Przewodniczący Rady Miasta Olsztyna, Jan Tandyrak, po raz kolejny storpedował uchwałę o jawności głosowań. Oficjalnie twierdzi, że jest za tym, żeby wyborcy wiedzieli, jak radny głosował w danej sprawie. Nieoficjalnie kręci, zwodzi, tumani i przestrasza. Tak też się stało na sesji 25 kwietnia, na której doszło do ostrej wymiany zdań w tej sprawie, pomiędzy przewodniczącym Janem Tandyrakiem (PO), a radnym Dariuszem Rudnikiem (PiS).
O tym, że Jan Tandyrak jest wrogiem jawności przekonaliśmy się na spotkaniu stowarzyszenia „Święta Warmia”, z przewodniczącym Klubu Radnych PO, tuż po wyborach samorządowych. Apelowaliśmy wówczas do świeżo upieczonego przewodniczącego Rady Miasta Olsztyna o wprowadzenie imiennych, jawnych głosowań, jak przystało na samorząd w demokratycznym, wolnym kraju. Byliśmy zszokowani, że działacz partii mieniącej się „obywatelską”, miłującej demokrację, twardo obstaje przy zachowaniu tajności, argumentując, że samorząd to nie Sejm!
Toteż nie zdziwiła nas awantura, jaka wybuchła w tej sprawie na sesji 29 lutego. Wówczas wniosek przewodniczącego Klubu Radnych PiS, Dariusza Rudnika o wprowadzenie do Regulaminu imiennych głosowań wszystkich uchwał, zaatakował – ku zaskoczeniu wszystkich – przewodniczący Komisji Prawa i Samorządności, Zbigniew Dąbkowski.
Ku zaskoczeniu, gdyż to on, na posiedzeniu Komisji, 17 stycznia 2012 roku zgłosiła projekt zmiany w Regulaminie Rady Miasta Olsztyna przez wprowadzenie do § 43 ust. 2 pkt 5 Regulaminu zdania: „informację dotyczącą przebiegu głosowań i ich wyników, w tym imiennych wyników poszczególnych głosowań (wydruk elektronicznego urządzenia do liczenia głosów)”.
Ta zmiana Regulaminu pozwala na wyświetlanie na elektronicznej tablicy, przy nazwisku radnego, jak głosował (za, przeciw, wstrzymał się) oraz na załączanie wydruku imiennego głosowań do protokołu z sesji.
Przewodniczący Jan Tandyrak nie wprowadził tego projektu znmiany Regulaminu do porządku sesji 29 lutego. Postraszył też przewodniczącego komisji Z. Dąbkowskiego, że go odwoła z tej funkcji. Nie powiedział tego wprost, jedynie wysłał sygnał, poszerzając skład Komisji Prawa i Samorządności, o dwóch dodatkowych członków z PO. Tym samym uzyskał arytmetyczną możliwość odwołania Z. Dąbkowskiego z funkcji przewodniczącego. Widocznie Z. Dąbkowski prawidłowo odczytał ten manewr, gdyż nagle zrobił woltę i na sesji ze zwolennika imiennego, jawnego głosowania przeistoczył się we wroga zasady jawności. Stanowisko zachował.
Po spacyfikowaniu Z. Dąbkowskiego, - którego Jan Tandyrak nie znosi, gdyż nie może zapomnieć upokorzeń, które przeżył i przeżywa z powodu gaf i błędów, jakie popełniał w nowej dla siebie roli przewodniczącego Rady Miasta, a wytykał mu je, jego poprzednik, wieloletni przewodniczący, Z. Dąbkowski. - Jan Tandyrak postanowił przeczołgać Dariusza Rudnika.
Nie dopuścił do wpisania do porządku sesji 25 kwietnia uchwały PiS w tej sprawie. Jako powód podał, że PiS ze swoim projektem wyrwał się przed dyrygenta orkiestry. Byli wyznaczeni radni do napisania stosownej uchwały i on, Jan Tandyrak, miał koordynować prace. Jan Tandyrak zaklinał się, po konferencji prasowej PiS, 16 marca, na której został oskarżony o torpedowanie uchwały: „Mogę się krwią podpisać, że 30 maja na sesji będzie to głosowane”.
Skoro przewodniczący swoją krwią zaręcza, to zapewne tak się stanie. Jednak dzisiaj, 25 kwietnia, radni musieli poznać swoje miejsce w szeregu. Ma być tak, jak chce Janek, albo nie będzie wcale!
Panie Janie, na przyszłość niech pan nie szafuje krwią, lepiej oddać do stacji krwiodawstwa.
Adam Socha
Rozmowa z Janem Tandyrakiem i radnym PiS Dariuszem Rudnikiem Radia Olsztyn
Skomentuj
Komentuj jako gość