Poniedziałek, 8 stycznia powinien śnić się po nocach prezydentowi Olsztyna Piotrowi Grzymowiczowi. Ale to przecież twardy człowiek, więc pewnie sen ma dobry i twardy i żadne tam kłopoty olsztynian nie zakłócą jego dobrego samopoczucia. W tym dniu, przy czterech czy pięciu stopniach mrozu stanęły olsztyńskie tramwaje. Po prostu stanęły, bo szadź pojawiała się na liniach trakcyjnych.
Autobusową, zastępczą komunikację uruchomiono dopiero po blisko półtorej godzinie, a i tak przeklinający ludzie nie mogli się pomieścić w zatłoczonych autobusach. Ktoś nawet w internecie obliczył, jakie straty pociągnęła za sobą ta awaria. Na pewno sto tysięcy straciło MZK, a ze 300 tys. złotych ludzie, którzy spóźnili się do pracy, za co niektórym – jak twierdzą internauci – odebrano premie. Zarobili taksówkarze. Cieszyli się też kierowcy, bo nareszcie na ulicy Sikorskiego nie było korków. Jak od dawna wiadomo, to tramwaje są główną przyczyną zakorkowania Olsztyna, ale ta prawda nie dociera do prezydenta i popierających go radnych.
Jeden z internautów komentując poniedziałkową awarię napisał, że idzie o zakład, że za chwile będzie komunikat o pękniętej szynie. I wykrakał. W ten sam dzień, tylko że wieczorem szyna tramwajowa pękła na ulicy Tuwima, a potem Sikorskiego. I znów stanęła tramwajowa machina. I jak ranem ludzie nie mogli dojechać do szkół i pracy, tak wieczorem nie mogli powrócić do swoich domów. Po dwóch dniach tramwaje znów stanęły. Tym razem powodem było zerwanie trakcji przez koparkę.
I tak zafundowano olsztynianom Dzień Pieszego Pasażera. Skąd to? Oczywiście z „Misia” Stanisława Barei, tylko że tam wykorzystano awarię do prezentacji programu artystycznego. Już sobie wyobrażam taką dyżurną ekipę rozrywkową. Na jej czele powinien stanąć tzw. oficer rowerowy ( który po pięciu latach jednak zrezygnował z tego stanowiska) który wygłaszałby pogadanki, jak piękny jest Olsztyn i jak zdrowo jest jeździć rowerem do pracy nawet przy dwudziestopniowym mrozie. Inny urzędnik z działu kultury powinien odczytywać tekst z bloga prezydenta Olsztyna, powielany przez „Gazetę Olsztyńską’, jak to wspaniałe jest nasze miasto, że jesteśmy wzorem nie tylko dla całej Polski, ale i Europy, a wprowadzenie tramwajów jest największym osiągnięciem w Polsce w XXI wieku. Kampania wyborcza samorządowa ruszyła, więc podpowiadam prezydentowi nowe możliwości komunikacji z tzw. społeczeństwem.
Zagłębiłem się w wystąpienie prezydenta Olsztyna przygotowane na Nowy Rok i dowiedziałem się, jaki to powinienem być szczęśliwy, że mieszkam w Olsztynie. Pan prezydent stwierdził, że 2018 rok będzie szczęśliwym i spełniającym marzenia mieszkańców Proszę przeczytać komentarze pod informacją o poniedziałkowych awariach tramwajów. Żaden z wpisów, a było ich ponad ćwierć tysiąca nie wyrażał zachwytów z powodu budowy nowej linii tramwajowej, a wręcz przeciwnie, żądano normalności, czyli marzeniem ludzi jest przywrócenie komunikacji autobusowej, aby ktoś wreszcie te linie tramwajowe po prostu zwinął. Czy pan prezydent spełni te marzenia? Wątpliwe, wręcz będzie odwrotnie.
Czeka nas przecież w tym roku kolejna blokada miasta, bo zacznie się budowa nowej linii tramwajowej prowadzonej przez aleję Piłsudskiego, przeciwko czemu protestowali wszyscy rozsądni mieszkańcy tego miasta. Ale skoro plany komunikacyjne Olsztyna robi jakaś pracownia o nazwie Fundacja Normalne Miasto – Fenomen z Łodzi, to na pewno te plany normalne nie będą. I takie nie są. Za 50 tys. zł pracownia przygotowała plan ograniczenia prędkości prawie w całym mieście do 30 km na godzinę, a nawet 20 km , co prezydent systematycznie realizuje. Kiedyś wspomagał go tzw. oficer rowerowy, teraz cykliści, ekolodzy i kobiety. Agnieszka Jabłońska radna z prezydenckiego klubu jest gorącą zwolenniczką ograniczania prędkości w Olsztynie. Jak widać kobiety mają duży wpływ na podejmowanie decyzji przez prezydenta. Oto wprowadzenie tzw. turbiny na rondzie Ofiar Katastrofy Smoleńskiej spowodowało tak wielkie korki i protesty kierowców, że wreszcie powrócono do normalności. A dlaczego wprowadzono turbinowe rondo? Bo domagało się tego Forum Rozwoju Olsztyna, a prezydent Grzymowicz wyjawił: Miałem też sygnały od pań, które chwaliły rondo turbinowe, bo wiedzą, jak po nim jeździć. Kiedyś twierdzono, że Grzymowicz tworzy miasto dla emerytów, studentów i rowerzystów, teraz trzeba dodać, że i dla kobiet-kierowców.
Mateusz Przyborowski w „Gazecie Olsztyńskiej” przepisując blog prezydenta Olsztyna stwierdził: Prezydent dodaje, że po okresie leczenia się z kompleksów możemy być dumni z naszego miasta – Z jego pozycji w Polsce i Europie, z jego coraz większej atrakcyjności jako godnego uwagi miejsca do życia i biznesu. Co za bufonada! Myślałem, że to wypowiedź prezydenta na dzień 1 kwietnia, ale okazuje się, że na Nowy Rok. Mieszkam w tym mieście od dziesiątków lat i nigdy nie miałem kompleksów, że jestem olsztynianinem. To chyba Piotr Grzymowicza musi leczyć jakieś kompleksy. Wmawianie mieszkańcom Olsztyna że musieli leczyć swoje kompleksy, a zostali uzdrowieni przez wprowadzenie tramwajów to wciskanie dziecka w brzuch, jak dawniej mówiono. Ale prezydent jest tak zachwycony sobą, swoimi rządami, więc uważa że cała Polska i Europa patrzy na niego i bierze wzór z jego rządów. Tylko pytam: ile za jego kadencji powstało inwestycji produkcyjnych w mieście? Żadna. A ile drobnych przedsiębiorców wyprowadziło się z miasta i ulokowało swoje firmy w podolsztyńskich miejscowościach? Tu już można podać konkretne liczby.
Ale dalej posmakujmy miodu płynącego z prezydenckich ust: Nie mam wątpliwości, że nadchodzi „czas Olsztyna” i to my – jako miasto, jako społeczeństwo będziemy stawiani innym miastom za wzór do naśladowania – kończy prezydent. Myślałem początkowo, że to tekst z szopki noworocznej, ale pan prezydent tak na poważnie. Bo jakoś żadne miasto Olsztyna naśladować nie chce. Kilka miejscowości w Polsce przymierzało się do budowy linii tramwajowych, ale po szczegółowych kalkulacjach, zrezygnowało z tego pomysłu. Co ma podnieść prestiż miasta? Ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę, tak twierdzi Łukasz Kowalewski ze Stowarzyszenia „To moje miasto”. I prezydent widać w to wierzy.
Olsztyn wchodzi do historii, ale bocznymi drzwiami. Po likwidacji turbinowego ronda od razu na ścieżkach obok ronda wprowadzono szykany dla rowerzystów. Wnioskował o to tzw. oficer rowerowy Mirosław Arczak, który potem się tłumaczył, że wnioskował, ale sądził, że będzie zrobione to trochę inaczej. Dzięki temu rozwiązaniu Olsztyn mógł przejść do historii napisano w „Gazecie Olsztyńskiej”.
A czego tak naprawdę chcą olsztynianie? Wybudowania łącznika między ulicą Wilczyńskiego a aleją Warszawską, który usprawniłaby przejazd z olsztyńskich sypialni do centrum. Wybudowanie ulicy Nowobałtyckiej. Przywrócenie wreszcie w mieście zielonej fali, zwiększenie miejsc parkingowych szczególnie przy szpitalach i w centrum. Ale są to tylko próżne marzenia olsztyńskich kierowców. Prezydent wie lepiej czego nam potrzeba i dalej będzie nas wyzwalał z kompleksów, na które sam przede wszystkim cierpi.
Na rok 2018 miasto zaplanowało 93 mln zł deficytu. W stosunku do roku minionego to trzykrotnie więcej. Tylko 4 mln zł zaplanowano na remont ulic, a jest to kwota jaką miasto zbiera za płatne parkingi. Tramwaje przynoszą duże straty, więc trzeba je rozbudowywać. A tytuł felietonu zaczerpnąłem z wpisu internauty podpisującego się Kolec. Rzeczywiście prezydent Piotr Grzymowicz jest człowiekiem, który wstrzymał Olsztyn… I za to go przecież kochamy.
Marek Resh
Tekst ukazał się w styczniowym numerze "Debaty"
Skomentuj
Komentuj jako gość