Według strategii środowisk LGBT dla Polski do 2025 roku w naszym kraju ma obowiązywać ustawa o „równości małżeńskiej”, czyli prawo zezwalające parom homoseksualnym na zawieranie „małżeństw”. Marsze równości są elementem przygotowania społeczeństwa do akceptacji szykowanej dla Polski ustawy o ślubach dla homoseksualistów. Znamy zatem plany organizacji LGBT, a teraz nie możemy dopuścić, aby zostały zrealizowane.
W tym roku tzw. marsze równości przeszły ulicami kilkunastu miast Polski. Promujący dewiacje i wynaturzenia byli niejednokrotnie zwożeni na parady przede wszystkim dlatego, by dać ułudę szerokiego, społecznego poparcia dla postulatów LGBT. Pod płaszczykiem kolorowych i radosnych pochodów kryje się niebezpieczna ideologia zagrażająca zdrowym rodzinom. Jako wolontariusze Fundacji Życie i Rodzina nie byliśmy bierni. Na trasach marszów LGBT pokazywaliśmy prawdziwą rzeczywistość tego środowiska.
Lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści, queer i tym podobni wśród postulatów mają wprowadzenie tzw. homomałżeństw, homorodzin oraz swobodnej adopcji dzieci przez pary osób nieheteronormatywnych. To, co dotychczas było oczywiste, dziś zdaje się takie nie być. Współczesny świat serwuje hasła o dowolnej zmianie płci, wprowadzaniu kilkudziesięciu jej odmian, o miłości, która wcale nie jest odpowiedzialna, piękna i prowadząca do zrodzenia nowego życia. Coraz agresywniej także wtłacza się do umysłów społeczeństw myśl, że homoseksualizm i jemu podobne dewiacje wcale nie są dewiacjami, ale normami i orientacjami seksualnymi. Mówienie prawdy oraz obnażanie zagrożeń płynących z postulatów LGBT traktowane jest zaś jako sianie nienawiści i homofobia. Tylko społeczna aktywność broniąca normalności, małżeństwa, rodziny i dzieci może powstrzymać agresywną homodyktaturę!
Naprzeciw zgorszeniu
Jeszcze w czerwcu z ramienia Fundacji Życie i Rodzina udaliśmy się do Częstochowy, by bronić Jasnej Góry przed profanacją i zgorszeniem, jakiej chcieli dopuścić się homoaktywiści. Mieliśmy ze sobą banery, które zamierzaliśmy postawić naprzeciwko homoparady. Już tam funkcjonariusze policji pokazali, że stoją po stronie dewiacji, spychając nas za ogrodzenie parkowe. To nas nie powstrzymało.
Wbrew pozorom ogrodzenie okazało się nam pomocne – umocowaliśmy do niego plakaty, które były widoczne dla uczestników tzw. marszu równości. Nie mogli oni też podejść pod samą Jasną Górę, którą bronili wierni. To szczególne miejsce zostało ocalone, niemniej obraz Matki Bożej był profanowany, a symbole narodowe znieważone. Mimo zawiadomień do prokuratury postępowania w tej sprawie umorzono, wskazując na brak znamion czynu zabronionego. Kuriozalnym jest tłumaczenie prokuratora o wewnętrznym przeżywaniu religijności przez uczestników homoparad. Widać jak na dłoni, że to nie przeżywanie wiary czy patriotyzmu, ale raczej wyśmiewanie i szydzenie z Kościoła oraz polskości.
LGBT to grzech
To szydzenie oraz próby zmienienia nauki Kościoła w kwestii homoseksualizmu widzieliśmy np. w Płocku, gdzie homoaktywiści wtargnęli do świątyni próbując wymusić na księdzu milczenie o sodomskich grzechach. Gdy ten się nie ugiął, zaczął dostawać pogróżki i był zastraszany. W odpowiedzi nasza Fundacja zorganizowała konferencję prasową, stając w obronie kapłana oraz mówiąc prawdę o niebezpiecznej ideologii spod znaku sześciu kolorów.
