Rozmowa z wiceministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi Januszem Kowalskim o tym, dlaczego Solidarna Polska atakuje premiera M. Morawieckiego za KPO i czy wyjdzie z rządu i przejdzie do opozycji? Rozmawiał Adam Socha.
Janusz Kowalski jako pełnomocnik rządu ds. transformacji energetycznej obszarów w Mikołajki 6 grudnia propagował na Warmii i Mazurach biomasę jako najtańsze źródło energii odnawialnej, gwarantujące nowe dochody dla rolników oraz biogazownie. Całodzienną serię spotkań zakończył wieczorem w Olsztynie spotkaniem w Villa Palace z działaczami Solidarnej Polski, gdzie powołał Komitet Obrony Wyborów.
- Panie ministrze, opozycja zawiodła się na Gowinie, nie wykonał zadania rozwalenia rządu Zjednoczonej Prawicy. Teraz Solidarna Polska jest ostatnia nadzieją opozycji. Czy spełnicie pokładane w was nadzieje i rozwalicie rząd ZP?
Min. Janusz Kowalski: My ratujemy ZP, jesteśmy wierni programowi.
- Panie ministrze, to mnie pan rozśmieszył, mam przypomnieć ostatnie wydarzenia? Solidarna Polska nazwała premiera Morawieckiego, wprost oszustem i przegrywem. Zbigniew Ziobro w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”. „smutna prawda jest taka, że żaden rząd od początku III Rzeczypospolitej nie poczynił tak daleko idących koncesji na rzecz transferu realnej, faktycznej władzy z Warszawy do Brukseli”. Wiceminister Jacek Ozdoba: “Transfer suwerenności został przekazany. Oszukano całą Polskę, oszukano również pana prezydenta. Pan premier żyrował te rozwiązania. Odkąd premierem jest Morawiecki, działania rządu to pasmo porażek”.
Min. Janusz Kowalski: Te wypowiedzi dotyczą spraw podejmowanych na poziomie europejskim. Pamiętajmy, że w 2020 roku w lipcu pan premier MM podjął decyzję de facto otwierającą drogę do federalizacji UE. KE po raz pierwszy otrzymała narzędzia w postaci własnych dochodów, nakładania podatków, które wpłacane są bezpośrednio do budżetu UE i które powodują, że rozpoczął się proces budowy super państwa, a tego nie było w programie Zjednoczonej Prawicy. PiS i SP nigdy nie obiecywały zrzeczenia się części polskiej suwerenności na rzecz państwa federacyjnego, po drugie to Tusk, PSL, Lewica chcą właśnie takiego superpaństwa. My namawiamy PiS, żeby był wierny swojemu programowi. Bo my poglądów nie zmieniliśmy. Uważamy, że UE powinna być związkiem suwerennych państw, a nie takim organizmem, w którym rola Polski jest przypisana do roli jednego, wielkiego landu.
- Panie ministrze, prezes Kaczyński absolutnie się z panem zgadza, na wszystkich spotkaniach w kraju to samo mówi swoim wyborcom, ale większość wyborców mówi, że powinniśmy wziąć te pieniądze z KPO, że są one Polsce potrzebne. Potwierdza to ostatni sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej”: prawie 66 proc. respondentów mówi, że polskie władze powinny pójść na ustępstwa wobec UE nawet za cenę zerwania koalicji rządzącej z Solidarną Polską.
Min. Janusz Kowalski: Ale jakie pieniądze mamy wziąć?
- Bezzwrotne granty z KPO. Premier powiedział, że potrzebujemy 100 mld zł na uzbrojenie polskiego wojska.
Min. Janusz Kowalski: KPO to 112 mld zł czyli 23,9 mld euro tzw bezzwrotnych dotacji to nie są pieniądze na uzbrojenie, to są pieniądze na realizację niemieckiego modelu Zielonego Ładu.
- Premier nie miał na myśli, że granty z KPO pójdą na uzbrojenia, tylko, że jeśli Polska nie dostanie tych grantów, to te 100 mld zł zamiast na uzbrojenie musi przeznaczyć m.in. na transformację energetyczną. "Bez wyszarpania z UE miliardów euro na Krajowy Plan Odbudowy finanse publiczne czeka katastrofa” – mówi premier na zamkniętych spotkaniach. - Gospodarka jest co prawda w dobrej kondycji, jednak tego samego nie można już powiedzieć o finansach publicznych, obciążonych nowymi kredytami na zbrojenia i finansowaniem tarcz antyinflacyjnych i dodatków energetycznych”.
Min. Janusz Kowalski: Ile Polskę będzie kosztować 24 mld euro dotacji? Ile Polska zapłaci do budżetu UE do roku 2058, do którego przewidziana jest spłata mechanizmu KPO? Jak pan bierze kredyt w banku, to pan wie ile pan spłaci. Ja mam kredyt hipoteczny i wiem ile spłacę przez 30 lat. Chciałbym, żeby Polacy mieli pełną informacje, ile zapłacą do 2058 roku. Nie ma tej informacji. Ile zapłacimy samych składek członkowskich, pamiętajmy, że w 2020 roku pierwsza decyzja KE, to było podwyższenie składki członkowskiej o 0,6%, to daje tylko z tej decyzji do 2058 roku konieczność zapłaty od 14 do 16 mld euro z tej części grantowej 24 mld euro, a na stole w tej chwili unijni eurokraci mają żądanie, i to ma być to ustępstwo, żeby Polska zgodziła się na zwiększenie swojej składki na rzecz spłaty KPO o 1,4 mld euro. Czyli 6,5 mld zł rocznie. Pomnóżmy 14-16 mld euro do 2058 roku to jest około 70 mld złotych, 6,5 mld euro do 2058 roku to jest 230 mld zł, czyli za tę część grantową rzekomo bezzwrotną za 112 mld zł, tylko z tytułu podwyższonej składki członkowskiej, musimy wpłacić co najmniej 300 mld zł. Dodajmy do tego podatek „plastik tax”, który już płacimy od 2020 roku, to setki milionów euro. Jeśli zsumujemy koszty tych wszystkich kamieni milowych, ustaw, które mamy przyjmować, to rachunek finansowy za te 112 mld zł jest tak gigantyczny, że to się w głowie nie mieści. Tym bardziej, że my w ramach Polskiego Ładu, jako rząd ZP na wsparcie m.in. samorządów przeznaczyliśmy dwa razy więcej pieniędzy. Polska, jak rekomendowała to SP, mogła samodzielnie pożyczyć pieniądze, nie musielibyśmy się w Brukseli pytać, na co możemy te pieniądze wydawać, mielibyśmy te pieniądze dawno i na niższy procent.
- Tylko jeden wniosek się narzuca, po wysłuchaniu pana, trzeba kopnąć ten stolik, trzeba rozwalić ten rząd!
Min. Janusz Kowalski: - Czy pan jako obywatel, zgodziłby się, żeby za te 112 mld zł zapłacić co najmniej 300 mld złotych.
- Prawie 66% obywateli mówi, że tak, że należy to zrobić.
Min. Janusz Kowalski: - Skoro pan nie ma wiedzy, ile nas per saldo będą kosztowały pieniądze z KPO i to nie jest zarzut tylko teza, to prawdopodobnie 66% Polaków też nie ma tej wiedzy.
- Polityk musi brać pod uwagę wolę większości.
Min. Janusz Kowalski: Polityk musi działać zgodnie z interesem Rzeczpospolitej.
- Czyli w interesie Rzeczpospolitej jest, żeby ten rząd zakończył swoją misję?
Min. Janusz Kowalski: W interesie narodowym jest to, żeby rząd ZP trwał, albowiem alternatywą są rządy Tuska, postkomunistów i lewicy.
- Aha, czyli panowie macie taką świadomość?
Min. Janusz Kowalski: Oczywiście, że mamy!
- To jak utrzymać ten rząd, gdzie tu jest pole do kompromisu? Teraz będzie głosowanie wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry, tymczasem trwa kopanie się po kostkach pomiędzy PiS i SP. PiS wam uwala ustawę o notariuszach, to wy jesteście przeciwko przyjęciu ustawy wiatrakowej, czyli jednego z kamieni milowych.
Min. Janusz Kowalski: Obiektywnie nie mamy żadnego interesu w tym, żeby wpłacić więcej do kasy unijnej, ponieważ tracimy na tym. Jaki jest sens nie wetowania i zgadzania się na drenowanie polskiej gospodarki? Kiedy 2 lata temu, w lipcu 2020 roku, rekomendowałem przez szczytem w Brukseli „połóżmy na stole polką ścieżkę transformacji energetycznej czyli stałą cenę za unijny system handlu emisjami, za uprawnieniami CO2”. Wtedy to odrzucono, szydzono i śmiano się ze mnie, zostałem zdymisjonowany z tego rządu, bo przestrzegałem, że ceny energii wystrzelą do niebotycznych poziomów. Warto podkreślić, że jednym z głównych beneficjentów transformacji miała być Rosja. Plan Fit for 55 zakłada bowiem drastyczny wzrost zużycia gazu kosztem węgla, a gaz miał płynąć do Europy przede wszystkim z Rosji. Premier doskonale wiedział, że Solidarna Polska w tej sprawie zgłasza fundamentalny sprzeciw i zgadzał się na debatę na forum rządu, która miała poprzedzić ewentualne decyzje. Tymczasem w grudniu 2020 r., bez żadnych konsultacji, podjął arbitralną decyzję i wciągnął Polskę w realizację niekorzystnego dla naszego kraju planu. Teraz jesteśmy świadkami tego, przed czym SP przestrzegała. Jeśli podwyższa się cele klimatyczne z 40 do 55% i daje się eurokratom w łapę władzę nad naszymi rachunkami energii i ciepła, które są całkowicie oderwane od kosztów wytworzenia energii i ciepła, to jest czysta spekulacja, to w rezultacie w tej chwili mamy ogromną presję na likwidację miejsc pracy. Ponad 100 mld zł Polska musiała zapłacić dzisiaj w ramach tarczy solidarnościowej, żeby ulżyć Polakom w tych podwyżkach. To jest koszt fatalnych rządów eurokratów.
- Czyli jesteśmy między młotem a kowadłem, między cholerą a dżuma, gdzie cholerą jest Tusk a dżumą premier Morawiecki. Taki jest wybór?
Min. Janusz Kowalski: To są pana słowa, ja tylko diagnozuję. Nie ważne, kto jakie ma poglądy, czy lewicowe, prawicowe czy liberalne, to potrafi liczyć. Oddawanie eurokratom więcej pieniędzy niż otrzymujemy jest absolutnie czymś niekorzystnym dla Polski.
- Czy wicepremier Ziobro przy prezesie Kaczyńskim powiedział, pokazał te wyliczenia, o których pan mówi, premierowi i co na to premier?
Min. Janusz Kowalski: Powiedział i pokazał. A co na to premier, to jest pytanie do premiera.
- Premier powiedział publicznie 3 dni temu: „Mówić, że oddaliśmy więcej władzy Brukseli, to nieporozumienie. Jak Ziobro chce, to ja mu to wytłumaczę bardzo dokładnie. Wytłumaczę to, jak ktoś tego nie rozumie, że to korzystne dla polskiego państwa”.
Min. Janusz Kowalski: W każdej chwilki jestem gotów spotkać się i dyskutować na ten temat, o tych kwotach, poziomach wsparcia. Zgoda na drenowanie portfeli milionów polskich obywateli i wpłacanie miliardów złotych do UE, po to, żeby spłacać kredyt dla innych państw jest obniżaniem polskiego potencjału zbrojeniowego. Te pieniądze powinny pozostać w polskim budżecie, pójść na zbrojenie, na zakup czołgów i samolotów. Jednym słowem ani jednego więcej euro dla Brukseli, te pieniądze powinny pójść na zbrojenia. Tym bardziej że mówimy o szantażystach, o ludziach, którzy nie dotrzymują słowa i teraz Polska może przewrócić stolik, ponieważ na szczęście jesteśmy teraz w historycznym momencie, kiedy możemy to całe KPO, to całe next generation UE, wywrócić, bo bez zgody Polski nie jest możliwe utworzenie tego strategicznego systemu finansowania do 2058 roku, bo eurokraci w swoim zapale zapomnieli o tym, na szczęście, żeby ten mechanizm w 2020 roku utworzyć i potrzebują polskiego głosu, czyli polska nie zgadzając się, powoduje to, że ten cały mechanizm, lichwiarski mechanizm szantażu, runie i ja uważam, że trzeba to zrobić. Żeby chronić suwerenność Polski, przestać wysłuchiwać tych połajanek ze strony tak skompromitowanych progazpromowych, proklemlowskich eurokratów jak Franz Timmermans.
- Gdzie jest ta czerwona linia, której nie przekroczycie, powiecie, że niech ten rząd upadnie, ale my tej linii nie przekroczymy?
Min. Janusz Kowalski: Tą granicą jest suwerenność Polski. Cały czas działamy, w sprawach np. polityki energetycznej mieliśmy rację. Zachęcam innych, żeby się wsłuchiwali w nasze argumenty, kiedy w 2021 roku przestrzegaliśmy z min. Ziobro, że polityka energetyczna Polski do roku 2040, która jest implementacją tego greendealu, ma doprowadzić do likwidacji polskiego górnictwa, polskiej suwerenności energetycznej, przestawić polską gospodarkę na gaz ziemny. Nie będzie potrzeba roku, żeby to wszystko zbankrutowało przy tych cenach uprawnień do CO2.
- Czyli premier Morawiecki musi wziąć do rządu PSL, bo już uzyskał poparcie PSL dla ustawy wiatrakowej, za którą SP nie zagłosuje. Jakie premier ma wyjście?
Min. Janusz Kowalski: Jest mi bardzo smutno, że premier Mateusz Morawiecki znalazł czas, żeby spotykać się z Waldemarem Pawlakiem, który w mojej ocenie powinien zostać postawiony przed Trybunałem Stanu za decyzję z roku 2010, za proputinowską politykę. Jeżeli dzisiaj premier mówi, że teraz musimy kupować niemieckie czy duńskie wiatraki to wszystkim powinny się włączyć czerwona światła. Jestem przekonany, że porozumiemy się w tej sprawie i przekonamy argumentami, żeby nie popełniać niemieckich błędów. Uważam, że premier ma silną pozycję, żeby powiedzieć „nie” szantażowi z Brukseli i nie zgadzać się na dodatkowe pieniądze do Brukseli. Jestem przekonany że wyborcy PiS odrzucają koalicję z postkomunistycznym PSL. Jeżeli Waldemar Pawlak chciałby być koalicjantem rządu ZP, ten człowiek, który razem z Tuskiem uzależniał nas od rosyjskiego gazu, wstrzymywał Balic Pipe, wstrzymywał budowę rurociągu Oddesa-Brody, chciał podpisać z Putinem kontrakt na dostawy gazu do roku 2037 , to w takiej koalicji nie ma SP. Z ludźmi, którzy byli sojusznikami Putina nie będziemy w koalicji. Jeśli ktoś chce być w koalicji z SP a naszym celem obecności w polskiej polityce jest obrona polskiego interesu a nie stanowisk, to tylko pod warunkami, że tego interesu potrafimy bronić. Ja mógłbym jeździć limuzyną, nie odzywać się, być spokojnym ministrem aktywów państwowych, ale walczyłem o to, za co przypłaciłem stanowiskiem, bo przekonywałem wszystkich jak groźnym jest dla polskiej gospodarki unijny handel emisjami, na którym rocznie Polska traci per saldo 20 mld zł. Każdy z nas płaci za to w wysokich rachunkach za energię i ciepło. Możemy się różnić poglądami, ale dlaczego mamy się godzić na te rozwiązania UE, które dla Polski są obiektywnie niekorzystne?
- Panie ministrze, mamy wojnę u granic, mamy wojnę domową w Polsce...
Min. Janusz Kowalski: To dlatego że mamy wojnę, mamy więcej pieniędzy oddawać szantażystom z Brukseli zamiast przeznaczyć je na budowę armii? Nie rozumiem. Proszę to powiedzieć w Brukseli, pani Ursuli von der Leyen, która przez 6 lat realizowała, jako minister obrony, u boku Angeli Merkel prorosyjską politykę. Teraz ci ludzie nadal realizują interes Putina, Rosji, ponieważ Macron i Scholz cały czas chcą się dogadać z Putinem, wstrzymują Polsce miliardy naszych pieniędzy, realizują dokładnie politykę, która jest dobra dla Putina. I pan mnie przekonuje, żebyśmy dawali im jeszcze więcej pieniędzy, żeby jeszcze bardziej nas szantażowali?!
- Chciałem tylko przypomnieć, że był w historii III RP taki moment, że poseł AWS Pietrzyk ze Śląska swoim wotum nieufności obalił rząd AWS i otworzył drzwi do powrotu do władzy właścicielom PRL. Czy chcecie teraz zostać takim zbiorowym „posłem Pietrzykiem”?
Min. Janusz Kowalski: Pan mi proponuje przyjęcie scenariusza Tuska. Ja ten scenariusz odrzucam. Tego chce Tusk, żebyśmy potulnie zgadzali się na szantaż Brukseli. Ja się z tym nie zgadzam. Chciałbym, żeby polska gospodarka była najbogatsza. Dlatego walczę, żeby uniezależnić się od importowanego gazu, od importowanych węgla kamiennego, stawiam na biomasę i dlatego przestrzegam przed konsekwencjami unijnego handlu emisjami. Uważam, że polityce trzeba być asertywnym w obronie polskiego interesu narodowego. Jeśli ktoś nas oszukuje, okłamuje, to z kimś takim nie robi się interesów. Dwa lata temu oprocentowanie kredytów na rynkach było 1,3%, taka była rentowność obligacji. Mogliśmy sami pożyczyć pieniądze i stworzyć własny KPO nie pytając się Brukseli, na co mamy te środki wydawać. Tym bardziej, że dzisiaj te wydatki, po wybuchu wojny straciły swój sens. Byłem ostatnim obrońcą polskiego węgla, mówiono mi węgiel jest passe, gdy w 2021 roku przyjmowano politykę energetyczną Polski do roku 2040. Mieliśmy zmniejszyć uzależnienie od rosyjskiego gazu. W Polsce wydobywano wtedy 4 mld m3 gazu, a w 2021 roku zużyliśmy 20 mld m3 gazu. Od 24 lutego, od wybuchu wojny w Europie brakuje 100 mld m3 gazu. Nie buduje się bezpieczeństwa energetycznego w oparciu o surowiec, którego nie ma. Skoro mamy jako jedyne państwo w UE węgiel kamienny, to budujmy suwerenność energetyczną w oparciu o węgiel. W 2020 roku postawiłem postulat, że ten cały unijny mechanizm parapodatku, haraczu unijnego, kupowania uprawnień CO2. Wyprodukowanie 1 MWh w najtańszej elektrowni w Europie, w Bełchatowie, to 150 zł, ale ten haracz powoduje, że do tego 1 MWh trzeba wykupić 1 tonę CO2, jako ukryty podatek unijny. Kosztowało to 4-6 euro czyli 24 zł. W 2018 roku nagle to wzrosło do 18-20 euro, był szok, rachunki poszły do góry, teraz uprawnienia kosztują od 60 do 100 euro, 3 miesiące temu to było 100 euro. Czyli 150 zł koszt wyprodukowania 1 MWh i 350 zł unijnego narzutu, razem 460 zł za 1 MWh. To oznacza, że w pana rachunku 40% to narzut unijny, kompletnie bezsensowny. W takich miastach jak Olsztyn, jeśli chodzi o ciepło to jest narzut 25-30%. To są pieniądze, które bezpowrotnie lądują za granicą. Polskie firmy muszą te uprawnienia kupić na giełdzie w Niemczech i Wielkiej Brytanii. PGE w 2021 roku zapłacił 12 mld zł za uprawnienia.
- Ile z tego wraca do polskiego budżetu?
Min. Janusz Kowalski: - Dobre pytanie. Mniej więcej w 2021 roku firmy musiały wykupić ok 180 mln ton ekwiwalentu CO2, z tego 65 mln ton to dochód budżetu państwa państwa, 65 mln ton x 4,71 euro to wychodzi nam od 16 do 20 mld zł deficytu. Za te pieniądze byśmy postawili elektrownie jądrowe. Gdy dzisiaj widzę na Śląsku tego bezczelnego eurokratę Timmermansa, który odpowiada za ten kryzys, obrońcę Gazpromu, nie reagował jak Putin podnosił ceny gazu i bronił Nord Stream, i dzisiaj przyjeżdża do Polski likwidować z Jerzym Buzkiem polskie kopalnie. Łaskawie dają nam 800 mln euro na Fundusz Sprawiedliwej Transformacji a na cały okres transformacji 18 mld euro dla Polski. Bezczelność, my co roku tracimy 20 mld złotych a oni nam mówią, że dadzą 18 mld euro.
Musieliśmy dzisiaj zapłacić do UE na politykę klimatyczną 100 mld złotych, to koszt decyzji eurokratów. Rozmawiałem z górnikami. Koszt wydobycia węgla i produkcji energii skoczył w ostatnich 2 latach o kilkaset procent. Kompletna bzdura. Dzisiaj wydobycie tony węgla to 600 zł. (było 450 zł).
- Cena dla elektrowni jest niższa?
Min. Janusz Kowalski: Niestety nie, bo kopalnie muszą sprzedawać elektrowniom węgiel wg ceny z giełdy w Rotterdamie. Po 1,5-2 tys zł. To jest szaleństwo, dlatego płacimy tak wysokie rachunki.
Dlaczego rachunki za gaz kosztują kilkaset procent więcej niż w zeszłym roku? Przez ten cały mechanizm wymyślony przez Timmermansa. To jest jedna wielka patologia, jedna wielka spekulacja. Promuje się niestabilne źródła energii (wiatraki, fotowoltaika), które są bardzo drogie, do nich się dopłaca, opodatkowując węgiel, i nagle się okazuje, że mimo tego, że koszt produkcji energii w Polsce jest niższy niż w Europie, to ta energia dla milionów Polaków ma być najdroższa. Teraz ten cały system Timmermansa się zawalił, więc mamy jeszcze więcej do tego systemu dopłacać. To jest droga donikąd. My nie wytrzymamy tych kosztów. Zna pan problemy szpitali, wojska, org. pozarządowych, przedsiębiorców, zwykłych ludzi. Porozmawia pan z piekarzami, jak chleb jest drogi z powodu cen energii. Odpowiada za to Timmermans. Jak przedsiębiorca może cokolwiek zaplanować, inwestycje, jeśli ceny energii tak skokowo się zmieniają.
Dzisiaj jest wielka dyskusja o wiatrakach, uwielbiam ją. Pawlak przyszedł do sejmu i mówi, że musimy budować wiatraki. Tania energia z OZE. W roku mamy 8760 godzin, z tego wiatraki na lądzie maksymalnie efektywnie produkują przez 2300 godzin (20-25% czasu), na morzu więcej. Mamy 7,6 GW zainstalowanej mocy w wiatrakach (dla porównania, moc zainstalowana w całym krajowym systemie elektroenergetycznym wynosi 59 GW - energetyka konwencjonalna i OZE. Farmy wiatrowe stanowiły 13,3% ogółu mocy zainstalowanej, z tych 7,6 GW wyprodukowały 175 MWh energii elektrycznej. Nie byłoby tu dzisiaj, gdzie rozmawiamy światła, gdyby nie energia konwencjonalna. Nawet nie mówię o fotowoltaice, z punktu widzenia efektywności, to tylko może być uzupełnienie, ale nie podstawowe źródło, bo fotowoltaika produkuje 10% dni w roku, latem, a teraz ani nie wiej, ani nie świeci słońce, to z czego ta energia ma pochodzić? Ma pan komórkę, która bez naładowania wytrzymuje powyżej jednego, dwóch dni? Nie ma czegoś takiego jak magazyny energii, nie ma takich technologii. Jak zaczyna wiać i świeci słońce to natychmiast obniżana jest produkcja energii elektrycznej w źródłach konwencjonalnych, w naszym przypadku z węgla. To są ogromne koszty, bo musimy wychładzać piece węglowe, by za za chwilę, jak przestaje wiać i świecić słońce, to trzeba je znów ogrzewać i to setkami ton oleju napędowego, gigantyczne koszty stabilizacji systemu.
Dla kogo ta zielona transformacja ma być korzystna, czyj interes mamy realizować, milionów Polaków czy kilku cwaniaków, którzy chcą zarobić na farmach wiatrowych?
Dlatego UE chce, żebyśmy płacili i stawiali farmy wiatrowe, bo najlepszą stabilizacją dla wiatraków jest gaz ziemny. Po to Niemcy z Rosjanami wymyślili ten system, żeby zamknąć Polsce kopalnie, narzucić wiatraki, które będą stabilizowane gazem ziemnym. To najgorszy model dla Polski, model oparty na gazie, którego w Polsce nie ma. który całkowicie zbankrutował.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Adam Socha
Poniżej fragment wywiadu premiera M. Morawicego dla wpolityce.pl:
wPolityce.pl: Panie premierze, Polska buduje silną armię, realizuje Ustawę o Obronie Ojczyzny pana premiera Kaczyńskiego. Kilkadziesiąt godzin temu przyszła pierwsza dostawa koreańskich czołgów i armatohaubic, potem zgoda Departamentu Stanu USA na sprzedaż Polsce amerykańskich czołgów. Czy kryzys finansowy i zapowiedziane oszczędności w budżecie tych planów nie zniweczą?
Mateusz Morawiecki: Silna armia jest celem, z którego nie zrezygnujemy bez względu na okoliczności. Suwerenność i bezpieczeństwo Polaków nie mają ceny. Ale też jest dla każdego oczywiste, że środki europejskie bardzo by to zadanie ułatwiły. To jest kwota porównywalna z tą, którą chcemy wydać na uzbrojenie. Dzisiaj chętnie wzięlibyśmy także część kredytową z KPO, bo finansowanie na ryzyku Unii Europejskiej, ze spłatą w latach 2028-2058 to bardzo atrakcyjna oferta. Jak słyszę niektóre komentarze polityków z różnych stron, że to „drogi kredyt”, to zastanawiam się czy to ignorancja czy coś gorszego.
Warto przy okazji docenić sukces jaki odniosła pani prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka, która przeprowadziła w krótkim czasie bardzo skomplikowaną i trudną operację pozyskania czterech miliardów dolarów na zakupy zbrojeniowe na rynku amerykańskim. Zrobiła to w bardzo trudnym czasie dużego niepokoju na rynkach.
poster
Dodam, że głównym organizatorem konsorcjum był Bank Santander. To potwierdza naszą wiarygodność na rynkach finansowych i pozwoliło na zapłatę wysokich zaliczek.
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/polska/8497-min-kowalski-solidarna-polska-nie-sprzeda-suwerennosci-za-kpo-najnowsze-slajd-kafelek.html#sigProId872701d15c
Skomentuj
Komentuj jako gość