Niech się nikomu nie wydaje, że duractwa codzienne naszej władzy, jej grube błędy, jej tłuste podłości – to mierzwa, drobiazg, irytująca przypadłość. Za błędy w życiu płaci się cenę indywidualną, za błędy polityki płacą narody – pisze Mariusz Korejwo
Demagogia stosowana
Czytam sobie właśnie dziennik Hansa Lehndorffa („Dziennik z Prus Wschodnich"), czyli coś w rodzaju relacji na żywo z końca świata. Genialnie ustawiony w życiu (przystojny, bogaty, wykształcony) panicz z dobrego domu obserwuje za pomocą wszelkich dostępnych człowiekowi zmysłów totalną, gwałtowną i nieuniknioną likwidację wszystkiego co znał, cenił i kochał.
W gruzach leży Królewiec; matka i brat zastrzeleni przez sołdatów; umierają warstwami na sobie położeni cywile; sowieci palą lasy, wysadzają budynki, gwałcą kobiety. Nienawiść, chaos, śmierć. Prawie jak u Babla. Poza wszystkim innym, książka stanowi znamienne memento dla współczesnych: byłych, obecnych i przyszłych. Naukę o następstwach poczynań władzy, naukę o cenie zaniechań; naukę o kosztach ponoszonych głównie przez ludzi zupełnie innych, niż ci, którzy machinę destrukcji uruchomili, uczynili ją możliwą.
*
Poszło w świat: 1,5 miliona dzieci żyjących w III RP nie dojada. Nie – gdzieś tam, kiedyś tam. Ale teraz, dzisiaj, tuż obok. W tym samym kraju. Ile złotówek potrzeba, aby dziecko chodziło najedzone? Ile ambergoldów trzeba by spieniężyć, ile programów 'cyfryzacji kraju', ile projektów tolerrystycznych, trzeba by odłożyć na potem (najlepiej na nigdy), ile nie nakraść, aby w kraju cudu gospodarczego, państwie szczycącym się do niedawna najlepszym ministrem finansów na świecie, dzieci nie głodowały?
Ile dzieci dziennie głodzi jeden napuszony dupek parlamentarny, osiągający dochody niewyobrażalne dla większości rodaków, a w przypadku jewroposłów – bajecznie niewyobrażalnych dla większości rodaków ?
Demagogia? Jasne, i to jaka! Ale też co mogą odpowiedzieć te wszystkie manekiny w gajerach: że pracują? Że tworzą dobre prawo? Że zarządzają państwem najlepiej jak można? Że zaraz będzie lepiej, bo wiedzą co robią ?
Niech się nikomu nie wydaje, że duractwa codzienne naszej władzy, jej grube błędy, jej tłuste podłości – to mierzwa, drobiazg, irytująca przypadłość. Za błędy w życiu płaci się cenę indywidualną, za błędy polityki płacą narody.
Nie wiem, czy sanacyjna Polska mogła zrobić cokolwiek, by nie było tych katyniów, rozstrzeliwań, masakr i upodleń. Wiem, że powinniśmy się, chociażby z lekcji '39 roku nauczyć, że przyczyny mają skutki, a skutki – przyczyny. Daj Boże, aby tamta hekatomba nie miała repety (gratuluję każdemu, kto w tej materii posiada pewność). Ale nawet jeśli cena jest mniejsza, to co? Nieważne głodujące dzieciaki w 20-tej gospodarce świata? Nieważne zmarnowane szanse całych pokoleń, nieważne 3 miliony młodych pętających się po zmywakach zjednoczonej Europy ? Sorry, taki mamy klimat !
Blond ministra – wicepremiera nie widzi związku pomiędzy zajmowanym stanowiskiem a odpowiedzialnością. Słynne już słownictwo najnowszej maskotki Pana Premiera może być tu zresztą kluczem do rozwiązania zagadki. Każdy psycholog wie, że ograniczanie komunikacji werbalnej do bluzgów stanowi niezaprzeczalny objaw zawężonych kompetencji intelektualnych. Więc i poznawczych. Sorry, taki mamy klimat!
Każdych trzech z czterech Polaków sądzi, że państwo polskie dzisiaj złodziejstwem stoi.
Sorki! Państwo okrada poddanych z prywatnych pieniędzy.
Sorki! Państwo podnosi podatki celując w sprzątaczki i dozorców nocnych. Sorki! Państwo podnosi ceny na ubranka dziecięce i książki.
Sorki! Państwo demontuje naukę historii narodowej w szkołach.
Sorki! Państwo to urzędnicy wywożeni masowo do aresztów z okazji "największej afery korupcyjnej w dziejach III RP".
Sorki! Państwo to inspektorzy skarbowi gnębiący babiny handlujące tartym chrzanem na straganie.
Sorki! Państwo to ci sami kontrolerzy, którzy nigdy nie zajrzą do kancelarii prawniczych i prywatnych gabinetów lekarskich, w których nikt nigdy nie słyszał o kasie fiskalnej.
Sorki! Taki mamy klimat. Państwo z klimatem to również tytuł naukowy dla debila.
Sorki, taki układ, a habilitacja to prawo przyrodzone każdego człowieka.
Siedem lat minęło migutkiem; nikt nie wie, czy było to owych chudych, czy raczej jeszcze tłustych siedem lat. Ci, niezadowoleni z siebie, zawsze mogą tłumaczyć niepowodzenia zawodowe i osobiste poprzez fakt, że to przecież jest dziki kraj. Reszcie pozostaje dumanie nad kwestią: ile jeszcze trzeba będzie zapłacić za rządy konglomeratu idiotów i tandetnych naciągaczy, który opanowali tylko jedną umiejętność, za to dogłębnie: życie na koszt innych.
Zaprawdę, powiadam Wam, facet który mniema, iż obecność alkomatu obniża stężenie promili, godzien jest swoich wyborców!
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość