Przeglądając artykuły publikowane na naszym portalu pomyślałem sobie, że brak w nich optymizmu. Ponieważ świat nie jest aż tak ponury zdecydowałem się opisać coś optymistycznego. Postanowiłem iść na całość i poszukać tego miłego wydarzenia w Polsce.
I przypomniało mi się, że przecież w moim ukochanym żeglarstwie dzieją się rzeczy pozytywne. Do tej pory było tak. Morska żegluga małych jednostek sportowo-rekreacyjnych byłą uregulowana dość dokładnie. Siedli sobie różni, mniej lub bardziej ważni urzędnicy, którzy nigdy sami nie pływali, i zadbali o moje bezpieczeństwo. Ponieważ, jak powszechnie wiadomo, tak ja jak i inni żeglarze, myślimy tylko o tym żeby się utopić, trzeba było nas uregulować. No i uregulowano. Stosowne rozporządzenia dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni nakładały, zabraniały i regulowały. Np. małym jednostkom „o długości do 5 m oraz niezatapialnym jednostkom pływającym o długości od 5-8 m" zabroniono oddalać się od brzegu na odległość większą niż 2 mile morskie, zabroniono żeglugi w nocy czy przy wietrze o sile powyżej 4°B.
Zmienił się jednak dyrektor Urzędu Morskiego i ten cały misterny plan zapewnienia mi bezpieczeństwa „poszedł w pi...” jak by rzekł nieoceniony Siara z Kilera. Otóż obecny dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni, prawdziwy kpt. ż.w. Andrzej Królikowski (wieczna Mu chwała) spuścił z wodą dzieła swoich poprzedników i wydał nowe zarządzenie porządkowe nr 14 z dnia 17 lipca bieżącego roku wchodzące w życie natychmiast bo 18 lipca. Nowe zarządzenie liczy niespełna stronę i ćwierć – to jest jedna kartka papieru! W tym nowym zarządzeniu wszystkie dotychczasowe uregulowania zastąpił jednym zdaniem – cytuję: „Osoby uprawiające żeglugę na wodach morskich w celach rekreacyjno-sportowych podejmują decyzję o jej rozpoczęciu po zapoznaniu się z aktualnymi warunkami pogodowymi i na własną odpowiedzialność. Jeszcze raz: „na własną odpowiedzialność”. To wiekopomne zwycięstwo nad molochem biurokracji i odrzucenie szantażu tzw. bezpieczeństwem, na które i tak urzędnicze pomysły wpływu nie miały. Dzięki temu rozporządzeniu możemy pływać po nowemu. A tak naprawdę to po staremu bo i tak wszyscy mieli gdzieś dotychczasowe przepisy. Ale przynajmniej teraz jest to legalne.
To tylko mały krok naprzód. Mam jednak nadzieję, że to co okazało się być możliwe w Urzędzie Morskim w Gdyni, możliwe będzie i w całej Polsce, we wszystkich dziedzinach.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość