Tak na marginesie tę krzyżacką tradycję kontynuuje dziś PiS przysyłając nam Aleksandra Szczygło, PO podrzucając Sławomira Rybickiego a i nieboszczka Unia Demokratyczna wcisnęła nam wcześniej Marcina Święcickiego. Cierpliwość mieszkańców Prus miała jednak swoje granice i dnia 14 marca 1440 roku w Kwidzynie założyli oni Związek Pruski (Bund vor Gewalt).
Po wielkiej wojnie w latach 1409-1411 Zakon Krzyżacki przeżywał kryzys finansowy. Wtedy też okazało się, że państwo zakonne jest państwem w pełni nowoczesnym bo zastosowano jak najbardziej współczesny sposób uzupełnienia skarbca czyli wydojenie poddanych. Z kolei jako państwo jednak średniowieczne nie stosowało jakichś specjalnych wyróżnień poddanych z tytułu narodowości i fakt bycia Niemcem, Polakiem czy Prusem nijak się miał do możliwości zajęcia ważnego stanowiska w państwie zakonnym. Tu starano się obsadzać stanowiska świeżymi przybyszami z głębi Rzeszy wychodząc ze słusznego założenia, że takie zubożałe paniątko długo będzie rękę Wielkiego Mistrza całować i na integrację z miejscową szlachtą raczej nie ma szans.
Jak widać już wtedy istnieli spadochroniarze choć pewnie swej nazwy nie znali. Tak na marginesie tę krzyżacką tradycję kontynuuje dziś PiS przysyłając nam Aleksandra Szczygło, PO podrzucając Sławomira Rybickiego a i nieboszczka Unia Demokratyczna wcisnęła nam wcześniej Marcina Święcickiego. Cierpliwość mieszkańców Prus miała jednak swoje granice i dnia 14 marca 1440 roku w Kwidzynie założyli oni Związek Pruski (Bund vor Gewalt). Związek Pruski był konfederacją szlachty i miast pruskich w celu obrony przed uciskiem krzyżackim. Tajnej Radzie Związku przewodniczył chorąży ostródzki Jan Bażyński czy też – jeśli kto woli – Johannes von Baysen herbu Bażeński. Sam Bażyński podpisywał się von Baysin.
Jan Bażyński stanął na czele delegacji stanów pruskich przybyłych z Torunia do Krakowa w lutym 1454 roku, aby prosić króla Kazimierza o inkorporację Prus. Kazimierz Jagiellończyk akt inkorporacji podpisał 6 marca 1454 roku i wypowiedział wojnę Zakonowi. Zaczęło się groźnie ale dalej to już była kompromitacja. Król zwołał pod Cerekwicę pospolite ruszenie, które zamiast walczyć z Krzyżakami postanowiło stoczyć bój z królem o przywileje. Król nie miał wyboru i ustąpił a szlachta dumna ze swojego sukcesu ruszyła pod Chojnice gdzie pomimo liczebnej przewagi poniosła kompromitującą klęskę tracąc 3000 zabitych przy stratach krzyżackich ok. 100 ludzi. Król Kazimierz uratowany został przez Dominika Kazanowskiego, który wywiózł króla do Bydgoszczy. Okazało się, że Polska jest bez reformy wojska militarnie prawie bezbronna a na to nie było pieniędzy. Cześć miast pruskich uznała, że miłość do Polski nie jest dowodem rozsądku. W tej sytuacji Związek Pruski przyszedł z pomocą i wziął finansowy ciężar wojny na siebie.
Flota wojenna wystawiona przez kaprów Gdańskich spuściła lanie sojusznikowi Zakonu Danii w bitwie koło Bornholmu. Natomiast pieniądze wyłożone przez miasta Prus pozwoliły na zaciągnięcie wojsk zaciężnych oraz odkupienie stolicy Zakonu Malborka od zaciężnych wojsk czeskich nieopłaconych przez zrujnowany Zakon. Krzyżacy próbowali odzyskać zamek ale ten został utrzymany przez załogę pod komendą dowódcy o pięknym polskim imieniu Ulryk. Potem było już lepiej i zaciężne wojska polskie stopniowo uzyskiwały przewagę. Tak naprawdę wojna nie została jednak rozstrzygnięta na polach bitew lecz w zaciszu skarbców. Ruina finansowa Zakonu uniemożliwiła dalsze opłacanie wojsk i po wydaniu resztek pieniędzy przez Zakon wojna skończyła się częściowym sukcesem Polski. Częściowym dlatego, że w 1466 r. odzyskaliśmy Pomorze Gdańskie, Ziemię Chełmińską i Warmię. Reszta Prus jako lenno polskie pozostała w rękach krzyżackich a ich mieszkańcy utracili propolski zapał widząc, że Polska nie potrafiła wykorzystać okazji i nawet w tak korzystnej sytuacji ostatecznie rozbić Krzyżaków. Czasy były bardziej honorowe niż dzisiaj i król Polski podarował Wielkiemu Mistrzowi 15 tys. grzywien na opłacenie zaległego żołdu bo kasa Zakonu była pusta. Historia walki Związku Pruskiego o inkorporację Prus do Korony Polskiej jest ciekawa jeszcze z innego powodu.
Otóż jest to jaskrawy przykład jakim idiotyzmem jest tak u nas częste przykładanie kryteriów narodowych i patriotycznych do okresu średniowiecza. Założyciele Związku Pruskiego w większości byli wedle dzisiejszych kryteriów Niemcami jak choćby Jahannes von Baysen czyli nasz Bażyński a walczyli zbrojnie w celu oderwania się od niemieckiego Zakonu i przyłączenia do polskiej Korony. Na rzecz Zakonu walczyli Czesi, którzy wobec nieopłacenia żołdu wypowiedzieli umowę i zawarli drugą z królem Kazimierzem Jagiellończykiem. Polacy natomiast całe te Prusy mieli w nosie i zamiast patriotycznie ruszyć do boju uznali, że to doskonała okazja żeby przydepnąć gardło własnemu królowi. Oczywiście sprawę znacznie uprościłem ale ogólnie tak to wyglądało. Natomiast dzisiejsi Polacy wolą zapomnieć o Związku Pruskim bo im nazwa nie pasuje.
W Olsztynie mamy ulicę Związku Jaszczurczego, poprzednika Związku Pruskiego, który akurat o przyłączenie do Polski nie zabiegał ale ładniej się nazywał. Natomiast Związek Pruski, który wystąpił zbrojnie i finansowo o inkorporację Prus, mało tego, zrobił to skutecznie i z pożytkiem dla Polski - jest zwyczajnie zapomniany. My wolimy kłócić się z Niemcami o polskość Kopernika. W tej materii jesteśmy tak radykalni, że nawet pomnik Kopernika we Fromborku żeśmy zburzyli i postawili drugi. A co, nie będą Szwaby stawiać pomnika naszemu Kopernikowi. Tacy jesteśmy patriotyczni. Ja jednak wolę przypomnieć mieszkańców Prus, którzy nie bacząc na język i narodowość walczyli o to by po prostu żyć lepiej.
Skomentuj
Komentuj jako gość