"Biurokratyczni zwolennicy biznesowych parytetów nie występują oficjalnie przeciwko regułom wolnego rynku. Są za, ale tak się składa, że dzięki najnowszym badaniom dowiedzieli się o innych, płciowych kryteriach rozwoju firm i dziejowej pomyłce, przez którą to właśnie mężczyźni nosili spodnie. Po prostu wiedzą lepiej i nauczają, niczym żywcem wyjęci redaktorzy z rolniczych programów dawnej komunistycznej telewizji, mówiący chłopom jak sadzić ziemniaki i hodować świnie." - pisze Bogdan Bachmura
Jest nareszcie lekarstwo na kryzys i kłopoty zachodnioeuropejskich gospodarek. Tak w swojej prostocie genialne, że nikt od czasu wymyślenia kapitalizmu nań nie wpadł. Przez dwieście lat z okładem ślepi pozostawali liczni teoretycy wolnego rynku, nobliści oraz miliony praktykujących na swoim przedsiębiorców. Trzeba było dopiero Jerzego Buzka, Polaka na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, premiera od słynnych czterech polskich reform, aby znaleźć także ratunek dla gasnącego europejskiego kapitalizmu. Ale oddajmy głos naszemu eksportowemu profesorowi i reformatorowi oraz jego koleżance Viviane Reding, wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, którzy w opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej” artykule „Kobiety do władz firm!” piszą tak: „W nadchodzących miesiącach Komisja Europejska i wiele krajowych rządów spotka się z prezesami największych europejskich spółek notowanych na giełdzie, aby omówić propozycje inicjatyw samoregulacyjnych mających sprawić, że więcej kobiet znajdzie się na najwyższym szczeblu decyzyjnym. Taka samoregulacja może przynieść efekty, ale tylko wtedy, gdy będzie ściśle monitorowana. Dlatego jeśli nie zauważymy wyraźnych postępów, kolejny etap jest jasny: Europa będzie potrzebować prawnie wiążących parytetów. Teraz warto jednak oddać inicjatywę przedsiębiorstwom”. W zamian za ten drobny szantażyk europejskie gospodarki, dźwigane teraz na silnych ramionach kobiet, mają zwiększyć swój produkt krajowy brutto o 9 proc. Tak obiecują eksperci z firm Goldman Sachs i Mc Kinsey.
Aby to osiągnąć wystarczy rozbić szklany sufit. To taka feministyczna metafora niewidzialnej dla prawa dyskryminacyjnej bariery dla kobiecych karier. Cena za to obiecane gospodarcze eldorado jest oczywiście niemała. Na szali trzeba położyć fundamentalne dla liberalnej gospodarki wartości: wolność gospodarczą, swobodę zawierania umów i wiarę w prywatną własność. Stąd wygodniejsza byłaby dobrowolna refleksja przedsiębiorców nad własną dotychczasową krótkowzrocznością i szybki masowy zaciąg kobiet dla dobra europejskich gospodarek. Na razie parytetowy przymus wprowadzono głuchym na perswazję Norwegom i Szwedom. Czas do namysłu dostali przedsiębiorcy w Niemczech, Francji i Hiszpanii. Proponowane przez Jerzego Buzka unijne regulacje oszczędziłyby zbędnych ceregieli pozostałym rządom UE.
Biurokratyczni zwolennicy biznesowych parytetów nie występują oficjalnie przeciwko regułom wolnego rynku. Są za, ale tak się składa, że dzięki najnowszym badaniom dowiedzieli się o innych, płciowych kryteriach rozwoju firm i dziejowej pomyłce, przez którą to właśnie mężczyźni nosili spodnie. Po prostu wiedzą lepiej i nauczają, niczym żywcem wyjęci redaktorzy z rolniczych programów dawnej komunistycznej telewizji, mówiący chłopom jak sadzić ziemniaki i hodować świnie. I podobnie do tamtych, czerwonych mądrali, nowi, demokratyczni mędrcy znaleźli się poza potocznym doświadczeniem. Poza codzienną, oczywistą dla ciężko pracujących ludzi wiedzą i praktyką, która zawsze kazała szukać źródeł sukcesu w pracowitości, pomysłowości i powściągliwej konsumpcji. Konsekwentnie, małymi kroczkami, budują nową utopię, w której miarą świata zamiast indywidualnego doświadczenia, staje się dająca prostacką pewność siebie idea i teoria. Pewność, która daje nowej, demokratycznej klasie próżniaczej mandat do decydowania za nas co dobre, a co złe. Nawet wbrew regułom ustroju, którego powinni być głównymi strażnikami. Bo przecież to kapitalizm z jego świętą zasadą swobody zawierania umów skutecznie rozrywał dawne ograniczenia wynikające z pozycji społecznej, rasy, płci czy wyznawanej religii, stając się najskuteczniejszą barierą przeciw dyskryminacji. Jego twarde reguły ekonomiczne zmuszają do oddzielenia wydajności i produktywności od innych cech danego człowieka, także jego płci. Nie jest to mechanizm doskonały, bo nikt mu takich wymagań nie stawiał. Oddaje właścicielom swobodę podejmowania decyzji, także takich, które mogą szkodzić firmie, a konkurencji szansę ich wykorzystania. I nie ma tu żadnej dyskryminacji, tak jak nie jest nią na przykład preferowanie muzyki w wykonaniu kobiet lub mężczyzn.
Zdolność właściwej oceny ryzyka, szybkość i trafność podejmowania decyzji, umiejętność przewodzenia ludzkim zespołom, siła woli i charakteru nie są kategoriami zbiorowymi lecz indywidualnymi. Tym bardziej nie można ich przypisać określonej rasie, narodowości czy płci. Myślenie kolektywne jest z zasady tej przeciwieństwem. Rządzi się pychą tych, którzy uwięzili przedsiębiorczość w tysiącach monopolistycznych regulacji, a teraz szukają ratunku w kobietach, oferując obraźliwe dla nich i prowadzące do rzeczywistej dyskryminacji przywileje. Anty - dyskryminacyjnego mechanizmu wolnego rynku nie można poprawić żadnymi regulacjami, poza ograniczonym do minimum równym prawem dla wszystkich. Bo gdy prawdy objawione stracą swoją uwodzicielską moc, znów pojawi się zapotrzebowanie na kozłów ofiarnych, a zamiast szklanego sufitu, czerwona klatka z napisem socjalizm.
Bogdan Bachmura
OGŁOSZENIE
Redakcja portalu „Debata” zaprasza na debatę o sensie istnienia „Rady do spraw Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn przy prezydencie Olsztyna”. Spotkanie odbędzie się 24 marca ( czwartek) o godzinie 17 w Książnicy Polskiej przy Placu Jana Pawła II 2/3 w Olsztynie ( księgarnia naprzeciwko Ratusza). Uczestnikami debaty będą: Marta Bełza ( Gazeta Wyborcza), Monika Grochalska (przewodniczącą Rady do spraw Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn), Bogdan Bachmura ( Debata, Święta Warmia ) oraz Bożena Ulewicz ( Akcja Katolicka) Spotkanie prowadzi: Łukasz Adamski ( Fronda, Debata).
Tekst pochodzi z marcowego numeru miesięcznika Debata
Skomentuj
Komentuj jako gość