Na podstawie dokumentów IPN nie da się postawić tezy, że kardynał Karol Wojtyła ukrywał za granicą księdza Bolesława Sadusia, który krzywdził dzieci. Nie ma w ogóle żadnej pewności co do tego, że ów duchowny był pedofilem - napisali dziennikarze "Rz" Tomasz Krzyżak i Piotr Litka w "Plusie Minusie" z 18 marca 2023r, po przebadaniu czterech tomów (ok. 1,5 tys. stron) dokumentów SB.
Zamieszczam poniżej streszczenie tego artykułu pt. "W esbeckiej sieci". Cały artykuł pod tym linkiem:
Esbecy wiedzieli, że ich agent jest homoseksualistą
Ks. Bolesław Saduś, którego jakoby Karol Wojtyła miał ukryć za granicą, urodził się w 1917 r. w Dziedzicach jako syn kolejarza. Po ukończeniu szkoły w Bielsku został alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Podczas studiów wyjechał do Rzymu, ale wojna zastała go w Polsce i do Włoch już nie powrócił. W 1941 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Adama Stefana Sapiehy, a w roku 1949 został pozyskany jako informator przez krakowski Urząd Bezpieczeństwa .
Kiedy obronił doktorat (1953) rozpoczął pracę w krakowskiej kurii w Wydziale Katechetycznym i w roku 1960 został zcą dyr. wydziału. Jego przełożonym był ks. J. Rozwadowski (w latach 1968-1986 biskup łódzki).
W roku 1949 został pozyskany jako informator przez krakowski Urząd Bezpieczeństwa. Na współpracę zgodził się na zasadzie lojalności. Przyjął pseudonim "Brodecki", a informacje, które przekazywał dotyczyły najbliższego środowiska - kapłanów oraz przełożonych w kurii (w tym m.in. K. Wojtyły). Także poglądów i opinii innych osób, które znał. Oficer prowadzący odnotował 5 kwietnia 1949 roku, że "na spotkania przychodzi punktualnie, lecz doniesień nie pisze".
W 1955 roku zostały wyeliminowany z sieci współpracowników UB, ale w styczniu 1960 roku zostaje zarejestrowany ponownie. Do grudnia 1968 roku był prowadzony przez siedmiu oficerów bezpieki. Trafia na końcu pod opiekuńcze skrzydła Bogusława Bogusławskiego - zcy nacz. Wydziału IV SB w Krakowie. W l. 60 przyjął pseudonim "Kanon" i nadal osobiście nie sporządzał doniesień. Nagrywano go i na tej podstawie sporządzano notatki.
Saduś był dla resortu cenny do tego stopnia, że oficerowie prowadzący mocno angażowali się w jego osobiste sprawy - głównie seksualne.. Doskonale wiedzieli o tym, że jest homoseksualistą.
W 1962 roku odnotowali, że u ks. Sadusia pomieszkiwał uczeń klasy V Technikum Mechanicznego, a więc w wieku co najmniej lat 19.
W notatce z 15 kwietnia 1964 roku "R" donosił bezpiece, że w mieszkaniu ks. Sadusia na Wawelu widywani są młodzi "chłopcy w wieku licealnym". Dwóch z nich bywa u niego często. Chyba mu coś pomagają w domu".
Latem 1965 roku Saduś wyjeżdża na urlop w okolice Nowego Sącza i spędza go pod namiotem nad rzeką. Na mieście podaje się za lekarza, zaprasza na wódkę i wino młodych pełnoletnich chłopców (co autor reportażu w TVN24 Marcin Gutowski pomija). Dwóch mężczyzn zawiadomiło milicję. Jednego z nich kilkanaście lat wcześniej Saduś upił i odbył stosunek płciowy. Z opałów uratował księdza oficer Wydziału IV w KWMO w Krakowie i SB mocniej go z sobą związała mając na niego "kompromat"
Dlaczego kard. Wojtyła usunął z probostwa ks. Sadusia?
