Jerzy Szmit, jako prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego, opublikował list do ministra sprawiedliwości, w którym prosi o interwencję w związku z zarządzonym przez prokuratora przeszukaniem w domu pełnomocnika komitetu referendalnego Jacka Wiącka i zatrzymanie kopii kart z podpisami osób popierających referendum w sprawie odwołania wójta gminy Gietrzwałd. Referendum ma związek z działaniami gmin na rzecz budowy Centrum Dystrybucyjnego Lidla w sąsiedztwie sanktuarium gietrzwałdzkiego.
W marcu olsztyńscy policjanci otrzymali zgłoszenie od kierowniczki referatu organizacyjnego i spraw obywatelskich Urzędu Gminy w Gietrzwałdzie, iż organizatorzy referendum zbierając podpisy, wprowadzają w błąd mieszkańców co do prawdziwego celu referendum, tzn. nie informują, że chodzi odwołanie wójta Jana Kasprowicza przed końcem kadencji. Olsztyńska policja przekazany przez urzędniczkę materiał dowodowy przesłali do Prokuratury Rejonowej Olsztyn-Północ, a prokurator Piotr Bialik zarządził przeszukane domu, w którym mieszka Jacek Wiącek.
O postępowaniu prokuratorskim pisałem tekście pt.:
Policja o 6 rano wkroczyła do domu organizatora referendum w Gietrzwałdzie
Grupa inicjatywna referendum złożyła już podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Powinno być ich 525, czyli 10 proc. uprawnionych.
- 24 marca grupa inicjatywna zadeklarowała złożenie 490 podpisów. Komisarz wyborczy wezwał wnioskodawców do usunięcia wady i wyznaczył czas na złożenie brakujących podpisów do 17 kwietnia - mówi Piotr Sarnacki, dyrektor biura wyborczego w Olsztynie. - Na razie inicjatorzy dostarczyli dodatkowe 78 podpisów. Trwa ich weryfikacja.
Od 17 kwietnia komisarz będzie miał 30 dni na wydanie postanowienia o ogłoszeniu referendum.
Adam Socha
Na zdjęciu od lewej wójt Jan Kasprowicz i Jacek Wiącek, na tle wizualizacji Centrum Lidla
Poniżej w całości publikujemy list Jerzego Szmita
Szanowny Panie Ministrze, Prokuratorze Generalny,
Fundamentem demokracji i wolności jest możliwość wybierania przez obywateli władzy politycznej na każdym szczeblu i jej nieskrępowanego oceniania.
Atak wójta gminy Gietrzwałd Jana Kasprowicza na inicjatorów referendum w sprawie jego odwołania, przeprowadzony przy użyciu prokuratury i policji przypomina najgorsze praktyki z czasów komunistycznej dyktatury.
Inicjatywa referendalna wynikła z ostrego sprzeciwu części mieszkańców wobec forsowanej przez wójta koncepcji budowy w Gietrzwałdzie wielkiego Centrum Dystrybucyjnego firmy „Lidl”. Koncepcja, która wzbudza wątpliwości ze względu zagrożenia jakie niesie: przyrodnicze, komunikacyjne i społeczne. Tym bardziej dziwi ogromne zaangażowanie władz gminy z wójtem na czele w doprowadzenie do jej realizacji. Powodzenie akcji referendalnej i odwołanie wójta mogłoby te plany pokrzyżować.
Sprawa dotyczy wydanej zgody na inwestycję, która zmieni codzienne życie mieszkańców gminy i będzie położona ok. 400 metrów od Bazyliki w Gietrzwałdzie. W sytuacji tak ostrego i uzasadnionego konfliktu politycznego, działania organów publicznych powinny być szczególnie wyważone i nie mogą nosić znamion ingerencji w obowiązujące procedury demokratyczne.
Wobec tego zarządzone przez prokuratora przeszukanie w domu Jacka Więcka, a potem zatrzymanie kopii kart z podpisami osób popierających referendum budzi ogromne wątpliwości. Tym bardziej że karty z oryginalnymi podpisami zostały złożone w biurze Komisarza Wyborczego, a wiedzę o tym posiadał prokurator.
Uzasadnione może być w tym wypadku twierdzenie, że efektem tych działań mogło być uniemożliwienie przeprowadzenia referendum, a to jest karalne działanie przeciw wyborom.
Zwracam się do Pana Prokuratora Generalnego o zbadanie czy podejmowane przez Prokuratora Rejonowego tak daleko idące kroki miały swoje uzasadnienie i nie były ingerencją w rozpoczętą procedurę referendalną w sprawie odwołania Wójta Gminy Gietrzwałd.
Z wyrazami szacunku,
Jerzy Szmit
Prezes Zarządu Fundacji im. Piotra Poleskiego
Skomentuj
Komentuj jako gość