Wydaje się, że wolność słowa w Polsce nie może być zagrożona, gdyż żyjemy w państwie prawa, w którym prawo do publicznego wypowiadania różnych poglądów gwarantowane jest w różnych dokumentach. Wiemy, że sama Konstytucji RP w artykule 54 w ust. 1. chroni to prawo: Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
Przepisy komplementarne do niego to artykuł 53 ust. 1 zabezpieczający wolność sumienia, a także art. 73, który stwierdza, że Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury. Także „Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności”, której od 1993 roku Polska jest stroną, zapewnia wolność wypowiedzi. Konwencja ta nie tylko podkreśla troskę o wolność wyrażania opinii, czy wolność posiadania opinii, ale także wolność otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych. Takie samo podejście jest przedstawione również w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na pojęcie „idea”, które rozumiane jako myśl przewodnia wyznaczająca cel i kierunek działania, twórczości naukowej, artystycznej itp. w kontekście przekazu akademickiego jest przecież kluczowe. Również w Deklaracji Praw Człowieka ONZ znajduje się prawo wolności opinii i wyrażania jej, w którym mieści się swoboda posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami.
Jak więc widać sporo dokumentów strzeże tę normę cywilizacyjną i podstawowe prawo demokracji. Tymczasem… mimo tychże proklamacji wolność słowa w Polsce jest niewątpliwie ograniczania, a w pewnych przypadkach nawet kneblowana. Dochodzi do tych sytuacji niestety także w środowisku akademickim, od którego oczekuje się wręcz przykładu głoszenia wolności myśli, dyskusji, wymiany poglądów, a nawet ich ścierania się. Od tego są szkoły wyższe, aby uczyć różnych dróg dociekań na terenie rozmaitych systemów myślowych i przez to przyczyniać się do integracji, ubogacania i poszerzania ludzkiego poznania. Wolność myślenia i jego wyrażania uzdalnia człowieka nie tylko do głębokiego rozumienia rzeczywistości, ale do podejmowania twórczego dialogu, do międzyludzkiego komunikowania się zakorzenionego w społecznym pluralizmie. Dlatego od uczelni wyższych wymaga się nie tylko prowadzenia dysput, a nawet sporów, w ramach własnych struktur, ale także otwarcia na prowadzenie debat zewnętrznych, publicznych dyskusji, gdzie także można byłoby zapoznawać się z poglądami osób spoza akademickiego kręgu, które na przykład pretendują do objęcia różnorakich funkcji publicznych lub są znawcami bądź autorytetami w swoich dziedzinach. Formacja uniwersytecka ma przecież znacznie szerszy wymiar niż tylko ten ograniczony do zdobywania wiedzy na własnym kierunku studiów.
A jednak dochodzą nas niepokojące informacje o kolejnych próbach dławienia wolności słowa w świecie akademickim. Dotyczy ono z jednej strony zamykania się uczelni wyższych na idee płynące z zewnątrz, a z drugiej strony jest krępowaniem wolności słowa samych nauczycieli akademickich. W dokumencie „Lista najważniejszych ograniczeń wolności akademickiej w Polsce” przygotowanym przez Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, z której korzystam przy pisaniu tego tekstu, znajduję niemal 30 wybranych przypadków naruszenia wolności słowa na uczelniach. Przypomnijmy je zaczynając od najnowszych:
Postępowanie dyscyplinarne wobec prof. Ewy Budzyńskiej - styczeń 2020 r. Postępowanie dyscyplinarne i zawieszenie prof. Aleksandra Nalaskowskiego — wrzesień 2019. Odwołanie konferencji Wyzwania i zagrożenia bioetyczne XXI wieku na UMK w Toruniu — kwiecień 2017. Odwołanie wykładów dr. Tomasza Terlikowskiego na WUM — styczeń 2018. Odwołana konferencja naukowa Prawo dziecka do życia na Uniwersytecie Jagiellońskim — styczeń 2017. Odwołany wykład Irene van der Wende oraz dr Wiesławy Stefan na temat syndromu poaborcyjnego na Wrocławskim Uniwersytecie Medycznym — październik 2017. Odwołany wykład Irene van der Wende w Szkole Głównej Handlowej — październik 2017.Wystawa plakatów prolife na UMCS w Lublinie — październik 2017. Spotkanie z Rebeccą Kiessling na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu — marzec 2017. Spotkanie z Rebeccą Kiessling na Uniwersytecie Wrocławskim – marzec 2017. Spotkanie z Rebeccą Kiessling na Uniwersytecie Jagiellońskim – marzec 2017. Spotkanie z Rebeccą Kiessling na Uniwersytecie Warszawskim – marzec 2017.
Prawa poczętego pacjenta: aspekty medyczne oraz prawne na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym – październik 2016 r.
Debata kreacjoniści kontra ewolucjoniści na UMCS w Lublinie – maj 2015 r. Stawka większa niż życie. O co chodzi w sporze o in vitro? – Nikolas Nikas na Uniwersytecie Warszawskim – kwiecień 2015 r.
Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim pt. Czy studiowanie się jeszcze opłaca? Młodzi na rynku pracy na Uniwersytecie Warszawskim – grudzień 2014 r. 23 Konferencja dotycząca pakietu klimatycznego na UMCS w Lublinie – luty 2013 r. Spotkanie Ruch Narodowy. Dlaczego? na Uniwersytecie Warszawskim – luty 2013 r. Debata Oblicza polskiego patriotyzmu na UMCS w Lublinie – styczeń 2011 r. Odwołanie konferencji Polacy w polityce historycznej sąsiadów (Polska i Polacy we współczesnej polityce historycznej Niemiec, Rosji, Litwy, Białorusi i Ukrainy) na Uniwersytecie Wrocławskim – maj 2008.
Nie są to oczywiście wszelkie naruszenia, ale te które przedostały się do opinii publicznej. Ile podobnych przypadków było nie zgłoszonych i nie upublicznionych...?
Przyjrzyjmy się przynajmniej temu ostatniemu, który dotyczy postępowania dyscyplinarnego wobec prof. Ewy Budzyńskiej z Uniwersytetu Śląskiego, aby poznać tę bezprzykładną nagonkę na panią profesor. Zacytuję w tym miejscu dość duży fragment wspomnianego dokumentu, który syntetycznie opisuje tę bulwersującą sprawę: Prof. Ewa Budzyńska jest nauczycielem akademickim Uniwersytetu Śląskiego z dwudziestoośmioletnim stażem. Efektem jej pracy naukowej są liczne książki i artykułów dla polskich i zagranicznych czasopism. Wykonała także szereg ekspertyz dla organów władz samorządowych i organizacji społecznych, m. in. Prezydenta Miasta Katowice, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego czy Caritas. Dla wykładowcy socjologii Rzecznik zażądał dyscyplinarnej kary nagany, uwzględniając skargę grupy studentów zarzucających prof. Ewie Budzyńskiej, że na swoich wykładach promuje „homofobię”, „ideologię anti-choice” oraz „poglądy radykalno-katolickie”. Prawnicy Instytutu Ordo Iuris reprezentują wykładowcę w postępowaniu dyscyplinarnym. Przedstawienie naturalnej roli rodziny w kulturze chrześcijańskiej jest w opinii Rzecznika Dyscyplinarnego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wykroczeniem dyscyplinarnym. Prof. Ewa Budzyńska prowadziła zajęcia pt. „Międzypokoleniowe więzi w rodzinach światowych”. Ich celem było zapoznanie uczestników z rodziną jako elementem struktury społecznej oraz przedstawienie, jakie formy przyjmowała ona na przestrzeni wieków w zależności od kształtującej ją kultury czy religii. W czasie zajęć studenci poznawali odmienności kulturowe rodzin wyznawców chrześcijaństwa, judaizmu, islamu czy hinduizmu. Po zajęciach dotyczących rodziny w kontekście nauki chrześcijańskiej grupa studentów złożyła do władz uczelni skargę na prof. Ewę Budzyńską. Zarzucali jej narzucanie studentom „ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich”. Tym, co wzburzyło protestujących, było nazwanie człowieka w prenatalnej fazie rozwoju dzieckiem oraz pokazywanie modeli różnych faz rozwoju płodowego dziecka. Krytyka dotyczyła także zaprezentowania badań wskazujących na negatywny wpływ posyłania dzieci do żłobków na ich rozwój, a przede wszystkim samego zreferowanie przez wykładowcę definicji rodziny jako podstawowej i naturalnej komórki społeczeństwa opartej o związek mężczyzny i kobiety. Nie do przyjęcia okazało się także zaprezentowanie publikowanych w prasie naukowej wyników badań na temat skutków wychowywania dzieci przez osoby pozostające w relacjach homoseksualnych. Skarga dotyczyła także krytycznego stosunku wykładowcy do eutanazji i rzekomego „antysemityzmu”. Na tej podstawie Rzecznik Dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzenia popełnienia czynów uchybiających obowiązkom i godności nauczyciela akademickiego. W jego trakcie prof. Ewa Budzyńska złożyła obszerne wyjaśnienia i zaprezentowała materiał wykorzystywany podczas zajęć. Rzecznik przesłuchał jedynie część studentów, ponadto dwojgu przesłuchiwanym okazał protokół zeznań trzeciego z nich, by następnie ze zgodnych zeznań świadków wyprowadzić wniosek o ich prawdziwości. Przy czym zarzuty odnośnie do konkretnych treści rzekomo wypowiadanych przez prof. Ewę Budzyńską były oczywiście sprzeczne z zawartością przedstawionej przez nią prezentacji wyświetlanej podczas wykładu. Po zakończeniu postępowania wyjaśniającego Rzecznik za bezzasadny uznał zarzut antysemityzmu naukowca. Ponad wszelką wątpliwość wykazano bowiem, że opowiedziany żart żydowski miał być ilustracją kultury słowa powiązanej z kulturowym modelem rodziny, podobnie jak opowiadane podczas wykładu żarty śląskie, greckie. Rzecznik przyznał także, że bezpodstawny był zarzut przekazywania przez prof. Ewę Budzyńską „informacji niezgodnej z aktualnym stanem naukowym”. Pomimo tego Rzecznik Dyscyplinarny zażądał od Komisji Dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach ukarania prof. Ewy Budzyńskiej dyscyplinarną naganą, a Komisja zdecydowała się wszcząć postępowanie. We wniosku o ukaranie Rzecznik nie tylko odniósł się do skargi studentów, ale także wyrażał swoje osobiste poglądy, w tym uznając wszelkie porównanie ideologii gender i komunizmu za naukowo bezzasadne. Obrońcami prof. Ewy Budzyńskiej w postępowaniu dyscyplinarnym są prawnicy Instytutu Ordo Iuris, którzy domagają się jej uniewinnienia i przeproszenia jej”. Główne zarzuty stawiane prof. Budzyńskiej:
• „formułowała wypowiedzi, w oparciu o własny, narzucany studentom, światopogląd, o charakterze wartościującym, stanowiące przejaw braku tolerancji wobec grup społecznych i ludzi o odmiennym światopoglądzie, nacechowane wobec nich przynajmniej niechęcią”;
• „wypowiedzi homofobiczne”;
• wypowiedzi „wyrażające dyskryminację wyznaniową”;
• wypowiedzi „krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży”.
W związku z tymi zarzutami w piątek 31 stycznia br. prof. Ewa Budzyńska stawiła się przed Komisją Dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego, jednak jak informuje mec. Magdalena Majkowska rozprawa tocząca się przed Uczelnianą Komisją Dyscyplinarną UŚ została odroczona do 13 marca 2020 roku. Zarzuty, trzeba przyznać, są kuriozalne, jak i całe postępowanie dyscyplinarne. Dobrze więc stało się, że Instytut Ordo Iuris upublicznił tę sprawę, gdyż w ciągu kilku dni doręczono na skrzynkę rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. dr. hab. Andrzeja Kowalczyka ponad 33 000 podpisanych petycji w obronie prof. Budzyńskiej. Te petycje to nie tylko wyraz poparcia pani profesor, ale także jasny przekaz dla pozostałych uczelni, że Polacy nie akceptują „ograniczania wolności akademickiej i upokarzania naukowców”.
Nie może bowiem być zgody na tłumienie wyrażania nie tylko poglądów, ale prawd, które mają swoje uzasadnienie na płaszczyźnie nauki. Społeczeństwo wręcz oczekuje na obiektywną pomoc uczelni i pracujących w nich naukowców w przedstawianiu prawdy, możliwie jak najszerzej, zwłaszcza dziś – w dobie kryzysu współczesnej cywilizacji i zagrożenia osoby ludzkiej. Humanizująca rola uczelni bowiem zawsze będzie dotyczyć samych podstaw rozumienia ludzkiej osoby. Nie można w nauce promować tylko wybranych opcji, jednego światopoglądu, jednego punktu widzenia, gdyż wówczas nie mamy do czynienia z nauką, lecz z ideologią, o tyle groźną, bo wypaczającą i zaburzającą zdolności poznawcze studentów, którzy winni mieć swobodny dostęp do różnych perspektyw poznawczych i intelektualnych. Cenzura słowa, jak pokazuje historia, zawsze przyczynia się do zastoju myśli i jej czczego werbalizowania. Nakazy i zakazy administracyjne, „prewencja” prof. Popiołka, która ma zastraszyć pozostałych nauczycieli akademickich nie może kierować rozwojem myśli. Kneblowanie ust naukowcom zawsze stanowić będzie zagrożenie dla autonomicznego tworzenia się kultury. Metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, który wraz z członkami Rady Społecznej przy metropolicie stanowczo potępił działania Uniwersytetu Śląskiego tak napisał w swoim oświadczeniu: Pociąganie do odpowiedzialności nauczyciela akademickiego za głoszone przez niego poglądy jest oczywistą formą cenzury i próbą narzucenia środowisku akademickiego jednego światopoglądu, co przypomina najgorsze praktyki z czasów komunistycznych. I na tę drogę nie wolno nam wracać!
Zdzisława Kobylińska
Dr hab. nauk humanistycznych, adiunkt na Wydziale Humanistycznym UWM, etyk, poseł na Sejm III kadencji, członek Rady Naukowej Ordo Iuris, członek SDP. Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość