"Oprócz tego, co wykonuję zawodowo, czyli organizacje pozarządowe i wspieranie ich, to interesuje mnie też równouprawnienie kobiet i mężczyzn i tu byłam zawiedziona tym, że gazeta zaprezentowała samych panów do tego tytułu, a jako prekursorka inicjatyw równościowych w Olsztynie, pominęła panie." Czytaj wywiad z Moniką Falej, społeczną Pełnomocniczką prezydenta Olsztyna ds. Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn oraz społeczną dyrektorką Olsztyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych.
Adam Socha: Miałem zacząć naszą rozmowę od pytań dotyczących Centrum, ale ogłoszenie przez Panią bojkotu plebiscytu olsztyńskiego dodatku „Gazety Wyborczej” na Olsztynianina 2010 roku, z powodu braku w nim nominowanych kobiet, sprawił, że od tej sprawy chciałbym zacząć, gdyż ten bojkot ogłosiła pani jako Społeczna Pełnomocniczka ds. Równego Traktowania Kobiet i Mężczyzn.
Monika Falej: Myślałam, że będziemy rozmawiać o Centrum?
Ta sprawa wiąże się, moim zdaniem, z Centrum, gdyż łączy pani dwie funkcje pełnomocniczki i dyrektorki Centrum.
Oprócz tego, co wykonuję zawodowo, czyli organizacje pozarządowe i wspieranie ich, to interesuje mnie też równouprawnienie kobiet i mężczyzn i tu byłam zawiedziona tym, że gazeta zaprezentowała samych panów do tego tytułu, a jako prekursorka inicjatyw równościowych w Olsztynie, pominęła panie. Stąd taka moja reakcja. Miałam nadzieję, że zreflektują się i dołączą jakieś panie do tego grona. Na pewno by się znalazło kilka kobiet, które zasługują na to, by dostrzec ich pracę na rzecz Olsztyna.
A może pani podpowiedziałaby takie kandydatki do tego tytułu, które organizatorzy plebiscytu pominęli?
Nie chciałabym wyręczać kapituły.
Do plebiscytu na Teatralną Kreację Roku kolegium elektorskie zgłosiło tylko i wyłącznie trzy aktorki. Ani jednego aktora. Jeden z Internautów zapytał:„Dlaczego tu p. Falej nie protestuje? Przecież ewidentnie naruszono parytety. Domagam się natychmiastowej reakcji i zdecydowanych działań ratuszowego rzecznika od równego traktowania płci”. Sama pani to wywołała.
Ja się cieszę z tej reakcji. To jest to co chciałam osiągnąć, pobudzić świadomość*.
Nie widzi pani, że brniemy w absurd i paranoję? Kolegium elektorskie miało na siłę nominować aktora, mimo że akurat żaden aktor nie stworzył w 2010 roku wybitnej kreacji? Dojdziemy do takich absurdów, do jakich dochodzi na Zachodzie w stosowaniu political correctness (politycznej poprawności). Związek zawodowy aktorów afroamerykańskich żądał od Clinta Eastwooda zaangażowania do filmu „Sztandar chwały" aktora Afroamerykanina, mimo że w bitwie o tę wyspę nie brał udziału żaden Afroamerykanin.
Pan próbuje na mnie wymusić ocenę kogoś za to, co robi. Ja nie oceniam, ja tylko pokazuję i uświadamiam, że na 10 kandydatur nominowanych do Olsztynianina Roku nie pojawiła się żadna pani.
Czy to znaczy, że pani nadal będzie walczyć o wprowadzenie przez Radę Miasta Olsztyna Karty Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym?
Jak najbardziej! Będę rozmawiać w tej sprawie z politykami, z radnymi. Tutaj drobna poprawka, Pan się posługuje pojęciem parytetu, a ja mówię o równości, a nie o parytecie.
Czyli tej równości nie zapewnia konstytucyjna zasada równości obywateli wobec prawa?
Nie, ponieważ w życiu okazuje się, że ta zasada nie działa. Proszę pójść gdziekolwiek i powołać się na konstytucję, to wywoła Pan uśmiech na twarzach. Łamane jest prawo ojców, prawo kobiet czy matek. Dlatego o tym mówię.
Pan Piotr Grzymowicz wręczając pani akt mianowania na Pełnomocniczkę prezydenta Miasta ds. równego traktowania Kobiet i Mężczyzn, powiedział, cytuję: „Odpowiadamy na społeczne zapotrzebowanie”. Co prawda, to pytanie do prezydenta, a nie do Pani, w jaki sposób ustalił, że jest społeczne zapotrzebowanie na istnienie właśnie takiego pełnomocnika. Bo moim zdaniem w Olsztynie, a zwłaszcza w ratuszu, istnieje palące społeczne zapotrzebowanie na „Pełnomocniczkę Kobiet-Pracownic molestowanych przez swoich szefów”. Czy Pani zgodzi się ze mną?
Wówczas trzeba by do każdego artykułu i każdego paragrafu kodeksu karnego powołać pełnomocnika. Problem, który Pan poruszył, to jest kwestia nie działania wymiaru sprawiedliwości. Jeśli ktoś jest molestowany i nie może swoich praw dochodzić w sądzie w sposób szybki i bez uszczerbku dla swojej pracy i życia, to znaczy, że ten system jest niewydolny. I jeśli prezydent powoła na każdy źle funkcjonujący artykuł KK pełnomocnika, to nic to nie zmieni, jeśli nie zmieni się wymiar sprawiedliwości i jego funkcjonalność.
Ja uważam, że powoływanie pełnomocników ds. różnych to w ogóle zły, biurokratyczny pomysł. Tutaj wszedłem w logikę pana prezydenta. Skoro już powołuje pełnomocników, to niech zajmie się problemem kobiet molestowanych, bo w Olsztynie mamy z tym olbrzymi problem. 27 tys. mieszkańców Olsztyna nie widzi nic złego w molestowaniu seksualnym kobiet i głosuje na człowieka, który został oskarżony właśnie o molestowanie seksualne. To jest realny i bolesny problem w Olsztynie. To nie jest tylko kwestia złego wymiaru sprawiedliwości, ale i chorej mentalności tysięcy mieszkańców Olsztyna, na czele z prominentnymi osobami z elity władzy, które latami tolerowały takie postępowanie swojego kolegi partyjnego. Ale w tej sprawie, w obronie kobiet molestowanych nie przeczytałem Pani oświadczenia, natomiast przeczytałem Pani oświadczenie w sprawie braku kobiet wśród nominowanych do tytułu Olsztynianina Roku.
Napisałam, bo ta gazeta wałczy o równouprawnienie. Gdyby takie nominacje ogłosiła np. „Debata”, to prawdopodobnie nie zabrałabym głosu.
Przeczytałem też, że FIKA (Fundacja Inicjatyw Kobiet Aktywnych), do której Pani należy ma m.in. wspierać i udzielać pomocy ofiarom mobbingu w pracy. Natomiast jako szefowa Centrum zorganizowała Pani spotkanie otwarte: MAM PRAWO DO PRAWA – PRZECIW PRZEMOCY. W ramach tego spotkania mowa była o przemocy mężczyzn wobec kobiet w rodzinie. Czy w świetle wstrząsających przeżyć urzędniczek molestowanych przez ex-prezydenta nie należało przede wszystkim zrobić szkolenie w Urzędzie Miasta, czym jest molestowanie seksualne, jak się przed nim bronić? Czy nie należało otworzyć punktu porad w Centrum dla kobiet molestowanych przez szefów?
Od czterech lat prowadzimy punkt porad prawnych i obywatelskich i tu przychodzą osoby z problemami, w tym również z problemem molestowania przez szefów i ta pomoc jest świadczona.
Może przeoczyłem, bo głośny był apel Piotra Bałtroczyka w sprawie kandydata oskarżonego przez urzędniczki o molestowanie, głośny był „List otwarty” jednej z ofiar Czesława Małkowskiego, którego wydanie i powielenie sfinansowała Stowarzyszenie „Święta Warmia” (zarząd składa się z mężczyzn). A Pani publicznego oświadczenia nie udało mi się przeczytać, ale może było, tylko przeoczyłem?
A czy ja musiałam wydać takie oświadczenie? Tak. Żadnego oświadczenia nie wydałam w czasie kampanii wyborczej. Takie oświadczenie wydałam 2 lata temu.
A gdzie ono jest, bo przejrzałem witrynę OCOP i FIKA i nie znalazłem ani słowa na ten temat.
Taki wywiad udzieliłam dla mediów olsztyńskich i nic się w tej materii nie zmieniło. Ponadto OCOP nie ma nic wspólnego z moją rolą jako Społecznej Pełnomocniczki prezydenta Miasta ds. równego traktowania Kobiet i Mężczyzn. W Centrum pracuję, a w Urzędzie Miasta pełnię funkcję społeczną i proszę tych dwóch rzeczy nie łączyć. A Pan wymaga, żeby Centrum zajmowało się osobami molestowanymi.
Ja nie wymagam, ale skoro czytam, że priorytetem dla Centrum jest przemoc w rodzinie, to tylko pytam, a dlaczego nie molestowanie?
Pan myli dwie strony internetowe, to FIKA zajmuje się problemem przemocy w rodzinie, a nie Centrum.
Bo mnie się te strony nakładają. Treści są bardzo podobne, FIKA odsyła na stronę Centrum, Centrum na stronę FIKA i mam takie wrażenie, że Centrum jest instrumentem do realizacji idei FIKA. Czy się mylę?
To ja może zacznę od historii Centrum, żeby panu pokazać różnice. Idea Centrum powstała podczas powołania Rady Organizacji Pozarządowych miasta Olsztyna, która jest reprezentacją organizacji pozarządowych wobec władzy, mediów i biznesu. W tym samym czasie powstała Wojewódzka Rada Organizacji Pozarządowych, która jest partnerem do rozmów dla Urzędu Marszałkowskiego, a nasza Rada jest partnerem do rozmów z miastem. Organizacje pozarządowe nie miały wówczas żadnego instytucjonalnego wsparcia. Stąd pomysł, żeby wystandaryzować taki podmiot. Prace nad tym trwały przez 2 lata przy współudziale samorządu i organizacji. Szukaliśmy odpowiedniego obiektu, Miasto akurat remontowało obiekty pokoszarowe przy Tarasa Szewczenki i jeden z nich został przeznaczony na Centrum. Ale prace budowlane się przedłużały, więc FIKA przejęła ciężar prowadzenia Centrum w lokalu przez siebie wynajmowanym. 13 grudnia 2008 roku ten obiekt, w którym rozmawiamy, został oddany do użytku i od tego momentu tu jest siedziba Centrum. W związku z tym, że Rada Organizacji Pozarządowych nie ma osobowości prawnej, więc wymyśleliśmy formułę partnerstwa publiczno-społecznego, które pozwala, że obiekt należy do gminy, ale działaniami wypełnia to organizacja pozarządowa i taką organizacją jest Związek Stowarzyszeń „Razem w Olsztynie”, który podpisał umowę z ZBK na wynajem i ponosi koszty funkcjonowania i utrzymania obiektu, toteż raz, na początku działalności, doszło do tego, że odcięto nam prąd, bo nie mieliśmy na pokrycie faktury. Dopiero w tym roku samorząd będzie mógł zlecić takie zadanie, jak prowadzenie OCOP. Organizacje pozarządowe mogą w Centrum się spotykać, korzystać ze szkoleń i doradztwa, mają swoje szafki.
Czyli głównym zadaniem Centrum jest wspieranie organizacji pozarządowych?
Dokładnie tak: animowanie, informowanie, promowanie, np. w zeszłym roku powstało na temat organizacji kilka filmików.
Żebym do końca miał jasność, to ustalmy jakie funkcje Pani pełni, oprócz tego że jest Pani społeczną Pełnomocniczką prezydenta, jest też Pani dyrektorem Centrum...
Tak. Mam umowę wolontariacką ze Związkiem Stowarzyszeń „Razem w Olsztynie”.
A w Związku Stowarzyszenia „Razem w Olsztynie” pełni Pani jakąś funkcję?
Tak, jestem wiceprezeską.
A w Radzie Organizacji Pozarządowych?
Jestem przewodniczącą Rady.
A w Olsztyńskiego Centrum Wolontariatu SPINACZ?
Jestem inicjatorką projektu.
- A w FIKA?
Jestem sekretarzem.
Już teraz rozumiem, dlaczego tak ciężko było mi się umówić z Panią na wywiad. Jak Pani znajduje czas na wywiązywanie się z tylu funkcji?
Jest Pan zlośliwy, zadzwonił Pan przed weekendem, miałam prawo wyjechać. W poniedzialek również pracowałam społecznie, oceniając wnioski.
No tak, przecież jeszcze zasiada Pani w komisji opiniującej wnioski organizacji pozarządowych aplikujących o środki na realizację swoich projektów... Czy jednak powinna Pani łączyć funkcję dyrektora Centrum z funkcją Pełnomocniczki prezydenta? Dlatego, że jako Pełnomocniczka zaangażowała się Pani we wprowadzenie w życie Karty Równości, która wzbudza kontrowersje, czego dowiodła sesja Rady Miasta Olsztyna w tej sprawie.
Według Pana, te dwie funkcje się kłócą ze sobą?
Według mnie, tak, Uważam, że dyrektor Centrum nie powinien być postrzegany przez pryzmat projektu ideologicznego wzbudzającego opór społeczny? Uważam, że dyrektorka Centrum powinna być osobą neutralną światopoglądowo.
Nie zgadzam się z Pana opinią, bo gdyby Pan dobrze przeczytał uchwałę o powołaniu mnie na Pelnomocniczkę prezydenta, to prawdopodobnie okazałoby się, że moja kadencja wygasła.
No tak, ale ogłoszenie bojkotu plebiscytu „Gazety Wyborczej” podpisała Pani kilka dni temu, właśnie jako Pełnomocniczka. Jeśli prezydent ponowi swoją propozycję powołania pani na tę funkcję, to przyjmie ja pani?
To będę się nad tym zastanawiała. Ale nie uważam, że jako dyrektorka Centrum nie mam prawa pełnić innych społecznych funkcji.
Swoje funkcje, i dyrektorki Centrum, i pełnomocniczki prezydenta pełni pani społecznie, to z czego pani się utrzymuje?
(na to pytanie p. Monika Falej nie odpowiedziała).
Centrum prowadzi szkolenia. Kto może zostać szkoleniowcem Centrum?
Muszą to być osoby, które znają sektor pozarządowy, znają temat szkolenia, są przygotowane merytorycznie, mają doświadczenie.
Czy szkoleniowcy są opłacani?
Tak, na ten cel pozyskujemy pieniądze, ale często też ktoś szkoli jako wolontariusz.
Czy szkoleniowcy przekazują część zysków na Centrum?
Nie, nie ma takiej praktyki.
Wymienię Pani kilka inicjatyw z prośbą o ocenę, czy to były inicjatywy obywatelskie, i czy zasługiwały na wsparcie OCOP: 1. Walka o ocalenie olsztyńskich zabytków, w tym tartaku Raphaelsona i przeznaczenie go na Muzeum Techniki. 2. Obrona przestrzeni publicznej miasta Olsztyna przed niszczeniem jej przez lobby biznesowo-budowlane. 3. Walka z patologią w gospodarce odpadami miasta Olsztyna (protest przeciwko budowie spalarni odpadów zmieszanych, inwestycji za 280 mln zł). 4. Obrona największej perły architektury Warmii i Mazur - Zamku Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim, przed inwestorem, który chciał z Zamku uczynić zaplecze swojego hotelu. To wszystko działania podejmowane przez stowarzyszenie „Święta Warmia”.
Ta pierwsza inicjatywa jest bardzo znana. Proponowałam również poprzez forum gazety pomoc i wsparcie, w tym możliwość spotkania się w Centrum. Inicjatywa dotycząca odpadów jest mi mniej znana, ale coś czytałam o tym w mediach. Uważam, że jeśli obywatele wyrażają swoje opinie poprzez organizacje pozarządowe, czy grupy nieformalne, to są to jak najbardziej inicjatywy obywatelskie. Jeśli uda się takiej organizacji wpłynąć na samorząd, by zmienił decyzję to należy tylko gratulować sukcesu.
Czy takie inicjatywy mogą liczyć na wsparcie Centrum?
Każda organizacja może korzystać z naszego obiektu, z naszych sal na spotkania.
A czy mieszkańcy osiedla Nad Jeziorem Długim, którzy walczyli o ocalenie brzegów tego jeziora, czy zwracali się do Centrum o pomoc, a jeśli tak, czy uzyskali ją?
Nie zwracali się o taką pomoc. Jeśli ktoś potrzebuje wsparcia, to szuka go. My nie chcemy się narzucać, czy wyręczać. Nie sądzę, żeby mieszkańcy tego osiedla potrzebowali tutaj przyjeżdżać, by się w tej sprawie spotykać. Potrafili skrzyknąć się sami i zrobili to świetnie.
Przyznam się Pani ze wstydem, że o istnieniu Centrum dowiedziałem się niedawno. Protestujący mieszkańcy z tego osiedla chyba też nie wiedzieli o istnieniu Centrum, gdyż potrzebowali wsparcia. Świadczy o tym ich telefon do mnie z prośbą o podpowiedź, jak się taki protest organizuje, żeby był skuteczny. Mieszkańcy mogliby o wiele skuteczniej bronić swoich interesów, gdyby Centrum reagowało na takie protesty oferując np. pomoc prawną, czy podpowiadając sposób działania.
Jeśli chodzi o pomoc prawną, świadczymy je osobom, które nie stać na adwokata, np. w sprawach rodzinnych, spadkowych,Nie mamy prawników znających się np. na zagospodarowaniu przestrzeni publicznej.
Odnoszę wrażenie, że władza w Polsce korumpuje sektor III (NGO), dając środki tylko tym organizacjom, które nie są wobec tej władzy krytyczne oraz na cele, które władzy nie zagrażają, np. na organizację wycieczki na Pola Grunwaldzkiego (autentyczne). Jestem po lekturze strony z zadaniami, które Urząd Marszałkowski zleci organizacjom pozarządowym w tym roku. Np. można się ubiegać o pieniądze na zakładania trawników na wsi. Jest też zadanie: „wydawanie pisma kulturalnego”. Nie mam jednak złudzeń, jaki byłby los mojego wniosku w sprawie wydawania takiego pisma**.
Samorząd może tylko finansować takie zadania, które sam wykonuje zgodnie z ustawą o samorządzie gminy, powiatu, czy województwa. Ponadto, są to małe środki, rzędu 5-10 tys. złotych***. Umówmy się, trudno takimi pieniędzmi kogoś skorumpować. Ale po części ma Pan rację, że władza korumpuje, uzależnia od siebie NGO-sy. Niektóre organizacje funkcjonują tylko za pieniądze samorządowe. Jeśli organizacja chce funkcjonować niezależnie musi też poszukiwać innych źródeł finansowania. Trzeba zacząć od siebie, czyli od płacenia składek na swoje stowarzyszenie. Trzeba też szukać środków poza samorządem. Np. Fundacja „Batorego” przyznaje środki na kontrolowanie pracy samorządów. Organizacja z Ostródy za takie środki skontrolowała jak funkcjonuje w ich mieście BIP. Centrum zawsze podpowie do kogo aplikować i gdzie szukać środków.
Czy Centrum z samo z siebie mogłoby wesprzeć zmiany w prawie proponowane przez prezydenta RP: wprowadzenia lokalnej inicjatywy uchwałodawczej (czyli tzw. inicjatywy ludowej), lokalnego wysłuchania publicznego i „zapytania obywatelskiego”? Ich celem byłoby zwiększenie udziału obywateli w życiu publicznym, w szczególności na poziomie lokalnym.
Jestem jak najbardziej za, co zrobiliśmy już w zeszłym roku. My możemy dawać propozycje debat na ten temat, ale póki sami mieszkańcy nie uświadomią sobie swoich praw, a także obowiązków, to trudno kogoś przymusić do ich stosowania.
Na stronie internetowej Centrum istnieje zakładka: „MEDIA OBYWATELSKIE”, która jest pusta. Dlaczego?
MEDIA OBYWATELSKIE to moje dziecko. Pomysł był składany do Funduszu Inicjatyw Obywatelskich i nie dostał dofinansowania, więc ta zakładka jest na razie pusta i czekamy na następne rozdanie. Chcemy żeby to był portal tworzony przez samych mieszkańców poprzez zakładanie blogów, zamieszczania filmików, fora, żeby organizacje samorządowe same kształtowały rzeczywistość medialną. Przez media obywatelskie rozumiem też pisma wydawane przez organizacje pozarządowe. Na skalę województwa jest wydawany „Pozarządowiec”, my wydajemy „Donosiciela Pozarządowego”.
Wywodzę się ze środowiska ludzi, którzy walczyli o wolność słowa i w ogóle o wolność. Wielu z nich zapłaciło za tę walkę wysoką cenę, niektórzy stracili zdrowie. Dla mojego środowiska jest bulwersujące, że były agent SB redaguje biuletyn organizacji pozarządowych „Donosiciel Pozarządowy”
Mówi Pan o Jurku Pantaku? Nie mam takiej wiedzy, że był agentem, a tytuł biuletynu wymyśliłam ja, jako grę słów, donosić-zanosić informację. Państwo odbieracie to przez pryzmat swoich doświadczeń. Mogę to zrozumieć, bo mój ojciec był prawdopodobnie w podobnej sytuacji, jak ludzie z Pana środowiska i dlatego musiał z Polski emigrować. Dodam, że jako dziennikarz piszący o organizacjach pozarządowych Jerzy Pantak robi to bardzo dobrze i rzetelnie, co nie zdarza się często w środowisku dziennikarskim szukającym sensacji, a nie rzetelnej informacji.
Czy chciałaby pani coś dodać od siebie dla czytelników „Debaty”?
Zapraszam czytelników do Centrum. Mogą tu skorzystać z pomocy przy pisaniu projektów, zakładaniu organizacji pozarządowych (stowarzyszeń, fundacji). Służę swoja pomocą i wiedzą. Mogą też korzystać z sal Centrum na spotkania i szkolenia.
Dziękuje za rozmowę (rozmowa została przeprowadzona 11.01.11r.).
Rozmawiał Adam Socha
* Kursywą zaznaczyłem uzupełnienia wniesione podczas autoryzacji wywiadu przez każdą ze stron, w swoich kwestiach.
** Swego czasu takie pismo pt. „Warmia i Mazury” wydawał pan Tadeusz Prusiński. Póki ukazywały się tam tylko wiersze i recenzje teatralne, to Urząd Marszałkowski dotował to wydawnictwo. W momencie, gdy ukazała się w nim bezlitosna krytyka wystąpienia marszałka województwa (wówczas był nim pan Andrzej Ryński) na inaugurację roku kulturalnego, pióra pisarza pana Mariusza Sieniewicza, dotacja została cofnięta i pismo upadło
*** Informacja ze strony BIP Urzędu Miasta Olsztyna:
1. Na ten rok dotacja dla Związku Stowarzyszeń „RAZEM W OLSZTYNIE” na szkolenie i doradztwo dla organizacji pozarządowych wynosi 32.000 zł.
2. Dotację w kwocie 19.230 złotych na realizację zadania z zakresu: „Rozwoju społeczeństwa obywatelskiego oraz edukacji obywatelskiej dzieci i młodzieży” otrzymał Związek Stowarzyszeń „RAZEM W OLSZTYNIE”.
3. Na prowadzenie Olsztyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych PREZYDENT MIASTA OLSZTYNA ogłosił otwarty konkurs. Dotacja na ten cel wynosi 164.000 zł.
Skomentuj
Komentuj jako gość