Wybór prezydenta Andrzeja Dudy, kandydata popieranego przez PiS i wygrana PiS w wyborach parlamentarnych, postawiła oligarchiczną grupę panującą w ciężkiej, choć nie beznadziejnej sytuacji. Od razu więc wzięto się do politycznej roboty, by odsunąć PiS od władzy, uruchamiając na masową skalę całą agenturę wpływu. I tak powstał ruch Komitetów Obrony Demokracji, który w ostatni weekend przekształcił się w Komitet Obrony Denuncjatorów.
Jest to w moim przekonaniu agenturalny ruch polityczny postkomunistycznej oligarchii, który ma doprowadzić do masowych wystąpień ulicznych, wraz z trudną do przewidzenia ich eskalacją, by w sytuacji kryzysowej politycznie, rozwiązać Sejm i doprowadzić do przedterminowych wyborów. Jego uczestnicy w zdecydowanej większości nie mają świadomości w czym uczestniczą. Nie mają jak się wydaje świadomości, że są tylko politycznym "mięsem armatnim", motywowanym "antypisowskimi" negatywnymi emocjami politycznymi.
Ten ruch jest sterowany z ukrycia i z ukrycia finansowany. Jestem od ponad 20 lat działaczem Ruchu JOW i wiem jak trudno ruchom autentycznie obywatelskim zdobyć przysłowiowe "parę złotych" na zorganizowanie choćby dużej manifestacji. A KOD robi manifestacje kosztujące jednorazowo od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Właśnie w finansowaniu jest zawsze najbardziej widoczny autentyzm lub sterowalność zewnętrzna każdego ruchu, który się nazwie obywatelskim.
Coraz wyraźniej rysuje się plan, jaki współczesna Targowica wytyczyła sobie, aby powrócić do koryta nie czekając aż cztery lata na kolejne wybory.
W wywiadzie, jaki ukazał się na łamach „Polityki”, Jacek Żakowski rozmawia z Maciejem Bartkowskim, dyrektorem w Międzynarodowym Instytucie Konfliktu z siedzibą w Waszyngtonie. Wywiad jest dość prymitywnie ustawiony w taki sposób, aby rozmówca mógł rzucić w przestrzeń publiczną kilka złotych rad dla uczestników planowanego wiosennego antypaństwowego puczu. A oto trzy z nich:
„Jeśli milion polskich obywateli podpisze petycję o objęcie rządu PiS nadzorem albo sankcjami, zachodnim politykom łatwiej będzie zająć mocne stanowisko”.
„Żeby Biały Dom potraktował polski problem poważniej, wystarczą demonstracje pod ambasadą USA w Warszawie. Jeśli 20 tys. osób przyjdzie pod ambasadę domagać się, by NATO żądało od rządu w Warszawie przestrzegania zasad traktatu atlantyckiego, czyli m.in. państwa prawa, amerykańska telewizja to pokaże i politycy nie będą mogli milczeć”.
„Trzeba się odwoływać do przypadku Janukowycza. On też wygrał wybory, a musiał ustąpić pod presją Majdanu popieranego przez Zachód”.
Skala zdrady narodowej nie ma analogii w całej historii
Polacy w ogóle nie zauważyli, że ich kraj był przedmiotem bezprzykładnej i bezwzględnej zachodniej agresji ekonomicznej na niebywałą skalę. Przekazanie ponad 50% najlepszego majątku przemysłowego i 75% kluczowego sektora bankowego za kilka procent jego wartości ekonomicznej, a często za dopłatą, w ręce zagranicznego kapitału, jest pierwszym przypadkiem w historii cywilizowanego świata, aby przyzwoliło na to formalnie suwerenne państwo.
Doprowadzenie do zniszczenia kilku milionów miejsc pracy i pozbawienie podstaw egzystencji ekonomicznej kilkunastu milionów własnych obywateli w warunkach istnienia własnego suwerennego państwa, jeszcze się w historii współczesnej wcześniej nie zdarzyło. I to bez przegranej krwawej wojny i narzuconych warunków przymusowej kapitulacji. Czegoś tak niebywałego jeszcze w historii współczesnego cywilizowanego świata nie odnotowano.
Ten rozbiór gospodarczy Polski można porównać historycznie tylko z rozbiorami państwa I Rzeczypospolitej w XVIII wieku. I ta zewnętrzna agresja nigdy nie byłaby możliwa, gdyby nie istniał współpracujący z Zachodem współczesny agresor wewnętrzny, owa gospodarcza Targowica.
Tym agresorem wewnętrznym była pierwotnie komunistyczna grupa prowadząca szokową transformację, przekształcona wtórnie w postkomunistyczną oligarchię polityczno-finansową. Tym agresorem było postkomunistyczne środowisko polityczne. Tym agresorem było postsolidarnościowe środowiska polityczne grupy Wałęsy i „Gazety Wyborczej”.
Za kilka dekad, a może nawet dużo wcześniej, polscy historycy będą łapać się za głowy ze zdumienia jak do czegoś takiego mogło dojść. Za kilka dekad bowiem odejdą ostatecznie z aktywnego życia społecznego zdezorientowane terapią szokową pokolenia Polaków oraz grupy realizujące szokową transformację polskiego komunizmu.
A nazwiska twórców gospodarczej Targowicy, przejdą do historycznej encyklopedii hańby narodowej, na równi z nazwiskami Stanisława Szczęsnego Potockiego, Józefa Kazimierza i Szymona Kossakowskich, Franciszka Ksawerego Branickiego czy Seweryna Rzewuskiego. Tyle, że nasi historycy będą mieli duży problem z ustaleniem tylko kilku głównych nazwisk.
Skala bowiem zdrady narodowej i zdrady stanu w ramach szokowej transformacji nie ma analogii w całej historii polskiej państwowości.
Ale ta wojna ekonomiczna trwa nadal.
Nie da się jej przerwać.
I aby w niej przetrwać jako niepodległy naród i narodowe państwo, to w perspektywie najbliższej dekady polskie społeczeństwo musiałoby podjąć kontrofensywę gospodarczą. Kontrofensywę dla odzyskania milionów miejsc pracy, dla jakościowego postępu przemysłowej struktury gospodarczej i dla odbudowy narodowego przemysłu i bankowości.
A warunkiem wyjściowym takiej kontrofensywy w tej przegrywanej obecnie z kretesem wojnie, jest pozbycie się agresora wewnętrznego. Pozbycie się kompradorskich elit politycznych naszpikowanych rodzimą i obcą agenturą wpływu, z ich ideową, intelektualną i moralną nędzą.
Z biuletynu Patriotyczny Ruch Polski
Skomentuj
Komentuj jako gość