Rok 1972 (abp Karol Wojtyłą był metropolita krakowskim w latach1964–1978) . Saduś pracuje w parafii św. Floriana i nagle w połowie 1972 roku abp Wojtyła "ustnie" zwalnia go z probostwa. SB próbuje ustalić przyczyny. Saduś milczy jak zaklęty. Opowiada SB, że jest w parafii w Jabłonce, gdzie pomaga proboszczowie, uczy się angielskiego i niemieckiego, bo lada moment ma wyjechać za granicę, w co funkcjonariusz nie do końca wierzy. . TW "Zbigniew" twierdzi, że Saduś został odwołany, bo "zdemoralizował wielu młodych chłopców. TW "Pątnik", że miał sprawę z kobietą". TW "Jurek" kłopoty "sprawili mu rodzice dzieci, których on był katechetą w ubiegłym roku". TW "Koło" jednoznacznie stwierdza, że Saduś był homoseksualista. Śledztwa w tej sprawie jednak nie ma
Dopiero po 7 latach, po 2,5 miesiąca od powołania Karola Wojtyły na papieża, w 1979 roku szef IV Wydziału SB w Krakowie ppłk Józef Biela sporządza notatkę, iż ks. Saduś doprowadził do skandalu obyczajowego (na tle homoseksualnym), który doprowadził do dymisji z probostwa u św. Floriana. Skandal ten zdaniem esbeka spowodowany został "przez skargę rodziców zarzucających Sadusiowi deprawację nieletnich chłopców. Skargi te kierowano do kurii i niewątpliwie były one uzasadnione".
Ten sam ppłk Biela sądził przy tym, że kard. Wojtyła, by zatuszować skandal, ułatwił Sadusiowi "szybki wyjazd za granicę".
Notatka powstała na polecenie płk Zenona Płatka
Notatka powstała na polecenie płk Zenona Płatka, naczelnika Wydz. I Departamentu IV MSW, który zajmował się działaniami dezintegracyjnymi wobec kościoła, był podejrzewany o związek z zamachem na Jana Pawła II w 1981 roku oraz porwaniem i zabójstwem ks. J. Popiełuszki. Można zatem przypuszczać - konkludują autorzy, - że w 1979 roku SB szukała, gdzie mogła, jakichś haków na papieża, by ewentualnie wykorzystać je w celu jego kompromitacji.
Ale nigdzie nie pada żadne słowo o wielu pokrzywdzonych. Z donosu o dzieciach, których Saduś miał być katechetą, nie dowiadujemy się, czy to byli uczniowie podstawówki czy szkoły średniej. W notatce z 1979 roku pojawia się słowo "nieletni" bez podania wieku (wiek ochronny prawnej nieletnich w ówczesnym kk to do 15 lat, a w prawie kościelnym wynosił wówczas lat 16.
Ile lat miały domniemane ofiary ks. Sadusia? Nie wiadomo. Gutowski (TVN24) stawia twardą tezę: były to osoby małoletnie. A zatem była to pedofilia. Dowodem dla reportera TVN24 są słowa świadka, emerytowanego księdza. Ale i on w filmie mówi wyraźnie o młodych chłopcach. Twierdzenie zatem, że Saduś krzywdził małoletnich - bez próby ustalenia wieku - jest nadinterpretacją.
Czy wyjazd do Austrii był "błyskawiczny"?
Kolejny zarzut reportera TVN24, że Wojtyła w porozumieniu z abp Wiednia wypycha skandalistę do Austrii. Błyskawicznie. Tylko, że dokumenty SB mówią coś innego. Po raz pierwszy Saduś o swoim wyjeździe zagranicę w celach naukowych wspomina oficerowi już 20 grudnia 1971 roku. Pobyt w USA miał trwać 2 lata.
W lutym 1972 Saduś wyznaje oficerowi jeszcze nie rozmawiał z Wojtyłą o swoim wyjeździe. Zrobi to, jak załatwi tzw. promesę wizową . W końcu marca 1972 roku sprawa wyjazdu wydaje się przesądzona: "O moich staraniach zorientowany jest kardynał Wojtyła i bp St. Smoleński i nie będą mi czynić trudności".
Kolejne spotkanie z esbekiem informuje, że ma jechać do pracy w Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech, na co zresztą miał przystać prymas Wyszyński
Dopiero 30 sierpnia 1972 roku informuje esbeka, że nie jest już proboszczem u św. Floriana. Nie podaje przyczyn dymisji. Saduś wyjeżdża z Polski w grudniu 1972 r.
Wyjazd nie był zatem "błyskawiczny" jak utrzymują Gutowski i Overbeek. Saduś starał się o to co najmniej pół roku przed wybuchem jakiejś nie do końca jasnej - także dla esbeków - afery na tle obyczajowym.
Sprawa listu kard. Wojtyły do kard. Königa
Kolejny zarzut Overbeeka i Gutowskiego dotyczy listu kard Wojtyły do kard Königa, metropolity Wiednia, z prośbą o przyjęcie Sadusia. Autora reportażu Marcina Gutowskiego nie przekonuje jego własny ekspert, który tłumaczy, że powodów w tego typu listach nie podawano. Krzyżak i Litka podają przykłady innych księży np. księdza skazanego za próbę zgwałcenia 13-letniej dziewczynki. Po wyjściu z więzienia, Jego przełożony mówi mu, że nigdy już nie dostanie pracy w jego decyzji. Daje się jednak ubłagać i daje mu list polecający do metropolity wrocławskiego bp Kominka. W liście nie było słowa o przestępstwie księdza, jednak bp Kominek wiedział o nim. Bowiem sam ten ksiądz, który był TW oficerowi SB zrelacjonował spotkanie bp Kominkiem, a esbek zanotował: "Tam usłyszał od bpa Kominka, że ten ma sporo problemów z własnymi księżmi, że ks [...] jest zbyt "uczuciowy" i powinien fizycznie pracować i rąbać drzewo".
Toteż nieuwzględnienie przez Overbeeka i Gutowskiego tego, że wymiana informacji mogła się odbyć w inny sposób, nie jest żadnym dowodem na chęć ukrycia problemu, ale daleko idącą nadinterpretacją.
Skandal był, ale nie pedofilski, lecz homoseksualny.. Stawianie zatem tezy, że Wojtyła wiedział o tym, że Saduś krzywdzi dzieci i dlatego odesłał go za granicę, jest nie tylko za daleko posuniętą nadinterpretacją, ale wręcz nadużycie.
Ile metropolita krakowskie wiedział?
Bezpieka w kurii przy Franciszkańskiej 3 miała ulokowanych kilku TW, w tym także Sadusia. To z donosów Sadusia autorzy dowiedzieli się, że kurią faktycznie rządzić ks. Mikołaj Kuczkowski, od 1952 roku kanclerz kurii. Kardynał Wojtyła, po objęciu diecezji pozostawił ks. Kuczkowskiego na stanowisku.
W 1963 roku esbek prowadzący Sadusia napisał: "Kuczkowski potrafił całkowicie opanować Wojtyłę i gdy on powie Wojtyle, że białe jest czarnym, to Wojtyła w najgorszym wypadku powie, że jest szarym". Jako dowód podaje, że mimo uzgodnienia przez kard. Wojtyłę z ks. Sadusiem i ks. Rozwadowskim obsady księży do nauczania religii, to i tak przesunięć dokonana wg propozycji ks. Kuczkowskiego.
We wrześniu 1963 roku Saduś donosi: "Księża krakowscy wszyscy wiedzą, że nominacje jakie są w tutejszej diecezji są wynikiem rządów kanclerza ks. Kuczkowskiego, który faktycznie rządzi a nie bp Wojtyła, który6 ulega całkowicie jego wpływom i nie słucha żądnych innych rad".
W kwestiach finansowych: "Wojtyła kompletnie tymi sprawami nie zajmuje się, choćby i ze względu na to, że na nich się nie zna i nie przywiązuje do nich żadnej wagi".
W 1972 roku SB zauważa, że wielu księży archidiecezji zostało ukaranych suspensami. Proces ich nakładania wyjaśnia im Saduś: "Akcja ta musiała być podjęta ze względu na wielkie rozprzężenie wśród księży (...) mało chciało się robić, a dużo chcieć".
Z doniesień TW w kurii wynika, że nie wszystko co dzieje się w kurii i diecezji dochodziło do kard. Wojtyły. "Przypuszcza się nawet, że nie wszystka korespondencja dociera do adresatów, ginie na "sicie" ks. Dyduch notariusz kurii - ks. Dziwisz".
Potwierdza się zatem teza, że kard. Wojtyła, a później papież Jan Paweł II nie miał nosa w doborze współpracowników.
(opracował sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość