Wśród licznych oznak, że życie na Ziemi nieuchronnie zmierza ku ostatecznej zagładzie, znajduje się i taka oto wiadomość, że "Playboy" kończy działalność. Ostatni numer polskiego wydania ukaże się w grudniu. Przyczyny są proste. Po pierwsze, oczywiście Internet. Po drugie, znacznie ważniejsze, pismo dzisiaj jest dla nikogo.
Hefner zaczynał w atmosferze skandalu i długo, ze dwie dekady, atmosfera ta nieodmiennie pismu towarzyszyła. Jednocześnie "Playboy" zdobył swoje trwałe miejsce w establishmencie: walnie przyczynił się do dzieła wprowadzenia sexu do legalnego, pierwszego obiegu; legitymizował codzienną, rutynową obecność sexu na powierzchni życia. I odniósł sukces, bo na końcu wszelkie pojękiwania, że wyuzdanie, pornografia i takie tam, zostały uznane za głosy klaustrofobicznego, groteskowego, purytańskiego zaścianka. W tzw. międzyczasie pojawiły się pisma traktujące sex dużo bardziej bezpośrednio, nie udające przy tym, że chodzi o coś innego ("Hustler"). Na tym tle "Playboy" jawił się niemalże jako gazeta dla dżentelmenów; doskonałe alibi solidnej hipokryzji.
Jednakże, w świecie w którym pornografia, wyuzdanie, promocja dziwkarstwa stanowią fundament pisemek dla nastolatek (oraz takichże portali i programów TV), utrzymywanie formuły "Playboy'a" czyni z niego tytuł zacny, czyli anachroniczny. Nie ma drogi odwrotu, rozpaczliwe ruchy w postaci powołania kobiety na stanowisko naczelnego były już tylko przejawem desperacji działu księgowości oraz aberracji managerów wydawcy.
Bo i co komu po wysmakowanych fotografiach, wymyślnych aranżach, subtelnym cieniowaniu i całej reszcie magii iluzjonistów, skoro od początku do końca chodzi po prostu o gołe tyłki. Hipokryzja w obszarze sexu już nie ma zastosowania - można przestać zasłaniać się "artyzmem", "liryzmem", bo te - rozumiane na serio, bez cudzysłowu - nigdy dobrze z pornografią nie współgrały.
Hefner jest ofiarą własnego sukcesu, należy do świata "odczarowującego" sex. No to mamy, co chcieliśmy, bo sex bez "czarów" to najczęściej zwykłe porno.
Kolega Melchiora
Skomentuj
Komentuj jako gość