Muszę przyznać, że jestem wręcz zachwycony lekcją jakiej udzielił zwolennikom opieki socjalnej państwa łódzki bezdomny. Otóż odmówił on przyjęcia proponowanego lokalu. Pan ten eksmitowany został za niepłacenie czynszu i dopóki nie ureguluje zaległości nie ma prawa do lokalu komunalnego. Zamieszkał więc w starym wartburgu.
Ludzie jak to ludzie, mają większe serce niż rozum więc postanowili mu pomóc. Aby jakoś obejść prawo włodarze miasta wymyślili, że dadzą większe mieszkanie jego starej matce i będzie on mógł z matka razem zamieszkać. Przygotowano dwupokojowe mieszkanie 37m² z łazienką, kuchnią gazową etc. Pan ten odrzucił ofertę. Takie mieszkanie jest może dobre dla małżeństwa ale nie dla niego. Przede wszystkim jest za małe, po drugie jeden pokój jest przejściowy no i lokalizacja jest nieodpowiednia. Przyznał łaskawie, że mieszkanie jest świeżo po remoncie ale np. na podłodze leży linoleum i on nie ma żadnej gwarancji, że pod spodem wszystko wykonano z odpowiednią jakością. W tej sytuacji nie może on przyjąć tego mieszkania i będzie dalej walczył o mieszkanie większe, takie jakie mu się należy. Póki co dalej będzie koczował w tym wartburgu.
Przyznam, że w pierwszym momencie mnie zatkało. Ale tylko na początku. Potem zrozumiałem, że bezczelny ten facet postępuje jak najbardziej racjonalnie. Wie, że trafił na frajerów. Skoro tak to należy frajerów wydoić do końca. Tu nie ma miejsca na miłosierdzie. Jak będzie miał odpowiednio dużo tupetu i złodziejskich skłonności to dostanie pałac na koszt podatnika. Jest to logiczne i uzasadnione. Z jednej strony bezczelny cwaniak i nierób mający nadzieję na wydojenie z miasta majątku za kilkaset tysięcy złotych a z drugiej strony broniący tej kasy urzędnicy socjalni z niewielką pensją niezależną od jakości pracy i pragnący spokoju. On im spokoju nie da dopóki swego nie dopnie. Teoretycznie przeciwstawić powinni się mieszkańcy ale oni współczują bezdomnemu i nie mają prostej świadomości, że za to płacą. W dodatku płacą po kilka złotych więc i siła oporu jest mała w stosunku do energii jaką wyzwala perspektywa zdobycia za frajer kilkusettysięcznego majątku. Rzecz w tym, że sukces takiego wydrwigrosza spowoduje jedynie wzrost jego oczekiwań finansowych i kolejne żądania. No, ale to potem. Teraz dający będą mieli poczucie spełnienia dobrego uczynku. Oczywiście gdy dostanie jeden to zaraz znajdzie się wielu innych, którzy odrzucą uciążliwą drogę powolnego wypracowywania majątku przez całe życie kiedy można iść na skróty kosztem tych pierwszych. Na szczęście ten cwaniak wystąpił tak jawnie i tak bezczelnie, że obnażył ten mechanizm i może choć na chwilę ten proces zostanie przyhamowany.
Ta lekcja powinna uświadomić nam wszystkim, że pomocą powinny zajmować się wyłącznie organizacje charytatywne a nie państwo a starego wartburga powinno się wywieźć na złomowisko razem z lokatorem. Co dalej zrobi to już jego sprawa. Sugeruję dwa wyjścia: iść do pracy albo prosić o jałmużnę. Jeżeli nie ma ochoty na jedno i na drugie to cóż, od czasu do czasu ktoś powinien umrzeć z głodu jako przestroga dla reszty społeczeństwa.
Nie wykluczam, oczywiście, takiej sytuacji, że ktoś o wrażliwym sercu będzie go utrzymywał za swoje – nie podatnika – pieniądze.
Skomentuj
Komentuj jako gość