Dr hab. Małgorzata Chomicz wygrała w piątek, 20.04., konkurs na profesora UWM. Tym samym pozostaje na Wydziale Sztuki.
W czwartek 19.04. odbyły się wybory dziekana Wydziału Sztuki. Wygrał zdecydowanie prof. Benedykt Błoński, dyrektor Instytutu Muzyki. Otrzymał 18 głosów na 30 elektorów. Przed głosowaniem, dr hab. Wioletta Jaskólska, jedna z kontrkandydatek dotychczasowego dziekana, odczytała oświadczenie i zrezygnowała z kandydowania. Piotr Obarek dostał 8 głosów, a prof. Artur Milian – 3 głosy (1 głos był nieważny).
W piątek sukces odniosła dr hab. Małgorzata Chomicz. Przypomnę, że dr hab. Małgorzata Chomicz jest jedną z bohaterek mojego tekstu pt. "OBARKOWO, czy rodzina na swoim", która otwarcie zaprotestowała przeciwko patalogicznemu systemowi władzy dziekana na Wydziale Sztuki. Napisała do władz uczelni skargę na mobbing i szykany ze strony dr hab. Piotra Obarka. Piotr Obarek wyznaczył termin Jej konkursu na 20 kwietnia, a więc dzień po wyborach. Dr hab. M. Chomicz nie wierzyła, że wygra. Chciała więc przyjąć propozycję pracy na innej uczelni w Polsce. Tym samym Wydział straciłby kolejną utalentowaną artystkę, z dużą szansą na profesurę.
Na szczęście stało się inaczej. Piotr Obarek przegrał w sposób zdecydowany wybory. W piątek, 20 kwietnia, komisja konkursowa wyznaczona przez dr hab. Piotra Obarka jednogłośnie zaakceptowała kandydaturę dr hab. Małgorzaty Chomicz. Pracy komisji konkursowej przypatrywał się J.M. Rektor, prof. Józef Górniewicz. Czeka ją jeszcze głosowanie Rady Wydziału, w poniedziałek 23 kwietnia oraz głosowanie Senatu UWM.
Prof. Benedykt Błoński wygrał 18:8
Prof. B. Błoński, dyrektor Instytu Muzyki wygrał zdecydowanie wybory na dziekana, pokonując ubiegającego się o reelekcję, dr hab. Piotra Obarka stosunkiem głosów 18:8. Przed samymi wyborami swoją rezygnację z kandydowania ogłosiła dr hab. Wioletta Jaskólska. Podczas wyborów nie brakowało momentów humorystycznych. Jeden z elektrorów mgr Miłosz Piotrowski, który zaatakował mnie podczas otwartego zebrania przedwyborczego (we wtorek 17 kwietnia), przyszedł na wybory 19 kwietnia z dokładnie obwiązaną głową i twarzą, tak, że tylko było mu widać oczy.
Prof. Benedykt Błoński wkrótce podejmie decyzję
Zadzwoniłem do prof. Benedykta Błońskiego. Pogratulowałem i zapytałem, czy zamówi audyt zewnętrzny, który zbada zarzuty postawione przez pracowników Wydziału Sztuk Pięknych dziekanowi Piotrowi Obarkowi (nepotyzm, nieprawidłowości w polityce kadrowej, rekrutacji na studia, przyznawaniu nagród i zarządzaniu finansami Wydziału Sztuki).
Prof. Błoński obiecał mi, że jak tylko ochłonie, przeczyta moje artykuły i wówczas podejmie decyzję.
Uczciwość się opłaca
Rozmawiałem z prof. Benedyktem Błońskim przed wyborami, 2 kwietnia. Pytałem, dlaczego zrezygnował z kandydowania 21 marca i czy tym razem się niie wycofa? Zapewnił mnie, że tym razem nie może zawieść osób, które na niego liczą. Powiedział też, że 21 marca, dzień, w którym złożył rezygnację z kandydowania, był dla niego szczególnym dniem. To dzień jego urodzin (55) i urodzin Jana Sebastiana Bacha. Toteż dobór utworów na jubileuszowy koncert, na 30-lecia swojej pracy artystycznej, nie był przypadkowy, ale zawierał przesłanie. W programie znalazł się III Koncert Brandenburski*, suita D-dur z arią Te Deum. Tym koncertem podsumował swoją dotychczasową karierę.
- Bardzo dużo osiągnąłem i szybko - wyznał mi profesor. - W wieku 42 lat zostałem profesorem belwederskim, wówczas najmłodszym. Jestem spełniony i jako człowiek, i jako artysta. Największą satysfakcję czerpię z tego, że wszystko co osiągnąłem w życiu zawodowym zawdzięczam tylko i wyłącznie własnej pracy, bo sam talent bez pracy, to za mało. Zawsze kierowałem się w życiu uczciwością i jestem przekonany, że uczciwość się opłaca. Nie muszę się niczego wstydzić i spokojnie patrzę codziennie w lustro.
- Wystartowałem w wyborach na prośbę wielu osób. Chcę wygrać swoim życiorysem i programem, nie układami i układzikami, czy kupczeniem głosami.
Główne punktu programu wyborczego prof. B. Błońskiego:
1. Ścisła współpraca pomiędzy Instytutem Muzyki a Instytutem Sztuk Pięknych, poprzez prowadzenie wspólnych zespołów ds. artystycznych (wspólne koncerty, wystawy) i naukowych.
2. W sferze dydaktyki profesor będzie chciał powołać nowe kierunki studiów i specjalności. Podał przykład uczelni w Bratysławie, w której są kierunki związane z teatrem (kostiumologia czy projektowanie sceniczne). Profesor chce stworzyć wspólne bloki przedmiotowe dla wszystkich kierunków (zarządzanie, historia sztuki).
3. KADRY: będzie wspierał uzyskiwanie stopni i tytułów naukowych oraz wymianę zagraniczną studentów i pracowników. Prof. B. Błoński chce powołać dwóch prodziekanów. Jako prodziekana ds. studentów widzi nadal obecnego prodziekana dr Jana Połowianiuka, natomiast prodziekana ds. artystycznych i naukowych powinni wyłonić samodzielnie pracownicy Instytutu Sztuk Pięknych.
4. STUDENCI: będzie integrował środowisko studenckie, np. przez powołanie Klubu Młodego Artysty, wspierał koła naukowe, nowatorskie pomysły studentów np. pomysł prof. Geno Małkowskiego zagospodarowania Koszar Dragonów na dzielnicę sztuki, w który to projekt włączyli się studenci.
5. WIZERUNEK WYDZIAŁU SZTUKI: Wydział ma stać się Centrum Kultury i Sztuki UWM. Profesor chciałby powołać Klub Przyjaciół Wydziału Sztuki i zaprosić do tego Klubu media olsztyńskie, dyrekcję CEiK-u i MOK-u, chce też zmodyfikowac witrynę internetową WS, zagospodarować otoczenie budynku WS, ale za najlepszą promocę uważą pokazywanie mieszkańcom miasta i regionu efektów pracy studentów i pracowników Wydziału Sztuki.
BUDŻET: profesor zapowiedział PRZEJRZYSTOŚĆ FINANSOWĄ WS oraz maksymalną samodzielność dyrektorów Instytutów w dysponowaniu środkami.
INFRASTRUKTURA: otwarcie pracowni multimedialnej dla obu Instytuutów, powołanie wydziałowego studia dla produkcji intermendialnej, stworzenie mobilnego zespołu nagłaśniającego, który umożliwi organizowanie imprez plenerowych dla mieszkańców.
Montaż windy w budynku WS.
Oświadczenie Wioletty Jaskólskiej:
„Postanowiłam wycofać się z kandydowania na stanowisko dziekana wydziału sztuki UWM ponieważ nie widzę możliwości współpracy na Wydziale Sztuki w towarzystwie Prof. Piotra Obarka, który zniesławił moje dobre imię na forum całego Wydziału Sztuki. Jego zachowanie jest niegodne i mija się z uczciwą, partnerską, zdrową rywalizacją. Nie chcę być kojarzona z atmosferą fermentu jaki wytworzył Dziekan prof. Piotr Obarek na Wydziale Sztuki.
Żałuję dziś, że odważyłam się okazać serce dla moich kolegów i koleżanek z Instytutu Sztuk Pięknych, charakter, odwagę i wizję rozwoju Wydziału Sztuki. Nie widzę możliwości sukcesu Wydziału Sztuki, jeśli będą rządziły nim takie osoby jak prof. Piotr Obarek.
Ludzie uwielbiają igrzyska! Ale ja nie jestem zwolenniczką tego rodzaju kultury!
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy mnie wspierali i wspierają!”
Adam Socha
*Johann Sebastian Bach, III Koncert brandenburski
W Koncertach brandenburskich przedstawił Bach bardzo indywidualną koncepcję odwołania się do założeń gatunkowych późnobarokowego „concerto grosso", których istota --mówiąc najogólniej- sprowadzała się do muzycznego dialogu dwóch organizmów w instrumentalnej obsadzie tzw. „concertina" czyli małej grupy instrumentów koncertujących z tzw „tutti", czyli z resztą zespołu. W czterech z sześciu koncertów dedykowanych margrabiemu brandenburskiemu, w różnorodny , a niekiedy odkrywczy sposób, kompozytor zestawił instrumenty „concertina" ( wykorzystując w różnych konfiguracjach: rogi, trąbkę, flety, obój, skrzypce , a nawet -- co jest pomysłem bezprecedensowym -- koncertujący klawesyn. Pozostałe dwa koncerty III i VI pomyślane zostały zupełnie inaczej - zamiast dialogu „concertina" z „tutti" mamy muzykowanie zespołu podzielonego na proporcjonalne grupy. W II (w/w) Koncercie brandenburskim G-dur, wyodrębnione zostały trzy takie „podzespoły": skrzypiec, altówek, wiolonczel,. Dialogują one ze sobą na fundamencie harmonicznego akompaniamentu basso continuo, by w kulminacji połączyć się w dziesięciogłos. Oszczędność środków i homogeniczność barwy brzmieniowej to najbardziej czytelne właściwości tej kompozycji, mimo tego że II Koncert odznacza się rzadko spotykaną „gęstością" tkanki dźwiękowej. Jedyna w swoim rodzaju jest część środkowa -- właściwie można powiedzieć, że jej nie ma, Bo owo Adagio sprowadza się do dwóch ledwie akordów tworzących lapidarną kadencję.(Za Piotrem Rostw-Suskim, pod red. Jacka Hawryluka).
---
Skomentuj
Komentuj jako gość