W regionie powstało kilka wielkich inwestycji za środki unijne, które przerosły możliwości inwestorów i będzie problem z ich utrzymaniem – powiedział prezydent Ełku podczas debaty pt. POLSKA W UE – PLUSY I MINUSY. Debata z udziałem, od lewej: Bogdana Bachmury - prowadzący, dra hab. Marcina Chełminiaka – politologa z UWM, Tomasza Andrukiewicza – prezydenta Ełku i prof. dr. hab. Michała Wojciechowskiego eksperta Centrum im. A. Smitha.
Bogdan Bachmura: - Zacznijmy od próby oceny i podsumowania dziesięciu lat obecności Polski w strukturach UE. Co np. Ełk zyskał na Unii Europejskiej?
Prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz (bezpartyjny, przedstawił się jako eurorealista):
- Samorządy były głównym beneficjentem środków unijnych, bo otrzymywały dotacje na poziomie 85% kosztów inwestycji (przedsiębiorstwa dostawały do 50%). Samorządy najczęściej inwestowały w podstawową infrastrukturę: drogi, kanalizację, bo trzeba było wyjść z zaniedbania cywilizacyjnego. Tak naprawdę, to takie inwestycje powinno robić się za swoje środki.
- W województwie powstało kilka wielkich inwestycji za środki unijne, które przerosły możliwości inwestorów i będzie problem z ich utrzymaniem. W Ełku staraliśmy się rozsądnie sięgać po środki unijne. Dbałość o finanse publiczne weryfikowała nasze ambicje, dlatego u nas nie powstały termy czy aquapark. Poziom zadłużenia naszego budżetu zszedł do 35%, to dobry poziom, by ubiegać się o kolejne fundusze. Też początkowo mieliśmy różne ambicje, np. wybudowania największego amfiteatru w regionie. Ale najpierw pojechaliśmy obejrzeć istniejące amfiteatry i stwierdziliśmy, że zamiast na 3 tys. miejsc wystarczy nam amfiteatr na 1350 miejsc. Amfiteatry w miastach regionu na 3 tys. miejsc świadczą o przeroście ambicji. My też, jak tyle innych miast zbudowaliśmy Park Naukowo-Technologiczny, ale za to najmniejszy w Polsce i dzisiaj nie mamy problemu ze środkami na ogrzanie budynku, tak jak w Elblągu czy Gdyni. Nasz obiekt jest już zasiedlony w 90 procentach (całkowity koszt tej inwestycji przekroczył 20 mln zł, ponad 50% pokryła UE). Nieszczęściem Parków w dużych miastach jest ich rozminięcie się z uczelniami. Błędem było też najpierw zakupienie sprzętu badawczego, a później szukanie operatora do jego obsługi. Często z braku operatora stoi on nieużywany. Tak stało się w Elblągu. W Ełku najpierw znaleźliśmy operatora.
Adam Socha: - Panie prezydencie, gdyby miał pan zbudować Park tylko za własne środki budżetowe, to czy w Ełku powstałby Park?
Tomasz Andrukiewicz: - Nie, bo mieliśmy pilniejsze potrzeby. Od 2004 roku budowaliśmy obwodnicę Ełku, za środki unijne zbudowaliśmy jeden z najnowocześniejszych w kraju Zakład Unieszkodliwiania Odpadów za 90 mln zł
Za środki unijne podłączyliśmy internet do szkół i placówek, miasto jest monitorowane setką kamer.
- Wiele nietrafionych, zbędnych inwestycji nie powstałoby, gdyby były solidnie sprawdzane Studia Wykonalności. Skrupulatna kontrola Studium pozwoliłaby wychwycić te inwestycje, których lokalna społeczność nie będzie w stanie utrzymać. Widać, że takiej kontroli Studium na szczeblu resortu zabrakło w przypadku np. Term Warmińskich.
- Byłem też wielkim przeciwnikiem funduszu unijnego Kapitał Ludzki, na który poszło 100 mld euro– tutaj było najwięcej nadużyć, lwia część środków poszła na szkolenia, na popularyzację pewnych idei. Główny zysk z tego programu, to zysk firm szkolących, poza tym żadnego pożytku ten program nie dał. Lepiej by te środki wydano, gdyby poszły na nabywanie nowych kompetencji.
Bogdan Bachmura: - Profesor Krzysztof Rybiński podsumował niedawno skutki tej polityki, wysuwając tezę, że im mniej pieniędzy dostanie Polska z budżetu Unii na lata 2014–2020, tym lepiej dla dobra nas wszystkich. Profesor Rybiński stwierdził: pomoc zewnętrzna wzmacnia nową biurokrację, tworzy miejsca pracy zależne od polityków, ratuje ich, kiedy nie są w stanie wygospodarować krajowych środków na inwestycje, czyli usprawiedliwia złe rządy, niszczy innowacyjność rodzimej gospodarki, obniża aspiracje młodych ludzi, którzy zamiast dobrej edukacji na polskich uczelniach wyjeżdżają za granicę. Rybiński stawia pytania: „Ile firm nie powstało, bo młodzi ludzie poszli pracować przy rozdziale środków unijnych? Ile innowacji nie powstało, bo ci najbardziej przedsiębiorczy woleli się specjalizować w pozyskiwaniu środków unijnych, bo to były łatwe i duże pieniądze? Co zrobić ze 100-tysięczną armią urzędników, która będzie niepotrzebna, gdy skończą się środki unijne, a która kosztuje podatników prawie 10 mld złotych rocznie? Po co zbudowano tyle nowych budynków na uczelniach wyższych, skoro liczba studentów w ciągu dekady spadnie o 30–40 proc.? Kto będzie utrzymywał deficytowe stadiony i dziesiątki przynoszących straty aquaparków czy inne inwestycje, które nigdy by nie powstały, gdyby były finansowane pieniędzmi »zarobionymi«, a nie darowanymi?".
Michał Wojciechowski: - Przez ostatnie 6 lat do Polski wpłynęło 91 mld euro, w tym czasie składka Polski wyniosła 22 mld euro. Per saldo zyskaliśmy kilkanaście miliardów euro przez te 6 lat, ale to niewiele jeśli zobaczymy na co poszły te środki. Powstała cała gałąź gospodarki – pozyskiwanie środków unijnych. Poszło na to 30 mld euro. Bardzo kosztowne są też w Polsce przygotowania projektów unijnych.
Część środków poszła na inwestycje nieproduktywne, podnoszące luksus życia, np. aquaparki. Natomiast produktywne inwestycje nie zawsze były realizowane zgodnie z polskim interesem, np. autostrada Berlin - Kraków i Berlin – Warszawa – Łódź. Czy tak wyglądałaby siatka autostrad w Polsce, gdybyśmy to my decydowali? Z Budapesztu wyjeżdża się autostradami w pięciu różnych kierunkach, płaci się winietami i wychodzi taniej niż podróż Poznań – Warszawa.
Dużo straciliśmy z powodu emigracji 200 tys. młodych ludzi z wyższym wykształceniem. Koszt wychowania i edukacji jednego takiego obywatela to 400 tys. zł. Przemnóżmy przez 200 tys. ludzi to daje 20 mld zł. Nie mówiąc, że pracują na dobrobyt innych państw.
Zachód w tym czasie uzyskał lepszy dostęp do naszego rynku niż my do rynku zachodniego. Banki, telekomunikacja, sieci handlowe są w obcych rękach. Łączny bilans obecności w UE nie jest więc tak korzystny jak nam się przedstawia w mediach. Co by było, gdybyśmy nie byli w UE? Turcja nie jest w Unii i jej gospodarka rozwija się znakomicie. W ostatnich 10 latach turecki PKB tylko dwa razy notował dynamikę na poziomie niższym niż 4,5%. W tym samym czasie PKB przypadający na mieszkańca wzrósł ponad trzykrotnie - do 10 tys. dolarów. Turecka gospodarka, według szacunków Banku Światowego, znajduje się na 15. miejscu na świecie pod względem wskaźnika PKB z uwzględnieniem siły nabywczej (dla porównania, polska gospodarka znajduje się w tym samym rankingu na 18. miejscu ze wskaźnikiem o 1/3 niższym). Turcja stała się także członkiem grupy G-20, podczas gdy Polska wciąż nie należy do tego elitarnego klubu.
Bogdan Bachmura: Oceniając plusy i minusy Unii Europejskiej trzeba powiedzieć o minusie jakim jest oligarchizacja władzy na szczeblu wojewódzkim. Marszałek powiedział, że „czy to się komuś podoba, czy nie, lotnisko w Szymanach i tak powstanie". Prywatnie politycy rządzącej partii przyznają rację „Debacie", że to lotnisko powinno było powstać w Wilkowie, ale oficjalnie tego nie powiedzą, bo boją się marszałka.
Marcin Chełminiak: - Dodam tylko, że oceniając transfer środków unijnych trzeba pamiętać, że najczęściej te środki wracają z powrotem na Zachód, bo firmy stamtąd są beneficjentami przetargów. Zgadzam się z oceną, że nastąpiła oligarchizacja władzy na szczeblu województwa. Olbrzymią władzę skupili marszałkowie, bo to oni są dysponentami środków unijnych. Ta ranga i znaczenie marszałków spadnie po 2020 roku, gdy skończą się pieniądze unijne.
Bogdan Bachmura: - Premier Donald Tusk ostatnio powiedział z okazji 10-lecia obecności Polski w UE, że Polska wróciła do cywilizacji zachodniej. Czy panowie zgadzacie się z tą opinią?
Tomasz Andrukiewicz: - Premier zaskoczył mnie tym stwierdzeniem. Przecież Polska cały czas była w tej cywilizacji, niezależnie od ustroju. Może premier miał na myśli niebezpieczne trendy, np. ideologię gender. Cywilizację zachodnią stworzyło chrześcijaństwo i w Polsce, dzięki Kościołowi, po 1945 roku pozostaliśmy w kręgu tej cywilizacji.
Bogdan Bachmura: - Jeden z ojców założycieli Wspólnoty Węgla i Stali Robert Schuman napisał: "Demokracja będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale. Demokracja antychrześcijańska byłaby karykaturą zmierzającą do pogrążenia się w tyrani, lub w anarchii. Stanowisko demokraty może być określone w ten sposób: nie może on zaakceptować tego, że państwo systematycznie ignoruje rzeczywistość religijną, że przeciwstawia jej stronniczość graniczącą z wrogością lub pogardą. Państwo nie może nie uznawać, bez krzywdy i szkody wyrządzonej sobie, niezwykłej skuteczności natchnienia religijnego w praktykowaniu cnót obywatelskich, w tak koniecznej obronie przeciw siłom rozkładu społecznego, które wszędzie działają. Nie zamierzamy pomniejszać rangi Kościoła i sprowadzać go do roli policjanta i żandarma; koncepcje okresu cesarstwa i restauracji mamy już ostatecznie za sobą. Chodzi bowiem o stwierdzenie jego ogromnego autorytetu moralnego, który jest spontanicznie uznawany przez wielką liczbę obywateli, oraz najwyższego znaczenia jego nauczania, jakiego żaden inny system filozoficzny nie mógł osiągnąć aż do chwili obecnej." - tak o fundamentalnym znaczeniu religii dla powstającej Wspólnoty Europejskiej pisał Robert Schuman.
Czy obecnie Zachód zasila nas wartościami chrześcijańskimi czy antychrześcijańskimi?
Michał Wojciechowski: - Zachód nie jest jednolity. Póki w polskich szkołach nie ma łaciny, to możemy mówić, że nie wróciliśmy do cywilizacji zachodniej. W Niemczech w szkołach uczy się łaciny, mimo, że nie jest to kraj romański. A wartości przekazuje się głównie przez edukacje. W zachodniej Europie coraz większą rolę odgrywa lewica, która chce obalenia porządku chrześcijańskiego. W tej chwili obserwujemy upadek cywilizacji zachodniej, a my nie tylko, że dajemy sobie wciskać zgniłe jabłka z tego europejskiego koszyka, ale rządzący sami je sobie wybierają.
Bogdan Bachmura: - Czy jest jakaś droga odwrotu z tej utopii?
Marcin Chełminiak: - Żeby gospodarka UE stała się znów konkurencyjna musi nastąpić powrót do źródeł, do unii gospodarczej, czym była Europejska Wspólnota Gospodarcza. Inaczej UE przegra wyścig gospodarczy z Chinami, z Indiami i stanie się trupem. Już starzeje się i wymiera. UE w formie obecnej, zbiurokratyzowanej przetrwa kilka, najwyżej kilkanaście lat. Proszę zobaczyć konfrontację Rosji Putina z UE. Rosja zajęła Krym, a UE zajęła stanowisko. A przecież armia rosyjska przy armii NATO nic nie znaczy. Dlatego czarno to widzę.
Bogdan Bachmura: - Czy jest wyjście z tej opresji?
Prezydent Tomasz Andrukiewicz: - Ta kampania takiego wyjścia nie wskazała, była bardzo niemrawa. Kandydują ludzie, którzy nie znają języków obcych, to wstyd. Na palcach jednej reki można policzyć eurodeputowanych z tych 51 z Polski, którzy realizowali swój mandat należycie i w interesie Polski. Eurodeputowani Lisek, Kurski, co takiego dla nas zrobili? Europoseł zarabia 70 tys. zł plus diety – bez podatku. Do tego ma niezliczoną liczbę asystentów. Uważam, że pensja europosła musi być dostosowana do realiów krajowych, że trzeba ograniczyć biurokrację. U nas jest więcej administracji do absorpcji środków unijnych niż w krajach starej unii.
Michał Wojciechowski: - Ratunkiem dla UE jest powrót do pierwotnej zasady: więcej wolności a nie mniej, powrót do wolnego rynku. Przez te wszystkie lata wzniesiono mnóstwo barier ograniczających wolny rynek, np. kwoty mleczne, które przełożyły się na wysoką cenę masła.
Bogdan Bachmura: - Na ile istnienie UE chroni nas od klasycznego fatum, Polska w kleszczach Rosji i Niemiec, których istnienie potwierdza rura na dnie Bałtyku.
