Screen Walker s.c. Władysław Bogdanowski Tadeusz Załęcki wygrała przetarg ogłoszony przez zarząd województwa na przeprowadzenie kampanii medialno – wizualnej na imprezach promujących żywność regionalną. Spółka wygrała, gdyż posiada mobilny ekran, którego „pneumatyczny układ zapewnia jego opuszczenie w czasie nieprzekraczającym 10 minut". Screen Walker dostanie 350 tysięcy złotych brutto.
Na przetarg wpłynęły dwie oferty. Był to drugi przetarg, gdyż poprzedni z 7 kwietnia 2014 roku został unieważniony. Przed pierwszym otrzymałem maila od czytelnika, iż idzie o zakład, że przetarg wygra spółka SCREEN MEDIA (Bogdanowski, Załęcki), bowiem wygrała już kilka przetargów na tę samą usługę w 2013 roku. Władysław Bogdanowski to były wieloletni prezes Radia Olsztyn, później członek rady nadzorczej tego radia, z własnym biznesem wystartował ze spółką TV City, której udziałowcami byli działacze PO, w tym Krzysztof Hołowczyc. Władysław Bogdanowski zasiada też w komisjach konkursowych organizowanych przez zarząd województwa warmińsko-mazurskiego, m.in. był członkiem komisji, która wybrała projekt promocji regionu pt. „Warmia Mazury. Cudownie" za który autor otrzymał 1 milion złotych.
Nie zakładałem się o wynik przetargu z czytelnikiem, gdyż też byłem przekonany, iż wygra spółka Bogdanowski, Załęcki.
W dniu otwarcia ofert 7 kwietnia br. pojechałem osobiście do Departamentu Zamówień Publicznych. Ku memu zaskoczeniu, jego dyrektor Hubert Orłowski odmówił mi podania jawnej informacji, kto złożył ofertę!
Dopiero po kilku dniach otrzymałem odpowiedź mailową, iż wpłynęła tylko jedna oferta złożona przez konsorcjum firm AD REM Sp. z o.o., E2O Sp. z o.o.
Jednak w dniu 16.05.2014r. ten przetarg został unieważniony! Dlaczego? Oto odpowiedź z Urzędu Marszałkowskiego: „przedmiotowe postępowanie zostało unieważnione na podstawie art. 93 ust. 1 pkt 1 ustawy, ponieważ nie złożono żadnej oferty niepodlegającej odrzuceniu".
Zarząd województwa ogłosił ponowne postępowanie, a w Specyfikację Istotnych Warunków Zamówienia wpisano, iż firma musi posiadać ekran z „pneumatycznym układem umożliwiającym opuszczenie ekranu w czasie nie przekraczającym 10 minut".
Jak poinformowało mnie Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego na ten przetarg wpłynęły dwie oferty: Screen Walker s.c. Władysław Bogdanowski Tadeusz Załęcki - cena ofertowa: 350 000,00 zł brutto i Dysten Sp. z o.o. z Zabrza - cena ofertowa: 445 000,00 zł brutto. Oferta Screen Walker – czytamy w protokole komisji przetargowej - „uzyskała największą liczbę punktów zgodnie z oceną dokonaną w oparciu o kryterium oceny ofert określonym w specyfikacji istotnych warunków zamówienia". Firma ta wygrała, gdyż ma ekran, którego pneumatyczny układ zapewnia opuszczenie ekranu w czasie nieprzekraczającym 10 minut.
W 2013 roku przetarg na tę usługę też wygrała SCREEN WALKER s.c. Władysław Bogdanowski, Tadeusz Załęcki, mimo że wówczas nie wymagano ekranu z układem pneumatycznym. Może dlatego spółka dostała "tylko" 126.242,00 zł?
Jednak czytelnik zwraca uwagę nie tylko na to, kto wygrywa przetargi tego typu, tylko pyta, jaki sens ma promowanie żywności w ten sposób, że podczas trwania imprezy plenerowej obraz z niej pokazywany jest na ekranie ustawionym w miejscu imprezy i transmitowany w internecie, a następnie 10-minutowe filmy z tych imprez wrzuca się do youtube? Ilu internautów ogląda takie transmisje? Czy mobilny ekran w miejscu i w czasie imprezy to rzeczywiście atrakcja warta takiej kasy? Czy nie lepiej wydać ogromne przecież pieniądze na rzeczywistą reklamę imprez i sprowadzić na nie ludzi? - pyta czytelnik i podsumowuje: znowu sztuka dla sztuki.
Poszedłbym dalej z tym pytaniem. Po co tak naprawdę robi się takie imprezy pod wymyślnymi nazwami: festiwal leśnych smaków, festiwal kartoflaka, festiwal zup, festiwal placków ziemniaczanych, festiwal mięsa wieprzowego itd. itp. pokazuje śledztwo prokuratury w Ełku.
Poszedłbym dalej z tym pytaniem. Po co tak naprawdę robi się takie imprezy pod wymyślnymi nazwami: festiwal leśnych smaków, festiwal kartoflaka, festiwal zup, festiwal placków ziemniaczanych, festiwal mięsa wieprzowego itd. i tp. pokazuje śledztwo ełckiej prokuratury w sprawie Mazurskiego Festiwalu Grzańca 2011 w Piszu. Prokuratura podejrzewa, iż pracownicy Urzędu Miasta w Piszu przepłacili za tę imprezę ponad 200 tys. złotych.
Czytaj o tym w tekście: IGRZYSKA KULINARNE ZA MILIONY ZŁOTYCH
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość