O sukcesie mogą mówić spin-doctorzy, twórcy dublera Rafała Trzaskowskiego, czyli Szymona Hołowni. Platforma nadal zachowała rolę lidera opozycji. Sromotną porażkę odnotowali kandydaci PSL i SLD, zwłaszcza PSL. Konfederacja potwierdza, że jest trwałym bytem politycznym.
Gdyby nie „projekt Hołownia” Andrzej Duda wygrałby w I turze. Pomysł na „soft-katolika” okazał się strzałem w dziesiątkę. Szymon Hołownia może ogłosić, że tworzy partię. Wówczas miałby szansę stworzyć trzecią siłę polityczną i zająć miejsce PSL. Być może razem z Jarosławem Gowinem. Po tym, jak Gowin wbił nóż w plecy Dudzie („jak Duda nie wygra, to nie będzie katastrofy”) już on tak naprawdę jest poza obozem Zjednoczonej Prawicy. Wówczas nawet mogliby zepchnąć Platformę z pozycji lidera opozycji.
Natomiast Władysław Kosiniak-Kamysz okazał się "pluszowym tygrysem". Po tak dotkliwej porażce – przegrał nawet z Biedroniem! - powinien podać się do dymisji.
Inny scenariusz, to np. Szymon Hołownia zaangażuje się w kampanię Trzaskowskiego w zamian za np. prezydenturę Warszawy.
Swój cel osiągnął za to kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak. Swoim wynikiem 6,75% ugruntował trwałą pozycję narodowców na scenie politycznej.
SLD po raz kolejny odnotowała blamaż w wyborach prezydenckich. Polacy nie są gotowi na tęczową rewolucję. Wiosna zakończyła swój byt latem. Lewica powinna była wystawić Zandberga.
Andrzej Duda rozpoczął swoją kampanię fatalnie. Do dzisiaj nie rozumiem, jak to się stało, że Gowin podsunął obozowi prezydenta Dudy na szefową sztabu „konia trojańskiego”, panią Jolantę Turczynowicz-Kieryłło. Dopiero po jej odsunięciu Andrzej Duda w końcu się przebudził.
„Totalna opozycja” może być z siebie dumna. Znakomicie rozegrała partię z wymianą kandydatów. Najpierw krzycząc, że Jarosław Kaczyński będzie miał krew na rekach, jeśli wybory odbędą się 10 maja. Prezes Kaczyński ugiął się i chciał wyborów korespondencyjnych. Wówczas podniósł się krzyk, że będą to „koperty śmierci”. Platformie walnie pomógł Jarosław Gowin i dzięki temu Platforma mogła wymienić kandydata i uratować siebie. Gdyby wybory odbyły się 10 maja, dzisiaj już nie byłoby co zbierać po Platformie.
II rundę wygra ten z kandydatów, który przekona do siebie ok. 10% wyborców, którzy jeszcze dzisiaj nie wiedzą, na kogo zagłosują. Czekamy na debatę telewizyjną Duda – Trzaskowski. Ona może zdecydować o ich głosach
Adam Socha
Prezydent Andrzej Duda wygrywa I turę wyborów prezydenckich z wynikiem 43,67 proc. (8 mln 412 tys. 183) - wynika z danych podanych przez PKW na podstawie 99,78 proc. zliczonych głosów. Kandydat PiS zmierzy się w II turze wyborów z Rafałem Trzaskowskim, który zajął drugie miejsce z wynikiem 30,34 proc. (5 mln 845 tys. 164 głosów).
Ponad 3 mln głosów więcej zyskał w I turze prezydent Andrzej Duda w porównaniu do jego wyniku z I tury wyborów prezydenckich z 2015 r. Z kolei kandydat KO Rafał Trzaskowski otrzymał o ponad 814 tys. głosów więcej niż ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, który z Dudą mierzył się 5 lat temu.
Szymon Hołownia - 13,85 proc. (2 mln 667 tys. 655 głosów).
Krzysztof Bosak - 6,75 proc. (1 mln 300 tys. 923 głosów)
Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,37 proc. (457 tys. 092 głosów)
Robert Biedroń - 2,21 proc. (425 tys. 734 głosów).
Frekwencja w niedzielnych wyborach prezydenckich wyniosła aż 64,4 proc.!
Skomentuj
Komentuj jako gość