W okresie wakacyjnym właśnie w tym mieście zorganizowano tzw. marsz równości, na którym znowu profanowano obraz Matki Bożej oraz znieważano symbole narodowe. Byliśmy na miejscu, aby pokazywać prawdę o ideologii LGBT. Banery prezentowały dane o zwiększonym ryzyku zachorowań na choroby weneryczne czy AIDS wśród homoseksualistów, o pedofilii, która wiąże się z aktywnym trybem homoseksualnym, o dużym odsetku przestępstw i stosowaniu przemocy przez osoby ze środowisk LGBT. Staliśmy wzdłuż trasy homoparady, dzięki czeku treści te były dla wszystkich dobrze widoczne. Akcja przebiegła spokojnie.
Stop dewiacji!
Oprócz Częstochowy i Płocka byliśmy także w Poznaniu, gdzie 6 lipca homoaktywiści przemaszerowali przez miasto. I tam stanęliśmy z naszymi plakatami, które w połowie homopochodu ujawniły się oczom osób promujących dewiacje. Funkcjonariusze policji nie przeszkadzali nam w akcji. Podobnie było w Kielcach i w Katowicach. Na Śląsku udało nam się coś więcej – przemieszczać baner informujący o dużym procencie pedofilów wśród homoseksualistów wzdłuż trasy homoparady! W ten sposób „towarzyszyliśmy” homoaktywistom do końca ich marszu.
Nie mogło zabraknąć nas także w Toruniu. Rozstawiliśmy kilka banerów, w tym informujący o dwóch gejach, którzy wielokrotnie gwałcili roczne, adoptowane przez nich dziecko (a w tym małym środowisku dochodzi aż do 40% przestępstw na tle seksualnym). Plakaty były dobrze widoczne dla uczestników homoparady. Co niektórzy na widok informacji o gejach-pedofilach zaczęli się na nas oburzać, widać nie w smak im pokazywanie brutalnej rzeczywistości i burzenie ich fałszywej narracji o „kochających” dwóch tatusiach lub dwóch mamusiach.
Policja po stronie zboczenia
Z agresywnością policjantów zetknęliśmy się w Rzeszowie, Lublinie i Wrocławiu. W tym pierwszym mieście funkcjonariusze policji zachowywali się agresywnie w stosunku do obrońców normalności, wstrzymywali ruch pieszych, zatrzymywali niczemu niewinnych ludzi, użyli także broni. Wszystko po to, aby dewiacja mogła być promowana.
W Lublinie policjanci byli jak ZOMO, lejąc gazem nie tylko przeciwników homoparady, ale także zupełnie postronne osoby. Ledwie ustawiliśmy się na chodniku, nie zagradzając przejścia ani w żaden sposób nie utrudniając przebiegu tzw. marszu równości, gdy policjanci uzbrojeni po zęby w pałki, gaz łzawiący oraz broń zaczęła nacierać na ludzi nie zgadzających się na promocję wynaturzeń. Gazem dostali także nasi wolontariusze, najdotkliwiej zaś zaatakowano emerytowanego nauczyciela z Lublina, który wraz z żoną przyszedł, aby wesprzeć naszą akcję. Nie robiliśmy niczego złego, a zostaliśmy potraktowani jak najgorsze zbiry! Mimo agresji policji nasz przekaz był dostrzegalny dla homoaktywistów.
We Wrocławiu natomiast policjanci, widząc, że stoimy z plakatem informującym o gejach-pedofilach, spisali nas. Początkowo wszystko wskazywało na to, że dalej będziemy mogli stać na chodniku z banerem. Po krótkim jednak czasie szybkim krokiem podszedł do nas dowódca wraz z grupą uzbrojonych policjantów krzycząc, że natychmiast mamy się zwijać. Swoim zachowaniem prowokował nas do wzbudzenia nerwowości, jednak nie ulegliśmy temu. Spokojnie próbowaliśmy z nim rozmawiać. W trakcie negocjacji nasz baner zobaczyli uczestnicy homoparady. Mimo że ostatecznie musieliśmy go złożyć pod groźbą aresztu, cieszymy się, iż akcja się udała.
Bądźmy aktywni!
Zdajemy sobie sprawę, że walka o normalność, o rodziny i dzieci nie jest prosta. Zwłaszcza w obliczu nachalnej i agresywnej promocji LGBT. Nie możemy jednak pozostawać bierni. Będąc w różnych miastach Polski w trakcie naszych akcji utwierdziliśmy się w przekonaniu, że większość społeczeństwa nie chce homoparad. Nie chce ideologii homoseksualnej, nie chce seksdeprawacji. Nie chce też redefinicji małżeństwa. Społeczeństwo polskie jest dumne ze swojego patriotyzmu, z rodzin składających się z mamy, taty i dzieci, z wiary, która jest w Polsce wciąż bardzo silna.
Wystarczy, aby zrobić ten pierwszy krok i zjednoczyć się w obronie Polski przed homoideologią. Takim krokiem może być zapisanie się na nasze kursy: https://www.zycierodzina.pl/kursy. Wspólnie możemy stawić opór lobby LGBT!
Według strategii środowisk LGBT dla Polski do 2025 roku w naszym kraju ma obowiązywać ustawa o „równości małżeńskiej”, czyli prawo zezwalające parom homoseksualnym na zawieranie „małżeństw”. Marsze równości są elementem przygotowania społeczeństwa do akceptacji szykowanej dla Polski ustawy o ślubach dla homoseksualistów. Znamy zatem plany organizacji LGBT, a teraz nie możemy dopuścić, aby zostały zrealizowane.
W niedzielę biorąc udział w wyborach parlamentarnych wybraliśmy Sejm i Senat IX kadencji. Korzystając z nowego politycznego rozdania, mamy prawo i obowiązek przypominać decydentom, że nie ma ucieczki od ochrony Polaków przed szerzeniem ideologii LGBT.
Nie dopuśćmy do tego, co wydarzyło się chociażby w Hiszpanii, gdzie socjaliści zalegalizowali „małżeństwa” osób tej samej płci, a aborcja na życzenie dopuszczona jest do 22 tygodnia. Nie powtarzajmy błędów Irlandii, gdzie w 2015 r. opowiedziano się za wprowadzeniem homoślubów, a już trzy lata później 66,4 proc. społeczeństwa zagłosowało za możliwością legalnego zabijania nienarodzonych dzieci.
Pierwsze sto dni nowego parlamentu to czas, gdy podejmowane są najważniejsze decyzje dotyczące kierunku, jaki przyjmie nasza Ojczyzna. Politycy muszą wiedzieć, jakie są oczekiwania społeczne. Przypominajmy o obowiązku konsekwentnego realizowania postulatów, które wybrzmiały w czasie kampanii wyborczej. Domagajmy się obrony zdefiniowanej konstytucyjnie rodziny, chrześcijańskich korzeni naszego kraju. Domagajmy się sprzeciwu wobec legalizacji związków partnerskich jak i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Zachęcam Czytelników, byśmy razem występowali w obronie tradycyjnego modelu rodziny, zdrowego porządku społecznego, śmiało przeciwstawiając się gorszącej propagandzie.
Drogi Czytelniku!
Chcąc powstrzymać ofensywę destrukcyjnej ideologii wystosowaliśmy petycję do przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS Ryszarda Terleckiego o ustawowy zakaz marszów LGBT. Kategorycznie domagamy się reakcji największego klubu parlamentarnego w polskim Sejmie. Reakcji, która będzie nie tylko skutecznym odparciem ataku na najważniejsze wartości, ale także pomocą w ich utrzymaniu w przyszłości.
Serdecznie proszę Ciebie o podpisanie petycji i udostępnianie jej wśród Rodziny i Przyjaciół, a także na portalach społecznościowych, grupach, forach i w innych miejscach wymiany opinii.
Petycję można podpisać tu:
http://www.twojepetycje.pl/petycje/o-ustawowy-zakaz-marszy-lgbt-w-polsce/
Fundacja Życie i Rodzina, www.zycierodzina.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość