Patrzę na trwająca od wielu godzin transmisję TVN24 z akcji najścia prokuratury, ABW i policji na redakcję WPROST i co widzę. Ano widzę, że będzie zmiana ekipy rządzącej polskim bantustanem. Miejsce Tuska zajmie jakiś „Gomułka" czy inny „Gierek", który potępi błędy i wypaczenia poprzednika, zapowie stanowczą walkę i takie tam.
W PRL-bis na szczęście do zmiany ekipy będącej u żłobu nie trzeba jak w PRL prowokować robotników, by wyszli z fabryk, a potem do nich strzelać, żeby skompromitować trzymającego się kurczowo stołka I sekretarza KC. Teraz jedna frakcja dla wysadzenia ze stołków frakcję rządzącą uruchamia od dawna gromadzone „haki" w postaci nagrań. Ekipa rządząca wpada w panikę, łamie jawnie wolność słowa i najeżdża redakcję i jest to transmitowane przez TVN24. Dotąd zaprzyjaźniona z Tuskiem telewizja przestawia wajchę, Miecugow z Olejnik trzęsą się z oburzenia, bo albo właściciel dostał cynk, albo czuje co się świeci, więc transmituje sceny dotąd znane z Białorusi.
Może być też tak, że razwietka uznała, że Tusk już się zużył i trzeba go podmienić na bardziej wiarygodnego dla grillujących.
Adam Socha
Do siedziby „Wprost" Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wchodziła dwa razy. Za drugim – w asyście prokuratora. I to nie byle jakiego. Do redakcji pofatygował się sam Józef Gacek, czyli naczelnik Wydziału V Śledczego Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
To sprawdzony funkcjonariusz państwa Platformy Obywatelskiej. Prokurator ów osobiście podpisał się pod decyzją o umorzeniu tzw. wątku organizacyjnego w cywilnym śledztwie smoleńskim. Takie postanowienie oznaczało, że nie spadł włos z głowy urzędnikom kancelarii premiera z samym szefem rządu na czele, mimo że ta sama prokuratura stwierdziła w śledztwie i odnotowała w kilkusetstronicowym dokumencie je zamykającym liczne nieprawidłowości, jakich dopuścili się państwowi urzędnicy.
Gacek sam poszedł do „Wprost", choć śledztwem ws. podsłuchów się nie zajmuje. Prowadzi je prokurator Anna Hopfer, ale najwyraźniej żądanie od dziennikarzy wydania niebezpiecznych dla rządu nagrań wymagało postawienia na nogi pana naczelnika.
źródło: wpolityce.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość