„Jeśli ktoś szuka dowodów na błyskawiczna laicyzację w Polsce, to trudno o lepszą niż sytuacja z diecezji olsztyńskiej. W tym roku nie zostanie tam wyświęcony żaden nowy kapłan” - tak zaczyna swój komentarz Tomasz Terlikowski w „Plusie Minusie” z 14 maja, pt. "Kryzys nie tylko powołań". Dodajmy, że zdarzyło się to po raz pierwszy od 72 lat.
Terlikowski uważa, że przyczyny kryzysu powołań wskazane w liście do wiernych rektora Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum” w Olsztynie-Redykajnach ks. Huberta Tryka, są nietrafione.
Przypomnijmy, co napisał rektor:
„Wydaje się, że następujący w ostatnich latach spadek powołań kapłańskich to nie jest przejaw Bożego skąpstwa, ale przejaw +kryzysu powołanych+, którzy z różnych przyczyn nie odpowiadają na Boże wezwanie. Być może często nawet nie są w stanie tego powołania usłyszeć, a nierzadko brakuje im odwagi, by zdecydować się na tak radykalny krok, którym jest poświęcenie swojego życia, poprzez chociażby rezygnację z rodziny”.
Zdaniem Terlikowskiego kryzys braku kandydatów do kapłaństwa jest wynikiem szerszego problemu, jakim jest galopująca sekularyzacja młodego pokolenia Polaków i nieco tylko wolniejsza Polski w ogóle. Na to nakłada się jeszcze głęboki kryzys instytucjonalny, odrzucenie zarówno modelu władzy w Kościele, jak i stylu życia kapłańskiego. Trydencki model kapłaństwa się wyczerpał, przestał być zrozumiały i społecznie konieczny. Ponadto – nie tylko u katolików – kościelny autorytet zostaje zastąpiony przez autorytet charyzmatycznej jednostki.
Jak z tej zapaści wyjść? Potrzebny nam jest nowy Sobór Trydencki - twierdzi Terlikowski. Przypomnę, że Sobór trydencki był reakcją na wystąpienie Marcina Lutra i trwał w sumie 18 lat (1545–1563). Wydaje mi się, że my tyle czasu nie mamy. Kościół jaki znamy jest właśnie wynikiem postanowień soborowych, a więc: potwierdzono obecność Chrystusa w Eucharystii na Mszy św. jako ofiary, potwierdzono znaczenie wszystkich siedmiu sakramentów, potępiono predestynację – tezę głoszącą, iż los pośmiertny człowieka jest odgórnie wyznaczony przez Boga (jedna z podstawowych nauk i założeń kalwinizmu), podtrzymano koncepcję wolnej woli, zdolnej samodzielnie wybrać dobro, potępiono indywidualne interpretowanie Pisma Św., uznano Biblię i Tradycję Kościoła za równoważne źródła wiary, zakazano kumulacji beneficjów, zakazano nepotyzmu – obsadzania stanowisk kościelnych przez krewnych kleru, wprowadzono księgi metrykalne (rejestrowano śluby, chrzty, pogrzeby), stopniowo wprowadzano języki narodowe w czytaniach, lecz modlitwy pozostały odmawiane po łacinie, potępiono nauki Marcina Lutra, ujednolicono liturgię, zobowiązano biskupów do przebywania w diecezjach, proboszczów do przebywania w parafiach, zakazano kumulacji stanowisk kościelnych.
Kolejne zmiany dokonały się podczas Soboru Watykańskiego II (1962-65), ale nie powstrzymały kryzysu Kościoła, niektórzy uważają, że protestantyzacja Kościoła katolickiego tylko przyspieszyła odpływ wiernych.
Terlikowskmi uważa, że wraz z procesem spadku powołań, Kościół będzie zmuszony powierzać o wiele więcej odpowiedzialności, także tej duszapsterskiej, świeckim, w tym kobietom. „Koniecznością stanie się też rozważenie zmiany stylu życia kapłąnów i ograniczenie zasady celibatu” – kończy swój komentarz Terlikowski.
W Archidiecezji Warmińskiej właśnie zakończył się (w niedzielę 15 maja), tydzień modlitw w intencji nowych powołań kapłańskich i do życia konsekrowanego. Na ten temat ukazał się artykuł na stronie archidiecezji warmińskiej Czytamy w nim kolejną wypowiedź ks. Rektora Huberta Tryka na temat braku powołań. Jest nią krytyka najbliższego otoczenia, z jaką spotyka się młody człowiek, gdy wyjawi, iż nosi się z myślą zostania uczniem Jezusa Chrystusa.
– Z pewnością muszę powiedzieć, że jestem przekonany o tym, iż Bóg wciąż powołuje. On jest pierwszy i kocha swój Kościół, więc z pewnością łaską powołania wciąż obdarza ludzkie serca. Musimy jednak pamiętać, że jest też druga strona, czyli odpowiedź człowieka, a w niej człowiek zawsze pozostaje wolny. Nie jest łatwo w sercu odczytać głos powołania, gdy wokół nikt nie wspiera takiej decyzji, gdy wiesz, że idąc do seminarium spotkasz się z krytyką, potocznie mówiąc z hejtem – uważa ks. Tryk.
Przede wszystkim odczytanie głosu Boga odbywa się w ciszy ludzkiego serca, w spotkaniu z Bogiem.
– O taki czas trzeba się zatroszczyć. Rozeznawanie powołania na pewno wiąże się też z jakąś pomocą osób z zewnątrz najlepiej kierowników duchowych. Musimy dodać też szereg zmian cywilizacyjnych, które mają wpływ na podjęcie takiej decyzji – zauważa.
Obecnie w seminarium „Hosianum” formuje się 14 alumnów. Święcenia Diakonatu w Archidiecezji Warmińskiej odbędą się w sobotę 21 maja o godz. 10:00 w Katedrze św. Jakuba w Olsztynie. Liturgii przewodniczyć będzie biskup Janusz Ostrowski. W tym roku święcenia przyjmie czterech alumnów Wyższego Seminarium Duchownego "Hosianum".
Poniżej fragmenty artykuł ze strony archwarmia.pl pt. "Tydzień modlitw w archidiecezji warmińskiej o powołania"
Chrystus pragnie byś może i Ty został księdzem, to On obdarza powołaniem do kapłaństwa. Apostołów też Jezus powołał. Powołanie do kapłaństwa rodzi się w rożnym czasie i różnych okolicznościach. Jeżeli wydaje Ci się, że Jezus także i Ciebie wzywa po imieniu „Pójdź za mną”, to nie zagłuszają w sobie tego głosu. Drugi raz może już jego nie usłyszysz. Słysząc głos powołania zachowaj jednak w sercu ufność i pokorę, cierpliwość i odwagę. Oddaj swoje powołanie w ręce Boga i Kościoła.
Co to jest powołanie?
Powołanie to Boży plan na życie człowieka. Pan Bóg nie może go jednak zrealizować bez udziału samego człowieka. Powołanie to coś na wzór scenariusza naszego życia, którego autorem jest sam Bóg. Człowiek wiary powinien najpierw odnaleźć, a potem zrealizować powołanie, wierząc, że Pan Bóg ma najlepszy dla niego projekt życia. To co Bóg zaplanował, możemy najpiękniej zrealizować.
Czym wyróżnia się powołanie do kapłaństwa?
Powołanie do kapłaństwa jest darem i tajemnicą. Nie jest dane w zamian za zasługi człowieka – „w nagrodę”. Powołanie do kapłaństwa to wezwanie do służby Chrystusowi w Kościele poprzez sprawowanie sakramentów, głoszenie słowa Bożego oraz przewodzenie (pasterzowanie) wspólnocie w wierze i miłości.
Rozeznać powołanie do kapłaństwa – Wszystko zaczyna się od pewnego niepokoju, który wskazuje młodemu człowiekowi, że jego miejsce jest w Kościele, przy Ołtarzu, w konfesjonale. Powołanie zazwyczaj nie objawia się objawieniami, czy wewnętrznymi głosami, ale raczej znakami – znakami Twojego charakteru, pobożnością, przekonaniem, że Duch Święty pociąga Cię ku służbie Bożej. To są zwyczajne znaki powoła
– Wiemy, że czasy, gdy jedna akcja była impulsem do podjęcia drogi kapłańskiej, są już za nami. Obecnie obserwujemy dłuższą drogę dojrzewania do kapłaństwa, pewien – proces, który wymaga czasu. Jak mawia ks. Krzysztof Wons, Bóg jest miłośnikiem procesu, a my mamy ten czas uszanować – mówi ks. Hubert.
– To, co można robić to mimo oporu materii ukazywać piękno życia poświęconego Panu Bogu poprzez świadectwo własnego życia jako życia spełnionego, bo oddanego na służbę Panu Bogu – tłumaczy o. Łukasz.
– Kryzys wiary w rodzinach skutkuje tym, że młodzi ludzie wzrastają od małego w środowiskach, gdzie głos Boży prawie w ogóle się nie przebija. Nie są nastawieni na odbiór tego typu duchowych częstotliwości. Trudne zadanie w dzisiejszym świecie mocno nastawionym na to, co widzialne, materialne – dodaje.
– Tydzień modlitw o powołania to czas, żeby zobaczyć tych, którzy pięknie i z oddaniem służą Bogu, pokazanie też, że jest to trudna droga, i że trzeba nią iść całkowicie zawierzając Bogu i nieustannie ponawiając swojego „tak”, trwać na modlitwie i adoracji, częstej spowiedzi i kierownictwie duchowych, przeżywając własne rekolekcje i troszcząc się o swoje powołanie. Poza tym powołani, bardzo potrzebują naszej modlitwy i wsparcia – uważa Magdalena.
– Moje powołanie to proces, który się we mnie dokonywał. Z dnia na dzień coraz bardziej pociągały mnie Boże sprawy. Byłem ministrantem i lektorem, wtedy z bliskości mogłem obserwować księży. Gdy zacząłem zadawać sobie pytanie: czego chce ode mnie Pan Bóg, to pojawiała się myśl o kapłaństwie, która mnie nie opuszczała. Bóg był wierny w wołaniu mnie, bym poszedł za Nim. Za każdym razem, gdy myślałem o mojej przyszłości, to wracała zawsze myśl o kapłaństwie. Mogłem tym podzielić się z księżmi, którzy byli obok mnie – wspomina ks. Hubert.
– Właśnie ten głos czy impuls, który odebrałem z tego duchowego świata. Docierał on do mnie na osobistej modlitwie, na co niedzielnej Mszy św., a także przez świadectwo życia braci kapucynów, których spotykałem – opowiada o. Łukasz.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość