Fala oburzenia na wykluczenie TV Trwam z multipleksu cyfrowego przepłynęła Atlantyk. W Nowym Jorku, gdzie teraz przebywam, zebrało się w przedostatnią niedzielę około dwustu osób pod polskim konsulatem protestując przeciw decyzji KRRiT. Hasła na plakatach żądały wolności słowa i prawdy o Smoleńsku. Śpiewano oba hymny narodowe polski i amerykański, oraz „Rotę”. Ostatnia pieśń nie bardzo tu pasowała. „Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród …” W takim razie, co demonstranci robią w Ameryce?
Jednak „Rota” miała sens. Odezwała się polskość, która znowu poczuła się zagrożona. Taka była również wymowa żądań prawdy o Smoleńsku. Ze wszystkich telewizji w kraju tylko TV Trwam drąży tę niesamowitą klęskę naszego państwa. Oto wolno dopuścić śmierć prezydenta, ministrów, dowództwa armii, posłów i wielu zasłużonych obywateli poczym komendant BOR dostaje ostentacyjnie awans od nowego prezydenta. Za co? No chyba za wzorowe wykonanie zadania. To przekaz obozu władzy jasny i przypuszczam, że zamierzony: w Polsce można już wszystko, a ty Polaczku nie podskakuj Rosji. I co tu się dziwić, że ludzie bronią TV Trwam, jak niepodległości. Atmosfera powoli robi się powstańcza.
Z tłumu padał także okrzyk „Dworak pod sąd”, jak gdyby przewodniczący KRRiT uosabiał całe zło. A przecież decyzja rady była wspólna oprócz przedstawiciela PSL, który wstrzymał się od głosu. Dworak chyba nie dostrzega, że staje się odgromnikiem w nadchodzącej burzy. Zbiera na siebie gniew nie tylko za tę jedną decyzję rady, ale i za całą propagandę medialną, która ukrywa nieudolność rządu, a może coś gorszego. Jeśli ośrodek realnej władzy postanowi „odnowę” wzorem kolejnych „odnów” w PRL, to zostanie on zdjęty ze stanowiska i rzucony prawicy na pożarcie jako symbol „władzy, która oderwała się od społeczeństwa”.
Taki kierunek wydarzeń wskazuje demonstracja w ostatnią sobotę w Warszawie z udziałem dwudziestu tysięcy osób. Ewa Stankiewicz odczytała „społeczne wymówienie” przewodniczącemu KRRiT w trybie dyscyplinarnym. I zapowiedziała, że następnym razem zamiast wymówienia będą dla niego taczki. To nawiązanie do Października 1956 roku, gdy robotnicy tak wywozili z fabryk znienawidzonych aparatczyków komunistycznych. Cóż to za upadek opozycjonisty antykomunistycznego i patrioty z ROPCiO! Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Znam Jana od 30 lat jako porządnego człowieka. Może nie jest za późno na honorowe wyjście z sytuacji? Chyba obóz patriotyczny mógłby mu to ułatwić.
Akcja naszej Joanny d’Arc podsuwa mi pewien pomysł. Jeżeli można dać szefowi KRRiT społeczne wymówienie pracy, to można utworzyć radę nadzorczą Telewizji Polskiej, także społeczną. To nasza, narodowa telewizja, a nie obozu Tuska i Komorowskiego. Dowiaduję się z kraju, że TVP przemilczała protest w ostatnią sobotę. Nie informuje także o ustaleniach poselskiego zespołu d.s katastrofy smoleńskiej. Zaś wcześniej wzięła udział w sfałszowaniu obrazu Marszu Niepodległości. Zarząd TVP ignoruje swoje obowiązki wynikające z ustawy o mediach publicznych a rada nadzorcza toleruje to. Trzeba więc podważyć mandat rady. Nie warto tworzyć społecznego zarządu TV, bo byłby bezsilny ale można radę nadzorczą. Część pracy rady polega na analizie informacji o pracy zarządu, a te są lub mogą być dostępne.
Do społecznej rady nadzorczej TVP powinni wejść ludzie, którzy szanują polską rację stanu i potrafią zachować bezstronność polityczną. Z dorobkiem, ceniący prawdę i zadania mediów publicznych. Niech informują na bieżąco polską opinię, jak zarząd TVP wykonuje artykuł 21 ustawy, który stanowi:
„2. Programy publicznej radiofonii i telewizji powinny:
(...)2) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą;
3) sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej;
4) umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej;”
Jeśli okaże się, że TVP nie spełnia tych zadań, trzeba trwać przy Telewizji Trwam, choćby nie wszystko nam się w niej podobało. Zaś zgromadzona wiedza społecznej rady nadzorczej przyda się, gdy przyjdzie czas rozliczeń.
Krzysztof Kłopotowski, publicysta i krytyk filmowy, autor zbioru tekstów "Obalanie idoli", cyklu reportażowego "Mondo Manhattan" i programu "Kinematograf" dla TVP1, "KinoRozmównicy" dla TVPuls, korespondent nowojorski b. Radia Wolna Europa, działacz przykościelnego obiegu kulturalnego w latach osiemdziesiątych, szef działu kultury w "Tygodniku Solidarność" w 1981. Publikuje w Rzeczpospolitej i na blogu w Salon24.
Skomentuj
Komentuj jako gość