Nóż mi się otwiera w kieszeni, kiedy słyszę polityków, którzy twierdzą, że zlikwidują tę czy tamtą telewizję, zlikwidują tę czy tamtą redakcję. Wara wam, politycy, od wolnych mediów!!! Prawicowych, lewicowych, anarchizujących, wyznaniowych. Wara od wszystkich mediów!!!
Druga połowa lat osiemdziesiątych. Wtedy w Olsztynie powstał Pryzmat, czyli podziemne pismo Niezależnego Zrzeszenia Studentów na ART. Miałem wielki honor uczestniczyć w powstaniu tego pisma, potem zostałem jego redaktorem naczelnym. wiele lat później, kiedy Instytut Pamięci Narodowej na moją prośbę badał moją przeszłość, jeden ze śledczych mnie zadziwił.
Usilnie dopytywał, w jaki sposób kolportowaliśmy nasze Wydawnictwa. Nic wielkiego – w każdym akademiku mieliśmy dwóch swoich ludzi, którzy puszczali Wydawnictwa dalej. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak ten temat interesuje tego śledczego. W końcu wyznał: ja wtedy studiowałem w Krakowie i regularnie czytałem wasz Pryzmat. Szok! Zobaczcie, jaki wtedy był głód prawdy, że olsztyńskie wydawnictwo lądowało w Krakowie i tam znajdowało czytelnika!
Wolne media! O to wtedy walczyliśmy i tego zawsze będę bronił. Dziś mam za sobą ponad dwudziestoletni staż pracy w mediach, studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim, nagrodę dziennikarską za wybitne osiągnięcia – polskiego Pulitzera przyznawanego przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Oślepłem i przestałem być aktywnym reporterem. Brak wzroku nie odebrał mi rozumu i umiejętności pisania. Przede wszystkim jednak – nie zmienił mojego spojrzenia na rolę dziennikarza. To wręcz misja!
Każdy dziennikarz swoim nazwiskiem ręczy za swoją prawdomówność. Czytelników można oszukać raz, czy dwa. Więcej się nie da, nikt nie uwierzy w słowa kłamcy. W procesie oceny dziennikarza na pewno jednak nie są potrzebni polityce – oni kłamią z zasady.
Każdy dziennikarz z natury rzeczy jest stronniczy. Każdy reportaż to wybór konkretnych, pasujących do układanki faktów. Nie da się stworzyć dobrego reportażu, używając wszystkich dostępnych faktów i argumentów. Zawsze to jest pewien wybór. Najważniejsze, aby w tym wyborze dziennikarz był szczery wobec siebie i swoich czytelników. To jego i wyłącznie jego odpowiedzialność. Tyle w kwestii stworzenia materiału dziennikarskiego.
Co dalej? Dalej najważniejszą sprawą na świecie jest zapewnienie wielości tych postaw. Każdy odbiorca musi mieć dostęp do różnych źródeł informacji. Każdy odbiorca ma prawo konfrontować ze sobą te źródła. Każdy odbiorca ma prawo wybrać własne źródło, które, według niego, przekazuje obraz rzeczywistości najbardziej zbliżony do prawdy. To jest istota demokracji i to jest prawdziwa wolność słowa. Te kwestie absolutnie nie są spójne z poglądami.
Przez całe życie powtarzałem i powtarzam twierdzenie Woltera: „Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale oddam życie, abyś mógł je głosić”. Tak uważam. Dlatego nóż mi się otwiera w kieszeni, kiedy słyszę polityków, którzy twierdzą, że zlikwidują te czy tamta telewizję, zlikwidują te czy tamtą redakcję. Wara wam, polityce, od wolnych mediów!!! Prawicowych, lewicowych, anarchizujących, wyznaniowych. Wara od wszystkich mediów!!!
Wy kłóćcie się politycznie i w ten sposób szukajcie najlepszych rozwiązań dla naszej kochanej ojczyzny. Dziennikarzom zostawcie prawo do stronniczego, nieobiektywnego wyboru faktów i ujmowania tych faktów w konkretne sugestie. Odbiorcom mediów pozostawcie wybór, których mediów chcą słuchać. Odbiorcy sami dokonają wyboru – przyciskiem pilota, bądź zakupem konkretnej gazety. Na tym polega prawdziwa wolność, na tym polega prawdziwa demokracja. Nota bene – was, politycy, też osądzą wasi odbiorcy. Nad urną wyborczą. Dlatego, politycy, nie mieszajcie ról i postaw. Ręce precz od mediów!!!
Grzegorz Dudziński
Od redakcji: Ten tekst autor napisał na swoim FB. Grzegorza poznałem na początku lat 90. Był studentem weterynarii na ART w Olsztynie. Tuż przed ukończeniem studiów został wyrzucony z uczelni za napisanie krytycznego artykuły o swoim wydziale w piśmie NZS „Pryzmat”. Wówczas wybrał zawód dziennikarza. Najpierw był reporterem oddziału „Wyborczej” w Olsztynie i dał się poznać z odważnych tekstów śledczych, lecz po pewnym czasie, gdy do władzy doszła opcja polityczna bliska sercu Adama Michnika, był coraz bardziej ograniczany. Dlatego przyjął moją propozycję przejścia do oddział „Super Expressu” w Olsztynie, który stworzyłem i którym kierowałem. Zapewniłem go, że będziemy kontrolować każdą władzę, bez taryfy ulgowej. I tak było.
Opublikował wówczas szereg znakomitych materiałów śledczych. Niestety jego misję dziennikarską przerwała choroba oczu. Widział coraz słabiej. Powrócił do rodzinnej Bydgoszczy gdzie poświęcił się działalności na rzecz niewidomych. Powołał w tym celu Fundację Światłownia, która prowadzi kawiarnię artystyczną z muzyką bardów.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość