co więc tak kosztowne przygotowanie odpadów a la suszarka i paczkowarka? - pytał Paweł Głuszyński. - Warto też dodać, że instalacja nie ma w ogóle części do przetwarzania selektywnie zebranych odpadów zielonych, a te wg pomysłu operatora i władz Olsztyna (są) byłyby dodawane do pozostałych odpadów lecących do spalenia”.
Prezes ZGOK-u Mariusz Gawełda w piśmie do redakcji twierdzi też, że „koszt budowy Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych przez ZGOK, do którego trafia rocznie prawie 150 tys. ton odpadów, „jest jednym z najniższych w regionie”. Porównajmy więc ZUOK w Tracku z zakładem w Rudnej pod Ostródą. W przypadku Olsztyna koszt budowy zakładu w przeliczeniu na 1 tonę odpadów wynosi 1.046 złotych. (Tak naprawdę należałoby odliczyć od tych 150 tys. ton odpadów – 12 tys. ton odpadów zmieszanych rocznie, które olsztyński zakład nie jest w stanie przetworzyć i oddaje je spółce Novago, dałoby to wówczas kwotę 1.137 zł na tonę). Zakład w Rudnej kosztował 30 mln złotych, a jego wydajność roczna to 90 tys. ton odpadów. Koszt inwestycji w przeliczeniu na 1 tonę wyniósł więc 333 zł – ponad 3 razy taniej niż zakład w Olsztynie.
Dalej prezes Gawełda twierdzi, że „studium wykonalności projektu ZGOK (…) nie zakładało przychodów z zagospodarowaniem paliwa z odpadów, natomiast założono, że dodatkowym kosztem będzie jego transport do miejsc unieszkodliwiania”. Natomiast gminy-udziałowcy spółki ZGOK mają w umowie wykonawczej napisane, że sprzedaż RDF-u stanowi przychód spółki, a nie koszt. Dlatego dzisiaj czują się wystrychnięte na dudka i protestują.
ZGOK zarabia jako pośrednik. Co zrobi z kasą? - pytają te gminy.
Spółka pobiera od 37 gmin-udziałowców opłatę na bramie za przyjęcie 1 tony odpadów w wysokości 270 zł netto (291,6 brutto – 8 % VAT). Natomiast spółce Novago płaci za odbiór RDF 157,50 zł za 1 Mg, a za odbiór odpadów zmieszanych – 210 zł/Mg (208,98 zł brutto). Co spółka ZGOK zamierza zrobić z różnicą pomiędzy opłatą pobieraną od gmin a kwotą płaconą spółce Novago (w przypadku RDF ta różnica wynosi 113 zł/Mg)?
Prezesa ZGOK-u Mariusz Gawełda tak na to odpowiedział:
„Jako dotycząca zamierzeń, zdarzeń przyszłych nie stanowi informacji publicznej”.
Czy ZGOK podaje w sprawozdaniu prawdziwe dane?
Jak to możliwe, że ZGOK wyprodukował aż 73 tys. ton RDF-u - jak podaje w sprawozdaniu dla przewodniczącego Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Olsztyna – skoro, jak powiedział nam Marcin Wojtan z cementowni Kujawy, ze 120 tys ton odpadów zmieszanych można wyprodukować tylko 30-40 tys. ton RDFu (33% ). Tymczasem ZGOK osiągnął wynik na poziomie 66% produkcji RDF-u z ogólnej masy odpadów. Rodzi to podejrzenie o podawanie nieprawdy w dokumentach.
Zapytałem też prezesa Gawełdę, po co istnieje ZGOK w Olsztynie, skoro zakład wybudowany za ok. 176 mln złotych brutto odzyskuje tylko 7% odpadów? Prezesa ZGOK-u odpowiedział: „Jako próba nawiązania polemiki, nie odnosząca się do sfery faktów, nie stanowi informacji publicznej”.
W Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami wpisano, iż spółka ZGOK wyda 20 mln złotych na kolejną inwestycję? Na co konkretnie spółka ZGOK zamierza wydać te środki oraz z jakiego źródła te środki spółka zamierza uzyskać? Odpowiedź prezesa: „nie stanowi informacji publicznej”.
Kolejne moje pytanie: Czy w związku z unieważnieniem przetargu na odbiór odpadów zmieszanych w dniu 18 listopada 2016r. Spółka ZGOK zamierza ponownie ogłosić przetarg? Jeśli nie, to jak zamierza zagospodarować 42 tys. Mg odpadów zmieszanych, których nie jest w stanie przerobić zakład ZGOK-u? Odpowiedź prezesa: „nie stanowi informacji publicznej”.
Czy inwestycja ZGOK-u trafi do prokuratury?
Sugerował to już ekonomista, dr Marek Goleń ze Szkoły Głównej Handlowej, podczas Debaty w Polskim Radio Olsztyn 23 listopada 2016 roku na temat gospodarki odpadami w Olsztynie. W jego ocenie mamy tutaj do czynienia co najmniej z niegospodarnością. Istnieje bowiem podejrzenie, iż wydano ogromną kwotę 157 mln złotych netto na budowę zakładu, który miał za zadanie unieszkodliwiać odpady z 37 gmin i ze swojego zadania się nie wywiązuje. Dlaczego? Kto za to odpowiada?
Skandal ze ZGOK-iem opisał też portalsamorzadowy.pl, który zamieścił wypowiedź dra Golenia:
– Z inwestycjami w gospodarce odpadami w Polsce trochę jest jak w filmie Barei „Miś” – im ten miś jest droższy, tym więcej zarabiają konsultanci. I podkreślmy to: tylko konsultanci.
Jak podkreśla naukowiec, 400 mln zł, które Olsztyn chce wydać na budowę „spalarni”, to gigantyczne pieniądze, które można wykorzystać znacznie lepiej.
– Za taką kwotę można zbudować od podstaw, kompleksowy, oparty na głębokiej segregacji u źródła system gospodarowania odpadami komunalnymi dla całego regionu, który zagwarantuje realizację unijnych wymogów zgodnie z pakietem gospodarki o obiegu zamkniętym – mówi.
Zdaniem naszego rozmówcy budowa spalarni w Olsztynie nie ma także uzasadnienia z innego powodu: – Moim zdaniem region nie wytworzy wystarczającej ilości paliwa do tego, aby spalarnia mogła działać pełną mocą, tym bardziej że spora część z 37 gmin zrzeszonych w olsztyńskim regionie gospodarki odpadami nie chce już w tym projekcie brać udziału, obawiając się dalszych strat i rosnących kosztów. Przeciw budowie spalarni protestują też mieszkańcy.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość