W dzisiejszym świecie można obserwować częste usuwanie Boga poza nawias życia społecznego. Są próby wepchnięcia Stwórcy Wszechświata do kościołów, w obszar indywidualnego, skrytego wyznawania. Pozbywa się z przestrzeni publicznej figur, pomników świętych, symboli chrześcijańskich. Przeszkadza Szopka Betlejemska, a nawet, w tym zapamiętaniu – choinka, bo „może się kojarzyć” z Bożym Narodzeniem. Co gorsza, nawet wśród samych wyznawców Chrystusa panuje ten pogląd, by nie urazić innych wyznawców (czyt. muzułmanów). Ludzie „o ciasnym rozumku” nie uświadamiają sobie, że tym samym urażają właśnie chrześcijan.
Takie rozumowanie wynika z nieznajomości historii i mało pogłębionej wiary. Sami chrześcijanie, a raczej tylko ich udający, nie do końca wiedzą kim jest Jezus. Do tego dochodzą dywagacje: „nie wiadomo jak to z tym narodzeniem Jezusa było” (i za pomocą sylogizmu dalej „leci” – „w ogóle z Jezusem”). A to Herod nie w tych latach rządził, a to Dionizy Mały się pomylił, a to Rzym był założony nie w takim roku (do tej pory nie wiadomo – gdzie są współcześni uczeni?).
Nie tak dawno, bo w listopadzie, nawet wierzący w Chrystusa dali sobie wmówić i wstydzili się „obrać Chrystusa królem”. No bo jak to, taki „oświecony”, postępowy (raczej „postępacki” – poprawny politycznie), nowoczesny świat XXI wieku, a tu jakiś anachroniczny, archaiczny „władca”?! Celowały w tym kłamliwe media, z TVN, Gazetą Wyborczą, Newsweekiem na czele, przedstawiając, wbrew Pasterzom Kościoła, fałszywy obraz Boga. Uważają siebie za mędrców (no właśnie – tych z Zachodu), objawiających „swoją prawdę” („całą dobę”). A wystarczy chociaż trochę pomyśleć, spróbować użyć rozumu.
Człowiekowi wydaje się, że po zjedzeniu owocu z „drzewa poznania dobra i zła” sam stał się bogiem i twórcą wszystkiego (nawet boga – jeden z nich nadal leży „wiecznie żywy” pod Kremlem). Stał się „nieograniczenie miłosierny”. Z „miłosierdziem” uśmierca starców i dzieci przed Narodzeniem. W takim razie trzeba byłoby uznać, że Hitler i Stalin byli najbardziej „miłosierni”. Tymczasem okazuje się, że człowiek jest „niemiłosiernie ograniczony”. Nie potrafi nawet przekroczyć bariery 13,5 miliarda lat „istnienia” Wszechświata. Pojęcia: „przed wiekami”, „przed czasem” są dla niego nie do „ogarnięcia”. To przekracza możliwości jego umysłu. I dlatego taki „człowiek” nie dopuszcza myśli i zabrania innym poglądu, że wiara nie tylko nie ogranicza, ale przekracza rozum. Dobrze byłoby, aby rozum podążał za wiarą.
Dzisiaj potrzeba, aby chrześcijanie sobie sami uświadomili kim jest Jezus. Wystarczy tylko świadomie, ze zrozumieniem wypowiadać słowa Credo – Wierzę, które wyznajemy podczas Mszy Świętej w niedzielę: „Wierzę … i w jednego Pana Jezusa Chrystusa … Bóg z Boga … Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu …”. Wtedy otworzą się oczy wszystkim i zobaczą, że wmawianie „obwoływania” Chrystusa Królem jest niedorzeczne, ponieważ On królem Polski, Świata i Wszechświata jako jego Stwórca („współistotny Ojcu”) już „dawno” jest. Chodzi tylko o uznanie tego faktu.
W Betlejem natomiast, dwa tysiące lat temu, Bóg „za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryji Dziewicy i stał się Człowiekiem”, i „zamieszkał między nami”. Więcej nawet, jak sam nie raz oznajmiał, „stał się naszym bratem”. Bratem widzialnym, którego możemy oglądać i dotykać.
I On jest władny błogosławić nam tak jak to ubrał w słowa wybitny poeta czasu rozbiorów naszej Ojczyzny, Franciszek Karpiński:
„Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą.
W dobrych radach, w dobrym bycie wspieraj jej siłę swą siłą.
Dom nasz i majętność całą i wszystkie wioski z miastami”.
Być błogosławionym, to znaczy być szczęśliwym, czego wszystkim, „zarówno wierzącym w Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielającym tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł”[Konstytucja RP] życzy:
Antoni Górski
Skomentuj
Komentuj jako gość