Michał Wojciechowski: - Na szczęście Putin trochę przestraszył NATO, co może poprawić jego funkcjonowanie. Uważam, że Niemcy nie zechcą oddać Polski Putinowi, bo uważają nas za swoją kolonię.
Marcin Chełminiak: - Niemcy, jak dotąd wybierali opcję rosyjską, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. Wątpię, by na pomoc Polsce przyszła Bundeswehra. Tylko dwa czynniki mogą nas zabezpieczyć: armia amerykańska i własne siły zbrojne. Na armie państw UE bym nie liczył. W przypadku klasycznej wojny terytorialnej z naszą 90-tys. armią nie mamy szans. Powinniśmy przyjąć model szwajcarski. Tam każdy przechodzi przeszkolenie, ma w domu mundur i broń, i każdy jest w stanie bronić swojej małej ojczyzny. Jeśli sami nie będziemy w stanie utrzymać linii Wisły, do której wojska rosyjskie mogą dojść w ciągu kilku dni, to nie mamy co liczyć na pomoc wojsk NATO.
Tomasz Andrukiewicz: - Prezydent Lech Kaczyński ciągle walczył o bezpieczeństwo energetyczne Polski. Premier Tusk bardzo długo dojrzewał do zrozumienia, jak istotne dla Polski jest bezpieczeństwo energetyczne. Również uważam, że to źle, że nie ma poboru do wojska.
Michał Wojciechowski: - Rosja nie dąży do klasycznej wojny. Jedynie „zbiera ziemie ruskie" i czyni to różnymi metodami. Natomiast Rosja będzie zabiegać o rząd prorosyjski w Polsce i w ten sposób będzie się starała wyciągnąć nas ze strefy zachodniej.
Edward Ośko: - Czy wejściem do strefy euro nie oddamy już całkowicie naszej suwerenności? Opowiadam się za rozwiązaniem Parlamentu Europejskiego i powrotem do wspólnoty gospodarczej.
Michał Wojciechowski: - Euro jest dla Polski niekorzystne gospodarczo, bo euro jest szkodliwe dla krajów słabszych gospodarczo. Gdyby Missisipi miało własna walutę nie byłoby najsłabszym stanem USA. Grecja też straciła przez euro. W strefie euro zyskuje mocniejszy, tylko że potem ma problem z powalonym kryzysem słabszym państwem. Wejście Polski do strefy euro zwiększy naszą zależność kolonialną.
Bogdan Bachmura: - Porównałem ostatnio UE do RWPG. Czy jesteśmy w stanie sprawić, by biurokracja brukselska sama sobie odebrała „koryto"?
Michał Wojciechowski: - W warunkach spokoju rządzą biurokraci. Takim krajem rządzonym przez biurokrację jest Polska. Biurokracja nie przejawia żadnej inicjatywy. Inicjatywę przejawia oligarchia, a demokracja jest fasadowa. Rządzą nami kliki – i na wschodzie, i na zachodzie Europy. W momencie gdy klika uzna, że UE szkodzi ich interesom lub bezpieczeństwu, to zmienią UE. Ale na razie UE klikom się opłaca, bo mogą bezkarnie wysysać słabszych.
Również w ZSRR rządziła oligarchia i to oligarchia podjęła decyzję o skończeniu z komunizmem, gdyż dalsze trwanie przy tej ideologii mogło doprowadzić do ich zagłady. Proces odchodzenia od komunizmu został podjęty w Moskwie centralnie. Podobnie w przypadku UE. Jeśli Unia stanie się na tyle niewydolna, że zagrozi oligarchii europejskiej, to zmienią ten system, a media wytłumaczą masom, że tak właśnie trzeba.
Bogdan Bachmura: - Na co powinny pójść środki unijne na lata 2014-20, by nie zostały zmarnotrawione?
Tomasz Andrukiewicz: - Przede wszystkim na tworzenie miejsc pracy i na badania naukowe. Produkcja UE odbywa się niestety poza UE – w Chinach i Indiach i to jest złe.
(relacja i zdjęcia: Adam Socha)
POLSKA W UE – PLUSY I MINUSY. Debata odbyła się 21 maja w
Instytucie Kultury Chrześcijańskiej w Olsztynie. Udział w debacie wzięli:
Tomasza Andrukiewicza – prezydenta Ełku,
prof. dr. hab. Michał Wojciechowski (ekspert Centrum im. A. Smitha),
dr. hab. Marcin Chełminiak – politolog z UWM.
Dyskusję poprowadził Bogdan Bachmura.
Organizatorami debaty byli: Akcja Katolicka Archidiecezji Warmińskiej, Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana Oddział w Olsztynie, Fundacja „Debata" oraz Instytut Kultury Chrześcijańskiej im. św. Jana Pawła II
Skomentuj
Komentuj jako gość