Wczoraj, podczas oglądania telewizora, bardzo się uśmiałem. Oto bowiem okazało się, że prokuratura IPN, z urzędu, wszczęła dochodzenia, czy aby teczka Bolka nie była fałszowana. Pretekstem do podjęcia tej wiekopomnej inicjatywy, znacznie lepszej i pewnie bardziej dochodowej niż zbieranie stonki ziemniaczanej czy makulatury, było to, że Bolek po raz kolejny opowiedział jakąś bajeczkę, że to niby esbecy fałszowali jego donosy, żeby mogli brać pieniądze.
Ha, czyli wychodzi na to, że jednak wszystko co miał w domu, te pralki, telewizory itd. miał dzięki wygranej w totolotka, czy tam, w zależności od wersji, w zakłady piłkarskie. No to niech teraz zagra, zobaczymy czy też wygra, czy będzie miał figę z makiem. Bo gdy był Bolkiem, to cały czas wygrywał i wszystko kupował dzięki tym wygranym.
To bardzo ciekawe, że Bolek, siedząc gdzieś tam za granicą, opowiada jakąś bzdurą, a prokurator IPN od razu podejmuje działania. Ale gdy moja skromna osoba, dla jaj, bo po cóż innego, napisała do prezesa IPN list, w którym opisałem jak się przyjmuje po znajomości pracowników w oddziale IPN we Wrocławiu, przedstawiłem mechanizm tego procederu i napisałem, że fałszują dokumentację, to oczywiście nikt żadnego śledztwa nie wszczął, żaden prokurator ani nikt inny. Dostałem odpowiedź, że sprawa została skierowana do Wrocławia, czyli do tych, co to przyjmują po znajomości, fałszują dokumentację itd., pewnie żeby usprawnili mechanizm, a nie tak ordynarnie zatrudniali krewnych i znajomych.
Widać prokuratorzy nie dostali rozkazu więc siedzieli, pili kawkę, herbatkę, ćmili papieroski. Ale gdy tylko dostali rozkaz zrobienia z Bolka ofiary systemu komunistycznego, to od razu wzięli się do roboty. I jeszcze im za to płacą z naszych podatków, dostaną za to emerytury też z naszych podatków, jeszcze rodziny poutykają na stołki utrzymywane, oczywiście, też z naszych podatków! Widać są bardzo ważni. Oczywiście nie dla nas, bo po co nam jacyś prokuratorzy IPN, ale dla systemu, który jak widać trzyma się całkiem dobrze.
W każdym bądź razie, dokumenty przejęte w willi generała Czesława Kiszczaka są bezpieczne w IPN-ie. Tak przynajmniej twierdzi pracownik IPN, taki w okularkach. Tymczasem Lech Kowalski, który w swoim czasie napisał biografię i generała Wojciecha Jaruzelskiego, w której to zresztą zarzucił panu generałowi, że podczas II wojny nigdy osobiście nie poprowadził rozpoznania, sugerując w ten sposób, że był tchórzem i biografii generała Czesława Kiszczaka, w telewizorze powiedział, że jest jakaś straż IPN, co to chodzi po korytarzach w nocy i pilnuje teczek, żeby tam nikt niepowołany nie zajrzał. I w tej straży jest mnóstwo osobników, że tak powiem resortowych. To mnie wcale nie dziwi.
W końcu powołali ten cały IPN nie po to, żebyśmy dowiedzieli się, co w tych teczkach jest, ale aby oni nadal mieli esbeckie archiwa pod kontrolą, a my, żebyśmy myśleli, że teraz to już na pewno będzie lepiej.
Kilkanaście lat temu, gdy byłem na tych śmiechu wartych studiach, spotkałem pewnego dnia kolegę. Mniejsza o szczegóły, bo to autentyczne wydarzenie, a pewnie sobie on nie życzy, abym o tym pisał. Ale trudno, przyjacielem Platon, przyjacielem Sokrates, ale największą przyjaciółką prawda, czy jakoś tak. No i na pytanie co słychać, zacząłem marudzić, jak to Polak, że powstanie listopadowe przegrane, powstanie styczniowe przegrane, germanizacja, rusyfikacja, pierwsza wojna, druga wojna, komunizm, a w dodatku, trzeba cięgle kserować książki, bo trudno je zdobyć. On na to, jakiej ci książki potrzeba? Pewnie coś tam powiedziałem w stylu, że i tak nie będziesz miał, bo to fachowe prace wydawane w małym nakładzie. A on na to, że jego tato pracuje w czymś w rodzaju ochrony w jednej z dużych bibliotek i może mi przynieść co tylko chcę.
Pewnie podobnie jest w IPN. Ale pracownikowi IPN, temu w okularkach, co to deklarował, że dokumenty przejęte w willi generała Kiszczaka są bezpieczne, że już być bardziej bezpieczne nie mogą, tego nie wolno wiedzieć. A nawet jeśli wie, to mu za nic tego powiedzieć nie wolno, bo go by zaraz z roboty wywalili z wilczym biletem i, tak jak ja, zbierałby po rowach puszki po piwie.
Na zakończenie. Musi być bardzo ważny ten Bolek, skoro tak się z nim cackają. Gdyby chodziło o byle donosiciela, to nie powoływaliby „biegłych grafologów”, tylko od razu współpracownik SB i tyle. I ciekawe, czy go wybronią, zrobią z niego ofiarę systemu komunistycznego, co to przez płot skakał, żeby obalić komunizm. Bo chyba wszystko do tego zmierza. A to nam powie, kto Polską tak naprawdę rządzi. Czy, jak to ujął w swoim czasie Jan Olszewski, cytuję z pamięci, czyja jest Polska. A swoją drogą, śmiesznie to Kiszczak obmyślił, czyż nie?
Michał Pluta Mieszkaniec małego miasteczka na Dolnym Śląsku. Publikował w "Opcji na Prawo", "Idź pod prąd", "Najwyższym Czasie!" i innych pismach.
www.michalpluta.bloog.pl
Polska
O cackaniu się z Bolkiem
- Szczegóły
- Michał Pluta
Komentarze (6)
-
0 Lubię
-
Gość - Prusanonim
Odnośnik bezpośredniO „Bolku” powiedziałem już chyba wszystko a jeśli nie to, czy warto? Z całej sprawy zostały nam tylko przemyślenia o „plusach dodatnich” i „plusach ujemnych”, które jak Bozon Higgsa (o którym mówiło się od lat) został wreszcie odkryty w CERNie, podobnie zresztą jak papiery LW u Kiszczaka w domu.
To może porozliczamy sobie rząd ze stu dni, bo jakoś nikt sie za to nie bierze?
Pewnie wielu z Państwa pamięta 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego z sierpnia 1980 r. Czy ktoś się z nich rozliczył? Czy któraś kolejna władza rozliczyła się ze swoich obietnic. „Przypadkowemu społeczeństwu” nikt nie będzie się tłumaczył ze swoich kłamstw. Nie żądajcie więc tego również od PiSu. Obiecali co obiecali a zrealizują to, co będzie im wygodnie. Gdyby wszyscy politycy zrealizowali swoje obietnice to po 26-ciu latach byłby to „kraj mlekiem i miodem płynący”. To zaś że tu i ówdzie jeszcze płynie gnojówka... świadczy o tym, że nabili nas w szambo.
Pewnie to drobiazg, ale działałyby obie stocznie na pełnych obrotach... gaz łupkowy sprzedawalibyśmy ościennym... a stadniny koni byłyby dalej trzecią polską dumą (po JPII i Wałęsie).
Przy okazji warto powiedzieć, że jeśli macie Państwo jakieś związki z mediami, np. potrzebę ich czytania, oglądania, słuchania to kupcie po jednym egzemplarzu, no może po parze jak u Noego przed potopem, zróbcie sobie nagrania, bo niedługo, jak u Kononowicza, nic nie będzie. No może RM, Telewizja Trwam i parę propagandówek. Teraz historię trzeba mieć w domu, bo szkoła wyraźnie idzie w specjalizację teologiczno-polityczną... Większość natomiast z tego, co wiedzieliśmy do tej pory o naszej historii to ideologia, polityka albo mit. I to się nie zmieni – jedne bajki zostaną zastąpione innymi.
PS. Rząd pewnie nie zna dowcipu ”co słychać w narodzie”. Otóż, naród zaczyna się śmiać a to może być niebezpieczne. Mnie na dobre rozśmieszyły roszady w stadninie koni... Rozumiem hasło „bić kurwy i złodziei", bo domyślam się uzasadnienia. Z uznaniem przyjmuję program „wyrzucać na pysk PO, PSL, SLD”, bo taka jest konieczność dziejowa, o którą wymienieni prosili się sami. Jeśli jednak w tym, co robi rząd brak jest pomysłu na „dobrą zmianę” to sytuacja zaczyna mnie bawić, rozśmieszać, pozbawiać życzliwości a ostatecznie wkur...0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniInaczej widzę całą sprawę. Akurat skierowanie teczki do dokładnych badań raczej pogrąży Bolka niż go uratuje. Chyba, że w tym czasie zmieni się władza.
0 Lubię -
Gość - joz
Odnośnik bezpośredniCiekawe jaki przekręt ma przykryć sprawa teczek Bolka. Banki ?. Kiszczak na pewno miał oryginały. Szkoda pracy grafologów.
0 Lubię -
Gość - jot-ka
Odnośnik bezpośredniNiech Pan nie ogląda TELEWIZORA, proszę oglądać programy telewizyjne...najlepiej kilku różniących się stacji. Pozdrawiam
0 Lubię
Skomentuj
Komentuj jako gość