Bezpośrednio po wyborach prezydenckich, kiedy miały miejsce pierwsze przymiarki Pawła Kukiza do współpracy z Ruchem Narodowym byłem przeciwny koalicji z Kukizem. Miałem jednak wówczas świadomość, że wielu naszych członków i sympatyków zagłosowało w wyborach prezydenckich na Kukiza.
Jak odczytać ten fakt i jakie stąd wyprowadzić wnioski. Najłatwiej przychodzi taki oto wniosek, żeby nie kopać się z koniem i stanąć z Kukizem do wyborów parlamentarnych. Zwiększa to nasze szanse na pozyskanie mandatów parlamentarnych i umocni organizacyjnie Ruch Narodowy.
Wniosek przeciwny jest taki, że nasz kandydat na prezydenta był słaby, kampania licha, a nasze organiczne postulaty słabo eksponowane i należy wobec tego to wszystko poprawić.
Stało się inaczej, Paweł Kukiz nas uwiódł, a my chętnie daliśmy się uwieść. Natomiast na chłodno praktycznie wszystko, co dzieje się od czasu zakończenia wyborów prezydenckich umacnia mnie w moim początkowym poglądzie samodzielnego startu Ruchu Narodowego w wyborach parlamentarnych. Koalicja cicha, czy jawna z Kukizem odbiera RN atuty związane z prowadzeniem własnej akcji wyborczej, podważa naszą wiarygodność w realizacji idei narodowych, konserwatywnych, społecznych, chrześcijańskich. Dopasowując się do Kukiza, usuwamy się na bok, stymulujemy wystąpienie próżni politycznej, sprzyjamy opcjom gotowym ją wypełnić ugrupowaniem patriotyczno-nacjonalistycznym, ale o cechach lewackich.
Dzisiaj nasze credo: Bóg, Honor, Ojczyzna przegra w walce o wyborcza marchewkę w ręku Pawła Kukiza. To kuszenie wyborczą marchewką odbiera jasność widzenia wielu działaczom i to nie tylko Ruchu Narodowego.
REFERENDUM JOW
Wywołanie tematu JOW przez Pawła Kukiza w czasie wyborów prezydenckich spowodowało lawinę dyskusji zastępczej o JOW-ach i znaczące wytłumienie krytyki PO i PSL. Zastępczy dla nas temat JOW jest neutralny światopoglądowo, ale nie politycznie. Angażuje uwagę rzeszy ludzi, którzy w innych warunkach działaliby w znakomitej większości na szkodę partii rządzącej PO i PSL oraz związanych z nimi środowisk. Temat JOW kanalizuje gniew społeczny, frustrację na teren politycznie neutralny. Nie bez powodu chciał na tym skorzystać Komorowski i do pewnego stopnia skorzystał. Wywołanie przez Kukiza wrażenia, że JOW i kosmetyczne zmiany prawa wyborczego zasadniczo zmieni układ sił politycznych spowodował falę sterowanego entuzjazmu. Ruch społeczny wokół JOW mistrzowsko wykorzystała formacja skupiona wokół Pawła Kukiza przede wszystkim do pozyskania rzesz współpracowników, założenia struktur terenowych i baz danych personalnych, adresowych osób społecznie aktywnych, gotowych do współpracy z nowym liderem - Pawłem Kukizem. Tak postrzegany pomysł Komorowskiego ustanowienia referendum ma 2 poziomy korzyści. Pierwszą korzyść, doraźną wynikającą z potrzeb ówczesnej kampanii prezydenckiej polegającą na przejęciu elektoratu Kukiza w drugiej turze wyborów prezydenckich, a na drugim poziomie stymulowanie umacniania się formacji Pawła Kukiza bezpośrednio przed wyborami parlamentarnymi.
"KONSOLIDACJA ŚRODOWISK"
KWK KUKIZ'15 proponując udostępnienie miejsc na swoich listach wyborczych partiom, stowarzyszeniom, związkom zawodowym, związał ich zaangażowaniem w ramach wewnętrznej walki o miejsca na listach kandydatów. Walka w komisjach mających w werbalnym założeniu weryfikować kandydatów (np. w Olsztynie zdominowana przez osoby z Solidarności'80 i Ukraińców). Wygaszenie kampanii wyborczej we współpracujących ugrupowaniach, a zamiast tego zaangażowanie w konflikty i gry personalne terenowych koordynatorów. To zaangażowanie w gry o miejsca na listach Kukiza zastąpiło rywalizację programową.
Przedłużające się negocjacje o kolejność miejsc na listach mogą w efekcie zablokować współpracującym obecnie z Kukizem ugrupowaniom powołanie własnych komitetów wyborczych. Formuła działania komitetu Kukiza jako KWW (komitet wyborczy wyborców) powoduje, że nie jest on koalicją partii i stowarzyszeń. W głoszonym przez Kukiza i jego współpracowników założeniu formuły KWW pozwala ominąć próg wyborczy przypisany koalicjom. W praktyce pozwala Pawłowi Kukizowi dowolnie ręcznie sterować miejscami na listach, organizacją i obsadą personalną placówek terenowych (komisji weryfikujących kandydatów). To doskonałe taktycznie posunięcie, rzuca na kolana środowiska przystępujące do tej nieformalnej koalicji z Kukizem i tworzy układ kliencki.
DEKLAROWANA ANTYPROGRAMOWOŚĆ
Paweł Kukiz nie jest nastolatkiem, ale osobą z bagażem doświadczenia osobistego, zawodowego, społecznego i medialnego. Jako biznesmen medialny i człowiek estrady posiada umiejętność kreowania nastrojów widzów i słuchaczy. Wyczuwa granice akceptacji jego zachowań i w ten sposób wyznacza obszar swojego nieartykułowanego programu politycznego i społecznego. Powstrzymywanie się od oficjalnego ogłaszania programu i zgłaszanie jedynie postulatów, powoduje, że jego działania są akceptowalne przez bardzo szeroki krąg odbiorców. Położenie nacisku w ocenie kandydatów na posłów ich zaangażowania w kampanię JOW premiuje lokalnych, podatnych na sterowanie aktywistów, dla których temat JOW stał się motywem przewodnim i zastąpił jakąkolwiek głębszą refleksję programową, moralną. polityczną
DEKLAROWANA ANTYPARTYJNOŚĆ
Setki komitetów referendalnych, dziesiątki skuszonych wizją ław parlamentarnych stowarzyszeń, związków zawodowych i partii, a raczej ich działaczy liczących na miejsca "biorące" na listach kandydatów KWK KUKIZ'15 do sejmu i senatu to baza współpracowników Kukiza. Genialna zagrywka z internetowym przyjmowaniem zgłoszeń kandydatów na posłów i senatorów, zwołanie ich na wiec w Warszawie i zapowiadany centralny zjazd budzą respekt przed pomysłodawcą takich posunięć. Momentalnie powstała gigantyczna baza danych osób z ich życiorysami, umiejętnościami, opisem dokonań, listami osób popierających kandydata, pełnymi danymi adresowymi.
Biorąc pod uwagę setki komitetów, referendalnych, punktów dystrybucyjnych, 4000 przesłanych wypełnionych ankiet, stanowi to bazę wyjściową do założenia bodaj największej partii w Polsce. Przejęcie członków z innych partii i stowarzyszeń jest faktem i konsekwencją walki o miejsca, konsekwencją potrzeby wypromowanie się aby zapewnienia sobie miejsca na liście kandydatów. Oczywista przegrana referendum ułatwi podtrzymanie ruchu i nadanie mu formy organizacyjnych.
Paweł Kukiz konsekwentnie nie będzie nazywał tego partią. Paweł Kukiz bazuje na młodych, aktywnych, komunikatywnych, uwiedzionych "mesjanizmem" mistrza, dodajmy podatnych na manipulację. Marchewką jest możliwość kandydowania, bycia „kumplem Pawła", kijem – przesunięcie w dół na liście, wykreślenie z listy. Paweł jest tak oddany swoim zwolennikom, że nawet domaga się dla nich wszystkich zmiany niekonstytucyjnych przepisów (jego zdaniem) i możliwości wpisania wszystkich 4000 kandydatów na listy. Założyć trzeba, że wszyscy są już po weryfikacji i spełniają surowe wymagania (dostępne on line na stronie internetowej Komitetu)
ANTYSYSTEMOWOŚĆ
Antysystemowość Pawła Kukiza jest obok JOW jego głównym punktem programu. Jest skierowana , werbalnie przeciwko PO i PiS. W rzeczywistości osoby, wcześniej działające w PiS i PO ( a nawet PZPR) nie są z automatu wykluczane (wszak jeden z Kukizowych apostołów ma PZPR-owski staż). W rzeczywistości niezdefiniowana bliżej anntysystemowośc Pawła Kukiza jest pojemnym hasłem, z którym wiele osób jest gotowych się identyfikować i każdy rozumie je po swojemu. Jedni nie lubią Komorowskiego, inni głównie Tuska, jeszcze innym przeszkadzają lekcje religii w szkołach, ktoś jest za rozdziałem państwa i kościołów, są zwolennicy radykalnego rozprawienia się z patologią w spółdzielczości. Bliżej niezdefiniowana antysystemowość jest mistrzowskim zagraniem. Oczywiście w toku działania Kukiza można znaleźć masę argumentów wzajemnie się wykluczających. Próby definiowania kukizowej antysystemowości by je obnażyły. Zabieg propagandowy polega na zastąpieniu postawy jawnie populistycznej antysystemowością. Antysystemowość w rozumienia formacji Kukiza nie przeszkadza absorbować w jego ruchu mniejszość ukraińską, policjantów, emerytowanych wojskowych po komunistycznych akademiach, wysoce pragmatycznych działaczy związkowych zaprawionych w bojach o bycie na wierzchu niezależnie od aktualnej opcji politycznej. (Tak na marginesie, to nie słyszeliśmy, żeby związkowcy agitowali do zakładania związków w prywatnych zakładach pracy w Polsce. Bardziej interesuje ich polityka w bardzo pragmatycznym wydaniu.)
ZAPLECZE INTELEKTUALNO- DECYZYJNE KUKIZA
Osiągnięcia, sposób działania i zastosowane techniki medialne, psychologiczne, operacyjne, socjologiczne budzą respekt przed zapleczem intelektualnym ruchu, jaki firmuje Kukiz, Dostęp do mediów, jaki towarzyszył działaniom Kukiza w czasie kampanii prezydenckiej i obecnie wyklucza przypadkowość i udostępnianie czasu antenowego dla zwiększenia oglądalności ich stacji.
Trudno udowodnić tezę sterowania Kukizem przez osoby z kręgu PO. Należy doszukiwać się intelektualnego, medialnego wsparcia Kukiza w środowiskach apartyjnych lub jak kto woli ponadpartyjnych. Oficjalnie, mózgiem przedsięwzięcia są Marek Mnich, Miłosz Lodowski, Janusz Sanocki, Kornel Morawiecki, płk. Józef Marczak, płk. Ryszard Jakubczak, Grzegorz Czuryło. Tyle wynika z danych dostępnych na stronie internetowej Komitetu. Z pewnością nie jest to lista zamknięta ekspertów wspierających formację pod szyldem Pawła Kukiza.
Obserwacja poczynań KWK KUKIZ'15 jest ciekawym zajęciem poznawczym, nie wolnym w moim przypadku od pewnych obaw.
Jakimi to drogami chadza demokracja parlamentarna, lub jak kto woli, jak niska jest świadomość obywatelska. Świadomość ważności pojedynczego głosu, jakim wszyscy dysponujemy. Trzeba było widzieć babcie skreślające Kukiza podczas wyborów prezydenckich, bo im wnuczek kazał. Wnuczkowi nie odmówią.
Jak łatwo pokazując małą marchewkę wyborczą odwrócić uwagę od ciężkiego kija i to u osób o sporym wyrobieniu politycznym ? KWK KUIZ'15 ma cechy wielopoziomowej gry na bardzo wysokim poziomie koncepcyjnym, wielowariantowego przewidywania rozwoju sytuacji. Decyzja Komorowskiego o referendum wzmocniła Kukiza i ułatwiła mu powołanie struktur terenowych. Potem poszło gładko.
Mieliśmy już Tymińskiego, Leppera, Palikota, teraz swoje 5 minut ma kolejny populista.
Mieliśmy, już być Szwajcarią, Japonią, a skończymy wkrótce jak Grecja.
Stanie się tak nie dlatego, że ONI NAS OSZUKALI, ale dlatego, że MY CHĘTNIE DAJEMY SIĘ OSZUKIWAĆ, lecimy za marchewką a atut jakim jest karta wyborcza traktujemy jak bezwartościową blotkę.
Jacek Pachucki
(Artykuł ten jest moją prywatną opinią, powstałą na podstawie lektur materiałów dostępnych w Internecie, a nie stanowiskiem Ruchu Narodowego, którego jestem członkiem)
Skomentuj
Komentuj jako gość