Prokuratura Rejonowa w Ełku postawiła zarzuty czterem pracownikom Urzędu Miasta w Piszu w związku z przepłaceniem kosztów imprezy „Mazurski Festiwal Grzańca 2011". Na całą imprezę wydano 533 tys. zł. Z tego miano przepłacić ok. 220 tys. zł.
To śledztwo rzuca światło na odbywające się rokrocznie, począwszy od 2010 roku „igrzyska kulinarne" w miastach Warmii i Mazur. Lwia część z nich odbywa się w ramach promocji dziedzictwa kulinarnego Warmii, Mazur i Powiśla. Igrzyska te organizuje zarząd województwa. Na mazurskiego grzańca Zarząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego ze środków unijnych dał 453 tys. zł, a gmina Pisz, z największym w skali kraju bezrobociem i największym zadłużeniem dorzuciła ok. 80 tys zł. Mazurskiego grzańca zorganizowano w mieście, w którym od kilku lat nie produkuje się piwa, a grzaniec nie jest napojem ani tradycyjnym, ani lokalnym.
Imprezę te opisała jedna z uczestniczek Danuta Jaworek z Warszawy, której lokal dostał na nią zaproszenie. Wynika z tego listu, że imprezę zorganizowano byle jak, brakowało podstawowego sprzętu (np. garów do grzania piwa), piwowarom dano do dyspozycji letnie namiociki, a z 3 roll-barów do nalewania piwa 2 zamarzły. Mieszkańców zabawiali: Andrzej Grabowski, Ivan Komarenko, kabaret Limo oraz zespół Volver. Ta kilkugodzinna impreza kosztowała ponad pół miliona złotych.
Po 3 latach prokuratura rejonowa w Ełku przedstawiła 4 piskim urzędnikom zarzuty z art. 231 par. 2 Kodeksu Karnego. Okazało się w wyniku śledztwa, że urząd miasta prawdopodobnie przepłacił ok. 220 tys zł. Śledztwo trwa.
Czy takim śledztwem, a co najmniej kontrolą NIK-u nie powinno się objąć wszystkich imprez organizowanych przez zarząd województwa pod hasłem promowania dziedzictwa kulinarnego Warmii, Mazur i Powiśla?
W tym samy Piszu, w ramach dziedzictwa organizowane są dwudniowe imprezy pod nazwą „Leśne smaki". W 2010 i 2011 roku wydano na te dwie imprezy prawie 1 milion złotych! Skąd kasa? 16 sierpnia 2010 roku Gmina Pisz i Zarząd Województwa Warmińsko-Mazurskiego podpisały umowę na dofinansowanie projektu pn. „Leśne Smaki Pisz-2011" z osi priorytetowej Przedsiębiorczość w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazur na lata 2007-2013. Koszt – 703 098,66 zł, kwota dofinansowania – 585 186,17, a wkład własny gminy Pisz – 103 268,80 zł.
Co za tę kasę dostał lud? Największą atrakcją było przygotowanie "jajecznicy mazurskiej" z kurkami (oczywiście w np. w Olsztynie byłaby to „jajecznica warmińska", a w Elblągu „jajecznica powiślańska"). Do usmażenia jajecznicy użyto aż 4 tys. jajek, patelnia miała 3 metry średnicy i 40-cm burty, jaja i tłuszcz wlewano wiadrami, a mieszano z kurkami wiosłami.
Do konsumpcji „jajecznicy mazurskiej" przygrywali: bracia Cugowscy, Leszcze i Bajm. W 2011 roku w miejsce jajecznicy ugotowano 4 tys. litrów zupy grzybowej.
W tym roku imprezy kulinarne organizowane przez zarząd województwa odbędą się w 14 miastach. Ich koszt – jak informuje mnie Biuro Prasowe Urzędu Marszałkowskiego – nie jest jeszcze znany, gdyż właśnie trwają negocjacje pomiędzy zarządem województwa a władzami miast. Ale zarząd województwa i władze miast nie powinny żałować kasy, wszak to rok wyborczy, więc przy okazji będzie można zrobić kampanię wyborczą. Znamy tylko koszt wystawienia na imprezach telebimu, transmitowania ich w internecie i nakręcenia z nich kilkunastominutowych filmików na stronę Urzędu Marszałkowskiego – 350 tys zł. (sa)
(czytaj na ten temat: PRZETARG WYGRAŁ PNEUMATYCZNY EKRAN).
Za czyje pieniądze te igrzyska?
(komentarz)
Wmawia się nam, że na takie igrzyska pieniądze są „darmowe", bo daje Unia Europejska, zarząd i gminy dopłacają jakieś tam marne tysiące. Jeszcze chyba tylko „ciemny lud" nie kojarzy, że nie są to pieniądze unijne, a nasze, ciężko wypracowane podatki przekazane do budżetu unii, a następnie rozdawane zarządom województw. Po dwóch kadencjach marszałka Jacka Protasa i wpompowaniu w region – czym ciągle marszałek się chwali – 1 miliarda euro w latach 2007-2013 tzw. „środków unijnych", Warmia i Mazury nadal jest regionem o najwyższym bezrobociem w kraju i największej skali ubóstwa.
Co tak naprawdę „ciemny lud z Warmii i Mazur" ma z UE? Raz w roku kilkugodzinne igrzyska przy grzańcu i jajecznicy. Kto tak naprawdę na tych igrzyskach zarabia pokazuje śledztwo prokuratury w Ełku oraz przetarg na ekran z pneumatycznym układem otwierania.
Ludowi zostanie kac po grzańcu, a obłowią się tylko obsługujący transfer tzw. unijnej kasy.
Adam Socha
Na zdj. jajecznicę w Piszu z 4 tys. jaj przebiła jajecznica w Gołdapi - z 5 tys. jaj
Skomentuj
Komentuj jako gość